Śniadanie mistrza
Dawno .. nic nie jadłem. Na talerzu, kolejno: odsmażony chlebek zwykły, dwa jajeczka ze ściętym (w miarę dokładnie) białkiem, kawałek pomidora (rzymskiego, a co - zjadam Rzymian na śniadanie; jeden taki ponoć pochodzi, a to zjadam).
Może się to komuś spodobać.
nie musi. Jajeczka z zagrodowej kury, gospodarskiej takiej. Właściwie, to mogłaby uchodzić za koguta, taka jest gospodarska, ale nie. Kogut musi sam ROBIĆ. Co do nie go należy. Pi ać, czyt pięć, ale w języku radzie.. nie, nie. Nie dam się sprowokować politycznie. Ja tu sobie o śniadanku, a usłużny lizus zaraz doniesie. Nie żebym się obawiał. Nawet jakby doniósł, to byłoby już nieświeże, odgrzewany kotlet, musztarda po obiedzie, sól na ogonek i takie tam. Pomidor już pisałem, z tych Le, le. A chleb. Chleb odgrzewany lubię. Spieczony. Trudno mi utrafić z tymi sprzętami. Przestawiłem się z gazu na prund. Przemienny, wzbudny (ale dureń, wzbudny podkreśla:) obcowzbudny, samowzbudny, no dajcie żyć - nie w tym sensie. Nie gwarzę se.
A może wiecie, kiedy w końcu WYPIEPrzymy czerwonego
- Józuś - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. @Józuś
"A może wiecie, kiedy w końcu WYPIEPrzymy czerwonego" - nie wiemy, ale robimy, co w naszej mocy, aby stało się to jak najszybciej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Józuś,
na mojej ulicy, 200 metrów, jest pięć MOPSÓW.
Aleś Ty gupi!