Cezary Gmyz, Tomasz Wróblewski i inni zwolnieni - bojkot "Rz" !!!

avatar użytkownika elig

  TVN24.pl właśnie potwierdził wiadomość o zwolnieniu dziennikarzy z "Rzeczpospolitej" /TUTAJ/. Bojkot tego dziennika staje się koniecznością. Powodem zwolnień był oczywiście artykuł Cezarego Gmyza "Trotyl na Tupolewie" opublikowany 30.10.2012.

  Jego autor został zwolniony dyscyplinarnie. Wymówienia otrzymali także: redaktor naczelny "Rz" Tomasz Wróblewski, jego zastępca Bartosz Marczuk oraz szef działu krajowego Mariusz Staniszewski. Decyzję o tym podjął właściciel gazety Grzegorz Hajdarowicz wspólnie z Radą Nadzorczą Presspubliki. W tej sytuacji jedyna możliwą odpowiedzią ze strony czytelników musi być bezwzględny bojkot "Rzeczpospolitej" oraz innych tytułów wydawanych przez Hajdarowicza /poza, być może, "Uważam Rze", przynajmniej na razie/. Nie można tolerować zwalniania ludzi za mówienie prawdy.

  Z przyjemnością informuję o tym, że redakcja portalu Wpolityce.pl już zaoferowała pracę red. Cezaremu Gmyzowi. List Jacka Karnowskiego w tej sprawie jest /TUTAJ/.

  Gorzej z Wróblewskim. Niepotrzebnie stchórzył i napisał o "pomyłce". "Cnotę stracił, a rubla nie zarobił"

  Na wszelki wypadek wkleję tu tekst artykułu Gmyza:

  "Trotyl na wraku tupolewa

  Cezary Gmyz

  30-10-2012, ostatnia aktualizacja 30-10-2012 06:30

  Komentuj243

  Wrak Tu-154, choć jest własnością państwa polskiego, nie może wrócić do kraju Polacy, którzy badali wrak samolotu, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych Badania przeprowadzali przez miesiąc w Smoleńsku polscy prokuratorzy i biegli – ustaliła „Rzeczpospolita". Wrócili dwa tygodnie temu. Informację o tym, że prokuratura od kilkunastu dni zna wyniki ekspertyz, potwierdziliśmy w rozmowie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem.

  Polscy prokuratorzy mieli wątpliwości co do rosyjskiej ekspertyzy pirotechnicznej. Dostarczona przez Rosjan analiza nie spełniała wymogów proceduralnych. Nasi biegli odmówili podpisania ostatecznej opinii o przyczynach zgonu bez dokładnego przebadania wraku. Domagali się ponownego wyjazdu do Smoleńska. Twierdzili, że polscy eksperci, którzy prowadzili wcześniejsze badanie, mieli do dyspozycji zbyt małą liczbę próbek, by wykluczyć obecność materiałów wybuchowych.

  Do Smoleńska wraz z prokuratorami pojechali biegli pirotechnicy z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Centralnego Biura Śledczego, z nowoczesnym sprzętem. Już pierwsze próbki, zarówno z wnętrza samolotu, jak i poszycia skrzydła maszyny, dały wynik pozytywny. Urządzenia wykazały m.in., że aż na 30 fotelach lotniczych znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Było ich tyle, że jedno z urządzeń wyczerpało skalę. Podobne wyniki dało badanie miejsca katastrofy, gdzie odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu. Ślady materiałów wybuchowych nosiły również nowo znalezione elementy samolotu, ujawnione podczas tej właśnie wyprawy do Smoleńska.

  Wiadomość o odkryciu osadu z materiałów wybuchowych natychmiast przekazano do Warszawy na ręce prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta oraz naczelnego prokuratora wojskowego płk. Jerzego Artymiaka. Prokurator generalny osobiście przekazał informacje premierowi Donaldowi Tuskowi. Od powrotu ze Smoleńska trwają intensywne konsultacje, co dalej robić z tym odkryciem.

  Eksperci nie są w stanie stwierdzić, w jaki sposób na wraku maszyny znalazły się ślady trotylu i nitrogliceryny. Wciąż biorą pod uwagę hipotezy, według których osad z materiałów wybuchowych mógłby pochodzić z niewybuchów z okresu II wojny światowej. Wówczas w rejonie Smoleńska toczyły się bardzo ciężkie walki.

  Do tej pory biegli pracujący dla prokuratury nie stwierdzili obecności we wraku materiałów wybuchowych. Powoływali się przy tym na ekspertyzy rosyjskich specjalistów.

  Rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk w rozmowie z „Rz" zapowiedział wczoraj, że w najbliższych dniach prokuratura zajmie stanowisko w tej sprawie.".

2 komentarze

avatar użytkownika amica

1. trotyl

Przekonuje wypowiedź z salonu24 zwracająca uwagę na reakcję rządu. Po pierwsze ponoć mamy niezależna prokuraturę, co więc u diabła Seremet i Szeląg robili w rządzie. Przyszli powiedzieć, że nic nie znaleźli i najwyżej perfumy? No może nawozy sztuczne lub namiot?
Czemu wszyscy byli zenerwowani i Szeląg robił wrażenie walki na pierwszytm odcinku

avatar użytkownika kazef

2. @elig

Na liście protestujących dziennikarzy z Rzepy i okolic brak jakos Igorka Janke i szydercy-bałwochwalcy Roberta Mazurka