Wysłuchanie publiczne w PE organizowane przez grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, a PAP
W Brukseli trwa wysłuchanie publiczne organizowane przez grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, a zwłaszcza Prawo i Sprawiedliwość, drugie wysłuchanie publiczne na temat katastrofy smoleńskiej.
Biorą w nim udział przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy, politycy oraz eksperci zespołu Antoniego Macierewicza.
Spotkaliśmy się kilkanaście miesięcy temu i od tego czasu wiele się wydarzyło, i moim zdaniem, można bezpiecznie powiedzieć, że wątpliwości (w sprawie katastrofy) nie tylko nie zostały rozwiane, ale narastają
- powiedział organizujący wysłuchanie euro deputowany prof. Ryszard Legutko.
Antoni Macierewicz przypomniał o podstawowych zaniedbaniach zarówno rosyjskich, jak i polskich. Mówił o skandalicznych decyzjach rządu Donalda Tuska oddających całe badanie katastrofy Rosjanom.
Rząd i prokuratura wojskowa zrezygnowały z badania miejsca katastrofy i udziału w rosyjskich sekcjach zwłok, a także z polskich sekcji po przewiezieniu ciał do Polski.
Przypomniał o rezygnacji przez polskich ministrów (Kopacz i Arabskiego) z pomocy UE i NATO i podpisaniu przez Jerzego Millera dokumentu oddającego w zasadzie na zawsze czarne skrzynki Rosjanom.
Podstawowe dowody zostają na zawsze powierzone rządowi rosyjskiemu za aprobatą i zgodą rządu pana Donalda Tuska.
Prof. Wiesław Binienda z Uniwersytetu w Akron przypomniał wyniki swoich badań dowodzących, że niemożliwe było oderwanie części skrzydła TU-154M po zderzeniu z brzozą. I że do jego uszkodzenia musiało dojsć dużo bliżej miejsca rozbicia się maszyny.
Najważniejsze w pierwszej części wysłuchania było wystąpienie dr. Kazimierza Nowaczyka z Uniwersytetu w Maryland.
Pokazał on różnice na zdjęciach satelitarnych miejsca katastrofy między 11 a 12 kwietnia – które dowodzą, że statecznik poziomy został przeniesiony o 20 metrów.
Przypomniał o nieuwzględnieniu przez obie komisje – polską i rosyjską – ostatniego zapisu systemu TAWS, który wskazuje, że samolot tuż przed uderzeniem w ziemię znajdował się w zupełnie innym miejscu niż stwierdziły oficjalne komisje.
Na zakończenie swojego wystąpienia dr Nowaczyk, powołując się na najnowszą opinię australijskich specjalistów od badania katastrof lotniczych, zrekonstruował przebieg katastrofy. Podsumował:
Na zdjęciach z miejsca katastrofy widać odwrócony tył kadłuba – bez siedzeń, bez części bagażowej – podczas gdy przednia część – z kokpitem - nie jest odwrócona do góry nogami.
Główną przyczyną były dwie eksplozje, które nastąpiły krótko przed lądowaniem.
Wywołało to bardzo poważne szkody, rozerwanie skrzydła na dwie części, nastąpiły głębokie uszkodzenia kadłuba i jego rozbicie na części.
Prof. Marek Czachor z Katedry Fizyki Teoretycznej i Informatyki Kwantowej Wydziału Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej Politechniki Gdańskiej stwierdził jednoznacznie, że kadłub widoczny na miejscu katastrofy jest „wywinięty” na zewnątrz. Żaden z uczonych, z którymi rozmawiał nie potrafił wytłumaczyć, jak doszło do takich zniekształceń. Natomiast – jak mówił – wiele badanych katastrof wykazuje, że takie zmiany mogą być skutkiem eksplozji.
Gdyby mnie zapytano, co należy zbadać – to wskazałbym palcem tę część (kadłub – przyp. red.), którą należałoby przewieźć do Polski i zrobić jej wszelkie testy fizyczne i chemiczne.
Prof. Czachor zapowiedział, że 22 października – w Instytucie Podstaw Informatyki PAN – odbędzie się pierwsza konferencja naukowa poświęcona katastrofie smoleńskiej. Zaangażowane w jej przygotowanie są 24 wyższe uczelnie i instytuty badawcze i co najmniej 52 naukowców z tytułem co najmniej doktora habilitowanego.
Celem prac polskich naukowców jest stworzenie forum, na którym używając metod naukowych będą dyskutować nt. katastrofy i stworzenie bazy danych, bo na temat tego, co stało się w Smoleńsku.
Dowodził również, jak wewnętrznie sprzeczne są dane zawarte w obu oficjalnych raportach.
Mecenas Maria Szonert-Binienda podsumowała najważniejsze nieprawidłowości w badaniu katastrofy – poczynając od błędnych hipotez przyjętych jako najbardziej prawdopodobne i politycznych nacisków:
Konsensus polityczny, co do oskarżenia tych, którzy zginęli, spowodował wykluczenie hipotez o zamachu terrorystycznym i usterce technicznej.
Powoływała się przy tym na nagranie rozmowy Edmunda Klicha z Bogdanem Klichem. Mec. Szonert-Binienda przypomniała, że w oficjalnych raportach nie wspomniano nawet o usterkach technicznych w TU-154M po remoncie w Rosji, o awarii autopilota po niesieniu pomocy humanitarnej na Haiti.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/25567-wysluchanie-w-brukseli-na-temat-katastrofy-smolenskiej-byly-dwie-eksplozje-kadlub-wywiniety-na-zewnatrz
kOMUNIKAT PAP z wysłuchania
Polska ma święty obowiązek uczynić wszystko, aby prawda o katastrofie smoleńskiej została ujawniona - niezależnie od treści tej prawdy - oświadczył prezes PiS Jarosław Kaczyński w ramach telemostu z PE podczas wysłuchania publicznego na temat katastrofy
- Jeżeli tam miały miejsce wybuchy (na pokładzie Tu-154M), jeżeli ta katastrofa coraz bardziej wygląda na zamach, to oznacza to nową jakość w międzynarodowej polityce - oświadczył Kaczyński, który wziął udział w telemoście z PE w ramach wysłuchania publicznego dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem "tolerancja dla tej specyficznej nowej jakości może bardzo wielu bardzo drogo kosztować"
Jak mówił, Polska ma święty obowiązek uczynić wszystko, aby prawda o katastrofie smoleńskiej została ujawniona - niezależnie od treści tej prawdy.
Prezes PiS odniósł się również do kwestii upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. - Ci spośród uczestników dzisiejszego spotkania (w PE), którzy nie znają polskich stosunków, a więc znaczna część, nie wie, czy nie wyobraża sobie, że tutaj toczy się walka o to, by ofiar katastrofy, w tym prezydenta Rzeczypospolitej, który zginął na służbie, nie upamiętniać - powiedział Kaczyński.
Jak mówił, w Warszawie nie ma ani jednej tablicy, ani jednego pomnika, który by prezydenta Lecha Kaczyńskiego "w jakiś sposób upamiętniał".
Prezes PiS powiedział też o przygotowaniach do drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej. - - Dobrze wiedzieć, że kiedy dzisiaj przygotowujemy drugą rocznicę, to czyni się wszystko, by nam to utrudnić, przy pomocy różnych chwytów administracyjnych uniemożliwia się czy chce się uniemożliwić zamontowanie odpowiednich urządzeń technicznych, które są potrzebne do tego, aby sposób obchodzenia tej rocznicy był właściwy - zarzucił Kaczyński.
- Jest pytanie, o co tutaj w gruncie rzeczy chodzi, jaki jest sens tego wszystkiego, dlaczego to niezwykłe w historii nie tylko Polski wydarzenie zostało przez polskie władze w ten sposób potraktowane - powiedział prezes PiS.
- Chciałem skierować apel do parlamentarzystów z PE, ale poprzez nich także do władz państw UE, o to, aby na to spojrzały. Jeśli jesteśmy w organizacji, która tworzy bardzo ścisłą współpracę, to ta sprawa w jakiejś mierze nie jest tylko polską sprawą - zaznaczył szef PiS.
Kaczyński mówił też, że dochodzenie do tej prawdy wymaga odpowiedzi m.in. na pytania dotyczące przyczyn katastrofy.
- Dlaczego samolot spadł, dlatego się tak bardzo rozpadł, dlaczego wszyscy zginęli - to są pytania, które trzeba postawić, (...) znając prawa fizyki, wiedząc, że gdyby katastrofa wyglądała tak, jak było to opisane w raportach rosyjskich, a także - niestety - w polskim oficjalnym raporcie - nie mogłaby mieć tego rodzaju następstw - stwierdził Kaczyński.
Jak dodał, należy też wyjaśnić kwestie "działań politycznych związanych z rozdzieleniem wizyt, zachowań ówczesnych - i dzisiejszych - władz polskich, zachowań ówczesnego ambasadora Rosji w Warszawie, (...) w tym zachowań skandalicznych z punktu widzenia reguł dyplomatycznych - zachowań, które odnosiły się do głowy polskiego państwa i na które polski MSZ w ogóle nie reagował".
- Chciałbym wiedzieć, dlaczego minister spraw zagranicznych Polski już niewiele po (godz.) 9. (...) wiedział, że wszyscy zginęli. Skąd wiedział? Kilkanaście minut późnej wiedział już, że katastrofa była wynikiem błędu pilota. Skąd mógł to wiedzieć? - pytał Kaczyński.
- Dlaczego oddano śledztwo Rosjanom i dlaczego nie przeprowadzono w Polsce sekcji zwłok? Przecież to był elementarny obowiązek - mówił prezes PiS.
Jak przyznał, do rozstrzygnięcia pozostało bardzo wiele spraw. - Jest ogromnie ważnym, aby prawda o tym wszystkim, o tym, co już wiemy (...), przede wszystkim prawda o tym, że cała wersja rosyjska, powtórzona później w wielkiej mierze przez Polskę, jest całkowicie bezpodstawna, ale także te inne prawdy, inne pytania (...) były znane opinii publicznej świata. Bo dzisiaj wiemy o tym, że nie są znane - zaznaczył.
Kaczyński ocenił też, że polska dyplomacja nie tylko nie zapobiegała rozpowszechnianiu "fatalnych i nieprawdziwych informacji", ale - jak mówił - "mamy wiele przesłanek, żeby sądzić, że w tym uczestniczyła".
PAP
- Zaloguj się, by odpowiadać
16 komentarzy
1. tvn24 PODOBNIE - bez prezentacji , tylko wystapienie
Jarosława i Marty Kaczyńskich. TVN24 udała, że nie było dramatycznego oskarżenia przez Zuzannę Kurtykę i córkę śp. Janusza Kochanowskiego. Manipulacja typowa dla tej stacji 1/24 prawdy przez całą dobę
Jarosław Kaczyński apeluje do władz krajów UE o zainteresowanie katastrofą smoleńską, która według prezesa PiS nie jest już tylko sprawą polską. - Jeśli były wybuchy, jeśli ta katastrofa wygląda coraz bardziej na zamach, oznacza to nową jakość w polityce. I tolerancja dla tej nowej jakości może bardzo wielu bardzo drogo kosztować - powiedział podczas łączenia z Brukselą, gdzie trwa publiczne wysłuchanie. Z kolei Marta Kaczyńska mówiła w PE o tym, że prezydent Bronisław Komorowski rozpowszechnia "kłamliwą wresję wydarzeń".
Marta Kaczyńska przekonywała, że do wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej potrzebna jest międzynarodowa komisja, gdyż "zakres nieprawidłowości po stronie polskiej i rosyjskiej jest rozległy".
Potem – jak się wyraziła – przedstawiła bieżącą sytuację w Polsce i poprosiła o refleksję.
- Najwyższym przedstawicielem naszego kraju jest prezydent Bronisław Komorowski, który jeszcze 2 lutego br. na antenie jednej z telewizji potwierdził kłamliwą wersję wydarzeń, wskazując, że jego zdaniem, główną przyczyną katastrofy była próba lądowania podjęta w warunkach pogodowych, które się do tego nie nadawały – mówiła Kaczyńska.
Potem córka zmarłego prezydenta zarzuciła premierowi Donaldowi Tuskowi, że w nieuzasadniony sposób przekazał śledztwo smoleńskie "na wyłączność Rosjan". Skrytykowała go także za funkcjonowanie komisji Millera, która wyjaśniała katastrofę smoleńską, a która – w jej opinii – zaniechała przeprowadzenia podstawowych badań i winą za katastrofę obciążyła niemal wyłącznie polskich pilotów.
Stwierdziła m.in., że komisja Millera w tabelach opisujących położenie samolotu w ostatnich sekundach lotu nie używała danych z czarnych skrzynek i TAWS.
- Nie zostały przeprowadzone żadne badania ułamanego skrzydła, a polski akredytowany prze MAK Edmund Klich stwierdził, że nie było potrzeby badań, bo gdyż "jak walnęło, to się urwało”"– mówiła Kaczyńska. Przypomniała, że Klich - wbrew dowodom - mówił, że kabinie Tu-154 był gen. Andrzej Błasik i miał wywierać presję na załogę.
"Kłamliwy raport MAK"
Zarzuciła polskim władzom, że po "publikacji kłamliwego raportu MAK" nie zapobiegły rozpowszechnianiu obecnych w nim "nieprawdziwych informacji na temat katastrofy".
Marta Kaczyński zarzuciła z kolei marszałek Sejmu a niegdyś minister zdrowia Ewie Kopacz, że zapewniała, iż teren katastrofy został skrupulatnie przeszukany, a polscy specjaliści uczestniczyli w sekcjach zwłok. Przeczyły temu – jak przypomniała Kaczyńska – prace polskich archeologów, którzy znaleźli szczątki ludzkich ciał na miejscu katastrofy. – Rosyjskie protokoły sekcji zwłok w wielu miejscach są fałszywe, a polscy lekarze nie uczestniczyli w tych badaniach – wbrew zapewnieniom pani minister. A po przewiezieniu do Polski sekcje zwłok nie zostały wykonane – dowodziła.
Zarzuciła też szefowi MSZ Radosławi Sikorskiemu, że kiedy informował Jarosława Kaczyńskiego o katastrofie, mówił o błędzie pilota.
Zaznaczyła, że szefem BOR wciąż pozostaje gen. Marian Janicki, że BOR nie zadbał o właściwe bezpieczeństwo wizyty.
- Na płycie lotniska Siewiernyj nie było funkcjonariuszy BOR, których to zdaniem powinno być zabezpieczenie wizyty prezydenta – dowodziła.
W sytuacji licznych nieprawidłowości potrzeba jest międzynarodowa komisja.
– W celu wyjaśnienia ostatecznych przyczyn katastrofy niezbędne jest uzyskanie międzynarodowego wsparcia, w którego udzielenie po dzisiejszym przesłuchaniu głęboko wierzę. Apeluję do państwa o zainteresowanie przedstawionymi dzisiaj okolicznościami katastrofy smoleńskiej i podjęcie działań mających na celu powołanie międzynarodowej komisji, która w sposób bezstronny, rzetelny i obiektywny odejmie się wyjaśnienia tej największej polskiej tragedii narodowej ostatnich dziesięcioleci. Zwracam się do państwa jako córka moich świętej pamięci rodziców a także jako obywatelka Polski i Europy - zakończyła Kaczyńska.
"Ujawnić prawdę"
Wysłuchanie ws. katastrofy smoleńskiej, które zorganizowali w PE eurodeputowani z PiS, rozpoczęło się ok. 9.30. Oprócz rodzin ofiar, wzięli w nim udział prof. Wiesław Binienda i dr Kazimierz Nowaczyk z USA, którzy są ekspertami zespołu Antoniego Macierewicza.
Zorganizowano też telemost z centrum prasowym w Warszawie, w którym głos zabrał Jarosław Kaczyński.
- Polska ma święty obowiązek uczynić wszystko, by ujawnić prawdę niezależnie od tego, jaka prawda zostanie odsłonięta, jaka będzie jej treść – powiedział. Zwrócił uwagę, że prawda ta dotyczy m.in. zagadnień technicznych, w tym przyczyn katastrofy. - Dlaczego samolot spadł, dlaczego rozpadł się, dlaczego wszyscy zginęli? To bardzo ważne pytania, które trzeba postawić znając zarówno inne wydarzenia tego typu, których następstwa miały inny charakter i prawa fizyki – powiedział.
"Zbadać kwestię remontu"
Jarosław Kaczyński zaznaczył, że w sprawie są również inne wątki, w tym polityczne, dotyczące działań władz Polski i ambasadora Rosji w Polsce po katastrofie. Według niego, należy również zainteresować się dziejami samego samolotu i remontu, jaki maszyna przeszła wcześniej. – Dotyczy to miejsca tego remontu, związanych z tym wydarzeń, powiązań, personaliów. Sprawa bardzo interesująca, być może można tam znaleźć klucz do innych spraw - uważa prezes.
Dla lidera PiS ważny jest też przebieg samego lotu i "rosyjska decyzja, podjęta w Moskwie, o tym, że samolot ma schodzić do wysokości 100 metrów, a potem decyzję o lądowaniu". – Ten samolot nie lądował, nie próbował lądować, ale takie były rosyjskie decyzje wbrew poglądowi zdecydowanej większości rosyjskich oficerów, którzy byli na lotnisku – mówił Kaczyński.
"Kłamstwo pójdzie w świat"
Kolejną sprawą jest zdaniem Kaczyńskiego reakcja władz po katastrofie. – Dlaczego minister spraw zagranicznych niewiele po godzinie 9 wiedział, że wszyscy zginęli? A kilkanaście minut później już wiedział, że był to wynik błędu pilota – przekonywał lider PiS. Jak dodał, po katastrofie miała miejsce "kampania propagandowa", która była przygotowana i z góry zaplanowana.
