Codzienność Apostoła.. - codzienność miotły.
No tak, jeśli jesteś ochrzczony i Wierzysz... , to jesteś Apostołem.
Najpierw dla siebie samego apostołem, bo przecież Twoja wolna wola i rozum muszą "Cię zaprowadzić" do Jezusa. A potem, gdy już będziesz Jezusowym - będziesz poczuwał się - do przyjaźni i więzi wewnętrznej z Nim.
Więź owa, oznacza conajmniej orientowanie swojego życia na Jego przykazania i podpowiedzi.. . Wtedy staniesz się Apostołem dla innych - jako efekt uboczny. I tutaj się chwilę zatrzymamy
Wielu utożsamia apostolstwo z aktywnością. Owszem, wiąże się ona z aktywnością. Ale nie taką, która ma zmierzać do "robienia 500 % jakiś tam norm".
Wręcz przeciwnie, jest to inna aktywność. W niej chodzi o pewną wewnętrzną dyspizycję Apostoła a nie "bryzganie pomysłami" aby nawrócić naraz tysiąc ludzi.
Ta wewnętrzna dyspozycja oznacza, pokorę wobec Boga. Wobec Jego możliwości i łaski. By czuć się wobec niego jak miotła, która pod ręką zamiatacza spełnia idealnie swoją rolę.. .
Albo inaczej, ta dyspozycja oznacza pokorę i oddanie wobec Jezusa. Żyć w świadomości, że sam niczego specjalnego uczynić nie mogę. Ale jeśli On zechcę przeze mnie uczynić nieskończenie wiele, to to się stanie. Stanie się nie mocą mojego sprytu ale Jego nadzwyczajnej łaski.
Mozna jeszcze inaczej. Nie muszę nawracać tysięcy. Wystarczy, że będę oddamy Jego sługą czyniącym na codzień to, co do mnie należy.
Jeśli ponad to, będę gotów czynić więcej niźli to powszednie.. , mogę oddać mu siebie w akcie oddania i pozostać do Jego dyspozycji. Okazje do pracy "poza zwykłymi godzinami" nadejdą niebawem bez specjalnego starania. Czy to w wenwętrznych poruszeniach - mimowolnie, czy to od osób trzecich.
Postawa Apostoła więc to postawa słuchacza wobec Boga. A nie postawa chęci naprawy bliźniego.
Oto, Maryja była pobożną zanim została poproszona o zgodę na poczęcie i urodzenie Jezusa. Była pobożna, bo to było dla niej czymś oczywistym. Nie dlatego, że zapisane jej były wielkie rzeczy ale dlatego, że Boga traktowała jako kogoś Mega interesującego i Godnego "Zachodu".
Wybranie, zakomunikowane przez Anioła Gabriela, pojawiło się potem.. .
Jak czytam o wielu świętych którzy dokonywali spektakularnych cudów, to widzę osoby poszukujące swojej własnej tożsamości wobec Boga. To własnie było celem i motywacją pobożnosci. Cuda, znaki i wielkie rzeczy przyszły jako efekt uboczny tego procesu.
Zatem jeśli chcesz być wielkim apostołem, przypatrz się miotle i ręce która ją prowadzi.. . Właśnie tak święci są prowadzeni przez Boga i dokonują wielkich rzeczy. Miotła nie posiada własnej woli - oddaje ją w ręce zamiatacza... .
Modlę się więc: Panie, jeśli chcesz mnie użyć jako swojego narzędzia w swoich planach zbawienia świata, jestem do dyspozycji. Nie będę nieczego udowadniał - ani sobie, ani innym. Chcę być dla Ciebie jak zeschła gleba potrzebująca nawodnienia i uprawy.. . Jestem otwarty na Twoje ręce - niezwyklego Ogrodnika. Uczyń z tą glebą cokolwiek zechcesz i zasadź tam to, co uważasz za właściwe.. . Chcę wydawać Twoje owoce, a nie swoje.. .
- poldek34 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. Autor
Bardzo potrzebne są nam takie rozważania - proste, a pełne prawdy. Mnie są na pewno potrzebne - zawsze czytam, chociaż nie zawsze piszę... Pozdrowienia.
2. @guantanemara
Dziękuję za zaznaczenie swojej obecności oraz recenzję. :-)))
Dzielę się - jakby - swoją drogą duchową.. .
Pozdrawiam serdecznie.
3. poldek34
Rozumiem doskonale potrzebę dawania świadectwa. Sama chciałam o tym pisać. I napisałam - długą opowieść. Jest zupełnie inna, moje doświadczenia opisane sa w inny zupełnie sposób, ale cel jest ten sam - opowiedzieć innym o tej innej rzeczywistości. Początek jest tam: http://blogmedia24.pl/node/57837
Pozdrawiam serdecznie.
4. i zasadź tam...
5. Joanna
Dziękuję za medytację. Tak naprawdę jest w niej wiele prawdy która staje się czasem moją codziennością.. .
Pozdrawiam serdecznie.
6. @guantanemara
Powiem Ci szczerze, że życie często robi psikusy w sensie pozytywnym. Czasem nieoczekiwana propozycja staje się okazją do niezwykłych skutków.
Opatrzność ich nie szczędzi.
NIe dawno usłyszałem zdanie: Jeśli oddasz swoją wolę Bogu, nie martw się co będziesz robił. On sam zatroszczy się o to i zrobi z niej najlepszy użytek.
W tym momencie zmienia się optyka życia i nastawienie do niego.. . Codzienność zaczyna być czynieniem rzeczy może zwykłych ale dających niezwykłe owoce.
Pozdrawiam serdecznie.