Kanadyjski general a polscy Pallotyni w Ruandzie

avatar użytkownika Tymczasowy

W czasie ludobojstwa dokonanego w 1994 r. przez Hutu na Tutsi w Ruandzie doszlo do zamordowania  110 Tutsi w misji koscielnej Pallotynow w Gikondo. Sa tacy, ktorzy zarzucaja ksiezom biernosc. Kilku duchownych modlilo sie zamiast robic cos innego, na przyklad walczyc z tlumem uzbrojonych zolnierzy i roznych bandytow. Ostatnia taka dyskusja odbyla sie latem 2011 r. na lamach "Tygodnika Powszechnego".

O ile szanse uratowania ofiar przez  polskich zakonnikow byly zadne, to mozliwosci gen.Romeo Dallaire'a, dowodcy kontyngentu wojsk ONZ (Belgowie, Ghanczycy, Bangladesh i Urugwaju), liczacego 2 600 zolnierzy, byly znacznie wieksze. Tymczasem jezdzil on po stolicy kraju, Kigali bez broni, bez ochrony, a w dodatku z kierowca, ktory byl majorem armii ruandyjskiej, czyli sprawcow ludobojstwa. Juz pierwszego dnia przejezdzal w odleglosci kilkunastu metrow od cial zolnierzy w blekitnych ONZ-owskich helmach. Byli to Belgowie.Nie wiedzial czy zyja, czy sa ranni, czy zabici. Twierdzi, ze polecil kierowcy, by sie zatrzymal, ale ten nie wykonal polecenia. Co wiecej general nawet nie zatelefonowal do dowodcy batalionu belgijskiego, by powiadomic go o sytuacji.

A sytuacja wygladala tak. Pluton swietnie wyszkolonych spadochroniarzy belgijskich (Flamandowie) z 2 batalionu komandosow liczacego 428 zolnierzy mial rozkaz chronienia premier Ruandy, Agathe Uwilingiyimaana i jej rodziny. Premier zrobila blad i uciekla z chronionego terenu Kigala Camp i zostala zabita. Natomiast jej dzieci uratowal, bez specjalnego rozkazu, kapitan armii senegalskiej Mbyane Diagne.

Belgowie walczyli przez  trzy godziny. Najpierw pluton stracil czterech zolnierzy, a reszta  przebiegla z bazy do budynku, gdzie latwiej mozna bylo sie bronic. Przy wejsciu do budynku stracono jeszcze jednego komandosa. Pozostala piatka dowodzona przez 29-letniego porucznika Thierry Lotina bronila sie do czasu wyczerpania amunicji. Nie mogli tez nic poradzic na wrzucane z dachu granaty. Por. Lotin zadzwonil do dowodcy swojej kompanii,plk. J.Deweza, ktory poradzil mu sie poddac. Zolnierzom belgijskim poobcinano rece i nogi oraz glowy.

Opinia publiczna w Belgii byla oburzona. Wycofano caly batalion. Hutu mieli otwarte pole do rzezi. W ciagu kilku miesiecy zycie stracilo 800 000 Tutsi.

Specjalny Komitet Parlamentu Belgii surowo ocenil zachowanie gen.Dallaire'a. Oceniono, ze gdyby zachowal sie inaczej, to kilkuset komandosow rozniosloby na strzepy tysiace zolnierzy ruandyjskich i uratowalo kolegow. 

Sam Dallaire, ciezko przezyl wydarzenia i dwukrotnie targnal sie na swoje zycie. Niby sie winil za tragedie, ale tez i pisal  niezbyt stosownie o zolnierzach belgijskich. Twierdzil, ze byli malo zdyscyplinowani i naduzywali alkoholu. Jak by to mialo cos do rzeczy w wyjasnieniu calej sprawy.

Natomiast slusznie zrzucal wine na swych przelozonych ONZ-owskich. Jako szef UNAMIR (United Nations Assistance Mission for Rwanada) nie mial mandatu na podejmowanie dzialan ofensywnych. Rezolucja Rady Bezpieczenstwa ONZ nr 872 (1993 r.) mowila jedynie  o "zabezpieczaniu Kigali".Droga podejmowania decyzji byla dluga. Szefem kanadyjskiego generala byl Kamerunczyk Jacques-Roger Booh-Booh, ktory dobrze sie mial "stacjonujac" w luksusowym hotelu w Kenii. Nad nim byl Maurice Baril pelniacy funkcje zastepcy Koffi Annana, ktory w tym czasie kierowal departamentem operacji pokojowych ONZ. A jeszcze wyzej stal Boutros Boutros-Ghali z tym calym balaganem naczelnych wladz ONZ w Nowym Jorku.

Inny kanadyjski general, Lewis MacKenzie, ktory swietnie sie sprawdzil jako dowodca misji pokojowej ONZ w Bosni, stwierdzil, ze w pewnych warunkach zle przemyslane rozkazy lub niemozliwe do wykjonania powinny byc ignorowane;zolnierz moze sobie pozwolic na nieposluszenstwo.

Nie wypada tez nie wrocic do pytania postawionego przez Sandrine Lotin, zone belgijskiego porucznika: "Dlaczego zginal moj maz i jego zolnierze?". Dla dyskutantow na roznych kanadyjskich forach internetowych (najczesciej zolnierzy) jasne jest, ze gen.Dallire zlamal fundamentalna zasade obowiazujaca w wojsku, policji, strazy pozarnej i w gornictwie. Brzmi ona: "No man is left behind", co oznacza, ze  w czasie akcji nikt, a zwlaszcza dowodca, nie moze zostawic za soba zadnego ze swoich  ludzi w warunkach silnego zagrozenia jego zycia. Uzasadnienie jest proste: jak mozna bronic zycia innych, jezeli nie potrafi sie ochronic zycia swoich ludzi?

Jest tez zasada "ulimited liability", ktora mozemy znalezc w "Duty with Honor; the Profession of Arms in Canada" (rozdzial 2, sekcja 2). Wedlug niej wszyscy czlonkowie kanadyjskich sil zbrojnych akceptuja i rozumieja, ze moga otrzymac rozkaz dzialania narazajacego ich zycie na szwank. Do wojska idzie sie nie tylko dlatego, ze po zakonczeniu sluzby bedzie sie mialo calkiem duzo roznych uprawnien i swiadczen, ale po to by sluzyc sprawie z narazeniem zycia.

Jak sie to ma do obowaizkow i mozliwosci kilku polskich zakonnikow w zamienionym w rzeznie kraju afrykanskim?

 

 

 

 

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

"siły pokojowe" z mandatem ONZ przez ostatni rok pokazały, tak samo jak w 1994 r. w Ruandzie, że polityka kierowana przez interesy międzynarodowej finansjery nie służą wcale ochronie ludności cywilnej przed agresorem. Żołnierze sił ONZ w każdym z państw składają przysięgę , że będą bronili SWOJEGO kraju, zakonnicy składają ślubowanie Bogu że będą bronić wiary i nieść Słowo Boże. Stawianie na równi żołnierza i zakonnika jest po prostu ZAKŁAMANIEM . Kto stosuje takie porównania, czyni to z umyślnym zamiarem.

Pojedynczy ludzie, którzy znajdują się nagle w piekle , w dodatku nie swoim, poznają siebie. A to "ja" nie zawsze jest piękne, jak wiemy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. i z tej samej bajki....

Liberyjski tyran był na służbie CIAOkrutny tyran Liberii Charles Taylor, który wkrótce odpowie przed sądem w Hadze za zbrodnie wojenne, zawdzięcza...


Więcej... http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz1kqcSk9U8


Żaden z amerykańskich żołnierzy, którzy w irackiej Hadisie
wymordowali 24 nieuzbrojonych cywilów, w tym kobiety i dzieci, nie
poniesie kary. Mieszkańcy miasteczka są zszokowani


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl