poli mili -cyjne szanse lemminga"RP"
nissan, czw., 04/12/2008 - 22:23
** OBRONA EUROPOSŁA PRZED NIESPRAWIEDLIWYM OSKARŻENIEM **
1. Wczoraj w Ostrowie Wielkopolskim broniłem jako adwokat europosła Witolda Tomczaka, oskarżonego o znieważenie prawie 10 lat temu dwóch policjantów.
Bronię dr Tomczaka z pełnym przekonaniem, ze został oskarżony niewinnie i jestem przekonany, że to udowodnię przed sądem.
2. Policjanci zatrzymali Tomczaka w środku nocy, bo myśleli, że prowadzi samochód po pijanemu. Okazał się jednak trzeźwy jak pień kaktusa. Policjanci brutalnie wywlekli go z samochodu i zakuli w kajdanki, bez żadnej realnej potrzeby. - Dlaczego pan nie okazał legitymacji poselskiej - dziwili się potem policjanci, a w ślad za nimi także prokuratura i sąd. Gdyby Tomczak od razu "zaszastał" legitymacją poselską, zostałby grzecznie przeproszony i odprowadzony na rogatki miasta (tak zeznawali policjanci). A on do poselstwa przyznał się dopiero, gdy siedział już skuty na komendzie. Taki skromny był i przez tę skromność napytał sobie biedy.
3. Tomczak nie okazał legitymacji, wskutek czego policja potraktowała go jak zwykłego obywatela, czyli brutalnie. Potem policjanci przestraszyli się, ze zostaną pociągnięci za tak zwane konsekwencje. Musieli się jakoś bronić, a najlepszą obroną jest co? Oczywiście atak. Wiec zaatakowali Tomczaka, ze ich znieważył. Nikt tych zniewag nie słyszał, poza samymi zainteresowanymi policjantami. Są bezstronni świadkowie, którzy stwierdzają, że Tomczak przez cały czas interwencji zachowywał się spokojnie. A prokurator mimo to go oskarżył, wbrew wszelkiej logice wydarzeń. Poseł Tomczak dziesiąty juz rok wleczony jest po prokuraturach i sądach w tej sprawie. Żenada!
4.Sprawa Tomczaka pokazuje, jak łatwo można wrobić niewinnego człowieka w niszczący go proces. Ale nie tracę nadziei, ze sprawiedliwość jednak zwycięży.
5. Na sprawę Tomczaka przyszły jak zwykle tłumy życzliwych mu ludzi. Sąd wpuścił na salę 60 osób, ponad drugie tyle zostało za drzwiami. Była flaga narodowa i figurka Matki Boskiej, która jednak tez została za drzwiami, bo sąd nie wpuścił jej na salę rozpraw. Myślę, że Matka Boska nic by w rozprawie nie przeszkadzała, ale nie weszła, trudno!
6. Na wczorajszej rozprawie złożyłem wniosek o zwrot sprawy do prokuratury, z uwagi na nielogiczności i sprzeczności w akcie oskarżenia. Powiem szczerze, ze takiego bełkotu i bezsensu w akcie oskarżenia to ja jeszcze nie widziałem.
Sad ma się teraz zastanowić i podjąć decyzję 1 grudnia. Treść mojego wniosku załączam poniżej, jako prawniczą ciekawostkę:
Adw. Janusz Wojciechowski
Obrońca oskarżonego Witolda Tomczaka
Sygn. Akt II.K.689/01
Sąd Rejonowy w Ostrowie Wielkopolskim
Wydział Karny
Wniosek procesowy obrońcy oskarżonego
Jako obrońca oskarżonego Witolda Tomczaka, wnoszę o wydanie na podstawie art. 345 & 1 kpk postanowienia o przekazaniu sprawy prokuratorowi w celu uzupełnienia istotnych braków postępowania przygotowawczego, a w szczególności w celu usunięcia istotnych braków aktu oskarżenia, polegających na niejasności co do tożsamości czynów zarzucanych oskarżonemu.
Akt oskarżenia dotknięty jest następującymi brakami:
1) nie została sprecyzowana treść wypowiedzi rzekomo znieważających pokrzywdzonych policjantów:
2) zachodzi niejasność co do miejsca miejsca jednego ze zdarzeń opisanych w akcie oskarżenia
3) w zarzucie I aktu oskarżenia jako osoba pokrzywdzona rzekomym znieważeniem wskazany został funkcjonariusz policji Jacek Bałamącek, podczas gdy z uzasadnienia aktu oskarżenia wynika, że funkcjonariusz ten znieważony nie był.
4) Brak sprecyzowania czasu i miejsca zarzucanych czynów,
5) W konsekwencji braku precyzji co do czasu i miejsca czynów – niemożność zidentyfikowania, czy Witoldowi Tomczakowi oskarżyciel publiczny zarzuca dwukrotne znieważenie funkcjonariuszy policji w ramach dwu następujących po sobie zdarzeń, czy też zarzuca mu się znieważenie dwóch pokrzywdzonych w ramach jednego zdarzenia,
6) Zupełna niezgodność między treścią zarzutów a treścią uzasadnienia aktu oskarżenia, polegająca na tym, że opisy czynów zawarte w zarzutach aktu oskarżenia są zupełnie inne niż opisy czynów zawarte w uzasadnieniu aktu oskarżenia.
7) Niespójność i sprzeczności w treści samego uzasadnienia, w którym jako dowód winy przytoczony został wynik eksperymentu odnoszącego się do pierwszego zdarzenia, co do którego w tym samym uzasadnieniu oskarżyciel stwierdził, ze Witold Tomczak nie wiedział, że ma do czynienia z policjantem.
Uzasadnienie
1. W akcie oskarżenia zarzucono oskarżonemu dwa czyny, pierwszy polegający na znieważeniu słowami obelżywymi funkcjonariusza policji Jacka Bałamącka i drugi, polegający na znieważeniu słowami obelżywymi funkcjonariusza policji Sławomira Marka. Akt oskarżenia nie wskazuje jednak, jakie obelżywe słowa zostały wypowiedziane przez oskarżonego, a jest to okoliczność o podstawowym znaczeniu dla obrony. Żeby ocenić, czy wypowiedź miała charakter zniewagi, trzeba znać jej treść. W zarzutach aktu oskarżenia treść ta nie została wskazana.
2. W uzasadnieniu aktu oskarżenia podane są sprzeczne informacje co do miejsca czynu. Raz jest mowa o ulicy Gimnazjalnej, potem o ulicy Gimnastycznej, gdy tymczasem świadkowie lokują to zajście przy ulicy Ledóchowskiego. Jest to karygodna niestaranność w sformułowaniu oskarżenia, utrudniająca merytoryczną obronę.
3. Zarzut pierwszy aktu oskarżenia dotyczy znieważenia funkcjonariusza Bałąmącka, podczas gdy ani z treści uzasadnienia, ani z „podpierających” oskarżenie zeznań funkcjonariuszy policji, zwłaszcza samego Bałamącka nie wynika, aby został on znieważony. Zarzut znieważenia Bałamącka jest więc całkowicie bezpodstawny i dowodzi, że oskarżyciel pogubił się w poszukiwaniu okoliczności wspierających oskarżenie.
4. Akt oskarżenia nie wskazuje z konieczną precyzją czasu i miejsca zarzucanych czynów. Wskazuje jedynie dzień i miasto.
5. Brak precyzji co do czasu i miejsca czynu wprowadza całkowitą dezorientację co do tożsamości zarzucanych czynów. Z treści aktu oskarżenia nie sposób wywnioskować, czy oskarżonemu zarzuca się dwa kolejne czyny, popełnione w pewnym odstępie czasu (znieważenie J. Bałamącka na ul. Gimnazjalnej czy Gimnastycznej, a może Ledóchowskiego) i w jakiś czas potem znieważenie S. Marka na ulicy Kościuszki, czy może zarzuca mu się dwa czyny polegające na znieważeniu dwóch funkcjonariuszy w ramach jednego i tego samego zdarzenia? Tego nie wiemy.
6. I wreszcie rzecz zasadnicza – zarzuty zupełnie nie korespondują z uzasadnieniem. W zarzutach mamy: czyn I – znieważenie Bałamącka, czyn II – znieważenie Marka. Tymczasem z uzasadnienia wynika, że zajście miało dwie fazy. Pierwsza – na ulicy Gimnazjalnej(Gimnastycznej?), podczas której znieważony miał być S. Marek - i druga – na ulicy Kościuszki, podczas której rzekome zniewagi miały dotyczyć funkcjonariusz Marka i Gmura. Funkcjonariusz Gmur w ogóle nie został wskazany jako pokrzywdzony.
7. Sprzeczności dotyczą też samego uzasadnienia. Jako dowód świadczący przeciw oskarżonemu został przytoczony eksperyment, wskazujący że funkcjonariusz Bałamącek mógł słyszeć zniewagi kierowane wobec funkcjonariusza Marka. Treść eksperymentu wskazuje, że chodziło o pierwsze zajście na ulicy Ledóchowskiego. Tymczasem w dalszym fragmencie uzasadnienia autor aktu oskarżenia sam stwierdza, że w czasie pierwszego zajścia Witold Tomczak w swoim rozmówcy nie rozpoznał policjanta. Skoro nie wiedział, że miał do czynienia z policjantem, to nie może odpowiadać za znieważenie policjanta, bo nie ma niezbędnej dla bytu przestępstwa umyślności. W takim razie eksperyment, przywoływany jako dowód winy Witolda Tomczaka, nie ma żadnego znaczenia, albowiem dotyczył zdarzenia, w trakcie którego Witold Tomczak jeszcze nie wiedział, że miał do czynienia z policjantem.
8. Mamy zatem akt oskarżenia wewnętrznie sprzeczny. Treść obu zarzutów nie przystaje opisu faktów, podanego w uzasadnieniu. Wystarczy przeczytać akt oskarżenia, aby się dowiedzieć, że nie było takiego zdarzenia, podczas którego znieważony by został funkcjonariusz Bałamącek i nie było też zdarzenia, w którym znieważony byłby funkcjonariusz Marek (jeśli już, to Marek i Gmur). To są sprzeczności kompromitujące oskarżenie, ale to są też sprzeczności, które przede wszystkim uniemożliwiają sensowną obronę Witolda Tomczaka, bo nie wiadomo o co jest on oskarżony.
9. Na zakończenie jeszcze jedna refleksja. W lutym 2001 roku pan prokurator Woźny umorzył postępowanie przeciwko posłowi Tomczakowi, rzeczowo i logicznie argumentując, że wątpliwości nie można tłumaczyć na niekorzyść podejrzanego. W październiku tego samego roku, ten sam prokurator Woźny s[porządził jednak akt oskarżenia. Od lutego do październiku 2001 roku w materiale dowodowym nie zmieniło się nic, nie pojawiły się żadne nowe fakty czy dowody, poza wątpliwej wartości eksperymentem procesowym, na okoliczność czy świadek Bałamącek mógł słyszeć słowa Tomczaka (który nie wiedział, że ma do czynienia z policjantem!). Ten dziwny eksperyment nie przesądza przecież, że Tomczak wypowiedział przypisywane mu słowa. Powstaje pytanie, co się takiego stało, że prokurator wcześniej przekonany o braku podstaw do oskarżenia Tomczaka, po paru miesiącach jednak wniósł to oskarżenie, popadając w nim jednak w wewnętrzne sprzeczności. Treść aktu oskarżenia wskazuje moim zdaniem, że autor aktu oskarżenia od początku nie wierzył w to, co pisał.
10. I jeszcze jedna uwaga: Wydane 1 lutego 2001 roku postanowienie o umorzeniu postępowania nie zostało zaskarżone w terminie. Zaskarżył je po terminie pokrzywdzony Sławomir Marek, któremu prokurator przywrócił termin do wniesienia zażalenia, mimo że sam stwierdził, iż pokrzywdzony zmienił miejsce zamieszkania nie powiadamiając o tym prokuratury, przez co postanowienie odebrał z opóźnieniem. Rodzi się pytanie, czy przywrócenie terminu w takiej sytuacji jest reguła, czy wyjątkiem uczynionym na niekorzyść Witolda Tomczaka? Śmiem przypuszczać, że chodziło o to drugie – przywrócenie terminu zmierzało do tego, żeby za wszelką cenę doprowadzić do oskarżenia posła Tomczaka.
11. Gdyby sprawa była na etapie przed rozpoczęciem przewodu sądowego, wnosiłbym oczywiście o skierowanie sprawy na posiedzenie i jej umorzenie wobec braku faktycznych podstaw oskarżenia. Na obecnym etapie postępowania jest to niemożliwe, dlatego wnoszę o zwrot sprawy do postępowania przygotowawczego, aby prokurator uporządkował logicznie akt oskarżenia albo też zrobił to, co jedynie należy uczynić – aby umorzył postępowanie wobec całkowitego braku podstaw oskarżenia.
Janusz Wojciechowski 06 listopada 2008 http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/1,DA2008-11-06,index.html
----------------------------
szanse lemminga RPrl oceniam na +/- o,ooooooo1 szans EUposła RPrl
/ - / optymista RPrl
- nissan - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. Sąd uznał W. Tomczaka winnym;
Sąd uznał W. Tomczaka winnym; odstąpiono od wymierzenia kary
Dziś warszawski sąd okręgowy uznał Witolda Tomczaka za winnego
uszkodzenia rzeźby, ale odstąpił od wymierzenia kary. Były poseł stanął
przed sądem za to, że broniąc godności św. Jana Pawła II naruszył
obrazoburczą rzeźbę. W. Tomczak musi pokryć koszty procesu.
Witold Tomczak jest
oskarżony w związku z uszkodzeniem w 2000 r. obrazoburczej instalacji z
głazem przygniatającym Jana Pawła II.
Sprawa przed sądami i w prokuraturze
toczyła się aż 16 lat. Dopiero w lipcu tego roku Prokuratura Okręgowa w
Warszawie złożyła wniosek o umorzenie sprawy. Prokuratura stwierdziła,
że nie było przestępstwa, ale nie wycofała aktu oskarżania.
A różnica jest zasadnicza – przyznaje obrońca Witolda Tomczaka.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia umorzył dziś sprawę warunkowo na roczny okres próbny.
Dodatkowo sąd obarczył Witolda Tomczaka kosztami procesu.
Jak mówi Witold Tomczak, wyrok„przyjmuje z pokorą”.
Po zapoznaniu się z dokumentem zapadanie decyzja o ewentualnej apelacji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl