Z Kabały wyszło, że Muzeum Historii Żydów Polskich musi być gotowe na 19 kwietnia 2013 r.

(heb. קבלה – otrzymywanie, przyjmowanie) - duchowa mistyczno-filozoficzna szkoła judaizmu do podstawowych źródeł której zaliczają się: Tora, Zohar, Ec Haim, Talmud dziesięciu sefirot, Sefer Jecira, Bagir, a także różne dzieła Ari (rabina Icchaka Luria Aszkenazi, znanego także pod imieniem Arizal) oraz Baal Sulama (Jehuda Leib Ha-Lewi Aszlaga). Kabała miała wpływ na wielu filozofów i naukowców na przestrzeni historii i zdobyła znaczną popularność w ostatnich latach.

Czterokrotnie wyższa dotacja, nowi ludzie w zespole, nowy projektant i wykonawca wystawy głównej. Wszystko po to, by Muzeum Historii Żydów Polskich było gotowe 19 kwietnia 2013 r.

- Musimy sprawdzić, co o tym mówi kabała. Dziś jest 19 września, muzeum ma być otwarte 19 kwietnia. Czyli mamy równo 19 miesięcy - zauważyła Agnieszka Rudzińska, p.o. dyrektora muzeum.

Bryła muzeum jest gotowa. Robotnicy okładają ją szklanymi panelami. W środku kończą prace nad najbardziej skomplikowaną technicznie częścią budynku: holem w kształcie szczeliny z pokrytymi cienką warstwą betonu krzywoliniowymi ścianami symbolizującymi rozstępujące się wody Morza Czerwonego. Te olbrzymie fale długości prawie 70 m i wysokości 20 m przecinają wzdłuż cały gmach. - Inwestycja przebiega sprawnie. To nie jest półmetek, ale praktycznie początek finału - stwierdził minister kultury Bogdan Zdrojewski, przypominając, że dwa lata temu wspólnie z prezydent stolicy Hanną Gronkiewicz-Waltz obiecał finansować budowę i słowa dotrzymał. Koszt wzniesienia siedziby muzeum (152 mln zł, a razem z pracami dodatkowymi nawet 200 mln zł) ministerstwo i miasto ponoszą po połowie.

Największym problemem jest wystawa główna, za którą odpowiada stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny. Zobowiązało się zebrać od darczyńców pieniądze na realizację ekspozycji o tysiącu lat historii polskich Żydów złożonej z siedmiu multimedialnych galerii. Pełny koszt ma wynieść 117 mln zł. Do tej pory stowarzyszenie zgromadziło 86 mln zł, ale po odliczeniu kwoty wydanej na edukację, brakuje jeszcze 42 mln zł. - Cały czas zbieramy. Mamy kłopoty z powodu kryzysu, ale jesteśmy dobrej myśli. Kontaktujemy się z ludźmi z całego świata, z filantropami, korporacjami. Obiecują, że nas nie zostawią - mówi Piotr Wiślicki, przewodniczący stowarzyszenia.