Miliony Polaków chciałyby już mieć ukończone 67 lat
Młodzi Polacy nie chcą tak długo czekać na nową emeryturę. „Gdyby było to możliwie, już teraz chciałabym mieć ukończone 67 lat” – mówi 18-letnia fryzjerka Anita Dziąsło z Grodziska Mazowieckiego. „Moja mama zazdrości mi, bo musi pracować tylko do sześćdziesiątki. Już teraz wie, że będzie tęsknić za swoją ukochaną kasą numer 5 i obrotowym krzesełkiem z miękkim siedziskiem z gąbki.” „Marzę o tym, by już teraz tak jak mój tata móc szaleć wyładowanym zgrzewkami wody mineralnej wózkiem widłowym między regałami supermarketu.” – z wypiekami na twarzy opowiada czteroletni Krzysio z przedszkolnej grupy muchomorków.
„Nie znam ośmiolatka, który cieszyłby się ze swojej młodości i nie mówił, że chce mieć już sześćdziesiąt siedem lat.” – w rozmowie z Intytötem Übervaterskim twierdzi prof. dr mgr lic. Ryszard Heinrich Liszay, sinolog.
Magdalena Łuk-Kołczan: Co pan prof. dr mgr lic. sądzi o rządowym pomyśle wydłużenia wieku emerytalnego?
prof. dr mgr lic. Ryszard Heinrich Liszay: Jest z utęsknieniem wyczekiwany przez Miliony Polaków. Starszych i młodszych.
Dlaczego tak tego pragną?
Nie jest to nic zaskakującego. Jak mówi stare porzekadło, które przecież jest w gruncie rzeczy i de facto przysłowiem, a więc mądrością ludową w której zawsze znajduje się ziarnko prawdy i niczym ze studni garściami ku pokrzepieniu serc czerpią z niego całe pokolenia, życie zaczyna się po siedemdziesiątce.
Po siedemdziesiątce? Czyli tak naprawdę aż trzy lata po proponowanym przez rząd okresie umożliwiającym przejście na emeryturę…
Słusznie zwraca pani na to uwagę. Właśnie tak. Statystyczny Polak będzie musiał czekać aż trzy lata, aby móc w pełni czerpać radość z osiągnięcia swojego złotego wieku.
Czy nie lepiej byłoby więc podnieść wiek emerytalny do siedemdziesiątki?
Oczywiście. Zwłaszcza, że zniwelowałoby to tak zwany Syndrom Szoku Odstawiennego i…
Przepraszam, że panu przerwę. Syndrom szoku odstawiennego? Czy mógłby pan prof. dr mgr lic. coś więcej na ten temat?
SSO to dość powszechne zjawisko. Występuje, gdy starszy człowiek pozbawiony możliwości pracy nagle dostaje za nic bardzo dużo pieniędzy. Wydawałoby się, że powinien się cieszyć, a on jest jak sparaliżowany. Nie osiągnął bowiem jeszcze tej dojrzałości, którą gwarantuje przekroczenie siedemdziesiątki. To rodzi dramaty, tak rodzą się patologie. Rozpusta, gry komputerowe pełne krwi i przemocy, dewocja, dopalacze…
Ale to przecież oznacza, że obecnie, gdy ludzie przechodzą na emeryturę znacznie wcześniej, taka degrenge… degrenge… ehem… przepraszam degrembomblada powina być powszechna.
Degangrelada. Przecież właśnie jest. Ludzi doświadczonych tym syndromem jest cała masa. Musiała pani widzieć tych wszystkich sfrustrowanych starców. Z przekrwionymi oczami wystających z udręczoną miną w kolejkach do aptek, w niechlujnych strojach dokarmiających koty i gołębie, słuchających wiadomego radia, grzebiących po śmietnikach, biegnących na poranne nabożeństwa, pomstujących na rząd i prezydenta. To ci, którzy jeszcze nie tak dawno koczowali na krakowskim przedmieściu… Sztandarowe wręcz przykłady ofiar syndromu szoku odstawiennego.
Można więc powiedzieć, że podnosząc wiek emerytalny rząd odważnie podejmuje rękawiczkę i z otwartą przyłbicą podejmuje walkę z tą patologią.
Prawie. Mówię prawie z wielkim żalem i smutkiem, ponieważ niepotrzebnie zostawia się margines tych trzech długich lat przed siedemdziesiątką. Jednak lepsze to jednak niż nic, to zdecydowanie krok w dobrym kierunku.
Tak, jak to mówią, gdy się powiedziało a, trzeba powiedzieć też ą. Być może 67 nie jest jeszcze liczbą ostateczną.
Mam nadzieję. My jako Instytut możemy służyć pomocą. Stosownych badań potwierdzających graniczność siedemdziesiątki mamy na tak zwanym symbolicznym podorędziu całe multum.
Dziękuję bardzo za rozmowę. Jeszcze tylko tak na koniec. Wspominaliśmy, że coraz więcej młodych ludzi chciałoby już teraz mieć 67 lat. Czy można coś z tym zrobić.
W naszym instytucie pracujemy nad tym intensywnie. Z badań przeprowadzonych na reprezentatywnej próbce starszaków, zerówkowiczów i uczniów klas 1-3 wynika, że większość z nich chciałaby być już dorosła. Oznacza to, że zastąpienie obowiązku nauki do osiemnastego roku życia obowiązkiem pracy na przykład od lat ośmiu, mogłoby być rozwiązaniem nie tylko uzasadnionym ekonomicznie, ale też wychodzącym naprzeciw żywotnym zapotrzebowaniem milionów najmłodszych Polaków. Zachwyceni pionierskością naszych badań naukowcy z innych krajów unijnych, głównie z instytutów rolniczych i rękodzielniczych zapewniają, że są gotowi przyjąć pierwsze transze młodych ochotników do prac w ramach takiego eksperymentu. Jeżeli ten się powiedzie chcielibyśmy, żeby osoby zaczynając pracę przed 10 rokiem życia mogły przechodzić na emeryturę już w wieku lat 65.
Inspiracje:
- http://www.salon24.pl/user/51641,5678
http://iobywatelski.salon24.pl/391792,polki-polubily-dluzsza-prace-kobiecy-glos-w-sprawie-emerytur#comment_5732993 - Polki polubiły dłuższą pracę – kobiecy głos w sprawie emerytur
- ROZMOWA INSTYTUTU: Przeprośmy się ze starszymi pracownikami
Filed under: fun, Internet, lewica, media, parodia, pastisz, political-fiction, polityka, Polska, społeczeństwo, ustroje
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Eeech...
Wszystko już było. Nie uwierzycie, ale były czasy, no nie tak dawne, 90-te XX w., gdy salonowe damy (i nie tylko) tlumaczyły, że emerytura po 50-ce, góra 60-ce to obowiązek społeczny, wcześniejsza emerytura dobrze o nas świadczy. Władze szkół i uczelni wyrzucały opierające się niekiedy niewiasty z pracy itp. Najlepiej pracująca osoba po 60-ce była napiętnowana i trzymana z łaski...