W Magazynie Światecznym Gazety Wyborczej opublikowano długi artykuł Prof. Jerzego Kochanowskiego z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego pod tytułem , jaki ostatnio często się pojawia w mediach zbliżonych do Gazety
O Niemce, która ratowała Żydów.
"Dzisiaj Adolfinę Pfeiffer, jak niedawno Irenę Sendlerową, oblegaliby dziennikarze. Pewnie powstałyby o niej filmy. Kiedy umarła 40 lat temu, nie doczekała się nawet nekrologu. W czasie wojny w Warszawie ratowała Żydów. Później przeżyła obozy koncentracyjne - Majdanek i Ravensbrück. W 1945 bez środków do życia, bez dokumentów była Niemką w zniszczonym, nienawidzącym Niemców mieście"
Ten wstęp mnie zaciekawił, cóz to za wspaniała Niemka, która przez tyle lat ukrywała swoją szlachetnośc. Im dalej czytałam, tym bardziej włosy stawały mi dęba.
Prof. Jerzy Kochanowski z Instytutu Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego zadał sobie duzo trudu, aby odtworzyć żywot nowej bohaterki, trzeba przyznać, sporo faktów, ale jak się z tego artykułu wyjmie szczegóły, to sie okazuje, że to nie Niemka, a Zydówka z niemieckim paszportem i obywatelstwem, do tego blokowa w obozie koncentracyjnym ! Warto przeczytać i zachowac na pamiątkę ten artykuł, to anatomia manipulacji w pigułce.
"Dokument, który znalazłem w Archiwum m.st. Warszawy, jest krótki, zaledwie kilkuzdaniowy. Było to pismo skierowane w lutym 1963 r. przez Urząd Spraw Wewnętrznych przy warszawskiej Radzie Narodowej do stołecznej komendy MO - zapytanie o ewentualne zastrzeżenia wobec przyznania Adolfinie Pfeiffer obywatelstwa polskiego. Zawierało jednak wystarczającą dawkę informacji, żeby zaryzykować odtworzenie jej losów. Próba zakończyła się częściowym sukcesem i pisząc niniejszy tekst, często musiałem korzystać ze sformułowań "nie wiemy", "zapewne", "trudno powiedzieć" czy "możemy przypuszczać". Ale przypomnienie tej zwykłej - i zarazem niezwykłej - Niemki, nawet w tak niedoskonałej formie, uznałem za swój obowiązek."
I dalej szczegóły:
- Była nieślubną córką pochodzącej z Paryża krawcowej, Berthy Alexandrine Salomon, katoliczki, której żydowskie korzenie nie ulegają jednak wątpliwości.
- w 1920 r. Pfeiffer przyjęła propozycję warszawskiej Żydówki Heleny Czyż, by przeprowadziła się do stolicy Polski i objęła posadę wychowawczyni i nauczycielki jej dzieci. Jej mąż Nikodem, syn kantora jednej ze stołecznych synagog, przez całe międzywojenne dwudziestolecie prowadził z bratem Leonem dużą hurtownię artykułów chemicznych na ul. Mylnej, a od początku lat 30. również (ze wspólnikiem Henrykiem Szereszewskim) mieszczące się na Marszałkowskiej 119 przedstawicielstwo krakowskiej fabryki wyrobów gumowych Semperit. Rodzina była więc stosunkowo zamożna, zasymilowana i jednocześnie - jak niemała część warszawskiej żydowskiej inteligencji i burżuazji - kosmopolityczna.
- We wrześniu 1939 r. uciekli na wschód, podobnie jak tysiące innych warszawiaków. Nie wrócili jednak do Warszawy, zatrzymując się na terenach zajętych po 17 września przez ZSRR, w Zimnej Wodzie niedaleko Lwowa.
Pfeiffer, używająca wtedy imienia Else, została w ich mieszkaniu na Miodowej, utrzymując stały kontakt z niedawnymi pracodawcami. Nie wiadomo, czy zmieniła imię, zresztą nieoficjalnie, już przed wojną czy po jej rozpoczęciu. W każdym razie imieniem Else posługiwała się jeszcze długo po wojnie.
