Lekarzu, ulecz się sam!

avatar użytkownika Morsik

Kiedy w towarzystwie rozmowa „zejdzie” na temat lekarzy mówię, że ich nie lubię tak, jak mój pies weterynarzy. Do niedawna myślałem, że ich nie lubię bardziej instynktownie, niż z konkretnych powodów, ale...
 
Kolega z pracy jakoś źle stanął, stopa gdzieś „uciekła” do środka. Noga w kostce spuchła, więc skorzystał z „pomocy doraźnej”. Nie stwierdzono złamania, kazano usztywnić „jakoś”, robić okłady, wydano druk L4 na tydzień. I po sprawie. Minął miesiąc i noga boli tak, że ledwo chłopisko może samochodem dojechać do pracy. W pracy staramy się go jakoś zastąpić, bo zbyt długo przy maszynie stać nie może.
 
Poszedł do lekarza wynajętego przez firmę, gdzie otrzymał skierowanie do ortopedy. Zarejestrowano go do specjalisty na termin „za miesiąc”. Przez miesiąc nieszczęśnik będzie się musiał męczyć, a my razem z nim.
 
I teraz już wiem, dlaczego nie lubię lekarzy. Nielubię ich dlatego, bo nie mają – bez względu na płeć – przysłowiowych jaj. Bo co by się stało, gdyby lekarz „pierwszego kontaktu” wydając skierowanie do specjalisty zadzwonił do przychodni i dowiedziawszy się, że specjalista przyjmie delikwenta „za miesiąc” wystawił mu zwolnienie lekarskie do dnia wizyty? Wyobrażacie sobie jak szybko znalazły by się w budżecie nasze pieniądze na opłacenie „usług medycznych” przez Narodowy Fundusz Zdrowia?
 
Pierwsi ruszyli by do boju tak zwani „pracodawcy” a razem z  nimi tak zwany „Zakład Ubezpieczeń Społecznych”. Lekarzy nic taka akcja by nie kosztowała, uzasadnienie wydania druku L4 byłoby niepodważalne, a efekt – piorunujący.
 
Może warto spróbować?
Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Tamka

1. @Morsik

Rozumiem przeslanie, ale tzw. "pomoc dorazna", czyli jak rozumiem lekarz 1-wszego kontaktu moze i nawet powinien wydac skierowanie na przeswietlenie. Tego sie trzeba domagac! To jest prawo pacjenta. A swoja droga to, zeby cos uzyskac od lekarzy to trzeba "miec jaja". I wiem, co mowie.

Z drugiej strony jak mozna bylo chodzic przez misiac z obolala i spuchnieta kostka? Wybacz, ale to zakrawa na glupote (tu niewiedza nie wchodzi w gre).

Niech kolega jak najszybciej uda sie do lekarza 1-wszego kontaktu i wydobedzie skierowanie na przeswietlenie.

I jeszcze jedno, jesli moge doradzic, to w telefonicznej informacji medycznej chociazby (najlepiej i najszybciej via net) wyszukac sobie przychodnie, ktore maja w ofercie ortopede i podpisany kontrakt z NFZ - niech podzwoni, moze byc tak, ze na wizyte poczeka krocej, np. tydzien. To radze z doswiadczenia.
Pozdrawiam, T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika Morsik

2. Tamko...

...masz widać słabiuśkie doświadczenie. Toć piszę, że zdjęcie było i, że za miesiąc... A przecież nie o ten konkretny przypadek mnie chodzi, bo takich tysiące.

Chodzi o to, że lekarze nie chcą walczyć o swoje, jak zresztą większość Polaków...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Tamka

3. @Morsik

A gdzies ty napisal, ze zdjecie wykonano??? W tekscie tego nie ma. To po pierwsze.

Po drugie, nie bede sie licytowala, skoro pisze, ze wiem, to wiem i nie bede tu wchodzila w szczegoly.

Lazenie miesiac z bolaca i spuchnieta noga nie jest wyrazem ani troski o swoje zrowie ani zdrowego rozsadku.

Nie jest wielkim wysilkiem podzwonic i poszukac.
Problemy sa duze, ale trzeba sobie radzic.

A lekarze? Coz, wiekszosc to konowaly zapatrzone w swoje portfele.
T.

PS. Moja mama pracowala w sluzbie zdrowia 36 lat, ja mam kontakt ze sluzba zdrowia niezmiennie od dziecka. To tyle.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.