O. Kolbe o dziennikarzach: To „misjonarze pióra” - Krzysztof Kunert
Św. Maksymilian głęboko rozumiał siłę mediów. Uważał, iż ich rozwój jest dużo ważniejszy, budowanie kolejnych kościołów. Tworząc Niepokalanów – nowoczesne centrum ewangelizacyjne - pragnął nawrócić i uświęcić wszystkich poprzez media. Nie działał przy tym sam, mając świadomość, że media to przede wszystkim ludzie. Rozwijając swoją inicjatywę czynił to z pomocą oddanych sprawie zawodowców tak ducha jak i z czasem pióra.
Potrzeba wartości
U podstaw fenomenu, jakim w świecie mediów stał się Niepokalanów, leżała zasada o naczelnej roli formacji duchowej. O. Maksymilian był świadomy, iż proces pogłębiania chrześcijańskiego ducha w dziennikarzach w konsekwencji zostanie odzwierciedlony na łamach tworzonych przez nich mediów. Uważał, iż wszelka działalność zewnętrzna jest emanacją życia duchowego. Dlatego też dziennikarze powinni przede wszystkim żyć ideałem „w niego się wczuwać, zgłębiać go, bo inaczej nie będą spełniać należycie swego zadania”.
Kto dla o. Kolbego i jego współbraci był tym ideałem? To Niepokalana – wzór człowieczeństwa i skuteczny pośrednik między człowiekiem a Bogiem. Od wszystkich osób współpracujących z Niepokalanowem wymagał więc aby „pisali w duchu M.I. [skrót łacińskiej nazwy stowarzyszenia religijno-społecznego Rycerstwo Niepokalanej – dop. aut.], tj. podbicia świata Niepokalanej, zbawienia i uświęcenia dusz przez Niepokalaną”. Wiedział jednak, iż „o tyle tylko będą mogli w duchu M.I. pisać, o ile sami będą rozumieć tego ducha, tym duchem się przejmą, sami do M.I. nie tylko będą należeli, ale nawet tak będą żyć Niepokalaną, że jej oczyma będą spoglądali na wypadki bieżące, na ludzi i ich czyny, i że swojego życia w Niepokalanej, a raczej ex superabundantia [z nadmiaru – dop. aut.] tego życia będą udzielali innym”. Podejście takie nie oznaczało jednocześnie braku poszanowania należnej autorom autonomii: „polityk, ekonomista, uczony itp. nie będą swoich poglądów pieczętowali zaraz powagą Niepokalanej, ale tak pisać będą, by (...) byli naprawdę narzędziem w ręku Niepokalanej. By tak pisali, jak by Ona mogła pisać”.
Czym kierować się w pracy dziennikarzy?
O. Maksymilian dziennikarzy nazywał „misjonarzami pióra”. Praca w mediach związana jest z ogromną odpowiedzialnością gdyż dziennikarz „urabiając opinię” staje się „wychowawcą masy”. Kształtują oni tysiące odbiorców, dla których są często drogowskazami wytyczającymi codzienne życie. O. Maksymilian wskazując na ciężar odpowiedzialności zawodowej dziennikarzy bezwzględnie wymagał aby w pracy kierowali się prawdą i miłością podając do wiadomości „rzeczy dobre i raczej pozytywne i realne (...)”. Media o. Kolbego wyraźnie kontestowały przy tym nowoczesne trendy podawania złych informacjach jako jedynie dobrych i chwytliwych. Z jego zapisków uwyraźnia się potrzeba promocji wartości, które budują i jednoczą. Należało „więcej podkreślać i chwalić dobro, by przykład pociągał, niż wytykać zło”. Tę zasadę dobrze ilustruje zapis „Dyrektywy dla Małego Dziennika”. Dziennik miał wszechstronnie promować dobro działając według zasady „z miłością ku wszystkim nawet najgorszym”. Natomiast zło trzeba koniecznie marginalizować. Twórca Niepokalanowa nie należał przy tym do marzycieli, którzy jedynie werbalnie odrzucają zło. Walczył z nim realnie, po chrześcijańsku. Próbując naprawiać wyrządzoną krzywdę nie należy „wchodzić bardziej w szczegóły zła, niż to potrzeba dla jego naprawienia”. Nie powinno się „przejaskrawiać” czy „wytykać zła” wprost, lecz w sytuacji „gdy przyjedzie jednak zwrócić uwagę społeczeństwa czy władz na jakieś zło, zrobić to z miłością ku złym i delikatnie”.
Szczególne ważne dziś dla dziennikarzy, zwłaszcza katolickich, jest przesłanie o. Kolbego poświęcone ich roli w kształtowaniu wśród odbiorców pozytywnego obrazu Kościoła. Dziennikarz „łagodzi nienawiść ku katolicyzmowi, wyświetla i pomału usuwa z umysłów zastarzałe uprzedzenia i zarzuty, usposabia do stopniowej lojalności względem Kościoła, z czasem (mniej lub więcej długim) do pewnej sympatii, zaufania, wreszcie chęci zapoznania się bliższego z religią”. Realizacja tych zadań rozpisana jest na wiele lat i powinna swym zasięgiem obejmować nie tyle poszczególne jednostek lecz szerokie grupy społeczne. Katoliccy redaktorzy nie powinni zacieśniać kręgu swoich odbiorców do katolików lecz „pisać i dla akatolików i im podawać dobrą strawę duchową”.
Być blisko ludzi
Otwartość na świat, które charakteryzowały o. Kolbego, dostrzec można w akcentowaniu potrzeby stosowania ciągłego, medialnego zaangażowania w aktualne wydarzenia społeczne z katolickiego punktu widzenia. Za ważną inicjatywę uważał o. Maksymilian zbliżanie dziennikarzy z Niepokalanowa do wpływowych sfer kraju aby „poznać dokładniej ich usposobienie, aby można było i wpłynąć nieraz na kierunek spraw religijnych”. Poprzez osobisty kontakt – twierdził o. Kolbe - można osiągnąć dużo więcej niż „ostrymi krytykami z daleka”. W ten sposób można także „odnaleźć sporo dusz dobrej woli, którzy może nawet są szkodliwi, ale bardziej z nieświadomości niż ze złej woli”. Dążenie do bliższych kontaktów może również, zdaniem o. Maksymiliana, usunąć wiele wzajemnych uprzedzeń. Wypowiedzi świętego stoją w wyraźnej opozycji do lansowanej dziś w wielu mediach tezy, iż katolicy, w tym i duchowni, nie powinni angażować się w życie społeczne, w szczególności zaś w politykę. Według o. Kolbego należało popierać wszelkie uczciwe inicjatywy władzy „bo przecież dobrze to rozumiemy, że Polska jest nasza i rząd jest nasz, nie obcy”. Taki stosunek względem władz pozwala dodatkowo skutecznie „pociągnąć ich do Niepokalanej” Dobre relacje z politykami mogłyby przyczynić się też do oczyszczenia Polski z oddziaływań wrogich Kościołowi i państwu organizacji. Co ciekawe, o. Maksymilian był pragmatykiem - zauważał, iż okres kampanii wyborczej stanowił najkorzystniejszy czas, aby od przyszłej władzy uzyskać określone zobowiązania (sic!).
Bezpośredni kontakt z elitami nie powinien przesłaniać dziennikarzom szerokich warstw społecznych „(…) do ludzi trzeba się zbliżać – pisał o. Maksymilian - Na świecie dużo jest dobrej woli, lecz ludzie nie znają prawdy”. Aby skutecznie ewangelizować należy „dużo jeździć (...) po różnych częściach kraju, poznać, pokochać ten lud itd.”. Istotne znaczenie dla ewangelizacji miała zatem wiedza o mentalności społeczeństwa oraz akceptacja jego specyfiki kulturowej. Kontakt między nadawcą i odbiorcą powinien również zostać wzbogacony o osobisty kontakt pracowników „pióra, czy mikrofonu, czy ekranu” z odbiorcami poprzez „rekolekcje, misje, odczyty i spowiedzi, przez organizowanie i wizytowanie (...)”. Dzięki bezpośredniemu kontaktowi można pełniej poznać „co i jak należy w tej chwili dla tego kraju czy okolicy pisać” oraz „żywiej do serc przeniknąć”.
Słowa krytyki
O. Kolbe nie szczędził także słów krytyki pod adresem pracowników środków przekazu. Uważał, iż brakuje odpowiednich redaktorów do pracy w katolickich mediach. Wskazywał na ich braki moralne a także na niewystarczający warsztat zawodowy. Uważał, że „mało też mamy świeckich ludzi dostatecznie wyrobionych, by mogli pracować piórem na katolickiej niwie (...)”. Redaktorom świeckim podejmującym zagadnienia kościelne, co można zauważyć i dziś, brakowało często „wyczucia katolickości”. Na łamach swoich pism potrafili zamieszczać nieskromne treści i ilustracje, np. przedrukowując żarty godzące w nierozerwalność małżeństwa, by w ten sposób nieświadomie współpracować ze. „złą prasą” i w rezultacie negatywnie oddziaływać na tych czytelników, którzy na co dzień nie sięgnęliby do takich gazet.
O. Kolbe ze smutkiem konstatował obecną i dziś prawdę, iż w przeciwieństwie do pracowników wrogich Kościołowi czasopism, niski status materialny nie pozwalał dziennikarzom katolickim właściwie koncentrować się na pracy.
Zamiast zakończenia
Zafascynowany osobą o. Maksymiliana kardynał Stefan Wyszyński mówił o Niepokalanowie jako o wielkim dziele. O jego założycielu zaś powiedział: „O. Kolbe jest taką postacią z którą świat się łatwo nie rozstaje. To nie jest postać do archiwum, jej nie da się opisać, pokartkować, ponumerować, ustawić w bibliotece w kilkunastu czy kilkudziesięciu tomach i powiedzieć: wszystko skończone”. Pozostaje tylko potwierdzić słowa Prymasa. Bogactwo myśli o. Kolbego poparte faktografią jego działań są ciągle aktualne dla współczesnego świata katolickich mediów.
Krzysztof Kunert
http://ksd.media.pl/aktualnoci/775-o-kolbe-o-dziennikarzach-to-misjonarze-piora
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
My też doceniamy wagę mediów, tyle, że mediów, które piszą prawdę i wnoszą coś do naszego życia.
Dziś mamy tylko reżimowe media.
To co z tworzył w Niepokalanowie, zwykły zakonnik, franciszkanik przekracza ludzką wyobraźnie.
Nie wiem czy ten skromny człowiek, który własne życie oddł za życie innych oczekiwał nagrody ?
Chyba Nie !
Kościół wyniósł Go na ołtarze.
Wieczne odpoczywanie racz Mu dać Panie
Z wyrazami szacunku
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
2. Święty jak największy!
„Muszę zostać świętym, jak największym” - napisał o. Maksymilian Kolbe w swoim dzienniku duchowym w 1921 roku. Trzydzieści lat temu, w akcie kanonizacji, Kościół uroczyście ogłosił, że swoim życiem i ofiarną śmiercią w pełni zrealizował młodzieńcze postanowienie.
Dla uczczenia rocznicy wyniesienia głównego patrona diecezji bielsko-żywieckiej na ołtarze duchowni i wierni pod przewodnictwem biskupa Tadeusza Rakoczego modlili się w oświęcimskim sanktuarium-kościele św. Maksymiliana. Dziękczynną Eucharystię poprzedziło nawiedzenie celi śmierci o. Kolbego w byłym KL Auschwitz, gdzie duchowni złożyli kwiaty i modlili się przez przyczynę świętego męczennika o poszanowanie praw człowieka i szacunek dla życia. W dziękczynieniu za kanonizację uczestniczyli współbracia o. Maksymiliana - o. Mirosław Bartos, jego kolejny następca na urzędzie gwardiana Niepokalanowa, oraz o. Ryszard Żuber, asystent narodowy Rycerstwa Niepokalanej, założonego przez o. Kolbego.
Postanowienie świętości o. Maksymilian realizował poprzez kolejne dzieła apostolskie: Rycerstwo Niepokalanej, budowę Niepokalanowów - Miast Maryi - w Polsce i w Japonii, działalność wydawniczą, wreszcie w ofierze życia za bliźniego w obozie Auschwitz. W 1971 roku został beatyfikowany jako wyznawca. W 1982 roku, dzięki osobistej trosce bł. Jana Pawła II, ogłoszono go świętym już jako męczennika. Jego kanonizacja otworzyła drogę procesom innym męczennikom II wojny światowej i bezbożnych ustrojów totalitarnych.
http://bielsko.gosc.pl/doc/1318044.Swiety-jak-najwiekszy
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl