Strachy na Lachy

avatar użytkownika Morsik
W latach 70. dziwiłem się bardzo, że moja sąsiadka – pochodzącą z ziemiańskiego, kresowego, polskiego rodu jest aktywnym członkiem PZPR, zasiadającym w jakichś „egzekutywach”. Po roku 80. Zaczęła mnie zagadywać z nieukrywaną sympatią, co ośmieliło mnie do zadania pytania „dlaczego PZPR?”. Jej odpowiedź była krótka i jasna: „nikt z was nie wie co to zimno i głód…”. Ta kobieta z kilkumiesięcznym dzieckiem została wywieziona pod koło podbiegunowe. Po kapitulacji Niemiec wracała stamtąd całe dwa lata…
Tęsknota za spokojem, pragnienie ciepła i jakiejś zapasowej kromki chleba. Strach przed powtórzeniem się czerwonego terroru z lat 30. Przerażenie widokiem konających z głodu całych wsi ukraińskich. Bezradność i niemoc przed potęgą Rosji…
Przypomniałem sobie rozmowy z tą sąsiadką czytając w „Uwarzam Rze” artykuł Rafała Ziemkiewicza traktujący o tym, że Polacy postawili na trwanie, Platformę, Tuska i na Palikota ze strachu przed Rosją. No, bo co będzie jak udowodnią IM zamach? Przecież Polska nie wypowie Rosji wojny… Może lepiej, niech już tak zostanie, no, bo co będzie, jeśli?
Wychowałem się na gruzach Gdańska i Westerplatte. Małymi rączkami wybierałem drogocenne zabytkowe kawałki kafli z gruzów Dworu Artusa – perły Długiego Targu. Już w wieku szkolnym, przepływając Zakręt Pięciu Gwizdków wpław i przedzierając się przez zasieki z drutu kolczastego, wygrzebywałem porozrzucaną amunicję, granaty, kawałki broni, bagnety, hełmy. Losy Obrońców Westerplatte znałem na pamięć. Potem uczyłem się w szkole, która częściowo mieściła się w budynku słynnej Poczty Polskiej – losy jej Obrońców do dziś nie uleciały z pamięci. Codziennie przechodziłem w milczeniu i z lękiem obok niepozornego budyneczku Akademii Medycznej znanego z „Medalionów” Zofii Nałkowskiej.
Ze łzami w oczach słuchałem nestora jednej z prastarych rodzin nadwiślańskich, który w obozie koncentracyjnym w Potulicach musiał patrzeć, jak Niemiec strzela w główkę jego dziecka za to, że ta polska, ale niemieckojęzyczna rodzina, odmówiła podpisania reichlisty…
Ze zdumieniem słucham dzisiaj jego wnuków, którzy w kółko powtarzają, że gdyby do Polski przyszli Niemcy, to by zrobili porządek. Nie mogę zrozumieć, jak trzeba się ześwinić, żeby bez wstydu przed prochami dziadka – pradziadka jechać do Niemców i wycierać im te hitlerowskie tyłki. Dawać się poniżać tylko za możliwość odkupienia zdezelowanego „beemwu”…
Zamiast zmieniać w kraju – zmieniają kraj…
Niemców też się Polacy boją, dlatego pozwolili, żeby nadal proniemiecki Tusk pilnował „stosunków”. Ich pogorszenie – ochłodzenie, może skutkować wzmożonymi kontrolami legalności ich „pracy” w nowo tworzącej się Rzeszy. Globalnie takie ochłodzenie może spowodować zmniejszenie „strumienia pieniędzy” płynącego z Unii…
Niech więc już będzie tak jak jest, byle „polska wieś wesoła, byle polska wieś spokojna”…
Im jestem starszy, tym wyraźniej widzę poświęcenie i bohaterstwo moich Przodków.
Im jestem starszy, tym bardziej brzydzę się Polakami, bo wolą żyć z obcej łaski…
PS. Takie wspomnienie jeszcze doszło. Mieszkając w dzielnicy portowej Gdańska obserwowałem rówieśników obskakujących zagranicznych marynarzy – zwanych bojkami - i wykrzykujących „giw-chewing-gum!”, „giw-cigaretten!”, „czeindż-many”… Brzydziłem się tym… Może dlatego do dziś mi to obrzydzenie zostało…

 

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Morsiku

nie wszyscy są bohaterami i nie wszyscy pretendują do takiej roli.
Zrozumieć kogoś, kto przeszedł piekło i chce juz tylko spokojnie zyć : Jej odpowiedź była krótka i jasna: „nikt z was nie wie co to zimno i głód…” to zrozumieć ludzi złamanych ciężarem ponad siły.

Ale czym wytłumaczyć te sprzedające się za parę groszy tłuszczę, która nigdy nie zaznała głodu i strachu? Nie ma wytłumaczenia, poza jednym - środowisko Gazety Wyborczej wyprodukowało pod naszym bokiem typowy produkt homosovieticusa, obojętnego na wszystko, poza jednym - być to mieć.

To, czego nie mogli dokonać komuniści kijem, dokonał Michnik marchewką, a resztę załatwiły polskojęzyczne media i reklamy koncernów międzynarodowych. Zaczęło się od "super promocji" na proszek do prania i podpaski, potem apetyt wzrósł wraz z dostepem do plastikowego boga - karty kredytowej. Ona dyscyplinuje bardziej, niż kazamaty.

Ale jak zwykle - nie wszyscy są sterowani pilotem.

Problem w tym - ilu tych niesterowalnych naprawde jest?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Morsik

2. Wychodzi z tego, że...

...garstka... Inni zamiast zmieniać w kraju - zmieniają kraj. Reszcie wystarczy kredyt na jeszcze większy telewizor...

Patrzę (coraz rzadziej) na publikacje wieszane w S24 i NE i przyrównuję do naszego BM24 - tam są sami obcy, tu - Sami Swoi. Może właśnie TU jest ta Garstka? Może zaciśnie się w Pięść?

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...