"Wybiórczy" Matrix po raz kolejny
Foxx, wt., 02/10/2012 - 15:42
Kolejne teksty z portali do zachowania w pamięci, gdy znikną z bezpłatnej sieci :)
Rzeczywistość w wersji z Czerskiej:
Prokuratura miażdży CBA
Dlaczego prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie korupcji w sądach? I jaki był związek tej sprawy z aferą hazardową, która w 2009 r. zachwiała rządem?
W miniony piątek krakowska prokuratura apelacyjna umorzyła śledztwo z doniesienia CBA. Oskarżony został tylko prawnik z Wrocławia, który powoływał się na wpływy w sądach i wziął ponad 100 tys. zł łapówek. W uzasadnieniu umorzenia prokuratura zarzuciła CBA wyłudzanie zgód na podsłuchy i łamanie prawa.
Żeby zrozumieć, co się stało, trzeba cofnąć się do późnego lata 2008 r.
Mirosław M., 53-letni prawnik z Wrocławia pracujący w firmie zarządzającej nieruchomościami, spotkał się wtedy z lokalnym przedsiębiorcą Józefem M. Przedsiębiorca zajmuje się handlem drewnem, węglem, deweloperką, działa też w branży hazardowej. Ma problemy.
W Prokuraturze Rejonowej Wrocław-Krzyki-Zachód ciągnie się śledztwo, w którym Józef M. jest pokrzywdzony. Biznesmen chce je przyspieszyć. Nie może też sobie poradzić z urzędnikami wrocławskiego magistratu w sprawie ulokowania we Wrocławiu salonu gier.
Przedsiębiorca obawia się też o losy kolejnej sprawy - w aądzie apelacyjnym. Jest tam pozwany, a chodzi o rozliczenia za sprzedaż nieruchomości rolnej po przekształceniu na grunt budowlany. Wspólnik żąda zwrotu ponad 17 mln zł.
Prawnik Mirosław M. mówi przedsiębiorcy, że ma na to wszystko sposób: zna emerytowanego sędziego, a ten z kolei ma "dojścia" do prokuratury, Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, a nawet w Sądu Najwyższego w Warszawie.
30 października 2008 r. biznesmen wręcza Mirosławowi M. 50 tys. zł. Ta łapówka ma przyspieszyć sprawę w Prokuraturze Rejonowej Wrocław-Krzyki-Zachód.
8 listopada daje prawnikowi pośrednikowi kolejne pieniądze - 2,7 tys. zł. A po tygodniu jeszcze 50 tys. zł. Mają być przeznaczone dla sędziów z Wydziału Cywilnego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu i dla sędziego Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. To tylko zaliczka. Za pomyślne orzeczenie pośrednik chce 2,5 mln zł. Płatne po załatwieniu sprawy.
Z informacji RMF FM i "Gazety" wynika, że wczesną wiosną 2009 r. o sprawie dowiaduje się CBA. Jak?
- Klasyczna sytuacja, facet dał łapówkę i nie widzi efektu - przegrał proces przed sądem apelacyjnym. Ten, kto wziął pieniądze, zaczyna się wykręcać. Biznesmen idzie do CBA - opowiada osoba znająca akta sprawy.
"Yeti" i "Black Jack"
"Dziennik Gazeta Prawna" pisał przed kilkoma miesiącami, że tak właśnie zaczęła się afera hazardowa. Sprawę domniemanej korupcji w sądach nazwano kryptonimem "Yeti" (greps oznaczający "wielką łapę") i zaczęto podsłuchiwać telefon Ryszarda Sobiesiaka, biznesmena z branży hazardowej i wspólnika Józefa M. Gdy w rozmowach padło nazwisko Zbigniewa Chlebowskiego (ówczesnego szefa klubu PO), CBA wyodrębniła osobny wątek i nadała mu kryptonim "Black Jack".
W skrócie przypomnijmy: biznesmeni Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek próbowali za pośrednictwem polityków załatwić korzystne dla siebie zapisy w ustawie o grach. CBA udało się dowieść, że w bliskie kontakty z branżą hazardową wszedł Chlebowski oraz minister sportu Mirosław Drzewiecki.
I tak obie sprawy - podejrzenie korupcji w wymiarze sprawiedliwości i afera hazardowa - się łączą. Biznesmen Józef M. jest bowiem jednym ze wspólników Casino Polonia Wrocław. Główny właściciel to Sobiesiak. M. jest zresztą jego przyrodnim bratem.
W październiku 2009 r. afera hazardowa zostaje ujawniona. Sobiesiak i jego otoczenie dowiadują się też o wątku korupcji w sądzie. To dekonspiruje działania CBA w tej sprawie.
"Zestaw nasobny"
Z naszych informacji wynika, że przedsiębiorca Józef M. (który dał już 102 tys. 700 zł prawnikowi Mirosławowi M. i poczuł się przez niego oszukany) poszedł na pełną współpracę z Biurem. CBA zawarło z nim "porozumienie".
Wyposaża go w mikrokamerę i mikrofon - tzw. "zestaw nasobny". Z tym sprzętem biznesmen kilka razy spotyka się z prawnikiem pośrednikiem. A ten zapewnia go, że sprawy załatwi i sypie nazwiskami sędziów i prokuratorów, z którymi ma mieć "układ".
Efekt: CBA zwraca się do Prokuratora Generalnego o zgodę na założenie podsłuchu telefonicznego trojgu sędziom Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu (wśród nich wiceprzewodniczącemu I Wydziału Cywilnego) i prokuratorowi z dzielnicy Krzyki. CBA dostaje również zgodę na kilka operacji kontrolowanego wręczenia łapówek i co najmniej dwie z nich przeprowadza. Ale bez efektu, nikt nie bierze pieniędzy!
- Są tylko nagrania - mówi nasze źródło. Mimo wielokrotnie przedłużanych terminów stosowania podsłuchów nikt nie przystaje na korupcyjne propozycje.(...)
Dlaczego prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie korupcji w sądach? I jaki był związek tej sprawy z aferą hazardową, która w 2009 r. zachwiała rządem?
W miniony piątek krakowska prokuratura apelacyjna umorzyła śledztwo z doniesienia CBA. Oskarżony został tylko prawnik z Wrocławia, który powoływał się na wpływy w sądach i wziął ponad 100 tys. zł łapówek. W uzasadnieniu umorzenia prokuratura zarzuciła CBA wyłudzanie zgód na podsłuchy i łamanie prawa.
Żeby zrozumieć, co się stało, trzeba cofnąć się do późnego lata 2008 r.
Mirosław M., 53-letni prawnik z Wrocławia pracujący w firmie zarządzającej nieruchomościami, spotkał się wtedy z lokalnym przedsiębiorcą Józefem M. Przedsiębiorca zajmuje się handlem drewnem, węglem, deweloperką, działa też w branży hazardowej. Ma problemy.
W Prokuraturze Rejonowej Wrocław-Krzyki-Zachód ciągnie się śledztwo, w którym Józef M. jest pokrzywdzony. Biznesmen chce je przyspieszyć. Nie może też sobie poradzić z urzędnikami wrocławskiego magistratu w sprawie ulokowania we Wrocławiu salonu gier.
Przedsiębiorca obawia się też o losy kolejnej sprawy - w aądzie apelacyjnym. Jest tam pozwany, a chodzi o rozliczenia za sprzedaż nieruchomości rolnej po przekształceniu na grunt budowlany. Wspólnik żąda zwrotu ponad 17 mln zł.
Prawnik Mirosław M. mówi przedsiębiorcy, że ma na to wszystko sposób: zna emerytowanego sędziego, a ten z kolei ma "dojścia" do prokuratury, Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, a nawet w Sądu Najwyższego w Warszawie.
30 października 2008 r. biznesmen wręcza Mirosławowi M. 50 tys. zł. Ta łapówka ma przyspieszyć sprawę w Prokuraturze Rejonowej Wrocław-Krzyki-Zachód.
8 listopada daje prawnikowi pośrednikowi kolejne pieniądze - 2,7 tys. zł. A po tygodniu jeszcze 50 tys. zł. Mają być przeznaczone dla sędziów z Wydziału Cywilnego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu i dla sędziego Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. To tylko zaliczka. Za pomyślne orzeczenie pośrednik chce 2,5 mln zł. Płatne po załatwieniu sprawy.
Z informacji RMF FM i "Gazety" wynika, że wczesną wiosną 2009 r. o sprawie dowiaduje się CBA. Jak?
- Klasyczna sytuacja, facet dał łapówkę i nie widzi efektu - przegrał proces przed sądem apelacyjnym. Ten, kto wziął pieniądze, zaczyna się wykręcać. Biznesmen idzie do CBA - opowiada osoba znająca akta sprawy.
"Yeti" i "Black Jack"
"Dziennik Gazeta Prawna" pisał przed kilkoma miesiącami, że tak właśnie zaczęła się afera hazardowa. Sprawę domniemanej korupcji w sądach nazwano kryptonimem "Yeti" (greps oznaczający "wielką łapę") i zaczęto podsłuchiwać telefon Ryszarda Sobiesiaka, biznesmena z branży hazardowej i wspólnika Józefa M. Gdy w rozmowach padło nazwisko Zbigniewa Chlebowskiego (ówczesnego szefa klubu PO), CBA wyodrębniła osobny wątek i nadała mu kryptonim "Black Jack".
W skrócie przypomnijmy: biznesmeni Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek próbowali za pośrednictwem polityków załatwić korzystne dla siebie zapisy w ustawie o grach. CBA udało się dowieść, że w bliskie kontakty z branżą hazardową wszedł Chlebowski oraz minister sportu Mirosław Drzewiecki.
I tak obie sprawy - podejrzenie korupcji w wymiarze sprawiedliwości i afera hazardowa - się łączą. Biznesmen Józef M. jest bowiem jednym ze wspólników Casino Polonia Wrocław. Główny właściciel to Sobiesiak. M. jest zresztą jego przyrodnim bratem.
W październiku 2009 r. afera hazardowa zostaje ujawniona. Sobiesiak i jego otoczenie dowiadują się też o wątku korupcji w sądzie. To dekonspiruje działania CBA w tej sprawie.
"Zestaw nasobny"
Z naszych informacji wynika, że przedsiębiorca Józef M. (który dał już 102 tys. 700 zł prawnikowi Mirosławowi M. i poczuł się przez niego oszukany) poszedł na pełną współpracę z Biurem. CBA zawarło z nim "porozumienie".
Wyposaża go w mikrokamerę i mikrofon - tzw. "zestaw nasobny". Z tym sprzętem biznesmen kilka razy spotyka się z prawnikiem pośrednikiem. A ten zapewnia go, że sprawy załatwi i sypie nazwiskami sędziów i prokuratorów, z którymi ma mieć "układ".
Efekt: CBA zwraca się do Prokuratora Generalnego o zgodę na założenie podsłuchu telefonicznego trojgu sędziom Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu (wśród nich wiceprzewodniczącemu I Wydziału Cywilnego) i prokuratorowi z dzielnicy Krzyki. CBA dostaje również zgodę na kilka operacji kontrolowanego wręczenia łapówek i co najmniej dwie z nich przeprowadza. Ale bez efektu, nikt nie bierze pieniędzy!
- Są tylko nagrania - mówi nasze źródło. Mimo wielokrotnie przedłużanych terminów stosowania podsłuchów nikt nie przystaje na korupcyjne propozycje.(...)
(źródło)
Rzeczywistość:
Akcja CBA do kosza. Teraz szukają źródeł dziennikarzy
Prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące podejrzeń korupcji wśród sędziów Sądu Najwyższego. Wciąż trwa za to śledztwo, w którym ścigani są dziennikarze alarmujący opinię publiczną o przeszkodach, na jakie natrafia sprawa dotycząca sędziów.
Podstawą do umorzenia głośnej sprawy były "błędy prawne", których miało się dopuścić Centralne Biuro Antykorupcyjne realizujące operację specjalną o kryptonimie "Yeti". Podczas tej akcji agenci rozpracowywali osoby oferujące biznesmenom - za łapówki - załatwienie po ich myśli spraw w Sądzie Najwyższym. Jako pierwszy o sprawie informował DGP już przed trzema laty. - Jesteśmy zdziwieni i zaskoczeni decyzją krakowskiej prokuratury apelacyjnej - komentował wczoraj Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.
Prokuratorzy za to nadal szukają źródeł informacji dziennikarzy DGP i portalu TVN24.pl, którzy opisywali, w jaki sposób sprawa jest wyhamowywana. Toczy się śledztwo prowadzone w elitarnym wydziale przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. Sprawa liczy kilkanaście tomów akt, a sam premier Donald Tusk musiał wyrażać zgodę na zwolnienie z tajemnicy najwyższych rangą urzędników, aby mogli być przesłuchani.
- Równie wiele wysiłku, co w znalezienie rozmówców dziennikarzy, prokuratorzy włożyli w znalezienie dobrego powodu do umorzenia sprawy. CBA nie przysługuje żadna możliwość odwołania się od decyzji, więc jest już po sprawie - mówi nasz rozmówca.
Podczas tajnej operacji CBA zebrało dowody: e-maile wymieniane między prawnikami a sędziami, ich rozmowy telefoniczne, a nawet filmy z ukrytych kamer dowodzące korupcyjnych zachowań prawników i byłego sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego. Według ustaleń śledztwa miał on być łącznikiem między ludźmi z otoczenia Ryszarda Sobiesiaka, bohatera afery hazardowej, a sędziami Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. A właśnie sędzią Sądu Najwyższego był obecny zwierzchnik prokuratury Andrzej Seremet przed objęciem stanowiska prokuratora generalnego.
Robert Zieliński
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące podejrzeń korupcji wśród sędziów Sądu Najwyższego. Wciąż trwa za to śledztwo, w którym ścigani są dziennikarze alarmujący opinię publiczną o przeszkodach, na jakie natrafia sprawa dotycząca sędziów.
Podstawą do umorzenia głośnej sprawy były "błędy prawne", których miało się dopuścić Centralne Biuro Antykorupcyjne realizujące operację specjalną o kryptonimie "Yeti". Podczas tej akcji agenci rozpracowywali osoby oferujące biznesmenom - za łapówki - załatwienie po ich myśli spraw w Sądzie Najwyższym. Jako pierwszy o sprawie informował DGP już przed trzema laty. - Jesteśmy zdziwieni i zaskoczeni decyzją krakowskiej prokuratury apelacyjnej - komentował wczoraj Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.
Prokuratorzy za to nadal szukają źródeł informacji dziennikarzy DGP i portalu TVN24.pl, którzy opisywali, w jaki sposób sprawa jest wyhamowywana. Toczy się śledztwo prowadzone w elitarnym wydziale przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. Sprawa liczy kilkanaście tomów akt, a sam premier Donald Tusk musiał wyrażać zgodę na zwolnienie z tajemnicy najwyższych rangą urzędników, aby mogli być przesłuchani.
- Równie wiele wysiłku, co w znalezienie rozmówców dziennikarzy, prokuratorzy włożyli w znalezienie dobrego powodu do umorzenia sprawy. CBA nie przysługuje żadna możliwość odwołania się od decyzji, więc jest już po sprawie - mówi nasz rozmówca.
Podczas tajnej operacji CBA zebrało dowody: e-maile wymieniane między prawnikami a sędziami, ich rozmowy telefoniczne, a nawet filmy z ukrytych kamer dowodzące korupcyjnych zachowań prawników i byłego sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego. Według ustaleń śledztwa miał on być łącznikiem między ludźmi z otoczenia Ryszarda Sobiesiaka, bohatera afery hazardowej, a sędziami Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. A właśnie sędzią Sądu Najwyższego był obecny zwierzchnik prokuratury Andrzej Seremet przed objęciem stanowiska prokuratora generalnego.
Robert Zieliński
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
(źródło)
- Foxx - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. List Mariusza Kamińskiego do
List Mariusza Kamińskiego do Prokuratora Generalnego w sprawie umorzenia śledztwa wszczętego ze sprawy o krypt. YETI
http://wpolityce.pl/artykuly/37593-list-mariusza-kaminskiego-do-prokurat...
Warszawa, 3 października 2012 r.
Sz. P.
Andrzej Seremet
Prokurator Generalny
W związku z umorzeniem śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie, dotyczącego korupcji w wymiarze sprawiedliwości i organach ścigania, zwracam się do Pana o przeprowadzenie kontroli w ramach przysługującego Panu nadzoru, zasadności podjęcia takiej decyzji.
Z medialnych przekazów wynika, że śledztwo to zostało umorzone z powodu rzekomych naruszeń, których miałem dopuścić się ja i podlegli mi funkcjonariusze CBA. Naruszenia te miały polegać także na wprowadzeniu w błąd Prokuratury Krajowej w zakresie uzyskania zgody na rozpoczęcie operacji specjalnej.
Stanowczo sprzeciwiam się nieprawdziwym i obraźliwym zarzutom stawianym pracy funkcjonariuszy CBA. Nie zgadzam się również ze skandalicznym umorzeniem śledztwa w sytuacji oczywistych dowodów przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za załatwienie korzystnych wyroków sądowych.
Prokuratura Krajowa, już w 2009 r. dysponowała pełnym materiałem dowodowym i po jego przeanalizowaniu wszczęte zostało śledztwo, prowadzone przez prokuratora Marka Wełnę. Wedle uzyskanych przeze mnie informacji, prokurator ten zamierzał doprowadzić do zatrzymania i postawienia zarzutów osobom związanym ze sprawą, w tym wystąpić o uchylenie immunitetów sędziowskich. Sprawa ta została mu jednak wtedy odebrana. Dzisiaj śledztwo zostaje umorzone, a toczy się postępowanie dotyczące pracy funkcjonariuszy CBA. Takie działania Prokuratury są skandaliczne. Doprowadziło to bowiem do sytuacji kiedy sędziowie, prokuratorzy i adwokaci, którzy za łapówki chcieli wpływać na treść wyroków pozostają bezkarni i co więcej nadal wykonują swoje zawody w wymiarze sprawiedliwości. Co do faktu brania przez nich łapówek nie ma przecież żadnych wątpliwości, a dowody na to „unieważnia” Prokuratura w Krakowie stosując wątpliwe i niezwykle korzystne dla przestępców, interpretacje przepisów prawa.
Zdecydowanie nie zgadzam się z uzasadnieniem prokuratora umarzającego sprawę kwestionującego legalność działań funkcjonariuszy CBA przeprowadzanych w ramach operacji specjalnych. Rozumiem przez to, że kwestionowana jest również legalność działań podejmowanych przez kierownictwo Prokuratury Krajowej, które już w roku 2009 dysponowało pełnym materiałem operacyjnym. Nikt wówczas z Prokuratury Krajowej nie formułował wątpliwości dotyczących braku podstaw prawnych i faktycznych prowadzonych przez CBA czynności operacyjnych. Składane wnioski dotyczące kontynuowania tych operacji, obszernie informowały o dotychczasowych działaniach podjętych w sprawie oraz o planowanych nowych czynnościach. Z uwagi na to należy uznać za absurdalną insynuację prokuratora umarzającego sprawę o rzekomym wprowadzeniu w błąd Prokuratury Krajowej. Oznaczać to by mogło, iż prokuraturą na tak wysokim szczeblu kierują ludzie zupełnie do tego nieprzygotowani i niekompetentni.
Mając na uwadze, że śledztwo zostało umorzone przez prokuraturę z przyczyn formalnych, a fakty przyjmowania korzyści majątkowych i powoływania się na wpływy w sądach są oczywiste, Pana decyzja o przeprowadzeniu kontroli zasadności umorzenia tej sprawy, jest szczególnie istotna z punktu widzenia opinii publicznej i jej postrzegania pracy wymiaru sprawiedliwości.
Mariusz Kamiński
były Szef CBA
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. tia, nie ma i nigdy nie było
Jak dotąd nie ma żadnych materiałów pozwalających rzucać cień podejrzenia na nieskazitelność charakteru któregokolwiek z sędziów Sądu Najwyższego. Nie ma podstaw do sugerowania korupcji w SN - oświadczył w środę pierwszy prezes sądu Stanisław Dąbrowski.
Sędzia na specjalnie zwołanej konferencji prasowej odniósł się do doniesień medialnych związanych z umorzeniem przez krakowską prokuraturę apelacyjną śledztwa dotyczącego m.in. powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym. Podstawa były materiały zgromadzone - według prokuratury, bez podstaw prawnych - przez CBA.
"Do dnia dzisiejszego nie ma żadnych materiałów, które pozwalałyby rzucać cień podejrzenia na nieskazitelność charakteru którekolwiek z sędziów Sądu Najwyższego" - mówił Dąbrowski. Jak dodał, sprawa wynikła z tego, że "pewien pan przegrał sprawę w SN i poszedł do CBA zawiadamiając, że dał łapówkę osobie lub osobom podających się za pośredników w kontaktach z sędziami, a mimo to przegrał sprawę". "To nie daje żadnych podstaw do sugerowania korupcji w SN" - podkreślił.
Poinformował również, że zwrócił się do prokuratora generalnego z prośbą o informacje, czy podczas tajnej operacji w tej sprawie CBA zebrało dowody świadczące o kontaktach byłego sędziego NSA z sędziami Izby Cywilnej SN, a jeżeli tak, jakie to były materiały.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl