Jak zabić prezydenta ?
Przede wszystkim skutecznie.
Powiecie, iż na początku tekstu strzelam sobie w stopę. Otóż nie. Pomimo, że skutecznym jest samo zabicie, istnieje jeszcze jedne aspekt skuteczności zamachu, powiązany z jego celem i konsekwencjami tegoż zamachu. O tym jednak później.
Historia jest usłana zamachami na głowy państwa, na królów, prezydentów, dowódców, polityków, do wyboru do koloru. Podobnie jak cały wachlarz metod i środków zastosowanych do wyeliminowania celu oraz różnorodności powodów tego jednakowoż nieodwracalnego czynu.
Charakterystyczne jest to co łączy wiele zamachów, symbolika i konsekwencje. Wyeliminowanie Przywódcy jest starą jak świat metodą na przejęcie władzy, osłabienie przeciwnika, państwa, obrony przed najeźdźcą czy też skutecznym orężem terroryzmu. Stosują te środki zarówno ci „dobrzy”, jak i ci „źli”. Co prawda od starożytności zmieniły się, a w zasadzie poszerzyły metody i środki, cóż postęp techniki jak i nauki jest ciągły, jednak intencje pozostają niezmienne. I tak jak dawniej wyrafinowanie, czytaj trucizny, miesza się z metodą cepa, czytaj szarża z toporem. Uwarunkowaniem wybrania metody jest nie tylko jej skuteczność, ale i też wymowa, symbolika czynu. Jeżeli warunki na to pozwalają i znajdziemy słaby punkt jedziemy tzw. Piętą Achillesa. Może to być okoliczność na polowaniu, słabość do białogłów, czy dokładniej do kurtyzany. A ta jak to w historii bywa kocha tego kto więcej daje i skora dosypać to i owo do kielicha. Można też gdy nie zależy nam na rozgłosie, a obiektu zamachu szczególnie nie lubimy dosypywać przez czas dłuższy, by męki były okrutne, a śmierć niejako z powodu perturbacji zdrowotnych nastąpiła. Zarówno powody, jak i charakter zleceniodawcy, wykonawcy oraz finalizacja planu była jest i będzie zjawiskiem szeroko opisywanym w literaturze pięknej, podręcznikach historii i materiałach szkoleniowych służb.
Zacznijmy zatem od początku. A na początku było jabłko, przecież to nie zamach, jak nie, jak tak, jako rzecze Walduś. To był zamach na pewien Boski porządek, jak zwykle był zleceniodawca i wykonawca. Wąż oraz Adam i Ewa. Co prawda biblijna historia nie do końca jest zgodna z jej starszymi wersjami, jeżeli chodzi o symbolikę węża, tam jedni bogowie, jeden właściwie próbuje ulżyć losowi ludzi wykorzystywanych przez innych, niezbyt miłych bogów poprzez podzielenie się z ludźmi wiedzą. Jest to jednak w kulturze chrześcijańskiej istotny moment, utrata Raju i piętno grzechu, co być może dopełnia niejako człowieczeństwo, bo aniołami nie byliśmy i raczej nie będziemy. Doskonały przykład jak rękami biblijnych użytecznych idiotów można się zamachnąć na Boga lub co najmniej namieszać mu w planach. Jaki jest Boski plan ?, ja tam nic wiem, jednak czasem mam wątpliwości czy dobrze o ile w ogóle możemy go pojąć.
A niedługo po wypędzeniu z Raju mamy kolejny zamach, Kain zamachnął się kamolem na Abla. I w zasadzie moglibyśmy sobie dać spokój z tematem, gdyż jeśli najbliższe sobie osoby są zdolne do takiego czynu z naprawdę niskich pobudek, a w dodatku bratobójstwa. To wskazówka dla przyszłych pokoleń, a może przestroga, bo skoro Ewa Adamowi jabłko, a Kain Ablowi kamień, to siarką czuć i inne szatany tu mieszają. A może to tylko nasza francowata natura, Atra i do przodu, choćby i po trupach. Warto jednak pochylić się nad intencjami zamachowcy, -ów. Czy zbrodnię jaką jest zabójstwo człowieka można usprawiedliwić ? Gdy ginie żołnierz na wojnie, zwłaszcza gdy jest najeźdźcą, to obrona ojczyzny nie jest grzechem, więcej obowiązkiem i czynem honorowym. Gdy zaś podstępem i zamachem obalamy władzę, mordując prawego króla, czy też prezydenta, by podporządkować sobie naród sąsiedni niczym tego nie można usprawiedliwić. Zamach na Hitlera, wydawałoby się, że intencje i sens czynu jak najbardziej słuszny. To jednak tylko kolejny element gry o władzę i przetrwania. Zamachowcy chcieli mieć kartę przetargową do rozmów z aliantami, a sam pułkownik Claus von Stauffenberg wielkim przyjacielem Polaków nie był. Pisał o Polakach w listach do żony - świnie. Gdyby zamach się udał, to niechybnie zginęłoby mniej ludzi, jednak mogło się zdarzyć, iż jeszcze większa część zbrodniarzy wywinęłaby się od stryczka.
A same zamachy, rzec by można wspomnień czar. Sztylety wbijane w serce z gracją tancerza baletowego, cudnej urody niewiasty z uśmiechem na ustach i w negliżu pojące wyczerpanych władców cykutą w winie skrytą. Rzeź, a nawet istna rzeźnia w której aczkolwiek niechętnie uczestniczył Kaligula wraz z żoną i córką w drodze z teatru do pałacu cesarskiego. Kujnięto go ponad 30 razy jak wieść gminna niesie. Czy tylko o skuteczność chodziło, jedne cios przeszkolonego zamachowca jest skuteczny, ile radości jednak daje zaszlachtowanie znienawidzonego tyrana. A jak się dodatkowo uwiarygadniamy w oczach gawiedzi, której to oraz państwem zarządzanie przejmujemy natychmiast po zamachu, a jak to widać po 10 kwietnia, nawet przed. Można w amoku, co niejako usprawiedliwi, jeszcze lepiej na tzw. „szaleńca”. Wyleczą, nie wyleczą, posiedzi długo, ale nie na tyle by wynagrodzenia nie zdążył wydać. Jest też metoda na hurysę, znana nie tylko w islamie. Generalnie hurysą może być zarówno gloria spływająca na assasina, ale może to być zwyczajny choć dostatni żywot, w niebie w jakim się znajdziemy po udanym zamachu. Może się jednak szybko okazać piekłem lub niebytem. Służby nie ufają zbytnio amatorom. Bo zawodowcy to już zupełnie inna bajka. Są zawodowi mordercy, tacy co to innego gangstera albo „psa” odpalą. Są też jednak osobniki jak „szakal” i jak sądzę na coraz wyższym poziomie wyszkolenia i możliwości sprawczych, choć jak widać po kilku świeżych przykładach trują nie tylko belfrowie.
Jakżesz to wszystko pogmatwane, materiału jest na niejeden doktorat. Bo gdy intencje są i mają być jasne i upublicznione, pozostaje tylko decyzja co do metody i wykonawcy. Czy na spokoju, czy też z fajerwerkami. Pojedynczo, czy w większej grupie, by efekt był spektakularny, a komunikat bardziej wyrazisty. Gdy zamachowcy czy też raczej terroryści chętnie przyznają się do czynu, ogłaszając wszem i wobec kto zgładził obiekt zamachu i zdarza się, iż chętnych do chwały jest więcej niż ofiar zamachu. To różni tychże od zamachów na zlecenie lub wprost wykonywanych przez służby. Tu przygotowania jakby na wyższym poziomie, szerokie spectrum metod wybieranych w zależności od obiektu i celu zamachu. Dziennikarz czy też opozycjonista najczęściej spada ze schodów lub się topi, a sprawcy pozostają nieznani ze wskazaniem na jakichś tam drobnych rzezimieszków, a raczej bandziorów. Bo rzezimieszek stara się mieszek odciąć bez zbędnych ofiar, bo i wyrok wyższy gdy zarzeza. Typowa dla współczesnych służb jest metoda na „cukiernicę”. Że co ?, jaka ? Ano taka. Wszyscy w domu wiedzą kto cukier wyjada, że Jasiu w nocy, ale dopóki go nie złapią za rękę, to choć cukier rozsypany to mogą Jasiowi dyplomatycznie i politycznie skoczyć. A dodatku ślady cukru prowadzą we wszystkich możliwych kierunkach, w końcu Jasi w ciemiączko nie bity, a szkoda.
Kiedyś wszystko było proste, ale od kiedy nie chodzi tylko w walce o ogień, a o władzę poprzez posiadanie ognia, wszystko owiane jest mgłą, również tajemnicy. Spisek i zamach to bracia nieodrodni, a raczej zamach jest synem spisku, a spisek dzieckiem ciemnej strony..., bynajmniej nie księżyca. Świat nigdy nie będzie pięknym i przyjaznym dla ludzi miejscem. Bo nie dość, że siły natury i zbłąkany obiekt kosmiczny, albo inne U.F.O. nie dają nam spokojnie żyć, to jeszcze wszędzie i zawsze szkodzić sobie i przeszkadzać będą ludzie. Ich ambicje, często chore, ponad ich możliwości, dążenie do dobrobytu w złym tego słowa znaczeniu, lub pęd do władzy. A to w przypadku gdy nie jest nam pisane powoduje, że trzeba się zamachnąć, by osiągnąć cel przekraczający nasze wrodzone lub też uczciwie nabyte możliwości. Bywa, że zdradzona żona staję się narzędziem prawdziwego zamachowca, bo przecież nie tylko jest nim wykonawca. Zamachy to nie tylko morderstwa, bywa że zamach dokonywany jest bezkrwawo. Tu też przez wieki olbrzymią rolę odgrywało całe zaplecze seksualne polityki i władzy. Kurtyzany, kochanki i kochankowie, chłopcy gdy takie było upodobanie, a i pospolite prostytutki. To kolejny obszerny temat, o tym jak służby specjalne i ich prekursorzy od wieków wykorzystują słabości ludzkie do szantażu, uzyskując wpływ na władzę, lub eliminując wybraną osobę z życia publicznego. Teraz coraz trudniej, taka podła obyczajowość, że jesteśmy strasznie StrossKani i jednak się okazuje, że ani prostytutki, ani pokojówki nie można zgwałcić, jak się ma za plecami lewackie zaplecze. A i również w modzie jest by polityk coming-out z własną kozą dokonał przy aplauzie postępowej lewicy, liberałów i mędrców z Czerskiej i Wiertniczej. Bo miłość niejedno ma imię.
Czy śmierć ofiary zamachu jest już zamierzonym skutkiem, bywa, jeżeli powoduje, iż zamierzony cel to tylko wyeliminowanie tejże osoby. Jednak większość zamachów jest tylko kolejnym środkiem do wywołania efektu, który to doprowadzi nas do zamierzonego celu. Destabilizacja kraju, zastraszenie władzy i obywateli. Sygnał, ostrzeżenie, bądź napomnienie - „...nie idźcie tą drogą...”. To nie ciemna uliczka, gdzie drab rympałem dokonuje zamachu na nas i na nasz portfel. To wielka gra polityczna, społeczna i ekonomiczna. Jeżeli do dziś amerykanie nie dowiedzieli się prawdy i zamachu na J.F.K., to na co my możemy liczyć. Tylko na pychę i umiłowanie do gorzałki bo na niefachowość Braci Moskali nie radziłbym liczyć. Niewątpliwie wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku nie były zwykłym, anie ekstraordynaryjnym wypadkiem lotniczym. Były wypadkową długofalowych planów wobec Polski, nie tylko rosyjskich. A także jednym z przygotowanych scenariuszy z poprawką na „okoliczności przyrody” w postaci mgły oraz niezdyscyplinowanie polskiej załogi, która według jednych lądowała, a według faktów, choć może za późno, po wciągnięciu w pułapkę próbowała odejść. Nawet nie tyle próbowałam, co robiła wszystko co mogła, a niewiele już mogła. I tak się wszystko pięknie sowietom ułożyło, że tych puzzli nikt bez ukrytych przez zarówno Wschód i Zachód dowodów zbrodni tych puzzli nie da się w całość złożyć. Bo obraz który się wyłania jest dalej zbyt niewyraźny dla tych co pytają - „...a co zrobimy jak był zamach, wojnę Rosji wypowiemy ?...”. Nie, w końcu nikt ważny nie zginął.
I tu dochodzimy do początkowej kwestii.
Jak zabić prezydenta.
Przede wszystkim skutecznie.
I tak to miało być. Gdyby zamach miał inną formę, to trudniej byłoby zwalić winę na Ś.P. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Generała Błasika, czy też Jarosława Kaczyńskiego, a w zasadzie na wszystkich co nie z władzą i przy władzy. Czy można by winić L. Kaczyńskiego za wybuch opony przy dużej prędkości, oczywiście, że nie. Choć znając platformianą swołocz, bo inaczej nie można nazwać tych zaprzańców w imię koryta, mniejszego lub większego, znając te gnidy, Stefki i inne podłe typy, zrzucili by winę na Jarosława. Że nie ma uprawnień do prowadzenie pojazdów osobowych. Bo gdyby miał, to woził by brata bezpiecznie, a tak biedny kierowca nie dał rady. Szczególnie gdy fiksował w trakcie wywodu Lecha Kaczyńskiego o idei Jagiellońskiej. Bo przecież każdy normalny człowiek by sfiksował, a przynajmniej Profesor historii z czerwoną bruzdą w czole, czyż nie. Już widzieli kozulkę koło płota, tysiące razy powtarzali i dalej przy nadarzającej się okazji używają iście bolszewickie argumenty, a to o czterech podejściach, o naciskach. Pijanym Generale, to szczególnie obrzydliwe, choć przy okazji taki argument strony Krainy Samogonu, to chyba jednak żart. I jak zwykle, pomimo, iż mu w U.E. i N.A.T.O. standardy mamy iście wschodnie. Klichy i takie tam różne Arabskie, nie wspominając o reszcie wierchuszki, nie dość, że przechadzają się po ulicach ( może nie dosłownie ) jakby się nic nie stało, to jeszcze zacierają ręce. Dobry interes z sowietami ubili, w końcu „wszyscy” marzyli o ociepleniu stosunków z Rosją i wymianie towarowej, eksporcie, imporcie, geszeftach. Ten się udał, my im TU-98PL ( bo tak można go nazwać ), a oni nam, a raczej PO nieba przychylą. Z tym niebem to ostrożnie towarzysze z PO i SLD, to może być tylko tapeta lub wygaszacz ekranu. Moskiewska Pożyczka jaką dostało PO będzie prędzej czy później zwekslowana, gdyż Rosji nie wystarczy to co im oddaliście. Im nie wystarczyły ani zabory, ani Katyń. Tym bardziej nie wystarczy Smoleńsk, bo w końcu leży na ich ziemi. Oni kochają Polskę miłością rodem z Azji, chcą ją posiąść zgwałcić i na końcu zabić. Wy kamraci z PO skutecznie pomagacie Niemcom i Rosji w dziele, które tylko częściowo im się wcześniej udało. Udało im się stworzyć taką grupę ludzi, która była docelowym obiektem zamachu w Smoleńsku. Zamachu na Wolną Polskę, na naszą historię, tradycję, marzenia. Na Polskość. Bo to co ten Pajac namaszczony w trackie polowania na głuszce wyprawia nie licuje z Naszą Piękną Ojczyzną. Zasłużyła na coś więcej niż - „...Hou, Hou...”. Do JednoKomorowca wrócimy jeszcze.
Co jest najważniejsze, plan zdyskredytowanie Prezydenta Polski, Polskiego Wojska, Polaków udał się tylko częściowo. Musiał, nie brakuje wśród Polaków, co to tylko z urodzenia i paszportu Polsatu nimi są. Zarówno Rosja w sposób mniej lub bardziej dyskretny, Niemcy po cichutku, a ich sługusy i zidiociała do reszty gawiedź konsumpcyjna będą walczyć z obcą im z natury Polską, z jej córami i synami, których kwiat zawsze był celem zamachów, wojen, zaborów. Gdy prawda wyjdzie na jaw, dalej na pozycjach w okopach będą trwali dyżurni opluwacze i judziciele, którzy z Wołkiem, Kuczyńskim i ekipami GóWna i TVN-u i innymi zaangażowanymi społecznie lub przez służby sięgnęli poziomu obszczymurków z zafajdanymi sumieniami. Oni znajdą lub im się podrzuci kolejne argumenty by utrzymać w hipnozie sporą część obywateli tego kraju. Historia jednak mimo, iż wielokrotnie fałszowana nie daje się tak łatwo zabić, tak łatwo jak pozwolono zabić pasażerów TU-145. O takich typkach jak szef BOR-u nie wspomnę, historia i naród się o nich upomni. Nie udało się zabić Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zginął w wyniku zamachu, lecz postanie na zawsze w serach i w historii, a prędzej, czy później zajmie w niej wraz z pozostałymi ofiarami zamachu należne miejsce.
A nawet jeśli Bronisław Komorowski zginie kiedyś w zamachu, co nie jest wykluczone, to co najwyżej w wyniku skrętu kiszek PO „bigosowaniu”.
W końcu jaki Rezydent, taki zamach.
Przepraszam jeśli kogoś zanudziłem, lub pozostawiłem niedosyt, resztę dopiszę rzeczywistość, nie bez pomocy sowietów i ich rezydentów, tudzież agentów. Choćby jednego z teką ministra co się nieźle po różnych rządach wałęsał, a w Domu Pielgrzyma odpoczywał po trudach szkolenia.
A teraz z innej beczki.
- jwp - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Katyński Mord,Smoleńska Smierć i te nieszczęsne GUZIKI
Historia i Naród UPOMNI się wczesniej czy pózniej,ale napewno
Pamięci nie zgaszą kuczynskoPOdobne jak nie zgaszą Naszych Zniczy
Nielegalne Kwiaty,Nielegalny Naród
serd pozdrowienia
gość z drogi