Demontaż polskiego sektora naftowego
Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Polski Lotos" zebrał 150 tys. podpisów Polaków sprzeciwiających się sprzedaży 53 proc. akcji należących do Skarbu Państwa gdańskiej Grupy Lotos. Ten oddolny protest tysięcy Polaków może być katalizatorem pozytywnych zdarzeń, które w konsekwencji doprowadzą do wycofania się Platformy Obywatelskiej z projektu niebezpiecznej dla bezpieczeństwa energetycznego Rzeczypospolitej "budżetowej prywatyzacji".
Istnieje uzasadnione niebezpieczeństwo, że to, co nie udało się uczynić za rządów postkomunistów w latach 2001-2005, kiedy podjęto poważną próbę przejęcia przez Rosjan gdańskiej rafinerii, może niestety udać się w 2012 roku.
4 sierpnia na konferencji w Sejmie poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Kurski z PiS słusznie przekonywał: "To pomysł zupełnie szalony (...) zagrażający interesom narodowym, gospodarce narodowej, Skarbowi Państwa. Nie ma żadnego powodu, dla którego dzisiaj należałoby sprzedawać Lotos, w sytuacji, kiedy mamy bardzo silną presję rosyjską na ograniczanie polskiej suwerenności energetycznej" (za PAP). Jego zdaniem, Grupa Lotos, która ma 1 mld zł czystego zysku rocznie, warta jest 10-12 mld zł, ma być sprzedana za 3-3,5 mld złotych.W istocie wysiłkiem ostatniej dekady, kiedy to planowany i realizowany był ogromny program inwestycyjny w Grupie Lotos o nazwie "Program 10+", udało się zwiększyć moce przerobu ropy naftowej z 6,0 do 10,5 mln ton rocznie, czyniąc gdańską rafinerię jedną z najnowocześniejszych tego typu instalacji w Europie. Warto pamiętać, że przez ten czas Skarb Państwa nie pobierał należnej dywidendy po to, aby spółka mogła zakończyć inwestycję. Dziś, kiedy inwestycja ta zacznie przynosić Grupie Lotos większe zyski, spółkę chce się sprzedać po to, by korzyści z tego czerpał już "strategiczny inwestor".
Rozpad strategii naftowej
Rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego 6 lutego 2007 r. przyjął strategię sektorową dla polskiego sektora naftowego pt. "Polityka Rządu RP dla przemysłu naftowego w Polsce". Dokument ten formalnie jeszcze obowiązuje, choć jego zapisy faktycznie są martwe. W 2007 r. zdecydowano, że Rada Ministrów koncepcję działań dla Grupy Lotos oprze na fundamencie, że "Skarb Państwa, co najmniej pozostanie większościowym akcjonariuszem spółki". Niestety, po przejęciu w listopadzie 2007 r. rządów przez koalicję PO - PSL zdecydowana większość z zaplanowanych na najbliższe kilka lat działań związanych z bezpieczeństwem energetycznym Polski w obszarze paliwowym nie została zrealizowana. Koalicja PO - PSL pod kierownictwem Donalda Tuska dokonała jasnego geopolitycznego wyboru, definiując Rosję Putina jako strategicznego partnera dla Polski, również w sektorze energetycznym. Projekty energetyczne z Norwegią, Danią, Gruzją, Azerbejdżanem, Litwą czy Ukrainą przestały z dnia na dzień mieć znaczenie. W latach 2005-2007, z inicjatywy śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego oraz premiera Jarosława Kaczyńskiego, rozpoczęto realizację programu budowy suwerenności energetycznej Polski, która po 20 latach III RP wciąż uzależniona jest, jak za czasów sowieckiej okupacji, od ropy naftowej i gazu ziemnego ze Wschodu. Podstawą tych działań było słuszne przekonanie, że nie tylko możliwa, ale i konieczna jest taka polityka państwa polskiego, która w konsekwencji doprowadzi do wzmocnienia dwóch dużych ośrodków rafineryjnych w Polsce, a w przyszłości powstania jednej narodowej grupy energetycznej zdolnej przejmować inne aktywa energetyczne w całej Europie i na świecie. Grupa Lotos, kontrolowana w 2007 r. w ponad 60 proc. przez Skarb Państwa, mogła być doskonałą platformą do budowy narodowego koncernu naftowo-gazowego. Jednakże taka koncepcja była nie do zaakceptowania dla Donalda Tuska pochodzącego z... Pomorza, który zdecydował, że należy dążyć do wycofania się państwa polskiego z zaangażowania kapitałowego w Grupie Lotos. Rząd Donalda Tuska wstrzymał również realizację projektu dywersyfikacji dostaw ropy naftowej do Polski pod nazwą Odessa - Brody - Płock - Gdańsk, poświęcając go w imię niedrażnienia Rosji. A przecież już w tym roku mogła płynąć do gdańskiej i płockiej rafinerii azerska ropa naftowa, tak jak obecnie odbywa się to na Ukrainie i na Białorusi.
Rosyjski Lotos?
Minister Skarbu Państwa wyznaczył termin 16 listopada jako ostateczny dzień złożenia wiążących ofert na zakup akcji gdańskiej spółki. W czerwcu Aleksander Grad zaprosił cztery podmioty, w tym jeden warunkowo, do dalszych rozmów i negocjacji w sprawie prywatyzacji Grupy Lotos. Najprawdopodobniej na krótkiej liście znajduje się TNK-BP, druga największa spółka naftowa w Rosji po Łukoilu. Kilka tygodni temu głośno było o projektach brytyjskiego BP odsprzedaży części, a w przyszłości może całości 50 proc. pakietu akcji w TNK-BP kontrolowanej bezpośrednio przez Kreml spółce Rosnieft. Naiwnością byłoby twierdzenie, że za ofertą TNK-BP pośrednio nie stoi Kreml. Nie po to premier Federacji Rosyjskiej Władimir Putin od dłuższego czasu przekonuje swojego sojusznika Donalda Tuska o konieczności otwarcia Polski na "rosyjskie inwestycje" w energetyce, aby zrezygnować z możliwości przejęcia kontroli nad jedną z najnowocześniejszych rafinerii w Europie. Przy prawdopodobnym scenariuszu sprzedaży przez rząd Platformy Obywatelskiej Grupy Lotos koncernowi TNK-BP, co uzasadniane byłoby na potrzeby rządowej propagandy faktem, że za tą spółką stoi również British Petroleum, tylko kwestią czasu będzie odsprzedaż Lotosu spółce bezpośrednio kontrolowanej przez Kreml. Do 2007 r. Polska była "białą plamą" w Europie, jeżeli chodzi o "rosyjskie inwestycje" w energetyce. Aby zrozumieć, do czego Federacji Rosyjskiej służą wspierane przez Kreml spółki energetyczne i czym grozi przejęcie Grupy Lotos przez Rosjan, warto przypomnieć słowa samego Władimira Putina. 14 lutego 2003 r. na gali Gazpromu w 10. rocznicę utworzenia spółki wygłosił on znamienne słowa: "Gazprom (...) stanowi potężne narzędzie zwiększania wpływów gospodarczych i politycznych Rosji na świecie". W scenariuszu sprzedaży przez polityków PO Grupy Lotos tzw. zachodniemu inwestorowi najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, w którym za kilka lat np. Gazprom czy naftowy Rosnieft stanie się właścicielem gdańskiej spółki w zamian za np. dostęp do rosyjskich złóż węglowodorów. Donald Tusk staje się symbolem "zwiększania wpływów gospodarczych i politycznych" Rosji w Polsce. Najpierw jego rząd podpisał niekorzystną umowę gazową w 2010 r. zwiększającą do 2022 r. o ponad 2 mld m sześc. uzależnienie polskiej gospodarki od drogiego rosyjskiego gazu, teraz sprzedaje najnowocześniejszą polską rafinerię oraz daje "zielone światło" dla projektów Waldemara Pawlaka importu rosyjskiej energii elektrycznej z Kaliningradu. Nawet najwięksi pesymiści w 2007 r. nie wyobrażali sobie takiego czarnego scenariusza przejmowania polskiej energetyki przez Rosjan.
Czas na "Polski Orlen"
Rząd PO - PSL oczywiście "zapomniał", że sprzedaż Grupy Lotos to również sprzedaż logistycznego monopolu na eksport i import paliw do Polski z wykorzystaniem terminala naftowego Naftoport w Gdańsku. Na dziś tylko Grupa Lotos może w tym zakresie na wyłączność korzystać z logistyki Naftoportu, którego również jest udziałowcem. Następnie dzień po sprzedaży "inwestorowi" Grupy Lotos rozpocznie się walka cenowa gdańskiej rafinerii z PKN Orlen. Jest to łatwy do przewidzenia scenariusz wykorzystania gdańskiej spółki do wrogiego przejęcia, a następnie kontroli nad PKN Orlen. Oczywiście rurociągiem "Przyjaźń" zostaną wstrzymane dostawy ropy naftowej drogą lądową do Płocka i Gdańska, pogarszając wyniki finansowe spółek oraz powodując duże komplikacje w imporcie surowca via Naftoport. Wstrzymanie budowy przez rząd Tuska bazy logistyczno-magazynowej obok terminalu Naftoport uniemożliwia wciąż bezpieczny odbiór, magazynowanie i transport do polskich i niemieckich rafinerii różnych gatunków ropy naftowej transportowanej tankowcami do Gdańska na wypadek przerw dostaw surowca ropociągiem "Przyjaźń". Pogorszenie kondycji finansowej Grupy Lotos będzie wykorzystane do emisji nowego pakietu akcji i zwiększania w kilkuletniej perspektywie do ponad 75 proc. kontroli nad spółką. Płocki Orlen znajdzie się w bardzo nieciekawej sytuacji, w której skup jego dołujących akcji stanie się łatwiejszy. Polacy będą przyglądać się z niedowierzaniem scenariuszowi upadku dwóch polskich rafinerii, przejmowania ich około 2020 r. lub szybciej przez rosyjskie koncerny. Zamiast marzeń o narodowym naftowo-gazowym czempionie pozostaną tylko wspomnienia o historycznej już Grupie Lotos, której nazwa zostanie zmieniona np. na Gazpromnieft Polska. Niemożliwe? Niestety, to jest scenariusz możliwy, ale również logiczny i oczywisty!
9 października w wyborach parlamentarnych zapadnie więc decyzja o przyszłości polskiego sektora naftowego. Ostatnie 4 lata rządów koalicji PO - PSL dowodzą, że najczarniejszy scenariusz sprzedaży strategicznych dla bezpieczeństwa energetycznego i gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej aktywów jest po prostu realizowany. Nie tylko mieszkańcy Gdańska i Płocka, którzy już powinni stać w pierwszym rzędzie z kolegami z Gdańska ze swoim komitetem "Polski Orlen", zadecydują o przyszłości swoich przedsiębiorstw. Polacy zadecydują o swojej suwerenności energetycznej.
Janusz Kowalski
Autor był członkiem Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=113307
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. "Gradobicie..." tak chyba brzmiał jeden z tytułów Naszej Polski
było TO juz dawno,ale nic się nie zmieniło,ba jest jeszcze gorzej
gość z drogi