LUDOBÓJSTWO NA WOŁYNIU KONCERT "TRZY ZIEMIE"

avatar użytkownika aleksander szumanski

ALEKSANDER SZUMAŃSKI
KORESPONDENCJA Z KRAKOWA

KONCERT „TRZY ZIEMIE”

LUDOBÓJSTWO NA WOŁYNIU I W MAŁOPOLSCE WSCHODNIEJ

11 lipca 2012 w gościnnej sali teatralnej Młodzieżowego Domu Kultury w podziemiach kościoła św. Jadwigi w Krakowie odbył się koncert upamiętniający 11 lipca Dzień Męczeństwa Kresowian, w 69 rocznicę tej niebywałej zbrodni popełnionej przez Ukraińską Powstańczą Armię - Organizację Ukraińskich Nacjonalistów.

Koncert zorganizował Karol Wróblewski prezes Fundacji Ocalenia Kultury Kresowej w Krakowie.
W koncercie wystąpili laureaci konkursów festiwali piosenki lwowskiej i bałaku lwowskiego organizowanych przez fundację.

Koncert nawiązywał do utworu Feliksa Konarskiego (Ref-Rena) „Trzy ziemie” i tak też został zatytułowany.

Trzy ziemie – Wileńska, Wołyńska i Lwowska – to część utraconej ojczyzny – Genesis naszego tułactwa. W utworze tym Feliks Konarski zawarł wszystko co grało w jego duszy - zadumę i żałość, ból i troskę, złość i przekleństwo, skargę i trwogę, ale także tryumf.

Należy w tym miejscu przypomnieć ,iż Feliks Konarski jest twórcą tekstu „Czerwone maki na Monte – Cassino”. Pieśń ta powstała w nocy z 17 na 18 maja 1944 roku na kilka godzin przed zdobyciem klasztoru.

Początkowe dwie zwrotki powstały w nocy z 17 na 18 maja 1944 roku w siedzibie Teatru Żołnierza Polskiego przy 2 Korpusie Sił Zbrojnych w Campobasso, gdzie artyści występowali dla 23 Kompanii Transportowej.

Konarski, słysząc daleki grzmot dział zapowiadających drugie polskie natarcie na klasztor, napisał naprędce tekst i obudził Alfreda Schütza, kompozytora i dyrygenta, również żołnierza 2 Korpusu, który w kilka godzin napisał muzykę.
W czasie spektaklu słowno- muzycznego „Trzy ziemie” wysłuchaliśmy:

Preludium e-moll Fryderyka Chopina w wykonaniu Ireny Paprockiej,

„Ave Maryja“ Cacciniego w wykonaniu 11 – letniego Pawła Paprockiego,

„Śliczna gwiazdo miasta Lwowa” w wykonaniu Dominika Kuśnierczyka,

Franciszka Makucha prezentującego wiersze: Krzysztofa Kołtuna z tomiku

„Psałterz z Porycka”, „Trzy ziemie” Feliksa Konarskiego, „Pieśń o fladze” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego,

„Śliczna gwiazdo” sł. – Jerzy Masior, muz. – Aleksander Porzucek,

oraz „Wierne Madonny” Jerzego Michotka w wykonaniu Dominiki Pater,

„Ave Maryja” Gounoda, oraz „„Ave verum” pieśń Wolfganga Amadeusza Mozarta w wykonaniu Ireny Paprockiej,

„Matka białoczerwona” wiersz Aleksandra Szumańskiego w wykonaniu autora.

Artystom przy fortepianie towarzyszyła Irena Paprocka.

Konferansjerkę prowadził Aleksander Szumański.

W tekstach prezentowanych w czasie koncertu usłyszeliśmy:

Kierowana z zagranicy działalność ORGANIZACJI UKRAIŃSKICH NACJONALISTÓW w okresie międzywojennym polegała na aktach terrorystycznych, dywersyjnych i sabotażowych skierowanych przeciwko polskiej władzy. Zamordowany został m.in. poseł Tadeusz Hołówko, minister Bronisław Pieracki i szereg policjantów. Z rąk Romana Szuchewycza / Tarasa Czuprynki / zginął kurator szkolny Stanisław Sobiński.

ORGANIZACJA UKRAIŃSKICH NACJONALISTÓW posiadała na terenie Polski swoje laboratoria chemiczne w których produkowano bomby i posiadała składy broni, prowadziła na szeroką skalę akcje sabotażowe – jej członkowie podpalali folwarki, niszczyli zboże, linie telefoniczne i telegraficzne. Celem zdobycia pieniędzy dokonywali napadów rabunkowych na urzędy i ambulanse pocztowe, a nawet na pojedynczych listonoszy. Obok tego dokonywane były zabójstwa, również Ukraińców, którzy lojalnie wykonywali obowiązki wobec państwa polskiego. Z rąk ukraińskich zginął poeta ukraiński Sydir Twerdochlib, dyrektor gimnazjum ukraińskiego we Lwowie – Iwan Babij, dyrektor seminarium nauczycielskiego w Przemyślu – Sofron Matwijas, ginęli wójtowie ukraińscy.

„Celem strategicznym maksimum nacjonalizmu ukraińskiego jest zbudowanie imperium ukraińskiego i ekspansja w nieskończoność. Sprowadza się to do zbudowania jednonarodowego / sobornego / państwa ukraińskiego na wszystkich ukraińskich terytoriach etnograficznych. Przy czym przynależność do ukraińskiego terytorium etnograficznego OUN określa w sposób arbitralny:

chodzi o państwo obszarze 1.200.000 km kwadratowych, sięgające od "/KRYNICY W KRAKOWSKIEM NA ZACHODZIE DO GRANIC CZECZENII NA WSCHODZIE. WEDŁUG OCEN OUN, W SKŁAD OBECNIE ISTNIEJĄCEGO PAŃSTWA UKRAIŃSKIEGO MAJĄ BYĆ WŁĄCZONE TERYTORIA NALEŻĄCE OBECNIE DO POLSKI /PODLASIE, CHEŁMSZCZYZNA ŁEMKOWSZCZYZNA, NADSANIE/". Dla porównania według stanu na dzień 31 grudnia 2010 r. geograficzna powierzchnia terytorium Polski wynosi 312.600 km kwadratowych.

11 lipca 1943 roku. Niedziela. Pogoda deszczowa. Prawosławne i greko-katolickie święto Apostołów Piotra i Pawła. Była to najkrwawsza niedziela w naszej historii. Pod względem zasięgu terytorialnego, liczby ofiar i barbarzyństwa oprawców - zbrodnie dokonane w tę niedzielę przewyższają wszystkie inne dokonane kiedykolwiek na ludności polskiej w ciągu jednego dnia. O świcie (godzina 3.00 nad ranem) 11 lipca 1943 roku oddziały UPA dokonały skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, głównie w powiatach horochowskim i włodzimierskim pod hasłem „Śmierć Lachom”. Po otoczeniu wsi, by uniemożliwić mieszkańcom ucieczkę, doszło do nieludzkich rzezi i zniszczenia. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, kos, pił, noży, młotków i innych narzędzi zbrodni. Polskie wsie po wymordowaniu ludności były palone, by uniemożliwić ponowne osiedlenie. Była to akcja dobrze przygotowana i zaplanowana. Na cztery dni przed rozpoczęciem akcji we wsiach ukraińskich odbyły się spotkania, na których uświadamiano miejscową ludność o konieczności wymordowania wszystkich Polaków.
W 1942 roku Niemcy szacowali liczbę Polaków na Wołyniu na 306 tysięcy, co stanowiło 14,6 % ogółu ludności. Szacuje się że 11 lipca zamordowano od 10 do 15 tys. Polaków.

Wspólną cechą ukraińskiego ludobójstwa było niesłychane okrucieństwo, połączone z rabunkiem mienia i paleniem gospodarstw, a także niszczeniem materialnych śladów polskiej obecności na Wołyniu, jak kościoły, kaplice, dwory i całe majątki, sady, ogrody, parki.

Niewyobrażalna wprost nienawiść, dla której nie może być żadnego uzasadnienia we wspólnej polsko-ukraińskiej przeszłości, znajdowała wyraz nie tylko w bezwzględnym unicestwianiu Polaków, ale i demonstrowaniu w trakcie lub bezpośrednio po zbrodni triumfu oraz profanowaniu zwłok.

D z i e c i W o ł y n i a , zupełne sieroty, które najpierw przeżyły wstrząs, patrząc na okrutną śmierć swoich rodziców i rodzeństwa, a następnie, częstokroć ranne, opuszczały rodzinne miejsca i przeżywały koszmar ucieczki, tułaczki i samotności. To, że niektóre, mając po kilka lat, same docierały do odległych miejscowości, należy zaliczyć do cudów.

Dzieci Wołynia to dzieci okaleczone i trwale zeszpecone na skutek barbarzyńskich metod zabijania, inwalidzi do końca życia wskutek uszczerbków fizycznych i psychicznych, bowiem straszliwe przeżycia doprowadzały nieraz do zupełnego rozstroju psychicznego. Makabra ukraińskiego ludobójstwa odbierała mowę czasowo lub trwale, niektóre dzieci przedwcześnie umierały.

Dzieci Wołynia to dzieci odebranego dzieciństwa, koszmarnych wspomnień i ograniczonych możliwości życiowych. Dzieci ocalałe dzięki ukraińskim rodzinom wspominają, jak Ukrainki broniły je przed upowskimi bojówkarzami, jak uczyły pacierza po ukraińsku, by potrafiły udawać ukraińskich rówieśników.

Przytoczone przypadki są podstawą przekonania, że musiało być więcej małych sierot, które znalazły się w ukraińskich rodzinach, a te mogły je wychować jako swoje, nie zdradzając się, że to polskie dzieci , bowiem Polacy byli szukani przez upowców także w ukraińskich domach. Te sporadyczne fakty ratowania życia, wbrew szalejącemu barbarzyństwu i z narażeniem swego życia, zasługują na najwyższe uznanie.

Bardzo bolesne są kłamstwa historyczne, przewrotne fałszerstwa, fabrykowanie faktów, wroga do Polaków interpretacja historii przez część współczesnych pseudo-historyków ukraińskich, którzy swoimi publikacjami mącą, próbują usprawiedliwić to ludobójstwo a nawet gloryfikować tych którzy dopuścili się tych czynów.
Powoływanie się na opracowania Łebeda, Hryciaka, Osadczuka, Serczyka, Olszańskiego, Torzeckiego, Drozda, nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną. Na szczęście są prace wybitne, naukowe który przybliżają nas do tej prawdy a autorzy tych prac kierują się bezstronnością, uczciwością i moralną odpowiedzialnością.

Monumentalna praca Ewy Siemaszko i Władysława Siemaszko ,,Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939 – 1945” to dzieło, doskonale dokumentujące całokształt tej zbrodni. Jest to praca ostateczna, w sensie pełnego, dogłębnego i obiektywnego przebadania tematu z prawidłowo wysuniętymi wnioskami . Już nikt oprócz notorycznych falsyfikatorów nie będzie miał cienia wątpliwości, nikt nie będzie mógł kwestionować faktów planowego i szczególnie barbarzyńskiego ukraińskiego ludobójstwa na wołyńskich Polakach, stanowiących tam zaledwie kilkanaście procent ludności, a w dodatku zupełnie bezbronnych. Nikt uczciwy, nie będzie mógł choćby tylko bezmyślnie, określać tych wydarzeń jako -,,wojnę domową”, ,,bratobójczy konflikt”, ,,zderzenie dwóch nacjonalizmów” ,,wojnę polski-ukraińską” itp.

Produkt dziesięcioletniego trudu – praca Ewy Siemaszko i Władysława Siemaszko – stanowi podstawowe dzieło, uzupełniające pokaźną lukę w historii Polski okresu II wojny światowej, a szczególnie historii ludobójstwa na Polakach. Tego ludobójstwa już zakłamać się nie da!

Dr. Lucyna Kulińska z Krakowa w artykule:
„DLACZEGO POLACY TAK MAŁO WIEDZĄ O
KRESOWYCH ZBRODNIACH 1939-1947”? – pisze:

„Uznając prawo innych narodów do upominania się o swoje krzywdy dopuściliśmy do przemilczania i zapominania o tych krzywdach których polski naród doznał od swych sąsiadów i mniejszości etnicznych”.

Część społeczeństwa pozwoliła narzucić sobie kilka istotnych tez. Po pierwsze – że musimy „pojednać się” z „narodem ukraińskim”. Jest to nadużycie, ponieważ naród polski wcale nie potrzebuje żadnego „pojednania” z narodem ukraińskim bez ujawnienia prawdy historycznej. Naród polski chce pojednania, lecz w imię bezwzględnej prawdy. Ale Ukraińcy nie chcą wyrzec się swojej ideologii, która uznaje ludobójstwo za uprawnioną metodę uprawiania polityki, ani też nie zamierzają dokonać rachunku sumienia za zbrodnie.

Nigdy nie stanowili oni i nie będą stanowić większości ukraińskiego narodu.
Wśród historyków ukraińskich wyjątkiem godnym najwyższego uznania był Wiktor Poliszczuk, Ukrainiec z Wołynia, doktor nauk politycznych, wiele lat mieszkający w Kanadzie.

Bardzo cenne są jego prace, w szczególności : ,,Gorzka prawda”,

,,Zbrodniczość OUN – UPA” czy ,,Manowce polskich historyków”.

Cennym wyjątkiem jest mało znana w Polsce, wydana w Moskwie, 270 stronicowa praca ukraińskiego profesora Witalego Masłowskiego, zatytułowana ,,Z kim i przeciw komu wojowali ukraińscy nacjonaliści w latach II wojny światowej”. Autor opiera się częściowo na źródłach archiwalnych oraz na literaturze głównie ukraińskiej i polskiej. Wielokrotnie cytuje, z dużym uznaniem Wiktora Poliszczuka. Prof. Masłowski został zamordowany w 1999r. we Lwowie przez tzw. ,,nieznanych sprawców”. Prawdomówne i wartościowe są pewne artykuły ogłoszone w dwóch czasopismach ukraińskich na Wołyniu, w latach dziewięćdziesiątych -,,Diatoh” / Równe / i ,,Sprawedływist” /Łuck/. Na przykład w pierwszym z nich w grudniu 1993r., w numerze 49, ukazał się artykuł którego tytuł mówi wszystko- ,,Tragedia Wołynia: ludobójstwo na ludności polskiej. Świadczą dokumenty”.

11 lipca 1943r.w Kisielinie, około 80 osób które pozostały w kościele , zostało zamordowanych przez Ukraińców.

Rozebranych pod przymusem, rozstrzelano pod dzwonnicą i dobito bagnetami.

Na podstawie książki ,,Było sobie miasteczko”, powstał film pod tym samym tytułem, z muzyką Krzesimira Dębskiego.

Krzesimir Dębski- polski kompozytor muzyki współczesnej i filmowej, dyrygent i skrzypek jazzowy w wywiadzie udzielonym Zofii Wawrzyńskiej Bartczak powiedział m. in.:

>Sprawa ta jest dla mnie tym bardziej bolesna, że do tej pory nie jest znane miejsce, gdzie są pochowani moi dziadkowie.

Nie jest znany ich los - zostali uprowadzeni przez UPA i wszelki ślad po nich zaginął. Dziadek był lekarzem, babcia pielęgniarką.

Sam słyszałem od Ukraińców- mamy kolegów ze szkoły podstawowej, jacy byli wspaniali. Dziadek ,,judymował”- leczył za darmo, oboje pomagali biednym.

Mordercami byli współobywatele i sąsiedzi, często pozostający przez całe generacje w dobrych stosunkach, a nie okupanci i obcy.

Nie da się zrozumieć dlaczego Ukraińcy, nierzadko ludzie wykształceni, stosowali tak okrutne, wymyślne tortury, na swoich sąsiadach, bardzo często na swoich współmałżonkach, polskich rodzicach, i własnych dzieciach, których jedno z rodziców było Polakiem.

Instytut Pamięci Narodowej i Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu opracowała KRESOWĄ KSIĘGĘ SPRAWIEDLIWYCH 1939–1945 o Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacji przez OUN i UPA .

Ukraińcy mordowali swoich polskich sąsiadów, niektórzy zaś udzielali Polakom pomocy. Postulat, by upamiętnić, często anonimowych, „sprawiedliwych” Ukraińców i chociaż w ten sposób wyrazić im wdzięczność za ocalenie, formułowano w Polsce od dawna. Zgłaszali go sami uratowani, a także inni uczestnicy wydarzeń, którzy przeżyli.

Dla uratowanych było jasne, że obok utrwalenia pamięci o pomordowanych, odtworzenia okoliczności ich śmierci i ewentualnego wskazania sprawców, należy uwiecznić heroiczny gest ratujących. Do sporządzenia księgi wykorzystano fundamentalne opracowania autorstwa Ewy Siemaszko i Władysława Siemaszko, H. Komańskiego i S. Siekierki oraz K. Bulzackiego. W każdym z nich zamieszczono też wybór tekstów źródłowych (57 świadectw z Wołynia oraz kilkaset z Tarnopolskiego i Lwowskiego).

Bohaterami księgi są w głównej mierze „cywilni” Ukraińcy – pomoc z ich strony w stosunku do ludności polskiej odnotowano w ponad 500 miejscowościach (spośród kilku tysięcy, w których ginęli Polacy).

Znanych Ukraińców z nazwiska jest około 900 osób z których 350 zapłaciło życiem za udzieloną pomoc. Anonimowych osób jest znacznie więcej.
Ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski:

„11 lipca 1943r.otoczono 167 kościołów. Nacjonaliści
wiedzieli że Polacy chodzą do kościoła i to wykorzystano.
Proszę sobie wyobrazić, ludzie są w kościele a tu nagle wpadają
bandy z siekierami i ich mordują. To co robili nacjonaliści
przekraczało wszelkie możliwe normy. Trzeba powiedzieć co się
stało i uczcić pamięć ofiar. Zapomnienie dla tych pomordowanych
to dla nich podwójna śmierć. Można by tu przytoczyć napis
z pomnika na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie:

,,Nie o zemstę, ale o pamięć wołają ofiary…”

Z otchłani naszej, polskiej historii, wciąż wydobywają się krzyki pomordowanych i pokrzywdzonych na Wołyniu, dzieci kobiet, starców - naszych rodaków. Pamiętamy o Was, płaczemy, i modlimy się do Naszego Boga Ojca aby nigdy nie powtórzyła się taka historia”.

Aleksander Szumański:

Matka białoczerwona

Popatrz Mamo na Łyczaków
Tam brzmi chór Czerwonych maków
Tam jest Polska, u twych stóp
Tam jest kraj jedyny Lwów.

Nie płacz Mamo ja wnet wrócę
Lecz na chwilę odejść muszę
Nie płacz mamo w mej czerwieni
To Lwów tylko się zieleni.

Lwów nasz żyje, Polski Rota
Nic, że dzisiaj krwi Golgota
Nic, że dzisiaj stąpasz cieniem
Ja to z Obrońcami zmienię.

Nie płacz mamo na mą duszę
Ja na chwilę odejść muszę
By powrócić do twych stóp
I zobaczyć polski Lwów.

Datę 11 lipca przyjmuje się, jako rocznicę ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) oraz Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na polskiej ludności Wołynia i Małopolski Wschodniej w 1943 roku. W apogeum tego zorganizowanego ludobójstwa, tylko w dniach 11-16 lipca 1943 roku wymordowano około 20 tysięcy Polaków.

Zbrodnie na kresach swoim bestialstwem i okrucieństwem przewyższają wszystko to, co robili z Polakami podczas okupacji Niemcy i Sowieci, gdyż oprócz wyspecjalizowanych oddziałów zbrojnych w rzezi tej wzięło udział swoiste ukraińskie pospolite ruszenie.

Uzbrojeni w kosy, sierpy, widły, siekiery, motyki, cepy, młotki, noże, bosaki, piły, kije, orczyki i inny sprzęt gospodarski, Ukraińcy ruszyli aby zabijać swoich polskich sąsiadów. Nie brakowało wśród tej zbrodniczej tłuszczy; kobiet, wyrostków czy nawet dzieci pomagających w zbrodni i grabieniu dobytku pomordowanym. Mordowano na wiele przerażających sposobów:

1. Wbijanie dużego i grubego gwoździa do czaszki głowy.
2. Zdzieranie z głowy włosów ze skórą (skalpowanie).
3. Zadawanie ciosu obuchem siekiery w czaszkę głowy.
4. Zadawanie ciosu obuchem siekiery w czoło.
5. Wyrzynanie na czole "orła".
6. Wbijanie bagnetu w skroń głowy.
7. Wyłupywanie jednego oka.
8. Wybieranie dwoje oczu.
9. Obcinanie nosa.
10. Obcinanie jednego ucha.

Ofiarami byli wszyscy bez wyjątku, czyli mężczyźni, kobiety, dzieci, nie wyłączając noworodków oraz starców.

Mówi się nawet o 200 tysiącach ofiar, a różne opracowania historyczne podają takie oto liczby:

Grzegorz Motyka – około 100 tysięcy
Czesław Partacz – około 120 tysięcy
Ewa Siemaszko – 130 tysięcy

Ta zapomniana zbrodnia to wstyd i hańba dla III RP.

Jednak cały świat usłyszał po raz kolejny donośny głos o krytej strzechą, drewnianej stodole w Jedwabnem.

Na fali słynnego francusko-niemieckiego pojednania powstał tam wspólny podręcznik historii, z którego młodzież obu krajów uczy się na pamięć nazwy jednej jedynej wsi spalonej przez Niemców w okupowanej Francji.

Czy ktoś na świecie wie, że podczas niemieckiej okupacji spacyfikowano 817 miejscowości znajdujących się w obecnych granicach Polski?

Czy świat słyszał, że 84 z nich uległo całkowitemu spaleniu łącznie z wymordowaniem wszystkich mężczyzn bądź całej ludności bez względu na płeć czy wiek? Czy ktoś alarmuje świat, że w owych czasach płonęły również stodoły wypełnione Polakami?

21 lipca 2010 roku klub PSL złożył w sejmie projekt uchwały – „w sprawie ustanowienia Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian”

Data wniesienia: 21 lipca 2010 r.

Przedstawiciel wnioskodawców poseł Franciszek Jerzy Stefaniuk.

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oddając trwały hołd ofiarom banderowskiego ludobójstwa na ludności polskiej kresów wschodnich ustanawia dzień 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

Uzasadnienie

"11 lipca przypada rocznica apogeum ludobójstwa dokonanego przez Organizacje Ukraińskich Nacjonalistów i tzw. Ukraińską Powstańczą Armię na ponad 200 tys. obywateli Polskich Wołynia i Małopolski Wschodniej.

Była to najokrutniejsza masowa zbrodnia, jaką odnotowano w historii naszych dziejów, bowiem zwyrodniali szowiniści ukraińscy mordowali bezbronną ludność polską. Nie oszczędzono nikogo, od niemowląt w łonie matek do starców.

To trzecie, obok sowieckiego i niemieckiego ludobójstwo na Narodzie Polskim do dziś nie zostało ukarane ani potępione. Natomiast za oceanem i na Ukrainie, a nawet w Polsce postawiono już setki pomników sławiących zbrodniarzy-terrorystów. Dzieje się w to w czasie, kiedy cywilizowany świat walczy z terroryzmem.

Tymczasem, mimo upływu 67 lat Ofiary tej zbrodni wciąż czekają na godne upamiętnienie ich męczeńskiej śmierci. Większość z nich nie miała pochówku, a ich szczątki poniewierają się w nieoznaczonych i nieznanych miejscach.”

15 lipcu 2009 roku Sejm RP przyjął uchwałę w sprawie tragicznego losu Polaków na Kresach Wschodnich, w której zawarta była dyspozycja:

„Tragedia Polaków na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej winna być przywrócona pamięci historycznej współczesnych pokoleń. Jest to zadanie dla wszystkich władz publicznych w imię lepszej przyszłości i porozumienia narodów naszej części Europy, w tym szczególnie Polaków i Ukraińców.

Przedłożony projekt uchwały stanowi wypełnienie tej dyspozycji."

Projekt spadł z porządku obrad Sejmu, a uchwała do dziś nie weszła w życie.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz