Mój 12 grudnia

avatar użytkownika MarkD

Pakowanie się, zwijanie karimat, ciuchy i śpiwory w plecaki, buty i ubrania na siebie i w autobus z uniwerka, z Krakowskiego Przedmieścia do domu. Jak zwykle 111. W auli Adytorium Maximum spędziliśmy piękne, pełne emocji, patriotyzmu i zapału w walce o inną Polskę, dni. Nikomu nie śniło się wtedy, że Polska będzie wolna od sowieckich wpływów czy ingerencji. Chodziło o coś innego. O kawałek wolności.

MarkD na strajku
 


Każdy z nas strajkujących, nawet jeśli w pełni nie zdawał sobie sprawy z tematu, wiedział o wzmagającej się fali ogarniającej Polskę. Fali zagrożenia. Podskórnie i podświadomie. Ale moje wspomnienie po latach niestety muszę przykryć pewną smutną refleksją. Byłem manipulowany.

Zdałem sobie z tego sprawę po latach. Byłem manipulowany wraz ze wszystkimi (prawie) przyjaciółmi z karimat. Skąd to wiem? Spoglądam na fakty i z nich wyciągam wnioski. Faktem jest pewien numer telefonu, który umożliwiał darmową rozmowę z automatu. Ten darmowy numer umysły logiczne wykluczyły jako w pełni czysty. Ale było wielu, którzy twierdzili, że to teoria spiskowa. Że owszem, SB (czy ogólnie ONI) ma do dyspozycji możliwość wszelkich połączeń, bo dla bezpieczeństwa muszą taką możliwość mieć, ale to z nami nie ma związku! I tak 50% informacji o nastrojach, oczekiwaniach i projektach trafiało bezpośrednio do architektów stanu wojennego.

Było jedno utrudnienie. Pewien czysty przejrzysty, jednym słowem piękny, głos dziewczyny, która wieczorami przy akompaniamencie gitary śpiewała piosenki dla nas wtedy „wywrotowe”. Kelus, Kaczmarek... Śpiewała w czasie najlepszym do wykonania połączeń. Dziś czuję, że wykonała wielką robotę. Może podświadomie.

Ale 11 grudnia nastąpiło zdarzenie, które dziś oceniam inaczej niż kilka lat temu. Dotąd był to dla mnie dowód rodzącej się demokracji. Dziś to dowód naiwności. Jeszcze wczoraj myślałem o dumie, dziś o zdradzie ideałów. Co się stało? Przegłosowaliśmy zakończenie strajku! Czemu i jak?

Pomijając wątek moich przemyśleń, powiem wam, że demokratycznie! Nawet wyjątkowo demokratycznie. Teraz dochodzimy do pewnej perwersji w analizie wpływu służb na decyzje studentów. Wydział, który był moim, aby przegłosować w głosowaniach większości podzielił się na trzy! Nie pamiętam czemu. Ale wiem, że byłem jednym z tych, którzy w imię demokracji (w końcu wydział matematyki, informatyki i mechaniki jako jeden mniej znaczy niż trzy odrębne) głosowali za otrzymaniem głosu dodatkowego, skoro nasz wydział był przeciw kontynuacji strajku! Czemu 11, nie pamiętam. Pamiętam jednak najpiękniejszy spór logiki z prawem, który odbył się 11 grudnia w jednej z sal Audytorium Maksimum UW. Spór młodych, naiwnych, szczerych i głupich intelektualistów. Spór nad moralnością podziału. Gdyby nie lata, które minęły, miałbym piękne wspomnienie. Albowiem logika wygrała z prawem. Zakończyliśmy strajk! Dziś jednak myślę o tym inaczej. Wtedy nikt nie myślał, że jesteśmy trybikami wykonywującymi polecenia głównego Szu!

Nikt z sąsiednich karimat nie sądził, że ktoś nami manipuluje. Czy mówię wyraźnie? Lata komunizmu, ludzie inteligentni, studenci najbardziej renomowanych wydziałów i nikt, doprawdy nikt z których znałem, nie zdawał sobie sprawy z tego jak wygląda rzeczywistość! Byliśmy wchłonięci przez ideały. Byliśmy podsycani przez Kuronia (i chyba Michnika), którzy ten rodzaj wolności nam reklamowali w swoich wystąpieniach. Nie wtrącam obu panów bez sensu. Wtrącam, bo nam radzili. Bo mówili o finlandyzacji (Kuroń). (O Michniku nic więcej, bo nie dam sobie uciąć ręki, że nam w czymś pomógł).

A stan wojenny? 13 XII - łóżeczko. Potem TV z jednym kanałem, ocet na półkach i kilka akcji z torbami pełnymi książek. Pewien facet z obozu internowania, który nie miał na pociąg i na „bułkę”. Dałem mu na „bułkę”, mimo że nie wierzyłem w jego historię. Stan wojenny nie był szokiem. Był powrotem do nienormalnej normalności. Tak jak dziś widzę normalność jako skutek nienormalnego układu.

PS.Tylko proszę, nie mówcie mi że nie było wtedy karimat! To na czym spałem? No?:)
PS.Link do zdjęcia: http://www.flickr.com/photos/mmarek/1536653132/ , mmarek (c).

 

Jestem jednak przekonany, że to był grudzień nie III'81. A ja znalazłem to dziś. Trzeci od lewej "hipis" grający w szachy to ja!
 

2 komentarze

avatar użytkownika ckwadrat

1. Mój stan wojenny

rozpoczął się Telerankiem, którego nie było..
avatar użytkownika MarkD

2. 13

widziałem okularnika. Za każdym razem od nowa.