Durak lex, czyli śmierć frajerom

avatar użytkownika Jan Kalemba

Śmierć frajerom!” było zawołaniem warszawskiego świata przestępczego z czasów okupacji. Owi chojracy, bohaterowie pitawali – z rosyjska zwani „urka” – byli organizatorami i uczestnikami podziemia, ale wyłącznie przestępczego. Nauka na „tajnych kompletach”, Szare Szeregi i Armia krajowa, wszystkie te i inne przejawy Polskiego Państwa Podziemnego były – wedle tych knajaków – dla frajerów, to jest dla „żoliborskiej inteligencji” i dla młodzieży wychowanej na tradycyjnych wartościach, a więc w pogardzie dla występku.

Ilustrację hasła, zawartego w tytule, oglądam na co dzień przez okno: dwukierunkowa jezdnia szeroka na 7 m, przedzielona wzdłuż podwójną linią ciągłą; z jednej i drugiej strony stoją znaki „zakaz zatrzymywania i postoju”; na chodniku szerokim na 1,5 m w dzień i w nocy parkują samochody dwoma kołami; pod średniej wielkości sklepem spożywczym zatrzymują się bezceremonialnie ciężarówki z towarem. W rezultacie, wszyscy tedy przejeżdżający przekraczają tę podwójną linię ciągłą, a matki niejednokrotnie muszą pchać wózki po jezdni...

Nie mieszkam zaś w zapadłej dziurze afrykańskiej, lecz po środku Europy, w mieście stołecznym Warszawa. Nie widziałem pod swoim domem interweniujących policjantów lub strażników miejskich, chociaż nie ma dnia, aby nie przejeżdżał tędy patrol jednych i drugich. Od wielu dni nie reaguje też żadna ze służb na to, że jeden ze znaków drogowych ktoś urwał „na chama” i wyrzucił w pobliskie krzaki. Może lepiej byłoby zlikwidować na tej ulicy wszystkie drogowe znaki pionowe i poziome? Wtedy łatwiej byłoby udawać, że prawa nie ma, nie trzeba go przestrzegać i nie trzeba go egzekwować!...

Fikcja prawa, fikcja jego przestrzegania i egzekwowania na mojej ulicy jest miniaturką fikcji prawnej całego państwa polskiego.

To tu przecież – weźmy pierwszy z brzegu przykład – udaje się powszechnie, że nie istnieje Art. 22 Kodeksu Pracy, który stanowi, iż w przypadku ...„wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę”... „nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną”...

Gdzieniegdzie, dla uspokojenia sumień kontrolerów, pisze się niestworzone dyrdymały w tych umowach cywilnoprawnych, aby tylko zakryć ten określony rodzaj pracy na rzecz pracodawcy pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie przezeń wyznaczonym. Zupełnie jakby nie było Art. 271 Kodeksu Karnego, który stanowi w par. 1, że „osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”, a „jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w par. 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”...

No ale czego można się spodziewać po państwie, w którym – wcale nie tak dawno temu – pan premier Tusk publicznie nakłaniał nas do nie płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego, w którym wywala się ze służby gliniarza, bo przedstawił dowody łapówkarstwa wśród działaczy PO, w którym minister twierdzi, że nie podpisał, czym złamałby ustawę antykorupcyjną, a biegły grafolog twierdzi, że to jego podpis. Ciekawe, co spotka teraz wzmiankowanego grafologa?...

Nie mam nawet najmniejszej ambicji, aby tu omawiać wszystkie dziwne rzeczy, które dzieją się w Polsce po roku 1989. W tym celu musiałbym napisać wiele tomów. Piszę to, chociaż bardzo ogólnikowo, bo czuję się jak ten „frajer”, wychowany w przeświadczeniu, że w swoim kraju powinno się mieć takie prawo, które normalny, uczciwy człowiek respektuje i szanuje.

Wydaje się, że jest wielu takich, którzy nie potrafią sobie wyobrazić, aby mogło być inaczej – „Przecież nie da się po tej pana ulicy jeździć zgodnie ze znakami i przepisami!” – A guzik prawda! Można tę jezdnię poszerzyć, chociaż o jedno pasmo ruchu, albo przekwalifikować ulicę na jednokierunkową. Do tego potrzebna jest tylko taka władza, dla której RZĄDZENIE JEST ZABIEGANIEM O DOBRO WSPÓLNE!

6 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @Jan Kalemba

"Fikcja prawa, fikcja jego przestrzegania i egzekwowania" - państwa jako takiego juz prawie nie ma, więc czego mozna oczekiwać od tej władzy, która po listopadzie 2007 przyspieszyła proces likwidacji państwa i wszelkich jego instytucji, które jeszcze działały?

W takiej Afryce, w kraiku rządzonym przez kacyka przynajmniej wszystko jest jasne, w III RP odzyskanej ciągle ludzie zyją w mirażu i ułudzie, że państwo i prawo działa.
Nic bardziej mylnego.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jan Kalemba

2. U poddanych kacyka to chociaż świadomość plemienna występuje

Pozdrowienia

Jan Kalemba
avatar użytkownika Beta

3. Każą nam obłaskawiać nienormalność.

Człowiek usiłuje zrozumieć świat ,w którym żyje. Mały człowiek chodzi nawet w tym celu do szkoły. Nie ma jednak lekcji absurdologii, a ludzie dorośli umówili się,że będą na ten temat milczeć.
Stosunek do życia w absurdzie nie podlega żadnemu z dotychczasowych podziałów. Nie zależy od wykształcenia danego obywatela. Nie zależy też od pochodzenia z tzw. dobrej rodziny. Bo dla przykładu pani Kidawa-Błońska z PO jest wnuczką przedwojennego premiera,
ministra skarbu i autora reformy walutowej Władysława Grabskiego.
I pani Błońska z poważną miną głosi treści absurdalne, nie traktując poważnie ani siebie,ani swoich słuchaczy.
Minister Gowin, też oczywiście z PO, traktuje siebie poważniej i postanowił zmienić prawo
chroniące TRZYSTA KILKADZIESIĄT limitowanych zawodów. Myśleliście dotąd, że to tylko
dotyczy adwokatów?
Nie, to jest trzysta kilkadziesiąt zawodów, w których broni się przywileju niedostępności.
Podobno p.Błońska już zaatakowała Gowina i jego próbę przywrócenia normalności.
Wracam jednak do podziałów społecznych ,jakie wyznacza stosunek do państwa absurdów.
.
To jest chyba tak:
1. Część społeczeństwa robi wszystko żeby się przystosować, a administracyjne niedorzeczności wykorzystać na swoją korzyść. Podlizywanie się ludziom władzy, przynależność do zawodów uprzywilejowanych, znoszenie upokorzeń dla pieniędzy-
z tym wszystkim czują się dobrze i uważają,że ci którzy tego nie robią są frajerami.
Chcą przeczekać, bo jeśli nawet ich razi nieprzestrzeganie Kodeksu Pracy to liczą, że pracę nad przywróceniem normalności wykonają za nich ci z grupy drugiej.

2. Część społeczeństwa, która po prostu wymaga dla siebie szacunku. Nie akceptuje władzy,która nie przestrzega prawa i łamie wolności demokratyczne.

Pan Gowin na pewno stosuje się do ,,znaków pionowych i poziomych" wspomnianych w artykule, ale ponieważ egzystuje w grupie pierwszej nie uda mu się zrobić poważnego
kroku w stronę normalności. Niestety.

avatar użytkownika Jan Kalemba

4. @ Beta

Ale skąd on się tam wziął, ów Gowin? Co, ciupasem go tam zawlekli?

Jan Kalemba
avatar użytkownika Beta

5. Odebranie przywilejów

Odebranie przywilejów korporacyjnych to był pomysł naszego środowiska.
Monopole zawodowe ,jako odbierające prawo do wolnej konkurencji są bezprawne.
Niedostępność usług adwokackich naruszał równość wobec prawa biedniejszych
obywateli.
Właśnie dziś Tusk poparł pomysł Gowina .
Nazwano to dość niefortunnie ,,deregulacją".
A teraz będę śledzić ,jak Rząd ulegając lobby korporacyjnemu będzie stopniowo odbierał zwykłym ludziom nadzieję na podjęcie wyuczonego zawodu.
Pan Kalemba : proszę wybaczyć ,że ten temat poruszam pod Pańskim artykułem, niewątpliwie jednak nawiązuje do problemu stanowienia i przestrzegania prawa.

avatar użytkownika Selka

6. @Beta

He, he...

Powiem więcej: pan (p)osel Gowin, Mini-Ster nagły i niespodziewany od "sprawiedliwości", (idąc zapewne za nieskrywanym marzeniem innego pana, wyżej w hierarchii waaadzy :) - w ramach "deregulacji" wymyślił i wyartykułował publicznie, że...zniesie obowiązkową przynależność do korporacji lekarskiej czyli Izb Lekarskich !

Oczywiście - przez >20 lat NIKT nigdy nie wpadł na ten wspaniały POmysł ! (choć brać lekarska wrzeszczy o tym od początku!, wiedząc, że to czynnik totalnego skostnienia, zurzędniczenia "wiecznych działaczy", wiszących na pasku i za pieniądze waaaadzy na różne "zadania"., i korzystających z obowiązkowej składki lekarzy (40zł/mies/- tj. omal nie 6mln. zł/mies. czystej kasy! - "za co" lekarze dostają...wątpliwej jakości miesięcznik-gazetkę, wywalaną dawno do kosza przed otwarciem)

Problem jednak w tym, że imć Gowin...wpada na ten pomysł - TERAZ!, choć nie ma to nic wspólnego z hasłem owej deregulacji i usunięcia "licencji", bo jakoś chyba i sam Gowin nie chciałby leczyć swej sempiterny np. u przekwalifikowanego ad hoc...fryzjera?
Problem w tym, że PO RAZ PIERWSZY - nie tylko rozsierdzeni do białości lekarze - ale i (pogonieni, a co!) działacze korporacji - w uosobieniu prezesa NRL - M. Hamankiewicza...grożą waaaadzy!

Boszszsz...jak ci głupcy PO-wiacy są przewidywalni, do bólu !

Selka