Złudzenia Pawła VI (2)

avatar użytkownika godziemba

Nowa ekipa Gierka postanowiła przewartościować dotychczasową politykę wobec Watykanu, zdając sobie sprawę, iż antykościelne posunięcia Gomułki doprowadziły do zamrożenia kontaktów Warszawy ze Stolica Apostolską
 
Wznowienie po kilkuletniej przerwie relacji z Watykanem uwiarygodniło nowe władze w oczach świata zachodniego, co miała niebagatelne znaczenie wobec planowanej polityki gospodarczej, wiążącej się z uzyskaniem olbrzymich kredytów inwestycyjnych. Nie bez znaczenia była także chęć pozyskania przez nową ekipę choćby minimum wiarygodności w oczach Polaków po krwawym stłumieniu strajków robotniczych na Wybrzeżu.
 
Pomimo oficjalnego zerwania z polityką Gomułki, władze komunistyczne nadal podtrzymywały swe stanowisko w sprawie „neutralizacji politycznej Kościoła w Polsce, a przede wszystkim ograniczenia działalności politycznej jego hierarchii”. Nie dziwi więc kuriozalny punkt instrukcji dla negocjatorów, w którym zamierzano skłonić Watykan do ustalenia „regulaminu funkcjonowania konferencji episkopatu polskiego w taki sposób, aby przewidywał on periodyczne wybory przewodniczącego konferencji. Przewodniczący konferencji episkopatu może być wybierany tylko z listy biskupów, przedłożonej uprzednio rządowi, celem stwierdzenia, że rząd nie wnosi zastrzeżeń”.
 
W świetle tych decyzji, ilustrujących prawdziwe intencje komunistycznych władz,  rozmowy abp Agostino Casaroliego z kierownikiem Urzędu ds. Wyznań Aleksandrem Skarżyńskim z kwietnia 1971 roku nie przyniosły żadnych efektów, a jedynie unaoczniły różnice dzielące obie strony. Szczególnie szokujące dla watykańskiego dyplomaty było żądanie, aby Stolica Apostolska uznała swoją winę za zerwanie konkordatu w 1945 roku oraz odwołała największego „szkodnika” w polskim Kościele - biskupa przemyskiego Ignacego Tokarczuka.  
 
W odpowiedzi Casaroli wskazał na ciągła dyskryminację prawną Kościół w PRL, który nie ma osobowości prawnej, podlegając jedynie ogólnym zasadom prawa o stowarzyszeniach. Równocześnie uznał, iż dopiero po likwidacji przeszkód, jakie władze stawiają przed polskim Kościołem możliwe będzie zbliżenie pomiędzy Watykanem a Warszawą. Zdaniem watykańskiego dyplomaty jak najwięcej problemów rząd PRL winien rozwiązać w bezpośrednich rozmowach z Episkopatem. Ta zdecydowana postawa Watykanu wobec prób marginalizacji znaczenie polskich biskupów oraz podkreślenie niezbędności ich udziału w negocjacjach był konsekwencją smutnych doświadczeń z klat 60.
 
Dla władz PRL najbardziej liczył się jednak propagandowy efekt tych rozmów. Dowodzie tego komunikat dla prasy podkreślający, iż „dojście do skutku tych rozmów zostało powszechnie ocenione jako dowód realizacji przez Kierownictwo Partii i Rządu zapowiedzi do pełnej normalizacji stosunków z Kościołem”.
Dla dyplomacji Pawła VI niewątpliwym sukcesem był już sam fakt nawiązania rokowań po blisko czteroletniej przerwie. Rozmowy te były bowiem dla Stolicy Apostolskiej jedynym sposobem wpływania na politykę władz w stosunku do Kościoła.
 
Zbliżające się uroczystości beatyfikacyjne o. Maksymiliana Kolbego sprawiły, iż ponownie pojawiła się sprawa ewentualnej wizyty papieża w Polsce. Mimo, iż poufne rozmowy nie przyniosły efektu, władze komunistyczne uznały za stosowne wysłanie po raz pierwszy po II wojnie światowej oficjalnej delegacji na uroczystości beatyfikacyjne w Rzymie. Równocześnie zaplanowano szeroko zakrojoną akcję informacyjno-propagandową skierowaną przeciwko środowiskom emigracyjnym. Zorganizowano także, jak to określono kilkusetosobową „wycieczkę” byłych więźniów obozu oświęcimskiego, której „część (…) mogłaby wystąpić w pasiakach” – jak sugerowało peerelowskie MSZ.
 
Beatyfikacja o. Kolbego stanowiła niewątpliwy sukces propagandowy ekipy Gierka, która pokazała się światu jako otwarta na dialog z Kościołem, nieobciążona antykościelnym zacietrzewieniem Gomułki.
Wrażenie odprężenia było tym silniejsze, że jeszcze latem 1971 roku władze zdecydowały się wykonać jeszcze jeden gest w stosunku do Kościoła – jednostronnym aktem nadały instytucjom kościelnym, posiadającym osobowość prawną, prawo do własności nieruchomości użytkowanych przez nie przed 1 stycznia 1971 roku. Dotyczyło to przede wszystkim majątku poniemieckiego formalnie użytkowanego przez Kościół na tzw. ziemiach zachodnich.    
 
Do kolejnej rundy rozmów abp Casaroliego ze Skrzyńskim doszło w listopadzie 1971 roku, w trakcie których komunistyczny urzędnik długo wymieniał przypadki nieprzestrzegania prawa przez duchowieństwo. Dotyczyło to przede wszystkim „samowoli budowlanej”, czyli stawiania kościołów bez wymaganych zezwoleń oraz prowadzenia działalności katechetycznej bez kontroli ze strony władz oświatowych. Strona peerelowska skarżyła się szczególnie na postępowanie bp. Antoniego Tokarczuka, „którego nazwisko – jak zanotował Casaroli – powracało od czasu do czasu w rozmowach jak imię prawdziwej czarnej bestii reżimu”.
 
Przedstawiciel Stolicy Apostolskiej mnie tylko odpierał zarzuty, ale ze swej strony wysunął propozycję wymiany przedstawicieli dyplomatycznych zaznaczając, że „jeśliby nastąpiła jakaś forma stałego kontaktu między Polską a Watykanem, wówczas sprawa „wygaszania” (placówki Papee – Godziemba) uległaby przyspieszeniu”. Rozmowy jednak ponownie zakończyły się bez żadnych ustaleń, gdyż władzom w Warszawie zależało jedynie na ich propagandowym wydźwięku.
 
W maju 1972 roku doszło do ratyfikacji polsko-niemieckiego traktatu o granicach z grudnia 1970 roku, co umożliwiło Watykanowi ustanowienie stałych diecezji na ziemiach zachodnich.
 
Wydawać się mogło, iż sprawa nie wywoła kontrowersji, jednak władze komunistyczne zanegowały potrzebę podziału olbrzymiej gorzowskiej administratury apostolskiej, obawiając się wzmocnienia struktury administracyjnej Kościoła w Polsce. W tej sytuacji Stolica Apostolska dalsze działania uzależniła od decyzji polskiego Episkopatu, który zasugerował wydanie jednostronnego aktu papieskiego. 28 czerwca 1972 roku ogłoszona została bulla papieża Pawła VI „ Episcoporum Poloniae coetus” o normalizacji administracji kościelnej na ziemiach zachodnich i północnych, w tym również o utworzeniu dwóch nowych diecezji: szczecińsko-kamieńskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej oraz mianowaniu dla nich biskupów. Stolica Apostolska wykorzystała przy tym fakt, iż nigdy nie uznała dekretu grudnia 1956 roku, wymagającego zgody władz na zmiany granic diecezji. Jak przewidywali polscy biskupi, władze komunistyczne musiały przełknąć tę gorzką pigułkę. Nie tylko bowiem nie udało się wymanewrować polskich biskupów z rozmów z Watykanem, ale na dodatek Warszawa sama pozbawiła się wpływu na proces ustanawiania stałych diecezji na ziemiach zachodnich.
 
Dla osłodzenia tej porażki 15 października 1972 roku sekretarz stanu kard. Jean Villiot skierował do Kazimierze Papee list, w którym nakazał mu jak najszybciej zakończyć działalność kierowanej przez niego placówki w Watykanie. Jak tłumaczył to ks. Montalvo przedstawicielom ambasady PRL w Rzymie, „uczyniono to w przekonaniu, że ułatwi ona osiągnięcie porozumienia w sprawie wymiany przedstawicieli”.
 
Do kolejnej wizyty abp. Casaroliego w PRL doszło w lutym 1974 roku, w trakcie której przyjmowany był według pełnego ceremoniału przysługującego ministrom spraw zagranicznych. W tej sytuacji kard. Wyszyński, będąc zdecydowanym przeciwnikiem ustanawiania „stałych kontaktów roboczych” bez spełnienia przez władze postulatów Kościoła, uznał za stosowne wyjechać do Gniezna i powrócić do Warszawy dopiero po zakończeniu oficjalnej części wizyty watykańskiego dostojnika.
 
Pomimo protestu Prymasa, który wskazywał, iż „krok ten nieprzemyślany propaganda wykorzysta do przeciwstawiania Stolicy Apostolskiej Episkopatowi i podkopie zaufanie społeczeństwa do Kościoła”  Paweł VI osobiście poparł ustalenia rozmów warszawskich, podkreślając w rozmowie z bp. Dąbrowskim, iż „ustrój , w którym żyjecie, jest ustrojem stałym. Nie ma widoków, aby coś się zmieniło. Dopóki żyje to pokolenie przywiązane do Kościoła, jesteście silni, ale gdy ono przeminie. Dziś macie Prymasa, który jest symbolem jedności i siły, której komunistom nie udało się złamać, macie biskupów im kapłanów tradycyjnie wiernych, ale gdy przyjdzie nowe pokolenie wiernych i duchowieństwa, czy Kościół potrafi się tak opierać jak dziś?”
 
Ostateczna wersja „Protokołu o ustanowieniu Stałych Kontaktów Roboczych” , podpisanego przez Casaroliego i Czyrka 6 lipca 1974 przewidywała ustanowienie przez obie strony swych przedstawicieli, przy czym przedstawiciel PRL został umocowany przy ambasadzie PRL w Rzymie, zaś przedstawiciel Stolicy Apostolskiej „mógł, w każdym przypadku (…) przybyć do Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej na rozmowy z kompetentnymi przedstawicielami władz”. Była to więc kompromisowa formuła, ustalona z polskim Episkopatem, zgodnie z którą delegat Watykanu nie miał przebywać na stałe w PRL. Delegatem Stolicy Apostolskiej został abp Ligi Poggi, a peerelowskim Kazimierz Szablewski, który 23 grudnia 1974 roku złożył listy uwierzytelniające na ręce Pawła VI.
 
Po śmierci kard. Bolesława Kominka – ordynariusza archidiecezji wrocławskiej , komuniści nie zgodzili się na kandydaturę bp. Władysława Rubina, wieloletniego działacza polskiej emigracji, podkreślając, iż  „wielu książy i biskupów pracowało dla utrzymania prastarego polskiego Wrocławia przy Macierzy i stąd oni mają pierwsi prawo do Wrocławia”. Oskarżenie jednego z najbliższych współpracowników Pawła VI o brak patriotyzmu wywołało tak złe wrażenie, iż na wysłanie Poggiego zdecydowano się dopiero po kilku miesiącach.
 
Przez cały czas kardynał Wyszyński ostrzegał papieskich dyplomatów, iż „komuniści nigdy nie wyrzekną się walki ideologicznej z Kościołem, z religią i nie wyrzekną się ateizacji i laicyzacji. Wynikało to jego zdaniem także z ich niesamodzielności i uzależnienia od Kremla, który „wobec ciężkiej sytuacji(…) szuka oparcia, choćby w Watykanie”. Prymas Wyszyński szczególnie zdecydowanie sprzeciwiał się wizycie Poggiego w lutym 1976 roku, która zbiegła się z uchwaleniem zmian w konstytucji, przeciwko którym polski Episkopat od dawna głośno protestował. Prymas w swych zapiskach skomentował ją dosadnie: „Czyżby misja Poggiego była (…) chrztem nowej konstytucji?”
 
W trakcie majowej 1976 roku wizyty watykańskiego przedstawiciela uczestniczył on w częstochowskich uroczystościach, w trakcie których bp Tokarczuk wygłosił niezwykle zdecydowane przemówienie przeciwko fałszowi w życiu publicznym.  Wściekły kierownik Urzędu ds. Wyznań osławiony Kąkol określił je mianem „gangsterstwa politycznego”.
 
Osłabienie reżimu po czerwcowych strajkach robotniczych oraz narastanie kryzysu gospodarczego w PRL spowodowało, iż Poggi uzyskał wstępną zgodę Warszawy na stałą obecność przedstawiciela Watykanu w PRL. Zastrzeżenia kardynała Wyszyńskiego spotkały się z odpowiedzią kard. Villlota, który oświadczył: „Taka jest wola Ojca świętego i już nic nie można zmienić. Stolica Apostolska ma możliwość być obecną w Bloku Sowieckim i tej możliwości nie może stracić”.  
 
Niejako ukoronowaniem tego kilkuletniego okresu intensywnych kontaktów pomiędzy Stolica Apostolską a PRL stała się wizyta Gierka w Watykanie w grudniu 1977 roku, w trakcie której Paweł VI wręczył mu memorandum domagające się nadania polskiemu Kościołowi statusu osoby prawa publicznego, zgody na budownictwo sakralne, zakładanie stowarzyszeń katolickich oraz wolność nauczania religii.
 
Jednocześnie sprawa ostatecznego ustanowienia stałego przedstawicielstwa Watykanu w Warszawie bliska była finalizacji, gdy 6 sierpnia 1978 roku Paweł VI zmarł w swej letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Po krótkim pontyfikacie Jana Pawła I, doszło 16 października 1978 roku do wyboru Karola Wojtyły na papieża Jana Pawła II i stało się jasne, iż dalsze negocjacje przybiorą zupełnie inny kształt.
 
Polityka wschodnia Pawła VI wynikała z gorzkiego pesymizmu owocującego przekonaniem o trwałości systemu komunistycznego, którego zmienić nie można, a zwalczać się nie da. Jedynie, co można było zrobić, to zapewnić katolikom we wschodniej Europie minimum praw umożliwiających przetrwanie długiej komunistycznej zimy.
 
Wybrana literatura:
 
P. Raina – Kardynał Wyszyński
J. Żaryn – Kościół a władza w Polsce (1945-1950)
H. Stehle – Tajna dyplomacja Watykanu. Papiestwo wobec komunizmu (1917-`1991)
A. Casaroli – Pamiętniki. Męczeństwo cierpliwości
A. Dudek.R. Gryz – Komuniści i Kościół w Polsce 1945-1989
A. Micewski – Stefan kardynał Wyszyński (1901-1981)  
A. Micewski – Współrządzić czy nie kłamać? Pax i Znak w Polsce 1945-1976
   
 
 

1 komentarz

avatar użytkownika michael

1. Pisałeś, że komuniści nigdy nie wyrzekną się walki z Kościołem

Przez cały czas kardynał Wyszyński ostrzegał papieskich dyplomatów, iż „komuniści nigdy nie wyrzekną się walki ideologicznej z Kościołem, z religią i nie wyrzekną się ateizacji i laicyzacji.

Do dzisiaj, do czerwca 2012 roku widzimy, że nie wyrzekli się. To co robią dzisiaj w Polsce świadczy najwyraźniej, że komunistom już powiodło się zneutralizowanie pozycji Kościoła w Polsce, osiągniętą dzięki presji Jana Pawła II. 
Osobowość i wielkość Jana Pawła II tak bardzo była doceniana przez komunistów, że z jednej strony nie odważyli się nigdy na wyrażenie zgody na nawiązanie bliższych relacji pomiędzy moskiewską Cerkwią Prawosławną, sprzeciwiali się nawet wizycie Jana Pawła II w Moskwie, pod dziwacznym pretekstem prozeolityzmu, czyli zarzucając Kościołowi Katolickiemu spełnianie jego misji duszpasterskiej.
Komuniści obawiali się, że nie sprostają politycznej wielkości polskiego Papieża i dlatego nie dopuścili do "pojednania" pomiędzy patriarchatem moskiewskim a Watykanem.
Komuniści miewają nawyk do prostych działań, nie chcieli Jana Pawła wpuścić do Moskwy, ale za to chcieli Go zabić.
Przypominam, że ówczesny Patriarcha moskiewski Aleksy II był w tym samym stopniu komunistyczną marionetką, jak aktualny Patriarcha Cyryl I, ktory wprost uważany jest za człowieka Władimira Putina.

Ale gdy jana Pawła nie stało, komuniści sami zaproponowali nawiązanie kontaktów pomiędzy Patriarchą moskiewskiej Cerkwi Prawosławnej a ... Episkopatem polskiego Kościoła Katolickiego.
Inicjatywa ta wyszła w 2008 roku, naturalnie od Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych, od Adama Rotfelda. Tak to wyglądało.
Inicjatywa jest co najmniej dziwna.
Nie sądzę aby komuniści wyrzekli się swojej walki z Kościołem Katolickim.
Być może, że gdy zabrakło mądrości i politycznej potęgi Jana Pawła II, mogą się już odważyć na podjęcie próby zinstrumentalizowania Kościoła Katolickiego w swojej antykatolickiej polityce.
Stąd Orędzie w sprawie pojednania...