NIESPEŁNIONY TESTAMENT JANA PAWŁA II (1)
Aleksander Ścios, sob., 20/10/2012 - 17:17
"Kościół nie może dopuścić, by zleceniodawcy zabójstwa księdza pozostali nieznani" – tymi słowami 27 listopada 1984 roku Jan Paweł II zobowiązał polski Kościół do wyjaśnienia całej prawdy o śmierci księdza Jerzego.
Treść ówczesnej rozmowy papieża z kardynałem Glempem znamy z informacji przekazanych Departamentowi I MSW przez kontakt informacyjny „Prorok” - osobę z najbliższego otoczenia Jana Pawła II. Notatkę z rozmowy przedstawił najważniejszym osobom w państwie dyrektor Departamentu I MSW gen. Zdzisław Sarewicz. Relacjonując spotkanie prymasa z papieżem, Sarewicz pisał: "Kardynał Glemp, omawiając sprawę porwania i zabicia ks. Popiełuszki, stwierdził, że był to gest "twardych komunistów" wymierzony przeciwko gen. Jaruzelskiemu osobiście. Potępiając tę prowokację, prymas położył zarazem duży nacisk na fakt, iż ks. Popiełuszko postępował nierozważnie i nie stosował się do rad i poleceń kierownictwa Kościoła".
Kard. Glemp miał też zrelacjonować spotkanie abp. Dąbrowskiego z gen. Kiszczakiem, który zapewnił Episkopat, że "osobiście przyjmuje odpowiedzialność za przebieg dochodzenia w sprawie bezpośredniej i pośredniej odpowiedzialności za śmierć Popiełuszki". Zdaniem kard. Glempa – pisał szef wywiadu PRL – min. Kiszczak sprawiał wrażenie bardzo szczerego, ale musiał przyznać, że prowadzącym dochodzenie nie będzie łatwo dotrzeć do inspiratorów zabójstwa, ponieważ jego bezpośredni sprawcy nie chcą zeznawać. Prymas stwierdził, że go to nie dziwi. Zdumiony Jan Paweł II miał wówczas zareagować słowami: "Kościół nie może dopuścić, by zleceniodawcy zabójstwa księdza pozostali nieznani".
Przez 26 lat, jakie upłynęły od męczeńskiej śmierci księdza Jerzego, Kościół w Polsce nie spełnił nakazu danego mu przez Jana Pawła II.
Wszystko co wiemy o późniejszej postawie prymasa Glempa i zachowaniach hierarchów zdaje się świadczyć, że podzielili oni opinię na temat tego mordu narzuconą Polakom przez komunistyczną propagandę i uczynili wiele, by prawda o zleceniodawcach zabójstwa została głęboko pogrzebana.
Gdy czytamy ówczesne świadectwa, w tym donosy przekazywane przez kościelną agenturę, możemy pełniej zrozumieć, dlaczego śmierć księdza Jerzego stała się mordem założycielskim III RP.
Wiemy, że jeszcze przed śmiercią Kapelana „Solidarności” prymas Glemp wykazywał wobec niego postawę co najmniej niechętną. „Zarzuty mi postawione zwaliły mnie z nóg. SB na przesłuchaniu szanowało mnie bardziej” – wspominał ks. Jerzy po jednej z rozmów z prymasem.
W liście z 1983 roku, skierowanym do biskupa Stanisława Miziołka i księdza Zdzisława Króla, ksiądz Jerzy pisał - „Dnia 14 grudnia br. J.E.Ksiądz Kardynał Prymas w rozmowie ze mną stwierdził, że nic nie zrobiłem w Duszpasterstwie Medycznym i powinienem poprosić o zmianę pracy, a w środowisku robotniczym szukam tylko własnego rozgłosu i własnej chwały”.
Przyjaciel księdza Jerzego, ks. Jan Sikorski w wywiadzie udzielonym Biuletynowi IPN wspominał, że rozmowa z prymasem doprowadziła ks. Jerzego do łez:
„Płakał i u mnie po spotkaniu z księdzem prymasem. Byłem przypadkowym świadkiem tego spotkania. Wychodziłem z nim z seminarium, kiedy z przeciwka szedł ksiądz prymas, i natknęliśmy się na siebie. I powiedział: „a to chodź, to porozmawiamy”, i wziął go ksiądz prymas do rozmównicy. Jerzy potem przyszedł do mnie do mieszkania, był bardzo przejęty tym, że – jak mówił – nie został zrozumiany.”
O relacjach prymasa z księdzem Jerzym, doskonale wiedziała bezpieka. Co więcej – sama te relacje kształtowała i poprzez agenturę wywierała wpływ na opinie dotyczące kapelana „Solidarności”. Instrukcję o jednoznacznej treści - „Nadal przekazywać prymasowi opinie, które będą dyskredytowały ks. Popiełuszkę” – otrzymał 30 września 1983 r. tajny współpracownik SB o pseudonimie „Jankowski” od swojego oficera prowadzącego, płk Adama Pietruszki. Dziś wiemy, że TW Jankowski to ksiądz Michał Czajkowski.
Od roku 1982 zadanie „Jankowskiego” polegało nie tylko na przekazywaniu informacji dotyczących działalności ks. Popiełuszki, jego zaangażowania w pomoc ludziom opozycji, ale również na dezinformowaniu i dyskredytowaniu kapłana w oczach prymasa Glempa. Mocodawców „Jankowskiego” interesowało wszystko: zachowanie ks. Jerzego, jego kontakty z hierarchami, treść kazań podczas mszy odprawianych za Ojczyznę. TW skrupulatnie, a czasami nadgorliwie wywiązywał się z powierzonego mu zadania. Nie stronił od formułowania kąśliwych uwag na temat kapelana „Solidarności”, na przykład nazywając go „zmanieryzowanym mitomanem”.
Z donosu ks. Czajkowskiego z dn. 10.03.1984 roku możemy się dowiedzieć, że już wówczas między Janem Pawłem II a prymasem Polski istniały poważne różnice zdań w ocenie działalności księdza Jerzego,. TW „Jankowski” donosił:
„W czasie przedwczorajszej z nim (ks.Jerzym) rozmowy stwierdziłem, iż poczuł się on bardziej pewnie i jest przekonany, że prymas Glemp „już nie będzie go ścigał za zwalczanie komunistów”. Powodem tego było przywiezienie przez bp. Kraszewskiego błogosławieństwa od papieża oraz podarowania papieskiego różańca ks. Popiełuszce. Popiełuszko mówił, że bp Kraszewski po powrocie z Watykanu odbył rozmowę z kard. Glempem na jego temat. Przebieg rozmowy był gwałtowny, gdyż biskup bronił Popiełuszki i stwierdził, że wobec papieża też gorliwie występował z taka obroną. W jej wyniku udało się bpowi Kraszewskiemu „zastraszyć” prymasa autorytetem papieskim. Doszło to tak daleko, że kard. Glemp ofiarował ks. Popiełuszko książkę o kard. Hlondzie z osobistą dedykacją. W bardzo ciepłym nastroju przyjął go i obiecał, że po powrocie z Południowej Ameryki nawiążą do tego spotkania. Ks. Popiełuszko ocenia tę zmianę prymasa względem jego osoby jako wynik zabiegów bp. Kraszewskiego u papieża. [...] Po wysłuchaniu takich zapewnień biskupa papież miał polecić obronę ks. Popiełuszki przez Kościół za wszelką cenę.” (podkr.moje)
Na wizerunek księdza Jerzego „pracowało” wielu innych donosicieli. W publikacji historyków IPN „Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982–1984”, tom 1. znajdują się m.in. cytaty z akt śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Wojewódzką w Warszawie w roku 1983, w których znalazły się donosy tajnych współpracowników bezpieki. Przedstawiały księdza Jerzego jako kapłana „zaangażowanego politycznie”, „karierowicza żądnego politycznego przywództwa”, podkreślały jego antykomunizm, mówiły o „krnąbrności” wobec władz kościelnych i państwowych, wskazywały na wypowiedzi i działania o rzekomo politycznym kontekście.
W artykule „Wywiad PRL na tropie księdza Jerzego”, zamieszczonym w „Rzeczpospolitej” Sławomir Cenckiewicz przypominał, że w działania przeciwko kapłanowi włączona była cała bezpieka, w tym tzw. wywiad PRL – stanowiący integralną część aparatu represji. Z akt rezydentury Departamentu I MSW w Rzymie wynika, że interesowano się księdzem Jerzym na długo przed jego śmiercią. Przykładowo, w styczniu 1984 r. SB uzyskała ze źródeł agenturalnych szczegółowe informacje na temat opinii redaktora naczelnego polskiego wydania "L'Osservatore Romano" ks. Adama Bonieckiego dotyczące krytyki ks. Popiełuszki przez niektórych hierarchów: "W dniu 5 I 1984 r. wrócił do Rzymu z pobytu w Polsce ks. A. Boniecki. W dniu 6 I 1984 r. był on na obiedzie u papieża i jak twierdzi, przekazał mu szczegółowe sprawozdanie ze swojego pobytu w Polsce. W Warszawie Boniecki spotkał się z ks. Popiełuszko. Uznaje go za bohatera i niepodziela oceny abp. Bronisława Dąbrowskiego i ks. Janusza Bolonka, którzy uważają, że Popiełuszko jest osobnikiem niedoważonym i nienadającym się do odgrywania ofiary prześladowania...”(pisownia oryg).
Według wywiadowców – pisze Cenckiewicz - ks. Boniecki miał też skrytykować polskich hierarchów, a zwłaszcza prymasa Glempa, za to, że udają, iż nie wiedzieli o "istnieniu prywatnego mieszkania Popiełuszki w Warszawie przy ul. Chłodnej", co z kolei wykorzystywała propaganda komunistyczna, publikując na ten temat sensacyjne artykuły w prasie. "Zdaniem Bonieckiego zachowanie J. Glempa w stosunku do "rzekomo" rozpolitykowanych kapłanów jest skandaliczne".
Dzięki sieci agenturalnej w Watykanie, Departament I doskonale wiedział, że stanowisko Jana Pawła II jest zbieżne z opinią zaprezentowaną przez ks. Bonieckiego. Papież miał zwlekać z przyjęciem kardynała Glempa, który 16 stycznia 1984 r. przybył do Watykanu. Zdaniem rezydentury Jan Paweł II miał pretensje do kardynała Glempa za zbytnią uległość wobec reżimu Jaruzelskiego, napominanie "rozpolitykowanych kapłanów" związanych z "Solidarnością", "autocenzurę", której dopuścił się przygotowując tekst orędzia na Boże Narodzenie w 1983 r. oraz za wyrażoną w kazaniu z 6 stycznia 1984 r. jednostronną krytykę instalacji rakiet NATO w krajach zachodniej Europy - bez przypomnienia, iż jest to reakcja na agresywne zamiary bloku sowieckiego wobec wolnego świata.
Zbierany przez lata „materiał oskarżycielski” bezpieka postanowiła ponownie wykorzystać po śmierci księdza Jerzego. Gdy zdano sobie sprawę, że Jan Paweł II podziela opinię, że za mordem stoją najwyżsi przedstawiciele władzy oraz wykazuje głębokie zainteresowanie wyjaśnieniem wszystkich okoliczności zabójstwa, przystąpiono w Watykanie do dezawuowania postaci księdza i podważania męczeńskiego charakteru jego śmierci. Najważniejszym celem – jak twierdzi Sławomir Cenckiewicz – jaki chciano osiągnąć, było upowszechnienie tezy władz PRL o "spisku twardogłowych" przeciwko Jaruzelskiemu.
Teza ta znalazła się w notatce z rozmowy agenta Departamentu I SB MSW, którego w meldunkach i szyfrogramach opisywano jako "źródło nr 13963". W dniu 12 grudnia 1984 r. odbył on rozmowę z abp. Bronisławem Dąbrowskim ówczesnym sekretarzem Episkopatu Polski. Opinia wyrażona przez arcybiskupa jest identyczna z obowiązującym do dziś kłamstwem o inspiratorach zbrodni na księdzu Jerzym. Warto też zwrócić uwagę, co hierarcha ma do powiedzenia na temat kpt. Piotrowskiego, jednego z porywaczy księdza Jerzego. Źródło„nr 13963” donosiło:
"Zdaniem abp. Dąbrowskiego odpowiedzialność za tę zbrodnię należy przypisać elementom politycznym wrogim wobec gen. Jaruzelskiego, a zatem chodzi niewątpliwie w tym przypadku o prowokację, posiadającą dotąd pewne cechy utajone. Kpt. Piotrowskiego – Dąbrowski określił jako "starego znajomego", gdyż zarówno on, jak i Glemp spotykali go kilka razy, podczas kiedy pełnił on służbę jako funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu i Departamentu ds. Kościelnych i Narodowościowych MSW w czasie wizyty papieża w Polsce oraz przy okazji spotkań z Wałęsą. W jego ocenie Piotrowski jest typem bardzo ambitnym, który uważał, że należy mu się stopień pułkownika. Trzej sprawcy przestępstwa działali pod Toruniem w łatwych warunkach, ponieważ strefa ta jest dobrze kontrolowana. Mogli więc liczyć na poparcie organizacyjne czynników radykalnych w aparacie SB i tajnej jaczejki OAS (Organizacja Anty-Solidarność), jak również na poparcie "bazy sowieckiej". Jako wykonawcy działali oni niewątpliwie na rozkaz przeciwników gen. Jaruzelskiego uplasowanych w MSW tzn. ludzi zaufanych Mirosława Milewskiego".
Wielu historyków zwracało uwagę, że relacje władz komunistycznych z Kościołem uległy zasadniczej zmianie po zabójstwie księdza Popiełuszki. Mimo, iż oświadczenia hierarchów z tego okresu wyrażają sprzeciw wobec zabójstwa kapłana, próżno poszukiwać w nich wskazania winnych zbrodni lub potępienia inspiratorów. Można odnieść wrażenie, że z chwilą zabójstwa Kapelana „Solidarności” odblokowały się możliwości porozumienia z władzą, usunięta została przeszkoda oddzielająca od siebie dwie przeciwstawne siły i otworzyła się droga do „historycznego kompromisu”.
Gdzie szukać podstawy wzajemnych stosunków hierarchów i władzy komunistycznej w latach 80.? Na czym opierała się ta relacja? To jak dalece była zgodna z intencjami władz można odczytać ze stenogramów XVII Plenarnego Posiedzenia KC PZPR, które miało miejsce cztery dni przed wyłowieniem z Wisły zwłok księdza Jerzego. To wówczas gen. Jaruzelski mógł powiedzieć: „Myślę, że (...) prymas potrafi współdziałać z nami, żeby w interesie ogólnym, w interesie narodu, nie dopuścić do nieobliczalnego biegu wydarzeń”.
Może najtrafniej relację tę opisał Stanisław Ciosek, który z ramienia KC PZPR objął nadzór nad MSW po morderstwie na księdzu Jerzym. W wywiadzie sprzed kilku lat, Ciosek pytany – „Skąd się brała wasza skłonność do Kościoła?” – odpowiedział - „Hierarchia i instytucja bardziej rozumiała, i traktowała jako bardziej przewidywalną, drugą hierarchię i instytucję”. I dodał: „Stara jest zasada przetrwania Kościoła, jak w tym porzekadle: Kościół opłakuje zmarłego, ale do trumny z nim się nie kładzie itd. Zachowuje dystans. Tak samo tutaj było. Miałem masę rozmów z ludźmi Kościoła. I mogę powiedzieć, że Kościół był bardzo wstrzemięźliwy, gdy chodzi o wybory, o Okrągły Stół i podzielenie się władzą z "Solidarnością". Bo nie wiedział, jaka będzie ta nowa władza. Jakby przeczuwał zresztą, że lepiej było mu z komunistami niż z nie wiadomo kim...”.
Gdy coraz pełniej poznajemy fakty dotyczące działań agentury w Kościele, nowego znaczenia nabierają również słowa gen. Kiszczaka, zawarte w „Liście otwartym do prezesa Instytutu Pamięci narodowej w sprawie zabójstwa ks. Popiełuszki” z 2003 r. Szef bezpieki napisał tam m.in.:
„W czasie procesu toruńskiego zobowiązaliśmy oskarżonych do zachowania tajemnicy służbowej i państwowej (jeżeli coś nie dotyczy sprawy zabójstwa i nie przeszkodzi w ich obronie, to nie mają prawa tego ujawniać). Chodziło zwłaszcza o to, żeby nie ujawniać agentury pośród księży oraz faktów kompromitujących niektórych duchownych. Wiedzieli o tym obrońcy, osobiście lojalnie poinformowałem także sekretarza Episkopatu Polski, abp. Bronisława Dąbrowskiego.”
Jak mocne były wpływy esbeków na decyzje hierarchów Kościoła, może świadczyć przykład represji, jakim tuż po zamordowaniu Kapelana „Solidarności” poddano księdza Stanisława Małkowskiego – przyjaciela księdza Jerzego.
O tym napiszę w drugiej części.
.....................................................
Dwa teksty zatytułowane „NIESPEŁNIONY TESTAMENT JANA PAWŁA II” powstały w styczniu 2010 roku. Przypominam je dziś, po doświadczeniach tragedii smoleńskiej i beatyfikacji księdza Jerzego. Te epokowe wydarzenia - tak od siebie różne, a przecież złączone Bożą logiką - pozostały bez wpływu na postawy hierarchów naszego Kościoła.
Śmierć polskiej elity stała się okazją do „pojednania” z ludobójcami i kierowania homagium do człowieka, który na nienawiści i walce z symbolem chrześcijaństwa zbudował swoją prezydenturę. Zaprzepaszczono i haniebnie przemilczano dar świętości księdza Jerzego, zabitego - jak głosił papieski dekret - z nienawiści do wiary. Zrobiono tak, bo była to ta sama nienawiść, która wyznaczyła drogę do tamy we Włocławku i do smoleńskiej pułapki. Przemilczano tę świętość, bo tragedia z 10 kwietnia i obecna postawa rządzących są kontynuacją tamtego zaprzaństwa i tamtej wizji świata, która skazała na śmierć księdza Jerzego.
Jak 28 lat temu, głosem tchórzów i zdrajców nakazywano Polakom szukać „porozumienia” z mordercami księdza, a z katów uczyniono rzeczników ofiar – tak dziś, tym samym głosem mówi się nam o „pojednaniu” i każe wyrażać wdzięczność odwiecznym ciemiężycielom.
Wówczas - droga od włocławskiej tamy, do pałacu w Magdalence zajęła całe pięć lat. Wyznaczyły ją kolejne morderstwa - na działaczach „Solidarności” i niepokornych księżach, których głos mógł zmącić plany miernot i przeszkodzić zamysłom samozwańczych reprezentantów narodu.
Dziś, gdy aparat nienawiści działa sprawniej, a wśród nas coraz mniej ludzi godnych i odważnych - „pojednanie” z bandytami może nastąpić wcześniej. Powstały z niego układ na dziesięciolecia zamknie drogę do prawdy, stając się depozytem zbrodni i gwarantem nowego przymierza katów i ofiar.
Nie mam wątpliwości, że jest to cena, jaką płacimy za niespełniony testament polskiego papieża.
Nie mam wątpliwości, że jest to cena, jaką płacimy za niespełniony testament polskiego papieża.
- Aleksander Ścios - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać

4 komentarze
1. rocznicowa Msza św. na której nie było bp.Nycza 19.10.12
Ks. Jerzy męczennik naszych czasów
Drodzy Bracia i Siostry,
o tej porze roku gromadzi nas bł. ks. Jerzy Popiełuszko, właśnie w
tym miejscu. W miejscu, które zakończyło jego drogę po Ziemi. Wspominamy
historię jego życia, usiłujemy zrozumieć zainteresowania. Próbujemy
odczytać wpływ rodziny na jego sposób myślenia, na zaangażowanie w
służbie Bogu i Kościołowi. Jestem głęboko przekonany, że ta wierność w
prawdzie i sprawiedliwości, która charakteryzuje bł. ks. Jerzego,
została wyniesiona z jego rodzinnego domu. Tą bezgraniczną troskę o
Ojczyznę, o najprostszych ludzi, tych najbardziej potrzebujących,
poczucie wspólnoty z ludźmi pragnącymi solidarności, wyniósł właśnie z
domu.
Dziś nie możemy nadziwić się wściekłej nienawiści, która doprowadziła
do jego śmierci. Jak oni mogli ! Co mieli w sercu, by męczyć i
zamordować drobnego księdza, który nigdy nie wypowiedział w swoim życiu
słowa lekceważenia, pogardy, czy niechęci, nawet pod adresem tych,
którzy stali się jego mordercami. A przecież miał wiele powodów.
W swoim życiu ks. Jerzy Popiełuszko zetknął się z tyloma
prowokacjami. Jeszcze przed beatyfikacją usiłowano zrobić z niego ofiarę
walki politycznej a nie męczennika za wiarę, za wierność Jezusowi
Chrystusowi.
Sądzę, że wszyscy obecni mają to samo skojarzenie. Kiedy patrzyliśmy
niedawno w tym Sanktuarium na matkę błogosławionego księdza, myśleliśmy,
że właściwie nikt inny nie mógł wyrosnąć z dziecka, syna, alumna takiej
matki.
Jego matka mówi, że najważniejsze w życiu to dać dzieciom Boga. Jakie
to jest inne myślenie, jaka inna troska, jakie inne zabiegi niż te
nasze, współczesne. Najważniejsze w życiu to dać dzieciom Boga i ona Go
dała. A chociaż Jezus zażądał dosłownego wzięcia krzyża i naśladowania
Go w ten sposób, zarówno przez syna jak i matkę, nie wypowiedziała
słowa skargi. „Ofiarowałam go Bogu i na jego śmierć patrzę w
konsekwencji, jako na swoją ofiarę”. Co za serce, co za matka, jakie
dosłowne rozumienie Ewangelii Jezusa Chrystusa.
Dzisiejsze wspomnienie kapłana męczennika o czym przypomniał nam ks.
prowincjał, dokonuje się w Roku Wiary. Ojciec Święty Benedykt XVI
prosił, abyśmy często przywoływali w tym roku przykłady wiary i
świętych. Kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II mówił do nas podczas jednego z
synodów i zapytał, kiedy was będą pytali, co chrześcijaństwo wniosło w
ciągu 2000 lat swojego istnienia, co odpowiecie? Trzeba odpowiedzieć:
świętych.
Świętych, czyli ludzi do końca wiernych Jezusowi Chrystusowi. To
właśnie robimy w naszym biednym, oszalałym świecie. W kulturze, która
ludzkimi pomysłami chce zniszczyć prawo Boga. Co mówiłby ks. Jerzy,
gdyby słyszał o wszystkich próbach dotyczących ludzkiego życia,
małżeństwa i rodziny. Jakie byłoby jego stanowisko bo jeszcze wtedy,
kiedy on był duszpasterzem cały ten bezwstyd nie pojawiał się w
najrozmaitszych usiłowaniach. Właśnie w tym kontekście silna wiara w
Boga, której ks. Jerzy jest przykładem, której nas uczy, jest jednym z
ostatnich sposobów uratowania świata przed ostatecznym mrokiem.
Błogosławiony księże Jerzy, kapłanie i męczenniku. Pomóż nam oprzeć
się złemu, który kusi, kłamie i wabi w sidła. Który chce w tych sidłach
uwięzić uczniów Jezusa Chrystusa. Który będzie walczyć do końca świata
inteligencją i mocą o wiele większą, niż ta, którą każdy z nas
dysponuje.
Jan Paweł II w 1985 roku napisał młodym chrześcijanom: nie trzeba się
lękać ale nazywać po imieniu pierwszego sprawcy zła: Złego. Taktyka
jaką stosował i stosuje, polega na tym, aby się nie ujawniać, aby zło,
które zostało przez niego wszczepione na początku, coraz mniej pozwalało
się zidentyfikować jako grzech osobowy. Wszystko dziś tłumaczymy
strukturami, zwyczajami, że cały świat jest postępowy i tak właśnie
robi. Co powiedziałby błogosławiony, który nas dziś gromadzi w swoim
sanktuarium. Nie brak dzisiaj zwolenników demona. Czytam wypowiedzi
jednego z tzw. artystów: Poszukaj demona w tobie. Twój demon jest
blisko, gdy robisz coś co cię jara, czujesz jak twój demon działa. Czy
to ma być żartobliwe? Przedstawienie, niby reklamy napoju jakiejś firmy,
ale zabawa z demonem zawsze jest niebezpieczna. To jest tak samo
jakbyśmy chcieli bawić się z ogniem.
Przed kilkoma dniami grupa ludzi zakłóciła powagę i spokój
nabożeństwa katyńskiego we Włocławku, niepokojąc zgromadzonych wiernych a
potem tłukąc witraż w świątyni. Czy to jest dowód wolności? Kiedy na
Stadionie Narodowym, wybudowanym za grube miliony złotych, wygłupiający
się kibice, próbowali wzniecić pewien niepokój wśród strażników, w ciągu
dwóch dni zostali skazani przez sąd na odpowiednie kary. Kiedy
człowiek udający motyla zakłócał powagę procesji Bożego Ciała w Łodzi,
policja uznaje, że nie ma żadnego powodu do reagowania.
Jakie może być prawo, jego siła, autorytet, jeżeli nie obowiązuje nas
wszystkich w ten sam sposób. Jeżeli to prawo jest niesprawiedliwe.
Dlaczego w pewnych wypadkach człowiekowi wolno robić prawie wszystko,
choć krzywdzi się tysiące innych ludzi a w innym zostaje zaraz potępiony
i skazany. Biedni ludzie nie wiedzą, jak idą za wskazówkami demona, na
jego pasku, jak dali się łatwo wciągnąć w służbę zła.
Jesteś nam potrzebny księże Jerzy, z twoją wiarą w Boga i kapłańską
służbą. Jesteś potrzebny Ojczyźnie, ludziom pracy, parlamentarzystom,
którzy kierują państwem i ustanawiają dla naszego kraju prawa. Módl się
za nasz kraj, za młodych Polaków, za polskie małżeństwa i rodziny. Za
cały Kościół, który jest nieustannie wystawiany na ataki tych, którzy
zatroskani podpisują się pod postępem a którzy przecież ze wszystkich
sił, każdym drgnieniem intelektu i serca nienawidzą tego Kościoła.
Wiąże się na dzisiaj postać ks. Jerzego z drugim akcentem tej
celebracji, z odsłonięciem tablicy upamiętniającej ofiary smoleńskiej
tragedii, które naszym sercom są tak bliskie, ale wśród których jest też
grupa bardzo szczególnie związana z Włocławkiem. Cieszę się, że możemy
dzisiaj powiedzieć ich bliskim, którzy są tutaj z nami o naszej
solidarności, przejęciu, o naszym nieprzemijającym zapotrzebowaniu na
prawdę i sprawiedliwość.
Zwróciliście uwagę, że o niektórych mówi się zawsze pan profesor,
chociaż nie są profesorami a o Lechu Kaczyńskim prawie nigdy w ten
sposób nie mówiono. Pan prezydent prof. Lech Kaczyński chciał być we
Włocławku na tamie, na uroczystym nabożeństwie z okazji 25 lecia śmierci
błogosławionego ks. Jerzego. Przygotowania były bardzo zaawansowane.
One w pewnym sensie dotyczyły także i Domu Biskupiego bo także tam pan
prezydent chciał się zatrzymać. Przedstawiciele kancelarii pana
prezydenta dwukrotnie odwiedzili Włocławek. Więzi prof. Lecha
Kaczyńskiego były dawne i bardzo silne. Dlatego jego przyjaciele, nie
wymieniam nikogo z osobna, ale panowie posłowie, którzy są tutaj obecni,
po raz pierwszy zasygnalizowali mi pomysł związany z tą dzisiejszą
tablicą. Przyjaciele zatem chcieli uczcić pamięć ofiar właśnie w
Sanktuarium błogosławionego ks. Jerzego. Gdyby nie choroba pana
prezydenta byłby tamtego dnia razem z nami i modlił się. Bo ten
prezydent nie wstydził się ani swojej wiary, modlitwy ani przyjmowania
sakramentu pokuty. To do powołanego tutaj Sanktuarium, pan prezydent
przekazał kielich mszalny, który już zawsze te więzi i jego miłość do
tego bardzo szczególnego na mapie Polski miejsca, przypominał. Natomiast
wieczne pióro przekazane także przez śp. Lecha Kaczyńskiego można
oglądać w muzeum diecezjalnym. Bardzo jestem wdzięczny za tę inicjatywę.
Mamy już tablicę pamiątkową umieszczoną w murach Bazyliki
Katedralnej, ale od dziś jest drugi akcent związany z całą tragedią
smoleńską, czyli związany z tymi pytaniami, które będziemy żywili tak
długo, dopóki nie zostaną do końca wyjaśnione. Pytania o prawdę,
sprawiedliwość i o właściwe wyciągnięcie wniosków.
Daj Bóg, aby Rada Miasta Włocławka wysłuchała naszych postulatów o
nadanie imienia śp. Pana prezydenta jednej z uliculicy, placowi,
skwerowi czy rondu. To byłby przez wielu ludzi bardzo oczekiwany znak
pamięci i solidarności z tymi, którzy przecież oddali swoje życie w
służbie kraju. Nie mogę nie wyrazić po raz kolejny nadziei na pełne,
prawdziwe i przekonujące wyjaśnienie tego, co się stało. Mówią, że
jesteśmy opętani myślami o Smoleńsku, ale może właśnie, dlatego że nie
jesteśmy pewni tego, jak to naprawdę wyglądało. Może właśnie, dlatego że
nie doczekaliśmy się, nie tylko prawdy, ale że spotykaliśmy od samego
początku bardzo wiele fałszów, kłamstw i prób wyprowadzenia w pole.
Żadne zaklęcia nie pomogą, bo człowiek jest bytem, który musi znaleźć
prawdę. Historia uczy, że prędzej czy później ona musi zostać
odnaleziona. Zaklęcia, że władze państwa zdały egzamin, nie pomogą.
Trwanie w złudzeniu, że Polacy zapomną, byłoby dowodem oszukiwania
samych siebie.
Do wszystkich próśb kierowanych do błogosławionego ks. Jerzego,
dołączam i tę, by prawda bez przeszkód w całej rozciągłości została
ujawniona, bo kłamstwo zawsze ma krótkie nogi.
Drodzy Bracia i Siostry, nie wiem czy wysłuchiwaliśmy uważnie
modlitwy, której używano w czasie procesu ogłoszenia błogosławionym ks.
Jerzego. Odmówiliśmy ją dziś tam na tamie. Przytoczę kilka tych
pierwszych zdań bo uważam, że są one najpiękniejszym komentarzem do tej
sylwetki człowieka, którego Bóg dał polskiemu Kościołowi.
Stałeś się ks. Jerzy dla polskiego Narodu świadkiem prawdy w czasie
zakłamania. Nauczycielem wolności w świecie zniewolenia. Stróżem
godności człowieka wobec pogardy.
Cudowna modlitwa i sformułowania, nie raniące nikogo, ale nazywające
rzeczy po imieniu. Świadek prawdy w czasach zakłamania. Nauczyciel
wolności w świecie zniewolenia. Stróż godności człowieka wobec pogardy.
Bądź księże Jerzy patronem naszych czasów.
Amen.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Pani Marylo,
Jak fałszywie brzmią słowa o księdzu Jerzym w ustach biskupa, który przed dwoma miesiącami wychwalał akt "pojednania" z wysłannikiem KGB.
To bp. Mering dopuścił się wówczas haniebnego fałszu porównując nasze reakcje na orędzie z Cyrylem z reakcjami komunistycznych sługusów, którzy w roku 1965 krytykowali Episkopat za list do biskupów niemieckich. Mering stwierdził:
"Nawet pamiętny list do biskupów niemieckich, choć pisany przez jednych biskupów katolickich do drugich, przyniósł owoce wiele lat później. Kardynała Wyszyńskiego - doskonale pamiętam ówczesne media, a także zwykłych ludzi i ich reakcje - oskarżano o zdradę, uzurpację i wszelkie złe zamiary. „W czyim imieniu”? – pytano. Pisali i mówili tak politycy, inteligenci, publicyści…"
Jego zdaniem - "Przesłanie pokazuje, iż oba Kościoły: rzymskokatolicki w Polsce i prawosławny w Rosji są sobie bardzo bliskie. Idziemy w tym samym kierunku już od dwu tysięcy lat, a ponieważ ciągle daleko nam do spełnienia polecenia Chrystusa – potrzebujemy się nawzajem, by bardziej przekonująco dawać świadectwo".
http://wpolityce.pl/wydarzenia/34352-bp-mering-wreszcie-jednobrzmiacy-gl...
Jakże dziś ten człowiek może mówić o "nieprzemijającym zapotrzebowaniu na
prawdę i sprawiedliwość" i zwracać się do księdza Jerzego - "Stałeś się dla polskiego Narodu świadkiem prawdy w czasie zakłamania. Nauczycielem wolności w świecie zniewolenia. Stróżem godności człowieka wobec pogardy."
3. Szanowny Panie Aleksandrze
bp. Mering jest jednym z niewielu biskupów, którzy broni prawdy i od kwietnia 2010 r. nie lękał się upominać o prawdziwe śledztwo i cześć ofiar katastrofy smoleńskiej.
Nie wiemy, jak został Mu przedstawiony nasz list, proszę sobie przypomnieć zbitkę w Rzepie autorstwa p. Czaczkowskiej, która po mojej interwencji dokonała małej korekty swojego artykułu.
Mając w pamięci akcję Sakiewicza z bp. Wielgusem i konsekwencje tamtej "wygranej" czyli bp.Nycza , można mieć wątpliwości co do intencji piszących, jak nie zna się PRAWDY, a skąd niby miał ją znać, jak "referenci" mieli swoją interpretację w zbitce , którą napisała Czaczkowska ? Dodam, że nie tylko ze strony Czaczkowskiej płynęła taka zbitka, również ze strony SDK .
Co do poparcia całego Episkopatu dla "hołdu szujskich" - tu już nie mam żadnego usprawiedliwienia.
Bp. Mering jest traktowany przez CZERSKA I OKOLICE JAKO "SAMO ZŁO" - własnie za stanie po stronie prawdy i wartości.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Prawdziwi mordercy Jerzego
Prawdziwi mordercy Jerzego Popiełuszki nie ponieśli żadnej kary
19 października minęła kolejna rocznica porwania ks. Jerzego
Popiełuszki przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, które
zakończyło się jego męczeńską śmiercią. Po 28 latach od tamtego
wydarzenia udało się beatyfikować kapłana, ale nie udało się wyjaśnić
okoliczności tej zbrodni i ustalić jej bezpośrednich sprawców. Wszystko
wskazuje, że nadal cieszą się oni wolnością i pobierają wojskowe
emerytury.
20 października 1984 roku opinię publiczną w Polsce poruszyła
informacja o porwaniu ks. Jerzego Popiełuszki – kapłana parafii św.
Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Dzień wcześniej – 19
października – ks. Popiełuszko przybył do parafii pod wezwaniem św.
Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy, gdzie wygłosił patriotyczne
kazanie. Zakończył je znamiennymi słowami: „Módlmy się, abyśmy byli
wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i
przemocy”. Były to ostatnie słowa wypowiedziane publicznie przez
kapłana. Gdy wieczorem tego dnia wracał do Warszawy, w rejonie
miejscowości Górsk na drodze do Torunia został wraz ze swoim kierowcą,
Waldemarem Chrostowskim, porwany przez Grzegorza Piotrowskiego, Leszka
Pękalę i Waldemara Chmielewskiego – funkcjonariuszy Departamentu IV MSW,
zajmującego się zwalczaniem Kościoła katolickiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl