To się w głowie nie mieści...

avatar użytkownika eska
Wysłuchałam pilnie kolejnej dyskusji fachowców, tym razem w Klubie Ronina [1], dotyczącej prób wyjaśnienia mechanizmów zachowań społecznych i zachowań władzy w Polsce w ciągu ostatnich lat.

Z racji uprawianego zawodu moja wiedza o mechanizmach ludzkich zachowań wywodzi się z zupełnie innego modelu poznawczego, metod badawczych opisywać nie będę, bo nie o to chodzi.  Spróbuję przedstawić własną koncepcję.


 Podstawowe założenie, na którym, moim zdaniem,  opiera się cała socjotechnika obecnej władzy, sprowadza się do doprowadzenia społeczeństwa do stanu, w którym nie potrafi ono przyjąć racjonalnych wyjaśnień, bowiem przekazywana przez niezależnych badaczy czy inne źródła informacja właśnie „w głowie się nie mieści”.

 Przykład pierwszy i najważniejszy to oczywiście Smoleńsk. Koncepcja zamachu na najważniejsze osoby w państwie, do tego dokonanego w sposób bezczelny – właśnie ”w głowie się nie mieści”. Wszystkie twierdzenia typu – ale po co, przecież to bez sensu, przecież żyjemy w XIX wieku, przecież NATO, przecież Kaczyński nie był groźny itp., to samoobrona przed przyjęciem do wiadomości czegoś, co zdarzyć się nie mogło, bo jeśli się zdarzyło, to nasz bezpieczny w miarę świat wywraca się do góry nogami. To samoobrona przed zrozumieniem, że wszystko, w co dotychczas wierzyliśmy z organizacją państwa na czele – jest czymś zupełnie innym. Taka  samoobrona skutkuje agresją wobec myślących inaczej, tym większą, im większy jest strach przed utratą dotychczasowej wizji świata.

 Przykład drugi, z ostatniej chwili i zupełnie innej półki - wynagrodzenie dla Kaplera, wynikające z umowy. Czego dotyczy ta umowa? Ano nie tego, że pan Kapler ma wybudować stadion, tylko tego, że ma pracować do końca EURO 2012, nawet jak stadion wybuduje dużo wcześniej. O co chodzi? To popatrzmy na wykształcenie i doświadczenie zawodowe tego pana – zero pracy w budownictwie, za to zatrudnienie w sferze pijaru i kampanii reklamowych – co ma piernik do wiatraka? Ma, i to dużo. Ten pan miał „na odcinku” budowy stadionu pełnić tę samą rolę, co Ostachowicz w rządzie. Reszta była poukładana gdzie indziej, ale lekko się rypło z powodu zmiany głównego wykonawcy. Teraz wszyscy ze wszystkimi żrą się o kasę i poszło na ostre. No i sprawa wylazła.

Przebieg prac na stadionie to klasyczny przykład tego, jak się robi pieniądze pod rządami ustawy o zamówieniach publicznych, pisałam już o tym[2]. Wszyscy budowlańcy to wiedzą, to jest tajemnica poliszynela. Niemniej zwykłym ludziom znowu „w głowie się nie mieści”.

Takich przykładów o różnej wadze dla społeczeństwa można wyliczać dziesiątki, od tych najbardziej groźnych po zupełnie z pozoru błahe.

 Cała ta pozornie skomplikowana socjologia władzy sprowadza się do prostego zabiegu – idziemy na rympał, bo ludzie nie uwierzą, że tak możnaLudzie będą tworzyć piętrowe teorie, będą szukać spisków wszelakich, będą  szczuć,  dzielić się i tracić zaufanie do siebie nawzajem.

Tylko w jedno nie uwierzą – że wybrana demokratycznie władza to zwykła postkomunistyczna/postkolonialna mafia, która działa na najprostszej zasadzie >

Wszystko wolno, kto podskoczy, tego się wykończy, jedyny cel to kasa i sprzedamy wszystko każdemu, kto da dobrą cenę. Jak nam zapłacą za likwidację Polski, to zlikwidujemy, a jak zapłacą za wzmocnienie - to też proszę bardzo, kto da więcej. Zero skrupułów, zero emocji, biznes. Jedyne spory dotyczą podziału kasy i wpływów wewnątrz mafii.

Ludzie nie uwierzą,

bo to się w głowie nie mieści...


Dzisiaj, ponieważ coś nie ułożyło się wg planu, zaczynają wyłazić na wierzch szczegóły metod sprawowania władzy, chociażby ostatnio w sprawie zabezpieczenia wizyt w Smoleńsku przez BOR. Dalszy scenariusz wynika , paradoksalnie, z umowy pana Kaplera - deadline to koniec EURO.

Jeśli w kilka dni po wyjeździe ostatnich gości nagle okaże się, że paru najważniejszych polityków nie ma ani w pracy, ani w ogóle w kraju, a ośrodek prezydencki ogłosi stan zagrożenia państwa, to ja nawet okiem nie mrugnę, a wręcz przeciwnie – bardzo się ucieszę.  Bo wtedy w Warszawie zacznie się Budapeszt.

 


[2] http://eska.salon24.pl/313887,polak-potrafi-nawet-chinczyka

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @eska

żyjemy w czasach zmodyfikowanej propagandy stalinowskiej, która za pomocą tuby poprzez powielanie we wszystkich głównych mediach, osiągnęła stan doskonałości.

"Fatalna fikcja, rozpanoszona u nas, przeżera już nie tylko obyczaje, ale psychikę narodu.
Wierzymy i widzimy to tylko, co widzieć chcemy, a nie to, co jest zgodne
z rzeczywistością. Ponieważ niepopularnem było w tej chwili wskazywanie na sowiecką dwulicowość, tedy nikt nie chciał jej widzieć...

Józef Mackiewicz"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika stan35

2. Racja

To co napisała Pani w tym tekście to prawda.
Ja powiem jak reagują moi znajomi, gdy im przedstawiam sprawy w ten, opisany przez Panią sposób:
- weźmy np. niezaprzeczalne kłamstwa Pani Kopacz(no wiesz, trochę ubarwiła te swoje relacje, ale wszyscy tak robią)
- weźmy sprawę kłamstw Komorowskiego na temat miejsca pobytu 10.04.2010-Trómiasto, a nie Buda Ruska(no wiesz, to może być sprawa bezpieczeństwa, Kancelaria podała Gdańsk, a on wracał z Budy i nikt mu nie mógł zagrozić
Takich tłumaczeń, zwykłych ludzi jest na pęczki, a potwierdza to rodzaj zaprogramowania tych ludzi na obronę kłamstwa i zła i to jest przerażające.
Ale jeszcze bardziej mnie zastanawia postawa PIS i Macierewicza; oni też łykają kłamstwa rosyjsko - tusko- komorowskie i są przekonani, że wierchuszka władzy w Polsce chroni interes Rosji w sprawie tragedii smoleńskiej, ale nie uczestniczyła we wcześniejszym spisku na życie Prezydenta, przecież to absurdalne myślenie wg tej przytoczonej przez Panią zasady:

"Ludzie nie uwierzą,

bo to się w głowie nie mieści..."

I Macierewiczowi et consortes nie mieści się w głowie !

avatar użytkownika eska

3. @stan35

"są przekonani, że wierchuszka władzy w Polsce chroni interes Rosji w sprawie tragedii smoleńskiej, ale nie uczestniczyła we wcześniejszym spisku na życie Prezydenta"

Bzdury Pan wypisujesz, każdy temat dobry, byle przywalić Macierewiczowi, do tego ewidentnie kłamiąc. Panu, jak widać, też potrzebne jakieś bajki zamiast powolnego, ale rzetelnego dochodzenia do celu.

Ludzie, myślcie, to nie boli...ha, ha....

avatar użytkownika UPARTY

4. To zupełnie nie tak!

Prawdę powiedziawszy nie ma dowodu na skuteczność propagandy! Nawet nie ma dowody liczbowego na związek między reklamą a sprzedażą poszczególnych towarów. Na prawdę! Zajmuje się handlem od wielu lat i chyba znam się na tym zarówno od strony teorii jaki praktyki. Jeśli ktoś nie chce jeść pizzy, to żeby nie wiem ile ulotek z pizzerni dostał z żadnej nie skorzysta. Dopiero jeśli ma ochotę na pizzę zaczyna być ważne która pizzernia włożyła mu swoją reklamę do skrzynki. Ale nie jest to reklama a informacja handlowa- to trochę co innego.
Podobnie ma się z propagandą polityczna. Jak ktoś nie ma interesu w trwaniu jakiegoś sytemu społecznego, to żeby nie wiem ile go do niego zachęcać to i tak nic to nie da. Jeżeli więc ludzie obecnie popieraja PO to dla tego, że mają w tym konkretny interes. Przekaz propagandowy jest tylko nośnikiem zakodowanej w nim informacji handlowej. Porównując propagande polityczną do ulotki z pizzerni, w której na pewno jedyną prawdziwa informacja jest jej adres musimy znaleźć w przekazie PO tą właśnie "informację handlową", czyli to co jest w nim prawdą!
Jeśli chodzi o Smoleńsk- to jest rzeczą oczywistą, ze są dwa elementy rzeczywistego interesu - prawdy- w przekazie kwestionującym wersję zamachu. Jeden to sama potrzeba zamachu. Na nikogo z PO nikt nigdy nie będzie się zamachiwał, bo wszyscy oni są zbyt miałcy, zbyt łatwi do kupienia by trzeba było podejmować tak trudne przedsięwzięcie. W związku z tym twierdzenie, że był zamach jest dla zwolenników PO obraźliwe(!) bo uzmysławia im , że cała ich formacja łącznie z liderami to nikt ważny a Pisacy są ważni bo.. trzeba ich zabijać. Przyznając, ze w Smoleńsku był zamach zwolenicy PO musieli by uznać wyższość Pisu. Nie mają w tym interesu.
To samo dotyczy Bolka. Najbardziej uznaniu Bolka za agenta sprzeciwiaja się ludzie, którzy nie mieli dużo wspólnego ze strajkami w Sierpniu 80 roku i z tworzeniem Solidarności. W sierpniu 80-tego roku Kuroń był wzięty do wojska ale, jeszcze wcześniej, zalecił swojej grupie zniknięcie z miejsc zamieszkania, bo... nic z tych strajków miało nie być.
Jeżeli więc uznalibyśmy, że Solidarność w swym realnym kształcie powstała mimo tego, ze był Bolek i inni agenci to oznaczało by, że dawna Kuroniada a obecnie "salon" zna się na polityce jak przysłowiowa "kura na pieprzu", bo ci ludzie nie wiedzieli o tym, że można przejąc taką inicjatywę nawet jeśli jest ona wroga. Gdyby Bolek nie był Bolkiem, to wtedy można było by powiedzieć, że zawsze przyszłość jest nie znana, że "dynamika procesów społecznych i prawa historii" dały o sobie znać. Ot po prostu morze wyrzuciło skarb (Wałęsę) na brzeg. Jeśli jednak uznalibyśmy, ze Bolek to Bolek, mamy wtedy taki oto obraz. Z jednej strony wszechwładną ubecję a z drugiej grupę działaczy, którzy "wydupczyli ubeków" i przejęli ich inicjatywę. Rodzi się wtedy pytanie dlaczego Kuroń z Modzelewskim nie zrobili tego 20 lat wcześniej- bo nie umieli? Obraz tak bolesny, że nie do przyjęcia.
Ludzie nie chcą by o nich źle mówiono i ukrywają własne niedomogi za zasłona propagandy -ale jeszcze nikomu propaganda nie zmieniła poglądów na dłużej. Tak więc to nie w propagandzie mamy problem.

uparty