Smutne rezultaty operacji "Ostra Brama"

avatar użytkownika witas

17 lipca 1944 r. sowieckie służby specjalne Siersz rozpoczęły aresztowania i rozbrajanie oddziałów Armii Krajowej, które tylko 4 dni wcześniej zakończyły dokonywaną wspólnie z sowiecką Robotniczo-Chłopską Armią Czerwoną [= PKKA] siedmiodniową operację wyzwalania Wilna.

   W planach i zamierzeniach polskich operacja „Ostra Brama” miała doprowadzić do wyzwolenia i zajęcia miasta przed wojskami zdradzieckimi, aby zaprezentować się przed nimi jako gospodarze tych terenów. O sensie tej demonstracji później.
   Niespodziewanie silny opór wojsk hitlerowskich (m.in. w wyniku mianowania na komendanta obrony gen. Stahela – zapisał się jeszcze on od 1.VIII w historii Polski, niestety) uniemożliwił powodzenie polskiego powstania, które zostało źle przygotowane, wybuchło przedwcześnie i dlatego musiało poczekać na dotarcie czołgów 5. pancernej armii gwardii Rotmistrzowa (3. korpusu pancernego).
 
 
Dopiero wtedy, Akowcy ze wsparciem sowieckiej techniki (lub raczej na odwrót – sowiecka technika, nierzadko „made in USA” = 25% tanków, 60% samochodów, 75% benzyny lotniczej!, z pomocą AK), doprowadzili do wyparcia niemieckiego garnizonu i wyzwolenia miasta.
   
 
    Po początkowej sympatii ugruntowanym braterstwem walki stosunki polsko-sowieckie zaczęły się psuć, np. nie pozwolono Polakom na defiladę w centrum miasta (odbyła się w Wilnie tylko jedna, na Antokolu, z udziałem tylko jednej brygady AK spośród 12 biorących udział w operacji „Ostra Brama”), zmuszono ich do opuszczenia Wilna. Dowództwo zaproszono na rozmowy w sprawie przekształcenia zgrupowania wileńskiego AK w dywizję piechoty i brygadę kawalerii Wojska Polskiego mającego walczyć u boku Armii Czerwonej (po niesławnym* wyniku bitwy pod Lenino 12.10.1943 przez 9 miesięcy żadna jednostka tzw. berlingowców, tj. armii utworzonej przez Sowietów na polecenie Stalina nie została skierowana na front). Generał Iwan Czerniachowskij z 3.Frontu Bałtyckiego zgodził się na polskie żądania, unikając deklaracji politycznych, zapraszając sztab na rozmowy 16-ego lipca. Z tych rozmów nikt jednak nie powrócił, prawdopodobnie nie wziął w nich udziału gen. Czerniachowskij, a szef Smiersza - złowrogi Iwan Sierow.
. Postawił on warunek - podporządkowanie się przez generała (de facto - pułkownika) „Wilka” Krzyżanowskiego władzy PKWN-u Wandy Wasilewskiej i innych stalinowskich agentów. Po jego stanowczej odmowie aresztowano cały sztab AK, a także przedstawicieli polskiej administracji cywilnej w Wilnie, po czym przystępiono do rozbrajania oddziałów. Zgromadzonym w obozie koncentracyjnym w Miednikach Akowcom sam gen. Sierow proponował wstąpienie do armii Berlinga. Polacy nieugięcie odpowiadali: „Chcemy Wilka!”. Wobec czego zostali wywiezieni w głąb ZSRR (ale nie na Syberię!) i traktowani jako robocze bataliony Armii Czerwonej, np. jako 361.zapasowy pułk piechoty (dostali nawet radzieckie uniformy, początkowe nowiutkie, po dalszych odmowach i dowodach antyradzieckiej postawy – złachmanione ;). Do Polski (lub Litewskiej Soc.Rep.Sowieckiej) wrócili w latach 1946-48.
   Epilogiem „Ostrej Bramy” była bitwa pod Surkontami. Już nie przeciw Niemcom, lecz z jednostkami Smiersza i NKWD. Poległ* w niej 21.VIII współautor planu „Ostra Brama” ppłk. Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz”, w 1939 r. dowódca piechoty pierwszego partyzanckiego oddziału 2.wojny światowej majora Hubala-Dobrzańskiego.
Tak to historia zatoczyła pętlę – pierwszy partyzant 2ww przeciwko Niemcom, został zabity przez ich sojuszników z 1939-41 w 3 lata i 2 miesiące po „wygaśnięciu” tamtego inter-nacjonal-socjalistycznego przymierza.
    Wspominając tragiczne losy bohaterów wileńskiego powstania zadaję sobie pytanie: „Czy było one niezbędne, czy musiało się wydarzyć?” Było przecież li tylko manifestacją polityczną mającą potwierdzić polskie prawa do Wileńszczyzny, tj. de facto walką o granice.
W sytuacji, gdy nie granice, a niepodległość państwa polskiego ważyła się na szali losu i wyroków historii.
W sytuacji, gdy wschodnie granice przyszłej Polski (niepodległej, bądź zależnej od ZSRR) były już od blisko roku zatwierdzone przez 3 wielkich tej wojny i postwojennej Europy.
 Była to demonstracja słuszna z moralnego punktu widzenia, jednak całkowicie bezsensowna i nieusprawiedliwiona politycznie. Polski rząd w Londynie, będący zwierzchnikiem wileńskich Powstańców, nie był uznawany przez ZSRR, którego wojska podchodziły pod Miasto. Lojalistyczna i patriotyczna (czyli nacjonalistyczna) postawa Wilniuków bynajmniej nie mogła przypaść do gustu ideowym internacjonalistom, zwłaszcza stalinowskiego chowu. Konfrontacja była więc nie do uniknięcia. Ale jakiekolwiek represje Stalina wobec „polskiej mniejszości” na jego terenie, uznanym przez prezydenta USA i premiera UK, nawet o charakterze ludobójczym (do których nie doszło), nie mogły wzburzyć zachodniej opinii publicznej przeciw „największemu pogromcy Hitlera”, nie mówiąc już o wyrachowanych zachodnich przywódcach.
    Gorzej, zachodnia opinia publiczna dostawała bardzo nielogiczny, typowo „polish” przekaz informacyjny – Wilno jest uznawane przez Sowiety za ich strefę wpływów, USA i UK nie są temu przeciw. Polacy wobec zbliżania się Sowietów do Wilna rozpoczęli walkę o miasto, dopomagając znacząco jego wyzwoleniu. Wniosek logiczny – Polacy również popierają sowieckie pretensje do tych ziem. A marginalne informacje o konflikcie polsko-sowieckim po wyzwoleniu Wilna (jeśli przedarły się przez cenzurę wojenną, bardzo w Anglii srogą), wynik tradycyjnej kłótliwości i pryncypialności Polaków, pewnie poszło im o jakieś imponderabilia – orzełek nad orłem lub nieodpowiedni przymiotnik.
    Wobec świadomego nieuznawania polskiego rządu emigracyjnego przez Stalina (co było mu idealnie na rękę), wszelakie działania zbrojne militarnie korzystne dla Sowietów, ale politycznie przeciwne ich celom podporządkowania Polski, w dodatku na terenach uznawanych przez nich za swoje, były szkodliwe dla polskich interesów, zarówno narodowych na tych terenach (dekonspiracja, straty w walkach i internowanie), jak i państwowych. Osłabiały one siłę i potencjalne wystąpienie AK na terenach etnicznie i bezspornie polskich. M.in. dla potrzeb wystąpień na Kresach wschodnich, 9 lipca 1944 na 22 dni przed wybuchem Powstania Warszawskiego wysłano z Warszawy (niemałym trudem i wielkim kosztem konspiracyjnej logistyki) 900 pistoletów maszynowych znacznie osłabiając siłę AK w Warszawie. W wyniku tej decyzji 1 sierpnia Godzinę „W” rozpoczęto w stolicy z około 600 pistoletami maszynowymi (o 1700 za mało niż przewidywał plan minimum!).
Pisałem o tym dawno temu w „Samo-rozbrojenie AK przed Godziną W”
     Bohaterstwo, wierność i nieugiętość wspaniałych Wilniuków i Nowogródczan zostały, niestety, zmarnowane przez błędne decyzje ówczesnych polskich liderów politycznych, którym wydawało się, że politykę można uprawiać za pomocą metod zbliżonych do prostoty obsługi cepa (premierem RP był Mikołajczyk – chłop z Poznańskiego).
Gdy politykom nie starcza wyobraźni, młodsze pokolenia płacą krwią.
Vae victis!
 
* - zaznaczone zagadnienia wymagają rozszerzonego komentarza, jak ktoś był by zainteresowany, proszę pytać.
 
Ciekawe wspomnienia z Wilna lipca’44 i okresu przed i po:

20 komentarzy

avatar użytkownika TW Petrus13

1. jak słyszę

Hall to qrwicy dostaję.Ja się tam z nimi pierniczył nie będę!,co w sercu to na języku!.I tak chodzi o to aby rozłajdaczyć dzieci!.Fakt pracując w pierwszej firmie nie byłem dzieckiem,byłem młodocianym pracownikiem (i nieskromie przyznam = urodziwym!).Pracowały z nami panie,ale jedna z nich )jeszcze była panną,dziś jeśli żyje,jest w "Rejchu".Owa pani uparła się na mnie,zgwałcić fizycznie mnie nie zgwałciła,ale posiała owego virusa!,który demoluje młody umysł chłopców!.Już wtedy pięćdziesiąt parę lat temu edukacja seksualna zaczynała się już w przedszkolu! :(.kolidowało to z tym czego uczyła mnie moja ukochana MAMA!. To Ona,nauczyła mnie miłości czystej i prawdziwej,miłosci czystej i ofiarnej.Przeklinam przekleństwem "petrakwapa" tych którzy chcieli mnie sprowadzić na manowce!.Cholerne wiedźmy!,przeklęte czarownice!.Dziś można takie spotkać,sprawdziłem to na własnej skórze,jeszcze raz!,po to! żeby zobaczyć jak ta cholerna machina działa!.I uczyłem młode dziewczyny żeby unikały gry ciała!,uczyłem młode mężatki jak być!,nie mieć!.Fak spadły na mnie razy,dostałem po mordzie od ateistów (że do dziś nie mogę się pozbierać) ale ja mam mocnego Anioła!,a św.Miachał Twój imiennik czuwał nad-emną! pozdrawiam :)