Pisać czy zmywać?
Nie tak dawno portale internetowe obiegła wiadomość: Polacy nie wierzą tradycyjnym mediom, ale ufają Internetowi.
Nie tak dawno portale internetowe obiegła wiadomość:
Polacy nie wierzą tradycyjnym mediom, ale ufają Internetowi. Fakt ten skomentował w swojej notce Gadający Grzyb Internet a mediodajnie Audycja 329 (niedzielna) .
Zgadzam się z nim. To jeszcze nie powód do radości, bo Internet ma różne oblicza, a treści wiodących portali, np. Onetu nie różnią się od propagandowej sieczki podawanej w TVN czy TOK FM. Samodzielnemu myśleniu Polaków też nie można ufać. Podzielam również opinię, że jest to duże wyzwanie dla mediów drugiego obiegu i polityków opozycyjnych w stosunku do obecnie nam miłościwie panujących.
Mam jednak pewien problem, którego nijak nie potrafię rozsupłać.
Dotyczy on odbioru informacji dziennikarskich i blogerskich przez czytelników portali prawicowych. Kim naprawdę są ci czytelnicy? A przynajmniej niektórzy z nich.
Niejednokrotnie słyszałam i czytałam opinie ludzi, znających się na rzeczy, o podziale Polaków, nie tylko w rzeczywistości ale i w wirtualnej przestrzeni, do tego stopnia, że czytamy tylko tych, którzy mają podobne poglądy, a treścią naszych notek blogowych, artykułów, felietonów, komentarzy, rysunków, filmów i audycji, przekonujemy już przekonanych. Żyjemy w równoległych matrixach i dbamy za po mocą tzw. „bana”, by się nie przenikały.
Nie da się ukryć, że odrobina refleksji i gotowi jesteśmy przyznać rację tym diagnozom. Znam to z doświadczenia. Z trudem wytrzymuję na stronie gazety.pl, do przeglądu notek racjonalisty, artykułów „Nie” żadna siła mnie nie zmusi, szerokim łukiem omijam postkomunistyczne czasopisma. Zapewne mojego blogu nie czyta też Azraelk czy Rudecka i nawzajem. Stosuję metodę - nie muszę skakać z mostu, by przekonać się, że mogę złamać kręgosłup - i dla higieny trzymam się z daleka od czerwonych adresów internetowych.
Są jednak sytuacje, że trzeba zacisnąć zęby i mimo oskomy przemóc się, wziąć udział w akacji, która dotyczy wszystkich, bez względu na poglądy i przynależność czy sympatie partyjne.
Tak było w przypadku sławetnej akcji protestu przeciwko ACTA, dokumentu narzucającego cenzurę internetową. Nie ulega wątpliwości, że zorganizowali ją internauci z lewej strony. Internauci wiedzą, kim są Anonymous. Tajemnicza anonimowa grupa hakerów, strasząca blokadami stron rządowych sprzeciwia się nie tylko cenzurze, ale również katolickiej etyce, jak czytamy w internetowych informacjach.
O szczegóły i niuanse nikt jednak nie pytał. Media szeroko informowały o wielotysięcznych manifestacjach w miastach nie tylko polskich, pod którymi ugiął się Parlament Europejski i polski rząd.
Niestety, jeśli ktoś miał wrażenie, że Internet jest potęgą to, dziś musi swoją naiwność gorzką refleksją potwierdzać.
Solidarność internetowa jest tylko pozorna, a uległość władzy wobec opinii społecznej iluzoryczna. Jasno nam to udowodnił rząd Donalda Tuska i maszynki do głosowania z PO - PSL.
Podpisami w sprawie referendum się nie przejęli, namiot związkowców obśmiali. Urządzili cyrkuśne konsultacje społeczne w sprawie wieku emerytalnego i na tym koniec, ustawę uchwalili, prezydent podpisał. I CISZA!
Czy możliwy był inny scenariusz?
Owszem, dokładnie taki sam jak w przypadku ACTA. Dlaczego nie został przeprowadzony? Na pewno tylko z powodu Euro 2012? Nie wiem jak inni, ale ja wyrosłam z bajek, zwłaszcza mrocznych. Ot, po prostu nie było polecania. Kogo? A właśnie kogo? Kto mi podpowie? ;-)
Wydawać by się mogło, że podatek katastralny dotyczy wszystkich, bez względu na światopogląd, legitymacje partyjne czy wiek.
Podatek katastralny - wejście smoka
Informacja o planach rządowych pozbawienia własności ludzi, których nie stać będzie na lichwiarski podatek, powinna postawić na nogi cały Internet. Nie są to bowiem jakieś nic nie znaczące plany.
W moje gminie wójt już dawno poinformował o nich mieszkańców. Głośno uzasadniał konieczność podatku katastralnego pustą kasą samorządową.
Wielu Polaków nie ma jednak o zakusach Donalda Tuska, by utrzymanie Polski gminnej przerzucić na właścicieli nieruchomości, a przy okazji wywłaszczyć, pojęcia. Już sama nazwa budzi zdziwienie.
Kiedy pytam znajomych czy o tym wiedzą, zwykle pada pytanie: A co to takiego jest, ten podatek katastralny? Żartem odpowiadam, że to nic innego jak współczesna wersja średniowiecznego pogłównego. Wcale nie jest to jednak śmieszne. Nie będę tego nazywać cyniczną grą władzy, bo żadnej miary etycznej tu nie da się zastosować, nawet cynizm jest zbyt łagodnym określeniem.
Jednym zdaniem, zamiast uwłaszczenia społeczeństwa, mamy kolejną wersję neokomunistycznej nacjonalizacji. A żeby było tym razem sprawiedliwiej, bogaczom zabierze się to, na czym im zbywa, biednych pozbawi się tego, na co całe życie pracowali. Nawet Lenin nie wymyśliłby takiej formy ograbienia biedaków.
Reakcja, a właściwie brak zorganizowanej reakcji społeczności internetowej na temat lichwy w wydaniu PO - PSL może zdumiewać. Mimo alarmu poczynionego przez opozycyjnych posłów, mimo licznych notek blogowych, artykułów, jak choćby ten z ostatnich dni:
Podatek katastralny i jego skutki społeczne. Wydziedziczenie milionów Polaków http://www.bibula.com/?p=57762
brak jest skutecznej reakcji.
Zastanawiam się, jaka jest tego przyczyna? Kto przeczytał owe informacje i dlaczego nimi się nie martwi? Skoro Polacy ufają wiadomościom internetowym, to dlaczego na ulicach nie widzę młodych zadłużonych na swój pierwszy kąt w koszulkach i z transparentami: TUSKU, ŁAPY PRECZ OD NASZEJ WŁASNOŚCI - nie było polecenia? A będzie?
Bez odpowiedzi na pytanie, kim są Polacy ufający w sondażach Internetowi, mamy marne szanse na to, by te i inne pomysły rządowe ekipy Tuska i Pawlaka nie weszły w życie. No, chyba że akcję protestów zorganizują nam
Niepokonani, pokrzywdzeni, wrabiani
. Tylko czy zrobią to za darmo? Na wszelki wypadek, gdyby ktoś uwierzył im, że obronią, to podaję link do relacji z kongresu, ludzi pokrzywdzonych przez bezduszną administrację, MarkaD i artykuł
Piotr Marzec:Niepokonani, czy wkręceni?
Do relacji Marka trzeba wrócić i powtórzyć pytanie, które tam postawił:
„Krzyk o urzędniczej samowoli i relatywizmie prawnym nie określa rzeczywistości ani nie podaje lekarstwa. Po co więc krzyczeć?”
Warto też pamiętać, kto patronuje tej pozornie apolitycznej akcji. Wyborowa "elita": Polsat, TVN24, Ruch Palikota, Polityka, Wprost, Biznes Center Club, gazeta.pl
Mam czasem nieodparte wrażenie, że nasze blogi czytają głównie agenci marketingu politycznego. A wiadomości i opinie tam pozyskane pozwalają sterować im naszymi reakcjami i organizować nasze protesty niekoniecznie tylko dla naszego dobra. O tym, że niektórzy z nas są w szkole sterowników zarządzających zasobami ludzkimi na potrzeby władzy, nawet boję się pomyśleć, bo zdrowy rozsądek nakazałby mi zająć się zmywaniem a nie pisaniem przy zmywaku.
_____________________________
Notek w wersji audio posłuchać można TU
- mamakatarzyna - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. @mamakatarzyna
hm hm ... :) przyganiał kocioł garnkowi.
Ciekawa jestem, którą z akcji prowadzonych przez Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Autorka zauważyła, publikując na tym portalu?
Dla ułatwienia: wymień jedną z akcji z ostanich dwóch tygodni :)
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Nie ejst tak źle. :-)
Moje podpisy pod petycjami i protestami są, nie ma obaw. :-) Nie maszeruję, bom ze wsi. :-)
3. @mamakatarzyna
:) sprytnie. Ale my marszy nie organizujemy, za to zajmujemy się innymi , bardzo waznymi sprawami. Pytałam o choc jedną z ostatnich dwóch tygodni .
Ale tu nie chodzi o przepytywanki, tylko fakt braku zainteresowania wspieraniem inicjatyw ważnych. Nawet takich, które prowadzą środowiska lewicowe, jeżeli chodzi o cel jeden - wspólne dobro.
Samo międlenie na portalach NIC NIE WNOSI. A nasze doświadczenie jako Stowarzyszenia pokazuje, że jeden mail napisany we właściwym czasie i do właściwej instytucji możne zrobić wiele.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. @Maryla
"Samo międlenie na portalach NIC NIE WNOSI."
Święte słowa.
Ale czasem, w pewnych warunkach, słowa mają siłę sprawczą.
Pozdrawiam.
5. Nie o to chodzi, abysmy się licytowali
To nie o to chodzi. Przecież w sprawie TV Trwam wysłałam. W akcji dotyczącej Pileckiego brałam udział i nie tylko podpisem. Podpisywałam petycje w sprawie przedszkolaków, Wysłałam protest przeciwko podpisaniu konwencji. (Zawsze, gdy chodzi o obronę życia jest i moje nazwisko.) Pisałam o tym i podałam linki do protestu, by wspomnieć tylko te ostatnie. A przecież były w sprawie IPN, ACTA, referendum emerytalnego, zakazu aborcji, nie tylko w internecie. Niczego nie przegapiłam. Zgoda jednak przyjmuję, skoro tu mam swój blog, obiecuję, że stad będę zaczynać podpisywanie. :-)
Ale nie oto mi chodziło dziś. Brak zmasowanego protestu na skalę, nie petycji, bo te mają oni w nosie, ale porównywalną z ACTA , doprowadzi do uchwalenia podatku. katastralnego, a przecież nie od dziś wiadomo, że tyle wolności ile własności. Tymczasem mam wrażenie, że jest to temat marginalny. Staram się dociec dlaczego i staram się, by temat nie zakopano.
6. @mamakatarzyna
nikt sie nie licytuje, my robimy swoje, nie oglądając się na innych.
Dlaczego nie będzie powszechnego protestu? Z tych samych powodów, dla których emerytury do 67 roku zycia przeszły przez sejm, senat i prezydenta. Ci co maja własność, będą się martwić, ci co nie maja, maja to w nosie, ich to nie dotyczy.
Niby wszystkich dotyczy wiek emerytalny i co?
„Muszę pracować jeszcze więcej.Towarzysz Tusk ma zawsze rację” czyli o Kowalskim zrobionym w konia Boxera
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl