Cienka czerwona linia
Cienka czerwona linia.
Po raz kolejny poczułem się „kloszardem” w swoim kraju.
Drobiazg. Od momentu kiedy Sanepid w Ząbkowicach Śląskich zamknął wodociąg wiejski gminy Ciepłowody (azotyny, azotany, Escheria Coli), mimo zachowania własnej studni na terenie gospodarstwa, zjeżdżałem sobie raz w tygodniu, podobnie jak wielu mieszkańców regionu w promieniu 30 kilometrów, do pobliskiego uzdrowiska w Przerzeczynie Zdrój po wodę z otwartego ujęcia zdrojowego. Trwało to już blisko rok i mimo ponownego uruchomienia wodociągu wiejskiego, ze względu na poprawę samopoczucia rodziny, szczególnie 3-letniego syna, robiliśmy sobie niedzielne wycieczki do uzdrowiska nabierając wodę na następny tydzień. Niestety idylla się skończyła. W zeszłym tygodniu pojawiło się ogłoszenie, że od 18.07 ujecie zostaje zamknięte. Jest „zamknięte” – co dziś stwierdziłem naocznie. Zawór otwierający został zdjęty. Przykręcono ordynarnie stalową rurę, z której woda leje się do studzienki, skąd rura PCV odprowadza ją do pobliskiej rzeki. Nie byłem przygotowany na „odzysk” wody. Nie miałem wiaderka i sznurka. Tak jak para emerytów z dwoma plecakami litrowych butelek i para młodych ludzi z dwójką dzieci w wieku 4 -8 lat.
Uzdrowiska zostało sprzedane. Nowy właściciel, nowe porządki.
Nie jestem generalnie przeciwnikiem prywatyzacji. Jest właściciel, jest porządek. Czy jednak wszystko można ot tak sobie sprzedać? Czy powinno być sprzedane bez zgody ludzi? Czy to nie samorząd powinien był reprezentować interesy lokalnej społeczności przy okazji takiej transakcji (i wielu innych w Polsce). Rozpaczliwy brak gotówki stał się motorem wszelkich poczynań administracji na każdym szczeblu. Interes ludzi przestał być ważny. Liczy się bieżące łatanie dziur, bez względu na przyszłe konsekwencje. Czy jednak ten interes ludzi nie jest ważniejszy i istotniejszy dla budżetu tego państwa.
Nie znam szczegółów transakcji, nie wiem kto kupił uzdrowisko. Faktem jest, że woda płynie do rzeki, ludzie odchodzą z niczym (na razie). Starsi, chorzy, młodzi z dziećmi – Ci, których nie stać na leki i leczenie sanatoryjne. Jeszcze mamy lecznictwo państwowe i większość z nas korzysta z niego. Woda to podobno życie. Dobra woda to zdrowie. Zła woda to choroba. Choroba to koszty leczenia i degradacja materiału biologicznego mówiąc brutalnie. Co winno więc być interesem ludzkim i interesem tego państwa.
Z tego co pamiętam, według jeszcze obowiązującej Konstytucji, zasoby wody są dobrem narodowym, społecznym, tak jak bogactwa naturalne. Woda jest szczególnym bogactwem naturalnym. Jak można sprzedać teren uzdrowiska bez zachowania prawa dostępu do wody, z której korzystają setki ludzi? Jak można sprzedać źródło wody, stanowiącej dobro narodowe?
Jak coś takiego wycenić?
„Nie o take Polske walczyliśmy”. Zdecydowanie nie o taką. „Prywatyzacja” i „transformacja społeczna” zrobiła z większości tego narodu „kloszardów”. Chcę wierzyć, iż ta cienka czerwona linia – granica niezawinionego ubóstwa i biedy większości ludzi w tym kraju zostaje właśnie przekroczona. Może ta bieda zmusi ich do myślenia.
Robert Helski
- Robert Helski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. Panie Robercie
"Uzdrowisko zostało sprzedane. Nowy właściciel, nowe porządki."
Polacy nie zdają sobie sprawy z tego, jak "kapitalizm" dba o swoje interesy.
I nie chodzi o to, że nikt teraz nie korzysta z tego źródła - w sensie - nie zarabia na nim.
Chodzi o to, że ten kto kupił za marne pieniądze od rządu to uzdrowisko z jego bogactwem naturalnym, z jego klientelą, będzie teraz wszystko sprzedawał - włącznie z powietrzem.
Albo na tym miejscu powstanie coś zupełnie innego - wjedzie buldożer i zasypie wszystkie ujęcia, a na tym miejscu powstanie parking z halą sprzedaży, a może nowoczesna spalarnia śmieci?
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. "Może ta bieda zmusi ich do myślenia."
Oby. Choć wśród Polaków, którzy emigrację mają w przysłowiowych genach, wyjazd często jest atrakcyjniejszą alternatywą aniżeli myślenie.
3. @Pan Rober Helski
A ja mam nadzieję, że tak łatwo nie pójdzie .... :))
Nie sądzi Pan, że to zbiorowisko ludzi, którzy korzystali z ujęcia zdrojowego, powinno zadać jakieś (na piśmie! oczywiście) pytanka waaaaadzy gminnej, na której terenie rzecz sie odbywa? (a jeśli właśnie to ta waaaadza sprzedała uzdrowisko - TYM BARDZIEJ?)
Coś się powoli, bo powoli - ale zmienia w ludziach, coraz częściej "chce im się" ruszyć tyłek, zapytać, zawalczyć o swoje prawa na terenie, gdzie żyją.
A że się zmienia w samych ludziach - mam ostatnio niezbywalny przykład, którego niestety nie mogę tu w całości "wyłuszczyć" (by nie zaszkodzić uczciwym): przykład (dotąd niewyobrażalnego) zachowania orzecznika ZUS w stosunku do pacjenta. Wiem, co mówię - niewyobrażalnego dotychczas - wszak "kopię się z tym koniem" już wiele lat!
Selka
4. Stawiam na myślenie (wymuszone)
Tak prosto to nie będzie tym "kapitalistom". W pierwszej kolejności pojawią się ludzie z wiaderkami. To odruch. Odwiertu zakorkować się nie da. W drugiej kolejności "wiaderkowcy" się zinstytucjonalizują i zapewne użycie przez władze gminne policji a przez właściciela ochroniarzy, wzbudzi tylko wściekłość. Wszyscy przecież nie wyemigrują.
Małe lokalne sprawy są dobrym początkiem do większych.
Poza tym czyja w końcu ta woda jest? We wszystkich uzdrowiskach do tej pory sprzedanych czyja jest?
Robert Helski
Są rachunki krzywd, których żadna dłoń nie przekreśli
5. Prowokacja do samosądów
Chyba ta cienka linia ma wskazać
Czy Naród ma się sam wykazać
Walczyć o to co Polskie nasze
A ich przegonić , ja wcale nie straszę
Myślę jak wielu Polaków logicznie
Czas ich przegonić bo skończy się tragicznie
Pozdrawiam