Prawica konstruktywna, a prawica destrukcyjna
Co to jest prawica konstruktywna? To jasne - są to ludzie o poglądach prawicowych, którzy są w stanie coś stworzyć. Dobrymi przykładami są tutaj : ojciec Rydzyk z Radiem Maryja i Telewizją Trwam, Tomasz Sakiewicz z "Gazetą Polską", a zwłaszcza ruchem Klubów Gazety Polskiej, SPJN organizujące cykle wykładów i historii Polski, Solidarni 2010, Fundacja Republikańska, dziennikarze "Uważam Rze", czy profesorowie Andrzej Nowak, Marek Chodakiewicz i Andrzej Zybertowicz. Można by tak długo wyliczać, gdyż tego typu ludzi i zespołów jest wiele.
A co to jest prawica destrukcyjna? - są to ci, co potrafią tylko narzekać i płakać pogłębiając poczucie bezsiły i beznadziejności. Pisałam o nich niedawno w tekście "Jęki prawicy - słychać tylko odgłos rozdzierania szat" /TUTAJ/. Najświeższym przykładem są komentarze Salaty53 do mojej poprzedniej notki:
"Panowie przegraliscie panstwo POLSKIE - POLSKĘ OJCZYZNĘ NASZĄ
Salata53,
26 lipca, 2012 - 07:24
POLSKI JUZ NIE MA I TO NIE OD DZISIAJ POLSKI NIE MA OD DNIA KIEDY TUSK I PO PIERWSZY RAZ WYGRALA WYBORY. SMOLENSK BYL TYLKO OSTATNIM AKORDEM TEGO POLONEZA "POZEGNANIE OJCZYZNY", UDERZENIE WIELKICH WERBLI NA ZAKONCZENIE MARZEN O WIELKIEJ RZECZYPOSPOLITEJ.". I dalej:
"jesli coraz mniej chciec sie chce
Salata53,
26 lipca, 2012 - 07:29
to wniosek jest prosty narodowi polskiemu odebrano nadzieje, jesli komukolwiek odebrano nadzieje - czyli pozostaje beznadzieja, rzeczywisty KONIEC".
Po cholerę komu taka publicystyka? Protestował gorąco przeciwko niej także prof. Zybertowicz na spotkaniu w Piotrkowie Trybunalskim, 21 06.2012. /TUTAJ/. Mówił, że dość już analiz mówiących o tym jak niedobry jest Tusk i jak zła jest PO. Te narzekania powodują tylko poczucie bezradności. Należy zamiast tego zastanowić się jak przekonywać ludzi do swoich racji i wygrywać wybory. Podawał praktyczne rady, stwierdzając na przykład, że najważniejsza jest umiejętność słuchania. Trzeba cierpliwie wysłuchać co nasz rozmówca ma do powiedzenia, nawiązać wieź zaufania i dopiero potem próbować go przekonywać. Warto wysłuchać tej prelekcji.
Bywają też osoby jednocześnie konstruktywne i destrukcyjne. Najlepszym przykładem jest tu bloger i literat Gabriel Maciejewski, posługujący się ksywką Coryllus. Z jednej strony jest to wzór polskiego self-made-mana. W ciągu ostatnich trzech lat napisał, i wydał we własnym wydawnictwie pięć książek. Zdołał sprzedać całe nakłady dwóch z nich i robi teraz wznowienia. Opublikował także dwie książki Toyaha i jedna ojca Rachmajdy. Wszystko to całkowicie samodzielnie, bez pomocy jakiejkolwiek instytucji.
Z drugiej strony jego wpisy na swoim blogu są, łagodnie to określając - nierówne. Są to dzikie polemiczne, niczym nie uzasadnione ataki na innych publicystów /w których Coryllus widzi konkurentów/, czyli t.zw. "pyskówki"oraz smętne pochlipywania nad losem Polski, pisane na przemian z dobrymi i bardzo dobrymi szkicami historycznymi, a także literackimi. Dziś na przykład opublikował on sensowną polemikę z tekstem Kłopotowskiego, a wczoraj straszył po raz n-ty kolejnym rozbiorem Polski, tym razem z udziałem Czechów.
Tak więc jedni wolą budować, a drudzy siedzieć i narzekać, a trafiają się i tacy, co robią te dwie rzeczy na raz.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Teoria konwergencji!
Jednym ze źródeł naszej słabości jest skłonność do wdawania się w polemikę z naszymi przeciwnikami. W ten sposób musimy się do nich upodobniać, bo poruszmy te same tematy, bo posługujemy się ich kategoriami, analizujemy ich cele działania. W rezultacie jesteśmy zawsze o krok za nimi, w ten mimo sposób mimo woli podkreślamy ich przywództwo!
Drugim skutkiem takiej postawy jest brak czasu i energii na budowę własnej tożsamości, bo doba ma 24 godziny, bo można wysłuchać tylko kilku wiadomości dziennie, pomyśleć o tylko kilku sprawach. Jeśli będą to ich sprawy, to zaczynamy żyć ich życiem, ich światopoglądem. W ten sposób rozwijamy ich formację a nie swoją, a przez to upodobniamy się do nich.
Tak więc "wściekli dyskutanci" wcale nam nie służą, bo trudno o bliższy związek z przeciwnikiem niż w czasie konfliktu. To szokujące, ale na prawdę trudno jest rozróżnić zapaśników walczących na macie mimo, strojów w różnych kolorach.
uparty
2. @UPARTY
Święte słowa. Irytuje mnie zwłaszcza nieodporność blogosfery na różne wrzutki medialne, typu "małej Madzi". Dyskusje na temat tego, co powiedziała Monika Olejnik uważam za idiotyzm. Za "Solidarności" tak nie było. Nikt nie przejmował się tym, co pisze "Trybuna Ludu".
3. UPARTY Są dwie możliwe drogi:
1) Dyskutujemy o tym co powiedzieli inni.
2) Dyskutujemy o tym co powinniśmy zrobić albo co zamierzamy zrobić.
Tak naprawdę, to tylko ta druga przestrzeń rozmowy jest dla mnie interesująca. Nawet jeśli moja propozycja ograniczaś się do najmniej ambitnego działania. Takiego, na przykład jak:
"Powinniśmy zainspirować" (znak)
Powstają natychmiast konkretne pytania - kogo zainspirować i do czego zainspirować i jak to zrobić. Ostatnio sam zostałem zainspirowany do napisania paru tekstów ze względu na następujący związek logiczny.
Ostatnie wybory w Polsce mogły być nieuczciwe, więc powinniśmy przygotować się do nadzoru nad wyborami tak, aby najbliższe przebiegały pod sprawnym publicznym nadzorem.
Pojawia się oczywiście dalszych sto pięćdziesiat pytań, dotyczących pokrewnych obszarów, na przykład, co jeszcze powinniśmy zrobić i kogo do czego zainspirować, aby ewentualny sukces wyborczy nie został zmarnowany, albo nie okazał się być powtórką ze złej historii.
Albo takie pytanie - jaki powinien być ten sukces wyborczy, aby można było właściwie go spożytkować.
Albo - co powinno być w Polsce zmienione i jak zmienione, aby zmiana prowadziła naprawdę w dobrym kierunku. To jest pytanie o definicję tego dobrego kierunku.
Czyli - co popieramy, a czemu się przeciwstawiamy.
Stawiając powyższe pytania mam swoją własną opinię co do konkretnej treści odpowiedzi i chętnie bym na ten temat porozmawiał. I tak, gdy konkretnie przystępuję do zaproponowania tak modelowanej dyskusji natykam się na (znak). W ostatni moim poście zaproponowałem dyskusę o konieczności zainspirowania. Wszystko co się później stało - kończy się przed symbolicznie postawiona barierą o nazwie (znak).
Post "Musimy szukać sojuszników..." jest tak zaplanowany i jest zamknięty tym znakiem, a dyskusja poza ten (znak) nie wykracza.
Kropka.
michael