"Obywatel zostaje sam" - wywiad z były ministrem transportu Jerzym Polaczkiem w GPC
"To przecież nawet nie jest rząd autorski, tylko aktorski. Platformę kręci maszyna marketingu, bez jakiegokolwiek generowania wartości dla państwa. Najgorsze, że rząd zawodzi w kluczowym obszarze dla państwa – w niedostatecznym chronieniu obywateli przed nieszczęściami" - z Jerzym Polaczkiem, b. ministrem Transportu, rozmawia Samuel Pereira i Dawid Wildstein
Czy katastrofy kolejowej w Szczekocinach można było uniknąć?
Każdej katastrofy można uniknąć. Zapobiegać ma im cały system „naczyń połączonych”- sprawność systemu sterowania urządzeniami, automatyka, dobry stan taboru, odpowiedni poziom wyszkolenia. Nie przesądzając, jakie są szczegółowe przyczyny, mogę powiedzieć, że słowa prezydenta Bronisława Komorowskiego o tym, że w 90% przyczyną tej katastrofy kolejowej jest ludzki błąd – są nieprawdziwe. Stwierdzenie prezydenta dowodzi raczej jego oderwania się od realiów polskiej infrastruktury i próbie ukrycia tego, jak dramatycznie pogorszył się stan zarządzania bezpieczeństwa ruchu kolejowego za rządów Platformy.
Ale ogłoszono już przecież, że to kontroler ruchu zawinił.
W sytuacjach takich jak ostatnia katastrofa, wyciąganie wniosków nie może sprowadzać się do odpowiedzialności człowieka za nie przestawienie zwrotnicy. Prezydent, premier i minister transportu całkowicie pominęli narastające niedociągnięcia w egzekwowaniu zasad bezpieczeństwa i nadzorze oraz przy odbiorach końcowych inwestycji kolejowych. A przecież to konkretne miejsce, gdzie doszło do tragedii zostało odebrane po modernizacji w grudniu 2011 roku. Nie słyszałem od przedstawicieli rządu, żeby którykolwiek z nich polecił konkretne precyzyjne sprawdzenie, jak funkcjonował system sterowania ruchem na tym odcinku w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy.
To zatem, co obserwujemy to przejawy strachu władzy, że rzetelna ocena przyczyn uderzy w PO? W sprawie Smoleńska słyszeliśmy od prezydenta, że przyczyna były „arcyboleśnie prosta”, teraz też wszystko ma być „proste”.
Nie chcę odnosić się do komentarzy prezydenta, zwłaszcza, że nigdy nie słyszałem, by wcześniej zajmował się tematyką transportu. Natomiast proponowałbym głowie państwa, żeby wezwał do siebie premiera i ministra transportu oraz zapytał ich o aktualną zdolność Urzędu Transportu Kolejowego do wykonywania w Polsce funkcji krajowej władzy w zakresie bezpieczeństwa kolejowego. W tej instytucji od kilku miesięcy nie ma szefa, nie ma też od ponad pół roku nikogo, kto zarządzałby pionem bezpieczeństwa ruchu kolejowego. Panuje potężny chaos organizacyjny. Niech o absurdalności sytuacji świadczy fakt, że urząd ten zajmował się ostatnio organizowaniem konkursu na najpiękniejszą lokomotywę, a 50% jego korespondencji to były nadesłane konkursowe prace dzieci.
Konkursy na najpiękniejszą lokomotywę zamiast kontroli bezpieczeństwa?
W kluczowym dla bezpieczeństwa kolejowego urzędzie, od dwóch lat pracownicy, którzy pełnili funkcję inspekcyjną, zajmujący się nadzorem nad automatyką, jakością taboru czy sterowaniem ruchem, byli wysyłani do... sprawdzania stanu toalet w wagonach i poziomu zadowolenia klientów przed kasami. To jest przecież zadanie przewoźników. Skutkiem tego jest odwrócenie zadań tej instytucji. A to nie jest jedyny urząd, gdzie w ostatnich latach panuje ciągły stan głębokiej degradacji. O zagrożeniach związanych z zagadnieniami bezpieczeństwa ruchu kolejowego, mówiłem już w 2010 roku. W maju 2011 r. pisałem nawet do premiera w tej sprawie.
To wszystko, to są kluczowe punkty, które zapewniają nam bezpieczeństwo. Skoro szwankują - wzrasta zagrożenie. Problem w tym, że rząd nie wyciąga żadnych wniosków. A bez tego katastrofy będą się powtarzać. Przez zaniechania w tej materii, trzeba to jasno stwierdzić, rząd stwarza potencjalne zagrożenie dla życia obywateli.
W normalnym państwie, rząd ponosi polityczną odpowiedzialność, gdy zdarzają się katastrofy, które demaskują zaniedbania władzy.
Rząd PO od paru lat specjalizuje się w zakresie ratownictwa i działań ratunkowych po katastrofach. To polityka post-factum. Patrząc na jego brak umiejętności zarządzania ryzykiem, możemy nazwać go "rządem spóźnionej fazy". To przecież nawet nie jest rząd autorski, tylko aktorski. Platformę kręci maszyna marketingu, bez jakiegokolwiek generowania wartości dla państwa. Najgorsze, że rząd zawodzi w kluczowym obszarze dla państwa – w niedostatecznym chronieniu obywateli przed nieszczęściami.
Katastrofy nie biorą się „znikąd”. Doprowadza do nich miedzy innymi powolny rozkład państwa i zaniechania w jego modernizacji. Jeśli proces degradacji struktur państwa nie zostanie zatrzymany - będzie dochodzić do kolejnych katastrof. Proszę spojrzeć na statystyki w latach 2006-2009. Mieliśmy wtedy w Polsce spadek wypadków kolejowych. Dzisiaj mamy ich znaczący wzrost. To dowód, że państwo traci zdolność w zakresie zapewniania obywatelom bezpieczeństwa. A przecież to nadrzędny cel państwa!
Jak pisała „Gazeta Polska Codziennie” , Ryszard Szczygielski, prezes spółki, która dostała zlecenie na remont na tym odcinku, na którym doszło do tragedii, to człowiek Platformy, członek komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Jak duży wpływ na tę katastrofę miał dobór kadrowy?
Pod rządami Platformy kluczowe resorty, które mają czuwać nad bezpieczeństwem obywateli, obsadzają polityczni aktorzy, celebryci, albo tzw. „ludzie ze świeżym spojrzeniem”, czyli „spojrzeniem” niepopartym jakąkolwiek wiedzą. W Polsce PO księgowy nadzoruje polską policję, celebrytka inwestycjami w sporcie, a minister transportu 24 godziny przed objęciem urzędu wiedział, że ma być szefem resortu sportu. Dwa tygodnie temu (pisały o tym niektóre media) petent załatwiający sprawę w Ministerstwie Transportu powiedział, że w Polsce państwo zaczyna działać dopiero jak się ktoś podpali pod Kancelarią Premiera , za co... trafił do szpitala psychiatrycznego. Wypuszczając go po 5 dniach ze szpitala tamtejszy lekarz napisał w opinii „pogodny, zdrowy, lekko rozdrażniony”. Nie można już ukryć, że to „lekkie rozdrażnienie” dotyka coraz większą część społeczeństwa. Co tu ma jeszcze nastąpić, żeby zaszła zmiana w Polsce?
Czym w pierwszej kolejności należałoby się zająć w resorcie transportu?
Niezbędna jest systemowa analiza zagrożeń dotyczących wydatkowania środków na drogi i koleje i natychmiastowe działania minimalizujące scenariusz utraty części środków unijnych. Zwrócę uwagę, że po ponad 4 latach prowadzenia inwestycji kolejowych, rząd wykorzystał 1% z przyznanych 4,8 mld euro. Zaplanował na renowację dworców 6,2 mld zł i do tej pory wydał dopiero 300 mln zł. To są stracone pieniądze! Dodatkowo ten rząd, mówiąc kolokwialnie „ma gdzieś” ludzi, którzy po prostu znają się na robocie. Rządzi zasada: nic nie wiesz… masz szansę na awans w rządzie Donalda Tuska.
Z pana słów wynika, że PO nie tylko upartyjniła państwo do niespotykanych dotąd rozmiarów, ale też niekompetencją doprowadziła do rozkładu w kluczowych dziedzinach.
Jeden z wyborców, którego ostatnio spotkałem powiedział coś takiego – „w ostatnich kilku latach mój kontakt z państwem to jak wkładanie ręki do cierniowego krzaka, prawie zawsze wychodzę podrapany i poraniony”. Zwykły człowiek nie oprze się o pustą ścianę politycznego marketingu. Dziś obywatel został sam, pozbawiony jakiegokolwiek oparcia.
http://gpcodziennie.pl
http://facebook.com/gpcodziennie
http://twitter.com/gpcodzienna
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz