Szara eminencja Platformy Autor: dr Leszek Pietrzak

avatar użytkownika Redakcja BM24

Kilka dni temu były minister skarbu Aleksander Grad został powołany na prezesa spółek Polskiej Grupy Energetycznej: PGE Energia Jądrowa i PGE EJ1, które odpowiadają za program energetyki jądrowej oraz za przygotowanie i budowę pierwszej elektrowni.
Grad przez wiele lat, pełniąc różne funkcje, zbudował sobie ogromne wpływy w wielu ważnych sektorach polskiej gospodarki. Jego polityczne i gospodarcze ustosunkowania są tak duże, że często nazywany jest carem Małopolski, skąd pochodzi. Stał się prawdziwą szarą eminencją Platformy Obywatelskiej. Mimo wielu wpadek w okresie pełnienia funkcji ministra skarbu, teraz dostał szansę, aby sprawdzić się w biznesie i zarządzać miliardową inwestycją. To najlepiej pokazuje skalę jego politycznych i gospodarczych relacji.

Nowe szaty cara
Plotki o nowej posadzie Aleksandra Grada krążyły już od kilku tygodni. Spekulowano, którą z wielkich spółek może teraz kierować. Gdy 30 czerwca 2012 r. Grad zrezygnował dobrowolnie z pełnionego mandatu poselskiego, było już jasne, że jest jedynie kwestią czasu, kiedy Grad zostanie prezesem którejś ze spółek Skarbu Państwa. I dokładnie tak się stało. Kilka dni po rezygnacji przez Grada z mandatu poselskiego, Polska Grupa Energetyczna (PGE) poinformowała, że jej Rada Nadzorcza zdecydowała o powołaniu go na stanowisko prezesa obu spółek jądrowych: PGE Energia Jądrowa i PGE EJ1. Zgodnie z planami rządu spółki te będą odpowiedzialne za wybudowanie dwóch siłowni jądrowych o łącznej mocy 6 tys. MW. Ich uruchomienie miałoby nastąpić już za kilka lat. Aleksander Grad był ministrem skarbu przez całą kadencję poprzedniego rządu Donalda Tuska. Przez ostatnie dwadzieścia lat nie mieliśmy szczęścia do zbyt wielu dobrych szefów kluczowego dla państwa resortu Skarbu. Grad był ministrem, który został ojcem wielu porażek prywatyzacyjnych. Ale jedna z nich była szczególna – to tzw. afera stoczniowa, czyli fikcyjny przetarg na sprzedaż majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie.

Grzechy odpuszczone
Grad zawsze potrafił łączyć ważne stanowiska państwowe z budowaniem wpływów w gospodarce oraz biznesie. Gdy w pierwszej połowie lat 90. pełnił funkcję zastępcy wójta podtarnowskiej gminy Pleśna, był również zaangażowany w działalność rodzinnej firmy Rolmos Susiec, która zajmowała się handlem nawozami rolniczymi. W 1997 r., po zwycięstwie AWS, objął stanowisko wojewody tarnowskiego, współtworząc kolejną firmę – Małopolską Grupę Geodezyjno-Projektową, która obsługiwała m.in. Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, Główny Urząd Geodezji i Kartografii, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej. Kiedy w 1999 r. pojawił się w Warszawie, obejmując stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia, odpowiedzialnego za budżet, finanse i inwestycje, mógł znacznie skuteczniej budować swoje polityczne wpływy.

Rodzinne konotacje
W 2001 r. Aleksander Grad został z ramienia PO posłem IV kadencji i trafił do sejmowej komisji rolnictwa. W trakcie prac tej komisji zajmował się m.in. nadzorowaniem prawidłowości wdrażania w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa systemów komputerowych oraz baz danych. Był wówczas m.in. przewodniczącym podkomisji ds. monitorowania i wdrażania systemu IACS, mającego służyć w przyszłości do administrowania płatnościami finansowanymi ze źródeł unijnych, w ramach Wspólnej Polityki Rolnej (WPR). To był czas, gdy strona polska czyniła intensywne przygotowania do członkostwa w Unii Europejskiej. W tym samym okresie na terenie województwa małopolskiego kontrakty na usługi w zakresie dostaw tego sprzętu, w związku z wdrożeniem ICAS, wygrywała spółka MGGP, którą Grad założył na początku lat 90. wspólnie z kolegą ze studiów, i w której udziały odsprzedał swojej żonie po uprzednim doprowadzeniu do rozdzielności majątkowej. Gdy zaś w 2003 r. prasa ujawniła, że firma, w której jego żona zasiada w radzie nadzorczej i w której pracują również inni członkowie jego rodziny, wygrała przetargi w agencji kontrolowanej przez podkomisję, Grad stracił funkcje szefa ważnej podkomisji. Sprawa była na tyle śliska, że zainteresowała się nią Transparency International, uznając, że sytuacja, w której jedno z małżonków jako przedsiębiorca realizuje państwowy kontrakt, a drugie, zasiadając w parlamencie, nadzoruje jego prawidłowość, ewidentnie stwarza pole do nadużyć.

Poręczenie za członków mafii paliwowej
W tamtym czasie okazało się, że Grad ma również niejasne powiązania z podkarpacką spółką Petro Tank, handlującą m.in. paliwami. Gdy pod koniec 2002 r. Wydział Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie postawił zarzuty dotyczące współdziałania z mafią paliwową Stanisławowi K. i Romanowi M., szefom Petro Tanku, Grad wraz rzeszowskim posłem PO, Janem Tomaką, udzielili im poselskiego poręczenia. Jaki interes miał wtedy poseł Grad, aby udzielać poręczenia szefom spółki podejrzanym o współdziałanie z mafią paliwową? Mimo to Grad robił karierę dalej. W 2005 r. ponownie został posłem z ramienia PO i został rzecznikiem w gabinecie cieni Platformy, odpowiedzialnym za rolnictwo i rozwój wsi. Po odejściu Hanny Gronkiewicz-Waltz został przewodniczącym sejmowej komisji skarbu państwa, a następnie ministrem skarbu. Po jego nominacji kariery zaczęli robić tarnowscy koledzy, wchodząc do rozmaitych spółek Skarbu Państwa i kluczowych miejsc dla polskiej gospodarki. Wiele jego personalnych ruchów urągało wszelkim zasadom, ale chyba najbardziej bulwersującą opinię publiczną w okresie ministrowania Grada okazała się afera stoczniowa. Ludzie Grada w przetargu na zakup stoczni gdyńskiej i szczecińskiej chcieli uprzywilejować katarskiego inwestora, reprezentowanego przez zarejestrowaną na Antylach Holenderskich firmę Stichting Particulier Fonds Greenrights (SPFG), co było działaniem niezgodnym z prawem. Ta egzotyczna transakcja skończyła się jedną wielką klapa. Badający sprawę restrukturyzacji Stoczni Szczecińskiej i Stoczni Gdyńskiej NIK nie zostawił suchej nitki na działaniach Grada. Ale mimo to Grad nie poniósł żadnej odpowiedzialności. To zaledwie część grzechów Aleksandra Grada.

Grupa wsparcia
To niespotykane, że człowiek z taką liczbą nietransparentnych działań na swoim koncie, ujawnionych w mediach, może dalej robić karierę. Nie byłoby to możliwe bez politycznego poparcia samego premiera. Zapewne tak było i tym razem. Grad został prezesem polskich spółek jądrowych i będzie budował polskie elektrownie jądrowe. Można postawić pytanie, uwzględniając efekty jego wcześniejszej działalności, jaki tym razem będzie wynik jądrowej prezesury Grada? Biorąc pod uwagę wcześniejsze doświadczenia, można się obawiać, że będzie to prawdopodobnie totalna klapa projektu, miliony złotych wyrzuconych w błoto, a być może także podpisanie kontraktu z Rosjanami na import energii elektrycznej z elektrowni atomowej Baltijskaja, budowanej w Obwodzie Kaliningradzkim, która ma wystartować już w 2017 r. Przy okazji (red. działania Grada w przeszłości dają podstawy do postawienia takiej hipotezy) pojawi się być może mnóstwo spółek kooperantów, w których znajdą się kolejni znajomi Grada. Oczywiście bez wiedzy i zgody Grada wykorzystując wolność prowadzenia działalności gospodarczej. Tylko gdzie w tym będzie polski interes?

Autor jest dr. historii; przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych.

 

Tekst opublikowany za wiedząi zgodą  Autora

 

Zródło:

http://www.gf24.pl/9154/szara-eminencja-platformy

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz