Idziemy drogą Grecji... Szef Eurogrupy Jean Cloude Juncker - Grecy stracą suwerenność
Słowa Jean-Claude Junckera, szefa grupy unijnej, o tym, iż Grecja straci suwerenność i wiele miejsc pracy, aby spełnić kryteria udzielonej pomocy, doprowadziły do wrzenia i protestów w Grecji.
ZDF Wiadomości . Juncker: Griechen verlieren Souveranitat.* Suwerenność Greków staje się ograniczona, wyjaśniał Juncker i zapowiedział wysłanie ekspertów z wszystkich krajów strefy euro. 11. lipca powinien być rozstrzygnięty drugi pakiet pomocowy Juncker niemieckiemu czasopismu Focus w wywiadzie opublikowanym w niedzielę. Szef ADEDY Spyros Ppapspyros uważa, że słowa Junckera były nie na miejscu. – Pan Juncker miesza się w wewnętrzne sprawy naszego państwa, narusza europejskie zasady i przynosi wstyd krajowi, którego rząd toleruje jego działania. Wypowiedzi Junckera mogą doprowadzić do kolejnych protestów, które od miesięcy przetaczają się przez cały kraj. Grecja nie potrafi wyrwać się z najgorszej recesji od lat 70., a bezrobocie wśród młodych osób sięga ponad 40 proc. Grecki parlament uchwalił w zeszłym tygodniu program oszczędnościowy wart 28 mld euro (40 mld dolarów) i zobowiązał się do uzyskania 50 mld euro z wyprzedaży majątku do 2015 r. Jeszcze w tym roku prywatyzacja ma przynieść 5 mld euro. Na liście są firmy użyteczności publicznej, których sprzedaż może się skończyć gwałtowną reakcją społeczeństwa. - Grecja musi teraz szybko przeprowadzać zmiany fiskalne i reformy strukturalne – mówi Platon Monokroussos, ekonomista w EFG Eurobank. – W kwestii prywatyzacji rząd musi działać szybko, aby wysłać rynkom finansowym silny sygnał świadczący o chęci dokonywania zmian.
W ciągu najbliższych tygodni musi stworzyć urząd ds. prywatyzacji, aby wywiązać się ze swoich obietnic.
Musi również zacząć wyprzedawać państwowe nieruchomości, których wartość szacuje się na 300 mld euro, ale często ich sytuacja prawna jest niejasna.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy powinien zatwierdzić transzę pożyczki w wysokości 12 mld euro w dniu 8 lipca. Wtedy pieniądze zostaną przekazane 15 lipca, co pozwoli Grecji uniknąć natychmiastowego bankructwa. Jednak kraj cały czas potrzebuje kolejnego pakietu pomocowego, którego wartość ma sięgnąć również około 110 mld euro. Unijni urzędnicy badają obecnie, w jaki sposób w programie mogliby uczestniczyć kredytodawcy prywatni, tak aby agencje ratingowe nie uznały pomocy z ich strony za jednoznaczną z niewypłacalnością.
Polska ma płatności o których oficjalnie się nie mówi i nie są wliczone oficjalnie na razie w dług w wysokości 3 bilionów złotych. Są zamiecione pod dywan. A zegar zadłużenia tyka. Jak przekroczy pewną wartość, to ruszy jak lawina. Tak jak w Grecji.
Polska jest w znacznie gorszej sytuacji niż Grecja czy Portugalia. My nie mamy już czego sprzedawać, czy zastawiac za długi. Prawie wszystko sprzedane !
Kreatywna księgowość, wariant grecki i ostatni bastion niepodległości - polski złoty - zdobyty.
źródło: Główny Urząd Statystyczny, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej
listopad 2010 - projekcja MPiPS
deficyt budżetowy w Polsce w kolejnych latach od początku transformacji ustrojowej
o polskiej gospodarce i finasach - Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK.
Nie mamy dzisiaj majątku?
Nie mamy dzisiaj majątku. Około 80 proc. wartości najbardziej dochodowego majątku narodowego (czyli sektor bankowy, finansowy, ubezpieczeniowy, handel wielkopowierzchniowy) zostało sprzedane (firmy produkcyjne, petrochemiczne). I raptem wskutek tego procederu – nie nazywam tego nawet prywatyzacją, ponieważ była to raczej wyprzedaż przedsiębiorstw, które trafiały w ręce państwowych firm, tyle że o zagranicznym kapitale – uzyskaliśmy około 140 mld zł przez 20 lat. Tak naprawdę dzisiaj, gdybyśmy chcieli odkupić trzy duże banki (takie, jak PKO S.A., BZ WBK, PKO BP), prawdopodobnie musielibyśmy wyłożyć taką samą sumę – podkreślam za trzy duże banki, a nie za cały majątek narodowy. Co z resztą…? Mało tego – teza „sprzedajmy wszystko” lansowana głównie przez Balcerowicza i liberałów gdańskich, którzy w początkowym okresie nosili nawet potocznie nazwę „aferałów”, wygląda dziś dramatycznie, ponieważ im więcej prywatyzowaliśmy, tym większe mieliśmy długi.
Gdzie w takim razie pieniądze?
To pytanie za sto punktów. Natomiast chcę podać dokładne przykłady, które tego dotyczą. W 1991 r. na początku prywatyzacji, gdy zaczynaliśmy, sprzedaliśmy majątek za około 1,5 mld zł, w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze, a dług publiczny wynosił wtedy około 65 mld zł. W latach 2000-2001, kiedy Leszek Balcerowicz posiadał znaczący wpływ na politykę gospodarczą, z prywatyzacji dostaliśmy około 30 mld zł, ale dług wzrósł już do 314 mld. W latach 2009-2010 (kiedy premier Donald Tusk i minister Aleksander Grad prywatyzowali firmy) sprzedaliśmy za około 30 mld. zł, a dług publiczny wzrósł do 800 mld. Czyli teza Balcerowicza się nie potwierdza.
Gdzie są te pieniądze?
Zostały utopione w kolejnej „czarnej dziurze” i wytransferowane za granicę.
Do kogo?
Proszę pamiętać, że gdzieś od początku 2000 roku przeprowadziłem obliczenia w ramach tak zwanej pozycji bilans błędów i opuszczeń w bilansie obrotów płatniczych z zagranicą. Ta pozycja bilans błędów i opuszczeń jest to – można powiedzieć skala realnego odpływu kapitału z Polski, czyli coś, co umyka statystykom, co oznacza transfer zagraniczny, który się gdzieś nie skwalifikował. Ten odpływ w latach 2004-2010 szacuję na 221 mld. zł.
Mówi Pan o ogromnej skali?
To jest sporo! To jest ogromna skala. To jest około 50 mld. euro, czyli nawet dwukrotnie więcej niż dostaliśmy netto z Unii w tym samym okresie.
Dlaczego rządy miałyby transferować te pieniądze zagranicę?
To nie rząd transferuje. To nie rząd... To jest takie – można powiedzieć – korygujące rozliczenie, które zawiera cały szereg transakcji umykających pewnym klasyfikacjom, są one formułą pewnego transferu kapitałów pod różną postacią: cen transferowych, wypłaty dywidend, spekulacji walutowych, wypłaty wynagrodzeń, zakupu licencji, zmian logo, konsultingu itd.. Ale sensem tego jest realny odpływ „kasy”, wypływającej z naszego kraju. Nieważne gdzie, w którą stronę, do kogo – ale wypłynęła. To pokazuje skalę strat, które na prywatyzacji zostały dokonane. Nie jestem ani przeciwnikiem prywatyzacji, ani przeciwnikiem kapitału zagranicznego. Natomiast każda formuła wyprzedaży majątku powinna być racjonalna, powinna mieć jakiś długofalowy sens i powinna nam się po prostu opłacać.
Ale z tego co Pan mówi wynikałoby, że kolejne ekipy prowadziły politykę niezgodną z interesem narodowym. To zarzut o wielkim ciężarze gatunkowym.
Absolutnie! Nie tylko niezgodną z interesem narodowym, ale ja bym powiedział, że w dużej mierze niezgodną ze zdrowym rozsądkiem i kalkulacją biznesową. Bo jeśli okazuje się, że KGHM liberałowie spod znaku KLD chcieli sprzedać na początku lat dziewięćdziesiątych za 400 mln zł, a dzisiaj 20-30 proc. akcji tego samego przedsiębiorstwo jest warte ok. 30 mld, które rocznie daje około 4 mld. samych podatków, to można tak powiedzieć. Zwłaszcza gdy dzisiaj cały ten sprywatyzowany na rzecz kapitału zagranicznego – sektor bankowy w Polsce daje też rocznie ok. 4 mld zł podatków. Jest też inny przykład. BZ WBK sprzedaliśmy za 3 mld zł irlandzkiemu bankrutowi – bankowi AIB. Za 3 mld sprzedaliśmy kontrolę na tym bankiem, a w końcu 2010 r. chcieliśmy przez państwowe PKO BP kupić ten bank. Proszę zgadnąć za ile? Za 13 mld zł. Kontrole nad PZU sprzedaliśmy Eureko za 3 mld zł, żeby się od nich uwolnić w 2010r. musieliśmy wydać na razie ok. 18 mld zł. Jeśli potrafiliśmy sprzedać kontrolę nad takim bankiem (z tradycjami, z pieniędzmi w środku jak Pekao SA ) za około 3 mld zł, a w 2010 r. zaledwie 3 proc. tego banku sprzedaliśmy za 1,1 mld zł, to już nie jest tylko głupota, to jest zdrada.
Jest Pan zwolennikiem tego, żeby banki pozostały w polskich rękach?
Ważne jest to, co padło w Pana wywiadzie z A. Gudzowatym. Niewątpliwie obydwaj wychodzimy z różnych środowisk. Ten wielki przedsiębiorca, nazwał (w rozmowie z Panem) sprzedaż banków – „harakiri”. Ja myślę, że jego ocena jest dosadna i prawdziwa. To jest kwestia prawdziwego patriotyzmu, który w tej postawie widzę. Jeżeli coraz więcej osób tak to widzi – to jest to coś znacznie groźniejszego w skutkach i bardzo dalekosiężnego.
- Maryla - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
19 komentarzy
1. Tak, jesteśmy w znacznie gorszej
sytuacji niż Grecja, Portugalia, czy Włochy przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy w EMU i na "preferencyjne" pożyczki liczyć nie możemy, a po promcyjnej wyprzedaży majątku narodwego w ofercie pozostają już jedynie nerki obywateli.
p.s. a BGK zabawia się na rynku walutwym podtrzymując kurs PLN, to bardzo droga zabawa i w tych okolicznościach mądry lud pakuje się w najlepszą z najgorszych walut czyli USD, póki jest tani ;-)
2. każdego dnia 2,3 mln na bankiety...i tak pół roku
MF: do wykupu w 2011 roku pozostaje dług o wartości 49,6 mld zł
dług o wartości 49,6 mld zł - poinformowało Ministerstwo Finansów w
komunikacie.W tym bony skarbowe: 11,2 mld zł, obligacje na rynku krajowym: 37,5 mld
zł oraz obligacje i kredyty na rynkach zagranicznych: 0,9 mld zł.
Od czwartku nieformalne spotkanie ministrów pracy UE w Sopocie
emerytalnego będą dyskutować ministrowie pracy krajów UE na nieformalnym
dwudniowym spotkaniu w Sopocie w dniach 7-8 lipca.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Sierota
"a po promcyjnej wyprzedaży majątku narodwego w ofercie pozostają już jedynie nerki obywateli."
na początek przyjdą po nasze hipoteki, domy, mieszkania, zakłsdy prywatne... wszak każdy obywatel jest winny i zobowiązany, nie tylko premier Tusk czy Belka z NBP!
NERKI WEZMA, JAK JUŻ NIE BĘDZIE NIC...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Maryla
Nadciągają naprawdę czarne chmury. Rok 2008 był ostrzeżeniem. Wszystkim polecam spłacać zaciągnięte zobowiązania przed czasem o ile jest to wykonalne i ograniczać wydatki a posiadany kapitał zabezpieczać walutą. Deflacja pozbawi wartości dosłownie wszystko poza gotówką. Już nie ma ucieczki przed deflacją.
5. Kraj Kwintącej Wiśni + Szmaragdowa Wyspa
Bezrobocie 2011
6. Sierota
mój blog to nic innego jak zapis choroby . Wszystkie dane gospodarcze, opinie niezaleznych ekonomistów, cyfry.
Wszyscy wołali na puszczy, a ja z nimi, dzień po dniu.
Ale w ramach propagandy sukcesu wróciła Zielona Wyspa na portale mediów .
Obietnice Sikorskiego-jesteśmy szóstą najważniejszą gospodarką w Europie -będziemy płacić na bankrutów
Analitycy radzą ministrowi: Nie spieszmy się z przyjęciem euro
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. mój ulubiony ekonomista Janusz Szewczak
pisze o kryzysie od 2008 roku, ostrzega, alarmuje, NIKT NIE SŁUCHA
Fragment wydanej właśnie książki Janusza Szewczaka pt. "Zielona wyspa, czyli ruchome piaski. Prawda o polskiej gospodarce".
Jako naród na dorobku rozpoczęliśmy zabójczy wręcz flirt z kredytami.
Polacy zapożyczyli się po uszy, często biorąc po kilka kredytów naraz —
na dom, samochód, meble, wycieczki zagraniczne, a nawet na świąteczne
prezenty. Niektórzy nasi rodacy mają po 10 kredytów. Rekordzista
zadłużył się na ok. 80 mln zł.
W wielu wypadkach są to kredyty w walucie zagranicznej, franku
szwajcarskim i euro. Blisko 2 mln Polaków skorzystało do tej pory z
jakże kosztownych usług Providenta, a 2,5 mln figuruje w Krajowym
Rejestrze Długów,z czego 2 mln to potencjalni bankruci.
To już nie są przelewki, problem dotyczy blisko 500 tys. Polaków —
głównie ludzi młodych, na dorobku. Ich zobowiązania w ramach kredytów
mieszkaniowych w walutach obcych wobec banków to równowartość ok. 170
mld zł. Polskie rodziny mają blisko 500 mld zł długów w bankach.
Swoje zrobiły płynące codziennie z komercyjnych mediów hasła
typu: chcesz mieć ładne mieszkanie, nowy dom — przyjdź do nas, damy ci
korzystny kredyt, a jak nie będziesz mógł go spłacić, otrzymasz
następny. Masz problemy ze starymi kredytami? Nie martw się, dostaniesz
kredyt konsolidacyjny. Ogłupiająca, skomasowana reklama, przychylność
polskich władz i nadzoru finansowego, chciwość banków i naiwność
polskich kredytobiorców zrobiły swoje. Uśmiechnięte twarze celebrytów, z
Markiem Kondratem na czele, zapewniały nas, że to proste jak mycie rąk.
Bajkowy wątek w reklamie holenderskiego banku był również mocno
wykorzystywany.
Czyli „baju, baju, będziesz w raju" zagościło nad Wisłą na dobre. Pożyczanie stało się naszym narodowym sportem.
http://www.wpolityce.pl/view/14543/Janusz_Szewczak___Zielona_wyspa__czyli_ruchome_piaski__Prawda_o_polskiej_gospodarce_.htm
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. W 2008
robiłem podobną robotę na społecznościowych portalach, lecz różne pajace usiłowały mnie pacyfikować ;-) no jednak wyszło i w dalszym ciągu wychodzi i wyjdzie na moje prognozy z 2008, bo gospodara nie lubi mnipulacji ;-)
9. 20 sekunda ;-)
Widzą coś więcej ?
10. Sierota
popatrz no, chyba z satelity widać lepiej, niż przez okno studia w Warszawie :)))
Polskojęzyczni sa ślepi na jedno oko, jak ten pies, co gówno widzi .
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Robienie w konia
polega na zamiataniu pod dywan i biciu piany z mózgu społeczeństwa wizjami "zielonej wyspy" i zapewnieniami, że jest git i będzie jeszcze giciej ;-)
O ile zamiatanie pod dywan to kreatywna księgowość a więc czynność niedostrzegalna przez społeczeństwo, to bicie piany z mózgu już tak i powinno być karane z tej prostej przyczyny, że oszukując ludzi co do rzeczywistego stanu finansów państwa i promując deliryczną wizję "zdrowej gospodarki" manipuluje się ich nastrojami, rozluźnia czujność i przymusza do konsumpcji a nie oszczędzania. Manipulacja nastrojami jest celowa, bo zapewnia dopływ gotówki do budżetu.
12. w dodatku idziemy na kolanach
Na "dzień dobry" polskiej prezydencji Unia "pierwszej prędkości" przeczołgała ministra finansów III RP. Choć Jacek Rostowski nie był zaproszony na wideokonferencję szefów resortów finansów krajów "eurolandu", to koniecznie chciał w niej uczestniczyć. No i został upokorzony - pisze Ryszard Czarnecki na swoim blogu w Onet.pl.
Europoseł opisuje konferencję na której omawiano reformy gospodarcze UE oraz szczegóły pomocy dla Grecji. - Dopuszczono go (ministra Rostowskiego - red.) jedynie do udziału - i to na prawach biernego obserwatora, bez prawa głosu (!) - do pierwszej części konferencji, (...) natomiast wyrzucono go z drugiej części, gdy państwa "eurozony" mówiły o szczegółach pomocy dla Grecji - pisze Czarnecki.
- Upokorzenie to tym większe, że Tusk i Rostowski, niczym europrymusi wyrwali się z chęcią pomocy dla Hellady. Co prawda nie zapytali o to polskiego podatnika, a Grecja mimo kryzysu jest wciąż wyraźnie bogatsza od Polski - dodaje.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Wnioskiem tego
wejścówka na obrady ministrów finansów strefy euro, z prawem głosu, kosztuje więcej niż 1 mld ;-)
14. "Obniżenie ratingu Grecji
"Obniżenie ratingu Grecji oznaczałoby kryzys jak ten trzy lata temu". Czy plan UE jej pomoże?
PAP
Aktualizacja 2011-07-05 19:41:52
- Obniżenie ratingu Grecji oznaczałoby kolejny kryzys.
Tym razem jego konsekwencje byłyby znacznie poważniejsze, niż trzy lata
temu, kiedy w USA pękła bańka na rynku nieruchomości - powiedzieli PAP
ekonomiści.
»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Portugalia pójdzie w ślady
Portugalia pójdzie w ślady Grecji? Moody's obniża rating
PAP
Aktualizacja 2011-07-05 22:52:21
Firma ratingowa Moody's Investors Service obniżyła we
wtorek rating długoterminowych portugalskich obligacji rządowych do
"śmieciowego" poziomu Ba2, wskazując na rosnące prawdopodobieństwo, że
Portugalia będzie potrzebowała drugiego pakietu ratunkowego.
»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Grad: jestem spokojny o 15
Grad: jestem spokojny o 15 mld zł przychodów z prywatyzacji
powiedział w środę dziennikarzom minister skarbu Aleksander Grad. Dodał,
że obecnie wynoszą one ponad 11,5 mld zł.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Jean-Claude Juncker.
Jean-Claude Juncker. Kieszonkowiec z Luksemburga
przyznają nawet jego towarzysze - w głębi serca myśli jak
socjaldemokrata. W tej chwili chce przeznaczyć pieniądze z funduszu
ratunkowego Europejskiego Mechanizmu Stabilności na nowe inwestycje, by
dodać napędu kulejącej europejskiej gospodarce. Pomysł ten wywołał
wzburzenie w Niemczech.
Presja polityczna jest ogromna. Włochy, które
obecnie sprawują prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, co chwila
naciskają na wdrożenie państwowych programów koniunkturalnych, a popiera
je w tym Francja.
Juncker jest mocno zdecydowany wyposażyć swoją
inicjatywę nie jedynie w istniejący już budżet pod nową etykietą, jak
ma to długą tradycję w Brukseli. Chce zmobilizować dodatkowe środki
finansowe, aby państwa członkowskie mogły zainwestować w drogi, mosty
lub dworce kolejowe.
Jako źródło pozyskania tych pieniędzy nowy szef
Komisji ma na oku Europejski Mechanizm Stabilności. Aby ustabilizować
wspólną walutę, może on udzielić kredytów
pomocowych w wysokości 500 miliardów euro. Właśnie przekazano dziesięć
procent tej kwoty Hiszpanii i Cyprowi. Pozostało więc jeszcze
niewykorzystanych 450 miliardów euro.
Zgodnie z kalkulacją Junckera przynajmniej część
tej sumy może posłużyć do ożywienia kulejącej koniunktury w Europie.
Miłym efektem ubocznym byłby przy tym fakt, że deficyt państwowy krajów
członkowskich mimo to nie wzrośnie.
Juncker wie, że jego plan budzi kontrowersje prawne
i w niektórych krajach UE jest nie do przyjęcia. Mimo to szybko zyskuje
znaczących sprzymierzeńców. Są wśród nich Werner Hoyer, prezes
Europejskiego Banku Inwestycyjnego, i szef Europejskiego Mechanizmu
Stabilności Klaus Regling. Za pomocą części tych środków - we wspólnych
rozmowach mowa była o kwocie około stu miliardów euro - Regling mógłby
zapewnić dodatkowe kredyty Europejskiemu Bankowi Inwestycyjnemu - knuło
owe trio.
Angela Merkel i jej minister finansów Wolfgang
Schäuble zostali zaalarmowani. Dobrze pamiętają, jak trudno było zyskać
poparcie swojej frakcji dla niepopularnych europejskich pakietów
pomocowych. Europejski Mechanizm Stabilności jest silnym narzędziem,
"które w kryzysowych sytuacjach pomaga uniknąć zagrożenia stabilności
strefy euro" - powiedziała Merkel w swoim expose pod koniec 2011 roku.
Na to, że do sytuacji kryzysowej zaliczyć można budowę hiszpańskich
mostów i włoskich autostrad, posłowie CDU, którzy już dotychczas z
wielkimi wątpliwościami wyrażali swoje poparcie dla działań pomocowych,
niekoniecznie zechcą się zgodzić.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. kwestia zaufania do Jean-Claude’a Junckera
Zaplanowane na dzisiaj posiedzenie kolegium
unijnych komisarzy w Brukseli zostało odwołane w związku z dyskusją na
plenarnym posiedzeniu sesji Parlamentu Europejskiego nad kwestią
zaufania do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude’a
Junckera, którego nazwisko związane jest z dużym skandalem finansowym
pod nazwą Luxembourg Leaks.
28 członków Komisji
Europejskiej przybędzie dzisiaj do Strasburga, aby udzielić Junckerowi
poparcia. Debata rozpocznie się dzisiaj o godzinie 18:00 czasu
miejscowego. Głosowanie w sprawie zaufania wyznaczono na południe
we wtorek.
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/news/2014_11_24/Komisja-Europejska-omowie-kwestie-zaufania-do-Jean-Claude-a-Junckera-9881/
Wotum nieufności dla szefa KE? Juncker przyznaje się do winy
Jean-Claude Juncker ponad 300 międzynarodowych koncernów podpisało umowy
z władzami i płaciło bardzo niskie podatki. »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Głosowanie nad wotum
Głosowanie nad wotum nieufności dla KE
Parlament Europejski zagłosuje dziś nad wnioskiem o wotum
nieufności dla Komisji Europejskiej i jej przewodniczącego Jean-Claude
Junckera. Do odwołania Komisji Europejskiej potrzeba dwie trzecie
głosów popierających wniosek.
Wotum nieufności zgłosiło 76 posłów w związku z ujawnieniem
podpisania tajnych umów, obniżających podatki wielkim koncernom, za
czasów, gdy Jean-Claude Juncker stał na czele rządu Luksemburga. Podczas
debaty, która odbyła się w poniedziałek, chadecy, liberałowie i
socjaliści stanęli murem w obronie Junckera. Stwierdzili, że
zaproponował już rozwiązania, które skłonią koncerny do płacenia
uczciwych podatków. Wszystko wskazuje na to, że wotum nieufności
zostanie jednak odrzucone przez Parlament Europejski. Tymczasem szef
Komisji Europejskiej zaprezentował długo oczekiwany plan, który ma
pobudzić inwestycje w Unii na ponad 300 miliardów euro. Plan ma być
panaceum na słabości niemogącej się podnieść z kryzysu gospodarki
unijnej.
- Dzisiaj Europa, po latach walk, potrzebuje przywrócenia
wiarygodności budżetowej i wspierania reform. Dziś dodajemy trzeci punkt
– pozytywny proces ambitnego planu inwestycyjnego, jeszcze bardziej
realistyczny dla Europy. Europa potrzebuje impulsu - powiedział Jean-Claude Juncker.
Plan Junckera zakłada utworzenie Europejskiego Funduszu Inwestycji
Strategicznych, który miałby wydawać pieniądze na różne projekty
inwestycyjne wymyślone przez unijnych komisarzy.
- Pieniądze nie spadają z nieba. Nie mamy maszyny do drukowania
pieniędzy. Będziemy musieli przyciągnąć pieniądze. Dzisiaj, utworzenie
nowej architektury uczyni to możliwym. Kluczem jest zapewnienie
zdolności ryzyka, które może odblokować dodatkowe inwestycje - dodał Jean-Claude Juncker.
Jednak prawdziwa zagadka kryje się w mnożniku Junckera, który
obliczył, że 21 miliardów euro wydanych przez Unię (faktycznie tylko 8
miliardów gwarancji i 5 miliardów euro wyciągniętych z Europejskiego
Banku Inwestycyjnego) rozmnoży się do 315 miliardów euro. Jeszcze
większe zdziwienie budzi fakt, że dług zaciągnięty pod te wydatki nie
będzie wliczany do statystyk zadłużenia publicznego krajów Unii
Europejskiej.
- Panie Juncker , niestety, 300 miliardów – ten słynny pakiet,
który Pan obiecał na 15 lipca – jest pusty. To tylko puste słowa. Co
prawda faktycznie 16 miliardów pochodzi z budżetu wspólnotowego, a 5 z
Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Jednak nie ma ani jednego świeżego
euro - mówił podczas debaty Dimitris Papadimoulis, eurodeputowany.
- To hokus-pokus, abrakadabra. Wielki mag Juncker grzebie w fałszywych pieniądzach – mówił Gerolf Annemans, eurodeputowany.
Pijarowcy nazwali plan szefa Komisji Europejskiej mobilizacją 315
miliardów euro. Jednak ta mobilizacja może wyrządzić jedynie szkody
Europejczykom. A wszystko za sprawą zasobów sektora prywatnego, które
zostaną zaprzęgnięte do niezbyt produktywnych inwestycji, pogarszając w
ten sposób kondycję europejskiej gospodarki.
PE uchylił wniosek o wotum nieufności dla szefa KE
wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej i jej przewodniczącego
Jean-Claud Junckera.
Wynik dzisiejszego głosowania nie był więc zaskoczeniem. Jean-Claud Junckera i jego Komisja mają mocne poparcie Parlamentu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl