Szósta potęga w Europie
tu.rybak, ndz., 04/03/2012 - 23:18
Tak się złożyło, że jako kibic spędziłem dwa dni w szpitalu. Na SORze (szpitalny oddział ratunkowy). Opowieści o tym, że służba zdrowia ma się dobrze wydają się być lekko przesadzone.
Już początki były trudne. Pod 999 odbiera policja. Mówię, że
- chciałem z pogotowiem...
- to trzeba pod 999 dzwonić
Za kolejnym razem (za każdym razem odbiera policja: trzeba pod 999 dzwonić) pogotowie odsyłało do lekarza, lekarz do pogotowia. Udało się, przyjechali. W szpitalu kroplówki i badania.
W międzyczasie...
W poczekalni brak miejsc siedzących. Pani w recepcji obsługuje kolejnych interesantów. Wiem co napisałem: interesantów. Jeden z gości, mówiący po polsku, z paszportem. Nie Polak. Nie ma peselu. I pani nie może go zarejestrować, bo system nie przyjmie...
Inny po dwóch zawałach zasłabł. Za czterdzieści minut jak lekarz "zrobi" teczkę będzie przyjęty. Przyjęli go szybciej, w jakiś pół godziny, przy mnie nie umarł.
Po drugiej stronie drzwi...
Łóżka na korytarzach. Chorzy na wózkach nie mogą się mijać. To w sobotę, bo w niedzielę...
Na korytarzach na krzesełkach plastikowych siedzą interesanci z kroplówkami. Już pojedynczy wózek przejechać nie może...
I dialogi:
Ja: Pani doktor, kiedy będziemy coś wiedzieli?
PD: czekamy jeszcze tylko na wyniki badania moczu, zaraz będą...
Ja: Jakim cudem? Mocz sam się zbada stojąc i czekając od rana koło łóżka? Bo nikt go do badania nie wziął...
Interesant: Pani doktor kochana
PD: Tylko nie kochana
Ja: Pani doktor, kiedy będziemy mogli coś wiedzieć?
PD: za jakieś dwie godziny, po kroplówkach
(po dwóch godzinach)
Ja: Pani doktor, a co z tym kroplówkami? Bo nie było...
PD: Jak nie było, ja mam zapisane, że było
Ja: Pani doktor, to kiedy będą wyniki badań?
PD: za kilka godzin, w takim razie może proszę przywieźć coś do jedzenia chorej i może jakąś gorącą herbatę...
Więcej mi się nie chce. Kolejka oczekujących (podkreślam: na SORze) nie mieściła się w poczekalni. Nie to, że na miejscach siedzących. W ogóle.
Zrozumiałem, że SORy przejmują funkcje przychodni. No bo skoro w przychodni na wizytę u internisty trzeba czekać tydzień, to dokąd człowiek ma pójść? Na ulicę?
Chyba tak. Tylko nie pójść, a wyjść...
Tytuł wymaga wyjaśnienia: to według Tuska jesteśmy szóstą potęgą w Europie. Według mnie mamy zapaść państwa do szóstej potęgi...
Już początki były trudne. Pod 999 odbiera policja. Mówię, że
- chciałem z pogotowiem...
- to trzeba pod 999 dzwonić
Za kolejnym razem (za każdym razem odbiera policja: trzeba pod 999 dzwonić) pogotowie odsyłało do lekarza, lekarz do pogotowia. Udało się, przyjechali. W szpitalu kroplówki i badania.
W międzyczasie...
W poczekalni brak miejsc siedzących. Pani w recepcji obsługuje kolejnych interesantów. Wiem co napisałem: interesantów. Jeden z gości, mówiący po polsku, z paszportem. Nie Polak. Nie ma peselu. I pani nie może go zarejestrować, bo system nie przyjmie...
Inny po dwóch zawałach zasłabł. Za czterdzieści minut jak lekarz "zrobi" teczkę będzie przyjęty. Przyjęli go szybciej, w jakiś pół godziny, przy mnie nie umarł.
Po drugiej stronie drzwi...
Łóżka na korytarzach. Chorzy na wózkach nie mogą się mijać. To w sobotę, bo w niedzielę...
Na korytarzach na krzesełkach plastikowych siedzą interesanci z kroplówkami. Już pojedynczy wózek przejechać nie może...
I dialogi:
Ja: Pani doktor, kiedy będziemy coś wiedzieli?
PD: czekamy jeszcze tylko na wyniki badania moczu, zaraz będą...
Ja: Jakim cudem? Mocz sam się zbada stojąc i czekając od rana koło łóżka? Bo nikt go do badania nie wziął...
Interesant: Pani doktor kochana
PD: Tylko nie kochana
Ja: Pani doktor, kiedy będziemy mogli coś wiedzieć?
PD: za jakieś dwie godziny, po kroplówkach
(po dwóch godzinach)
Ja: Pani doktor, a co z tym kroplówkami? Bo nie było...
PD: Jak nie było, ja mam zapisane, że było
Ja: Pani doktor, to kiedy będą wyniki badań?
PD: za kilka godzin, w takim razie może proszę przywieźć coś do jedzenia chorej i może jakąś gorącą herbatę...
Więcej mi się nie chce. Kolejka oczekujących (podkreślam: na SORze) nie mieściła się w poczekalni. Nie to, że na miejscach siedzących. W ogóle.
Zrozumiałem, że SORy przejmują funkcje przychodni. No bo skoro w przychodni na wizytę u internisty trzeba czekać tydzień, to dokąd człowiek ma pójść? Na ulicę?
Chyba tak. Tylko nie pójść, a wyjść...
Tytuł wymaga wyjaśnienia: to według Tuska jesteśmy szóstą potęgą w Europie. Według mnie mamy zapaść państwa do szóstej potęgi...
- tu.rybak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
9 komentarzy
1. Rybaku
mam nadzieję, że pacjentce lepiej, to najwazniejsze.
Co do reform Kopaczowej, która przejdzie do historii jako Modliszka, bo do czego sie nie dotknie, to ciągnie się za nią śmiertelne kłamstwo, to tragedia prawdziwa.
Od ratowania ludzi zamiast słuzby zdrowia jest straż pożarna....
http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120220/REG00/9492...
Michałek! On nie oddycha! Ratunku! – usłyszał w telefonie przerażony głos kobiety starszy ogniomistrz Krzysztof Zahorowski, dyżurny Miejskiego Stanowiska Kierowania w Białymstoku. Dzwoniła matka 4-letniego chłopczyka. Chciała zadzwonić po pogotowie. Strażak wezwał karetkę i do czasu jej przyjazdu (prawie 20 minut) instruował kobietę, co robić. Uspokajał ją. Pomógł przywrócić Michałkowi oddech.
Co z numerem 112 ? Też łączy jak wybierze, albo policje, albo straż, albo pogotowie.
"Drzewa umierają stojąc" sztuka Alejandro Casony z obsadzeniem w rolach prof.Religi , a w roli prawdziwego wnuka Ewy Kopacz.
W sztuce Alejandro Casony gdy fałszywy wnuk z nieprawdziwą żoną zbierają się do wyjazdu, zjawia się prawdziwy Mauricio - brutalny, bezwzględny, cyniczny.
I tak pacjenci w "zreformowanej" przez Kopacz i Komorowskiego, który podpisał zawetowany ustawy, słuzbie zdrowia, będa umierali stojąc w szpitalnych oddziałach ratunkowych.
Dożynają watahy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Pan Rybak
Szanowny Panie Rybaku,
Współczuje Panu,
Ma Pan racje jesteśmy szóstą potęgą w pluciu na gaulaitera i dziadzie z ruskich bud.
Być może dwa lata temu, moja córka chciała złożyć życzenia świąteczne byłemu dyplomacie portugalskiemu, który ze względu na już nieżyjącą żonę,Niemkę mieszka od lat w Berlinie.
Zadzwoniła. Po drugiej stronie telefonu bełkot. Córka mówi co się stało. On nigdy nie pił. Powtarza telefon kilka razy.
Dzwoni do Berlina na 112. Z Polski taki numer nie odpowiada. Dzwoni do niemieckiej straży pożarnej na numer, który wyszukałem w necie.
Niemiecki strażak, proszę podać adres. Nie wiem. Wiem, że mieszka nad rzeką a po drugiej stronie ulicy jest gmach partii pani Merkel.
Strażak, proszę podać telefon.
Za kilkanaście minut córka ponownie dzwoni na telefon domowy Portugalczyka. Odbiera telefon, osoba przedstawiająca się jako strażak.
W tej chwili karetka zabrała pacjenta do szpitala, lekarz stwierdził zawał. Do jakiego szpitala. Moment, muszę sprawdzić. Po chwili podaje adres szpitala
Córka dzwoni do szpitala, Dyżurny lekarz odpowiada
Tak przyjęliśmy takiego pacjenta, odesłaliśmy do specjalistycznej klinik, tu podaje adres. W klinice tak, jest taki pacjent, lekarz twierdzi, że za parę godzin będzie wiadomo, czy przeżyje.
Córka dzwoni po kilku godzinach. Lekarz w Klinice. Tak, będzie żył.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Panie Michale,a MY ?
my mamy rozsypującą się Polskę,drogi bez asfaltu,kliniki bez personelu a TELEFONY ?
mamy,
ale na ciągłym POdsłuchu...a teraz już wiemy,ze nawet Kolej,z której niegdyś byliśmy dumni,rozsypuje się na naszych OCZACH,zabierając Ludzkie Istnienia
a dlaczego ? bo jak niegdyś byli pierwsi sekretarze partii jako VIPY,to teraz są ale prezesami miliona spółek,spółeczek i czort znajet jakich jeszcze "dziwnych miejsc pracy"
kiedyś jakiś STAŚ chciał się sprawdzić w byznesie,dzisiaj sprawdzają się różne mirki,ryśki
fryzjerczyki i dawne modele fotograficzne...może i kiedyś nawet przystojne,ale co z tego...
skoro
z rozumem kiepsko....
gość z drogi
4. Nie tylko nie umieją,ale nie chcą ratować.
Oczywiście nie mówię o lekarzach. Mówię o systemie. Ten system rządzenia duszą i ciałem
przyszedł z Zachodu. Tak więc trzeba obalić kilka mitów. Już wiemy, że ich czyny wyprzedzają naszą świadomość o tym ,co się dzieje. I wcale nie pytają nas o zgodę.
Przyzwyczają nas do eutanazji. Przecież jesteśmy potulnymi baranami idącymi na rzeź.
Zasadnicza różnica jest taka, że tam dba się o życie dzieci.
Zresztą najkrócej mówi o tym Z.Krasnodębski w Gazecie Polskiej z 28 lutego.
Jest jedna niekonsekwencja w tym międzynarodowym rządzeniu zbirów. Oni nam nie są potrzebni. Oni bez nas nie mogą żyć.
Sorry, jeszcze jedna niekonsekwencja,taka na dziś: Nie chcą płacić emerytur - nie należy płacić składek. Ale oni je przejadają na bieżąco, więc te składki idą na aktualne emerytury.
I tu nas mają.
,,Łatwiejsze byłoby zapewne wyznaczenie maksymalnej długości życia (z wyjątkiem oczywiście polityków partii rządzącej i „dóbr narodowych”). Ale to w Europie może załatwić tylko rynek. W krajach „zachodnich” wyraźna jest tendencja, by legalizować i promować eutanazję, za czym przemawiają silne motywy ekonomicznie. U nas na razie natarczywie reklamuje się ubezpieczenia oferujące polisy pogrzebowe oraz odwróconą hipotekę, by jeszcze trochę zarobić na staruszkach. Ale być może reforma służby zdrowia Ewy Kopacz, firmowana przez Arłukowicza, skutecznie obniży oczekiwaną średnią długość życia.
Polityka prorodzinna – nie, orliki – tak
Prawdopodobnie większość tych po 50. roku życia będzie miała trudności ze znalezieniem lub utrzymaniem pracy. Realnie żaden kapitał nie będzie odkładać się na emerytalnych kontach. Emerytury nadal będzie się wypłacać z bieżących wpłat i kredytów. Młodzi będą wyjeżdżać do jeszcze większych miast – poza Polską. Tam także ludność się starzeje, więc zapotrzebowanie na tanich opiekunów, sanitariuszy i pielęgniarki, na sprzątaczki i robotników będzie się zwiększać. Podwyższenie wieku emerytalnego zachwieje subtelną równowagą polskiej gospodarki. Kiedyś w realnym socjalizmie ważną funkcję pełniły babcie, które wystawały w kolejkach. Na Tuskowej zielonej wyspie babcie pilnowały wnuków, gdy rodzice pracowali na saksach lub w Tesco, dorabiały do głodowej emerytury.
Premier Pawlak ma rację, gdy przyznaje, że nie bardzo wierzy w państwowe emerytury i raczej należy liczyć na rodzinę. Tyle że w Polsce prowadzi się politykę antyrodzinną. Tu potrzebne byłyby prawdziwe reformy. Jak niedawno skrupulatnie obliczono w Niemczech, wychowanie jednego dziecka w tym kraju kosztuje 121 752 euro, ale jedna czwarta tej sumy jest finansowana przez państwo. Na przykład przez 14 miesięcy rodzice pobierają zasiłek w wysokości do 1800 euro. Do 25. roku życia wypłaca się zasiłek na dziecko. Nie wiem, ile kosztuje wychowanie dziecka w Polsce, ale wiem, że pomoc państwa to w istocie jałmużna dawana na odczepnego. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że państwo polskie jest za biedne, by uprawiać politykę prorodzinną. Nie jest jednak za biedne, by budować setki boisk piłkarskich dla młodzieży, na których już niedługo nie będzie miał kto grać."
5. szanowny Rybaku,TU nie o przyszłość Młodych idzie
ale o starzejące się EGO rządzącycha
Orliki są tego przykładem,wszak nie do grania w piłke mają służyć,tylko KOLESIOM forsę przynieść,
oczywiście tym,którzy je budują...
a emerytury dla Młodych ? śmiechu warte...ich PO prostu nie będzie za Trzydzieści i parę lat,
"tfórców "tych pomysłów też nie,...mimo "zdrowego trybu życia"
gość z drogi
6. @gzd
nic o młodych nie pisałem...
Co do orlików - podobnie uważam, że chodziło o a) kasę i b) PR
7. Rybaku
zaniżyłes lokatę , jaka szósta, lider liderów!
Kopacz: Inwestycje opłacalne, system sprawny
Polski system ratownictwa jest na europejskim poziomie - uważa marszałek Sejmu, była minister zdrowia Ewa Kopacz
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. fakt
A Komorowski ocenil że to byla "piekna akcja".
Czyli nie dosc że lider, to jeszcze piekny...
9. jaka piekna akcja ! europejska!
Na miejsce katastrofy kolejowej pod Szczekocinami poleciały dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Aż z Warszawy i Wrocławia, choć dużo bliżej było z baz HEMS (Śmigłowcowa Służba Ratownictwa Medycznego) w Gliwicach, Kielcach czy Łodzi. Powód?
Śmigłowce tylko z trzech, spośród 17, miast mogą latać po zachodzie słońca, a tylko warszawskie 24 godz. na dobę.
Problemem nie są pieniądze, jak zapewnia LPR, ale czas, bo Eurocoptery EC 135, jedne z najnowocześniejszych śmigłowców na świecie, trafiły do Polski niedawno - pierwszy we wrześniu 2009, a ostatni w kwietniu 2011.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl