Czy Gruzińskie Marzenie spełni marzenie? Autor: dr Leszek Pietrzak

avatar użytkownika Redakcja BM24

Wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych w Gruzji wydają się kluczowe dla przyszłości tego kraju. Zwycięstwo partii deklarującej normalizację stosunków z Rosją stawia pod znakiem zapytania kontynuowanie prozachodniego kursu Gruzji w polityce zagranicznej
W Gruzji może dojść do eskalacji konfliktu pomiędzy prozachodnim prezydentem Michaiłem Saakaszwilim, a premierem optującym na rzecz porozumienia z Rosją. To na pewno korzystna perspektywa dla Kremla, dla którego odzyskanie politycznych wpływów w Gruzji będzie wielkim sukcesem jego polityki imperialnej.

Przewidywalny scenariusz
1 października br. w Gruzji odbyły się parlamentarne wybory. Dwa dni później gruzińska Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła, że Gruzińskie Marzenie otrzymało 54,9 proc. głosów, a Zjednoczony Ruch Narodowy dowodzony przez urzędującego prezydenta Michaila Saakaszwilego tylko 40,4 proc. Pierwsze reakcje zwycięskiej opozycji sugerowały, że urzędujące władze dopuściły się oszustw w niektórych okręgach jednomandatowych, pozbawiając ją części mandatów. Jednak przedstawiciele władz odrzucili te oskarżenia, podkreślając, że wybory przebiegały prawidłowo. Istniały obawy, że od razu dojdzie do konfliktu na tle wyników wyborów. Tym razem nie doszło jednak, jak bywało w przeszłości, do w otwartego sporu pomiędzy stronami. Same wyniki ostatnich gruzińskich wyborów, nie były jakimś totalnym zaskoczeniem, bo wielu ekspertów bacznie śledzących sytuację w Gruzji w ostatnich miesiącach, dopuszczało taki właśnie scenariusz.

Zmęczenie materiału
Co było zatem przyczyną przegranej rządzącego Zjednoczonego Ruchu Narodowego – partii Saakaszwilego? Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest prosta i jednoznaczna. Na pewno istotnym czynnikiem w gruzińskich wyborach było zwykłe zmęczenie gruzińskiego społeczeństwa dotychczasową proeuropejską polityką prezydenta Saakaszwilego, która nie przyniosła wymiernych sukcesów. Nie bez znaczenia była też sprawa łamania prawa człowieka, nagłośniona i zobrazowana konkretnymi przykładami w okresie przedwyborczym. Bez wątpienia postawiła ona ekipę prezydenta Saakszwilego w złym świetle. Innymi kwestiami, które mogły mieć wpływ na postawę Gruzinów w ostatnich wyborach, były zapewne sprawy związane z funkcjonowaniem gruzińskiego wymiaru sprawiedliwości i wolnych mediów, które nader często były podnoszone w czasie kampanii wyborczej poprzez wskazywanie konkretnych przykładów patologii w tych obszarach. Jeden z gruzińskich politologów prof. Lewan Gigineiszwili z Uniwersytetu w Tbilisi, odnosząc się do wyników wyborów, skonstatował to wprost, że „Gruzini odmówili życia w kraju bezpiecznych ulic, jeśli ceną za nie jest torturowanie więźniów, zaniedbanie wymiaru sprawiedliwości i wolności mediów”. Wydaje się również, że nie bez znaczenia była sama alternatywa dla urzędującego prezydenta Sakaszwilego – czyli lider Gruzinskiego Marzenia, milioner Bidzina Ivaniszwili. W mentalności Gruzinów, jak i innych mieszkańców postsowieckich państw, istnieje głęboka wiara w to, że bogaty człowiek, może być kimś, kto rozwiąże wszystkie ich codzienne problemy. To irracjonalne przekonanie mogło im także podpowiadać, że warto zagłosować na milionera Bidzinę Iwaniszwilego. Ale na wynik gruzińskich wyborów na pewno jakiś wpływ miało także finansowe wsparcie kampanii wyborczej Gruzińskiego Marzenia i jego lidera przez stronę rosyjską. O tym jednak wiemy najmniej.

Powyborczy scenariusz
Już następnego dnia po wyborach, zanim jeszcze oficjalnie ogłoszono ich wyniki, prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili uznał przegraną swoje partii w wyborach i zapowiedział przejście do opozycji. Mało tego, Saakaszwili zadeklarował, że jako prezydent pomoże wygranym w utworzeniu rządu. W ten sposób rozwiał spekulacje, że kurczowo będzie trzymał się władzy, blokując sformowanie nowego rządu. Pierwsza faza rozmów na temat przekazania władzy pomiędzy przedstawicielami rządu i zwycięskiej koalicji „Gruzińskie Marzenie”, oceniona została jako konstruktywna. Wszystko wskazuje, że proces przekazywania władzy zakończy się zatem płynnie. Byłoby to pierwsze pokojowe przekazanie władzy między rywalizującymi ugrupowaniami w Gruzji od czasu jej uniezależnienia się od Moskwy po upadku ZSRR w roku 1991. Na 21 października zaplanowano pierwsze posiedzenie nowego gruzińskiego parlamentu. Zapewne do tego czasu zakończą się techniczne przygotowania do przejęcia władzy przez nowy rząd Iwaniszwilego. Czy jednak sprawa przejmowania władzy przez zwycięzców wyborów, może być wiarygodnym probierzem jakości gruzińskiej demokracji? Jest to mało prawdopodobne. Przez najbliższy rok, być może uda się zachować względną równowagę pomiędzy prezydentem a premierem. W 2013 r. Saakaszwili odejdzie z urzędu prezydenta, bo obecna konstytucja nie pozwala na kolejna kadencję. Wtedy także wejdą w życie poprawki do konstytucji wzmacniające uprawnienia premiera. Zmiany te zaproponował sam Saakaszwili, bo liczył, że jego partia wygra wybory, a on sam będzie rządzić dalej jako premier. Tymczasem sytuacja przybrała inny obrót. Iwaniszwili zapewne wykorzysta to do politycznej ofensywy przeciwko opozycji. Stąd będzie już niewielki krok do politycznych represji przeciwników. Ale to nie jedyna sprawa, wokół której może dochodzić do konfliktów. Równie ważny stanie się wybór drogi którą pójdzie Gruzja na arenie międzynarodowej.

Wschód lub Zachód
W czasach prezydentury Saakaszwilego Gruzja była jednym z tych posowieckich państw, które najsilniej opowiadały się za współpracą z NATO i Unią Europejską. Była też państwem, które realizowało interesy amerykańskie na posowieckim obszarze. Wiele wskazuje, że ten kurs polityczny Gruzji może ulec radykalnej zmianie. W centrum programu politycznego zwycięskiego bloku – Gruzińskie Marzenie – jest normalizacja stosunków z Rosją, które od 2008 r. nie istnieją nawet na poziomie dyplomatycznym. Iwaniszwili na razie taktycznie deklaruje zachowanie zachodniego kursu w polityce zagranicznej Gruzji, co niewątpliwie kłóci się z założeniami programowymi jego bloku. Nawet gdyby chciał realizować oba cele – utrzymać na razie prozachodni kurs Gruzji i nawiązać stosunki z Rosją, licząc na pełne ich znormalizowanie w przyszłości – nie będzie w stanie tego dokonać.
Rosja jeszcze w tym roku będzie chciała włączyć Gruzję do strefy swoich wpływów. Szansę na to dają Kremlowi realizowane obecnie trzy polityczne projekty: Układ o Bezpieczeństwie Zbiorowym, Unia Celna i Euroazjatycka Wspólnota Gospodarcza, które mają na celu reintegracje państw całego postsowieckiego obszaru. Sfinalizowanie tych trzech projektów ma nastąpić ostatecznie 19 grudnia br. w Moskwie, podczas zaplanowanego szczytu z udziałem przedstawicieli postsowieckich państw. Dla Rosji będzie to wymarzona okazja, aby wyjść z propozycją udziału Gruzji w finalizowanych projektach reintegracyjnych i przy okazji wywrzeć brutalną presję na rząd Iwaniszwilego. Co w takiej sytuacji wybierze i jak się zachowa wobec rosyjskiej oferty? Odpowiedź na to pytanie dadzą nam pierwsze miesiące funkcjonowania jego rządu. Wtedy dowiemy się, czy Gruzińskie Marzenie będzie spełnionym marzeniem Gruzinów, czy jedynie spełnionym marzeniem Kremla.

Autor jest dr historii, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych

źródło :

http://www.gf24.pl/9729/czy-gruzinskie-marzenie-spelni-marzenie

Tekst opublikowany za wiedzą i zgodą Autora

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz