Sól w oku Bondaryka - dr Leszek Pietrzak

avatar użytkownika Maryla

Co się stało, że wielka afera, dotycząca używania na masową skalę soli przemysłowej w żywności, o której huczał TVN, a za nim inne media, nagle znikła? Dlaczego dotąd nie ujawniono ani jednej z firm, które na tym procederze zarabiały? A przecież o postępowaniu od lat wiedziała ABW, przyzwalała na tę działalność i ją kontrolowała.dr Leszek Pietrzak – Afera solna niewątpliwie spełniła swoje zadanie, przykrywając ważniejsze problemy, przed jakimi stoi rząd Donalda Tuska. Gdy kilka tygodni temu reporterzy programu TVN „Uwaga” ujawnili proceder sprzedaży soli przemysłowej jako spożywczej, okazało się, że dotyczy on setek polskich firm z branży spożywczej. Sprawą błyskawicznie zajęli się prokuratorzy i sanepid.

Rząd zdał egzamin z soli
Zaraz po emisji programu TVN na temat sprzedaży soli przemysłowej jako spożywczej, w sukurs ruszyły inne stacje telewizyjne i dzienniki prasowe, od razu robiąc z ujawnionego procederu potężną aferę. Za mediami do boju ruszyli urzędnicy Państwowej Inspekcji Sanitarnej, aby zbadać: kto, gdzie, komu i w jakich ilościach sprzedawał sól przemysłową. W ciągu trzech następnych tygodni Państwowa Inspekcja Sanitarna przeprowadziła ponad 15 tys. kontroli, badając przypadki wprowadzenia do obrotu soli przemysłowej jako spożywczej. Jak informowano, opinię publiczną, w trakcie przeprowadzonych kontroli zabezpieczono ponad 559 ton soli, która nie powinna być klasyfikowana jako spożywcza i prawie 260 ton produktów spożywczych, w których ten produkt się znalazł. Eksperci wskazywali, że sól przemysłowa mogła trafiać m.in. do wędlin, chleba, ryb, a jej odbiorcami były nie tylko małe i średnie firmy, ale też potentaci przemysłu spożywczego. Podkreślano również, że zawarte w niej zanieczyszczenia, mogą z upływem czasu przekształcać się w substancje rakotwórcze. Gdy ten przekaz został już wystarczająco nagłośniony, próbkami zabezpieczonej przez inspektorów sanitarnych soli zajęły się specjalistyczne ośrodki badawcze. Wyniki tych badań przedstawiły niebawem Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego, Państwowy Zakład Higieny w Warszawie, Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach i wiele innych specjalistycznych ośrodków badawczych. Wszystkie wyniki ekspertyz mówiły, że badana sól przemysłowa nie była szkodliwa dla zdrowia. Można rzec, państwo i jego wyspecjalizowane instytucje po raz kolejny zdały egzamin. Bo proceder sprzedaży trefnej soli ujawniono, sprawdzono i poinformowano Polaków o wszystkich wynikach. A skoro państwo zdało egzamin to znaczy, że jest dobrze zarządzane przez ekipę Donalda Tuska. Właśnie taki przekaz, w związku z aferą, został utrwalony.

Solna wrzutka
Sprawa afery solnej od początku budziła wiele wątpliwości i pytań. Po pierwsze, wątpliwy był sam sposób jej ujawnienia. Uczyniła to stacja, która wydaje się być jednym z najważniejszych elementów medialnego wsparcia rządu Donalda Tuska. Dlaczego zrobiono to właśnie w momencie, gdy przed rządem pojawiły się trudne problemy związane z reformą emerytalną, przeforsowaniem reformy finansowania Kościoła oraz mało przemyślane posunięcia na polu nauczania religii oraz historii w szkołach. Dziennikarze TVN od pół roku zajmowali się tematem. Od dawna wiedzieli, że przemysłowa sól trafia do odbiorców zajmujących się przetwórstwem spożywczym. Doskonale też zdawali sobie sprawę, że „wrzutka” tematu soli przemysłowej spowoduje efekt medialnego domina. Zapewne także przewidywali, że temat soli poruszy zwykłego obywatela, bo dotyczy jego sposobu żywienia i jego zdrowia. Jeszcze bardziej zastanawiający był fakt, że afera niczym ośmiornica bardzo szybko okazała się mieć swoje regionalne odnogi, żerujące na zdrowym organizmie polskiej gospodarki. I że od razu problemem zajęły się energicznie organy ścigania oraz wyspecjalizowane instytucje i ośrodki naukowo-badawcze. O ile w wielu innych aferach, jakie miały miejsce w naszym kraju, wykazywały one proceduralną ślamazarność lub wręcz całkowitą indolencję, tym razem natychmiast zabrały się do działania. Wrażenie mogło być jedno: państwo korzystając ze swojego potencjału, ruszyło do natarcia, aby zmierzyć się z kolejną patologią i wyszło z tego zwycięsko.

ABW przykrywała proceder
Nic bardziej mylnego. Sprawa soli przemysłowej sprzedawanej jako sól spożywcza była znana co najmniej od 2003 r., gdy sygnały o solnym procederze odebrało wiele polskich służb, w tym również ABW. Problemem firm dokonujących solnego oszustwa, zajęło się nawet kilka lokalnych prokuratur, jednak do końca nie wiadomo z jakim skutkiem. Najbardziej zastanawiająca jest lista firm, które w przeszłości miały dopuszczać się procederu – tych, które sprzedawały „lewą” sól i tych, które ją kupowały. Przez kilka tygodni serwowano informacje na ten temat, ale nigdy nie podano listy firm, które uprawiały przestępczą działalność. Tymczasem wiele polskich służb od dawna dysponowało wiedzą na temat podmiotów, które dopuszczały się takich praktyk. Między innymi wiedzą na temat solnych przekrętów od dawna dysponował Zarząd Ochrony Interesów Ekonomicznych ABW. Rodzi się pytanie: co ABW przez tak długi okres czasu robiło z pozyskanymi informacjami? Czy przypadkiem nie były one wykorzystywane jako narzędzie do zarządzania tymi firmami? Czy nie służyły do lokowania tam ludzi związanych ze służbami pod pozorem kontroli jakości produktów? Taka wiedza, dopóki jest wiedzą służb, umożliwia wywieranie presji na władze danego przedsiębiorstwa, np. zmuszenie ich do korzystania z podstawionych kooperantów, czyli jeśli kupujesz sól od poleconych przez nas dostawców, to nie masz problemów i jesteś przez nas kryty. Taki scenariusz to typowy przykład zachowań o charakterze mafijnym, zachowań zmierzających do przejęcia całościowej kontroli solno-spożywczego rynku. W przypadku ujawnienia listy firm sytuacja taka nie byłaby możliwa. Zastanawiające jest również, dlaczego od 2003 r. problemem nie zajęła się żadna z wyspecjalizowanych służb, które m.in. mają w swoich kompetencjach kontrolę produktów spożywczych? Czy to możliwe, by o procederze nie wiedziała Państwowa Inspekcja Sanitarna, która ma obowiązek sprawdzać jakość towarów spożywczych? To właśnie ta instytucja jest odpowiedzialna za kontrolę soli na etapie jej produkcji i sprzedaży innym podmiotom. Czy jest możliwe, aby przez wiele lat istnienia tego procederu, co potwierdziły ostatnie kontrole inspekcji sanitarnej, nie został on wykryty?

Beneficjenci afery
Beneficjentem afery solnej w rzeczywistości nie jest polskie państwo ani nawet jego obywatele. Obywateli sprytnie uspokojono, wmawiając im, że nawet jeśli jedli produkty spożywcze, w których wykorzystywana była sól przemysłowa, to nie jest ona szkodliwa dla zdrowia, bo dawki szkodliwych substancji w spożywanych produktach były znikome. Nie wiemy, czy proceder nadal kwitnie, a firmy podtruwające obywateli mają ciche przyzwolenie na kontynuowanie oszustwa. Nie wiemy, czy i jakie podmioty ukarano za oszustwo, np. zakazując prowadzenia dalej tego rodzaju działalności.
Prawdziwym beneficjentem afery solnej jest rząd Donalda Tuska, który dzięki niej mógł zagłuszyć na pewien czas coraz bardziej widoczną własną nieudolność w coraz bardziej trudnych i bolesnych dla społeczeństwa reformach. Beneficjentem afery solnej jest też ABW, która nie utraciła możliwości wpływania na polski rynek handlu solą i jego odbiorców: producentów spożywczych, którzy świadomie dodawali (być może nadal dodają?) do zjadanych przez Polaków szynek i kiełbas sól, którą zimą wysypuje się na ulice.

Autor jest dr. historii, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych.

http://gf24.pl/7788/sol-w-oku-bondaryka

tekst opublikowany za zgodą Autora

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz