Naród ma dosyć tej rzadowej sztampy

avatar użytkownika Janusz40

 Platforma wraz ze swoim wodzem goni w piętkę; nie może wyzwolić się ze swoich stereotypowych posunięć. Przyjęta przez rządzący obóz filozofia sprawowania władzy sprawdzała się jak dotąd. Teraz przestała, ale ci ludzie nie są już zdolni do innych działań. Idą w zaparte, tzn. robią to samo, co dotychczas, tylko bardziej. Skutek jest odwrotny od zamierzonego, ale nie wiem, czy cieszyć się z tego powodu, czy smucić.

Zniechęcenie społeczeństwa będzie postępowało wprawdzie szybciej, ale równolegle będzie trwało dalsze marnowanie szans rozwojowych kraju. Znając zamiłowanie do władzy premiera Tuska - gotów jej bronić, jak niepodległości i na wcześniejsze wybory nie ma co liczyć - chyba w drodze nieopanowanego zrywu społecznego. To jednak mało prawdopodobne - współczesne socjotechniki i nie licząca sie z niczym władza - raczej ten wariant wykluczają. Premier gotów jest poświęcić wszystkie środki - zamiast na rozwój państwa - na rzecz tworzenia bastionów tej władzy. Najbardziej typowym chwytem jest tu wzrost zatrudnienia w administracji o 100 tysięcy nowych pracowników - to najpewniejszy elektorat (wraz z rodzinami). Dodatkowe koszty rzędu 6 mld. zł.rocznie - nie liczą się.

Premier razem z min. finansów wciąż mówią o sukcesie, o najwyższym w UE wzroście PKB; to prawie jedyny wskaźnik, którym mogą sie pochwalić; piszę prawie, gdyż doszła jeszcze informacja o rekordowo niskiej (jak na polskie obligacje) rentowności naszych papierów - 4,25% za pięciolatki. Jest sie czym chwalić - Niemcy mają poniżej 2 %, a nawet zdarzyła się im rentowność ujemna. Gdyby rentowność była mniejsza od tempa przyrostu PKP - wówczas byłby powód do chwały, a tak to mamy wzrost zadłużenia z perspektywą rychłej wpadki w lichwiarska pętlę odsetkową (greckim wzorem).

Rostowski prezentując projekt budżetu w sejmie mówił, iż wzrost gospodarczy był połączony z odpowiedzialną polityką finansową; a jakże - owa odpowiedzialna polityka, to praktyczne permanentne zubożanie społeczeństwa - zamrożone płace i progi podatkowe, wzrost podatków, nawet zaplanowane grzywny i mandaty (chyba każdy policjant dostanie przydział mandatów do nałożenia). Przy najwyższym wzroście PKB w Unii - mamy jeden z najniższych wskaźników dochodów per capita. Dochodzi do tego drożyzna i bezrobocie. Proste pytanie - czy wskaźnikiem przyrostu PKB nakarmi się naród?

Równolegle trwa nieprawdopodobne wyrzucanie łopatami pieniędzy w błoto - głównie (w jakże potrzebne) - inwestycje infrastrukturalne; zapadające sie autostrady, brak kilkudziesięciometrowego odcinka na styku budowy dróg przez dwie różne firmy (przedstawiciel GDDKiA podpisujący umowy powinien ten odcinek wybudować na własny koszt), budowa wiaduktów kolejowych średnio co dwa km. na trasie W-wa - Gdynia (francuskie TGV mkną ok 350 km/godz. często przez skrzyżowania na poziomie torów), budowa peronów w pipidówkach na pociągi stuwagonowe, budowa fanaberyjnych
stadionów - technicznie niesprawnych. Kilkakrotne zmienianie murawy, to przysłowiowe smarowanie - nie powiem czego - miodem. (chyba, że na koszt kibiców kupujących bilety). Symptomatyczne jest, że (choćby na podstawie ostatniego występu ministrów tego rządu) unijne dotacje prezentowane są w jednostkach pieniężnych "wydaliśmy np. 250 mld. zł.", "nasz przerób, to 50 mld" itp. Oczywiście wiem, że są odpowiednie unijne wymogi, które w jakiejś mierze dyscyplinuje te wydatki, ale rzadko sie zdarza, by ministrowie mówili o wybudowaniu tego, czy owego - mówią, że udało im sie wydać te ogromne sumy. Wydawać potrafi każdy...

Rząd stosuje wredny sposób walki z niekorzystnymi dla niego faktami - skazuje je na milczenie - oczywiście w sprzyjających i podległych sobie mediach. Zamiast relacji z konferencji smoleńskiej, na której ponad stu polskich naukowców prawie jednomyślnie mówiło o wybuchu, zamiast relacji z Konferencji PIS na temat metod wzrostu zatrudnienia w Polsce - wszelkie media transmitowały jąkanie sie premiera na temat finansowania "nowoczesnej" metody zapładniania; to niegodna socjotechnika i przynosząca nader krótkotrwały efekt, który może przerodzić się we wzrost niechęci do rządu...

 
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Im wiecej tusko-rostowskie

mowia, tym bardziej trzeba uwazac. Kiedys Ralph W.Emerson napisal" "The louder he talked of his honor,the faster we counted our spoons". Oszczedzajac dalszych wyjasnien, tlumacze nadzwyczaj swobodnbie: " Im bardziej zaproszony gosc mowil o swoim honorze, tym szybciej liczylismy srebrne lyzeczki na naszym stole w obawie, ze je szwinie po cichu do kieszeni".
Im wiecej Tuskie obiecuja, ze dadza, tym bardziej trzeba pilnowac kieszeni.
Pozdrawiam.