Tusk szasta rezerwami
Z Krzysztofem Szczerskim, posłem PiS, członkiem sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej, rozmawia Anna Ambroziak
Polskę stać na oddanie MFW 7 mld euro?
- Nasze zarzuty wobec działań Donalda Tuska podczas obrad Rady Europejskiej dotyczą zarówno spraw zasadniczych, jak i konkretnych podjętych przez niego zobowiązań. Trzy sprawy są tu najistotniejsze. Po pierwsze, premier podjął decyzję w ciemno, zgodził się na pakt, którego zapisów nie znał, bo przecież nie ma jeszcze projektu umowy, do której Tusk zgłosił akces w imieniu Polski. Jak można godzić się na warunki, jeśli się ich nie zna? Po drugie, wszystko na to wskazuje, że szef rządu zobowiązał się do ograniczeń naszej suwerenności, bez uzyskania w zamian jakichkolwiek dodatkowych praw Polski, np. do współdecydowania o strefie euro, a zatem: obowiązki i oddanie suwerenności - tak, prawa i pozycja Polski - nie. I wreszcie po trzecie, Tusk zgodził się, by za to wszystko zapłacić z naszych rezerw walutowych. To już rzecz w najwyższym stopniu niedopuszczalna. Polska nie może gwarantować pożyczki dla bogatszych od siebie państw przy użyciu zgromadzonych przez nas z wielkim trudem, naszych wspólnych rezerw. Tusk nie miał upoważnienia, by dysponować tak swobodnie tymi pieniędzmi. Ja mu tego prawa odmawiam, a to są przecież także moje pieniądze. Rezerwy NBP są po to, by chronić złotówkę w przypadku ataku spekulacyjnego. Jeśli ogłaszamy, że teraz te pieniądze oddajemy jako gwarancję pożyczki z MFW dla strefy euro, to czym będziemy bronić naszej waluty? Nie wiem, dlaczego premier tak bezrefleksyjnie wystawia nasze bezpieczeństwo ekonomiczne na szwank.
Jarosław Kaczyński wspomniał o czysto osobistych interesach, osobistych karierach i awansach, może Pan rozwinąć tę myśl?
- Trudno jest nam, jako opozycji myślącej o Polsce w kategoriach racji stanu i ładu konstytucyjnego, wyjaśnić przesłanki, którymi kierował się premier Tusk, bo one po prostu nie mieszczą się w tych kategoriach. Premier pojechał na szczyt bez uzgodnień w parlamencie i nie pytając Polaków o zdanie, bez mrugnięcia okiem oddał tam nasze kompetencje i nasze pieniądze innym. Musimy więc pytać o to, co jest dzisiaj głównym źródłem podejmowania takich decyzji. Będziemy stanowczo domagać się w tej sprawie rzetelnych wyjaśnień.
Solidarna Polska i Prawica Rzeczypospolitej twierdzą, że alternatywą dla polityki rządu Tuska jest utrzymanie waluty narodowej, współpraca państw środkowoeuropejskich na forum UE oraz wzmocnienie rynku wewnętrznego.
- Te hasła to tylko fragment programu, który Prawo i Sprawiedliwość głosi od dawna. Dobrze, że nawet po odejściu z naszej partii politycy innych ugrupowań chcą nadal realizować program PiS. Szkoda, że osobno. Na konferencji w Warszawie w ostatnią sobotę PiS przedstawiło pełniejszą i znacznie bogatszą propozycję polityki europejskiej alternatywnej wobec działań obecnego obozu władzy w Polsce. Mówiliśmy, że nasza wizja Europy to Unia oparta na zdrowym rozsądku, na sile narodów i państw europejskich. Unia, która realizuje zasady: demokracji w państwach narodowych, wolności i deregulacji (zmniejszenia zakazów i nakazów biurokratycznych), równości państw i solidarności między nimi, otwartości na nowe kraje i przede wszystkim powrotu do korzeni tożsamości cywilizacyjnej Europy. W takiej Unii Polska ma szansę się rozwijać, jako silny i podmiotowy kraj. Polacy pokażą swą siłę jako przedsiębiorczy Naród, a nasze wartości chrześcijańskie będą rdzeniem tożsamości, a nie będą zwalczane i spychane na margines.
Zbigniew Ziobro zwrócił się do prezydenta o zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. PiS poprze tę inicjatywę?
- Ważniejsze jest, by polski parlament, gdzie zasiadają nie tylko liderzy partii - jak w RBN - lecz wybrani przedstawiciele obywateli, otrzymał pełną informację nie tylko o wynikach szczytu, lecz także o przygotowaniach do niego i o sposobie, w jaki rząd przyjmował mandat na te negocjacje. To Sejm realizuje prawo do kontroli nad rządem i będziemy z całą mocą naciskać, by obywatele poznali w tej sprawie całą prawdę. Zamknięte posiedzenia RBN nie są tu dobrym narzędziem.
Dlaczego przed szczytem nie było debaty w Sejmie?
- Rząd najwyraźniej obawia się opozycji i naszej kontroli. Klub PiS ma w tej kadencji wyjątkowo silną i kompetentną grupę polityków zajmujących się sprawami zagranicznymi i europejskimi: panią minister Annę Fotygę, dwóch wiceministrów spraw zagranicznych w rządzie premiera Kaczyńskiego - Witolda Waszczykowskiego i mnie, ministra Piotra Naimskiego, który jest wybitnym specjalistą od bezpieczeństwa energetycznego, prof. Krystynę Pawłowicz - jedną z najlepszych w Polsce specjalistek od prawa Unii Europejskiej, czy wreszcie posła Kazimierza Ujazdowskiego zajmującego się kwestią konstytucyjnego zabezpieczenia suwerennych praw Polski w Unii. My wiemy, o co pytać rząd, i wiemy, jak nazywać jego błędy. Dlatego obóz władzy tak boi się spotkania i debaty z opozycją z PiS.
Dziękuję za rozmowę.
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1140780
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz