Ile J23 nie zrozumiał.

avatar użytkownika MoherowyFighter

W odpowiedzi na mój tekst (Panika na Prawicy, czyli „Na giewałt! Integrujmy się!”) J23 stawia komentarz, wymagający osobnego kontr-komentarza. Z niego powinno wyjść to, ile J23 nie zrozumiał, a może i również czego Szanowna Brać Prawicowa nie ogarnia. 

A zatem J23 pisze: Krytyka nieskuteczności słuszna, ale co innego krytyka, a co innego pokazywanie KILL jako jakiegoś pozytywnego wzorca. Wzorca? Być może i „wzorca”, jednakże tylko w sensie pokazania skali i stopnia niedociągnięć i niedoskonałości po „naszej”, umownie mówiąc, stronie. Otóż, wszystkie możliwe do wyobrażenia sobie porażki są syntezą braku pokory, zadufania w sobie i lekceważenia sprytu, przebiegłości i inteligencji przeciwnika. Gdy się tego nie dostrzega, to mimowolnie (?) robi się jemu idealny prezent. Stara zasada brzmi, „… Znaj wroga i znaj siebie, a choćbyś stoczył sto bitw, nic ci nie grozi. Kiedy nie znasz wroga, a siebie znasz, masz szanse raz wygrać, a raz przegrać. Kiedy nie znasz ani wroga ani siebie, pewne jest, ze każda bitwa okaże się dla ciebie groźna.” (Sun Tzu, „Sztuka wojny.”) A cóż to może oznaczać „znaj wroga i znaj siebie”, rad byśmy wiedzieć od J23. Przecież, J23 zachęca nas byśmy tego wroga nie poznali, insynuując mi sympatię do KILL’a („tylko dziwię się zauroczeniu KILL”). Ja natomiast afirmuję tezę, „Zbadaj ukształtowanie jego [wroga – MF.] sił, gdzie mocne i gdzie wątłe, rozpoznaj pole jego życia i śmierci.” i robię to na chłodno. A to jednak jest coś innego. W ogóle, to mam takie wrażenie, że Szanowna Prawicowa Brać jakby porusza się, jak dzieci we mgle i do tego w ciemnym lesie. I z masochistycznym uwielbieniem odrzuca każdy pomysł wzięcia noktowizora do ręki, by rzadziej obijać się o drzewa i ocierać o krzaki i chaszcze. Czasami zaś za szczyt sukcesu obwołuje to, że w ogóle udało się jej wykaraskać na otwartą polanę. I cóż z tego, że będąc bohatersko posiniaczoną, mając zwichnięcia i zadrapania, a niekiedy, złamania? W końcuż jakoś doleźliśmy. Prawda? I to „jakoś” jest rozbrajające i bardziej szkodliwe niż 100 artykułów w „GW” i 100 godzin „Szkła kontaktowego”. 

J23 snuje dalej swoje rozważania o tym, że „KILL ma 10 gazet, bo dzięki doborowi merytorycznemu ludzi ma za sobą najlepszych czy dlatego, że ma wsparcie różnych możnych tego świata?” Ooooo… i od razu na podorędziu jest klasyczne „alibi” (sic!) Mości Prawicy o „możnych tego świata”. A może postarać się o własnych „możnych”, to nie byłoby „zapewne… pójście na łatwiznę w tłumaczeniu klęsk…” No, „ale ja nie bronię JK czy PiS”. A gdzież tam? Kto śmie o tym tak myśleć? A jak śmie, to go rzecznik dyscypliny…, z wpisem do akt. I koniec marzeń o jakiejś synekurze w przyszłości. No, ale odłóżmy facecje na bok. 

O naiwności tezy: nie krytykujcie innych gazet, róbcie swoje, wspominał choćby Ziemkiewicz w Michnikowszczyźnie i pozwalam swojej skromnej osobie zgodzić się z nim w tym zakresie.”, J23 sięga po argument „z autorytetu”. I źle się stało dla argumentacji J23, bardzo źle się stało, bowiem sięgając po źródłowe tezy „RAZ’a” można wyczytać (obszerny cytat): 

Mimo iż wspomniane wyżej pisemka nazywały się prawicowymi, politycy, też nazywani prawicowymi, bynajmniej nie starali się ich wspierać. Wręcz przeciwnie. Oczywiście mówili dużo o potrzebie istnienia niezależnych mediów, i nawet niekiedy próbowali wyszarpać na takowe jakąś państwową kasę – wtedy media już zasiedziałe na rynku, na czele z tymi, które same w ten czy inny sposób skorzystały na starcie z majątku państwa, czy to, jak „Wyborcza”, przez przydziały, czy jak „Polityka”, przejmując pismo na rzecz spółdzielni dziennikarskich, oczywiście wsiadały na nich z jazgotem, wywodząc, jak głęboko niesłuszne jest wykorzystywanie publicznego majątku do budowania wspierających władzę mediów. Ale dla orłów naszej prawicy niezależne znaczyły takie, które by dały się ustawiać w szykach prowadzonych przez nich bitew i posyłać do boju na rozkaz. Odniosłem wręcz wrażenie, że pismo „prawicowe” było dla większości polityków „prawicy” wrogiem znacznie większym, niż wspomniane tytuły, czy nawet Urbanowe „Nie”, bo nasi, pożal się Boże, prawicowcy kombinowali tak, że tamte pisma czyta elektorat lewicowy, więc co sobie o nich ten elektorat myśli, to im to rybka, natomiast pismo, które adresowane jest do elektoratu prawicowego może ten elektorat przekabacać na rzecz konkurencyjnego lidera prawicy – ergo, jeśli nie trzymam na takim piśmie niepodzielnie łapy, to lepiej je zniszczyć. Z takiej właśnie przyczyny wśród serdecznych przyjaciół, jak w znanej bajce, psi zjedli „Nowy Świat”, jedyną gazetę próbującą do ostatka bronić rządu Olszewskiego. Ale to tworzyło tylko dodatkowy koloryt prawicowej bidy, nie było jej przyczyną. („Michnikowszczyzna”, str. 302-303). J23, trzeba umieć korzystać ze źródeł. I robić to z głową. 

„Nie, tam się liczy wyłącznie to, czy zna się na czymś i czy potrafi to robić dobrze”. No to wstępujmy, działajmy na rzecz, głosujmy na KILL skoro interesują ich konkrety, umiejętności, a ich „polityka kadrowa” jest pozbawiona choćby śladowego nepotyzmu. – grzmi J23 nie starając się nawet oddzielić rozumu od emocji. A gdzież to ja napisałem, że mamy do KILL wstępować? Że mamy działać na jego rzecz? Że mamy na KILL głosować? Wszak nigdzie tego nie w moim tekście nie ma, a insynuować też trzeba umieć. Otóż nie jest moim głównym motywem nakłanianie do tego, co J23 mi insynuuje, lecz zaledwie to, by uznać, że nasi przeciwnicy są w czymś od nas sprawniejsi. Niestety. I tego nie należy traktować jako dopustu bożego. He, w nepotyzmie są też od nas lepsi. Czego nie można powiedzieć o (przecież tak celnie ujętym onegdaj przez J. Kaczyńskiego) TKM-ie. Pamięta może J23 co to był „TKM”? Wszak to była polityka kadrowa dawnego AWS’u. A o tym RAZ też pisał tu i ówdzie.

 

To wręcz ideał organizacji. – J23 drwiąco stwierdza. I niestety, ale trzeba przyznać mu rację, gdyż to jest w końcuż sztuka, by przez dobre dekady (z małymi przerwami) „za buzię” trzymać 38. milionowe społeczeństwo. 

Ja jednak, wnioskując z tego jak Autor opisał KILL, że nie wykluczałbym, że dość istotnym składnikiem KILL jest idea – oczywiście przebrana w szatki bezideowości i neutralności – całkowitego posłuszeństwa wobec kanonów politycznej poprawności, – spekuluje J23, mylnie diagnozując. Ależ ja wyłuszczyłem główną ideę KILL’a, a jest nią (tu autocytata): „nie dopuszczenie do tego, by kiedykolwiek, w jakkolwiek dającej się przewidzieć przyszłości, władzę przechwyciły jakiekolwiek siły rozliczeniowe i zorientowane na budowę IV, V, VI lub en-tej Rzeczpospolitej.” Z kolei polityczna poprawność jest tylko narzędziem do tego celu. Prawda, że zmienia to postać rzeczy? 

a także (a może: tym samym) „myślenie” polegające na bezkrytycznym przyjmowaniu papki medialnej. – kontynuuje dalej J23, żywiąc pogardę do członków KILL’a. O nie, Mości Dobrodzieju, w KILL myślą i to aż nazbyt dobrze, czego efektem jest trwały stan nie dopuszczania do tego, by Szanowna Prawica wydobyła się poza swoje 30. proc. opłotki. Gdzie, jak gdzie, ale tam imbecylów nie ma. I nie piszę tego z jakimkolwiek podziwem, lecz chłodną konstatacją faktów. I wcale to nie stoi w sprzeczności ze stwierdzeniem o „bezkrytycznym przyjmowaniu papki medialnej”. 

J23 próbuje mnie obejść z innej flanki, pisząc Odnoszę też wrażenie, że Autor dość rozciągliwie traktuje pojęcie KILL – tzn. Autor lepiej wie jakie zjawisko miał na myśli tak je nazywając, ale jest tam coś o lewako-leberalnych, – i pakuje tam także działania neutralne. Czy przynależność  do stowarzyszenia właścicieli piesków chihuahua (tak to się jakoś pisze) czy kółka muzycznego (niekościelnego) wyklucza tzw. prawicowość i oznacza bezwarunkową akceptację lewactwa? Jednak, tak naprawdę, to niczego takiego w moim tekście nie ma. Zamiast tego jest pokazanie mechanizmu zapewniającego KILL’owi elastyczność funkcjonalną, w ramach umacniania jego pozycji w społeczeństwie. Zaś owe 10 gazet, będące zmartwieniem J23, tylko to wzmacniają.

Innymi słowy, czy wszelka działalność choć trochę zorganizowana, nie będąca działalnością pisowską, bogo-ojczyźnianą, czyli ogólnie mówiąc: „moherową”, jest składnikiem lewacko-leberalnego widzenia świata? Filateliści też? – J23 stara się mnie przyszpilić z jeszcze innej flanki. A ja odpowiadam, że jeśli ci filateliści korzystają w donacji słynnego węgierskiego (!?) filantropa (bądź Brukseli) i programowo zajmują się kolekcjonowaniem i propagowaniem znaczków popularyzujących kochających „inaczej” (lub podobne anty-wartości), to dla mnie to środowisko zaczyna być jednym z klastrów KILL’a. A gdy jeszcze do tego w jego władzach środowiskowych są ludzie kojarzeni z lewactwem bądź leberalstem, to stanowi to dowód to potwierdzający. 

Niemniej im więcej głosów krytycznych „prawej” strony z „prawej” strony, tym lepiej dla „prawej” strony (cudzysłów z powodu wątpliwości co można określić jako prawą stronę). – humorystycznie kończy J23. I w tym miejscu trzeba Jemu przyznać całkowitą słuszność. J23, w konfidencji podpowiem, że takie wątpliwości zostały kiedyś nazwane jako „łże-prawica”. Może czas już odkurzyć to pojęcie?

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Moherowy

spokojnie, zawsze znajdziesz kogoś, kto albo chce zdyskredytować, albo "wdać sie w polemikę".

Bez paniki, ale szukając drogi na przejście kolejnych 4 lat w totalnie już zdominowanych przez opcję rządzącą mediach, powstaje FMN. Co z tego wyjdzie? Mam nadzieje, że wzmocniony przekaz informacji i własny głos całego środowiska prawicowego.

http://blogmedia24.pl/node/53201

To już coś więcej, niż "każdy sobie o sobie". Mam nadzieje, że w typowym odruchu sprzeciwu przeciwko marksistowskim "filozofom" uda się coś rozsądnego zbudować.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl