Ostatni list do Premiera Jarosława Kaczyńskiego
Wrocław, 8. czerwca 2011.
Pan Jarosław Kaczyński
Premier Rzeczypospolitej Polskiej
Szanowny Panie Premierze,
Przepraszam, że ośmielam się zwrócić do Pana, osoby bez wątpienia zanurzonej w sprawach ważnych, ale moja interwencja dotyczy bodajże sprawy wśród nich najważniejszej – chodzi bowiem o poniewieranie zaufania obywatelskiego przez aparat kierowanej przez Pana partii.
Mam świadomość tego, że list pisany po wpływem emocji może nie mieć należycie grzecznej formy, lecz uznałem, że fałszywej czołobitności w swoim otoczeniu Panu z pewnością nie brakuje, a poza tym, w obecnym stanie ducha, musiałbym się silić na udawanie i nieszczerość, a więc zachowania z gruntu niegodne Obywatela Rzeczypospolitej.
A zatem przystępuję do rzeczy …
W kwestii ataków wrocławskiej struktury partyjnej na Wrocławski Komitet Poparcia Jarosława Kaczyńskiego, pisałem już kilka razy. Starałem się informować Pana i Pańskich najbliższych współpracowników o tych oburzających incydentach od momentu, kiedy one zaistniały, ale była to typowa korespondencja „na Berdyczów”. Nigdy, nikt nam nie raczył odpowiedzieć, ani też nie podjęto żadnych kroków zapobiegawczych. Owszem, za każdym razem odnosiliśmy wrażenie, że wzrasta opresyjność i zdecydowanie w działaniu partyjnych funkcjonariuszy.
Dopóki nas publicznie obrażano i lżono, pomawiano o agenturalność i zdradę, zarzucano bogacenie się na bezinteresownym poświęceniu, a nawet, pomimo tego, że rozbito nasz Komitet, staraliśmy zachować lojalność i nigdy nie przestaliśmy Pana popierać. Teraz jednak, zażądano od nas, pod groźbą procesu sądowego, usunięcia Pańskiego nazwiska z nazwy Wrocławskiego Komitetu, co de facto jest równoznaczne z żądaniem wycofania otwartego poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego.
Nie będę przed Panem ukrywał, że pismo przedprocesowe warszawskiego adwokata, którego mocodawcą jest szef miejskiej struktury wrocławskiego PiS-u i powiązana z nim grupa politycznych rentierów, wprawiło nas w konsternację i wielkie oburzenie. Postępek ten jest jednak swoistym ukoronowaniem, wrogich w stosunku do Komitetu, poczynań, lokalnej struktury, i dopełnia obrazu mentalności działaczy, wchodzących w skład tej organizacji. To właśnie ci sami ludzie, którzy dzisiaj, grożąc procesem, odmawiają Obywatelom, którzy Pana z takim zaangażowaniem popierali, prawa do wolności słowa, jakiejkolwiek niezależnej inicjatywy, a nawet swobody wyboru, za chwilę pojawią się na listach wyborczych PiS-u i my mamy im powierzyć we władanie ukochaną Polskę.
Ale to niemożliwe. Tak się nie stanie. Nie oddamy głosów na takich pustych i aroganckich celebrantów. Polska jest zbyt cenna; zbyt wiele polskiej krwi kosztowała, abyśmy teraz mieli postępować z tak nieodpowiedzialną wobec Niej nonszalancją. Nikt nie może od nas tego żądać, ani nas do tego zmuszać. Może dla tych partyjniackich gremiów jest to tylko „postaw czerwonego sukna”, ale dla nas jest to najdroższa Ojczyzna, do obrony której jesteśmy zobligowani historią naszych Rodzin i powinnością wobec przyszłych pokoleń Polaków. Jeżeli Pan chciałby, abyśmy tak, jak kiedyś Pana, poparli dzisiaj PiS, to muszą tu przyjść ludzie zupełnie nowi, szlachetni i prawi, godni obywatelskiego zaufania i głosu, prawdziwi Polscy Patrioci.
Narzucona odgórnie przez struktury PiS-u koncepcja niszczenia i pacyfikacji Komitetów Poparcia w całej Polsce, wyrządziła Pańskiemu wizerunkowi wielkie szkody. Środowiska patriotyczne, które od miesięcy, z wielką niecierpliwością i nadzieją, upatrywały ratunku dla Polski w autonomicznej i wolnej od uwikłań partyjnych, sile sfederowanych Komitetów Poparcia, 16 kwietnia w Konstantynowie Łódzkim miały okazję przekonać się jak płonne to były oczekiwania. Dlatego, zamiast jednej wielkiej, Narodowej Fali, stojącej za Jarosławem Kaczyńskim, mamy dzisiaj szerokie rozlewisko, szukające wspólnego ujścia, ale już niestety poza Pańską Osobą. To kardynalny błąd, za który odpowiada bezmyślna i egoistyczna strategia działania podległych Panu ludzi.
Wielka to także szkoda dla Polski, która miała być najważniejsza, i trudne do wytłumaczenia, lekceważenie Polaków, którzy mają święte, okupione bezprzykładną walką przodków, prawo, do realnego współdecydowania o sprawach Ojczyzny, i swoich w Niej, interesach - i żaden, najbardziej nawet wydumany, „wielki projekt” nie stanie się nigdy prawa tego choćby najlichszym surogatem. Obywatele Polscy mają być pierwszorzędnym podmiotem stanowionego w Polsce porządku i uprawianej polityki, i to jest absolutne minimum jakichkolwiek zabiegów o głosy w nadchodzących wyborach. Nie muszę chyba dodawać, że w ślad za akceptacją tego postulatu, musi nastąpić szybka, jakościowa zmiana w traktowaniu Woli Obywatelskiej.
Zupełnie bezcelowym, w tak dramatycznym położeniu Ojczyzny, wydaje się również uciekanie się do gry pozorów i politycznej lichwy, jako środków mających zapewnić zwycięstwo. Tym razem, zarządzanie strachem i szerzenie społecznych podziałów nie przyniosą spodziewanych efektów. Przepaść miedzy Polskim Interesem Narodowym a interesami partii, które wyrosły z okrągłego stołu, jest już tak wielka, że zwyczajowa, propagandowa kosmetyka dokonanej tam zdrady, nie jest w stanie, ani jej przysłonić, ani w żaden sposób wypełnić. A jeżeli Polacy w jakimś procencie dadzą się jeszcze na tę ułudę nabrać, to będzie to z pewnością raz ostatni, i jest wielce wątpliwym, aby „zwycięzcy” tych oszukańczych manewrów mogli ich owoc skonsumować do końca.
I na tym chciałbym zakończyć, aby przez ekscytację nie powiedzieć zbyt wiele. Ponura prawidłowość dotychczasowej korespondencji, nakazuje nam przypuszczać, że i tym razem będzie to jednostronna wymiana myśli. Aby jednak mieć choć cień pewności, że osiągnęła ona prawowitego Adresata, w swojej roztropności obywatelskiej, zdecydowaliśmy się list ten opublikować, w nadziei, że może tą drogą dotrze do Pana Premiera treść, niewygodna dla tych, co pomiędzy.
A że nie możemy czekać w nieskończoność, gdyż haniebny proces tutaj wisi nad nami, zakładamy, że jeżeli po upływie 3 tygodni od daty niniejszego pisma, nie uzyskamy żadnej odpowiedzi, będziemy zmuszeni uznać, iż akceptuje Pan dotychczasowy sposób postępowania i stanowisko wrocławskiej struktury PiS-u względem Wrocławskiego Komitetu, i zgodnie z życzeniem szefa miejskiej komórki tej partii, usuniemy szyld Jarosława Kaczyńskiego z naszej strony internetowej oraz, w swoich zachowaniach i wypowiedziach, nie będziemy nawet sugerować, że jesteśmy Wrocławskim Komitetem Poparcia Jarosława Kaczyńskiego.
Żałujemy jedynie, że o niechęci do otwartego popierania Pańskiej Osoby nie poinformowali nas działacze zarządzanej przez Pana partii przed wyborami prezydenckimi, wtedy byłoby to dla nas oczywiste i zrozumiałe, a tak czujemy się oszukani i wykorzystani, w sposób urągający godności Obywateli Rzeczypospolitej. Ale i teraz, będzie to dla nas, i pewnie wielu innych Polaków, doskonałą nauką na przyszłość.
Z poważaniem
Marek Delimat
Grupa Inicjatywna
Wrocławskiego Komitetu
Poparcia
Jarosława Kaczyńskiego
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz