Jak nie mamy, jak mamy

avatar użytkownika tu.rybak
1. Deficyt budżetowy Polski, liczony oficjalnie po listopadzie br wyniósł 21,56 mld zł, co daje 53,6 proc. deficytu planowanego na 40,2 mld zł.

2. Vincent-Rostowski sięga po rozpaczliwe sztuczki księgowe (wykup bonów, krótka sprzedaż obligacji samorządom) tylko po to by poprawić procenty zadłużenia (sam wykup bonów - 0,15 proc.) - co oznacza, że jesteśmy blisko progu 55 proc.

3. Mamy otwartą linię kredytową w MFW na 30 mld dolarów (za co płacimy) - to oznacza, że to jest nasz ratunek na czarną godzinę (nb. czarną godzinę mamy odkąd Tusk z towarzyszami objęli władzę).

4. Ten sam minister finansów zawiadamia nas, że pożyczymy innym 6 mld euro lub więcej, ale nie więcej niż 10 mld. Jak znam rządzących będzie to więcej niż 10 mld (w życiu słowa prawdy nie powiedzieli). Przyjmijmy, dla łatwego rachunku, że to będzie 10 mld euro.

5. Skoro pożyczymy innym - znaczy mamy. 10 mld euro to ponad 45 mld złotych.

6. Dlaczego mamy zaplanowany deficyt na ponad 40 mld (i kolejny na rok przyszły) skoro mamy 45 mld dla innych, czyli de facto deficytu nie mamy? Czyli de facto pożyczamy innym sami siebie zadłużając? A oprocentowanie naszych długów jest kilka razy wyższe niż oprocentowanie naszych wierzytelności. Na tym tracimy. I jeszcze na tym, że pewnie zwrotu pożyczki nigdy nie obejrzymy...

7. Skoro nie mamy deficytu, to skąd się biorą sztuczki księgowe Vincent-Rostowskiego? Skąd planowany w budżecie, w rzeczywistości zapewne znacznie gorszy dla nas, rok nadchodzący? Może jednak mamy.

8. O co tu chodzi? Co w takim razie kupujemy tak drogo?




4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @Rybaku

O co tu chodzi? :)

no własnie, o co tu chodzi, ze premier i minister finansów "szóstej gospodarki UE" jak oznajmił prezydent w Chinach, dla których chce byc bramą, tak sie kompromitują na oczach nie tylko obywateli (70% tych obywateli nie rozumie nic a nic, ale się nie obraża) ale innych rządów tejże UE?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

2. A u nas

tu pisza, ze w pierwszym kwartale nowego roku dojrzeja obligacje bankowe i rzadowe na wiele, wiele miliardow dolarow. I koszty obslugi dlugu krajow europejskich wzrosna dramatycznie.
Ja tam nie znam sie na ekonomii, tak jak kiedys na wyborach. Jak juz zmusili mnie (doslownie), bym glosowal, to ja na to zydowskie nazwiska i imiona - CIACH! A gdyby tak w ramach zjawiska znanego jako Polyanna Creep, tak na pale, na glupa, z sufitu, powiekszyc zadluzenie Polski w roznych tego zadluzenia wymiarach, o jakies 33%, to ja, jako ja, bym sie pomylil czy nie? To nie jaja, to tylko kwestia liczby, bo rasowanie statystyki i zatykanie ust GUS-u chyba jest znanym zjawiskiem w Polsce, Ojczyznie naszej.

avatar użytkownika Maryla

3. się porobiło, im gorzej, tym lepiej wg Belki

"Nie jest prawdą, że na interwencje wydaliśmy 5 mld euro. Wydaliśmy kilka razy mniej. Gazety pisały, że na trzy interwencje wrześniowo-październikowe wydaliśmy ok. 1 mld euro. I tyle mogę powiedzieć, że gazety się czasem na coś przydają" - powiedział Belka podczas posiedzenia sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

Dodał, że obecnie rezerwy NBP wynoszą 74 mld euro i nie obniżyły się w wyniku interwencji.

"Można nawet powiedzieć, że interwencje w wysokości 1 mld euro przyniosły nam roczny zysk na poziomie 650-700 mln euro" - powiedział Belka.

Oficjalne aktywa rezerwowe wyniosły w listopadzie br. 74,28 mld euro i wzrosły o 1,27% wobec poprzedniego miesiąca, jak podał wcześniej NBP. W ujęciu rocznym odnotowano wzrost o 0,1%.

"Trudno powiedzieć, abyśmy w ostatnich tygodniach mieli do czynienia z osłabieniem złotego. Jest stabilizacja, a nawet wzrost jego wartości. Widać, że obecność NBP na rynku pomaga naszej walucie" - powiedział także Belka.

Dodał, że inwestorzy obecni na polskim rynku muszą liczyć się z obecnością banku centralnego i z możliwością kolejnych interwencji.

Według niego, interwencje miały także wpływ na obniżanie poziomu inflacji oraz poprawę fundamentów polskiej gospodarki. Dzięki tym stabilnym fundamentom, złoty ma z pewnością potencjał do umacniania się. "Trudno jednak powiedzieć, kiedy ta tendencja się rozpocznie" - skonkludował szef banku centralnego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

4. Oby

optymizm prof.Belki sie spelnil. Jednak sa marne szanse na to.