- Helena i Nikodem Czyżowie żyli w Zimnej Wodzie dzięki pieniądzom ze sprzedawania przez Pfeiffer - według ich ścisłych dyspozycji - przedmiotów z ich warszawskiego
mieszkania. Niemka, jak sama zaznaczyła w złożonym w 1946 r. zeznaniu, utrzymująca w międzywojniu kontakty przede wszystkim z przedstawicielami środowiska żydowskiego, nie zarzuciła ich w okupowanej Warszawie również wtedy, kiedy jej znajomi znaleźli się w getcie,
a ona przeprowadziła się do dzielnicy niemieckiej, na ul. 6 Sierpnia (dziś al. Wyzwolenia), i przyjęła nową posadę.
-Kiedy Helena Czyż padła ofiarą jednej z antyżydowskich "akcji", Pfeiffer postanowiła jej męża sprowadzić do bezpieczniejszej - jak się wydawało - Warszawy. Korzystając z "dobrego wyglądu" Czyża i jego biegłej znajomości niemieckiego, zdecydowała się przewieźć go w wagonie przeznaczonym dla Niemców, "bo w polskim bałam się z powodu łapanki lub kontroli".
-Trudno powiedzieć, czy gestapo samo wpadło na ślad Pfeiffer, zauważył coś niemiecki sąsiad czy padła ofiarą polskiego szmalcownika. W każdym razie, jak wspominała, "niejednokrotnie byłam ostrzeżona i nawet szantażowana", nie zaznaczając jednak przez kogo. Możliwe, że wierzyła w ochronną moc swojego niemieckiego paszportu. Do czasu.
-Wieczorem 29 grudnia 1942 r. do mieszkania weszło gestapo, zabierając najpierw Czyża i Felsena, a po pół godzinie również Pfeiffer. po prawie trzytygodniowym pobycie na Pawiaku wysłali Pfeiffer do obozu na podlubelskim Majdanku. "Przeżyłam [tam] ciężkie czasy i głód, gdyż cały czas mego pobytu w Polsce żyłam tylko z Żydami, prawie nie miałam znajomych Polaków, nie miał kto mi przysyłać paczek".
- Możemy tylko przypuszczać, że powodem mianowania ją blokową było niemieckie pochodzenie, Niemców bowiem było na Majdanku, w odróżnieniu od innych obozów, stosunkowo niewielu (do grudnia 1943 r. było zaledwie ok. 20 więźniarek Niemek). A wiosną 1943 r. wzrosło zapotrzebowanie na "funkcyjnych", gdyż w kwietniu tego roku zaczęły do Majdanka przychodzić transporty z ostatecznie likwidowanego warszawskiego getta (do połowy maja ok. 15 tys. kobiet, mężczyzn i dzieci).
W obozowej hierarchii Żydzi znajdowali się na najniższym szczeblu i Pfeiffer, która wśród przybyłych odnalazła wielu znajomych, próbowała otoczyć ich opieką. „Jako Niemka i blokowa - wspominała - miałam możność im ułatwić lepsze wyżywienie i przydzielić względną pracę”. Naraziła się tym jednak polskim współwięźniarkom, które „na ogół źle ustosunkowane do Żydów nazywały mnie » Żydowską Ciotką «”.
- W miarę zbliżania się frontu stopniowo likwidowano obóz na Majdanku, wysyłając więźniów do innych kacetów. Jednym z pierwszych transportów, 19 kwietnia 1944 r., Pfeiffer została wysłana do Ravensbrück. Jego archiwa zachowały się w stanie szczątkowym i odtworzenie tamtejszych losów Pfeiffer okazało się niemożliwe, zwłaszcza że i ona sama była w tym przypadku oszczędna w słowach. Wiadomo, że otrzymała numer 36 657 i raczej była zwykłą więźniarką, nie pełniła żadnych obozowych funkcji. Co jednak charakterystyczne, została zarejestrowana w kartotece obozowej jako "polnische Jüdin" (polska Żydówka), dopiero później jakiś obozowy kancelista skorygował zapis: "Nationalität: Deutsch, wahrscheinlich" (narodowość: niemiecka, prawdopodobnie).
- W maju 1946 r. zwróciła się do ulokowanego na ul. Targowej Centralnego Komitetu Żydów w Polsce z prośbą o załatwienie jakichś dokumentów i pomoc materialną, "gdyż jestem bez środków do życia i [w] ciężkich warunkach".
Dokumentów nie dostała, pomoc zapewne tak. W każdym razie wróciła do dawnego zawodu jako wychowawczyni i pomoc domowa.
- Jej powojenne dzieje trudno pogodzić z IPN-owską wizją wszechwiedzącego i wszechkontrolującego państwa. Okazało się, że w Warszawie Bieruta i Gomułki mogła - i to w ścisłym centrum, kilkaset metrów od Domu Partii - kilkanaście lat mieszkać Niemka nieposiadająca - jak zauważono w 1963 r. - poza "wypisem z aktu urodzenia oraz legitymacją ubezpieczeniową" żadnych dokumentów (dowód niemiecki odebrało jej gestapo po aresztowaniu).
- Na przełomie 1962 i 1963 r., występując o uznanie jej za obywatelkę polską (znowu jako Adolfina Berta!), mogła przedstawić dla uwiarygodnienia swojej osoby tylko zeznania kilkunastu świadków.
Nie udało się, niestety, odnaleźć tych relacji w Archiwum Akt Nowych i Archiwum Prezydenta, przechowujących materiały osób starających się o zmianę obywatelstwa. Nie wiemy nawet, czy została Polką. Pod koniec lat 60. miała co prawda dowód osobisty, ale nie musi to świadczyć, że stała się obywatelką PRL. Znamy tylko jego numer, metryczka dowodu została - zgodnie z przepisami - zniszczona kilka lat po jej śmierci. A zmarła w Warszawie 9 listopada 1971 r."
I jak Wam sie podoba ta historia?
Dzisiaj Adolfinę Pfeiffer, jak niedawno Irenę Sendlerową, oblegaliby dziennikarze. Pewnie powstałyby o niej filmy.
4 komentarze
1. wróciła do dawnego zawodu jako wychowawczyni i pomoc domowa.
tu Profesor jest dyskretny, nie podaje nazwiska pracodawcy, podaje adresy, nie wiadomo tylko czy jest to adres przedwojenny, czy powojenny:
Mieszkała w Warszawie, m.in. na Nowym Świecie 47a i Czerniakowskiej 139.
Prof. Jerzy Kochanowski - ur. 1960, historyk, profesor w Instytucie Historycznym UW. Wydał m.in. prace: „Proces szesnastu”, „Zapomniany prezydent. Życie i działalność Ignacego Boernera 1875-1933”, „Węgry. Od ugody do ugody 1867-1990”. Jego książka „Tylnymi drzwiami. » Czarny rynek «w Polsce 1944-1989” znalazła się ostatnio w finale Nagrody im. Kazimierza Moczarskiego dla najlepszej książki historycznej poprzedniego roku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. na początek odsyłam p.profesora do teki edukacyjnej
Akcja edukacyjna IPN : „Życie za życie”, Teka Edukacyjna „Polacy ratujący Żydów”.
strona internetowa www.zyciezazycie.pl.
Pracownicy IPN oraz Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych realizują
kwerendy do projektu „Index. Pamięci Polaków zamordowanych i
represjonowanych przez hitlerowców za pomoc Żydom”. Rozumiejąc znaczenie
edukacji przygotowano także Tekę Edukacyjną „Polacy ratujący Żydów”.
Jest to wysoko oceniony przez recenzentów materiał skierowany do
nauczycieli i uczniów, zawierający bogatą dokumentację źródłową –
relacje ratujących i ratowanych, fotografie i mapy, biogramy osób
zaangażowanych w pomoc Żydom, słownik pojęć oraz kalendarium. Dołączone
do teki filmy pozwalają na zapoznanie uczniów z postaciami Polskich
Sprawiedliwych, m.in. Ireny Sendlerowej i Henryka Sławika. Teka dostępna
jest także w formacie PDF na stronach www.ipn.gov.pl/publikacje oraz wspomnianej www.zyciezazycie.pl .
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. funkcja blokowej w niemieckim obozie koncentracyjnym
dla pana Profesora
- Podobne strony
Pierwszym legalnym, państwowym obozem koncentracyjnym, był utworzony ...
Lagerältester (starszy obozu) - funkcję tę mógł sprawować wyłącznie Niemiec. ...
- Podobne strony
Aufseherin - dozorczyni kobiet-więźniarek w obozie koncentracyjnym, Niemka
aufseherka ... Blockhilferin - więźniarka pełniąca funkcję pomocnicy blokowej
-
Żydówka. Biła nas bardzo często. Po zarejestrowaniu w obozie natychmiast ...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Lista Mademoiselle Andree Geulen
dla porównania "bohaterskiej Niemki" historia Sprawiedliwej z Belgii.
http://izrael.org.il/historia/1985-lista-mademoiselle-andree-geulen.html
Historia prześladowań i eksterminacji belgijskich Żydów w czasie II wojny światowej rozpoczyna się 28 maja 1940 roku - tego dnia król Belgii Leopold III Koburg poddał kraj. Żydzi mieszkali głównie w miastach prowincji Antwerpia i w Brukseli. Życie ponad 80.000 obywateli Belgii i ponad 20.000 uchodźców z Niemiec znalazło się w rękach niemieckich nazistów.
Jesienią 1940 roku władze okupacyjne rozpoczęły restrykcje wobec Żydów mieszkających w Belgii. Jako pierwsze wprowadzono zakazy dotyczące praktyk religijnych. Po nich - zakazy wykonywania niektórych zawodów, w tym wszystkich w dziedzinach takich jak edukacja i prawo.
W 1941 roku rozpoczyna się konfiskata żydowskiego mienia, wprowadzona zostaje godzina policyjna i zakaz opuszczania miasta zamieszkania dla Żydów.
W 1942 roku nakazano Żydom noszenie specjalnego oznaczenia - żółtej gwiazdy... Na terenie Belgii Niemcy zlokalizowali dwa koncentracyjne obozy przejściowe dla Żydów: Fort Breendonk i Mechelen (Dossin Casern). W 1942 roku przeniesiono wszystkich Żydów, którzy pozostawali jeszcze w Forcie Breendonk do Mechelen. Zdecydował o tym pragmatyzm i praktycyzm Niemców - miasto znajduje się pośrodku między Brukselą a Antwerpią (miastem) i już wtedy było ważnym węzłem kolejowym. Transport kolejowy był niezbędny do realizacji planu eksterminacji belgijskich Żydów, a położenie obozu między ich dwoma największymi skupiskami w oczywisty sposób ułatwiało deportacje z miejsc zamieszkania. Z tego obozu transporty wyjeżdżały prosto do Auschwitz-Birkenau.
Niesamowita historia Andree Geulen-Herscovici (z domu Geulen) rozpoczyna się w 1942 roku. Andree była wtedy młodziutką, zaledwie dwudziestoletnią, nauczycielką. Pracowała w szkole w Brukseli. Jej życie pomimo wojny biegło spokojnie. Nie zwróciła uwagi jak bardzo zmieniło się życie niektórych jej uczniów do dnia, w którym przyszli oznaczeni do szkoły - to był wstrząs, który otworzył jej oczy.
Spotkanie z Idą Sterno - Żydówką, członkinią Komitetu Obrony Żydów - było kolejnym przełomem w jej życiu, po nim zaangażowała się w ratowanie żydowskich dzieci. Jej zadaniem było znalezienie rodzin chrześcijańskich (głównie katolickich) lub miejsc w klasztorach i odprowadzenie dzieci z ich rodzinnych domów do kryjówek. Andree nie ograniczała się jednak do tego - sama odnajdowała dzieci potrzebujące ocalenia, a później odwiedzała je i sprawdzała, czy na pewno niczego im nie brakuje i są bezpieczne...
Wyprowadziła się z domu do szkoły w której uczyła. Za zgodą dyrektorki Odile Ovart również tam ukrywała dzieci.
W maju 1943 roku, prawdopodobnie na skutek donosu, Niemcy wkroczyli do szkoły. Wszyscy ukryci uczniowie zostali odesłani do obozu. Andree cudem uniknęła aresztowania, ale Odile Ovart, jej mąż Henri i córka Dedee zostali aresztowani. Małżeństwo zostało niezwłocznie deportowane, ona do obozu Ravensbruck, on do obozu Buchenwald gdzie zginęli (Dedee została zwolniona).
Pomimo tego strasznego wydarzenia Andree kontynuowała swoją misję do wyzwolenia Belgii. Zaraz po wojnie zajęła się ocalonymi dziećmi - tam gdzie było można oddała je rodzinom, tam gdzie było to już niemożliwe - starała się by nie zapomniały kim są.
Lista Geulen: Andree zapisywała imiona i nazwiska dzieci i wszystkie szczegóły, które mogły by być pomocne w przekazaniu im historii rodzin z których pochodziły. Na liście Andree jest niemal tysiąc zapisów... Dzięki nim kilkaset dzieci odzyskało po wojnie swoją tożsamość. To ich drugie ocalenie i jest ono wyłącznie jej zasługą.
Grupa 12 kobiet do której należała Andree uratowała ponad 3.000 dzieci...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl