Rzeczywistość skrzeczy w raporcie Kalisza
Raport komisji pomija fakt, że Barbara Blida się postrzeliła i że tuż po tym funkcjonariusze ABW od razu rozpoczęli akcję reanimacyjną, która trwała kilkadziesiąt minut, aż do momentu przyjazdu karetki pogotowia
Rzeczywistość skrzeczy w raporcie
Z Wojciechem Szaramą, posłem Prawa i Sprawiedliwości, członkiem parlamentarnej komisji ds. zbadania okoliczności śmierci Barbary Blidy, rozmawia Anna Ambroziak
W poprawkach zgłoszonych do projektu raportu komisji śledczej postuluje Pan odrzucenie go w całości. Dlaczego?
- Cały raport został sporządzony w sposób wyjątkowo nierzetelny. Są tam błędne odniesienia do stanu faktycznego. Z zeznań, które w czasie dotychczasowych posiedzeń komisji złożyli świadkowie, wyciągnięto absolutnie nieuprawnione wnioski. Wszyscy prokuratorzy, którzy prowadzili tę sprawę, zeznali, że prowadzili ją zgodnie ze swoją wiedzą i zgodnie z zebranym materiałem dowodowym. Twierdzili, że nie były wywierane na nich żadne naciski. Komisja nie zebrała dowodów, że prokuratorzy prowadzący śledztwo przeciwko Barbarze Blidzie działali pod presją. Oni działali samodzielnie i zgodnie z prawem. To wszystko zostało jednak zupełnie inaczej opisane w raporcie.
To znaczy?
- Zaznaczono, że naciski na prokuratorów były i że minister Zbigniew Ziobro własnoręcznie regulował tę sprawę. Nie ma to jednak żadnego oparcia w materiale dowodowym. Tymczasem wysunięto wnioski o postawieniu przed Trybunałem Konstytucyjnym byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego i byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Według głównych wniosków projektu raportu, zarzuty karne powinni zaś usłyszeć były szef ABW Bogdan Święczkowski i były wiceszef tej Agencji Grzegorz Ocieczek. Takie wnioski są oszczerstwami. Jeśli w raporcie zostało napisane, że premier i minister sprawiedliwości chcieli użyć przepisów kodeksu karnego, by eliminować grupy społeczne, to jest to zwykłe kłamstwo, które ma postawić w złym świetle nie tylko premiera Kaczyńskiego i jego ministra, urzędników, ale też całą formację PiS. Postuluję wykreślenie tych wniosków z projektu. Narady u pana premiera Kaczyńskiego odbywały się zgodnie z prawem, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Kolejną sprawą jest powołanie Międzyresortowego Zespołu ds. Zwalczania Przestępczości Kryminalnej. Według autorów raportu, odbyło się to niezgodnie z literą prawa, niezgodnie z Konstytucją. Jednak obowiązujące obecnie przepisy o funkcjonowaniu Rady Ministrów jak najbardziej upoważniają premiera do powołania takiego zespołu. Oczywiście ktoś musiał stać na jego czele i to, że był to ówczesny minister sprawiedliwości, jest czymś zupełnie naturalnym. W postępowaniu przygotowawczym to on nadzoruje pracę poszczególnych służb, na przykład policji, i zleca jej poszczególne działania. Kolejna rzecz to kwestia zacierania śladów na miejscu przestępstwa. Raport zupełnie pomija fakt, że pani Barbara Blida się postrzeliła i że tuż po tym funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego od razu rozpoczęli akcję reanimacyjną, która trwała kilkadziesiąt minut, aż do momentu przyjazdu karetki pogotowia.
Jednak przewodniczący komisji Ryszard Kalisz twierdzi, że wszystkie wnioski raportu mają mocne poparcie w faktach i dowodach. I że jest spokojny o losy raportu.
- Poprawki zgłoszone do raportu przez kolejnych członków komisji będą głosowane 25 lipca br. Pan Kalisz jest spokojny o losy raportu dlatego, że jest pewny poparcia dla swych wniosków posłów Platformy Obywatelskiej.
Jak krótko określiłby Pan cały projekt raportu?
- Jako dokument polityczny, na pewno nie dokument prawny. Jako tanią agitację przedwyborczą i atak na PiS związany ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Wnioski projektu są absurdalne. Nie ma żadnych podstaw prawnych od stawiania kogokolwiek przed Trybunałem Stanu. Pamiętajmy, że klub PiS ani jego doradca nie zostali dopuszczeni do prezydium komisji, co ma znaczenie kluczowe. To bowiem prezydium komisji ustala tempo prac komisji, terminy jej posiedzeń, sposób przesłuchiwania świadków.
Prace komisji ślimaczą się już trzeci rok...
- Osobiście uważam, że jej prace powinny się zakończyć już po roku działalności. Tymczasem kończy się kadencja Sejmu, a finiszu prac nie widać. Na dotychczasowe prace tej komisji wydano ponad milion złotych. Większą część tych pieniędzy wzięło prezydium komisji i eksperci, którzy zostali powołani przez Platformę i SLD. Przez ponad trzy lata komisja procedowała za długo, nieefektywnie i zbyt kosztownie. To, że jej prace trwają tak długo, to wyłącznie wina jej przewodniczącego pana Kalisza z SLD i jej wiceszefa pana Tomczykiewicza z Platformy Obywatelskiej. To oni powołali też swoich ekspertów. Eksperci zaproponowani przez PiS zostali odrzuceni.
W sprawie samobójczej śmierci Barbary Blidy toczą się liczne postępowania prokuratorskie. Niektóre z nich umorzono. Między innymi w kwietniu tego roku Prokuratura Okręgowa w Łodzi umorzyła śledztwo dotyczące rzekomego zacierania śladów na miejscu zdarzenia po śmierci Blidy. Według śledczych, nie znaleziono żadnych dowodów na to, że tak się działo. Jednak zdaniem Kalisza, ślady były zacierane przynajmniej przez jedną osobę.
- Rzeczywiście, większość postępowań prokuratorskich została umorzona. Prokuratura nie znalazła podstaw, by komukolwiek postawić zarzuty. Nie ma żadnych dowodów na to, że na miejscu zdarzenia były zacierane ślady. Mamy z tym do czynienia wtedy, gdy ktoś, kto popełnił przestępstwo, chce zatrzeć ślady swojego czynu. Nikt nigdy w czasie prac komisji, nawet pan Kalisz, nikomu nie postawił zarzutu, że na miejscu śmierci pani Blidy popełniono przestępstwo. Zarzut zacierania śladów jest więc zawieszony w próżni. Jedyną osobą, której prokuratura postawiła zarzuty, jest funkcjonariusz ABW. Miał nie dopełnić obowiązków, bo nie sprawdził, czy pani Barbara Blida ma broń.
Dziękuję za rozmowę.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110713&typ=po&id=po23.txt
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Do Pani Maryli,
Szanaowna Pani Marylo,
Raport jest tak opublikowany, by komuniści wspólnie z platformą obywatelską, mogli go wykorzystać w kampanii wyborczej.
Nowe banery wyborcze, Tuska i trzebieńca Napieralskiego
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz