Katolik z odzysku co dziś jest premierem
Właśnie udowadnia bycie także zerem
Plastikowy pajac udający króla
Niczym się nie różni od zwykłego ci.la

Wszystkie obietnice jakie dotąd składał
Były pustym gestem co na nic się nadał
Także srogie miny i ostre frazesy
Służyły wyłącznie do napchania kiesy

Dziś po czterech latach takiego rządzenia
Zostaje nam dziura nie do zapełnienia
A minister finansów Vincent bez pesela
Mówi że niedługo do Stanów spierdziela

Zanim ci panowie  znienacka nam prysną
Warto ich rozliczyć i to tu nad Wisłą
Każdego z osobna i wszystkich pospołu
Bo to brać przestępcza jednego zespołu

Niech Donald odpowie kiedy zaczął kłamać
Czy wszystkie przyrzeczenia od razu chciał złamać
Podchodząc  cztery lata temu do wyborów
Czy to w trakcie rządzenia zabrakło honoru

Czego się spodziewać można po człowieku
Co z własną małżonką wiele lat żył w grzechu
I obłudnik dopiero na same wybory
Pobiegł się ożenić odwiedzał klasztory

Od liczenia głosów zaczął swą karierę
Razem z Waldemarem obecnym klakierem
Lat ponad dwadzieścia tak obaj nas wodzą
Obiecują i judzą podpuszczają zwodzą

Czas najwyższy uwolnić Polskę od oszustów
Rozliczyć za każde słowo bez pokrycia
Nakleić na czole napis jestem kłamca
I niech z nim już tak chodzą aż do końca życia