Jest we współczesnym życiu wielki problem z
rozpoznaniem, co jest obiektywnie moralne, a co niemoralne, szczególnie w
życiu społeczno-politycznym i publicznym. Przy tym ludzie szafują
kwalifikacjami moralnymi, ale często nie znając kodeksu etycznego,
poprzestają na intuicji i na opiniach środowiska. Ogólnie powołują się
na swoje sumienie, lecz jest problem, czy sumienie jest obiektywne i
skąd czerpie informacje, co jest moralnie dobre, a co złe, jaką ma
wiedzę moralną.
Sumienie i wiedza etyczna
Sumienie to nie tylko uczucie lub samopoczucie. Jest to akt rozumu
praktycznego, określający, czy coś czynić, czy nie czynić, czy
powinienem wykonać dany czyn, czy mi nie wolno i czy dany czyn jest
dobry, czy też zły moralnie. A samym jądrem sumienia jest zasada
najogólniejszej normy moralnej: "Należy czynić dobro, a zła unikać".
Ale samo sumienie nie stanowi, co jest obiektywnie dobre, a co złe, a
jedynie osądza mnie, czy stanąłem po stronie dobra, czy może po stronie
zła. Muszę zatem konfrontować swoje sumienie z normami i kodeksami
moralnymi, niezależnymi tylko ode mnie. To ludzkość formułowała od
początku normy moralne i łączyła je w zbiory, analogiczne do kodeksów
prawa w ogóle. Kultura zachodnia przejmowała te normy etyczne ze
starszych kultur: Sumeru, Akadu, Egiptu, Babilonu, Asyrii, Izraela,
Persji, licznych innych kultur Bliskiego Wschodu, z kultury minojskiej,
greckiej, a wreszcie rzymskiej. Chrześcijaństwo przejęło esencję etyczną
z tamtych wszystkich kultur i okazało się potem, że fundamentalne normy
moralne są takie same, jak we wszystkich innych kulturach świata.
Wynikły one zatem z samej natury ludzkiej. Chrześcijaństwo jednak ten
ogólnoludzki kodeks moralny ujednoliciło, uspójniło i udoskonaliło
dzięki objawieniu Starego (Dekalog) i Nowego Testamentu, tworząc
najdoskonalszy kodeks norm moralnych. Kodeks ten, oczywiście, rozwija
się, gdyż ciągle dochodzą nowe kwestie, ale zachowuje zawsze swoją
obiektywną tożsamość fundamentalną. W rezultacie obiektywnie formuje
sumienie chrześcijanina.
Co dzisiaj?
Trzeba z góry stwierdzić, że niestety, moralny kodeks chrześcijański i
zarazem najbardziej ogólnoludzki został dziś w cywilizacji
euroatlantyckiej przez wiodące kierunki umysłowe zakwestionowany i
odrzucony. 1. Dla liberalizmu, postmodernizmu i dla różnych
postsocjalizmów nie ma już obiektywnych i pewnych norm ani ocen
moralnych. Nie ma niejako obiektywnego lustra, w którym człowiek i cała
ludzkość może się przyglądać, czy i na ile są moralni lub niemoralni. Po
rozbiciu lustra ogólnoludzkiego, jednego i wspólnego, potworzyły się
etyki pluralistyczne, względne i subiektywne. Dzisiejsi dyktatorzy
światopoglądu głoszą, że każdy wykształcony człowiek może sobie tworzyć
własny kodeks moralny i dowolnie uznawać, co jest dobre, a co złe
moralnie. 2. Choć doktrynalnie odrzucono chrześcijański kodeks
etyczny, to jednak praktycznie kodeks ten w bardzo wielu fragmentach
jeszcze żyje w niektórych dziedzinach na mocy tradycji i dziedziczenia
duchowego. Dobry przykład stanowi tu choćby nasz znany filozof Tadeusz
Kotarbiński (zm. 1981), który jako ateista w pracach naukowych
przedstawiał etykę niezależną od religii, ale zasadnicze treści tej
etyki były nadal chrześcijańskie, bo autor pochodził z rodziny
chrześcijańskiej i był przez pewien czas człowiekiem wierzącym. 3.
Obecna "rewolucja moralna" stara się zastąpić etykę prawem państwowym
lub unijnym. Nie ma grzechu i nie ma sumienia moralnego. Pozostaje
jedynie ocena relacji czynu do prawa świeckiego lub ocena znaczenia
czynu dla życia. Etykę w klasycznym znaczeniu uważa się za wytwór
religijny, odbierający człowiekowi wolność i niezależność. Ale taka
"nowa etyka" przyjmuje najczęściej charakter wojujący względem etyki
klasycznej, zwłaszcza w wydaniu katolickim, co widzimy choćby w
przerażających atakach na życie i na ochronę życia.
Niektóre przejawy antyetyki
Udało się wrogom katolicyzmu oszukać ogół Polaków, w tym dużo
inteligencji, polityków, uczonych i duchownych nierefleksyjnych, że
system etyki liberałów i rewolucjonistów etycznych UE jest tożsamy w
istocie z systemem katolickim. Nic bardziej mylnego. Owszem, liberałowie
i inne wrogie Kościołowi ośrodki umiejętnie się skrywają przed Polakami
bezmyślnymi, ale ostatnio coraz dalej wychodzą z ukrycia i dostają
jakiegoś szału w ataku na religię i Kościół. I posuwają się jeszcze
dalej: jak według nich państwo ma być ateistyczne w dziedzinie prawd
katolickich, tak też teraz musi być ateistyczne w aspekcie etyki i
moralności. Chcą wyrzucić etykę katolicką z życia publicznego, lecz dziś
już nie tylko to: chcą ją zniszczyć w ogóle (np. Ruch Palikota i
manifa). Antyetycyzm stał się wojujący. Chcę tutaj poruszyć kilka
przypadków zwalczania etyki katolickiej w dziedzinach - można powiedzieć
- zwyczajnych i na co dzień. 1. Etyczność ateistyczna? O ile dla
moralności klasycznej od niepamiętnych czasów najwyższą normą etyczną
był stosunek do Boga i rzeczywistości religijnych, o tyle dla
"moralności wyzwolonej" najwyższą normą ma być niewiara w Boga lub
nienawiść do Niego, następnie do Kościoła, tradycji religijnej i
klasycznych wartości wyższych. Krótko: tylko ateizm jest po dzisiejszemu
"etyczny", a wiara w Boga jest nieetyczna, bo człowieka uzależnia od
mocy wyższych i pozbawia go boskości. A zatem "człowiek postępowy" jest
obowiązany niszczyć wiarę i Kościół w życiu publicznym, a także
ateizować dzieci i młodzież, przynajmniej odwodzić je od wpływów etyki
religijnej, co ostatecznie spowoduje utratę wiary. W tym celu jest
popierany nawet satanizm. W pewnej klasie liceum prawie połowa uczniów
przyjęła satanizm na znak protestu przeciwko Kościołowi i pozostało to
bez reakcji dyrekcji i rodziców, bo idzie po myśli "nowych czasów".
2. Według "nowej moralności", należy definitywnie wyrzucić etykę
klasyczną z polityki, życia publicznego, kultury, sztuki. Przede
wszystkim należy wyrzucić kierowanie się "prawdziwą prawdą". Faktycznie
trzeba uznać za normalne stosowanie półprawd, kłamstw, oszukiwania, bo
to stało się w jakimś stopniu regułą w polityce, dyplomacji, ekonomii, w
mediach, grach hazardowych, w akcjach wyborczych, w walkach
międzypartyjnych, w rządzeniu państwem, w ideologii, propagandzie, w
handlu, w nauczaniu historii itp. Człowiek czy społeczność kierujący się
pełną i nagą prawdą to utopiści i donkiszoci. 3. O ile etyka
klasyczna uznawała za dozwolone zabijanie w wojnie, w obronie życia
własnego czy swojej społeczności, o tyle "etyka wyzwolona" coraz
bardziej poszerza zakres tej dozwoloności na aborcję, eutanazję, na
osoby wymagające drogiego leczenia, na in vitro, na pomniejszanie
demografii krajowej i światowej i inne. I to wszystko ma być uznane za
etyczne. Ba! Pewna dziennikarka z "Gazety Wyborczej" "ostrzega" Kościół
katolicki, że jeśli będzie się on trzymał "wstecznie" etyki klasycznej w
tej dziedzinie, to coraz więcej katolików będzie odchodzić od Kościoła,
a przynajmniej nie będą dawali na niego pieniędzy. 4. Klasyczna
etyka pozytywną stronę życia seksualnego porządkowała, dyscyplinowała i
ograniczała do pewnych sytuacji, inne np. cudzołóstwo w dawnych
kulturach na ogół karano śmiercią. Dziś etyka wyzwolona nie stawia
żadnych ograniczeń i reguł życiu seksualnemu i każdą formę zaspokajania
popędu uznaje za pozytywną, nawet zoofilię. Wprawdzie jako złą ocenia
się pedofilię, ale tylko w aspekcie prawnym, nie etycznym, i nie zawsze.
Kilku etyków w Holandii, Francji i Wielkiej Brytanii niektóre formy
pedofilii uważa za dobre. W ogóle pożycie seksualne dzieci, nastolatków,
pozamałżeńskie, prostytucję, seks grupowy, nawet zdarzający się w
szkołach i w akademikach czy na wczasach traktuje się jako środek
zdrowotny, zarówno w aspekcie somatycznym, jak i psychicznym. W Szwecji
rząd dopłaca do pornografii i do pism zwalczających etykę katolicką.
Podaje się, że u nas co czwarta studentka oddaje się "luksusowej
prostytucji", dla sportu i żeby lepiej żyć. W Polsce w roku 2008
urodziło się 21 tysięcy dzieci z matek niepełnoletnich. W UE zwabiane są
tysiącami kobiety i dzieci do pornografii i prostytucji, w roku 2009
zaginęło z tego powodu 16 tysięcy dzieci (przy czym jakąś część podobno
zabito dla przeszczepów). Parlament Europejski pod przewodnictwem
Jerzego Buzka zgłosił 10 lutego 2010 r. postulat, by we wszystkich
krajach UE była zalegalizowana swobodna aborcja, "bo kobiety muszą mieć
kontrolę nad swoimi prawami seksualnymi i rozrodczymi". Żąda się też
karania tych lekarzy i szpitali, które odmawiają aborcji z powodu
przyjmowania "starej etyki", popełnianie aborcji uchodzi za czyn
bohaterski i wzorcowy dla innych, niektóre "gwiazdy publiczne" chwalą
się mediom, ile razy popełniły aborcję. We Francji i Anglii zabrania się
dzieciom określania swej płci przed dojrzałością, zabrania się niekiedy
nawet używania słów "matka", "ojciec". A francuskie podręczniki dla
szkół podają, że płeć nie jest z natury, lecz jest dziełem kultury. I
tak temat seksu obnaża ciężką chorobę umysłową, indywidualną i zbiorową,
ideologów "nowej" etyki. 5. Ludzkość od początków ujmowała w
określone normy życie małżeńskie, rodzinne i prokreacyjne. Nawet w
poligamii i haremach, które występowały np. u królów Izraela, cesarzy
indyjskich, chińskich i mongolskich, miano żony posiadała tylko jedna
osoba, a reszta, u cesarzy chińskich np. całymi tysiącami, to były
konkubiny, ale i one miały swoje stanowione prawa. Tymczasem etyka
wyzwolona dziś neguje sens samego małżeństwa, a także instytucji
rodziny. Małżeństwo ma zastąpić partnerstwo: dowolne, przejściowe i bez
względu na płeć. I dokonuje się planowej "rewolucji". W Estonii 80 proc.
dzieci jest poczętych poza małżeństwem, z tego rodzi się 50 procent.
Estonia jest chyba najbardziej ateistycznym krajem w Europie. W USA
rodzi się 40 proc. dzieci poza małżeństwem, u nas co piąte dziecko. W
Bułgarii tylko 30 proc. żyje w związkach małżeńskich, w Warszawie na 10
młodych par tylko trzy są sakramentalne. We Francji co drugie małżeństwo
się rozwodzi. Na pobożnej Lubelszczyźnie w roku 2009 były trzy tysiące
rozwodów. W USA, Kanadzie, Izraelu i Italii coraz głośniej żąda się
prawa do poligamii. Na Zachodzie polityk czy przywódca ma tym większą
sławę i wzięcie, im więcej razy się rozwodził, a zwłaszcza gdy wziął
żonę o kilkadziesiąt lat młodszą. Król Hiszpanii Juan Carlos był
zmuszony 5 marca 2010 r. podpisać ustawę naruszającą katolicki status
małżeństwa i rodziny. I tak eliminowanie instytucji małżeństwa i rodziny
jest objawem umierania danego społeczeństwa czy narodu. 6. Etyka
pradawna i klasyczna miała na celu zbudowanie silnego charakteru,
dojrzałej osobowości i istoty społecznej. Etyka rewolucyjna odrzuca taki
kodeks formacji. Ideał człowieka widzi w indywidualizmie, w tężyźnie
fizycznej, w życiu zgodnym z popędami, w zdolnościach technicznych i
zabawowych, w umiejętności wielkiego bogacenia się, no i w wyzbyciu się
"przesądów" religijnych. Natura i przyroda mają prymat przed
człowiekiem, a ekologia i sozologia (uzdrawianie przyrody) mają
pierwszeństwo przed zadaniami humanistycznymi, duchowymi i moralnymi.
Toteż nowy Europejczyk my być wykształcony raczej średnio, najlepiej
zawodowo, by stanowić przydatne narzędzie rozwoju Europy w rękach
wielkich figur, intelektualistów i inżynierów świata. Człowiek wysoko
wykształcony i zdolny jest - jak zawsze - raczej niebezpieczny dla
"porządku" świata, jaki budują i z jakiego żyją wielcy, którzy czują się
jedynymi właścicielami świata, kultury i historii. Jest wielka
potworność w samoubóstwianiu się ludzi głęboko niemoralnych. 7.
Etyka ludzkości od czasów pradawnego Sumeru stawia bardzo wysoko wartość
wiedzy i wykształcenia. Jak zatem wytłumaczyć nasz rząd i samorządy
likwidujące masowo na "zielonej wyspie" szkody w uboższych wsiach i
miastach? Poczynając od roku 2009 do końca 2012 zostało - i zostanie -
zamkniętych 2,5 tysiąca szkół (na Lubelszczyźnie w tym roku jeszcze 172
szkoły). Przecież oznacza to zgaszenie wielkiej masy ognisk oświaty,
kultury i duchowej tradycji. Nieprawda, że dzieci jest za mało, bo
byłyby lepiej kształcone i nie musiałyby dojeżdżać dziesiątkami
kilometrów. I nieprawda, że na szkoły brakuje pieniędzy, bo podobno obce
firmy słabo lub wcale nieopodatkowane wyciągnęły w ostatnim czasie z
kraju ponad 200 mld zysków. Obawiamy się, że chodzi tu raczej o
ideologiczne degradowanie świata robotniczego i wiejskiego z powodu ich
tradycyjności polskiej i religijności. Zachodzi obawa, że gdzieś z góry
niższe sfery życia polskiego chce się uczynić "ciekawymi murzynami"
polskiej kolonii dla ludzi z wielkiego świata zachodniego. O ileż
mądrzejszy i uczciwszy był Gomułka, który wybudował tysiąc szkół na
tysiąclecie. Podobnie niepokoi bardzo likwidowanie na wsiach i w
małych miasteczkach wielu innych ośrodków kulturalnych, jak biblioteki,
sądy, różne zespoły, instytucje itd. Przecież te neoliberalne władze
szybko rujnują całe państwo, a społeczni działacze patriotyczni są nie
tylko słabi, ale też często jacyś ślepi. Charakterystyczne dla poziomu
umysłowego i moralnego niektórych polityków polskich "nowej etyki" jest
jeszcze jedno. Oto przedstawiciele niektórych - dziwnych - partii
wołają, żeby państwo nie dawało żadnych dotacji na szkoły prowadzone
przez Kościół, gdyż miałyby to być pieniądze dane ekstra samemu
duchowieństwu i zmarnowane dla społeczeństwa. Nic bardziej wrednego i
niesłusznego. Ludzie ci, zaślepieni nienawiścią do religii i jej
wartości, nie rozumieją, że w szkołach tych są kształceni i wychowywani
uczniowie, którzy stanowią cząstkę obywateli Polski i szkoły te
wspierają działania edukacyjne państwa. I robią to dużo lepiej niż
niektóre szkoły państwowe czy samorządowe. Świadczy o tym fakt, że np. w
USA, we Francji, w Anglii rośnie gwałtownie liczba takich szkół, bo
mają wyższy poziom nauczania, odpowiednie wychowanie i porządek.
Pieniądze na nie wydane nie są zmarnowane i lekką ręką podarowane
duchowieństwu, lecz wysoko procentują dla społeczeństwa i budżetu
państwowego. A zatem u podstaw owych zarzutów nie leżą żadne racje
merytoryczne, lecz nienawiść ateistów politycznych do religii i
Kościoła, co też ciągle przejawia się w stosunku do Radia Maryja,
Telewizji Trwam, do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej i do
innych jednostek katolickich. Najgorsze, że ludzie ci postępowanie swoje
uważają za wysoce moralne i postępowe. Z takimi ludźmi nie sposób w
ogóle nawiązać jakiegokolwiek kontaktu intelektualnego. 8. I
wreszcie etyka klasyczna stawia bardzo wysoko pracę na roli i rolnika. W
starożytności chrześcijańskiej pracę na roli wolno było prowadzić nawet
w największe święta, taka była jej godność. Trudno więc sobie
wytłumaczyć, dlaczego dziś "etyka postępu i demokracji" tak lekceważy i
poniża wieś i jej ludzi. Przychodzi tu na myśl papirus Salliera I z
czasów faraona Ramzesa III (1184-1154 przed n.Chr.) mówiący o
bohaterstwie, ale i dramacie pracy w rolnictwie, które przecież dało
początek miastom i państwu: "Czy nie myślisz, jaka jest dola rolnika,
kiedy żąda się od niego podatku od zebranego zboża? Połowę zboża zjada
robak, swoje zabiera hipopotam. Na polu mnóstwo myszy, szarańcza
niszczy, bydło zżera, wróble kradną - biada rolnikom! Reszta pozostająca
na klepisku jest dobrym kąskiem dla złodziei. Zwierzęta z zaprzęgu
padają podczas omłotów i orki. Pisarz [urzędnik podatkowy] przybija do
brzegu [Nilu] i chce zapisać zboże; jego strażnicy mają laski, a czarni,
którzy mu towarzyszą, rózgi palmowe. Mówią: "Dawać zboże!" - "Nie mamy
zboża!". Biją rozciągniętego wieśniaka, wiążą go i wrzucają do rowu"
(H.A. Schlögl, Starożytny Egipt, Warszawa 2009, s. 251). Do
rozwiązywania wszystkich wielkich problemów społecznych i politycznych
etyka jest konieczna, ale etyka prawdziwa.
***
Moralność rewolucyjna, czyli z naszego punktu widzenia niemoralność,
niszczy każdą dziedzinę życia i samego człowieka. Media nie podają
całego obrazu złej sytuacji moralnej, podają tylko zjawiska wybrane. Ale
jak się analizuje dzieje dawniejszych państw, królestw, imperiów,
kultur i religii - co sam czynię od wielu lat - to narzuca się wniosek,
że mamy "zachód Zachodu", że Europa i kultura euroatlantycka wkraczają w
ostatnią fazę historyczną. Prawdopodobnie za lat 100, 200 z powodu tego
niszczącego chaosu intelektualnego i moralnego, nie będzie już Europy,
lecz jakaś Afroeurazja. Można by się temu upadkowi przeciwstawić we
współpracy wielkiej myśli, Kościołów i państw. Tylko że na razie z
ludźmi zaczadzonymi błędną filozofią nie da się w ogóle rozmawiać.
ale nie jest tragicznie. Zjednoczony lud europejski przyciśnięty nędzą, a ta jest na horyzoncie, powróci zgodnie z komunałem jak trwoga to do Boga, do prawdziwych wartości. Ba, samodzielnie i z własnej woli upomni się o nie. Kwestia czasu.
Da Bóg atak spekulacyjny na rynek Włoch i proces nawracania przyspieszy się, podobnie jak i przyspieszenia nabierze upadek wspólnej waluty.
2 komentarze
1. warto posłuchać, warto też przeczytać
Współczesny antymoralizm
Ks. prof. Czesław S. Bartnik teolog
Jest we współczesnym życiu wielki problem z
rozpoznaniem, co jest obiektywnie moralne, a co niemoralne, szczególnie w
życiu społeczno-politycznym i publicznym. Przy tym ludzie szafują
kwalifikacjami moralnymi, ale często nie znając kodeksu etycznego,
poprzestają na intuicji i na opiniach środowiska. Ogólnie powołują się
na swoje sumienie, lecz jest problem, czy sumienie jest obiektywne i
skąd czerpie informacje, co jest moralnie dobre, a co złe, jaką ma
wiedzę moralną.
Sumienie i wiedza etyczna
Sumienie to nie tylko uczucie lub samopoczucie. Jest to akt rozumu
praktycznego, określający, czy coś czynić, czy nie czynić, czy
powinienem wykonać dany czyn, czy mi nie wolno i czy dany czyn jest
dobry, czy też zły moralnie. A samym jądrem sumienia jest zasada
najogólniejszej normy moralnej: "Należy czynić dobro, a zła unikać".
Ale samo sumienie nie stanowi, co jest obiektywnie dobre, a co złe, a
jedynie osądza mnie, czy stanąłem po stronie dobra, czy może po stronie
zła. Muszę zatem konfrontować swoje sumienie z normami i kodeksami
moralnymi, niezależnymi tylko ode mnie. To ludzkość formułowała od
początku normy moralne i łączyła je w zbiory, analogiczne do kodeksów
prawa w ogóle. Kultura zachodnia przejmowała te normy etyczne ze
starszych kultur: Sumeru, Akadu, Egiptu, Babilonu, Asyrii, Izraela,
Persji, licznych innych kultur Bliskiego Wschodu, z kultury minojskiej,
greckiej, a wreszcie rzymskiej. Chrześcijaństwo przejęło esencję etyczną
z tamtych wszystkich kultur i okazało się potem, że fundamentalne normy
moralne są takie same, jak we wszystkich innych kulturach świata.
Wynikły one zatem z samej natury ludzkiej. Chrześcijaństwo jednak ten
ogólnoludzki kodeks moralny ujednoliciło, uspójniło i udoskonaliło
dzięki objawieniu Starego (Dekalog) i Nowego Testamentu, tworząc
najdoskonalszy kodeks norm moralnych. Kodeks ten, oczywiście, rozwija
się, gdyż ciągle dochodzą nowe kwestie, ale zachowuje zawsze swoją
obiektywną tożsamość fundamentalną. W rezultacie obiektywnie formuje
sumienie chrześcijanina.
Co dzisiaj?
Trzeba z góry stwierdzić, że niestety, moralny kodeks chrześcijański i
zarazem najbardziej ogólnoludzki został dziś w cywilizacji
euroatlantyckiej przez wiodące kierunki umysłowe zakwestionowany i
odrzucony.
1. Dla liberalizmu, postmodernizmu i dla różnych
postsocjalizmów nie ma już obiektywnych i pewnych norm ani ocen
moralnych. Nie ma niejako obiektywnego lustra, w którym człowiek i cała
ludzkość może się przyglądać, czy i na ile są moralni lub niemoralni. Po
rozbiciu lustra ogólnoludzkiego, jednego i wspólnego, potworzyły się
etyki pluralistyczne, względne i subiektywne. Dzisiejsi dyktatorzy
światopoglądu głoszą, że każdy wykształcony człowiek może sobie tworzyć
własny kodeks moralny i dowolnie uznawać, co jest dobre, a co złe
moralnie.
2. Choć doktrynalnie odrzucono chrześcijański kodeks
etyczny, to jednak praktycznie kodeks ten w bardzo wielu fragmentach
jeszcze żyje w niektórych dziedzinach na mocy tradycji i dziedziczenia
duchowego. Dobry przykład stanowi tu choćby nasz znany filozof Tadeusz
Kotarbiński (zm. 1981), który jako ateista w pracach naukowych
przedstawiał etykę niezależną od religii, ale zasadnicze treści tej
etyki były nadal chrześcijańskie, bo autor pochodził z rodziny
chrześcijańskiej i był przez pewien czas człowiekiem wierzącym.
3.
Obecna "rewolucja moralna" stara się zastąpić etykę prawem państwowym
lub unijnym. Nie ma grzechu i nie ma sumienia moralnego. Pozostaje
jedynie ocena relacji czynu do prawa świeckiego lub ocena znaczenia
czynu dla życia. Etykę w klasycznym znaczeniu uważa się za wytwór
religijny, odbierający człowiekowi wolność i niezależność. Ale taka
"nowa etyka" przyjmuje najczęściej charakter wojujący względem etyki
klasycznej, zwłaszcza w wydaniu katolickim, co widzimy choćby w
przerażających atakach na życie i na ochronę życia.
Niektóre przejawy antyetyki
Udało się wrogom katolicyzmu oszukać ogół Polaków, w tym dużo
inteligencji, polityków, uczonych i duchownych nierefleksyjnych, że
system etyki liberałów i rewolucjonistów etycznych UE jest tożsamy w
istocie z systemem katolickim. Nic bardziej mylnego. Owszem, liberałowie
i inne wrogie Kościołowi ośrodki umiejętnie się skrywają przed Polakami
bezmyślnymi, ale ostatnio coraz dalej wychodzą z ukrycia i dostają
jakiegoś szału w ataku na religię i Kościół. I posuwają się jeszcze
dalej: jak według nich państwo ma być ateistyczne w dziedzinie prawd
katolickich, tak też teraz musi być ateistyczne w aspekcie etyki i
moralności. Chcą wyrzucić etykę katolicką z życia publicznego, lecz dziś
już nie tylko to: chcą ją zniszczyć w ogóle (np. Ruch Palikota i
manifa). Antyetycyzm stał się wojujący. Chcę tutaj poruszyć kilka
przypadków zwalczania etyki katolickiej w dziedzinach - można powiedzieć
- zwyczajnych i na co dzień.
1. Etyczność ateistyczna? O ile dla
moralności klasycznej od niepamiętnych czasów najwyższą normą etyczną
był stosunek do Boga i rzeczywistości religijnych, o tyle dla
"moralności wyzwolonej" najwyższą normą ma być niewiara w Boga lub
nienawiść do Niego, następnie do Kościoła, tradycji religijnej i
klasycznych wartości wyższych. Krótko: tylko ateizm jest po dzisiejszemu
"etyczny", a wiara w Boga jest nieetyczna, bo człowieka uzależnia od
mocy wyższych i pozbawia go boskości. A zatem "człowiek postępowy" jest
obowiązany niszczyć wiarę i Kościół w życiu publicznym, a także
ateizować dzieci i młodzież, przynajmniej odwodzić je od wpływów etyki
religijnej, co ostatecznie spowoduje utratę wiary. W tym celu jest
popierany nawet satanizm. W pewnej klasie liceum prawie połowa uczniów
przyjęła satanizm na znak protestu przeciwko Kościołowi i pozostało to
bez reakcji dyrekcji i rodziców, bo idzie po myśli "nowych czasów".
2. Według "nowej moralności", należy definitywnie wyrzucić etykę
klasyczną z polityki, życia publicznego, kultury, sztuki. Przede
wszystkim należy wyrzucić kierowanie się "prawdziwą prawdą". Faktycznie
trzeba uznać za normalne stosowanie półprawd, kłamstw, oszukiwania, bo
to stało się w jakimś stopniu regułą w polityce, dyplomacji, ekonomii, w
mediach, grach hazardowych, w akcjach wyborczych, w walkach
międzypartyjnych, w rządzeniu państwem, w ideologii, propagandzie, w
handlu, w nauczaniu historii itp. Człowiek czy społeczność kierujący się
pełną i nagą prawdą to utopiści i donkiszoci.
3. O ile etyka
klasyczna uznawała za dozwolone zabijanie w wojnie, w obronie życia
własnego czy swojej społeczności, o tyle "etyka wyzwolona" coraz
bardziej poszerza zakres tej dozwoloności na aborcję, eutanazję, na
osoby wymagające drogiego leczenia, na in vitro, na pomniejszanie
demografii krajowej i światowej i inne. I to wszystko ma być uznane za
etyczne. Ba! Pewna dziennikarka z "Gazety Wyborczej" "ostrzega" Kościół
katolicki, że jeśli będzie się on trzymał "wstecznie" etyki klasycznej w
tej dziedzinie, to coraz więcej katolików będzie odchodzić od Kościoła,
a przynajmniej nie będą dawali na niego pieniędzy.
4. Klasyczna
etyka pozytywną stronę życia seksualnego porządkowała, dyscyplinowała i
ograniczała do pewnych sytuacji, inne np. cudzołóstwo w dawnych
kulturach na ogół karano śmiercią. Dziś etyka wyzwolona nie stawia
żadnych ograniczeń i reguł życiu seksualnemu i każdą formę zaspokajania
popędu uznaje za pozytywną, nawet zoofilię. Wprawdzie jako złą ocenia
się pedofilię, ale tylko w aspekcie prawnym, nie etycznym, i nie zawsze.
Kilku etyków w Holandii, Francji i Wielkiej Brytanii niektóre formy
pedofilii uważa za dobre. W ogóle pożycie seksualne dzieci, nastolatków,
pozamałżeńskie, prostytucję, seks grupowy, nawet zdarzający się w
szkołach i w akademikach czy na wczasach traktuje się jako środek
zdrowotny, zarówno w aspekcie somatycznym, jak i psychicznym. W Szwecji
rząd dopłaca do pornografii i do pism zwalczających etykę katolicką.
Podaje się, że u nas co czwarta studentka oddaje się "luksusowej
prostytucji", dla sportu i żeby lepiej żyć. W Polsce w roku 2008
urodziło się 21 tysięcy dzieci z matek niepełnoletnich. W UE zwabiane są
tysiącami kobiety i dzieci do pornografii i prostytucji, w roku 2009
zaginęło z tego powodu 16 tysięcy dzieci (przy czym jakąś część podobno
zabito dla przeszczepów).
Parlament Europejski pod przewodnictwem
Jerzego Buzka zgłosił 10 lutego 2010 r. postulat, by we wszystkich
krajach UE była zalegalizowana swobodna aborcja, "bo kobiety muszą mieć
kontrolę nad swoimi prawami seksualnymi i rozrodczymi". Żąda się też
karania tych lekarzy i szpitali, które odmawiają aborcji z powodu
przyjmowania "starej etyki", popełnianie aborcji uchodzi za czyn
bohaterski i wzorcowy dla innych, niektóre "gwiazdy publiczne" chwalą
się mediom, ile razy popełniły aborcję. We Francji i Anglii zabrania się
dzieciom określania swej płci przed dojrzałością, zabrania się niekiedy
nawet używania słów "matka", "ojciec". A francuskie podręczniki dla
szkół podają, że płeć nie jest z natury, lecz jest dziełem kultury. I
tak temat seksu obnaża ciężką chorobę umysłową, indywidualną i zbiorową,
ideologów "nowej" etyki.
5. Ludzkość od początków ujmowała w
określone normy życie małżeńskie, rodzinne i prokreacyjne. Nawet w
poligamii i haremach, które występowały np. u królów Izraela, cesarzy
indyjskich, chińskich i mongolskich, miano żony posiadała tylko jedna
osoba, a reszta, u cesarzy chińskich np. całymi tysiącami, to były
konkubiny, ale i one miały swoje stanowione prawa. Tymczasem etyka
wyzwolona dziś neguje sens samego małżeństwa, a także instytucji
rodziny. Małżeństwo ma zastąpić partnerstwo: dowolne, przejściowe i bez
względu na płeć. I dokonuje się planowej "rewolucji". W Estonii 80 proc.
dzieci jest poczętych poza małżeństwem, z tego rodzi się 50 procent.
Estonia jest chyba najbardziej ateistycznym krajem w Europie. W USA
rodzi się 40 proc. dzieci poza małżeństwem, u nas co piąte dziecko. W
Bułgarii tylko 30 proc. żyje w związkach małżeńskich, w Warszawie na 10
młodych par tylko trzy są sakramentalne. We Francji co drugie małżeństwo
się rozwodzi. Na pobożnej Lubelszczyźnie w roku 2009 były trzy tysiące
rozwodów. W USA, Kanadzie, Izraelu i Italii coraz głośniej żąda się
prawa do poligamii. Na Zachodzie polityk czy przywódca ma tym większą
sławę i wzięcie, im więcej razy się rozwodził, a zwłaszcza gdy wziął
żonę o kilkadziesiąt lat młodszą. Król Hiszpanii Juan Carlos był
zmuszony 5 marca 2010 r. podpisać ustawę naruszającą katolicki status
małżeństwa i rodziny. I tak eliminowanie instytucji małżeństwa i rodziny
jest objawem umierania danego społeczeństwa czy narodu.
6. Etyka
pradawna i klasyczna miała na celu zbudowanie silnego charakteru,
dojrzałej osobowości i istoty społecznej. Etyka rewolucyjna odrzuca taki
kodeks formacji. Ideał człowieka widzi w indywidualizmie, w tężyźnie
fizycznej, w życiu zgodnym z popędami, w zdolnościach technicznych i
zabawowych, w umiejętności wielkiego bogacenia się, no i w wyzbyciu się
"przesądów" religijnych. Natura i przyroda mają prymat przed
człowiekiem, a ekologia i sozologia (uzdrawianie przyrody) mają
pierwszeństwo przed zadaniami humanistycznymi, duchowymi i moralnymi.
Toteż nowy Europejczyk my być wykształcony raczej średnio, najlepiej
zawodowo, by stanowić przydatne narzędzie rozwoju Europy w rękach
wielkich figur, intelektualistów i inżynierów świata. Człowiek wysoko
wykształcony i zdolny jest - jak zawsze - raczej niebezpieczny dla
"porządku" świata, jaki budują i z jakiego żyją wielcy, którzy czują się
jedynymi właścicielami świata, kultury i historii. Jest wielka
potworność w samoubóstwianiu się ludzi głęboko niemoralnych.
7.
Etyka ludzkości od czasów pradawnego Sumeru stawia bardzo wysoko wartość
wiedzy i wykształcenia. Jak zatem wytłumaczyć nasz rząd i samorządy
likwidujące masowo na "zielonej wyspie" szkody w uboższych wsiach i
miastach? Poczynając od roku 2009 do końca 2012 zostało - i zostanie -
zamkniętych 2,5 tysiąca szkół (na Lubelszczyźnie w tym roku jeszcze 172
szkoły). Przecież oznacza to zgaszenie wielkiej masy ognisk oświaty,
kultury i duchowej tradycji. Nieprawda, że dzieci jest za mało, bo
byłyby lepiej kształcone i nie musiałyby dojeżdżać dziesiątkami
kilometrów. I nieprawda, że na szkoły brakuje pieniędzy, bo podobno obce
firmy słabo lub wcale nieopodatkowane wyciągnęły w ostatnim czasie z
kraju ponad 200 mld zysków. Obawiamy się, że chodzi tu raczej o
ideologiczne degradowanie świata robotniczego i wiejskiego z powodu ich
tradycyjności polskiej i religijności. Zachodzi obawa, że gdzieś z góry
niższe sfery życia polskiego chce się uczynić "ciekawymi murzynami"
polskiej kolonii dla ludzi z wielkiego świata zachodniego. O ileż
mądrzejszy i uczciwszy był Gomułka, który wybudował tysiąc szkół na
tysiąclecie.
Podobnie niepokoi bardzo likwidowanie na wsiach i w
małych miasteczkach wielu innych ośrodków kulturalnych, jak biblioteki,
sądy, różne zespoły, instytucje itd. Przecież te neoliberalne władze
szybko rujnują całe państwo, a społeczni działacze patriotyczni są nie
tylko słabi, ale też często jacyś ślepi. Charakterystyczne dla poziomu
umysłowego i moralnego niektórych polityków polskich "nowej etyki" jest
jeszcze jedno. Oto przedstawiciele niektórych - dziwnych - partii
wołają, żeby państwo nie dawało żadnych dotacji na szkoły prowadzone
przez Kościół, gdyż miałyby to być pieniądze dane ekstra samemu
duchowieństwu i zmarnowane dla społeczeństwa. Nic bardziej wrednego i
niesłusznego. Ludzie ci, zaślepieni nienawiścią do religii i jej
wartości, nie rozumieją, że w szkołach tych są kształceni i wychowywani
uczniowie, którzy stanowią cząstkę obywateli Polski i szkoły te
wspierają działania edukacyjne państwa. I robią to dużo lepiej niż
niektóre szkoły państwowe czy samorządowe. Świadczy o tym fakt, że np. w
USA, we Francji, w Anglii rośnie gwałtownie liczba takich szkół, bo
mają wyższy poziom nauczania, odpowiednie wychowanie i porządek.
Pieniądze na nie wydane nie są zmarnowane i lekką ręką podarowane
duchowieństwu, lecz wysoko procentują dla społeczeństwa i budżetu
państwowego. A zatem u podstaw owych zarzutów nie leżą żadne racje
merytoryczne, lecz nienawiść ateistów politycznych do religii i
Kościoła, co też ciągle przejawia się w stosunku do Radia Maryja,
Telewizji Trwam, do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej i do
innych jednostek katolickich. Najgorsze, że ludzie ci postępowanie swoje
uważają za wysoce moralne i postępowe. Z takimi ludźmi nie sposób w
ogóle nawiązać jakiegokolwiek kontaktu intelektualnego.
8. I
wreszcie etyka klasyczna stawia bardzo wysoko pracę na roli i rolnika. W
starożytności chrześcijańskiej pracę na roli wolno było prowadzić nawet
w największe święta, taka była jej godność. Trudno więc sobie
wytłumaczyć, dlaczego dziś "etyka postępu i demokracji" tak lekceważy i
poniża wieś i jej ludzi. Przychodzi tu na myśl papirus Salliera I z
czasów faraona Ramzesa III (1184-1154 przed n.Chr.) mówiący o
bohaterstwie, ale i dramacie pracy w rolnictwie, które przecież dało
początek miastom i państwu: "Czy nie myślisz, jaka jest dola rolnika,
kiedy żąda się od niego podatku od zebranego zboża? Połowę zboża zjada
robak, swoje zabiera hipopotam. Na polu mnóstwo myszy, szarańcza
niszczy, bydło zżera, wróble kradną - biada rolnikom! Reszta pozostająca
na klepisku jest dobrym kąskiem dla złodziei. Zwierzęta z zaprzęgu
padają podczas omłotów i orki. Pisarz [urzędnik podatkowy] przybija do
brzegu [Nilu] i chce zapisać zboże; jego strażnicy mają laski, a czarni,
którzy mu towarzyszą, rózgi palmowe. Mówią: "Dawać zboże!" - "Nie mamy
zboża!". Biją rozciągniętego wieśniaka, wiążą go i wrzucają do rowu"
(H.A. Schlögl, Starożytny Egipt, Warszawa 2009, s. 251). Do
rozwiązywania wszystkich wielkich problemów społecznych i politycznych
etyka jest konieczna, ale etyka prawdziwa.
***
Moralność rewolucyjna, czyli z naszego punktu widzenia niemoralność,
niszczy każdą dziedzinę życia i samego człowieka. Media nie podają
całego obrazu złej sytuacji moralnej, podają tylko zjawiska wybrane. Ale
jak się analizuje dzieje dawniejszych państw, królestw, imperiów,
kultur i religii - co sam czynię od wielu lat - to narzuca się wniosek,
że mamy "zachód Zachodu", że Europa i kultura euroatlantycka wkraczają w
ostatnią fazę historyczną. Prawdopodobnie za lat 100, 200 z powodu tego
niszczącego chaosu intelektualnego i moralnego, nie będzie już Europy,
lecz jakaś Afroeurazja. Można by się temu upadkowi przeciwstawić we
współpracy wielkiej myśli, Kościołów i państw. Tylko że na razie z
ludźmi zaczadzonymi błędną filozofią nie da się w ogóle rozmawiać.
http://naszdziennik.pl/index.php?dat=20120413&typ=my&id=my03.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Nie jest wesoło,
ale nie jest tragicznie. Zjednoczony lud europejski przyciśnięty nędzą, a ta jest na horyzoncie, powróci zgodnie z komunałem jak trwoga to do Boga, do prawdziwych wartości. Ba, samodzielnie i z własnej woli upomni się o nie. Kwestia czasu.
Da Bóg atak spekulacyjny na rynek Włoch i proces nawracania przyspieszy się, podobnie jak i przyspieszenia nabierze upadek wspólnej waluty.