Prezes PiS pytał również o prowadzenie śledztwa: dlaczego oddano je Rosjanom i dlaczego nie przeprowadzono sekcji w Polsce. Zaznaczył, że te i inne pytania, a także fakt, iż rosyjska wersja wydarzeń z 10 kwietnia jest bezpodstawna, były znane światu. -Wiemy o filmie, który ma być pokazany, który potwierdza wersję rosyjską, mimo że została ona całkowicie zdezawuowana. Ten film ma charakter kłamstwa, które będzie rozpowszechniane w skali światowej przez podmioty, które mają autorytet i mam nadzieję, że nie są związane z Rosją czy podporządkowane jej – zauważył.
Apel o pomoc
Jak dodał, osobną kwestią jest sprawa upamiętnienia ofiar. - Być może ci, którzy nie znają polskich stosunków nie wyobrażają sobie, że toczy się walka o to, by nie upamiętniać ofiar katastrofy – podkreślił prezes. Zaznaczył, że w Warszawie nie ma tablicy ani pomnika, który upamiętniałby katastrofę i zmarłego prezydenta. – To jest kontynuowane poprzez szereg działań, niebywale skandalicznych. W Polsce na oczach policjantów bito ludzi i poniżano, obrażano zmarłych kilka metrów od funkcjonariuszy służb publicznych – ocenił.
Według niego, utrudnia się przygotowywanie drugiej rocznicy katastrofy przy pomocy "chwytów administracyjnych". – Proces wymuszonej amnezji trwa. Jest wielkie pytanie, o co chodzi, jaki jest tego sens? Dlaczego to niezwykłe wydarzenie zostało w ten sposób potraktowane przez polskie władze? Apeluję do parlamentarzystów z PE i do władz krajów Unii o to, by spojrzały na to. Jeśli jesteśmy w organizacji, która tworzy współpracę, to ta sprawa nie jest tylko polską sprawą. I jeśli były wybuchy, jeśli ta katastrofa wygląda coraz bardziej na zamach, oznacza to nową jakość w polityce. I tolerancja dla tej nowej jakości może bardzo wielu bardzo drogo kosztować.
Wysłuchanie i wystawa
Przed publicznym wysłuchaniem w PE, Marta Kaczyńska zaznaczyła, że jego celem jest m.in. popularyzacja najnowszych ustaleń ws. katastrofy, zainteresowanie jej przyczynami, a także powołanie międzynarodowej komisji, która rzetelnie i obiektywnie je wyjaśni.
Liczę, że prawda na temat katastrofy smoleńskiej stanie się powszechnie znana - zaznaczyła, dodając, że "na Zachodzie przekaz na temat najnowszych ustaleń ws. katastrofy jest utrudniony".
Pierwsze wysłuchanie w europarlamencie w tej sprawie odbyło się ponad rok temu.
Później w budynku PE stanęła wystawa ze zdjęciami z katastrofy, które miały uprawdopodabniać tezę, że Rosjanie niszczyli wrak samolotu, by nie można było wyjaśnić przyczyn tragedii.
Również w PE - z inicjatywy PiS - prezentowało pierwszą część Białej Księgi na temat katastrofy smoleńskiej, obwiniając stronę rosyjską za jej spowodowanie.
mac, jk/ ola/k
http://www.tvn24.pl/-1,1739631,0,1,kaczynska-chce-miedzynarodowej-komisj...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Manipulacje rządzących
Manipulacje rządzących :Uroczystości upamiętniające 72. rocznicę zbrodni katyńskiej odbędą się jesienią w Bykowni
Brak zapowiedzi jakiejkolwiek oficjalnej delegacji z Polski potwierdził
w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rzecznik gubernatora obwodu smoleńskiego
Andriej Jewsiejenkow. Przewidywane są jedynie skromne uroczystości lokalne.
Gubernator Siergiej Antufjew ma złożyć kwiaty i zapalić znicz na miejscu
katastrofy 10 kwietnia rano. Ma także udać się do Katynia, ale jeszcze nie jest
znany dokładny termin. Swoje plany ma także organizacja smoleńskich Polaków "Dom
Polski". Jak nas poinformowała jego prezes Rościsława Tymań, miejscowa Polania
zbierze się około godziny 10.41 czasu lokalnego przy krzyżu na miejscu
katastrofy polskiego samolotu. Po modlitwie w intencji ofiar i złożeniu wieńców
oraz zniczy udadzą się do Katynia. Tam na terenie Polskiego Cmentarza Wojennego
ma się odbyć krótka uroczystość patriotyczna i ma zostać odprawiona Msza Święta.
Na te wydarzenia zaproszeni są też wszyscy chętni, którzy przyjadą do
Smoleńska. Według Tymań, cały czas pojawiają się w mieście, a także na cmentarzu
katyńskim grupy Polaków, rodziny ofiar zbrodni NKWD, grupy turystyczne i różne
delegacje. - Na pewno ktoś będzie też 10 kwietnia - mówi prezes "Domu
Polskiego". Na pewno swoich przedstawicieli przyśle z Moskwy polska ambasada,
która ma też w kwietniu otworzyć w Smoleńsku agencję konsularną.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Pozwólcie nam naprawić błędy
Pozwólcie nam naprawić błędy Millera
Z prof. dr. hab. Lucjanem Pielą, byłym dziekanem
Wydziału Chemii UW, chemikiem kwantowym, członkiem Belgijskiej
Królewskiej Akademii Nauk i Europejskiej Akademii Nauk, rozmawia Anna
Ambroziak
Jest Pan współautorem artykułu
poświęconego tematyce smoleńskiej, który grupa pracowników naukowych z
dziedziny chemii, matematyki, mechaniki i fizyki Uniwersytetu
Warszawskiego wysłała do redakcji uczelnianego kwartalnika. Wskazują
Państwo na konieczność zorganizowania poprawnych metodologicznie i
wykonalnych badań naukowych nad mechaniką zniszczenia samolotu Tu-154M.
Władze uczelni odmówiły jednak publikacji.
- Po wysłaniu
materiału i braku odzewu zapytaliśmy wprost, co z naszym artykułem. Na
co otrzymaliśmy odpowiedź, że nie może on się ukazać w aktualnym
numerze, bo nie ma na niego miejsca, tak samo w następnym numerze. Pani
rektor nie odpowiedziała na mój bardzo grzeczny i osobisty (to moja
koleżanka) list do niej w tej sprawie. Na moje zapytanie, czy artykuł
może się ukazać w jeszcze następnym numerze, otrzymałem z redakcji
pismo, że artykuł w ogóle się nie ukaże, ponieważ "nie wpisuje się on w
tematykę pisma", która jakoby ma dotyczyć "rozmaitych aspektów
funkcjonowania Uniwersytetu i zmian w szkolnictwie wyższym". Ale
przecież ten artykuł był związany z misją Uniwersytetu Warszawskiego,
dotyczył współpracy w badaniach, poza tym ludzie z naszej uczelni
zginęli w tej katastrofie, m.in. pan prezydent Lech Kaczyński był
absolwentem UW.
Chciałbym zaznaczyć, że uniwersytet jest
szczególnym miejscem, gdzie ze względów podstawowych powinna panować
swoboda wypowiedzi. Jak czytamy w oficjalnym dokumencie uchwalonym przez
Senat "Misja UW": "Uniwersytet jest wspólnotą dialogu. (...) Wymiana
poglądów, ścieranie się argumentów, otwartość na nowe idee i pomysły
wiążą się tutaj nieodłącznie z respektowaniem odmienności i
poszanowaniem godności osobistej. W ten sposób Uniwersytet rozwija
umiejętności współpracy niezależnie od różnic politycznych, ideowych i
wyznaniowych, tworzy też wzory debaty publicznej. (...) Przyjęta przez
Senat Misja Uniwersytetu Warszawskiego jest zobowiązaniem dla wszystkich
członków naszej akademickiej wspólnoty. Jest drogowskazem naszych
działań oraz podstawą programową Uniwersytetu. Do niej winny się odnosić
plany jego rozwoju oraz decyzje władz".
Dlaczego spotkali się Państwo z odmową?
- Myślę, że pani rektor przy swoich codziennych troskach o interes
Uniwersytetu nie spostrzegła sprawy fundamentalnej dla UW: podstawowym
interesem Uniwersytetu jest utrzymanie atmosfery uniwersyteckiej
niezależności. Może jeszcze ją dostrzeże.
Będą Państwo podejmować dalsze kroki w związku z publikacją artykułu?
- Przedstawimy tę sprawę Senatowi UW. Chcielibyśmy, by Senat
wypowiedział się, czy cenzurę na Uniwersytecie Warszawskim można
pogodzić z powyższymi zapisami "Misji UW".
Konkluzja artykułu jest taka: dotychczasowe badanie przyczyn katastrofy smoleńskiej daleko odbiega od norm naukowych.
- Jako naukowcy widzimy, że to, co zrobiono dotąd w sprawie wyjaśniania
przyczyn tej tragedii, mało ma wspólnego z badaniem naukowym. To jakaś
seria błędów. Począwszy od tego, że nie zrobiono sekcji zwłok w Polsce.
Dlaczego dotąd nie mamy wraku ani czarnych skrzynek? Nie wnikam w
szczegóły, dlaczego strona polska tego nie ma, w poważnym śledztwie
powinna byłaby to mieć. Jakżeż to możliwe, że przez dwa lata trwa
dyskusja na temat: brzoza czy nie brzoza? Patrzymy, co jest na
przecięciu brzozy, identyfikujemy mikroczęści skrzydła samolotu itp.
Współczesne techniki potrafią to robić z porażającą dokładnością niemal
co do atomu.
Jakie techniki badawcze należało zastosować przy ustalaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej?
- Wszystkie możliwe i wiarygodne. A technik jest bardzo szeroka gama.
Co mogliby badać chemicy?
- Odpowiednie służby powinny mieć wyspecjalizowany zespół chemików.
Jeśli takiego zespołu nie było albo nie zbadał on pozostałości po
katastrofie, to źle. Są zaawansowane techniki, którymi Polska dysponuje,
od techniki atomowej spektroskopii absorpcyjnej pozwalającej ustalić
ilościowo występowanie wszystkich pierwiastków chemicznych w materiale
do badania powierzchni metodami mikroskopii sił atomowych (upraszczając:
niezwykle cienka igła drga, zahaczając o nierówności powierzchni,
wzmocnienie elektroniczne tych drgań daje obraz powierzchni). Powstaje
profil powierzchni, na którym widać nawet konkretne grupy atomów.
Wspomniane badania wymagają próbek substancji, a z tym, wskutek
zaniedbań, jest kłopot, choć tylko częściowy (wiele próbek istnieje i
jest dostępnych). Tymczasem zastosowanie kinematyki i dynamiki to domena
fizyki komputerowej, a jej metody można było stosować na każdym etapie.
Równania Newtona obowiązują dla każdej katastrofy: od zderzeń atomów do
katastrof samolotów. Niekiedy wydaje się, że wszystkie scenariusze są
możliwe. Otóż tak nie jest. Są pewne bezwzględne prawa: jest prawo
zachowania pędu, jest prawo zachowania momentu pędu, prawo zachowania
energii, od których nigdy i w żadnych okolicznościach odstępstw nie ma. I
tylko pewne scenariusze są tu możliwe. Oczywiście możemy mieć pewne
niepewności co do położenia i prędkości samolotu, ale przecież nawet i
tu mamy zapisy rejestratorów (a te istnieją) z tymi danymi. Wszystko, co
się zdarzyło, zdarzyło sie według równań Newtona, a te współczesne
techniki numeryczne rozwiązują standardowo. Te i inne niepewności mogą
być uwzględnione w wielokrotnych obliczeniach przy różnych warunkach
początkowych, a ich skutki ocenione po takich obliczeniach. Gdyby takich
rozbieżności w warunkach początkowych nie było, wtedy można byłoby
ustalić, wręcz z perfekcyjną dokładnością, co się dalej stanie.
Zobrazuję to na przykładzie: mamy stalową kulkę, puszczamy ją po stole z
pewną prędkością. Zaczynamy mierzyć czas, gdy kulka jest w pewnym
miejscu i ma wtedy pewien pęd. Równanie Newtona mówi nam, co będzie w
każdej chwili potem. Z ogromną precyzją potrafimy obliczyć, że owa kulka
uderzy w to, a nie w inne miejsce. Samolot nie jest kulką, ale
wszystkie szczegóły jego ruchu też można obliczyć, znając stan
początkowy (i jego budowę, także po utracie części skrzydła). Niepewność
stanu początkowego przekłada się na pewien rozrzut wyników końcowych.
Niemniej, jeśli niepewność stanu początkowego trzymamy w rozsądnych
granicach, to równanie Newtona da nam wszystkie istotne scenariusze
końca lotu.
Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji
Badania Wypadków Lotniczych, pracujący w komisji badającej przyczyny
katastrofy, stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że nie wie,
jaki był moment bezwładności tupolewa; komisja nie zbudowała nawet
modelu symulacyjnego, bo wiedziała, co się stało. W wersji komisji
samolot po zderzeniu z brzozą i utracie części skrzydła po prostu zaczął
się obracać i do czasu upadku wykonał tzw. półbeczkę.
-
Aby wiedzieć, z jakim przyspieszeniem kątowym samolot się obracał, a
więc czy półbeczka była możliwa, musimy znać jeden z jego momentów
bezwładności. To na pewno jest w dokumentacji samolotu. A nawet jeśli
nie, to ocena nie powinna zająć wiele czasu, bo sprawa sprowadza się do
tego, jak w bryle samolotu rozmieszczona jest jego masa. Po to m.in.
robi się symulacje, by takie hipotezy, jak hipoteza komisji,
weryfikować.
Profesor Wiesław Binienda z USA
twierdzi, że polscy eksperci z komisji Millera opierają się wyłącznie na
wierze, intuicji i demagogii.
- Nie wiem, ale jeśli są
ekspertami, którzy rzetelnie wykonali swoje zadanie, to nie będą mieli
trudności z obroną swoich tez. Pokażą swoje rozumowanie, obliczenia i
wszystkich przekonają. Czarno to jednak widzę, bo nie przyjęli oferty
prof. Biniendy, aby zaprezentować swoje ustalenia na konferencji
międzynarodowej. Myślę - i tak myśli wielu - że tylko forum
międzynarodowych ekspertów, uznanych autorytetów, może wyjaśnić przebieg
katastrofy smoleńskiej.
Eksperci rządowi nie znali możliwości współczesnej techniki cyfrowej?
- Jeśli uznali, że moment bezwładności nie jest im do niczego
potrzebny, to znaczy, że o obliczeniach nawet nie myśleli, tak zresztą
powiedzieli. Teraz jednak można by to było naprawić. Dziwię się, że z
kwestii badania katastrofy smoleńskiej robi się jakąś tajemnicę. Ta
sprawa powinna być otwarta na wszelkie dostępne analizy naukowe.
Dlaczego dopiero teraz zdecydowali się Państwo wystąpić z taką inicjatywą?
- Ma to związek z organizowaną przez prof. Piotra Witakowskiego z
krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej konferencją poświęconą tematyce
smoleńskiej. Postanowiliśmy po prostu dołączyć do grupy tych uczonych,
którzy mogliby wesprzeć starania pana profesora Witakowskiego. Przecież
wszyscy Polacy powinni być zainteresowani tym, aby to raz na zawsze
rozwiązać. Miną emocje, miną partie polityczne, nikt o nich już nie
będzie pamiętał za ileś tam lat, ale musi być w końcu wiadomo, co się
wydarzyło.
Sądzi Pan jako naukowiec, że wyjaśnienie przyczyn katastrofy po dwóch latach jest możliwe?
- Tak. Wierzę w możliwości współczesnej nauki.
Dziękuję za rozmowę.
Prof. dr hab. Lucjan Piela jest pracownikiem Zakładu Chemii
Teoretycznej i Krystalografii na Wydziale Chemii Uniwersytetu
Warszawskiego. Autor wielu znanych i cenionych publikacji naukowych.
Wśród nich na uwagę zasługuje bestseller "Idee chemii kwantowej" (2003) -
wydanie anglojęzyczne zostało docenione również przez czytelników na
całym świecie. Według statystyk prowadzonych przez najpopularniejszą
księgarnię internetową na świecie, książka autorstwa prof. Pieli
kilkakrotnie znalazła się w Japonii, Kanadzie i Niemczech na pierwszym, a
w Stanach Zjednoczonych na trzecim miejscu wśród opracowań dotyczących
chemii kwantowej. W Polsce podręcznik otrzymał nagrodę główną w
Konkursie na najlepszą książkę akademicką.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120328&typ=po&id=po03.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Nasz news. PO ściągała na
wpolityce.pl
sejmowa Komisja do Spraw Unii Europejskiej po raz drugi odrzuciła
dezyderat wzywający rząd RP do podjęcia wysiłków na rzecz wyjaśnienia
przyczyn katastrofy smoleńskiej we współdziałaniu z instytucjami UE i
przy wykorzystaniu instrumentów i prawa wspólnotowego. Przeciwko
głosowali posłowie...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Wysłuchanie publiczne - Ewa
www.youtube.com
Europejski, Bruksela - środa 28.03.2012 Wystąpienie żony dowódcy Sił
Powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej generała Andrzeja Błasika, który
zginął...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. warto odsłuchać ambsadora w kilka minut po tragedii
Sikorski sie broni, ale to brzmi jak samooskarżenie , bo nadal nikt nie wiedział, czy ktoś żyje
W swoim oświadczeniu Marcin Bosacki zawarł fragment stenogramu z rozmowy, jaką 10 kwietnia, tuż po katastrofie prezydenckiego Tupolewa z Centrum Operacyjnym MSZ przeprowadził Jerzy Bahr. Pochodzi ona z godziny 9.07.53. Ambasador RP w Rosji był wtedy obecny na miejscu katastrofy.
"Zapis wszystkich rozmów telefonicznych jest standardem w Centrum Operacyjnym MSZ" - dodaje w oświadczeniu opublikowanym na stronach MSZ Bosacki.
"No w tej chwili ja stoję, samolot jest całkowicie rozbity, stoimy w odległości 150 metrów, nie ma żadnego śladu życia, ugasili pożar, który był w przedniej części i to jest wszystko" - mówił w rozmowie z Centrum Operacyjnym MSZ Bahr.
Polski dyplomata potwierdził również w rozmowie z pracownikiem MSZ, że nie ma wątpliwości, iż pod Smoleńskiem rozbiła się polska maszyna. "Nie no naturalnie, że to jest ten samolot (...) Tak, samolot został całkowicie zniszczony" - relacjonował.
"Myśmy słyszeli tylko jak przelatywał nad lotniskiem nisko, potem wszystkie samochody zaczęły jechać w tamtym kierunku.." - czytamy dalej w stenogramie zamieszczonym na stronach ministerstwa. Pełny zapis rozmowy z polskim dyplomatą dostępny jest w serwisie internetowym MSZ.
Zobacz wideo
http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5074020,temat.html
Zapis rozmowy
09:07:53 – 09:10:35
Połączenie nawiązane przez Centrum Operacyjne
Ambasador Jerzy Bahr: Tak słucham
Pracownik CO: Dzień dobry Panie Ambasadorze, Centrum Operacyjne MSZ z tej strony
AJB: Tak
P.CO: Coś wiemy więcej w tej chwili?
AJB: No w tej chwili ja stoję, samolot jest całkowicie rozbity, stoimy w odległości 150 metrów, nie ma żadnego śladu życia, ugasili pożar, który był w przedniej części i to jest wszystko. Otoczone to jest już przez straż pożarną i..
P.CO: A czy to jest pewne, że to był ten samolot?
AJB: Proszę?
P.CO: Czy to jest pewne, że to był ten nasz samolot?
AJB: Nie no naturalnie, że to jest ten samolot.. (w tle P.CO: wiadomo) ..tak
P.CO: Panie Ambasadorze czy rozmawiał Pan z Ministrem?
AJB: Jeszcze nic nie rozmawiałem
P.CO: Dobrze. Proszę bardzo zaczekać moment przy telefonie, spróbuję przełączyć
próba przełączenia rozmowy do Ministra Radosława Sikorskiego
P.CO: Zajęty jest niestety telefon u Ministra
AJB: Tak
P.CO: Rozmawia najwyraźniej z kimś innym. Czyli tak. Panowie jesteście.. ja podsumuję Panowie jesteście 150 metrów od samolotu, pożar został ugaszony, nie widać śladów życia
AJB: Tak, samolot został całkowicie zniszczony
P.CO: Czy to wiadomo było.. czy widać było katastrofę?
AJB: Myśmy słyszeli tylko jak przelatywał nad lotniskiem nisko, potem wszystkie samochody zaczęły jechać w tamtym kierunku..
P.CO: Przepraszam Panie Ambasadorze, mam Ministra na linii
AJB: Dobrze
P.CO: (w tle – przez drugi telefon) Panie Ministrze, Mam Ambasadora, mogę przełączyć z drugiego telefonu? To już rozłączamy się i za chwilę dzwonię
łączenie rozmowy
Minister Radosław Sikorski: Halo
P.CO: Już, już łączę z Ambasadorem
http://www.msz.gov.pl/Odpowiedz,na,pytanie,p.,prezesa,Jaroslawa,Kaczynsk...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. znów kłamstwa
dwa fragmenty z wywiadów T. Torańskiej: z Bahrem i z Komorowskimi.
Wywiad Torańskiej z Bahrem (DUŻY FORMAT) http://wyborcza.pl/1,76842,8941828,Startujemy.html?as=1&startsz=x Powinienem kogoś poinformować. Odruchowo zadzwoniłem do mojej rodziny. Odebrała siostra. Powiedziałem dwa zdania. Że wydarzyła się katastrofa i że to, co widzę, jest przerażające. Usłyszałem jej krzyk. Następny telefon wykonałem do pani Czartoryskiej, mojej sekretarki w ambasadzie. Nie do ministra S.ikorskiego? - Nie miałem przy sobie jego bezpośredniego telefonu, wziąłem nie tę komórkę. Po chwili odezwało się Centrum Operacyjne Rządu i połączyło mnie z ministrem S.ikorskim. Była godzina 8.55. - Minister już wiedział. Od siedmiu minut. Od dyrektora Jarosława Bratkiewicza z departamentu polityki wschodniej, a ten od swego naczelnika Dariusza Górczyńskiego, który zadzwonił do niego z płyty lotniska. - Zameldowałem ministrowi, co widzę. Nie pamiętam, w jakich słowach. To była krótka rozmowa. Za miejscem, gdzie staliśmy, był wzgóreczek, rodzaj nasypu. Nie widzieliśmy, co za nim. Nie widziałem też żadnego kadłuba ani żadnych odwróconych do góry kół. Ze zdumieniem zobaczyłem je potem w telewizji. ________
Wywiad Torańskiej z Komorowskimi http://wyborcza.pl/1,76842,9402216,Anna_i_Bronislaw_Komorowscy__Robic_sw... Torańska: O 8.59 zadzwonił minister spraw zagranicznych. Bronisław Komorowski: S.ikorski powiedział, iż ma wiadomość od pana Bahra, naszego ambasadora w Moskwie, że doszło do wypadku prezydenckiego samolotu. Ale nie wie, z jakimi konsekwencjami.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Wysłuchanie publiczne -
www.youtube.com
wysłuchania publicznego są m.in prof. Wiesław Binienda, dziekan
Wydziału Inżynierii Uniwersytetu Akron w Ohio, dr. Kazimierz Nowaczyk z
Uniwersytetu M...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Wysłuchanie publiczne - Ewa Błasik #4
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Kadłub "wywinięty" na zewnątrz
Fragment kadłuba rządowego tupolewa jest "wywinięty" na zewnątrz. Taką opinię australijskiego naukowca zaprezentował prof. Marek Czachor z Politechniki Gdańskiej w trakcie wysłuchania publicznego na forum Parlamentu Europejskiego w Brukseli
Marta Ziarnik Bruksela
Nowe fakty w sprawie Smoleńska. Na zdjęciach z miejsca katastrofy widać odwrócony tył kadłuba, bez siedzeń, bez części bagażowej, przednia część z kokpitem nie jest odwrócona - wskazywał w trakcie wysłuchania publicznego w Brukseli zorganizowanego przez Europejskich Konserwatystów i Reformatorów dr Kazimierz Nowaczyk z Uniwersytetu w Maryland. Powołał się na opinię inżyniera dr. Gregory´ego Szuladzinskiego z Australii, który analizował zdjęcia wraku. I zwrócił uwagę na specyficzne wygięcia kadłuba maszyny. Żaden z uczonych, z którymi z kolei rozmawiał prof. Marek Czachor z Politechniki Gdańskiej, nie potrafił wyjaśnić, w jaki sposób mogło dojść do tego rodzaju odkształceń. - Gdyby mnie zapytano, co należy zbadać, wskazałbym palcem na tę część kadłuba, którą należałoby przewieźć do Polski i zrobić jej wszelkie testy fizyczne i chemiczne - wskazywał prof. Czachor, wykładowca z Katedry Fizyki Teoretycznej i Informatyki Kwantowej Wydziału Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej Politechniki Gdańskiej.
Nowaczyk wypunktował spektrum rażących różnic w udostępnionych dopiero po wielu miesiącach raportach, rosyjskim i polskim. Naukowiec zaprezentował zdjęcia satelitarne z miejsca katastrofy, które dowodzą, że między 11 a 12 kwietnia 2010 r. statecznik poziomy został przeniesiony o 20 metrów. Celowo przemieszczano części rozbitej maszyny, tak by dopasować obraz zdarzeń do przedstawionej tezy. Nowaczyk podniósł też problem niewytłumaczalnego z punku widzenia metodologii badań niszczenia wraku przez Rosjan. Zdjęcia satelitarne z miejsca katastrofy, na których m.in. oparł swoje badania, przedstawił też prof. Wiesław Binienda, wskazując, że oderwanie części konsoli lewego skrzydła (czym Rosjanie motywują ostateczny powód katastrofy) nie mogło być konsekwencją zderzenia z brzozą. Dla poparcia swojej tezy zaprezentował zdjęcia skrzydła wykonane tuż po katastrofie, na których nie ma żadnych śladów uszkodzeń. Na szereg, mówiąc delikatnie, nieścisłości w sposobie relacjonowania przyczyn katastrofy, a zwłaszcza w procedowaniu dochodzenia, zwrócił uwagę prof. Wiesław Binienda.
Profesor Marek Czachor sygnalizował, że środowisko naukowe, nie tylko w Polsce, jest zainteresowane poważnym dochodzeniem w sprawie ustalenia przyczyn katastrofy. Eksperci, zachęceni przykładem kolegów z USA, chcą jak najwierniej zrekonstruować sekwencję zdarzeń na Siewiernym. Z tego względu katastrofie smoleńskiej poświęcona będzie specjalna konferencja naukowa w Warszawie zaplanowana na 22 października. Akces zgłosiły już 24 wyższe uczelnie i instytuty badawcze oraz 52 profesorów. Profesor Czachor zwrócił uwagę na fakt, że prace naukowców utrudnia porzucenie wraku - kluczowego dowodu i materiału badawczego - na terytorium Federacji Rosyjskiej. Wskazał też na konieczność zabezpieczenia do badań i symulacji drugiego tupolewa o numerze bocznym 102.
Bruksela, siedziba Parlamentu Europejskiego: sala pełna ludzi. Dla większości chętnych do wzięcia udziału w wysłuchaniu zabrakło po prostu miejsc. Do Brukseli przyleciało zdecydowanie więcej rodzin, które straciły swoich bliskich na Siewiernym, niż na pierwsze wysłuchanie publiczne w sprawie smoleńskiej rok temu. Przyjechali do Parlamentu Europejskiego, by podnieść na forum międzynarodowym problem atrofii śledztwa smoleńskiego. Przekaz jest oczywisty: bez międzynarodowego wsparcia sprawa zostanie zamieciona pod dywan. Zwłaszcza że, jak zauważył otwierający spotkanie Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu smoleńskiego, powołując się na słowa ppłk. rez. Tomasza Grudzińskiego (BOR), to nie były jedynie zaniedbania bądź nieudolność, ale świadome działanie.
Jarosław Kaczyński, który uczestniczył w wysłuchaniu publicznym dzięki telemostowi, powiedział, że katastrofa smoleńska "coraz bardziej wygląda na zamach". - Jeżeli tam miały miejsce wybuchy, jeżeli ta katastrofa coraz bardziej wygląda na zamach, to oznacza to nową jakość w międzynarodowej polityce - mówił prezes PiS. - Polska ma święty obowiązek uczynić wszystko, aby prawda o katastrofie smoleńskiej została ujawniona. Niezależnie od treści tej prawdy - podkreślił. Dodał też, że gdyby katastrofa wyglądała tak, jak było to opisane w raportach rosyjskim i polskim, to nie miałaby aż takich skutków. - Dlaczego oddano śledztwo Rosjanom i dlaczego nie przeprowadzono w Polsce sekcji zwłok? Przecież to był elementarny obowiązek - mówił do zgromadzonych w Brukseli Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS skarżył się także na problemy z upamiętnieniem ofiar smoleńskiej tragedii. I podał przykład Warszawy, gdzie nie ma ani jednej tablicy, ani jednego pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ponadto władze przeszkadzają na różne sposoby w organizowaniu obchodów drugiej rocznicy katastrofy.
Awersja do badaczy
Rodziny, które straciły bliskich na Siewiernym, i zaproszeni naukowcy zgodnie podkreślali, że choć za niespełna dwa tygodnie będziemy obchodzić drugą rocznicę katastrofy, to polski rząd nawet w minimalnym stopniu nie zadbał o obiektywne badania, dzięki którym opinia publiczna miałaby poznać jej prawdziwe przyczyny. Niezrozumiała jest też awersja instytucji państwowych do pomysłu zaproszenia grona wybitnych naukowców spoza Polski, którzy pomogliby rozwikłać przyczyny wypadku, w którym zginęła elita państwa. Wyjaśniając ten niezrozumiały dla wielu obecnych na sali gości fakt, Zuzanna Kurtyka zwróciła uwagę na demonstracyjne fałszerstwa już nawet nie w warstwie informacyjnej, co samych dokumentów. Przykład? Raporty MAK i komisji Jerzego Millera skonfrontowane z ekspertyzą biegłych krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna. Rosjanie i polska komisja wplotły do stenogramu nagrań z kokpitu słowa i całe frazy, które w rzeczywistości nie zostały wypowiedziane.
Kurtyka wiele miejsca w swoim wystąpieniu poświęciła opisowi sposobu, w jaki przeprowadzane są ponowne sekcje zwłok. Niepokoi ją fakt, że prokuratura nie dopuszcza do nich ekspertów z zagranicy, o których obecność przy badaniach wnioskują rodziny. - Dziś, po dwóch latach, prokuratura z urzędu zarządza ekshumacje i badania sekcyjne ofiar z powodu wybrakowanej, niechlujnej dokumentacji medycznej dostarczonej po roku przez Rosjan. Odpowiedź odmowną otrzymałam także na prośbę o włączenie do procedury badania sekcyjnego ciała mojego męża reprezentującego mnie amerykańskiego patologa pana Michaela Badena - podkreśliła wdowa po Januszu Kurtyce, prezesie Instytutu Pamięci Narodowej. Przy okazji Zuzanna Kurtyka przypomniała, że takie stanowisko kłóci się z publiczną deklaracją, jaką w grudniu 2010 r. złożył minister Tomasz Arabski, podkreślając, że rząd jest gotów współpracować z zagranicznymi ekspertami "o międzynarodowym dorobku, których wiedza mogłaby przyczynić się do wyjaśnienia przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem". - W tej sytuacji, kiedy o to proszę, okazuje się, że pan minister kłamał - podsumowała prezes Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010.
Wysłuchanie publiczne "Katastrofa Smoleńska - Odrzucona Prawda", już po raz drugi przygotowali członkowie delegacji Prawa i Sprawiedliwości z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Jak zaznaczył prof. Ryszard Legutko, tego typu inicjatywy są potrzebne, by przekazać opinii publicznej nowe fakty dotyczące śledztwa i okoliczności katastrofy, bo te informacje nie docierają do szerszych międzynarodowych kręgów. - Zorganizowaliśmy to wysłuchanie publiczne, by przedstawić naszym kolegom i osobom zainteresowanym fakty i wyniki równoległych badań amerykańskich i polskich ekspertów współpracujących z sejmowym zespołem parlamentarnym ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, którzy zrekonstruowali przebieg ostatnich sekund lotu Tu-154M - wtórował mu Tomasz Poręba. Deputowani EKR złożyli petycję, by Parlament Europejski przyjął uchwałę w sprawie umiędzynarodowienia dochodzenia w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Nasz Dziennik
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
11. Tomasz Hypki - Aerator Wertykulator - maszyna do niszczenia
http://poradnikogrodniczy.pl/wertykulacja_i_aeracja_trawnika.php
Wczoraj było publiczne wysłuchanie, dzisiaj telewizje mają jednego zawodowego i zawsze gotowego człowieka do zniszczenia każdej hipotezy, która jest sprzeczna z raportem MAK. Tomasz Hypki jest jak elektryczna maszyna do dyskredytowania.
Wszystkie media skupiły swój atak na wczorajsze wysłuchanie na jednym pytaniu Jarosława Kaczyńskiego - skąd Radosław Sikorski już kilka minut po katastrofie wiedział o tym, że wszyscy zginęli?
- Dowiedział się od ambasadora Jerzego Bahra. I tu "udostępnione przez MSZ" nagranie rozmowy z ambasadorem Jerzym Bahrem. Z Ambasadorem, a nie z Radosławem Sikorskim.
Już nie pojawia się pytanie, skąd to wszystko wiedział Jerzy Bahr i czy naprawdę wiedział. Po tym nagraniu właczany jest Aerator Wertykulator. Jest jak napędzana elektryczym silnikiem maszyna pogardy i lekceważenia. Za prawdą MAK stoją setki poważnych ekspertów. Przeciw, nędzni idioci, nawiedzeni fantaści, niepoważni kretyni. Przez kokpit samolotu przewalały się tłumy, zagubieni piloci nie znali języka rosyjskiego, w kabinie toczyły się debilne pogaduszki. Kim są ci dwaj amerykańscy eksperci, równie dobrze można by słuchać jakiś pomyleńców gadających o UFO. I tak dalej. Rytmiczny terkot perkusji, grzechot silnika aeratora wertykulatora. Świst napędzanych elektrycznie noży...
I chwilę później, rosły redaktor pyta Jacka Sasina, czy warto w ogóle zajmować się podważaniem raportu Millera, czy jest sens, skoro znamy już prawdę,
W ten sposób cała sprawa wczorajszego publicznego wysłuchania ogranicza się do jednego pytania Jarosława Kaczyńskiego, choć zadał ich dużo więcej. Bahr i aerator wertykulator, czyli maszyna do niszczenia pleśni na trawnikach. W ten sposób wszystko, co było przez kilka godzin pokazywane i przedstawiane na publicznym wysłuchaniu w Brukseli pozostaje ukryte, nie dociera do polskiej opinii publicznej.
TVP, TVN, Polsat zajęły się starannie wyreżyserowaną operacją zamaskowania i na wszelki wypadek zdyskredytowania tego, co się naprawdę w Brukseli zdarzyło.
Aerator wertykulator zamiast prawdy.
Dokładnie tak samo jak 11.11.11. Także kilunastominutowa sekwencja nieustannie pokazywanych przebitek, forsujących nieprawdziwy obraz wydarzeń i całkowite ukrywająca faktyczny przebieg wydarzeń. Po kilku godzinach transmisji na żywo, telewidzowie nie mieli pojęcia o tym co naprawdę się dzieje, nie zobaczyli żadnej relacji z pięknego przemarszu kilkudziesięciu tysięcy Polaków, uroczyście obchodzących święto Polskiej Niepodległości.
Telewizja tego nie pokazała.
Telewizja świadomie i celowo wielokrotnie i przez wiele godzin pokazywała kilkuminutową scenkę chuligańskiego zajścia, uporczywie sugerując że jest to transmisja na żywo z bandyckich awantur prowokowanych przez tych demonstrantów, których nie pokazano.
Kłamstwo dzisiaj, kłamstwo wtedy.
Starannie przygotowane i dokładnie wyreżyserowane kłamstwo. Dezinformacja zamiast informacji.
Pan redaktor wypytujący Jacka Sasina pytając, uśmiechał się wzgardliwie.
Oni są spokojni.
Wiedzą, że kłamcom świadomie oszukującym polską opinę publiczną w służbie rządowej propagandy ujdzie to na sucho.
http://poradnikogrodniczy.pl/wertykulacja_i_aeracja_trawnika.php
michael
12. Córka Kaczyńskiego
stara się (seeks), o międzynarodowe śledztwo w sprawie katastrofy.
Pod takim tytułem ukazała się w Wall Street Journal relacja z wysłuchania w PE i wypowiedzi p.M.Kaczyńskiej.
Ostatnie zdanie tekstu:
"Polski premier Donald Tusk powiedział niedawno, że sposób dochodzenia do prawdy przez Rosjan doprowadził do pogorszenia stosunków polsko-rosyjskich. Wrak samolotu nadal spoczywa w Rosji pomimo powtarzanych przez Polskę wezwań do jego zwrotu. Katastrofa kontynuuje również podział narodu polskiego. Polscy konserwatyści twierdzą, że rząd jest odpowiedzialny za błędy popełnione w trakcie przygotowań do fatalnego lotu."
Nie bardzo wiadomo dlaczego tylko konserwatyści, ale ogólna informacja o tym, że po 2 latach od katastrofy, wg raportu MAK całkowita odpowiedzialność za nią ponosi strona
polska, staje pod dużym znakiem zapytania, powoli przedostaje sie do coraz szerszych kręgów światowej opinii publicznej.
http://blogs.wsj.com/emergingeurope/2012/03/28/kaczynskis-daughter-seeks...
basket
13. A WCZORAJ MÓWILI, ZE MAJĄ WSZYSTKO REJESTROWANE, TO JAK TO JEST?
MSZ: Nie ma nagrania rozmowy Sikorskiego z Bahrem
Opublikowana wczoraj przez Centrum Operacyjnego MSZ rozmowa urywa
się w momencie, gdy szef dyplomacji Radosław Sikorski łączy się z
ambasadorem w Rosji Jerzym Bahrem
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Fragment kadłuba rządowego
Fragment kadłuba rządowego tupolewa jest "wywinięty" na zewnątrz.
Taką opinię australijskiego naukowca zaprezentował prof. Marek Czachor z
Politechniki Gdańskiej w trakcie wysłuchania publicznego na forum
Parlamentu Europejskiego w Brukseli
Kadłub "wywinięty" na zewnątrz
Marta Ziarnik Bruksela
Nowe fakty w sprawie Smoleńska. Na zdjęciach z
miejsca katastrofy widać odwrócony tył kadłuba, bez siedzeń, bez części
bagażowej, przednia część z kokpitem nie jest odwrócona - wskazywał w
trakcie wysłuchania publicznego w Brukseli zorganizowanego przez
Europejskich Konserwatystów i Reformatorów dr Kazimierz Nowaczyk z
Uniwersytetu w Maryland. Powołał się na opinię inżyniera dr. Gregory´ego
Szuladzinskiego z Australii, który analizował zdjęcia wraku. I zwrócił
uwagę na specyficzne wygięcia kadłuba maszyny. Żaden z uczonych, z
którymi z kolei rozmawiał prof. Marek Czachor z Politechniki Gdańskiej,
nie potrafił wyjaśnić, w jaki sposób mogło dojść do tego rodzaju
odkształceń. - Gdyby mnie zapytano, co należy zbadać, wskazałbym palcem
na tę część kadłuba, którą należałoby przewieźć do Polski i zrobić jej
wszelkie testy fizyczne i chemiczne - wskazywał prof. Czachor,
wykładowca z Katedry Fizyki Teoretycznej i Informatyki Kwantowej
Wydziału Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej Politechniki
Gdańskiej.
Nowaczyk wypunktował spektrum rażących różnic w
udostępnionych dopiero po wielu miesiącach raportach, rosyjskim i
polskim. Naukowiec zaprezentował zdjęcia satelitarne z miejsca
katastrofy, które dowodzą, że między 11 a 12 kwietnia 2010 r. statecznik
poziomy został przeniesiony o 20 metrów. Celowo przemieszczano części
rozbitej maszyny, tak by dopasować obraz zdarzeń do przedstawionej tezy.
Nowaczyk podniósł też problem niewytłumaczalnego z punku widzenia
metodologii badań niszczenia wraku przez Rosjan. Zdjęcia satelitarne z
miejsca katastrofy, na których m.in. oparł swoje badania, przedstawił
też prof. Wiesław Binienda, wskazując, że oderwanie części konsoli
lewego skrzydła (czym Rosjanie motywują ostateczny powód katastrofy) nie
mogło być konsekwencją zderzenia z brzozą. Dla poparcia swojej tezy
zaprezentował zdjęcia skrzydła wykonane tuż po katastrofie, na których
nie ma żadnych śladów uszkodzeń. Na szereg, mówiąc delikatnie,
nieścisłości w sposobie relacjonowania przyczyn katastrofy, a zwłaszcza w
procedowaniu dochodzenia, zwrócił uwagę prof. Wiesław Binienda.
Profesor Marek Czachor sygnalizował, że środowisko naukowe, nie tylko w
Polsce, jest zainteresowane poważnym dochodzeniem w sprawie ustalenia
przyczyn katastrofy. Eksperci, zachęceni przykładem kolegów z USA, chcą
jak najwierniej zrekonstruować sekwencję zdarzeń na Siewiernym. Z tego
względu katastrofie smoleńskiej poświęcona będzie specjalna konferencja
naukowa w Warszawie zaplanowana na 22 października. Akces zgłosiły już
24 wyższe uczelnie i instytuty badawcze oraz 52 profesorów. Profesor
Czachor zwrócił uwagę na fakt, że prace naukowców utrudnia porzucenie
wraku - kluczowego dowodu i materiału badawczego - na terytorium
Federacji Rosyjskiej. Wskazał też na konieczność zabezpieczenia do badań
i symulacji drugiego tupolewa o numerze bocznym 102.
Bruksela,
siedziba Parlamentu Europejskiego: sala pełna ludzi. Dla większości
chętnych do wzięcia udziału w wysłuchaniu zabrakło po prostu miejsc. Do
Brukseli przyleciało zdecydowanie więcej rodzin, które straciły swoich
bliskich na Siewiernym, niż na pierwsze wysłuchanie publiczne w sprawie
smoleńskiej rok temu. Przyjechali do Parlamentu Europejskiego, by
podnieść na forum międzynarodowym problem atrofii śledztwa smoleńskiego.
Przekaz jest oczywisty: bez międzynarodowego wsparcia sprawa zostanie
zamieciona pod dywan. Zwłaszcza że, jak zauważył otwierający spotkanie
Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu smoleńskiego, powołując
się na słowa ppłk. rez. Tomasza Grudzińskiego (BOR), to nie były
jedynie zaniedbania bądź nieudolność, ale świadome działanie.
Jarosław Kaczyński, który uczestniczył w wysłuchaniu publicznym dzięki
telemostowi, powiedział, że katastrofa smoleńska "coraz bardziej wygląda
na zamach". - Jeżeli tam miały miejsce wybuchy, jeżeli ta katastrofa
coraz bardziej wygląda na zamach, to oznacza to nową jakość w
międzynarodowej polityce - mówił prezes PiS. - Polska ma święty
obowiązek uczynić wszystko, aby prawda o katastrofie smoleńskiej została
ujawniona. Niezależnie od treści tej prawdy - podkreślił. Dodał też, że
gdyby katastrofa wyglądała tak, jak było to opisane w raportach
rosyjskim i polskim, to nie miałaby aż takich skutków. - Dlaczego oddano
śledztwo Rosjanom i dlaczego nie przeprowadzono w Polsce sekcji zwłok?
Przecież to był elementarny obowiązek - mówił do zgromadzonych w
Brukseli Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS skarżył się także na
problemy z upamiętnieniem ofiar smoleńskiej tragedii. I podał przykład
Warszawy, gdzie nie ma ani jednej tablicy, ani jednego pomnika
prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ponadto władze przeszkadzają na różne
sposoby w organizowaniu obchodów drugiej rocznicy katastrofy.
Awersja do badaczy
Rodziny, które straciły bliskich na Siewiernym, i zaproszeni naukowcy
zgodnie podkreślali, że choć za niespełna dwa tygodnie będziemy
obchodzić drugą rocznicę katastrofy, to polski rząd nawet w minimalnym
stopniu nie zadbał o obiektywne badania, dzięki którym opinia publiczna
miałaby poznać jej prawdziwe przyczyny. Niezrozumiała jest też awersja
instytucji państwowych do pomysłu zaproszenia grona wybitnych naukowców
spoza Polski, którzy pomogliby rozwikłać przyczyny wypadku, w którym
zginęła elita państwa. Wyjaśniając ten niezrozumiały dla wielu obecnych
na sali gości fakt, Zuzanna Kurtyka zwróciła uwagę na demonstracyjne
fałszerstwa już nawet nie w warstwie informacyjnej, co samych
dokumentów. Przykład? Raporty MAK i komisji Jerzego Millera
skonfrontowane z ekspertyzą biegłych krakowskiego Instytutu Ekspertyz
Sądowych im. prof. Jana Sehna. Rosjanie i polska komisja wplotły do
stenogramu nagrań z kokpitu słowa i całe frazy, które w rzeczywistości
nie zostały wypowiedziane.
Kurtyka wiele miejsca w swoim wystąpieniu
poświęciła opisowi sposobu, w jaki przeprowadzane są ponowne sekcje
zwłok. Niepokoi ją fakt, że prokuratura nie dopuszcza do nich ekspertów z
zagranicy, o których obecność przy badaniach wnioskują rodziny. - Dziś,
po dwóch latach, prokuratura z urzędu zarządza ekshumacje i badania
sekcyjne ofiar z powodu wybrakowanej, niechlujnej dokumentacji medycznej
dostarczonej po roku przez Rosjan. Odpowiedź odmowną otrzymałam także
na prośbę o włączenie do procedury badania sekcyjnego ciała mojego męża
reprezentującego mnie amerykańskiego patologa pana Michaela Badena -
podkreśliła wdowa po Januszu Kurtyce, prezesie Instytutu Pamięci
Narodowej. Przy okazji Zuzanna Kurtyka przypomniała, że takie stanowisko
kłóci się z publiczną deklaracją, jaką w grudniu 2010 r. złożył
minister Tomasz Arabski, podkreślając, że rząd jest gotów współpracować z
zagranicznymi ekspertami "o międzynarodowym dorobku, których wiedza
mogłaby przyczynić się do wyjaśnienia przyczyn katastrofy pod
Smoleńskiem". - W tej sytuacji, kiedy o to proszę, okazuje się, że pan
minister kłamał - podsumowała prezes Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010.
Wysłuchanie publiczne "Katastrofa Smoleńska - Odrzucona Prawda", już po
raz drugi przygotowali członkowie delegacji Prawa i Sprawiedliwości z
grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Jak zaznaczył prof.
Ryszard Legutko, tego typu inicjatywy są potrzebne, by przekazać opinii
publicznej nowe fakty dotyczące śledztwa i okoliczności katastrofy, bo
te informacje nie docierają do szerszych międzynarodowych kręgów. -
Zorganizowaliśmy to wysłuchanie publiczne, by przedstawić naszym kolegom
i osobom zainteresowanym fakty i wyniki równoległych badań
amerykańskich i polskich ekspertów współpracujących z sejmowym zespołem
parlamentarnym ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, którzy
zrekonstruowali przebieg ostatnich sekund lotu Tu-154M - wtórował mu
Tomasz Poręba. Deputowani EKR złożyli petycję, by Parlament Europejski
przyjął uchwałę w sprawie umiędzynarodowienia dochodzenia w sprawie
katastrofy smoleńskiej.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120329&typ=po&id=po03.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Michniki kontratakują
Smoleńczycy, ulitujcie się nad narodem
http://wyborcza.pl/1,75968,11441996,Smolenczycy__ulitujcie_sie_nad_narod...
Kłamstwa smoleńskie
http://wyborcza.pl/1,75968,11440405,Klamstwa_smolenskie.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Skandal
Skandal dochodzenia
Z Dorotą Skrzypek, żoną prezesa Narodowego Banku
Polskiego Sławomira Skrzypka, który zginął w katastrofie pod
Smoleńskiem, rozmawia Marta Ziarnik
Podobnie
jak kilka innych osób z rodzin smoleńskich, po raz pierwszy wzięła Pani
udział w wysłuchaniu publicznym poświęconym katastrofie smoleńskiej. Co
Panią skłoniło do przyjazdu do Brukseli?
- Głęboko wierzę w
to, że nasza obecność tutaj ma sens. Coraz liczniej przyjeżdżamy tutaj
walczyć o prawdę, która należy się przede wszystkim naszym bliskim, ale
też nam - rodzinom osób, które zginęły pod Smoleńskiem. Przyjeżdżamy
walczyć o prawdę, której nie możemy się doprosić u nas w kraju, a tym
bardziej, oczywiście, w Rosji.
Ubiegłoroczne
wysłuchanie publiczne ówczesny szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek
określił jako potrzebne tylko rodzinom dla "ukojenia ich bólu".
- Jeśli pyta mnie pani o to, czy tego typu spotkania mają sens, to
odpowiem, że głęboko wierzę, że tak. Dlatego też w tym roku tutaj jestem
wraz z pozostałymi rodzinami. Wystarczy, że chociaż jedna osoba
zostanie poruszona tym, co usłyszała podczas tego spotkania. I nie
chodzi mi o żadne emocje czy uczucia, tylko o suche fakty, o
wstrząsające fakty, które zostały w tej sali Parlamentu Europejskiego
przedstawione. Mam też nadzieję, że chociaż część z przybyłych tak
licznie dziennikarzy, że chociaż jeden z eurodeputowanych, którzy
zjawili się na wysłuchaniu, zwróci na to uwagę i zobaczy, w jak
skandaliczny sposób prowadzone jest śledztwo w sprawie katastrofy
smoleńskiej. Mam nadzieję, że któraś z tych osób zrozumie, w jak
skandaliczny sposób łamane jest prawo. Naprawdę bardzo na to liczę i
wiążę z tym wysłuchaniem duże nadzieje.
Na zaproszenie
posłów PiS z grupy EKR odpowiedziało bardzo dużo osób, co może
świadczyć, że ten temat naprawdę budzi zainteresowanie.
-
To prawda. Nawet byłam nieco zaskoczona, gdy zobaczyłam tak pełną salę
ludzi i aż tylu dziennikarzy. To zaś świadczy o tym zainteresowaniu, o
którym pani mówi, o tym, że wcale nie jest tak, że ludzie zapomnieli, że
nie widzą - tak jak my, rodziny - że w tej sprawie dzieje się coś
bardzo dziwnego. Wręcz przeciwnie. Ludzie widzą, że ma miejsce coś, co
nigdy wcześniej, w przypadku innych katastrof, miejsca nie miało, że
jesteśmy świadkami niewiarygodnej zupełnie rzeczy, kiedy w XXI wieku,
przy tym rozwoju techniki, przy wiedzy, jaką człowiek dysponuje, w dwa
lata po katastrofie nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się niczego na
pewno. Mało tego, nie jesteśmy nawet w stanie dotrzeć do oryginalnych
dowodów, nie mamy do nich dostępu. Wydaje mi się, że jest to ewenement
na skalę światową. Obserwujemy badanie wypadku lotniczego nad Lockerbie,
śledzimy wyławianie wraku Airbusa, który spadł do oceanu - po dwóch
latach wyłowiono jego części i one wciąż są ważne i wciąż poddawane
wnikliwym badaniom. Tymczasem w przypadku Tu-154M wrak od samego
początku nie był ważny. Nie trzeba go było badać i podobnie nie trzeba
było badać ciał czy też precyzyjnie przeanalizować ścieżki dźwiękowej z
czarnych skrzynek itp. W tym przypadku nie trzeba właściwie niczego...
Tam wszystko było dokładnie wiadomo już o godz. 9.15 rano, czyli
zaledwie kilkadziesiąt minut po katastrofie. To jest niewiarygodne, bo
tak drastycznie różne od tego, jak katastrofy wyglądają na świecie. W
tym przypadku powiedzieć "nieprofesjonalne", to moim zdaniem stanowczo
za mało.
Dziękuję za rozmowę.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120402&typ=po&id=po19.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl