Imperium atakuje! Autor: dr Leszek Pietrzak

avatar użytkownika Redakcja BM24

Władimir Putin szykuje się do nowej wojny z Gruzją. Według analityków polskich i zachodnich tajnych służb, jest to kwestia najbliższych kilku tygodni. Planując wojnę z Gruzją, Putin uwzględnia zarówno sytuację wewnętrzną w Rosji, jak również uwarunkowania międzynarodowe.

Oczywiście i tym razem Rosja formalnie nie będzie agresorem, a jedynie przyjmie rolę państwa „broniącego swojego bezpieczeństwa”. Wiele wskazuje na to, że teraz Zachód zostawi Gruzję samą. Konsekwencją tego konfliktu będzie nowa „zimna wojna”.

Stan najwyższej gotowości

Od grudnia 2011 r. Rosjanie sukcesywnie wzmacniają swoje siły w rejonie Kaukazu. W błyskawicznym tempie przezbrajano jednostki rosyjskie w Południowym Okręgu Wojskowym na Północnym Kaukazie. Zostały one wyposażone w nowoczesne, jak na warunki rosyjskie, środki łączności, wozy bojowe oraz broń przeciwrakietową. Wymieniono również całkowicie sprzęt stacjonujących w tym rejonie sił powietrznych. Plany wzmocnienia rosyjskich sił w Południowym Okręgu Wojskowym osobiście nadzorował Putin. Zaraz po inauguracji swojej prezydentury wybrał się do Korienowska w Kraju Krasnodarskim, gdzie usytuowana jest 393. baza lotnicza Południowego Okręgu Wojskowego, odpowiedzialna za wykonanie ataku lotniczego, na wypadek rozpoczęcia działań wojennych z Gruzją. W ostatnich tygodniach Rosja zaczęła dyslokować na kaspijskim wybrzeżu Dagestanu systemy rakietowe i antyrakietowe. Rosyjskie bazy wojskowe w Abchazji i Osetii Południowej (separatystyczne regiony Gruzji) są już od kilku tygodni w stanie najwyższej gotowości.

Rosja się zbroi

Od grudnia bazy te były sukcesywnie wzmacniane poprzez skierowanie do nich dodatkowej liczby wojskowych specjalistów, w tym odpowiedzialnych za obsługę dyslokowanych tam wyrzutni rakiet GRAD. W kwietniu br. nastąpiła również zmiana dowódcy wszystkich wojsk lądowych federacji Rosyjskiej i funkcję tę objął gen. Władimir Czirkin, człowiek, który dysponuje największym doświadczeniem spośród wszystkich rosyjskich dowódców, zdobytym na Zakaukaziu, Dalekim Wschodzie i na Kaukazie Północnym. Gen. Czirkin to człowiek, którego podwładni nazywają wyznawcą „boga wojny”. Przez ostatnie kilka miesięcy Rosjanie ewakuowali również rodziny personelu wojskowego z rejonu Kaukazu i Morza Kaspijskiego. Zgromadzenie potężnej ilości środków ofensywnych i trwające od wielu miesięcy przygotowania organizacyjne na pewno nie wyglądają na rutynowe przygotowania do dorocznych rosyjskich manewrów wojskowych. To przygotowania do wojny. Wszystko też wskazuje na to, że są one na ukończeniu i rosyjski atak może nastąpić już niebawem. Ale o szykowaniu się Rosji do wojny z Gruzją świadczy również retoryka rosyjskiego Sztabu Generalnego, MSZ i wicepremiera Dmitrija Rozgozina. Coraz częściej instytucje te mówią o nasilaniu się „gruzińskiego rewanżyzmu” i coraz bardziej zarzucają władzom w Tbilisi prowadzenie przygotowań do wojny z Rosją. Oczywiście, jak zawsze w rosyjskich wypowiedziach, nie może zabraknąć Zachodu, który już dozbraja potencjalnego „agresora”, jakim coraz bardziej staje się dla Kremla Gruzja. Rosja nie może być przecież agresorem. To stara prawda, znana od dawna. Rosja musi mieć stanowczy powód do wojny, a jak go nie ma, to zgodnie z rosyjską logiką, która nie zmieniła się od czasów Związku Sowieckiego, trzeba go stworzyć. Pozostaje jedynie kwestia terminu rozpoczęcia się nowego rosyjsko-gruzińskiego konfliktu zbrojnego. Ale i ten wydaje się być już przesądzony. To Igrzyska Olimpijskie w Londynie, kiedy świat zajęty będzie sukcesami sportowych gwiazd, które wezmą udział w londyńskich igrzyskach.

Powody wojny

Rosja ma wiele powodów do nowej wojny z Gruzją, zarówno związanych z sytuacja wewnętrzną, jak i międzynarodową. Po pierwsze, Putin chce pochwalić się nowym, zewnętrznym sukcesem jako ponowny prezydent Federacji Rosyjskiej. Takim sukcesem byłaby szybka, zwycięska kampania w Gruzji i perspektywa wywołania w niej fermentu przeciwko prezydentowi Saakaszwilemu. Nie chodziłoby zatem wcale o zdobycie całej Gruzji w nowej kampanii wojennej, ale o polityczne zdestabilizowanie sytuacji wewnętrznej w Gruzji. Być może i tym razem będzie wmawiane Rosjanom, że rosyjskie siły na Kaukazie znowu zostały zaatakowane przez „tego psa Saakaszwilego”, popieranego przez Amerykę. „Nie możemy być dalej poniżani, musimy prowadzić wojnę, bo bez niej nie obronimy Rosji” – taka retoryka po raz kolejny mogłaby ułatwić podjęcie kolejnej zwycięskiej wojenki z Gruzją. Ta na pewno byłaby znacznie lepszym scenariuszem do zrealizowania niż wywołanie przez Kreml otwartej wojny o Syrię. Na pewno zwycięska wojna z Gruzją podniosłaby prestiż Putina. Putin od początku miał zresztą skłonność do wywoływania lokalnych wojen, mających wzmocnić jego polityczny prestiż jako przywódcy Rosji. Ale wojna z Gruzją mogłaby zostać również dobrze wykorzystana propagandowo do nowej, „patriotycznej” konsolidacji rosyjskiego społeczeństwa. A ta jest potrzebna, aby zahamować rozwój antyputinowskiej opozycji, której aktywności w dobie internetu nie da się już tak łatwo blokować lub ograniczać. Powodów do wojny z Gruzją jest znacznie więcej, ale te dwa wydają się być najważniejsze.

Świat będzie milczał

Tym razem Kreml może być znacznie spokojniejszy o ewentualne międzynarodowe reakcje na kolejny konflikt rosyjsko-gruziński. Prezydent USA Barack Obama nie zaryzykuje przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi twardego angażowania się po stronie Gruzji. Zresztą z perspektywy USA o wiele ważniejszy jest Iran oraz realna perspektywa jego ataku na Izrael lub odwrotnie. Nie należy również wykluczać, że Obama zawarł z Putinem niepisane porozumienie o podziale wpływów. Być może uzgodniono, że USA nie będą mieszały się do Gruzji, a Rosja w zamian daje zielone światło na ewentualne rozwiązanie problemu irańskiego. Nie można tego wykluczyć. Jak zareagują pozostali członkowie NATO na wybuch nowej rosyjsko-gruzińskiej wojny? Reakcje Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii będą bardzo miękkie i ograniczą się do politycznych deklaracji, wyrażających wiarę na pokojowe zakończenie rozpętanego konfliktu. Nie będzie już żadnego polityka, który mógłby zmusić je do działania w sprawie Gruzji. Tym razem świat zachodni będzie jeszcze bardziej milczący wobec Gruzji. Putin dobrze wie, że od czasów tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego, nie ma już w Europie polityka, który zdecydowałby się na zorganizowanie politycznej odsieczy dla Gruzji. Próby sondowania przez Saakaszwilego stanowiska Polski wobec ewentualnego nowego konfliktu z Rosją nie dały mu poczucia nawet odrobiny optymizmu na przyszłość. Przebywający w Polsce na początku czerwca br. Szef Połączonego Sztabu Sił Zbrojnych Republiki Gruzji gen. broni Dewi Czankotadze nie uzyskał od swoich rozmówców w Warszawie niczego. Saakaszwili nie ma już żadnych złudzeń co do ewentualnego stanowiska Warszawy. Te, gdy dojdzie do konfliktu rosyjsko-gruzińskiego, kompletnie zamilkną, ostatecznie tracąc resztki prestiżu, jaki miała Polska wśród krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Autor jest dr. historii; przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych.

Tekst opublikowany za zgodą Autora.

Zródło : Gazeta Finansowa

http://www.gf24.pl/9074/imperium-atakuje

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika gość z drogi

1. Obawiam się,ze tym RAZem obojętny świat bedzie milczał

a Mały Rycerz zasnął snem wiecznym i już nie stanie w obronie Przyjaciół Gruzinów...
Obojętny świat milczał również,gdy
mordowano Czeczeński Naród...
zawsze z silnymi,nigdy nie z mordowanymi,
który TO już RAZ....syci,zajęci swymi biznesami i karierami
wielcy tego świata nie zauważą następnej Zbrodni....?

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

2. Moskwa krytykuje rezolucję OBWE w sprawie Gruzji

http://www.portal.arcana.pl/Moskwa-krytykuje-rezolucje-obwe-w-sprawie-gr...

Według Rosjan rezolucja „Sytuacja w Gruzji”, przyjęta kilka dni temu przez Zgromadzenie Parlamentarne Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, opiera się na „propagandowej kliszy” zgodnie z którą doszło do „okupacji terytorium Gruzji”. Moskwa nie zgadza się z taką interpretacją wydarzeń z 2008 r. i podkreśla, że tekst rezolucji jest tendencyjny i jako taki nie do zaakceptowania. Nie odzwierciedla też obecnej sytuacji na Kaukazie.

„Należy uznać, że większość deputowanych Zgromadzenia nie chce przyjąć do wiadomości obiektywnej rzeczywistości obecnej sytuacji na Kaukazie. Takie podejście pozbawia niestety strukturę OBWE możliwości konstruktywnego wkładu w pokój i stabilizację regionu” – podkreślili przedstawiciele MSZ Federacji Rosyjskiej w specjalnym oświadczeniu.

http://www.portal.arcana.pl/Porazka-moskwy-obwe-przyjelo-rezolucje-w-spr...
Zgromadzenie Parlamentarne Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, podczas sesji plenarnej w Monako, przyjęło projekt rezolucji dotyczącej sytuacji w Gruzji, Abchazji oraz Osetii Południowej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl