Staniszkis: Z państwa i jego instytucji utworzono narzędzie kolonizacji społeczeństwa

avatar użytkownika Maryla

Zamiast komunistów mamy teraz fenomen państwa sieciowego z obszarami wyłączonej władzy, w którym w znacznym stopniu wyeliminowano hierarchiczną czy administracyjną kontrolę, nie tworząc w zamian efektywnych mechanizmów samoregulacji. Klasa polityczna, która też ma sieciową strukturę, wykorzystuje to dla własnych interesów - mówi prof. Jadwiga Staniszkis w wywiadzie dla "Tygodnika Solidarność".

Prof. Staniszkis tłumaczy, że to właśnie klasa polityczna z państwa i jego instytucji uczyniła skuteczne narzędzie wewnętrznej kolonizacji kraju i społeczeństwa.


Jej zdaniem, wspomniana kolonizacja polega na przerzucaniu kosztów kryzysu bezpośrednio na ludzi, co przejawia się w stałym obniżaniu standardów, rosnącej liczbie opłat, a także "cichym i jawnym podnoszeniu podatków". - (...) Premier mówił w sejmie, że jego władza jest ograniczana przez prawo. To nieprawda, Tusk rządzi w sposób arbitralny, unikając tworzenia procedur w sprawach tak ważnych, jak relacje z Unią Europejską, czy dokonując wyboru ścieżki smoleńskiego śledztwa bez jakichkolwiek proceduralnych zasad. Podobną dezynwolturę wobec obowiązującego prawa widać na samym dole, w działaniach sądów, prokuratur, kuratorów w sprawie Amber Gold - mówi prof. Staniszkis.


Pani profesor przyznaje jednak, że podchodzi ze sceptycyzmem do rodzących się oddolnie ruchów społecznych, ponieważ nie wierzy w skuteczność "kryteriów ulicznych". - Jeśli dojdzie do tych zapowiadanych na koniec września demonstracji, to z pewnością trzeba się liczyć z prowokacjami, które ludzi zmęczonych teraźniejszością i zgnębionych brakiem perspektyw na przyszłość mogą tylko odstręczyć. (...) O tym, że jest bardzo źle, że najwyższy czas bić na alarm, wie naprawdę wielu ludzi, także tych z Platformy. Oni mają świadomość, że bez podjęcia systemowych działań wspartych racjonalną wizją rozwoju, Polskę czeka wkrótce mocne tąpnięcie. Są tym przerażeni, ale mówią: I dokąd z tym pójdziemy, do Tuska? - puentuje prof. Staniszkis.

 

Pani profesor Staniszkis jak zwykle wyraża się syntetycznie i rzeczowo - "krótko i na temat". Tyle, że z lektury wywiadu płyną niezbyt optymistyczne wnioski: coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że jest źle, ale nie są w stanie dokonać zmian. Społeczeństwo stawia dobre diagnozy, ale co ze skutecznymi receptami?

 

http://wpolityce.pl/wydarzenia/35592-prof-staniszkis-dla-tygodnika-solidarnosc-z-panstwa-i-jego-instytucji-utworzono-narzedzie-kolonizacji-spoleczenstwa

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Rządy

Rządy technokratów

Bogumił Łoziński


GN 36/2012
|

O głębokim kryzysie polskiego państwa, klasie politycznej
technokratów i milczeniu PiS mówi prof. Jadwiga Staniszkis w rozmowie
z Bogumiłem Łozińskim.

Rządy technokratów
 


PAP/Radek Pietruszka


Jadwiga Staniszkis
jest socjologiem, profesorem UW i Wyższej Szkoły
Biznesu – National-Louis University w Nowym Sączu. Zajmuje się
socjologią polityki, socjologią ekonomiczną i socjologią organizacji. W
1980 r. zaangażowała się w tworzenie „Solidarności”, m.in. była
ekspertem Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Gdańsku do udziału w
negocjacjach z rządem

Bogumił Łoziński: Czy ostatnie afery – Amber Gold i taśmowa – zachwieją pozycją Donalda Tuska i PO?

Prof. Jadwiga Staniszkis: – Gdy te sprawy zostały
ujawnione, wydawało się, że diagnoza, iż mamy do czynienia z kryzysem
państwa, jest oczywista. Tym bardziej że taka opinia pojawiła się także
w mediach przyjaznych Donaldowi Tuskowi. Jednak Platformie udało się
wypracować dość skuteczną metodę zrzucenia z siebie odpowiedzialności
za systemowe nieprawidłowości, jakie ujawniły te afery, i przejść
do ofensywy. Metoda ta polega na zrzucaniu winy na konkretne osoby,
a nie na państwo jako całość. Tymczasem tylko przy uogólnionej diagnozie
dotyczącej funkcjonowania mechanizmów państwa można spodziewać się
przełomu w powszechnej świadomości, który mógłby zachwiać rządami
Platformy.

Czy jednak aferę Amber Gold da się uogólnić na funkcjonowanie całego państwa?

– Moim zdaniem tak. Pokazał to choćby prokurator generalny Andrzej
Seremet, gdy na konferencji prasowej w tej sprawie bardzo kompetentnie
wskazywał luki prawne, m.in. brak stopniowalności kar w przypadku
oszustwa. Paradoksalnie wskazując na słabość prawa, Seremet może
stać się kozłem ofiarnym, bo premier może odrzucić jego sprawozdanie
z rocznej działalności i doprowadzić do dymisji. Seremet naraził się
bowiem Platformie, gdy prokuratura umarzając cywilny wątek śledztwa
smoleńskiego, wskazała na służbową i polityczną odpowiedzialność
administracji rządowej, co również jest przejawem kryzysu państwa.

Co jest przyczyną tego kryzysu?

– U jego podstaw leży brak odpowiedzialności, niewyciąganie
konsekwencji z ewidentnych zaniedbań i nieprawidłowości, brak szacunku
dla prawa. Do tego istnieją wielkie obszary, w których państwo
funkcjonuje bez jakichkolwiek procedur. Brak procedur mamy także
w sprawach bardzo doniosłych. Na przykład nie wiadomo, w jaki sposób
polskie państwo ma się odnosić do zmian traktatów unijnych. W ubiegłej
kadencji Sejmu komisja konstytucyjna pod kierunkiem Jarosława Gowina
i przy dużym udziale Kazimierza M. Ujazdowskiego z PiS opracowała
kompromisowe rozwiązanie, dające odpowiednie uprawnienia parlamentowi.
Jednak zostało ono zablokowane przez Tuska, co powoduje, że jesteśmy
bezbronni wobec zmian w Europie. To było świadome działanie Tuska,
bo sam, arbitralnie, chciał decydować w tych sprawach, co zresztą
zrobił, podpisując pakt stabilizacyjny. Tymczasem traktat lizboński,
pozwalający każdemu krajowi według własnych potrzeb kształtować
gospodarkę, jest według mnie wystarczającym rozwiązaniem i tworzenie
jakiejkolwiek federacji europejskiej jest niepotrzebne.

Więcej w wydaniu papierowym lub e-wydaniu.

http://gosc.pl/doc/1281867.Rzady-technokratow

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Pytania w sprawie Amber

Pytania w sprawie Amber Gold

Barbara Fedyszak-Radziejowska

GN 36/2012 |

Dlaczego tak wielu ludzi na wysokich stanowiskach myliło się zawsze tak samo?

Ostatnie dwa dni sierpnia zapisały się w historii Polski podpisaniem Porozumień Sierpniowych w Szczecinie i w Gdańsku. Ale w 2012 r. obchody rocznicy Sierpnia '80 przesłoniła sejmowa debata o aferze Amber Gold oraz odrzucenie przez posłów PO i PSL wniosku PiS o powołanie sejmowej komisji śledczej badającej polityczne okoliczności tej afery.

Gdy 30 sierpnia w Szczecinie przewodniczący KK NSZZ „Solidarność” Piotr Duda mówił, że Polska demokracja nie może się kończyć, gdy wrzucamy kartkę do urny wyborczej, premier Donald Tusk w Warszawie pozornie mu wtórował, mówiąc: ta debata (wokół Amber Gold) ma kluczowe znaczenie dla przyszłości Polski, bo dotyczy wolności obywatelskich, niezależności prokuratury od nadzoru polityków i zakresu ingerencji państwa w niezależność publicznych instytucji. Dodał wątek ojca – premiera, który szanuje autonomię swojego dorosłego syna. Innymi słowy, premier Tusk stanął po stronie wolności. Gdy po długiej debacie posłowie partii popierających rząd odrzucili w nocnym głosowaniu wniosek o powołanie komisji śledczej, premier zamknął dyskusję obietnicą: „Nie mam wątpliwości, że spoczywa na mnie, na całej administracji, także na prokuraturze, wielka odpowiedzialność, żeby wyjaśnić wszystkie szczegóły Amber Gold. To jest także w moim osobistym interesie”.


Całe to zamieszanie wokół premiera, jego syna, prezydenta Gdańska i innych polityków PO zakończyło się więc (dla nich) szczęśliwie. Tym bardziej że tajemniczym zbiegiem okoliczności niezależny od polityków Sąd Rejonowy Gdańsk Południe dokładnie w dzień debaty o Amber Gold zadecydował na wniosek niezależnej prokuratury o trzech miesiącach aresztu dla prezesa tej firmy, Marcina P.

Były to najbardziej oryginalne obchody rocznicy Porozumień Sierpniowych, jakie pamiętam. Dodajmy, że oficjalne świętowanie z udziałem prezydenta RP, premiera D. Tuska i L. Wałęsy zorganizowano za zamkniętymi drzwiami Pałacu Prezydenckiego. Jednak wszystkie najważniejsze pytania w aferze Amber Gold pozostały bez odpowiedzi. I niczego tu nie zmienia wystąpienie prokuratora generalnego A. Seremeta, który poinformował opinię publiczną o popełnionych przez prokuratorów błędach i planowanych dyscyplinarnych zwolnieniach. Pytania brzmią tak: Dlaczego szefowa Prokuratury Rejonowej w Gdańsku, prowadząca śledztwo od 2009 r., wstrzymywała działania współpracujących z nią policjantów? Dlaczego dopiero sąd zmusił ją do prowadzenia śledztwa, uznając zasadność zażalenia Komisji Nadzoru Finansowego? Dlaczego wstrzymywała policjantów przed przeszukaniem siedziby Amber Gold? Dlaczego inni prokuratorzy godzili się, by Marcin P. dobrowolnie poddawał się karze, mimo wcześniejszych wyroków w zawieszeniu za nadużycia finansowe? Dlaczego kuratorzy (kurator?) informowali sąd, że Marcin P. spłacił oszukanych przez siebie klientów Multikas, chociaż w rzeczywistości ich nie spłacił? Dlaczego naczelnicy dwóch urzędów skarbowych w Gdańsku nie reagowali na niepłacenie przez AG podatków? Dlaczego w lutym 2012 r. odwołano bez podania powodów prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego G. Kruszyńskiego na wniosek ministra S. Nowaka, a kilka tygodni później ULC przyznał koncesję dla linii lotniczych OLT Express, mimo że przepisy na to nie pozwalały? Czy ma to jakiś związek z pełnieniem przez ministra transportu funkcji szefa PO na Pomorzu? I dlaczego wiceszef Biura Prokuratora Generalnego nie pokazał A. Seremetowi pisma Komisji Nadzoru Finansowego ostrzegającego o nieprawidłowościach w AG? 

Reasumując, dlaczego tak wielu ludzi na tak wysokich stanowiskach i w tak wielu miejscach myliło się zawsze tak samo – bagatelizując sygnały wskazujące na możliwość popełnienia przestępstw przez prezesa Amber Gold?

Do tej listy premier dodał jeszcze szefową Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, która nie skontrolowała niejasności reklamowych i zasugerował: „Wydaje się, że tu zabrakło albo odwagi, albo refleksu, albo gotowości do działania…”. To nie jest odpowiedź. Czego tak naprawdę zabrakło tak wielu osobom w tak wielu miejscach? Odwagi i refleksu, czy profesjonalnej uczciwości w wykonywaniu obowiązków? I kto odpowiada za ich mianowanie oraz za brak profesjonalizmu czy odwagi, jak woli premier? Nikt? 

Premier obiecuje „wyjaśnienie wszystkich szczegółów”, ale nie daje pewności, że wyjaśniającym nie zabraknie „odwagi i refleksu”. Jest jednak instytucja demokratyczna, która daje takie gwarancje, gdy bada sprawy, w których decyzje szkodzące interesom państwa i obywateli mogą mieć partyjne uwarunkowania. To sejmowa komisja śledcza. Jej obrady toczą się w obecności mediów, są obserwowane przez obywateli, a osoby wezwane na przesłuchania składają zeznania pod przysięgą ze świadomością odpowiedzialności prawnej. I nie mogą opowiadać medialnych historyjek o wszystkim. Zdaniem premiera, komisji śledczej nie będzie „dla dobra Polaków” i „mieliśmy kolejny dowód na to, do czego tak naprawdę komisja była potrzebna przede wszystkim PiS, ale też innym klubom opozycji.

Wydaje się, że naprawdę szkoda cennego dla Polski czasu, żebyśmy mieli całe miesiące marnować na taką młockę, jaką dzisiaj zaproponowano, pełną insynuacji i obelg”. Dokładnie te same słowa mógł 32 lata temu powiedzieć E. Gierek, uznając, że młocka negocjacji pełna obelg pod adresem PZPR, prowadzona na oczach Polaków, jest Polsce niepotrzebna. Była potrzebna jak dzisiaj komisja śledcza.

http://gosc.pl/doc/1281894.Pytania-w-sprawie-Amber-Gold

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. ta sama Staniszkis 6 lat później


Prof. Staniszkis namawia polityków PiS do buntu i straszy prezydenta: Trybunał Stanu jest nieuchronny dla Andrzeja Dudy

Trybunał Stanu jest nieuchronny dla Andrzeja Dudy. To on firmuje demontaż państwa i łamanie konstytucji

– powiedziała prof. Jadwiga Staniszkis na antenie TVN24.

Profesor
Staniszkis krytykowała rząd Prawa i Sprawiedliwości przekonując,
że cofamy się do atmosfery komunizmu. Pochwaliła jednak postać ministra
Jana Krzysztofa Ardanowskiego.

Takie rządzenie
strachem to jest takie cofanie się rzeczywiście do atmosfery komunizmu.
To jest bardzo niepotrzebne, bo w sferze reform instytucjonalnych jest
cały szereg sensownych posunięć. Ten Ardanowski naprawdę jest
bardzo kompetentny

– stwierdziła.

Gdyby politycy PiS zaczęli się buntować, to może to by powstrzymało tę destrukcję

– mówiła.

Jej zdaniem, prezydent Andrzej Duda powinien stanąć przed Trybunałem Stanu.

Mam
satysfakcję, że w Armenii aresztowano prezydenta za łamanie
konstytucji. Trybunał Stanu jest nieuchronny dla Andrzeja Dudy.
To on firmuje demontaż państwa i łamanie konstytucji

– powiedziała.

Prezydent
jest denerwujący także dla tych „PiS-iaków”. Pokazanie mu, gdzie jest
jego miejsce, tylko go zdopingowało do szybkiego podpisu

– zaznaczyła.

Mówiła również o Jarosławie Kaczyńskim.

Myślę,
że jest osobą zrozpaczoną po śmierci brata. Zdaje sobie sprawę, że tej
machiny destrukcji nie da się zatrzymać bez utraty autorytetu

– mówiła.

Staniszkis
od lat wspierała Kazimierze Michała Ujazdowskiego i uważa, że decyzja
o jego wycofaniu z kandydowania na prezydenta Wrocławia to błąd.

Zmartwiła mnie informacja nt. Kazimierza Ujazdowskiego. Ja go popierałam bardzo, kiedy startował do europarlamentu

– powiedziała.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Smutna droga prof. Staniszkis


Smutna droga prof. Staniszkis od krytyki do podłości

Już od lat nie było takiego oczekiwania zmiany tonu debaty
publicznej. Nie walki z „mową nienawiści”, bo to hasło wyjątkowo
obłudne. Ale realnej rewolucji w komunikowaniu się ludzi polityki.
Umiaru w formułowaniu politycznych komentarzy wypadałoby oczekiwać
zwłaszcza od reprezentantów świata nauki, wyrastających
z wartości akademickich.

Takiej postawy można byłoby się spodziewać choćby po prof. Jadwidze
Staniszkis, niezależnie od jej poglądów, które w ostatnich latach
przeszły tak znaczną rewolucję. Dlatego tym większym zawodem jest jej
wczorajszy wywiad dla „Rzeczpospolitej”.

Jej pierwsze słowa w tej rozmowie brzmią tak:

Każdy
z nas, włącznie ze mną, szczególnie jeżeli uczestniczy w życiu
publicznym, powinien przemyśleć, czy nie przyczynia się do podsycania
nienawiści politycznej.

Dalej następuje długa
rozmowa skupiona na krytyce PiS i Jarosława Kaczyńskiego, która –
stwierdzam to z dużą przykrością – kończy się czymś, czego spodziewałbym
się raczej po Stefanie Niesiołowskim niż po uznanej socjolog. Rzecz
schodzi na to, jak może zmienić się polska scena apolityczna
po gdańskim mordzie.

„Rz”: Nic się nie zmieni?

JS:
Prezes PiS jest inteligentny i powinien przemyśleć swój styl uprawiania
polityki. Jarosław Kaczyński jest wciąż tak zdruzgotany śmiercią brata,
że nie dostrzega potrzeby pielęgnowania w sobie dobroci jako czegoś,
co powinno być podstawą demokracji. On ma wewnętrzne poczucie winy. To jest niszczące.

„Rz”: Dlaczego?

JS: Podobno
Lech Kaczyński zadzwonił do brata, lecąc do Smoleńska, bo ktoś
go powiadomił, że stan zdrowia mamy się pogorszył – chciał zawracać.
Jarosław miał mu powiedzieć, że z mamą jest wszystko w porządku,
sytuacja jest bez zmian i niech leci dalej. Być może ktoś próbował
ostrzec prezydenta i zostało to zlekceważone.

”Rz”: Nie wiemy, czy tak było.

JS: Podobno
była taka rozmowa. Świadomość Jarosława, który wie, że mógł zapobiec
katastrofie smoleńskiej, jest niszcząca nie tylko dla niego, ale
przekłada się na nastroje społeczne i podziały.

Najwyraźniej
prof. Staniszkis weszła już na dobre do grona naukowców, dla których
badania nie są potrzebne do formułowania wniosków. Wystarczają jej
plotki, by prowadzić publiczną psychoanalizę politycznego lidera
i stawiać mu poważne zarzuty. To przykre właśnie z akademickiego
punktu widzenia.

Ale jeszcze bardziej zasmucające jest to,
że pani profesor abstrahuje w tych spekulacjach od logiki. Wystarczyłoby
bowiem zadać sobie dwa pytania, by nie wygłupiać się z głoszeniem
powyższych tez:

  1. Czy naprawdę można sobie wyobrazić,
    że prezydent podjąłby decyzję o zawróceniu samolotu z setką osób
    na pokładzie, w tym Rodzinami Katyńskimi, zignorować rodziny czekające
    w Katyniu i zniweczyć planowane od miesięcy uroczystości, bo podobno
    jego mama gorzej się poczuła?

  2. Zakładając, że mógł
    zostać „ostrzeżony” - przez kogo? Skoro miał reagować już w czasie lotu,
    ostrzeżenie musiało wyjść od któregoś ze współpasażerów. A to oznacza,
    że na pokładzie znajdował się samobójca, który wsiadł do samolotu,
    wiedząc, że zginie w zamachu.

Wystarczyłaby chwila
zastanowienia i nie był potrzebny tytuł profesorski, by uniknąć
głoszenia takich plotek. Chyba, że tu nie chodzi już o racjonalne
rozumowanie i rzeczową krytykę, a zwykłą podłość.

Budując na niej, nie uda się odejść od „podsycania nienawiści politycznej”.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl