WAWEL - KATEDRA - 10 KWIETNIA 2012 ROKU
ALEKSANDER SZUMAŃSKI
KORESPONDENCJA Z KRAKOWA
WAWEL – KATEDRA – 10 KWIETNIA 2012
Punktualnie o godz. 17 30, w drugą rocznicę Tragedii Narodowej, Ksiądz Prałat mgr Zdzisław Sochacki rozpoczął odprawianie mszy św. w Królewskiej Katedrze na Wawelu. Słowa ks. prałata utonęły w wielooktawowym katedralnym chórze, o niespotykanej skali, barwie i sile głosu. Byliśmy z moją małżonką wzruszeni. Wprawdzie przybyliśmy na Wawel przed rozpoczęciem mszy św. lecz nasze usiłowania dotarcia przed ołtarz okazały się niewykonalne. Ten gęsty już tłum uczestników nabożeństwa zdawało się iż falował, a gęstniał z każdą minutą. Być może i powietrza zaczynało brakować, jakby ktoś szczelnie pozamykał wszystkie możliwe otwory okienne i wywietrzniki. Oczywiście tak nie było, ale takie złudzenie nam towarzyszyło. Utknęliśmy w samym środku katedry
jednocząc się w jedno ciało z rozmodlonym tłumem. „Niech będzie Bóg uwielbiony i święte imię Jego” rozbrzmiewał głos kapłana, któremu towarzyszył już nie tylko chór, lecz także uczestnicy nabożeństwa. Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie pomyślałem o mojej Matce. Czułem jej miłość i bliskość darowaną mi na Ten Dzień Nadziei i Zmartwychwstania Pańskiego. W tym odczuciu utrwalało mnie spojrzenie na własny cel, który właśnie dzisiaj, w Tym Dniu udało mi się osiągnąć. Małżonka trzymała mnie mocno, mocno za rękę, co dodawało mi siły przetrwania. Wolno, wolno, udało nam się dotrzeć do stopni katedry i na nich usiedliśmy. Przed katedrą stał już tłum z tabliczkami na których widniały nazwiska ofiar Tragedii Narodowej. Tabliczki zwieńczone były Popiersiami Pary Prezydenckiej i św. p. Janusza Kurtyki. Gdy kapłan wezwał nas do przekazania sobie znaku pokoju podeszła do mnie dziewczynka, może pięcioletnia, podając mi swoją rączkę. A potem inna dziewczynka w tym samym wieku przekazała mi również ten znak. Obie dziewczynki z rodzicami miały przypięte biało czerwone wstążeczki. To dla nas był bardzo dobry znak. Ufnie patrzymy w przyszłość. Komunię świętą rozdawali trzej braciszkowie, wśród tego zamodlonego tłumu wiernych pamięci Tego Dnia i Zmartwychwstania Pańskiego. A potem rozległo się głośno, jak można najgłośniej „Boże coś Polskę” – „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. W pochodzie pod Krzyż Katyński prowadzonym przez prezesa krakowskiego klubu „Gazety Polskiej” p. Mirosława Borutę dzierżyłem otrzymaną tabliczkę z nazwiskiem poległej w Smoleńsku Jolanty Szymanek – Deresz. Wydaje się, iż ten cały tłum katedralny falował pod Krzyżem Katyńskim. Gdy o godzinie 21 00 pojawiliśmy się z małżonką jeszcze raz przed Katyńskim Krzyżem widząc falujący tłum usłyszeliśmy „Boże coś Polskę” – „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”.
Alleluja, Alleluja.
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz