Symulacja komputerowa a la Śmiłowicz
Jan Kalemba, pon., 09/04/2012 - 08:08
W skład wiedzy wchodzą tylko informacje, których prawdziwość można udowodnić. Ludzie porządnie wykształceni nie mają co do tego żadnych wątpliwości. Nie mylą więc WIEDZY z WIARĄ, której prawdy zostały objawione i nie wymagają przeto dowodzenia. Pozwolę sobie przy tym dodać, że wszelkie inne historyjki – przyjmowane „na wiarę” bez żadnych dowodów – można sklasyfikować jako przesądy.
Komputer pokładowy FMS oraz system ostrzegawczy TAWS, w które wyposażony był rządowy Tu-154 M nr 101, rejestrowały dane feralnego lotu z 10.04.2010 r. aż do momentu zaniku napięcia prądu. Wynika z nich, że samolot nie zszedł poniżej 20 m. Na tym pułapie osiągnął pełną moc silników i rozpoczynał fazę nabierania wysokości. W tym momencie wystąpiły dwa wstrząsy, a po nich ustało zasilanie elektryczne i zatrzymana została rejestracja danych.
Trudno wyobrazić sobie inną przyczynę takich wstrząsów niż wybuchy. Trzeba jednak pamiętać, że wybuchają nie tylko podłożone bomby. Różne rozpylone substancje tworzą z powietrzem mieszaniny wybuchowe. Jeśli chodzi o samolot, najbardziej prawdopodobną wersją będzie wybuch oparów paliwa, np. w opróżnionym zbiorniku. Kiedyś czytałem o katastrofie lotniczej spowodowanej eksplozją w luku bagażowym. Wybuchły opary paliwa wydostającego się z niewielkiego przecieku.
Wśród pasażerów rejsu do Smoleńska była też jakaś liczba osób o specyficznym poczuciu humoru, wielbicieli dowcipów o „ślepym snajperze” i o rozwiązaniu problemu w ten sposób, że „prezydent gdzieś poleci”. Ludzie na poziomie trampkarzy – jak to celnie określił pan Ziemkiewicz – których znakiem firmowym był żel we włosach i małpia złośliwość, jak wiadomo skądinąd. Co takie osoby z głupoty lub dla psikusa mogły mieć w swoich bagażach, nikt chyba nie próbował badać. Nie słyszałem też o instrukcji określającej, czego na okoliczność takiego lotu nie można zabierać na pokład i jak ona była ewentualnie egzekwowana.
Tylko wtedy gdy zignoruje się zapisy danych FMS i TAWS, można przydać jakąś wagę raportom MAK i komisji Millera, chociaż przedstawioną w nich wersję przebiegu katastrofy musielibyśmy przyjąć „na wiarę”, bo nie została uzasadniona żadnymi badaniami czy obliczeniami. Nawet tej słynnej brzozy nikt dokładnie nie zmierzył, nie mówiąc o jej badaniu. W raportach nie ma też żadnych protokołów na temat badań mechaniki katastrofy i destrukcji całego płatowca oraz jego poszczególnych części.
Z powodu braku wspomnianych badań i obliczeń , nie mogła znaleźć się w raporcie MAK symulacja komputerowa, odtwarzająca ostatnią fazę lotu. No chyba, że się jest tak inteligentnym jak redaktor Piotr Śmiłowicz, który upierał się w ostatnim „Tygodniu Sakiewicza”, iż dołączona do raportu MAK wizualizacja, wykonana techniką animacji, jest tym samym co komputerowa symulacja. To tak, jakby mu było „wsio rawno” – fabularna reżyseria, czy zdjęcia dokumentalne...
Każdy wykształcony człowiek, który jest świadomy różnic występujących pomiędzy wiedzą, wiarą i przesądem, przyzna chyba, iż raporty MAK i komisji Millera są niewiarygodne nawet przyjmując kryteria ocen na poziomie szkoły średniej, przynajmniej tej, do której chodziło moje pokolenie na przełomie lat 50 i 60 XX w.
Inaczej może się mieć sprawa z tymi „wykształconymi”, opisanymi ostatnio przez prof. Andrzeja Zybertowicza. Otóż w renomowanej instytucji medycznej na wykładzie dla lekarzy parających się pracą naukową z katedry padły zarzuty licznych plagiatów i bezprawnego przypisywania sobie współautorstwa. Wśród audytorium rozległ się dyskretny komentarz na temat prelegenta – „Założę się, że to jakiś pie***lony pisowiec”...
A panu redaktorowi Śmiłowiczowi radzę, aby nie wychylał nosa poza „Newsweek”. Tam takie inteligentne interpretacje są dobrze przyjmowane przez szefa, a przede wszystkim nie kompromitują zarówno w gronie autorów, jak i czytelników.
- Jan Kalemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. @Jan Kalemba
od 10 kwietnia 2010 r. w mediach wytypowano "ekspertów" od zakłamania prawdziwej przyczyny katastrofy. Zbliża się II rocznica, pieski znów dostały albo kość, albo batem i szczekają.
"Tylko wtedy gdy zignoruje się zapisy danych FMS i TAWS, można przydać jakąś wagę raportom MAK i komisji Millera, chociaż przedstawioną w nich wersję przebiegu katastrofy musielibyśmy przyjąć „na wiarę”, bo nie została uzasadniona żadnymi badaniami czy obliczeniami."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. TAWS-informacja która wyjaśnia zbrodnię
Co uruchomiło TAWS?
Na jakiej wysokości i w którym miejscu był samolot, gdy doszło do pierwszej eksplozji?
Musimy te eksplozje traktować łącznie, bo z zapisów wstrząsów w raporcie MAK potwierdzonych w raporcie Millera wynika, że to się dzieje w bardzo krótkim czasie. Same wstrząsy trwają dziesiąte części sekund. Na dodatek podczas analiz niejednokrotnie przekonaliśmy się, że wykresy MAK były specjalnie przesuwane, także komisja Millera w nieco dowolny sposób przesuwała czasy TAWS i FMS. Dlatego umiejscowienie tych dwóch wybuchów nie jest całkowicie precyzyjne. Przyjmujemy, że drugi wstrząs miał miejsce przy TAWS #38. Wtedy samolot gwałtownie skręcił w lewo.
Co to jest TAWS #38?
W przypadku TAWS mamy trzy rodzaje zapisów – dwa stałe punkty, to znaczy start i lądowanie, które są zapisywane przy każdym locie samolotu, oraz alarmy o zbytnim zbliżaniu się do ziemi czy zbyt dużej prędkości schodzenia do lądowania itd., które mogą się pojawić, choć nie muszą, w czasie lotu. TAWS #38 jest standardowym zapisem lądowania, który jest uruchamiany przez czujniki znajdujące się w goleniach samolotu, przy kołach na skrzydłach. To sensory, które działają tylko wtedy, gdy samolot mocno dotyka ziemi, czyli siada na pasie. Wtedy dopiero działają te czujniki. W przypadku katastrofy w Smoleńsku TAWS #38 (lądowanie) pojawia się w zapisie, gdy podana jest wysokość baryczna 37 m nad poziomem pasa.
Dlaczego więc uruchomiły się czujniki lądowania, gdy samolot był w powietrzu?
Ten fakt uprawdopodabnia analizę dr. Szuladzińskiego: w przypadku gwałtownego wybuchu mogą zadziałać sensory na goleniach i TAWS mógł odebrać to jako sygnał lądowania.
A tutaj całość>>http://niezalezna.pl/26278-prof-nowaczyk-o-dwoch-eksplozjach-w-tupolewie
Odpowiedź co uruchomiło TAWS znajdziemy w wywiadzie Anity Gargas
Fragment tutaj>https://picasaweb.google.com/115545907835495457471/INNE#5665072288408646722
A tutaj znalezione drobne dowody>>https://picasaweb.google.com/111398247821991260361/RoznePrzypadki?authkey=Gv1sRgCP3jvKabhvjPbQ#5667965479088194450
Przede wszystkim nie rozbił się-to jego rozbito na tysiące drobnych kawałeczków.Pani Anita Gargas odnalazła świadka,który widział wybuch samolotu i opisała to wszystko w swojej książce.(tutaj jej spostrzeżenia>https://picasaweb.google.com/111398247821991260361/RoznePrzypadki?authkey=Gv1sRgCP3jvKabhvjPbQ#5727558375210453218)Rosjanie po raz pierwszy użyli do rozwalenia samolotu,bomby termobarycznej.Jej działanie jest inne,aniżeli konwencjonalne środki wybuchowe.Ta bomba działa w tak zwanym dwutakcie.Najpierw jest mały wybuch,a potem jest ten zasadniczy.Stąd wielu nie jest w stanie zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.Działanie takich bomb,znane jest tylko nielicznym.Poza tym "Manek"perfekcyjnie opisał ślady na botanice.Był,a może jest nadal przekonany,że ślady te pozostawił samolot.Nie wziął pod uwagę tego,że te pościnane gałązki oraz brzoza mogły być ścięte dużym odłamkiem pochodzącym z rozerwanego skrzydła tupolewa 101.A tak właśnie było.Co niektórzy zaczęli nawet snuć teorie spiskowe,iż samolot został pocięty "SKATEM"i kawałki dostarczono na pole śmierci.Wydało się to w chwili kiedy zorientowano się,że na lewym skrzydle nie ma śladów uderzenia w brzozę.Prof.Binienda zresztą potwierdził to,że skrzydło nie przecięło brzozy.Zatem co ją przecięło,ano to>>https://picasaweb.google.com/118355005473258703478/DropBox?authkey=Gv1sRgCM3S1LTe7LejIQ#5680009939932663234
Za brzozą znajduje się sporej wielkości fragment skrzydła-czyli ODŁAMEK.To właśnie on wyrwany ze skrzydła wybuchem,szybując niszczył botanikę.Mało tego,po pierwszym wybuchu oddzieliło się trochę więcej odłamków.Jeden z nich zerwał linię wysokiego napięcia.Było to o czasie 10:39:35 >https://picasaweb.google.com/111398247821991260361/RoznePrzypadki?authkey=Gv1sRgCP3jvKabhvjPbQ#5699092246645090754.Teraz już wiemy co uruchomiło czujniki lądowania i pojawił się zapis TAWS.Proste prawda?
3. @RomanS
Proste od bardzo długiego czasu. Już sam Wiśniewski w pierwszych swoich relacjach powiedział wystarczająco wiele nie zdając sobie zapewne sprawy, że ujawnia istotne szczegóły. Wiśniewski przede wszystkim wspomniał, że na miejscu czuł zapach nafty. O zapchu nafty już nikt więcej nie wspominał.
Nafta w czystej postaci to paliwo lotnicze. Było składnikiem ładunku termobarycznego. Mgła natomiast posłużyła do wprowadzenia w atmosferę składnika, prawdopodobnie aluminium, niezbędnego do wywołania eksplozji.
Oni doskonale wiedzieli, że za sterami siedzi wysokiej klasy pilot i lokalna mgła nie stanowi dla niego wyzwania, skoro w Iraku wylądował w warunakch burzy pustynnej, a więc w warunkach zerowej widoczności.
4. Tytułem przypomnienia
Czułem zapach paliwa lotniczego i wywiad z pilotem wojskowym Wasilenką Obrażenia zależą od rodzaju broni
5. znając dobrze realia rosyjskie
zastanawiam się nieustannie,jak w ciągu "minimalnie krótkiego czasu"
jakaż to dziwna MGŁA a moze" świeca dymna" rozwiała się tak szybko,/plus pożar i dym/
na miejsce katastrofy zjechały straże pożarne i ugasiły Pożar błyskawicznie...?
po pierwsze,kto i jak je zawiadomił?skoro jeszcze nie wiadomo było nic o katastrofie
jak ugaszono na grząskim gruncie pożar samolotu z bakami pełnymi paliwa ? /w czasie około podobno 15 minut/
dalej
ambasador polski w rozmowie podanej przez pana ,którego nie lubię i nie szanuję
mówi coś takiego,w 10 minut po katastrofie>
z odległości 150 metrów widzę wyrążnie,że nikt nie mógł przeżyć.... :(
dlaczego panie ambasadorze,obecnie będący w Niemczech..
DLACZEGO widzi pan WYRAZNIE
że
ambasador widzi WYRAŻNIE ????
i to 10 minut PO ?
serdeczne pozdrowienia dla Autora i dla czytających i PISzących
gość z drogi
6. Biała Brzoza,wczoraj patrzyłam z mojego ukochanego okna
na taka samą brzoże ,jak ta w Smoleńsku,ba nawet zmierzyłam ją...
serd pozdr
Droga Brzozo,zwracam ci honor,nie mogłaś być przyczyną Dramatu Smoleńskiego...
przytuliła się do Ciebie i wiem,że mimo takich samych parametrów jak TAMTA jesteś TAK jak
ONA
gość z drogi
7. @gość z drogi
Drogi gościu.Straże nie miały co gasić.Drobne ogniska pożarów jakie zastała staż pożarna pochodziły z dopalających się kilku fragmentów kadłuba.Całość paliwa rozlało się sporo wcześniej.Nawet w 2012 roku,widać na zdjęciach satelitarnych wielkie rude plamy-tam roślinność została skażona paliwem.Co prawda ruskie dokładnie zniwelowali ten teren spychaczami,ale niestety-paliwo skaża glebę dość głęboko.Tego nie udało się zamachowcom ukryć.Zamieszczam link do zdjęcia pokazującego tren skażony paliwem.W tej części terenu,po pierwszym wybuchu bomby(a był potem i drugi-ten decydujący),który odbył się w czasie sporo wcześniej,z rozdymanych zbiorników wylewało się paliwo.Należy przypomnieć,że działo się to przy szybkości pędzącego samolotu 270 km/godz.Stąd taki a nie inny efekt.Wielu dało się nabrać na tę informację pochodzącą ze zdjęć i zaczęli snuć teorie spiskowe,czasem aż tak dziwne,że tylko "diabeł"wie o co w tym wszystkim chodzi.Pozdrawiam serdecznie.
https://picasaweb.google.com/111398247821991260361/RoznePrzypadki?authke...
8. Romans witam
na WP ukazał sie artykuł przypominający zależności personalne miedzy Putinem,a właścicielem
firmy remontowej,AVIAKOR
moze nie w temacie tylko obok
ale skoro nie udowodniono,ze nie było zamachu,ja bedę pisała zamach był...
czy teorie spiskowe są prawdziwe,czy nie
nie wiem,wiem tylko jedno,ze gdy dwu dużych akcjonariuszy chciało zrobic DIL w pewnej spółce,to nie kontaktując się zrobili ,go
a kontaktować sie nie musieli,bo mysleli podobnie...więc czy był to spisek,czy nie ?
a
wracając do TU 154,skoro nie winowaci Rosjanie,to dlaczego zniszczyli wrak,PO czym pieknie go umyli,odmalowali i wprawili szyby,PO co ????
bo takie czyścioszki...?
pozdr :)
gość z drogi