Prokuratura wojskowa zleci audyt dokumentacji medycznej ofiar katastrofy smoleńskiej

avatar użytkownika Maryla

Prokuratura wojskowa zleci audyt dokumentacji medycznej ofiar katastrofy smoleńskiej przekazanej przez stronę rosyjską

Będzie audyt protokołów

Fot. R. Sobkowicz

Wszystkie trumny ofiar katastrofy smoleńskiej ważą po blisko osiemdziesiąt kilogramów, a protokoły sądowo-medyczne sporządzono według jednolitego wzoru. To - w opinii rodzin - kolejne argumenty podważające wiarygodność dokumentów wytworzonych na terenie Federacji Rosyjskiej. Dlatego prokuratura wojskowa zamierza zlecić przeprowadzenie audytu akt medycznych przekazanych przez stronę rosyjską - dowiedział się "Nasz Dziennik".

Rodziny ofiar już od dawna zgłaszają poważne wątpliwości co do wiarygodności dokumentów sądowo-medycznych dotyczących ofiar katastrofy smoleńskiej sporządzonych przez Rosjan.
- Między tym, co powiedziano mi w Moskwie o stanie ciała, a tym, o czym jest mowa w aktach, są spore rozbieżności - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Stanisław Zagrodzki, kuzyn Ewy Bąkowskiej. - Wzrost podany w rosyjskim dokumencie był o ponad 20 centymetrów wyższy, niż brat miał w rzeczywistości. Brat był dosyć otyły, czego nie zauważono. Poza tym różnice w ubiorze. Ja go widziałem na zdjęciu podczas identyfikacji w białej koszuli, a podali, że miał niebieską, podali uszkodzenia twarzy, czego absolutnie nie widziałem - wskazuje Andrzej Melak. - To budzi moje zastrzeżenia i przeświadczenie, że ten opis nie dotyczy jego - dodaje. Podobne wątpliwości zgłaszają także inne rodziny.
Do tych uwag dochodzą kolejne. Wszystkie trumny ofiar miały ważyć po 80 kilogramów. Poza tym mamy do czynienia z brakami w dokumentacji zamknięcia trumien. - Są oczywiście bardzo poważne nieprawidłowości, prokuratorzy zauważają także pewne dziwne zbieżności co do pewnych "parametrów" ciał ofiar - mówi mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik kilku rodzin ofiar smoleńskich. Zaznacza jednak, że nie może podać szczegółów, ponieważ są to niejawne dokumenty przechowywane w kancelarii tajnej warszawskiej prokuratury wojskowej. - Są pewne cechy wspólne co do wielu osób, które trudno jest rzeczywiście wyjaśnić, jest to niepokojące - podkreśla. - Robiono to pobieżnie, na kolanie, bez nadzoru z naszej strony - ocenia mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego.
- Są pewne rozbieżności, wątpliwości do bardzo wielu stwierdzeń, które padają w ramach dokumentacji rosyjskiej, chociaż nie jest tak, że dotyczy to każdej z ofiar - wskazuje adwokat.
Dodaje, że można wyróżnić kilka grup tych nieprawidłowości. - Poczynając od fundamentalnych rozbieżności między stanem zdrowia, cechami anatomicznymi za życia ze stwierdzonymi w ramach dokumentacji rosyjskiej. - Wyjaśnienie tego, moim zdaniem, nie odbędzie się w innej drodze niż ekshumacja wszystkich zwłok - podkreśla Rogalski.
Prokuratura zastrzega, że nie udziela żadnych informacji dotyczących dokumentacji sądowo-medycznej ze śledztwa smoleńskiego. Jednak potwierdza, że gromadzi dokumentację medyczną ofiar. - Gromadzona jest dokumentacja na temat wszystkich ofiar katastrofy - mówi nam płk Zbigniew Rzepa, rzecznik NPW. Chodzi tutaj oczywiście o dokumentację także z terenu Polski, chociaż prokuratura jest w tym względzie powściągliwa. - Nie mogę na ten temat za dużo panu przekazać - zaznacza płk Rzepa. Wiadomo, że do prokuratury sprowadzana jest obecnie dokumentacja medyczna członków załogi tupolewa.
Działania te, mimo że prokuratura nie chce tego otwarcie przyznać, mówiąc o "ewentualnych nieprawidłowościach", to efekt narastających wątpliwości odnośnie do dokumentacji rosyjskiej.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, następnym krokiem będzie sprawdzenie przez biegłych rosyjskich materiałów medycznych prawdopodobnie wszystkich ofiar katastrofy. Dokumentacja dotycząca niektórych osób już trafiła do biegłych. Stało się tak np. w przypadku Zbigniewa Wassermanna. - Prokurator tak postanowił - lakonicznie stwierdza płk Rzepa. Dodaje, że w tej chwili nie będzie informował o przyszłych zamierzeniach śledczych.
Do tej pory brakuje dokumentacji dotyczącej niektórych ofiar. - W przypadku Ewy Bąkowskiej nie mamy żadnych protokołów sądowo-medycznych - podkreśla jej krewny. - Nie wiem, czy się ich jeszcze doczekamy, przecież takie opinie wykonuje się na początku - wyraża wątpliwość.
- Mamy wielkie pretensje do prokuratury, że zadowoliła się pracą polskich ekspertów w zakresie medycyny na zasadzie zbiorowego raportu, natomiast nie zabezpieczyła materiałów źródłowych, które były tam wykonywane - mówi Zagrodzki.
- Poza obdukcją sądowo-medyczną czy zdjęciami ciał to pole katastrofy, sposób przeszukiwania, protokoły z przeszukiwań miejsca zdarzenia powinny być jawne - to utrudnia nam jako rodzinom ogarnięcie całości problematyki - podkreśla.

Zenon Baranowski

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110725&typ=po&id=po02.txt

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Sierota

1. I co na to pani minister Kopacz?

Bo ja uciekłbym do Laosu.