4 czerwca 1992 roku zatrzymano Polskę w drodze do pełnej suwerenności. Policzyli głosy .
4 na 5 czerwca - "Nocna zmiana"
Noc z 4 na 5 czerwca 1992 roku zadecydowała o przeszłości Polski . Debata sejmowa nad odwołaniem rządu Jana Olszewskiego i samo głosowanie po raz pierwszy ukazały koalicję, która powstała na fundamentach Okrągłego Stołu. Po raz pierwszy zobaczylismy zawiązaną wtedy koalicję wydawałoby się przeciwnych sobie sił: postkomunistów, ludowców, znacznej części tzw. byłej opozycji demokratycznej i prezydenta Lecha Wałęsy. Film Jacka Kurskiego zatytułowany "Nocna zmiana"ukazuje kulisy czerwcowego przewrotu: tajne rozmowy czołowych polityków, którzy w sejmowym gabinecie prezydenta gorączkowo ustalali, jak pozbyć się ekipy Olszewskiego i nie dopuścić do przeprowadzenia lustracji. Ci sami ludzie rządzą dzisiaj - Pan Waldek, co się nie boi i Donald - policzmy głosy. Zamienili się tylko miejscami. Tym razem to Donald "się nie bał" dostał poparcie tych samych sił, które w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r. obaliły rząd Jana Olszewskiego.
Rząd Olszewskiego od początku swej działalności podejmuje próbę zmiany kierunku polityki, zwłaszcza w dziedzinie gospodarki i prywatyzacji majątku narodowego. Rozpoczął też proces dekomunizacji w wojsku i resorcie spraw wewnętrznych. Zahamowanie przez premiera dotychczasowych kierunków tzw. dzikiej prywatyzacji oraz zarządzenie kompleksowej kontroli resortu przekształceń własnościowych spowodowało otwarty konflikt rządu z ugrupowaniami postkomunistycznymi i liberalnymi w parlamencie. W maju 1992 roku Olszewski sprzeciwia się przekazaniu baz opuszczanych przez wojska rosyjskie stacjonujące w Polsce w ręce międzynarodowych spółek polsko-rosyjskich. Gdy mimo sprzeciwu premiera odpowiednie porozumienie polsko - rosyjskie zostaje przez MSZ parafowane dochodzi na tym tle do konfliktu z prezydentem Lechem Wałęsą. By nie dopuścić do podpisania parafowanego już porozumienia premier przekazał sprzeciw rządu w drodze wysłania szyfrowej depeszy do Moskwy na ręce Lecha Wałęsy. Nazajutrz po powrocie z Moskwy prezydent zgłosił wniosek o odwołanie rządu. Niespełna dwa tygodnie pó1/4niej rząd Olszewskiego został obalony w nocnym głosowaniu z 4 na 5 czerwca 1992 roku w związku z wykonaniem przez ministra Maciarewicza uchwały Sejmu o ujawnienie konfidentów służby bezpieczeństwa zajmujących stanowiska w najwyższych władzach państwa. Premier solidaryzował się ze stanowiskiem ministra spraw wewnętrznych w tej sprawie, proponując w porozumieniu z I Prezesem Sądu Najwyższego powołanie specjalnego, niezależnego organu dla oceny prawdziwości przedstawionych materiałów. Wniosek ten nigdy nie został przez Sejm rozpatrzony.
Po obaleniu rządu Jan Olszewski organizuje w parlamencie opozycyjny klub poselsko - senatorski Ruchu Dla Rzeczpospolitej. W jego imieniu zgłasza w Sejmie projekty szeregu ustaw przygotowanych przez jego rząd, których nie zdążono przekazać Sejmowi. W tym trybie m.in. zgłoszone zostały projekty ustawy o Skarbie Państwa, o akcjonariacie narodowym (przewidująca powszechne uwłaszczenie obywateli RP), o Prokuratorii Generalnej i inne. Żadnemu z nich Prezydium Sejmu nie nadało biegu legislacyjnego do chwili rozwiązania parlamentu wiosną 1993.
http://www.qdnet.pl/rop/jolszewski.htm
Pamiętajmy i nie dajmy zapomnieć ! 4 czerwca 2011 r. jak w ubiegłych latach, przypominajmy rządzącej koalicji , że nie zapomnieliśmy i przyjdzie czas na wystawienie rachunku za zmarnowanie szansy przed którą stała Polska.
W tajnej naradzie, która odbyła się 4 czerwca w sejmowym gabinecie Lecha Wałęsy, a pokazana została w dokumentalnym filmie Jacka Kurskiego, aktywnie uczestniczył młody wówczas polityk Kongresu Liberalno-Demokratycznego Donald Tusk. Jego zaangażowanie w przeforsowanie kandydatury na premiera wówczas 33-letniego Waldemara Pawlaka było bardzo znaczące. Tej nocy postkomuniści okazali się ważnym sojusznikiem "koalicji strachu" w błyskawicznej operacji antylustracyjnej.
Tusk: - Jak SLD nie skrewi, to przejdzie. A jak nie przejdzie...
Moczulski: - To wtedy przecież pan Waldek nie będzie się upierał, prawda?
Tusk: - Panowie, policzmy głosy - KPN, SLD, mała koalicja.
Moczulski: - Jeśli lewica wstrzyma się od głosowania, to nam wystarczy.
Tusk: - Według mojej wiedzy i wszystkich chyba tu obecnych SLD nie wstrzyma się, tylko będzie głosować za odwołaniem.
Moczulski: - Za odwołaniem tak, ale czy będzie głosował za Pawlakiem w ogóle?
Tusk: - Waldek, twierdziłeś, że tak. Dla SLD jest lepszy kandydat do poparcia.
Wałęsa: - Dzisiaj wysondowałem wszystkie możliwości, dziś nie przeciągniemy inaczej.
Moczulski: - Podejmujemy męską decyzję: Pawlak i koniec.
Głosy: - Zgoda, zgoda, zgoda.
Odwołanie rządu Jana Olszewskiego odbyło się niczym zamach stanu: noc, wielkie napięcie, tajne rozmowy. Warto przypomnieć sobie tamten moment, który tak mocno zaważył na losach Polski w ostatnich latach.
- Maryla - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
68 komentarzy
1. polecam wywiad i książkę
Miałem poczucie, że to jest katastrofa dla państwa polskiego - Jan Olszewski
Polecamy dwie pozycje wydawnicze : "Racja stanu-Janowi Olszewskiemu" i "ZBRODNIA SMOLEŃSKA. Anatomia dezinformacji"
"Racja Stanu - Janowi Olszewskiemu" - spis treści
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Solidarni 2010 zapraszają
II "Nocna Zmiana" u Wałęsy
4 czerwca to dzień dla Polski niezwykle smutny. Tego dnia roku 1992 pogrzebano nadzieję, na normalne państwo. Siła "kontraktu magdalenkowego" okazała się na tyle silna, że doprowadziła do nocnego obalenia rządu. Jak pamiętamy kluczową postacią tej nocy był nie tylko poseł od Panowie, policzmy głosy - dzisiejszy premier Donald Tusk, ale ówczesny prezydent Lech Wałęsa. On jako główny dyrygent tej orkiestry, odpowiada za ten antydemokratyczny zgrzyt.
Dlatego też tego dnia pod domem Lecha Wałęsy w Gdańsku odbędzie się obywatelska pikieta, którą organizuje Michał Stróżyk, znany z brutalnego pobicia go przez Straż M. Zapraszamy na nią wszystkich zainteresowanych, sami zaś z Krakowskiego Przedmieścia solidaryzujemy się z obywatelską walką o normalne państwo
Nr kontaktowy do organizatora: 698437035
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Nocna zmiana- co pamiętam.
Rzeczywiście, niedopuszczenie do pozostawienia baz rosyjskich w rękach spółek mieszanych było dla obozu sowieckiego dużym "wybrykiem" Olszewskiego. Dużym "wybrykiem" było ujawnienie agenturalnej przeszłości Wałęsy. Ale to wszystko jest nic. Najgorszą rzeczą, która przesądziła moim zdaniem o odwołaniu Olszewskiego był.... bilans handlu zagranicznego! Otóż za jego czasów Polska miała ten bilans dodatni> To zmuszało Rosjan do interwencji!
Dlaczego. Bo Rosja w tym czasie miła PKB na poziomie Danii nie Holandii. Tak więc, gdyby Polska miała odpowiedzialne rządy to w krótkim czasie miała by na politykę zagraniczną tyle samo pieniędzy co Rosja! A do tego Rosjanie nie chcieli dopuścić.
Paradoks Rosji polega na tym, że wbrew pozorom, w dłuższym okresie czasu fundusz swobodnej decyzji jakim może dysponować administracja państwowa w Rosji jest dramatycznie mały. Przy ich systemie budżetowym praktycznie po półtora roku od czasu ustabilizowania przychodów musi dojść do napięć budżetowych. By trochę osłabić ten mechanizm, znany zresztą Rosjanom, duża część ich przychodów jest ulokowana za granicą i jest "filtrowana" niejako przez zagraniczne spółki kontrolowane oczywiście przez administracje państwową. To przedłuża jeszcze wystąpienie napięć finansowych o następny rok, do półtora. Ale po 3-4 latach ustabilizowanych wpływów aparat władzy w Rosji nie ma żadnej swobody działania, bo nie ma swobodnych pieniędzy! Po prostu tam decyzja administracyjna jest niewzruszalna- na prawdę. Jeśli wiec ktoś ma prowadzić jaką aktywność czy to polityczna czy gospodarczą w określony sposób, to w systemie rosyjskim nie ma takiej siły by mu te możliwości odebrać. W związku z tym inercja państwa rosyjskiego jest niewyobrażalna. Jedynym sposobem na "korektę kursu" jest fizyczne unicestwienie ludzi związanych z , nazwijmy to, "dawnym kursem" . To była główna przyczyna czystek stalinowskich. Oczywiście chodziło o władzę, ale o władzę realna, czyli o zdolność do samodzielnego podejmowani decyzji przez kierownictwo państwa. Gdyby nie czystki, to Stalin takich możliwości by nie miał! Gdy okazało się, że nie ma już możliwości uprawiania polityki czystek ( w pierwsze połowie lat 50-tych, gdy zaczęły się bunty w łagrach) to Rosja ( ZSRR) popadła w dryf zakończony bankructwem.
W takiej sytuacji sprawna i mobilna gospodarczo Polska była by naturalnym partnerem wschodnim dla Europy, bo nikt nie rozmawiał by Rosjanami, ludźmi nie mogącymi podejmować decyzji- bo po co z takimi rozmawiać. To było ryzyko rządów J. Olszewskiego, to był decyzji o jego odwołaniu. Przy czym odwołanie to miało nastąpić w sobotę,a nie w czwartek jak to miało miejsce. Przejęcie na twarzach spiskowców widoczne w filmie Kurskiego nie jest związane ze śmialością decyzji o odwołaniu Olszewskiego, tylko z obawą co to będzie jak samodzielnie zmienią plany i przyspiesza odwołanie Olszewskiego o dwa dni! Zgodnie z planem odwołanie Olszewskiego miało być spowodowane strajkiem w FSM i miało mieć charakter protestu robotniczego a nie być buntem kapusiów. Bolek i inni jednak się przestraszyli Macierewicza w MSW i postanowili zrobić szybciej co wszak i tak było uzgodnione. Tyle, że zmienił się charakter tego odwołania , ujawniła się siła układu i zmieniła oś konfliktu w Polsce. Okrągły stół wtedy właśnie zaczął się przewracać. Najprawdopodobniej, gdyby ci panowie nie podejmowali samodzielnie śmiałych decyzji, do czego z resztą nie mają głowy, to nie było by dzisiaj ani Pisu, ani naszego środowiska, ani nawet szans na suwerenne polskie społeczeństwo.
uparty
4. Maryla
Zwracam uwagę jeszcze na jeden fakt, Pawlak jak tylko objął rządy to pierwszą rzeczą jaką zrobił to powołał Międzyresortowy Zespół ds. wdrożenia poczty elektronicznej w administracji publicznej w oparciu o akademicką sieć NASK. Początek internetu w Polsce.
Pozdrawiam serdecznie
------------------------
Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.
5. Przyczyny i skutki
Gdyby nie zmowa z 4 czerwca 1992 nie doszłoby do 10 kwietnia 2010.
A do czego jeszcze ma dojść ?!!!
6. petycja prosba o podpisy
http://www.petycje.pl/petycja/6119/petycja_dekomunizacyjna_do_sejmu,_sen...
---------------------------------------------------------
szczegóły
http://tomasz.sokolewicz.salon24.pl/305229,pilne-petycja-dekomunizacyjna
Jeśli chcecie to przyjdźcie na cmentarz Bródnowski o 12.00 w samo południe w niedzielę 12.06.2011 na grób 48F należący do Emila Barchańskiego. Tam nie będzie kamer TVN ani dziennikarzy „Gazety” ani znajomych, którzy pomogą w trudach życia. Przyjdziecie ?
http://tomasz.sokolewicz.salon24.pl/312126,na-zadeptanym-cmentarzu-krzyz...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. dzisiaj się wzajemnie odznaczają za zasługi
W przeddzień rocznicy wyborów 4 czerwca prezydent Bronisław
Komorowski wręczył ordery osobom zasłużonym dla przemian ustrojowych w
Polsce, członkom rządów okresu transformacji.
Za wybitne zasługi dla transformacji ustrojowej Polski, za kształtowanie
demokratycznych zasad państwa prawa, za osiągnięcia w działalności
państwowej i publicznej odznaczeni zostali
1. Pan Krzysztof Kozłowski
2. Pan Jacek Ambroziak
3. Pan Waldemar Kuczyński
4. Pan Janusz Lewandowski
5. Pan Janusz Onyszkiewicz
6. Pani Izabella Cywińska Michałowska
7. Pan Marek Dąbrowski
8. Pan Krzysztof Kilian
9. Pan Dariusz Ledworowski
10. Pan Paweł Łączkowski
11. Pan Aleksander Łuczak
12. Pan Jerzy Makarczyk
13. Pan Andrzej Olechowski
14. Pan Marek Rusin
15. Pan Tadeusz Syryjczyk
16. Pan Marcin Święcicki
17. Pan Andrzej Zawiślak
18. Pan Krzysztof Żabiński
19. Pan Janusz Byliński
20. Pan Waldemar Dąbrowski
21. Pan Tadeusz Diem
22. Pan Stanisław Iwanicki
23. Pan Jacek Janiszewski
24. Pan Stefan Kawalec
25. Pan Piotr Łukasiewicz
26. Pan Wojciech Misiąg
27. Pan Paweł Moczydłowski
28. Pan Zbigniew Okoński
29. Pani Anna Potok
30. Pan Wojciech Rzepka
31. Pan Andrzej Urbanik
32. Pan Wojciech Włodarczyk
33. Pan Michał Wojtczak
34. Pan Jerzy Zdrzałka
35. Pan Tadeusz Zielniewicz
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/ordery-i-odznaczenia/art,954,ordery-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. oto ich logo - pokraczne jak III RP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Nie po raz pierwszy trzeba
Nie po raz pierwszy trzeba douczać i pouczać "historyka" Komorowskiego. Odznaczając dziś premierów i członków rządów z lat 1989-1992, powiedział, że III RP od czasu tranformacji trwa już dłużej niź II RP. Jest to oczywisty błąd lub powtarzanie tezy sowieckiej i peerelowskiej, że Polska rozpadła sie w 1939 roku.
Prawda jest taka, że Polska nie rozpadła się, tylko została napadnięta przez niemieckich i sowieckich agresorów, ale mimo okupacji istniała, miała swoje konstytucyjne władze, wojsko walczące na wielu frontach. Istniało Polskie Państwo Podziemne ze wszystkimi strukturami legalnych władz.
Przyjmuje się, że II RP de facto, choc nie de iure, przestała istnieć 5 lipca 1945 r., gdy zachodnie mocarstwa cofnęły uznanie dla Rządu Polskiego na Uchodźstwie.
Wypada podlkreślić, że "pomyłka" na temat Konstytucji 3 Maja (twierdzenie, że była to druga, a nie pierwsza konstytucja w Europie) to wyłącznie kompromitacja, natomiast pomijanie ciągłości II RP w latach II wojny światowej to kłamstwo polityczne.
http://wgp.salon24.pl/312397,gafa-komorowskiego
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Nocna Zmiana pod domem Lecha Wałęsy
4 czerwca · 12:00 - 13:00
Gdańsk, ul Polanki 54
4 czerwca 1992 Lech Wałęsa dokonał zamachu obalając legalnie działający rząd Jana Olszewskiego. Prezydent stanął po stronie komunistów i agentów, choć został wybrany na to stanowisko głosząc hasła rozliczenia i odejścia od grubej kreski. Wiele problemów z którymi borykamy się do dziasiaj można by uniknać. Dziś wiemy, że za decyzjami prezydenta stały względy prywatne, a nie państwowe. Polską Racją Stanu jest tą datę przypominać.
https://www.facebook.com/event.php?eid=164131693649802¬if_t=event_invite
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Wałęsa o 4 czerwca 1989 r.: to był za daleko idący kompromis
Senatu 4 czerwca 1989 roku: "Staram się unikać czwartego czerwca,
dlatego, że demokracja jest, albo jej nie ma. Tamto było 'trochę w
ciąży', dlatego ja się wstydzę, że musiałem zawrzeć taki kompromis, ale
nie mogłem innego."
"To otworzyło nam drogę do dalszej walki. Więcej
osiągnąć nie można było, byliśmy za słabi. Natomiast w ogóle to się
wstydzę, nie można tak, to był jednak za daleko idący kompromis, gdyby
nie później następne parę ruchów, to by się skończyło bardzo źle.
Właściwie przegraliśmy sprawę. Uratowaniem było rozbić, strącić generała
i to wykonaliśmy i dlatego mamy sukcesy i to wykonaliśmy, dlatego mamy
sukcesy.
Gdybyśmy tego nie wykonali, to - tak jak przez
trudności reform przegrał Mazowiecki z Tymińskim - tak byśmy wszyscy
przegrali i nikt z nas by nie wygrał w następnej kadencji, gdyby nie
było pewnych ruchów później, po tym czwartym (czerwca)".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. http://www.prezydent.pl/aktua
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wiadomosci/art,1830,prezydent-odznac...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. wytyczne
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Sporo pamiętam
Romaszewski (szef radiokomitetu mianowany w ostatniej chwili) puścił na żywo transmisję z Sejmu.
Spośród różnych rzeczy warto przyppomnieć zachowanie młodego asystenta Geremka - Rokity. Co chwila wyskakiwał na mównicę i gasił kolejne przemówienie nawołując do właściwego głosowania. Tak sie spieszył. I niech nikt nie wymienia Rokity jako biednego sponiewieranego przez Tuska konserwatysty... Zwykły karierowicz (co pokazała cała jego późniejsza droga)
15. Rybaku
ZBYT DUŻO PAMIETAMY. Dlatego musza zamykać się przed społeczeństwem w swoim gronie i sie odznaczać, doceniac, spiewać "sto lat" jak to dzisiaj Bronisław uczynił.
Pisza swoją wersję naszej historii - takie prawo zwycięzcy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Jaki prezydent, tacy goście honorowi
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
17. @natenczas :)
to EUROPEJCZYK ! widze po brudnych stopach !
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. NOCNA ZMIANA w pięć minut
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Jeszcze raz,
Co on ma w tych gaciach?
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
20. Zasłużony Olechowski,
należał mu się ten krzyż oficerski!
W 1973 rozpoczął pracę w sekretariacie Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) w Genewie. W latach 1978–1982 kierował Zakładem Analiz i Prognoz w Instytucie Koniunktur i Cen. W latach 1982–1984 ponownie pracował w UNCTAD, zaś w latach 1985–1987 był pracownikiem Banku Światowego. W okresie pracy w instytucjach międzynarodowych współpracował z wywiadem (Departament I MSW). Był kontaktem operacyjnym Gromosława Czempińskiego o pseudonimach "Tener" i następnie "Must"[4].
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
21. okrągłostołowcy chcą zawłaszczyć dzień 4 czerwca - NIC Z TEGO !
"Warto świętować 4 czerwca"
- Wyrosło już pokolenie polskie, które nie
pamięta stanu braku wolności i na szczęście nie pamięta wszystkiego
złego, co wiązało się z brakiem wolności, demokracji, suwerenności
państwa - powiedział prezydent Bronisław Komorowski w wieczornym
wywiadzie dla Polsat News pytany o powody, dla który warto świętować
rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 roku.
Zdaniem prezydenta warto przypominać ten sukces, który „bez przelania
nawet jednej kropli krwi, w wyniku mądrego kompromisu doprowadził nas w
dalszej perspektywie do NATO i do Unii Europejskiej, do wolnego rynku,
do pełnej demokracji”.
(CO ZA KŁAMCA! A WSZYSTKIE OFIARY STANU WOJENNEGO, A KS JERZY? TY OBŁUDNIKU !)
- Warto podkreślać ten wielki polski sukces, o którym pamiętają ludzie na świecie - powiedział Bronisław Komorowski.
- Miałem niedawno ogromną satysfakcję prezentować polską drogę do
wolności zarówno prezydentowi Stanów Zjednoczonych, jak i innym
prezydentom krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym także tych krajów,
które teraz są na drodze do pełnej demokracji, do integracji z Europą -
przypomniał.
Ponadto, Bronisław Komorowski uważa, że warto mieć w sobie wiedzę i dumę
z polskich osiągnięć. Jego zdaniem w związku z naszą trudną historią
najczęściej upamiętniamy dramatyczne chwile, a stosunkowo łatwo
zapominamy o tym, „co się zdarzyło najpiękniejszego z pogranicza cudu
politycznego”. – To warto utrwalić, to rzeczywiście jest Święto Polskiej
Wolności – podkreślił.
- Można powiedzieć, że 4 czerwca 1989 roku w takim samym stopniu był
wykonaniem kompromisu, jak i otwarciem nowej drogi do pełnej wolności i
pełnej demokracji – zaznaczył prezydent.
Pytany o to, czego życzyłby prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu i
obywatelowi Bronisławowi Komorowskiemu z okazji urodzin, prezydent
odpowiedział:
- Im dłużej żyję, tym trochę mniej obchodzę urodziny, ale bardzo
dziękuję. Myślę, że to, czego możemy wzajemnie sobie życzyć na te
urodziny wolnej Polski, bo 4 czerwca to będą urodziny wolnej Polski,
naszej Polski, to poczucia dumy i radości, ale także i chęci do wspólnej
pracy, by ugruntować tę polską wolność. To jest zadanie i na urodziny,
ale i poza urodzinami również.
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wiadomosci/art,1833,warto-swietowac-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. kawaler Waldemar
kawaler w laciach
kawaler temi ręcami
kawaler chwieję sie od 22 lat
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/warszawa/prezydent-odznaczyl-zasluz...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. System 09 odc. 1 cz. 1
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. kawaler Michnik o demokracji w 2011
Z perspektywy 22 lat trudno o jednoznaczny morał z ówczesnych wydarzeń. Dziś Rosja jest w głębokim kryzysie gospodarczym, który łagodzą wysokie ceny ropy i gazu. Modernizacj jest hasłem dnia, a system polityczny ewoluuje od republiki parlamentarnej do autorytaryzmu. Autorytaryzm ten bywa liberalny, czego dowodem wolność słowa w rosyjskich gazetach czy internecie albo to, że odbywają się w Rosji wolne od cenzury publiczne debaty. Ale bywa też okrutny - dowodem wieloletnie uwięzienie i kolejne procesy Michaiła Chodorkowskiego, który ośmielił się przeciwstawić Putinowi.
Kraje Europy Środkowo-Wschodniej, zachowując instytucje systemu demokratycznego, wciąż zmagają się z tendencjami populistycznymi, z nacjonalizmem etnicznym, z pokusą rządów autorytarnych (przykładem Węgry rządzone przez Viktora Orbana i jego Fidesz).
źródło: "Gazeta Wyborcza"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. "...zmagają się z nacjonalizmem etnicznym..."
Pewnie, że się zmagają!!! Jeszcze jak się zmagają. Właściwie to nic innego nie robią tylko się zmagają.
26. Wspominam 4 czerwca 89 roku,
Wspominam 4 czerwca 89 roku, jako niezwykle szczęśliwy dzień, jeden z najszczęśliwszych w życiu, niezależnie od tego, że później było wiele zawodu. To był moment ogromnie istotny w polskiej historii - mówił szef PiS.
Kaczyński zaznaczył, że nie przeżywał 4 czerwca w Warszawie, ponieważ był wówczas w Elblągu, skąd startował w wyborach. Jak podkreślił, był to dla niego piękny dzień, ale jeszcze piękniejszy był 5 czerwca, kiedy stało się jasne, że opozycja wygrała.
Wybory z 4 czerwca 1989 roku zakończyły się wielkim zwycięstwem Solidarności. Ich konsekwencją był upadek komunizmu i przemiany polityczne nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Wybory przeprowadzone 4 czerwca 1989 r. były rezultatem porozumienia zawartego pomiędzy władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas obrad Okrągłego Stołu.
Kaczyński wspomniał również inny 4 czerwca - 19 lat temu w nocy z 4 na 5 czerwca Sejm udzielił wotum nieufności rządowi Jana Olszewskiego.
- To był dzień bardzo, bardzo smutny, to była pierwsza próba naprawy Rzeczypospolitej, zmiany transformacji w rzeczywistą demokratyzację, w budowę państwa praworządnego i demokratycznego, państwa o równych prawach obywateli, państwa, które nie daje przywilejów tym, którzy do niedawna byli opresantami, nie pozwala im sie bogacić kosztem innych. To niestety zakończyło się obaleniem tego rządu - oświadczył Kaczyński.
PAP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. Przemówienie do premiera Węgier Viktora Orbána
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. .30 osób protestowało w
.30 osób protestowało w sobotę przed domem Lecha Wałęsy w Gdańsku-Oliwie w 19. rocznicę odwołania rządu Jana Olszewskiego. Obok, w obronie byłego prezydenta, demonstrowała kilkuosobowa grupa Młodych Demokratów.
- 4 czerwca 1992 r. Lech Wałęsa dokonał zamachu stanu obalając legalnie działający rząd Jana Olszewskiego, który miał w planie odważne reformy i mógł oczyścić państwo z sieci komunistycznych służb specjalnych. Gdyby nie 4 czerwca 1992 r. dzisiaj na pewno żylibyśmy w lepszym kraju - mówił przed posesją byłego prezydenta jeden z organizatorów manifestacji, Michał Stróżyk. Wałęsy nie było w domu, przebywa
w sobotę w Warszawie.
Demonstrujący mieli ze sobą transparenty z takimi napisami jak: "Pętaki! Oddajcie nasze państwo - jeśli nie, odbierzemy go sami", "Żądamy prawdy o Smoleńsku". Manifestujący przynieśli też prezenty dla Wałęsy: wizerunek Judasza z agrafką do wpięcia w klapę zamiast Matki Boskiej, którą nosi zwykle były przywódca Solidarności, worek z rublami oraz drewniane liczydło. To ostatnie - jak wyjaśnił Stróżyk - aby pomóc Wałęsie w "wyliczeniu zysków i strat oraz dokonaniu rachunku sumienia".
Kilkanaście metrów dalej na chodniku zgromadziła się kilkuosobowa grupa Młodych Demokratów z transparentem "Lech Wałęsa - wolna Polska 4.06.1989". "Lech Wałęsa jest dla nas symbolem wolnej Polski, to dzięki niemu doszło do wielkich zmian" - powiedział dziennikarzom Krystian Kłos z koła gdańskiego Młodych Demokratów.
Członkowie młodzieżówki Platformy Obywatelskiej skandowali: "Lech Wałęsa - dziękujemy". Na to przeciwnicy byłego prezydenta odpowiadali: "Lech Wałęsa - zdradzona Polska", "Lech Wałęsa - przyznaj się", "Popłuczyny PRL", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Obie manifestujące grupy oddzielali policjanci. Nie doszło do żadnych incydentów. Przeciwnicy Wałęsy swoją manifestację zakończyli odśpiewaniem pieśni "Boże coś Polskę".
4 czerwca 1992 r. Antoni Macierewicz, ówczesny szef MSW, wykonując uchwałę lustracyjną Sejmu z końca maja, dostarczył Sejmowi i innym najważniejszym instytucjom listę 64 ważnych osób w państwie, co do których w archiwach służb specjalnych PRL istniały zapisy o ich współpracy z SB. Na tzw. dodatkowej liście Macierewicza, zawierającej dwa nazwiska i przekazanej marszałkom obu izb, prezesom SN i TK oraz prezydentowi i premierowi, znalazło się nazwisko Lecha Wałęsy. Jeszcze tego samego dnia Sejm - na wniosek prezydenta Lecha Wałęsy, po dramatycznym nocnym posiedzeniu - odwołał rząd Jana Olszewskiego. Nowym premierem został lider PSL Waldemar Pawlak.
PAP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. Pikieta pod domem Lecha
Pikieta pod domem Lecha Wałęsy (© PAP/Adam Warżawa)
http://www.dziennikbaltycki.pl/stronaglowna/411777,gdansk-manifestacja-przed-domem-walesy,id,t.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. W ROCZNICĘ 4 CZERWCA 1992
W ROCZNICĘ 4 CZERWCA 1992 R.
Judasz z agrafką w prezencie dla Wałęsy
Około 30 osób protestowało przed domem Lecha Wałęsy w Gdańsku-Oliwie w 19. rocznicę odwołania rządu Jana Olszewskiego,...czytaj dalej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. Jesli chodzi o tego Judasza
to żeby zaspokoić zapotrzebowanie na odznaczanie trzeba chyba wdrożyć masową produkcję. Dostaliby go: 11 listopada - antyfaszyści; w rocznicę wyborów 2007 - niektórzy wyborcy; 1 września - twórcy programów szkolnych ze zminimalizowaną wiedzą o historii Polski. To kilka grup adresatów - nie tych nawet najważniejszych... Pomysł cudny.
32. od tego roku Warszawa nie będzie musiała jechać na ul. Polanki
z Judaszem na agrafce będzie mozna podejść do darowanej Lechowi na przeprosiny za afront z Obamą willi Narutowicza , aby uczcić umowy z komunistami w Magdalence:
Prezydent uczestniczył w przekazaniu Willi Narutowicza Fundacji L. Wałęsy
Prezydent Bronisław Komorowski uczestniczył w przekazaniu Willi
Narutowicza, położonej w pobliżu warszawskich Łazienek, Fundacji
Instytut Lecha Wałęsy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. Z ta willą,
to jak wyczytałem nie do końca rozwiązano kwestie własnościowe? Czyli Komorowski - paser?
34. Rybaku
nie inaczej - paserstwo. To nie jest umowa najmu, tylko dzierżawa - cudza własnośc została oddana w dzierżawę, a w prawie polskim od dzierżawy do 'prawa pierwokupu za złotówkę" tylko krok.
A właściciel? A ilu właścicieli czeka juz 22 lata ? A kogo oni obchodzą? Niech czeka dalej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. 4.06.2011
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. Kwaśniewski: czuję żal do Komorowskiego
- Czuję się ojcem polskiej demokracji, chociażby ze względu na urząd, który sprawowałem. (....) Tak bywa w życiu, że na wdzięczność nie ma co liczyć. Widać obecna władza ma taki pomysł, by udział innych grup w procesie demokratyzacji a szczególnie polskiej lewicy, zmarginalizować. Chcą nas po prostu z tej historii wygumkować. To przykre - mówi Kwaśniewski.
Były prezydent, zapytany o 4 czerwca 1989 roku, odpowiedział że wybory 4 czerwca to był głos ludu, który stwierdził, że nie chce kolejnego naprawiania systemu, tylko czegoś zupełnie nowego.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kwasniewski-czuje-zal-do-komorowskiego,1,...
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
37. "ojciec demokracji"
a juz witał sie z gąska i wybierał z Sikorskim do Tunezji.
Ale TW Bolek się odgniewał, przyjął lenno w postaci cudzej własnej - willi Narutowicza i towarzysz Kwaśniewski nie może (na razie) przejąć roli "ojca demokracji "
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
38. "ojcowie demokracji"...
Jacy ojcowie taka demokracja....
39. Morawiecki: Okrągły Stół nas
Morawiecki: Okrągły Stół nas znijaczył i podciął nam skrzydła. Do Europy weszliśmy rozgrabieni
się to osiągnąć. Teraz zaś mamy podcięte skrzydła. Nie fruwamy, lecz
pełzamy. To efekt Okrągłego Stołu – mówi Kornel Morawiecki, były
przewodniczący Solidarności Walczącej, w rozmowie z Tomaszem
Stańczykiem.
Był Pan jedną z najbardziej znanych postaci opozycji, przewodniczącym
Solidarności Walczącej. Dlaczego zabrakło pana przy Okrągłym Stole?
Kornel Morawiecki: Większość kierownictwa Solidarności Walczącej, tak
samo jak ja, uważała, że Okrągły Stół jest złym pomysłem, bo zmierza do
poprawiania komunizmu. Dlatego nie chcieliśmy w takich rozmowach brać
udziału. Naszym programem było bowiem pokonanie komunizmu i będąc w
podziemiu, jawnie to głosiliśmy.
czy Okrągły Stół był polskim pomysłem. Większość historyków tak uważa,
ale część sądzi, że to była idea moskiewska. Nie wiem, jak było w
istocie. Ale gdy jeden z krajów z orbity sowieckiej – Rumunia – nie
chciał jej realizować, to dyktatora rozstrzelali jego współtowarzysze.
Czy miał Pan zaproszenie do wzięcia udziału w rozmowach z władzami?
K.M.: Jesienią 1988 roku przy kościele na Solcu odbyło się spotkanie
przedstawiciela Solidarności Walczącej Wojciecha Myśleckiego z
warszawską opozycją montującą porozumienie z władzą. Byli tam m.in.
Geremek, Mazowiecki, Kuroń, Bujak, Moczulski. Zapraszali nas do wzięcia
udziału w rozmowach. Wówczas zresztą koncept Okrągłego Stołu był
znacznie uboższy niż ten, który później się realizował. Chodziło np.
tylko o to, by Solidarność mogła wrócić do zakładów pracy. Komuniści
jeszcze nie byli gotowi zgodzić się na Solidarność jako ogólnopolski
związek. Ale czuli, że jeśli kompromis nie będzie akceptowany
społecznie, to cała koncepcja rozmów spali na panewce. I tutaj nasza
rola, choć nie byliśmy przy Okrągłym Stole, była większa niż tych,
którzy zasiedli do rozmów z władzą. Samą swą obecnością i determinacją
wymuszaliśmy taki stopień kompromisu, który potem okazał się dla
komunizmu zgubny.
Dlaczego uważa Pan, że Okrągły Stół był koncepcją reformy komunizmu?
K.M.: Wynika to ze wszystkich materiałów, z wypowiedzi w mediach tamtego
okresu. Przy Okrągłym Stole ani jedna, ani druga strona nie mówiła
przecież o wyjściu z komunizmu. Zwornikiem zreformowanego systemu miał
być generał Jaruzelski, szykowany na prezydenta o uprawnieniach niemal
dyktatorskich. Jak teraz wytłumaczyć cudzoziemcowi, że byliśmy w szpicy
wyjścia z komunizmu, że jako naród mamy w tym znaczący wkład, skoro
wybraliśmy Jaruzelskiego na prezydenta? Gdy przepadła lista krajowa w
pierwszej turze wyborów 4 czerwca, to kandydatów z drugiej listy
wprowadzono do parlamentu tylnymi drzwiami, zmieniając ordynację w
trakcie wyborów. Wszystko po to, by dotrzymać umowy gwarantującej
prezydenturę generałowi.
Opozycjoniści nie mogli żądać przy Okrągłym Stole demontażu komunizmu,
bo przecież strona rządowa nie zgodziłaby się na takie rozmowy.
K.M.: Dlaczego nie zgodziłaby się? Na Okrągły Stół komuniści przystali
przecież nie z łaski. Zmusił ich nacisk społeczny. Bali się, że jeśli
nie będzie rozmów z opozycją, to do gry wejdzie ulica, zrewoltowana
młodzież i zacznie ich wieszać.
Myśli Pan więc, że powinno się wykorzystać ten strach do postawienia
radykalnych postulatów.
K.M.: Trzeba było trochę poczekać i zażądać dekomunizacji oraz
lustracji. Z komunistami należało rozmawiać, ale tylko o sposobie
przejęcia władzy. Oni nie mieli już kim nas pokonać. Nie było takich,
którzy zdecydowaliby się do nas strzelać. Czuli, że ustrój, który
reprezentują, przegrywa. Chcieli więc przegrać tak, żeby z klęski
wynieść część władzy i zbić majątek. I to się im udało. Część aparatu
partyjnego i większość służb siłowych dostrzegała pułapkę, w której się
znaleźli. Rozmowy z tzw. konstruktywną opozycją traktowali jako próbę
wyjścia z niej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
40. Jak ustalił portal
Jak ustalił portal niezalezna.pl Lech Wałęsa przybył do stolicy Niemiec 27 maja na zaproszenie ambasadora RP w Berlinie dr. Jerzego Margańskiego.
Głównym punktem wizyty Wałęsy w Niemczech było spotkanie z Reinholdem
Vetterem, autorem książki „ Jak Lech Wałęsa przechytrzył komunistów”
oraz odbywająca się w obecności zaproszonych gości dyskusja na temat
„Nasza droga do wolności”.
Przed Hotelem de Rome w Berlinie Lecha Wałęsę powitali członkowie berlińskich Klubów „Gazety Polskiej” wyposażeni w maski Bolka z kreskówki „Bolek i Lolek” oraz transparenty.
Na jednym z nich napisano, że „Lech Wałęsa nie jest bohaterem, jest kolaboratorem, zdrajcą i hochsztaplerem”.
(fot. Józef Galiński)
Maski Bolka pojawiały się już przed spotkaniami z Wałęsą zarówno w kraju jak i za granicą. W 2012 roku można było nawet obserwować
wzmożoną aktywność grupy określającej się mianem Stowarzyszenia „Teraz
Wyjście Bolka (w skrócie Stowarzyszenie „TW Bolka”). Działacze tej
organizacji czekali w maskach Bolka na Lecha Wałęsę nawet przed salami
sądowymi. Wielokrotnie próbowano nawet wręczać Wałęsie maskę animowanej postaci, jednak konsekwentnie odmawiał on przyjęcia tego prezentu.
(fot. Marek Nowicki/niezalezna.pl)
http://niezalezna.pl/55896-berlin-przywital-walese-maskami-bolka-zobacz-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
41. Olszewski: III RP budowano na strukturach PRLu
Rozmowa z byłym premierem Polski Janem Olszewskim.
Stefczyk.info: Rządzący przekonują, że 25 lat III RP to jednostronnie pozytywny okres, w którym Polska zaliczyła wiele sukcesów. Czy taka opinia i narracja jest w Pana ocenie uprawniona?
Jan Olszewski: Wysłuchałem przed chwilą wypowiedzi pana prezydenta, który określił okres 25-lecia jako złoty wiek w historii Polski, najlepszy w naszych dziejach. Szczerze powiem, że to budzi mieszane uczucia.... Przy okazji tych obchodów widać znaczącą przesadę. Wybory z 4 czerwca były bardzo ważne i stanowiły pewien przełom w historii Polski, ale są obchodzone ze złej perspektywy. Są inaczej oceniane przez nasz establishment niż ja to widzę. Władze traktują te wybory, jako święto Okrągłego Stołu. A przecież społeczeństwo wtedy w sposób jednoznaczny to porozumienie okrągłostołowe zanegowało i odrzuciło zdecydowanie PRL. To przez przedstawicielstwo „Solidarności”, które doszło do głosu przy okrągłym stole, zostało zignorowane. To jest raczej smutna okoliczność, a nie okazja do uroczystego świętowania.
25 lat temu coś zostało zmarnowane?
Gdyby wtedy wyciągnięto wszystkie konsekwencje wynikające z tego faktu, gdyby uznano wolę narodu i społeczeństwa zapewne proces tzw. transformacji potoczyłby się inaczej. Być może wtedy dzisiejsze opowiadanie o złotej epoce, najlepszym okresie w historii Polski byłoby bardziej uprawnione.
Wiele osób wskazuje, że realia III RP lepiej symbolizuje obalenie pańskiego rządu 4 czerwca 1992 roku, a nie wybory z 1989 roku. Co Pan o tym sądzi?
W tej sprawie trudno mi się wypowiadać, ponieważ brałem osobiście udział w tym drugim zdarzeniu. Musiałbym dokonać samooceny, którą mam, ale sądzę, że to nie do mnie należy. Mogę jednak powiedzieć, że mój rząd dokonał pierwszej próby zerwania z PRLem, wyjaśnienia sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. To była próba zerwania z tradycjami i spuścizną komunistycznej Polski, próba odwołania się do tradycji autentycznie niepodległej, suwerennej Rzeczypospolitej. Chcieliśmy odrzucenia PRLowskiego dorobku. Ta próba miała swój dramatyczny finał 4 czerwca 1992 roku. Widać, dziś szczególnie mocno, że III RP budowano na strukturach PRLu. To ma określone, bardzo negatywne, konsekwencje.
Widać je do dziś?
Ilustracją tej sytuacji w życiu społecznym i politycznym były wydarzenia z ostatnich dni. Pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego pokazał jak dalece nastroje pewnej część społeczeństwa, w moim przekonaniu części, która reprezentuje autentyczny niepodległościowy nurt w Polsce, rozmijają się zupełnie z nastrojem innej części społeczeństwa, z nastrojami dominującej warstwy polskiej elity. To napięcie w znaczącym stopniu determinuje sytuację w kraju. To bardzo negatywne rzutuje na sytuację Polski. Obecnie realia wymagają zupełnie innej postawy, ponieważ jesteśmy świadkami wydarzeń, które mogą mieć bardzo znamienne i długofalowe skutki dla naszego kraju, dla procesu zmian w Europie i świecie. Mówię o wizycie amerykańskiego prezydenta, która może sygnalizować bardzo zasadnicze zmiany w ogólnym układzie geopolitycznym.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/olszewski-iii-rp-budowano-n...
Wątpliwy kompromis
Świętowanie odzyskania tzw. wolnej Polski jest dla mnie sprawą kontrowersyjną – OCENIA prof. dr hab. Wojciech Polak
4 czerwca br. przypada Dzień Wolności i Praw
Obywatelskich. Jest to święto ustanowione w 2013 r. uchwałą Sejmu RP na
pamiątkę zwycięstwa „Solidarności” w tzw. wyborach czerwcowych 1989 r.,
które zapoczątkowały przemiany demokratyczne w Polsce. W tym roku mija
25 lat od tych wydarzeń.
Świętowanie odzyskania tzw. wolnej Polski jest dla mnie sprawą
kontrowersyjną. Nie umniejszam rangi tej rocznicy, bo rzeczywiście
wybory okrągłostołowe z 4 czerwca 1989 r. z perspektywy historii Polski
były bardzo ważne. Co prawda nie oznaczały one odzyskanie
natychmiastowej wolności, ale jakaś ewolucja w tym kierunku nastąpiła w
kolejnych miesiącach.
Należy pamiętać o wszystkich aspektach Okrągłego Stołu – zarówno
złych, jak i dobrych. Przede wszystkim ten kontrakt polityczny pozwolił
ludziom związanym z komunistami przejąć część gospodarki narodowej w
ramach uwłaszczenia nomenklatury w różnych instytucjach państwowych,
bankach, wojsku itd.
Ten kompromis był dość wątpliwy. Władze komunistyczne dzieliły się z
„Solidarnością” wpływami politycznymi, a z drugiej strony miały swój
haracz w postaci przejęcia części gospodarki czy wzmocnienia swojej
pozycji w różnych instytucjach. Co oczywiście nie było zjawiskiem
pozytywnym.
Wydaje mi się, że kompromis okrągłostołowy powinien być traktowany
jako pewna metoda wyzwolenia Polski spod jarzma komunistycznego.
Największym błędem było to, że tę metodę uznano za cel. Kiedy trzeba
było odstąpić od porozumień Okrągłego Stołu, to dalej trwano przy nich,
honorowano je, realizowano, a przede wszystkim uznawano za swoisty
immunitet ludzi związanych z władzą.
Olbrzymim błędem było to, że do tego porozumienia przywiązywano zbyt
dużą rolę, podczas gdy inne kraje, które wyzwoliły się spod jarzma
komunistycznego, szły już zdecydowanie do przodu.
W przededniu 25. rocznicy wyzwolenia Polski spod komunistycznej
niewoli urządziliśmy honorowy pogrzeb z ceremoniałem
wojskowym Wojciechowi Jaruzelskiemu, jednemu z dyktatorów poprzedniego
systemu. Ta sytuacja jest ewidentnym dowodem na to, że zabrakło tzw.
rytuału przejścia, zaznaczenia pewnych granic – tu jest dobro, a tu zło,
od którego odcinamy się. Niestety, zabrakło tych elementów i sytuacja
się rozmydliła – ludzie, którzy popełniali zbrodnie, nagle weszli do
tkanki politycznej i społecznej tego niby wolnego państwa.
Owoce tego nadal zbieramy. Ludzie pokroju Jaruzelskiego, którzy są
właściwie czarnymi charakterami historii Polski XX wieku, są dzisiaj
honorowani i chowani z pompą, a ich towarzysze przychodzą na cmentarz i
wypowiadają laudacje na ich temat. To jest tragedia i świadczy o tym, że
Polska spod wpływów komunistycznych jeszcze się całkowicie nie
wyzwoliła.
Owszem, Jaruzelski, jak każdy człowiek, ma prawo do pogrzebu.
Natomiast pogrzeb publiczny z pompą i na dodatek na takiej nekropolii
narodowej jak Powązki bynajmniej nie jest tu na miejscu. Dla mnie
decyzja dotycząca miejsca pochówku Jaruzelskiego jest kompletnie
niezrozumiała i nie do zaakceptowania.
prof. dr hab. Wojciech Polak
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. Te 25 lat... Nie umiemy się
Te 25 lat... Nie umiemy się cieszyć z własnego sukcesu. A od 400 lat nic tak nam się nie udało! [ADAM MICHNIK]
Kiedyś Leszek Kołakowski, mój mistrz, napisał artykuł,
dlaczego potrzebujemy pieniędzy. Puenta była taka: kto mówi, że chce
pieniądze zlikwidować, niech się najpierw dobrze zastanowi, czym chce je
zastąpić. A jeśli ktoś chce całkowitej równości, to niech pamięta, że
całkowita równość jest tylko w gułagu - mówi redaktor naczelny "Gazety
Wyborczej".
Z Adamem Michnikiem rozmawiają Agata Nowakowska i Dominika Wielowieyska
AGATA NOWAKOWSKA, DOMINIKA WIELOWIEYSKA: Byłeś posłem w Sejmie kontraktowym, szybko jednak stamtąd uciekłeś. Dlaczego?
ADAM MICHNIK: Miałem poczucie, że uczestniczę w czymś bardzo istotnym. Ale jednocześnie czułem się nie na swoim miejscu. Byłem jak poborowy na froncie. Jak jest mobilizacja, to wszyscy idą w kamasze: lekarze, dziennikarze, murarze. Do Sejmu poszedłem więc i ja. Ale zawsze miałem poczucie, że to jest tymczasowe.
Dziś transformacja jest oceniana bardzo surowo. Twój przyjaciel Jacek Kuroń pod koniec życia bił się w piersi, że wziął udział w budowaniu gospodarki wolnorynkowej. Miał poczucie, że się pomylił, bo wielu ludzi żyje w biedzie.
- Nie tylko Jacek to przeżywał. Wszyscy mieliśmy to poczucie. Etos "Solidarności" - oprócz etosu demokratycznego i niepodległościowego - to był etos emancypacji świata pracy, stąd idea samorządności pracowników, związku zawodowego, który będzie reprezentacją ludzi na poziomie zakładu. I nagle ta piękna myśl przeobraziła się w ideę wolnej konkurencji i prywatyzacji. To przeszkadzało Jackowi, nawet mnie to przeszkadzało. Pisałem o tym, że to nas stawia w sytuacji bardzo trudnej. Załogi robotnicze wielkich zakładów, które wystrajkowały nam wolność, nagle pierwsze padają ofiarą transformacji. Trzeba było te zakłady restrukturyzować i to otwierało drogę do bezrobocia.
Głosując nad pakietem Leszka Balcerowicza w grudniu 1989 r., miałeś tę świadomość?
- Od początku było wiadomo, że to będzie wstrząs, tąpnięcie. Ale z drugiej strony - mówił o tym ostatnio w "Gazecie Świątecznej" Jan Krzysztof Bielecki - wiedzieliśmy, że państwo jest w stanie katastrofalnym. Ten okręt tonął. I wtedy próbujesz ludziom ratować życie, zamiast zastanawiać się nad tym, że jedni śpią na pryczy, inni na podłodze.
Nie masz wyrzutów, że przyłożyłeś do tego rękę?
- Nie, uważam, że zachowałem się odpowiedzialnie. Miałem dużo zaufania do Leszka Balcerowicza, przecież nie byłem ekonomistą. Ale wiedziałem, że trzeba dać szansę tej najważniejszej próbie wydobycia Polski z zapaści gospodarczej. Bez tych zmian wielu ludzi znalazłoby się w jeszcze gorszej sytuacji. A Polska byłaby o wiele uboższa.
Nie znam rewolucji, której koszty społeczne byłyby tak niewielkie jak w przypadku rewolucji z 1989 r. Zamach majowy pochłonął przeszło 300 ofiar. "Gazeta" wspierała liberalne reformy, bo to nie był czas na politykę lewicową i socjalną. Żeby pieniądze rozdawać, to trzeba je mieć, żeby je mieć, trzeba coś wyprodukować. Ale nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej. Cały czas w "Gazecie" pisaliśmy o kosztach transformacji, jeśli ktoś nam zarzuca, że myśmy nazywali nieszczęśliwych ludzi "roszczeniowcami", po prostu kłamie.
Środowiska lewicowe rozpowszechniają mit, że transformację przeprowadzono bez osłon, że nikt nie myślał o społecznych kosztach. A to właśnie Jacek Kuroń postarał się, by w pierwszym momencie zasiłki dla bezrobotnych były wysokie i bezterminowe, a ludzie mogli odchodzić na renty, wcześniejsze emerytury, zasiłki przedemerytalne. Miało to zamortyzować choćby częściowo ogromny wzrost bezrobocia.
Jacek Kuroń nie mógł strawić pogardy dla ofiar transformacji - mówi prof. Karol Modzelewski
- Oczywiście, że tak było. Ale Jacek był maksymalistą, dla niego to wszystko było za mało. Dlatego był rozgoryczony, nie mógł przeboleć, że po dziesięciu latach transformacji bezrobocie wciąż było wysokie. To był ciężki okres dla gospodarki. Dopiero wejście do Unii Europejskiej pomogło nam się odbić.
Dzisiaj także "Gazeta" jest często oskarżana o szerzenie tego mitu, że transformacja była szokiem i błędem, przyniosła samo zło.
- Drukowaliśmy ostatnio sporo głosów w tym tonie. Mnie bardzo niepokoi ta melodia, która pobrzmiewała i w wywiadzie Karola Modzelewskiego, i Marcina Króla w "Magazynie Świątecznym". Ich głos jest ważny, powinien mieć miejsce, ale mam wrażenie jakiejś nierównowagi w mojej własnej gazecie.
Król zarzuca ludziom z dawnej opozycji zachłyśnięcie się neoliberalizmem. Jego zdaniem w dzisiejszej Polsce tuczą się tylko ludzie zamożni, solidarność społeczna nie istnieje. Wieszczy, że nastąpi "coś", jakieś "istotne zdarzenie o charakterze wstrząsowym".
- To jest interesujące, że człowiek od tak wielu lat obecny w debacie publicznej jak prof. Marcin Król zamiast postawić sobie pytanie i przeprowadzić intelektualną analizę, dlaczego tak błądził, zastępuje rozmowę stwierdzeniem: "Byliśmy głupi". To nie jest żadna odpowiedź, to raczej blokuje debatę, niż ją otwiera.
Prof. Modzelewski także mówi, że wszyscy "zarazili się konformizmem wobec neoliberalnej doktryny ekonomicznej", "zamiast wspólnie walczyć z niesprawiedliwością, raczej próbują indywidualnie się przystosować".
- Ale nawet Karol Modzelewski przyznaje, że właściwie innej terapii - wyciągnięcia się za włosy z tego bagna - niż terapia Balcerowicza nie było. Wszyscy ekonomiści, z którymi rozmawiałem, także z tymi, którzy byli ostrymi krytykami Balcerowicza, po cichu mówili, że każdy na jego miejscu robiłby to samo. Pytanie, czy miałby tyle siły i determinacji.
Kłócisz się ze swoim synem, sympatykiem "Krytyki Politycznej", o ocenę transformacji?
- Kłócę się. Antek ma syndrom Cezarego Baryki z "Przedwiośnia" Żeromskiego. To sprzeciw wobec nierówności społecznych. I ja te emocje rozumiem. Ale przecież Żeromski był po stronie państwowca Gajowca.
Zdaniem Modzelewskiego wolna Polska gloryfikowała nierówności. Niewielkiej grupie jest dobrze, a większość społeczeństwa ciągle klepie biedę.
- A możecie powiedzieć, gdzie inaczej jest na świecie? Prof. Modzelewski był wiceprezesem Polskiej Akademii Nauk i wszystkim członkom PAN nie podniósł pensji o 200 proc., choć z pewnością miał na to ochotę. No, niestety, tych pieniędzy po prostu nie miał.
Polska transformacja to historia jak z bajki. Tyle, że są to dwie bajki: jedna La Fontaine'a, druga braci Grimm - pisze Jacek Żakowski
"Krytyka Polityczna" czy prof. Zygmunt Bauman postulują radykalne zmiany, bo problem nierówności narasta na całym świecie.
- Cenię prof. Baumana, ale jego diagnozy są formułowane na tym szczeblu abstrakcji, że się nijak mają do tego, co jest codziennością dzisiejszego świata. Jak Karol Marks pisał o alienacji, to było bardzo interesujące, tylko że jak myśmy zaczęli walczyć z alienacją, to skończyliśmy w gułagu. Nie sądzę oczywiście, by recepty Baumana do tego prowadziły. Wydaje mi się tylko, że on po prostu nie ma recepty na to, jak ulepszyć świat, jak powstrzymać bogacenie się bogatych i ubożenie biednych. On nie jest politykiem, on jest filozofem.
Kiedyś Leszek Kołakowski, mój mistrz, napisał artykuł, dlaczego potrzebujemy pieniędzy. Puenta była taka: kto mówi, że chce pieniądze zlikwidować, niech się najpierw dobrze zastanowi, czym chce je zastąpić. A jeśli ktoś chce całkowitej równości, to niech pamięta, że całkowita równość jest tylko w gułagu. Mam świadomość, że świat zbudowany na tak wielkich nierównościach społecznych nie jest światem dobrym. Natomiast wiemy, że sprzeciw wobec tego świata zbudowany na emocji przeciw tym najbogatszym będzie zabójczy i niczego dobrego nie przyniesie.
A co z fundamentami funkcjonowania Europy, o których mówił Tony Judt: wspólnotowości, idei płacenia podatków, dzielenia się z obywatelami, którzy są w gorszym położeniu, przeciwstawienie się logice zysku jako najwyższej wartości?
- Judt ma rację, tylko to są kwestie, które trzeba rozwiązywać na poziomie konkretnych projektów i w tej materii ja już nie czuję się mocny. Nie wiem, jak rozwiązać problem bezrobocia w Hiszpanii, ale wiem, że tym się trzeba zająć, a nie kompleksową zmianą świata, która rzekomo uzdrowi świat. Myśmy już takie wizje przerabiali i wiadomo, co z tego wynikło. To, co mi się proponuje, żeby w ogóle wyrzucić na śmietnik kapitalizm i rynek, i wymyślić coś zupełnie nowego, jest złe. Ja to już przerabiałem z bolszewikami.
Dobry wynik Janusza Korwin-Mikkego jest tak interpretowany, że młodzi ludzie nastawieni są wyłącznie na rywalizację. Nauczyliśmy ich tego, że sami muszą sobie radzić, a jak ktoś opóźnia się w marszu, to niech idzie na śmietnik.
- Rynek wymaga rywalizacji, ale jeśli chodzi o budowanie wspólnotowości, to ja chętnie posłucham recept. Marcin Król mówi: Musimy się zmienić. Proszę bardzo, tylko jak? Mam osobiście o tyle komfortową sytuację, że jestem jedynym z tych nielicznych, którzy zrezygnowali z akcji, wartości iluś tam milionów, w imię tego typu etosu.
Aż ich nosi. Porozmawiać o polityce? Zawsze! Na spotkanie? Gdzie, kiedy? Nawet z Krakowa do Warszawy dojadą. Czym Korwin-Mikke uwiódł młodych?
Dlaczego zrezygnowałeś z tych akcji?
- Dlatego, że bym się fatalnie czuł wśród tłustych kocurów.
Bałeś się zarzutu, że dorobiłeś się na transformacji?
- Raczej bałem się siebie. Że zamiast patrzeć, co jest w " Gazecie", będę patrzył, jak jej akcje stoją na giełdzie. Mnie to estetycznie nie pasowało, żeby być nagle milionerem.
Politycy w Sejmie kontraktowym byli innego autoramentu. Była gra polityczna, ale jednak pewnych granic nie przekraczano. Dzisiaj na takich ludzi jak założyciele Unii Demokratycznej patrzy się jak na fantastów, naiwniaków.
- Niezręcznie mi to mówić, bo mogłoby to zabrzmieć właśnie tak jak taka stara ciotka, która siedzi na kanapie i ma za złe. Ale oczywiście tak uważam: to byli ludzie ideowi. To byli ludzie ukształtowani przez okres wyborów całkowicie niekonformistycznych. Jak byłem w strukturach podziemnej "Solidarności" jako redaktor, publicysta dość szanowany, to z tego tytułu mogłem mieć tylko większy wyrok, a nie pozycję, samochód, sekretarkę itd. To był etos takich ludzi jak Mazowiecki, Geremek czy Kuroń. Jeżeli w kimś widzę próbę dochowania wierności temu etosowi, to w takich ludziach jak Tusk i Komorowski.
Strajkujący w latach 80. robotnicy tracili pracę, ale przynajmniej mieli poczucie, że byli po dobrej stronie. A ty - jak ci zarzuca prawica - zacząłeś bratać się z postkomunistami, odpuszczać im winy.
- Jest rzeczą zupełnie oczywistą, że w środowiskach opozycyjnych istniała swego rodzaju solidarnościowa poprawność. Niektórym ludziom nie podawało się ręki. To była wojna polsko-polska. Dla mnie rząd Mazowieckiego, a przedtem jeszcze Okrągły Stół i wybory czerwcowe, to był koniec wojny polsko-polskiej. Gdybym ze strachu przed krytyką bał się spotkać z Jerzym Urbanem czy generałem Jaruzelskim, byłbym po prostu krętaczem. Przez całe życie zachowywałem się zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Tu chodziło o rozgrzeszenie bez żalu za grzechy i pokuty, przyjęcie do grona osób przyzwoitych.
- Uważałem, że taka psychologia manicheizmu - że są albo dobrzy, albo źli - jest zabójcza dla demokracji. Że są obywatele pierwszej albo drugiej kategorii. Nie przyjmowałem tej logiki. Zobaczcie, co się teraz dzieje? Nie ma już prawie komunistów, to zabrali się za ich "resortowe dzieci".
Może to egocentryczne, ale zauważcie, że oni przez te wszystkie lata przeszukali archiwa ubeckie na mój temat i nic nie znaleźli, nic po prostu. Ja z PRL miałem absolutnie na pieńku, więc żeby jednak mnie pognębić, wyciągali mi brata, mówili, że nienawidzę Polski czy Kościoła. Nie przejmuję się tym, bo o lepszych ode mnie mówiono znacznie gorzej, np. o Piłsudskim.
Mówisz o publicystach i politykach IV RP, a my mówimy o robotnikach rozczarowanych polską rzeczywistością.
- Każda rewolucja ma ten typ ofiar, które mówią, że myśmy nie o to walczyli, że sprawiedliwości się nie stało zadość. Jest taka słynna anegdota, jak Wieniawa rozmawia ze swoim wiernym ordynansem Jasiem: "Pamiętasz, jak matkę Polskę z grobu żeśmy wyciągali?". "Pamiętam, tylko pan pułkownik złapał za cycki, no i ma mleko, a ja złapałem za dupę, to mam gówno".
Jak długo istnieją wielkie zmiany, tak długo istnieją tego typu postawy psychologiczne. Tylko wiem, że tym ludziom bez reform byłoby jeszcze gorzej. I teraz, oczywiście gdybym dbał o swój PR, to powinienem się bardziej pilnować, z nikim nie spotykać, być mniej spontanicznym. Ale mnie się wydawało, że nie robię żadnych świństw. A jak ktoś mi mówi, że z generałem piłem wódkę, to odpowiadam, że nie, bo on był abstynentem. Że z Urbanem się spotkałem w restauracji? A gdzie miałem się spotkać: w kamieniołomach, w kanałach?
Legendarny ból tranformacji Pochylając się z troską nad nieszczęściami Polaków spowodowanymi transformacją ustrojową, Jacek Żakowski utrwala jej fałszywy obraz - polemika Witolda Gadomskiego
Urban był twarzą stanu wojennego, wielokrotnie kłamał, pluł na opozycję.
- Gdyby Urban twierdził, że wszystko, co on mówił jako rzecznik stanu wojennego, jest w porządku, tobym się z nim spierał, ale to jest normalny spór, gdzie on może mówić i ja mogę mówić. W stanie wojennym było tak, że on mógł mówić, a ja byłem zakneblowany. Nie widzę powodu, by teraz odwracać sytuację.
Zwyciężyła logika budowania państwa na kompromisach. Tego przekonania, że jesteśmy na siebie skazani i musimy dbać, żeby ta Polska była dla wszystkich. Oczywiście, łatwo odpowiedzieć, że ona nie była dla bezrobotnych. No nie była, rzeczywiście. Tak samo jak Ameryka nie jest dla bezdomnych.
Nie wszystko udało się załatwić, niemniej jednak, jeżeli bilansujemy, to przecież nie możemy mówić tak o Polsce dzisiejszej, jak mówią tacy politycy jak Korwin-Mikke czy ludzie z PiS. Oni mówią o państwie polskim takim samym językiem, z tą samą pogardą i nienawiścią, z jaką przed wojną komuniści mówili o II RP. Wszystko jest do niczego i to trzeba zlikwidować. I co komuniści dali nam w zamian?
Szokiem dla wielu był twój wspólny z Włodzimierzem Cimoszewiczem tekst "O prawdę i pojednanie" z 1995 r. Zaproponowaliście dialog pomiędzy ludźmi z różnych stron historycznej barykady.
- A jak z dzisiejszej perspektywy wyglądają te opinie, gdy widzimy dokonania Cimoszewicza w polityce polskiej? To jedna z wybitniejszych postaci polskiej polityki. Dziś nikt takim listem nie byłby zszokowany.
Dziś PiS kontynuuje tę politykę kopania rowów, tylko poszerza listę wrogów. Oni to robią z nikczemnych pobudek, dlatego że o ile tuż po 1989 r. pewnego typu emocje były zrozumiałe, wytłumaczalne, o tyle teraz jest to czysta gra polityczna, czyli budowanie kapitału politycznego na lękach, frustracji i złych emocjach. Bałem się, że cały obóz opozycji będzie zdominowany przez tego typu postawy, i radykalnie się temu przeciwstawiałem. I wcale tego nie żałuję. Kto się wszystkim chce podobać, powinien grać w orkiestrze na bębnie, jak mówił Jacek Kuroń.
Platforma zużywa się w rządzeniu, lewica jest słaba. Jedyną alternatywą jest PiS, który wkrótce może przejąć władzę.
- Zrobię wszystko, żeby nie przejął, bo już raz zafundowali nam IV RP z szaleństwami Zbigniewa Ziobry czy Mariusza Kamińskiego. To było konsekwentne pełzające budowanie policyjnego państwa. A i tak to było za życia Lecha Kaczyńskiego, który miał większe poczucie odpowiedzialności za państwo. Jarosław jest sfanatyzowany, przekonany, że jedynym ratunkiem dla Polski jest to, żeby on rządził. Dlatego teraz, gdy dojdą do władzy, będzie o wiele gorzej niż w 2005 r.
Mogłaby powstać w Polsce partia prawicowa w stylu zachodnim.
- Nie ma w Polsce rozsądnej prawicy takiej jak na Zachodzie. Konserwatysta David Cameron nie ma nic przeciwko związkom partnerskim gejów, Angela Merkel z chadecji nie zajmuje się żadnym gender. Nasza prawica wybrała język partii herbacianej z Ameryki, mówi językiem prawicy lat 30. Rozsądna prawica, której uosobieniem jest dla mnie Aleksander Hall, została wypłukana z życia publicznego. I dopóki Kościół będzie mówił tym głosem, jakim mówi, nie widzę nic rozsądniejszego niż Platforma. Społeczeństwo demokratyczne nie jest dla Kościoła partnerem w dialogu, tylko wrogiem. Kościół widzi siebie jako oblężoną twierdzę i szuka sojuszników. Znajduje ich w tych, którzy tam się zgłaszają, właśnie w PiS.
Prawica ma pewną wizję: chrześcijańskie fundamenty państwa, odnowa moralna, honor, jak widać, wielu to uwodzi. A Platforma oferuje tylko ciepłą wodę w kranie.
- Kto ma wizję, powinien iść do lekarza psychiatry. W tej wizji PiS jest więcej kłamstw i nienawiści niż chrześcijaństwa. A że Platforma jest partią umiarkowaną, która chce zmian dokonywać małymi krokami, godzić różne pomysły i przekonania, szukać kompromisu? Można to nazywać polityką ciepłej wody w kranie, ale powiedziałbym tak: kontrolnie bym wszystkim PiS-owcom ciepłą wodę w kranie zlikwidował, skoro ona jest taka nieistotna.
Może jednak ludzie potrzebują pewnej idei, wokół której się jednoczą?
- PiS wykorzystuje emocje w polityce, ale jest to uczucie wrogości: wszyscy wokół są źli. I rzeczywiście Tusk tego unika, on się boi przekształcenia polityki polskiej w to, o czym mówił Tadeusz Mazowiecki, w "polskie piekło". Moim zdaniem ma rację. Nie chcę powiedzieć, że on nie popełnia błędów, bo popełnia, ale w sumie na dzisiaj ten projekt Platformy jest optymalny. Zresztą to widać było wyraźnie przy Ukrainie, jak przedstawiciele rządu rozsądnie, przyzwoicie, odważnie, a jednocześnie zgodnie z tą polską aksjologią się zachowywali.
Eurowybory pokazały, że alternatywą dla PO na pewno nie będzie Janusz Palikot.
- On, niezależnie od rozmaitych szaleństw i absurdów, które opowiada, wprowadził nowy ton w rozmowie o Kościele i uważam to za wartościowe, chociaż się w wielu sprawach z nim nie zgadzam. Polemizowaliśmy nawet w "Wyborczej" na temat Kościoła.
Jednym z największych kitów eurowyborów były wewnętrzne spięcia i niesnaski w Europie Plus Twój Ruch - ocenia dr Jarosław Flis, socjolog
SLD staje się na stałe małą partyjką, zdolną w najlepszym wypadku odgrywać rolę satelity.
- Ogłosili, że po klęsce w poprzednich wyborach, gdy mieli 8-proc. poparcie, teraz się odradzają, bo mają 9 proc. To jakiś żart. Dał im wiatr w żagle Kwaśniewski, gdy był ich liderem, a potem prezydentem, ale to runęło, nie umieli znaleźć nowego języka w nowej rzeczywistości. Został im ten kurczący się nostalgiczny elektorat peerelowski.
Ale oni przynajmniej nie są tak destrukcyjni jak PiS, ziobryści czy narodowcy. W kwestii NATO, Unii Europejskiej, parlamentaryzmu i rynku zachowywali się zgodnie z polską racją stanu. To jest formacja schyłkowa, ale nie antypaństwowa. Natomiast PiS, Korwin-Mikke to są formacje antypaństwowe. I w tym sensie są niezwykle groźne.
Korwin-Mikke może powtórzyć swój sukces z eurowyborów i wedrzeć się do Sejmu?
- Oczywiście! A skoro Kaczyński wziął do rządzenia Samoobronę, to weźmie i Korwina mimo jego miłości do Putina. To oznacza totalną izolację Polski w Europie.
Nie uprawiasz czarnowidztwa? Polska jest silnie osadzona w Unii Europejskiej, niezależnie od tego, kto będzie rządził.
- Jest, tak samo jak silnie były osadzone Węgry. Dziś Węgry stały się chorym dzieckiem w Unii Europejskiej, na chwilę uratował ich Putin z awanturą na Ukrainie, wszyscy przestali zajmować się Orbánem. Ale Węgry są w innej sytuacji niż my, nie tak łatwo ukąsić ich z zewnątrz z pomocą rosyjskich "zielonych ludzików". Dlatego dla Polski jest tak ważne, byśmy mieli dobrych sojuszników w Unii.
Polityka Radosława Sikorskiego na dobre zmieniła wizerunek Polski. Wszędzie, gdzie jestem w Europie, a jestem teraz dość często, o Polsce mówi się z szacunkiem. Przekreślony został taki obraz kraju rusofobów, antysemitów, pijaków, szaleńców, nierobów itd. Nigdy o Polsce się nie mówiło z takim respektem jak teraz, ale to nie jest dane raz na zawsze.
Dzięki temu, że Polska tak mocno stanęła po stronie Ukrainy, wasza rola niewiarygodnie wzrosła. Przez Polskę Putin ma senne koszmary - mówi amerykański politolog.
PiS twierdzi, że Donald Tusk jest wasalem Niemiec.
- To czysty idiotyzm. Jeżeli dba o dobre stosunki z Angelą Merkel, to znaczy, że jest mądrym szefem rządu, bo to jest najważniejszy dzisiaj dla Polski partner w Europie.
W pisowskiej wizji Niemcy są zbyt silne, zaczynają rządzić całą Europą. To jest tendencja niebezpieczna.
- I ciekawe, co Kaczyński chce zrobić, żeby ich osłabić? On się nie boi, że Rosja jest zbyt silna, że Ameryka jest zbyt silna, że Chiny są zbyt silne, tylko właśnie Niemcy. Niemcy będą dbali o swój interes, tak jak my dbamy o swój interes. W naszym interesie jest mieć dobre stosunki z Niemcami, oczywiście nie za wszelką cenę. W Polsce jest wyjątkowo łatwo rozbudzić resentyment antyniemiecki, to jest historycznie zrozumiałe, bo wojna, bo okupacja... Ale ja bym się bardzo bał resentymentów czy to antyniemieckich, czy to antyrosyjskich. To jest bardzo niebezpieczne, bo myślisz wtedy, nie jak zmienić Polskę na lepsze, tylko jak podłożyć świnię Niemcom czy Ruskim. Trzeba szukać tego, co łączy, tak długo, jak długo tego szukać można, i znajdować. Z Putinem tego się wspólnie znaleźć nie da. Natomiast z Niemcami można. Nigdy stosunki polsko-niemieckie nie były tak dobre i jest to wspólna zasługa i niemieckich, i polskich elit. Mam wrażenie, że my nie umiemy się cieszyć z własnego sukcesu. Od 400 lat nic się tak nam nie udało, nigdy nie mieliśmy tak dobrych 25 lat. To jest olbrzymi sukces i nie wolno nam go zmarnować.
W specjalnym wydaniu Polityki Ekstra na 4 czerwca przeczytasz też:
Jak popatrzę, kogo dopuściliśmy na jakiś czas do władzy, to jestem niezadowolony - mówi Lech Wałęsa
Wcześniej nikt nie wychodził z komunizmu Nikt z dnia na dzień nie budował wolnego rynku, ani demokracji w kraju, którego tylko starsi obywatele pamiętali sprzed II wojny, jak wygląda parlament - pisze Ewa Milewicz
Ludzie, bez których nic by się nie udało
Słuchając dziś niektórych polityków, mam wrażenie, jakby chcieli
zdeprecjonować wszystko to, czym żyliśmy wtedy, w czerwcu '89 r.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
4 czerwca 1989 roku to najważniejsza data w mojej obywatelskiej biografii, najszczęśliwsza, najbardziej wzruszająca. Czas nieco zaciera szczegóły tamtych dni, ale kwintesencja zamknięta jest w kilkunastu fotografiach.
Plakat z Garym Cooperem, który już nigdy potem nie kojarzył mi się z westernem, ale z polskimi wyborami. Pierwszy numer "Gazety Wyborczej", Jacek Fedorowicz w studiu "Solidarności" szelmowsko tłumaczący, jak należy skreślać nie swoich. Joanna Szczepkowska ogłaszająca koniec komunizmu. Uśmiechnięty Lech Wałęsa fotografujący się z kandydatami Komitetów Obywatelskich. Przez te fotografie przebija się dźwięk studia "Solidarność", które z rozmachem wkroczyło do znienawidzonej telewizji. Te obrazy są własnością wszystkich, ale mam też całkiem prywatny zbiór fotografii.
Album otwiera zdjęcie budynku Klubu Inteligencji Katolickiej w Krakowie przy ul. Siennej, gdzie biegałam na niekończące się dyżury w Małopolskim Komitecie Obywatelskim. Stara sala z portretami i skrzypiącą podłogą musiała przeżyć natłok niespotykanej liczby ludzi i nieprzystających do dostojnego krakowskiego wnętrza stosów ulotek i plakatów. Ciągły gwar rozmów, dzwoniący bezustannie telefon. Tu namacalnie się czuło, jak historia przyspiesza, choć w tle oprócz nadziei był też lęk, co z tego wszystkiego wyniknie.
I ludzie, bez których nic by się nie udało. Na moich fotografiach jest pani Aldona Pawelec i Tadeusz Skiba, pracownicy KIK-u, którzy w organizacyjnych ryzach trzymali tych wszystkich marzycieli. Bez nich na pewno by się nie udało. Krzysztof Kozłowski z nieodłączną fajką - nasz kandydat na senatora. Mieczysław Gil - legenda nowohuckiej "Solidarności" - nasz kandydat na posła. Z nim w weekendy jeździłam do okolicznych wiosek na przedwyborcze wiece, uczyłam się demokracji i zasad prowadzenia kampanii wyborczej. Zupełna prowizorka, ale entuzjazm tłumów rekompensował braki wiedzy.
Maciek Szumowski - od niego nauczyłam się, że zawód dziennikarza nie może być letni, że wszystko trzeba robić z pasją. Ksiądz Kazimierz Jancarz. Żył zbyt krótko i często zastanawiam się, jak by nas dziś oceniał. Bo w swoich homiliach nie miał litości. Ani dla onych, ani dla swoich. Dystyngowana Józefa Hennelowa, słomkowy kapelusz Jana Rokity. Moja babcia, która z grupą starszych pań z zapałem przybijała pieczątki na naszych cegiełkach. Tłum ludzi przed KIK-iem cierpliwie czekający na wyniki wyborów, bo wtedy nikt nie słyszał o exit polls.
Te osobiste fotografie zamknie dziś prezydent Stanów Zjednoczonych, przywódca wolnego świata, który przyjeżdża, by wspólnie z nami świętować to, co nam się przydarzyło. Mam nadzieję, że Barack Obama nie ograniczy się w swoich przemówieniach do doraźnych spraw politycznych i napięć związanych z Ukrainą, ale przypomni całemu światu, że upadek komunizmu zaczął się tutaj, że prawdziwymi bohaterami zakończenia zimnej wojny są Polacy. I że "Solidarność", ta przez duże i małe s, wciąż ma znaczenie.
Pisząc ten tekst, czuję wyraźnie, że tego nastroju z 4 czerwca już od dawna w Polsce nie ma. Może tak właśnie wygląda normalność i nie da się cały czas żyć na wysokich obrotach. A jednak żal. Bo już nigdy w naszej historii nie będzie takiego czasu. I nawet jeśli ta wolność nie wygląda tak, jak sobie wtedy wymarzyliśmy, to i tak warto było.
Słuchając dziś niektórych polityków, mam wrażenie, jakby chcieli zdeprecjonować wszystko to, czym żyliśmy wtedy, w czerwcu '89 roku. Mam nadzieję, że im się nie uda, a atmosfera tamtej nadziei zostanie utrwalona w przykurzonych już albumach. Nawet w albumach tych, którzy dziś najmocniej krytykują tę naszą z trudem wywalczoną wolność.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
43. Ważne słowa ks.
Ważne słowa ks. Isakowicza-Zaleskiego do świętującej władzy: „Nie może być takiej paranoi, że dziś komuniści są traktowani jak autorytety moralne. Nie są nimi, są zbrodniarzami!”
http://wpolityce.pl/polityka/199073-wazne-slowa-ks-isakowicza-zaleskiego...
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim na antenie tvn24 celnie wytknął świętującym dziś rządzącym olbrzymią hipokryzję. Mówiąc o komunizmie, zaznaczył że był on złem, a ci, którzy wtedy strzelali do robotników, to zbrodniarze.
Nie może być takiej paranoi, że dziś są traktowani jak autorytety moralne. Nie są nimi, są zbrodniarzami!
— stwierdził duchowny.
Przekonywał również, że źle się stało, iż nie osądzeni zostali gen. Czesław Kiszczak i gen. Wojciech Jaruzelski.
Odnosząc się do samego święta, ks. Isakowicz-Zaleski oznajmił, że czuje spory żal do stylu, w jakim władza obchodzi datę 4 czerwca.
Dziś jest święto władzy. Wyraźnie pokazała, że nie odwołuje się do ideałów „Solidarności”. Szkoda, zmarnowano bowiem okazję, aby pokazać, że to szarzy ludzie przełamali komunizm, a nie kliku polityków
— przekonywał w programie „Jeden na Jeden”.
I dodawał:
Brakuje mi docenienia ogromnej rzeszy działaczy „Solidarności”, robotników, szarych ludzi, wszystkich, którzy głosowali…
— zakończył kapłan.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
44. świat załgany, równoległy
Wystąpienie z okazji 25-lecia Wolności
Wystąpienie Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego podczas
oficjalnych uroczystości z okazji 25-lecia Wolności, które odbyły się na
Placu Zamkowym w Warszawie.
Wasze Królewskie Mości, Panie i Panowie Prezydenci,
Pani Marszałek, Panie Marszałku,
Panowie Premierzy,
Szanowne i Dostojne Panie i Panowie Posłowie i Senatorowie,
Wielce Szanowni Goście,
Wszyscy Drodzy Rodacy!
Stoimy przed Zamkiem Królewskim w Warszawie – symbolem polskiej
państwowości. Symbolem także trudnej historii naszego kraju. 1 września
‘39 roku wybuchła II Wojna Światowa. Zamek spłonął zbombardowany przez
Luftwaffe 17 września, a więc w dniu, gdy w następstwie paktu
Hitler-Stalin na broniącą się Polskę uderzyła również Armia Czerwona.
Polska utraciła niepodległość. Polacy brali udział w wojnie od jej
pierwszego dnia do dnia ostatniego. Bili się nieomal na wszystkich
frontach. A jednak nie było nam dane cieszyć się wolnością po alianckim
zwycięstwie nad hitlerowską III Rzeszą.
Tej szansy pozbawiły nas ustalenia w Jałcie. Zwycięskie mocarstwa
dokonały tam podziału Europy na strefy wpływów. Polska, podobnie jak
wiele innych krajów naszego regionu, znalazła się w obszarze dominacji
Związku Sowieckiego, w świecie rządzonym przez Stalina. Na
kilkadziesiąt długich, ciemnych lat Europę przegrodziła żelazna kurtyna!
Ale nasze marzenia i nasze dążenia do wolności przetrwały. Źródłem
naszej siły była tradycja narodowa, w tym żywa pamięć o „Cudzie nad
Wisłą” – odzyskaniu niepodległości w 1918 roku i zwycięstwie nad
bolszewikami w 1920 roku. Źródłem siły była polska rodzina – jedna z
ostatnich enklaw niezależności i trwania życia narodowego. Źródłem siły
był Kościół katolicki – opoka niezależności duchowej, wyraźny znak
naszej przynależności do świata Zachodu. Przetrwały też enklawy
normalności ekonomicznej – indywidualne rolnictwo, prywatny handel i
drobna przedsiębiorczość. Zmieniały się okoliczności, zmieniały się
formy walki o wolność.
Po dramacie powojennego zbrojnego podziemia przyszły następne
dramaty. Krwawo tłumione bunty robotnicze z czerwca ‘56 i z grudnia ‘70
roku, które jednak ostatecznie obaliły mit ludowego charakteru państwa
komunistycznego, zaś represje po buncie studentów i intelektualistów w
‘68 roku rozwiały nadzieje na reformę realnego socjalizmu.
Szczególne znaczenie miał czerwiec 1976 roku, gdy robotnicze strajki o
chleb zyskały wsparcie niepokornych środowisk polskiej inteligencji. To
był początek wspólnej, ogólnonarodowej drogi ku wolności – drogi ku
zwycięstwu!
Jutro na ulicy Mysiej w Warszawie, przed siedzibą komunistycznej cenzury
odsłonię, wraz z wieloma kolegami z podziemia, Memoriał Wolnego Słowa.
Ale już dzisiaj pragnę złożyć hołd tym, którzy mieli wtedy odwagę
walczyć o wolną myśl i wolne słowo. Najpierw były nas dziesiątki,
później setki i tysiące.
W ‘80 roku, po zwycięskich strajkach zainicjowanych przez stoczniowców,
było nas 10 milionów. 10 milionów ludzi „Solidarności” w granicach
sowieckiego imperium! Do tych milionów przemawiał – trafiając do ich
serc – papież Polak, dzisiaj święty Jan Paweł II, który wołał „Niech
zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”. Na czele tych
milionów stał Lech Wałęsa.
Dzięki temu, że było nas tak wielu, ruch „Solidarności” przetrwał stan
wojenny, przetrwał krwawe pacyfikacje zakładów pracy, przetrwał
więzienia i obozy internowania. Przetrwał do czasu, gdy ujawniły się
oznaki głębokiego, wewnętrznego rozkładu Związku Sowieckiego. Wtedy
poczuliśmy wszyscy, że nadchodzi czas decydującej walki o wolność.
System komunistyczny, propaganda i dyktatura bankrutowały pod względem
politycznym, moralnym i ekonomicznym. W Polsce towarzyszył temu
krzepnący opór podziemnej „Solidarności” – podziemnego obozu wolności.
Każda kolejna ofiara reżimu wzmacniała ten opór i jednoczyła ludzi
opozycji.
To dlatego władza komunistyczna musiała iść na ustępstwa. To dlatego w
1989 roku doszło do kompromisu politycznego zawartego przy Okrągłym
Stole. Ustalono wtedy m.in. ponowną legalizację „Solidarności” i
przeprowadzenie częściowo wolnych wyborów do parlamentu. Ale 4 czerwca
‘89 roku w tych częściowo tylko wolnych wyborach zwyciężyły siły
wolności. Siły starego porządku zostały pokonane. Było to zwycięstwo
przez polityczny nokaut, wywalczone mimo nierównych szans, mimo
korzystniejszych warunków i gwarancji dla rządzącej partii
komunistycznej.
O losie Polski zadecydował cały Naród! Wygrał kartą wyborczą. Bez użycia przemocy. Bez przelewu choćby jednej kropli krwi.
25 lat temu, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.
Zerwaliśmy żelazną kurtynę propagandy i zakłamania, po to, by móc żyć w
prawdzie. Zerwaliśmy żelazną kurtynę, za którą chowali się rządzący
PRL-em, aby zbudować demokrację, system odpowiedzialności władzy przed
obywatelami. Po raz pierwszy w tym dniu wybory nie były już fikcją
propagandową, ale wyborami naprawdę.
Wybraliśmy wtedy życie w wolności!
Nasz sukces uruchomił lawinę wydarzeń. Stał się pierwszym klockiem
domina, który poruszył następne. Reżimy padały jeden za drugim. Aż do
rozpadu sowieckiego imperium zła. Wolność, gdy jest marzeniem, daje
ogromną siłę. Pragnienie wolności jest zaraźliwe. Dlatego tak boją się
go wszyscy tyrani. Wolność widziana z bliska inspiruje ludzkie dążenia.
Jej tryumfalny pochód zaczął się w Polsce. Potem wolność wywalczyli
Węgrzy, Niemcy z NRD, Czesi i Słowacy.
W Berlinie runął mur, który dzieląc niemieckie państwo, dzielił także naród niemiecki i dzielił całą Europę.
Uruchomiona fala wolności szła dalej, ogarniając Rumunię, Bułgarię,
rejon Bałkanów. Przekroczyła granice Związku Sowieckiego, przynosząc
wolność Litwie, Łotwie, Estonii i wielu innym narodom upadającego
imperium.
Staliśmy się wszyscy ludźmi wolnymi. I to od nas zależało, jak
odzyskaną wolność wykorzystamy, jak ją zagospodarujemy, jak umocnimy.
Wolność, będąca dotąd tylko pragnieniem ludzi, zmieniła się w
odpowiedzialność za państwo.
Wielce Szanowni, Dostojni Goście,
Szanowni Rodacy!
Dla Polski był to czas odważnych, pionierskich reform politycznych,
społecznych i ekonomicznych. Realizowaliśmy je w duchu kompromisu, w
maksymalnie szerokim układzie politycznym, ponad podziałami z czasów
bolesnej przeszłości. Patronem takiego działania był pierwszy
niekomunistyczny premier w tej części Europy – Tadeusz Mazowiecki. 25
lat polskiej wolności to czas ogromnie trudnych decyzji, to czas trudnej
pracy, wielu wyrzeczeń, ale także i wielkich osiągnięć. Jesteśmy
przecież nie tylko o wiele bardziej doświadczeni, ale także kilkukrotnie
zamożniejsi niż w ’89 roku, a tak się stało, bo potrafiliśmy podjąć
wysiłek przemian gospodarczych, udźwignąć odpowiedzialność za wolność.
Odnieśliśmy sukces nie tylko w rozwoju gospodarki, ale i w budowie
demokratycznego państwa prawa. Umocniliśmy nasze bezpieczeństwo,
przystępując do NATO, rozwijając partnerstwa strategiczne, w tym głównie
ze Stanami Zjednoczonymi. Uzyskaliśmy wymarzone członkostwo w Unii
Europejskiej.
Do wielkich osiągnięć lat polskiej wolności trzeba też zaliczyć
pojednanie ponad trudną historią, pojednanie polsko-polskie, ale także
pojednanie z Niemcami i z Ukraińcami. Z tej perspektywy ciągle aktualnym
wyzwaniem pozostaje pojednanie z narodem rosyjskim. Bo wolność mądrze
przeżywana sprzyja dobrym relacjom z sąsiadami.
Dlatego z największą satysfakcją razem z prezydentem Niemiec panem
Joachimem Gauckiem, nadamy imię Autostrady Wolności autostradzie A2,
łączącej Warszawę z Niemcami i dalej z całą Europą Zachodnią. Marzę o
tym, aby ta Autostrada Wolności poprowadziła kiedyś i na wschód od
Polski.
Cenimy odzyskaną wolność, choć zaczynamy ją powoli traktować jak stan
naturalny i oczywisty. Pamiętamy jednak jeszcze gorzki smak braku
wolności i cenę, którą przyszło nam zapłacić za jej odzyskanie. Cieszy
więc, że po 25 latach wolności aż 71% Polaków uważa, że warto było
zmieniać ustrój. 81% uważa się za ludzi szczęśliwych, a 89% wyraża
akceptację dla przynależności Polski do świata Zachodu, do Unii
Europejskiej.
25-lecie odzyskania wolności to najlepsza okazja, by podziękować całemu
narodowi. Dziękuję wszystkim Polkom i Polakom za to, że przetrwaliśmy
zły czas, że skutecznie wybiliśmy się na niepodległość. Dziękuję za
odwagę i za rozwagę. Za akceptację dla trudnych i częstych, ale
koniecznych reform.
25-lecie Wolności to piękna okazja do tego, by cieszyć się wspólnie. By
wspólnie doceniać, że przypadł nam w udziale dobry los. Wyjątkowo dobry
los i dobry czas, los na miarę ponadtysiącletnich dziejów państwa
polskiego.
To okazja do podziękowania wszystkim, którzy mieli odwagę przeciwstawić
się złu w czasach komunistycznego totalitaryzmu, i tym, którzy mieli
wolę zmieniać nasz kraj ciężką pracą i wysiłkiem przez całe 25 lat
Wolności.
Dziękuję więc wszystkim przywódcom i wszystkim uczestnikom walki o
wolność. A szczególne wyrazy wdzięczności kieruję ku Lechowi Wałęsie.
Ale dziękuję wszystkim prezydentom, wszystkim premierom, ministrom,
parlamentarzystom i wszystkim samorządowcom za ich zasługi w całym
25-leciu.
Dziękuję też z całego serca naszym przyjaciołom, narodom, z którymi
razem wyrwaliśmy się z kręgu pojałtańskich uzależnień i ograniczeń, z
tymi, z którymi razem odzyskaliśmy wolność.
Dziękuję także sojusznikom i przyjaciołom z wolnego świata, którzy
okazywali wtedy zrozumienie i wsparcie dla naszej walki. Cieszę się, że
będę miał dzisiaj okazję razem z prezydentem Republiki Francuskiej
Francois Hollande’em odsłonić wystawę przypominającą pomoc wolnego
świata udzieloną podziemnej „Solidarności”.
Na ręce prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Baracka Obamy pragnę
złożyć szczególne podziękowania wszystkim obywatelom Ameryki za
podniesienie wysoko w górę dumnych sztandarów praw człowieka i
obywatela. Pod tymi sztandarami szliśmy do walki o wolność. One
umacniały naszą ufność i wiarę w sens naszych dążeń i wiarę w
skuteczność naszych działań.
Dziękuję również tym, którzy pomogli nam mądrze naszą wolność
wykorzystać i umocnić. Dziękuję tym, którzy w wolnym świecie wierzyli w
nas i którzy wspierali nasze dążenia do stałego zakotwiczenia Polski w
świecie Zachodu poprzez członkostwo w NATO i w Unii Europejskiej.
Dziękuję wszystkim ludziom wolnym, którzy okazują zrozumienie dzisiaj
dla innych walczących o wolność i suwerenność. Dziękuję za wspieranie
tych, którzy pragną iść tą samą co nasza drogą, ku Zachodowi, ku
wolności.
„Nie ma wolności bez solidarności!” – wołaliśmy w czasach
najtrudniejszych także tu, na tym placu przed Zamkiem Królewskim w
Warszawie.
Nie ma wolności bez solidarności! Dzisiaj w wolnej Polsce, w 2014 roku,
powtarzam tę samą znaną prawdę. Nie ma wolności bez solidarności! Bo nie
ma wolności bez solidarności wolnego świata, nie ma wolności bez
solidarności z tymi, którzy o swoją wolność walczą, którzy o swojej
wolności marzą, także z tymi którzy swojej wolności bronią.
Nie ma wolności bez solidarności z krajami Partnerstwa Wschodniego, a
szczególnie z Mołdawią, z Gruzją i z Ukrainą! Pragnę te słowa
wypowiedzieć dobitnie w obecności Prezydenta elekta Ukrainy pana Petra
Poroszenki, bo nasza solidarność w sposób szczególny potrzebna jest
dzisiaj narodowi ukraińskiemu, narodowi, który stanął w obliczu
zagrożenia agresją i wobec wielkich wyzwań modernizacji. Nie ma wolności
bez solidarności z Ukrainą!
Dziękuję więc przybyłym dzisiaj do Warszawy tak licznym przywódcom
Wolnego Świata. Państwa obecność dla Polaków jest źródłem dumy i
radości. Państwa obecność tutaj, przed Zamkiem odbudowanym z gruzów na
nowo, to także potwierdzenie naszej wiary, że obrona wolności nadal
porusza nasze serca i umysły.
To potwierdzenie przekonania, że obrona wolności nadal jest źródłem naszej solidarności i naszej siły!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
45. 4 czerwca 1992 roku, premier
4 czerwca 1992 roku, premier Jan Olszewski wygłosił dramatyczne przemówienie:
Gdybym przemawiał dzisiaj rano, to przemówienie byłoby inne. Byłoby pewnie dłuższe, do innych odwołałoby się argumentów, pewnie bym mówił o tym, jaki był start tego rządu, jakie napotykaliśmy trudności, aby choćby ocenić zastany stan rzeczy; ile trudności kosztowało zdyscyplinowanie finansów publicznych na elementarnym choćby poziomie. Ile włożyliśmy wysiłku w przywrócenie normalnych funkcji podstawowym gałęziom tego aparatu. Jaka była linia polityczna rządu i co robiliśmy, aby przygotować całościową reformę – reformę administracji ogólnej i gospodarczej. Jakie zostały przygotowane akty i dlaczego one nie zostały wniesione przed budżetem.
Mówiłbym pewno o tym, że ten rząd, o którym tu tyle mówiono, że żadnego programu nie ma, jeden tylko potrafił sformułować wieloletnie założenia polityki społeczno-gospodarczej, przez ten Sejm nie przyjęte, ale i jedyne, jakie zostały sformułowane i jakie są realizowane, i na których oparty jest budżet, który wy, państwo, jutro przyjmiecie, bo żadnego innego budżetu, opartego o inne założenia, pod groźbą katastrofy tego państwa i gospodarki nie można skonstruować. I chociaż tego rządu nie będzie, to będzie jego budżet. I przez wiele miesięcy będziecie musieli testament tego rządu wykonywać, bo nie ma innej możliwości. I przekonacie się o tym.
Ale to wszystko powiedziałbym dzisiaj rano. Teraz mówić o tym nie warto, bo nie o to teraz tu chodzi. Bo nie dlatego debatuje się nad tym, aby odwołać rząd natychmiast, zaraz, zanim jeszcze rozpocznie się następny dzień, żeby już go nie było – nie dlatego, że był zły, bo nie dawał sobie rady z gospodarką, nie dlatego, że miał złą linię polityczną, nie dlatego, że nie miał polityki informacyjnej – o czym bardzo dużo mówiono, w czym może i źdźbło prawdy jest. I nie dla stu innych powodów, które tutaj można by było i pewnie byłyby przytaczane, gdyby dyskusja toczyła się w normalnym trybie i w normalny sposób. Tylko dla zupełnie innej przyczyny, przyczyny leżącej w istocie poza rządem.
Kiedy obejmowałem moją funkcję i wcześniej, po wielekroć wcześniej, wiele miesięcy, może lat, wiedziałem, że przyjdzie nam budować nowy system władzy demokratycznej w Polsce, nowy ustrój, nową III naszą Polską Rzeczpospolitą.
W sytuacji, kiedy będziemy obciążeni potwornym spadkiem pozostawionym przez tę dziedzinę, ten sektor komunistycznego reżimu, który był jego istotą. A jego istotą był aparat przemocy, był aparat policyjnej przemocy, był aparat policji politycznej. Jak ten aparat pracował, jakie były jego zasady działania – mało kto wie na tej sali tak dobrze jak ja. Latami mogłem na to patrzeć, występując w obronie ludzi przez ten aparat ściganych. Wielu z nich jest tu dziś na tej sali.
Wiedziałem, jak tragiczne bywają przypadki, losy, fakty. Nikt nie wie tego lepiej ode mnie. Ale też nikt lepiej ode mnie nie wie, jak straszliwy jest ten spadek, jak rozległy, jak wielki, jak straszne może pociągać skutki dla losów jednostek w niego wplątanych, wtedy, kiedy te jednostki biorą udział w kierowaniu życiem politycznym. W warunkach, w których my działamy – jak tragiczne może mieć to skutki dla interesu już nie publicznego, dla interesu narodowego.
Mówiłem to po wielekroć. Wtedy, kiedy mówiłem w roku dziewięćdziesiątym, dziewięćdziesiątym pierwszym, w ruchu obywatelskim, kandydując do Sejmu. Kiedy mówiłem o dekomunizacji, kiedy polemizowałem z teorią »grubej kreski«, miałem zawsze w pamięci ten problem. I kiedy objąłem funkcję premiera, wiedziałem, że mój rząd musi się z nim zmierzyć. Przyjąłem pewne założenia, wiedząc, jak bardzo jest to problem ważny, jak zarazem trudny, jak ogromnie tragiczny dla wielu ludzi. Więc szukałem, starałem się szukać najlepszego z tego wyjścia. W takich sprawach, w moim przekonaniu, spieszyć się nie należy. Ale byłem w błędzie. Są sytuacje, kiedy trzeba się spieszyć.
Wydałem instrukcje, polecenia kierownictwu resortu spraw wewnętrznych, aby przygotowało akt, który będzie pozwalał bez zakreślenia pewnego czasu, bezboleśnie, możliwie jak najbardziej humanitarnie wycofać się z życia publicznego ludziom obciążonym tym tragicznym spadkiem przeszłości, bez wystawiania kogokolwiek pod pręgierz opinii publicznej, z zachowaniem wszystkich zasad humanitaryzmu. I z zachowaniem jednocześnie i w tych przypadkach, gdzie sama osobista własna wola czy własna decyzja zainteresowanych by nie nastąpiła lub była niewystarczająca, stworzenia rzeczywistego, gwarantującego obiektywne rozpoznanie sprawy organu i procedur, które by takie ostateczne rozliczenie zamykające tamten trudny czas i otwierające możliwości normalnego działania w życiu publicznym III Rzeczypospolitej zakończyły.
Nie doszło do tego, chociaż prace nad tym były – jak mnie informowano – zaawansowane. I ja sam muszę się przyznać tu przed Wysoką Izbą, że w natłoku zajęć, których premierowi tego rządu, żadnego zresztą rządu w Polsce, na pewno nie brakuje i nie będzie brakowało, uważałem, że nie warto tracić czasu na czytanie akt zgromadzonych przez dawne służby bezpieczeństwa. I po niczyje akta ani własne, ani moich ministrów nie sięgałem. Jeżeli byłaby sprawa – wychodziłem z takiego założenia – która wymagałaby ostatecznego rozliczenia i zakończenia, odkładałem to do momentu stworzenia takiego właśnie racjonalnego mechanizmu.
To tu, na tej sali padł wniosek zobowiązujący do zobowiązania resortu spraw wewnętrznych do przedstawienia – jak ujmował ten wniosek – listy agentów. To tutaj, na tej sali został on uchwalony. I jego wykonanie, wolą tego Sejmu, obciążyło ministra spraw wewnętrznych. Mógłbym pozostać poza tym. Mnie tam nie fatygowano. Uważałem jednak, że w tej trudnej, prawie beznadziejnej sytuacji nie mogę uchylić się od współodpowiedzialności. Prosiłem min. Macierewicza o to, aby zostało dokonane nie zestawienie agentów – bo takiego zrobić nikt w resorcie spraw wewnętrznych nie jest władny – tylko zestawienie informacji. Takich, jakie w archiwach można znaleźć.
Wszystko jest zawsze wybiórcze i wszystko może być pomówieniem. Ja o tym doskonale wiem. Dlatego, dlatego podkreślam: po pierwsze – uważałem, że do momentu, dopóki sam Sejm nie zdecyduje, co z tym zrobić, nie można uchylić tajemnicy tych faktów. A po drugie – teraz ja rozumiem ten wesoły śmiech, bo są przecież ludzie, dla których fakt, że coś jest tajemnicą, jest w ogóle niezrozumiały. Ale ja zakładam – zakładałem, miałem prawo zakładać, że w tej Izbie, która gromadzi najwyższe przedstawicielstwo narodowe, takich ludzi nie ma.
I ponadto, starałem się o stworzenie pewnych procedur kontrolnych, w imię czego zwróciłem się do pierwszego prezesa Sądu Najwyższego prof. Adama Strzembosza o podjęcie się funkcji osoby powołującej, tak się mogło wydawać, najbliższy tym sprawom organ, który mógłby dokonać choćby wstępnej pewnego rodzaju weryfikacji. Nic więcej bez woli Sejmu, we własnym zakresie, rząd ani premier zrobić nie mogli. Tylko tyle.
Dzisiaj, tutaj, na tej sali, dotarł do mnie dokument, który został doręczony klubom poselskim i udostępniony posłom i senatorom. Dotarł do mnie równocześnie, a raczej o godzinę później niż do was. Z przyczyn, jak zwykle u nas, pewnych niedowładów technicznych. Przeczytałem go po zakończeniu rannej sesji. Tak, to jest lektura porażająca. Teraz wiem, dlaczego temu wszystkiemu, co się tutaj dzieje nie mam prawa się dziwić – ponieważ ta lektura była porażająca, jak sądzę, nie tylko dla mnie.
Myślę, że czas, który nadchodzi, da odpowiedź na wiele pytań. Rzekłbym, że w tym, co przeczytałem, jest ogromny ładunek ludzkich nieszczęść. Wiem także, że jest w tym ogromny ładunek niebezpieczeństwa dla Polski. Trzeba te dwie sprawy, dwie wartości bilansować, w bardzo trudnym wyważeniu stawiać.
Sądzę, że nie warto tutaj mówić o tym, w jakich warunkach ten rząd działał. Sądzę, że nie warto tutaj mówić o tym, ile jego premier i ministrowie spokojnie znosili potwarzy, pomówień, pogardliwych aluzji – nie ze zwykłej tam prasy brukowej w rodzaju tygodnika „Nie”, tylko z takich pozycji i od takich osób, od których naprawdę było to ciężko znieść, a trudno było takie wypowiedzi zlekceważyć.
Ale służba publiczna to nie jest przyjemność. Jeżeli ktoś się jej podejmuje, musi być na wiele gotowy. I nie może to mnie wyprowadzić z równowagi. Jeżeli dzisiaj mówię, że nie składam w tym momencie rezygnacji – mimo że mam tych doświadczeń w ciągu ostatnich miesięcy, a zwłaszcza tygodni, serdecznie dosyć – to oświadczam, że nie składam rezygnacji. I z pełną świadomością stawiam przed wami, posłowie, to zadanie, abyście według własnego sumienia głosowali za lub przeciw odwołaniu tego rządu. Czynię tak w przekonaniu, że od dzisiaj stawką w tej grze jest coś innego niż tylko kwestia, jaki rząd będzie w Polsce wykonywał ten budżet do końca roku.
Że w grze jest coś więcej, że w grze jest pewien obraz Polski, jaka ona ma być. Może inaczej – czyja ona ma być. Jest Polska, była Polska przez czterdzieści parę lat – bo to jednak była Polska – własnością pewnej grupy. Własnością z dzierżawy, może nawet raczej przez kogoś nadanej. Po tym myśmy w imię racji, własnych racji politycznych, zgodzili się na pewien stan przejściowy. Na kompromis, na to, że ta Polska jeszcze przez jakiś czas będzie i nasza, i nie całkiem nasza.
I zdawało się, że ten czas się skończył. Skończył się wtedy, powinien się skończyć, kiedy uzyskaliśmy władzę pochodzącą z demokratycznego, prawdziwie demokratycznego wyboru. A dzisiaj widzę, że nie wszystko się skończyło, że jednak wiele jeszcze trwa i że to, czyja będzie Polska, to się dopiero musi rozstrzygnąć. To się będzie rozstrzygało także w jakiejś mierze, w jakiejś cząstce dziś – tutaj, na tej sali.
Ja chciałbym stąd wyjść tylko z jednym osiągnięciem. I jak do tej chwili mam przekonanie, że z nim wychodzę. Chciałbym mianowicie, wtedy kiedy ten gmach opuszczę, kiedy skończy się dla mnie ten – nie ukrywam – strasznie dolegliwy czas, kiedy po ulicach mojego miasta mogę się poruszać tylko samochodem albo w towarzystwie torującej mi drogę i chroniącej mnie od kontaktu z ludźmi eskorty, że wtedy, kiedy się to wreszcie skończy – będę mógł wyjść na ulice tego miasta, wyjść i popatrzeć ludziom w oczy.
I tego wam – Panie Posłanki i Panowie Posłowie – życzę po tym głosowaniu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. Poznań: Manifestacja
Poznań: Manifestacja „Wiernych Polsce”
Przed poznańskim Ratuszem
odbywa się manifestacja sprzeciwu wobec kłamstwa o tzw. odzyskaniu
przez Polskę wolności. Organizatorzy podkreślają, że w rzeczywistości w
1989 r. miała miejsce mistyfikacja.
Mistyfikacja ta dokonała się przy wspólnym udziale służb PRL-u i
fałszywej opozycji współpracującej z tajnymi reżimowymi służbami –
zaznaczają organizatorzy protestu.
Efektem tego układu była zgoda na grabież i wyprzedaż Polski, oraz
bezkarność dla komunistycznych zbrodniarzy – stwierdza Bogdan Freytag,
przewodniczący Poznańskiego Związku Patriotycznego „Wierni Polsce”
- Dowiadujemy się, że taki człowiek jak Wałęsa już od 70 roku
był współpracownikiem SB i brał pieniądze za donosy, natomiast ludzie
pokroju towarzysza Geremka i Mazowieckiego, którzy byli aparatczykami
partyjnymi, zostali przesłani do „Solidarności”, żeby się uwiarygodnić i
doradzać, a w rzeczywistości sprowadzali nas na manowce. Chcemy
pokazać, że nastąpiło wielkie oszustwo. W tej chwili wmawiane jest
społeczeństwu, że mamy wolność, a właściwie jest to uwiarygodnienie. Od
tamtego czasu nastąpiła zgoda na grabież majątku polskiego, czyli
uwłaszczenie się komunistów – mówi Przewodniczący Poznańskiego Związku Patriotycznego – Wierni Polsce.
Organizatorem manifestacji jest Poznański Związek Patriotyczny „Wierni Polsce”.
Wrocław: marsz w obronie skazanych narodowców
„Wszystkich nas nie zamkniecie” – pod takim hasłem
ulicami Wrocławia przejdzie dziś marsz w obronie osób skazanych
przeciwko występom Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim. Marsz
wyruszy o godzinie 19.00 z placu Dominikańskiego.
W czerwcu ubiegłego roku Zygmunt Bauman – socjolog i były
funkcjonariusz KBW – miał wygłosić wykład o sytuacji polskiej lewicy.
Część obecnych na sali zaczęła protestować. Interweniowała policja.
Zatrzymano 23 osoby – większość już poza uniwersytetem. Oskarżyciel
publiczny, komenda miejska policji wytoczyła manifestantom proces.
19 maja we wrocławskim sądzie 12 narodowców otrzymało karę grzywny od
1000 do 5000 zł, a siedmiu trafiło do aresztu (kary wyniosły od 20 do
30 dni).
- Nie czuję się winny. Wyrok jaki otrzymałem, to 5000 zł. To
było skandaliczne, zupełnie oderwane od rzeczywistości uzasadnienie sądu
– komentował swoją sytuację jeden z ukaranych.
Do tej pory swój protest na portalu społecznościowym Facebook
wyraziło już ponad 10 tysięcy osób. Udział w marszu potwierdziło też
wiele organizacji młodzieżowych i patriotycznych.
- Jest to część ogólnopolskiego dyskursu historycznego, albo
opowiemy się za narracją postkomunistyczną, narracją, która mówi, że w
1945 r. nastała wojna polska, major Bauman dokonał jedynie wyboru
ideologicznego i nie nam to komentować, albo opowiemy się po stronie
tych, którzy twierdzą, że w 1945 r. nastąpiła nowa okupacja – mówił Piotr Sutowicz z Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.
Piotr Duda: Pominięcie związku to celowa polityczna decyzja
Pominięcie NSZZ “Solidarność” podczas obchodów to celowa
polityczna decyzja obecnie rządzących, w odwecie za walkę o prawa
pracownicze i obywatelskie – napisał w liście do związkowców szef NSZZ
„Solidarność” Piotr Duda.
Przewodniczący największego związku zawodowego w Polsce stwierdził,
że oficjalne obchody 25 rocznicy 4 czerwca 1989 r. bez formalnego
współudziału NSZZ „Solidarność” stają się karykaturalne, pozbawione
wewnętrznej siły ducha. Jednocześnie zawraca uwagę, że nigdy nie było
pierwszej i drugiej „Solidarności”.
Jerzy Wielgus, wiceszef „Solidarności” powiedział wprost, że świadczy
to o arogancji organizatorów czyli tych, którzy obecnie sprawują
władzę.
- Jest to po prostu pokazanie, że skoro związek walczy o prawa
pracownicze, skoro się przeciwstawia różnym patologiom czy ustawom,
które są podejmowane przez parlament i podpisywane przez prezydenta – a
one uderzają w ludzi pracy – to władza pokazuje swoje obrażenie na
związek i w tym względzie działa deprecjacyjnie na związek zawodowy –
podkreślał Jerzy Wielgus.
***
List otwarty przewodniczącego Piotra Dudy do członków
Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” z okazji
25-lecia wyborów 4 czerwca 1989 roku – największego zwycięstwa
„Solidarności”
Tak jak największym zwycięstwem polskich robotników było powstanie w
1980 roku Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”,
tak największym zwycięstwem „Solidarności” były wybory 4 czerwca 1989
roku. Dzisiaj z powodów politycznych i bieżących interesów obecnej
władzy z premedytacją fałszuje się ten historyczny fakt.
Do rozmów przy okrągłym stole i pierwszych częściowo wolnych wyborów
doszło dzięki fali strajków w 1988 roku, prowadzonych przez organizacje
zakładowe Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Do
rozmów i wyborów przystąpił nie Lech Wałęsa i Komitet Obywatelski, ale
Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, ze swoim
przewodniczącym na czele. Powołanie w grudniu 1988 roku Komitetu,
którego nazwa brzmiała Komitet Obywatelski przy przewodniczącym NSZZ
„Solidarność”, choć formalnie niezależny, był w istocie jedynie formą
organizacyjną, swoistym narzędziem Związku, bez którego Komitet nie miał
racji bytu.
Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” zawsze był
związkiem zawodowym, który w różnym czasie, z konieczności, musiał
spełniać różne role, takie jak: ruchu społecznego, opozycji
demokratycznej, konspiracji, komitetu wyborczego, czy też parasola
ochronnego nad transformacją ustrojową. I co najważniejsze – role te
wypełnił, do dzisiaj płacąc za to ogromną cenę. Bez „Solidarności” i jej
milionów członków, nigdy by się to nie dokonało.
Nikt nie mógł być członkiem naszego Związku inaczej, niż poprzez
przynależność do zakładowej lub międzyzakładowej organizacji
„Solidarności”. Nikt nie mógł być w jego władzach, jeśli nie przeszedł
całej demokratycznej procedury wyborczej, od zakładu, poprzez region, aż
do władz krajowych. I tak jest do dzisiaj.
Nigdy nie było pierwszej i drugiej „Solidarności”. Związek nasz od
swojego powstania nigdy nie przerwał działalności, nawet po wprowadzeniu
stanu wojennego, przez wiele lat trwając w konspiracji. W przeciwnym
razie, za kpinę należałoby uznać słowa ówczesnego przewodniczącego Lecha
Wałęsy, które wygłosił w 1984 roku przy grobie zamordowanego,
błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki: „Solidarność” żyje, bo ty
oddałeś za nią życie”. Jeśli była pierwsza i druga, to należałoby uznać,
że Jaruzelski pokonał „Solidarność”, a to jest oczywistą historyczną
bzdurą.
Od samego początku dumnie trzymamy te same sztandary, a większość z
naszych dzisiejszych członków, w tym w najwyższych władzach Związku,
jest w nim nieprzerwanie od samego początku, ani na chwilę nie
zaprzestając swojej działalności. Wielu z nich było internowanych,
więzionych, szykanowanych i wyrzucanych z pracy. Oni nigdy nie byli w
dwóch „Solidarnościach”. Jeśli już, to inni ją opuszczali, zdradzali czy
zaprzedali swoje legitymacje w imię własnego interesu. Tym bardziej na
ponury chichot historii zakrawa fakt, że nadal po 25 latach w wolnej
Polsce, za działalność związkową, przy obojętności władzy, szykanuje się
i wyrzuca ludzi z pracy.
Oficjalne państwowe obchody 25 rocznicy 4 czerwca 1989 roku, bez
formalnego współudziału Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego
„Solidarność”, którego udział celowo pominięto polityczną decyzją
obecnie rządzących, w odwecie za walkę „Solidarności” o prawa
pracownicze i obywatelskie, stają się karykaturalne, pozbawione
wewnętrznej siły ducha solidarności i wolności.
Nie ma wolności bez “Solidarności”!!!
Piotr Duda
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. Macierewicz: Koalicja „nocnej zmiany” przekreśliła cały system r
Macierewicz: Koalicja „nocnej zmiany” przekreśliła cały system reform, które miały uczynić z Polski nowoczesne, sprawiedliwe i niepodległe państwo
— pisze Antoni Macierewicz na łamach „Gazety Polskiej”.
— dodaje były szef MSW,
przedstawiając cały szereg osiągnięć prawicowego rządu, pragnącego
uwolnić wówczas Polskę spod pręgierza
sowieckich uzależnień polityczno-gospodarczych.
— wylicza Antoni Macierewicz, przypominając że jednocześnie uznano niepodległość Ukrainy i podjęto aktywną politykę wschodnią.
Były szef służb specjalnych i autor raportu WSI, wskazuje też przyczyny trwających do dziś postkomunistycznych zależności.
— wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości i dodaje:
"Przypomnieliśmy fragmenty przebiegu wydarzeń sprzed 22 lat, żeby - gdy dzisiaj świętujemy 25-lecie rozpoczęcia drogi do niepodległości - wskazać, który rząd i jacy ludzie, pracowali na to, byśmy dzisiaj byli w NATO, by dziś istniał IPN, a agentura była formą działania, która nie jest akceptowana przez rząd Rzeczypospolitej i przez porządek prawny, nawet jeżeli ma za sobą nawet największe media, siły i lobby" - mówił na konferencji Macierewicz. "Dziś porządek prawny agenturę wyklucza ze sprawowania urzędów, i to się stało także dzięki rządowi Jana Olszewskiego. Podobnie jak dzięki temu rządowi po dzień dzisiejszy zachowaliśmy w polskich rękach: energetykę, ziemię i podstawowe możliwości działań gospodarczych, mimo grabieżczej prywatyzacji, mimo zniszczenia bardzo wielu możliwości działania państwa polskiego" - dodał wiceprezes PiS. "Chcemy powiedzieć, że rząd Olszewskiego dobrze zasłużył się ojczyźnie i niepodległości polskiej. Dziś mamy szanse na rzeczywiste wsparcie USA, na rzeczywistą solidarność krajów NATO, dlatego że ten rząd nie ugiął się przed presją koalicji, która zmierzała cofnąć Polskę do czasów Układu Warszawskiego, cofnąć Polskę do czasów zależności wobec Rosji" - zakończył. Obecny na konferencji poseł PiS Piotr Naimski, mówił o relacjach Polski z Rosją. "Minęły 22 lata i po tych 22 latach Rzeczypospolitej problemy pokazane w filmie, zostały w dużej mierze nierozwiązane. Nierozwiązany jest problem polskiej polityki w stosunku do sąsiada" - podkreślił Naimski, który kierował UOP w rządzie Olszewskiego. Jego zdaniem Polska powinna oczekiwać większego wsparcia obronnego ze strony NATO i USA. "Dzisiejsza wizyta prezydenta USA Baracka Obamy to jest symbol, za którym ciągle nie ma konkretów. Te konkrety znamy, to byłaby rzeczywista obecność wojsk Natowskich na terytorium nowych państw członkowskich, w tym Polski. To byłoby wzmocnienie realne polskiej armii przy pomocy sojusznika USA. Stany Zjednoczone prowadza taką politykę wobec krajów, które uważają ze swojego punktu widzenia za ważne, takich jak Egipt i Izrael" - podkreślił. "Jesteśmy ciągle na początku drogi do ugruntowania polskiej niepodległości. To jest naszym celem i o tym musimy pamiętać. Musimy pamiętać także, że w naszych szeregach, w polskiej elicie politycznej musimy dbać o to, żeby polski interes był dobrze słyszalny, żebyśmy umieli go artykułować, żeby w tej sprawie nie było, żadnego wahania" - mówił poseł.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
48. Rocznica wolnych wyborów. Pod
Rocznica wolnych wyborów. Pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców złożono kwiaty [ZDJĘCIA]
Mieliśmy 25 lat na spełnienie postulatów Sierpnia '80. Dziś mamy pełne prawo mówić o tym, co się przez ten czas nie udało, o naszych zawiedzionych nadziejach - mówił w środę na Placu Solidarności Krzysztof Dośla, szef gdańskiego regionu "Solidarności". - Dla wielu z nas sen o sprawiedliwej ojczyźnie się nie spełnił. Nasza ojczyzna jest wolna, jest niepodległa, ale na sprawiedliwość może liczyć niewielu - stwierdził dziś Dośla.
W swoim przemówieniu nawiązał również do niedawnego pogrzebu gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Szef gdańskiej "Solidarności" stwierdził, że ludzi minionego reżimu dziś "fetuje się jak bohaterów i chowa z honorami", a ci "którzy byli gnębieni muszą przed sądami udowadniać swoje racje". Dośla nawiązał również do spuścizny po św. Janie Pawle II: - Nie byłoby Sierpnia'80 czy Czerwca'89 bez pielgrzymki Papieża 35 lat temu. To nasz święty rozpoczął polską drogę do wolności.
Rocznica układu okrągłostołowego
Dziś czwarty czerwca. Data symboliczna, bo przypomina nam
wydarzenia sprzed 25 lat. Wtedy doszło do układu okrągłostołowego, w
wyniku którego wybrano posłów na sejm kontraktowy. Większość miejsc
mieli zagwarantowane komuniści z Polskiej Zjednoczonej Partii
Robotniczej. Główne uroczystości upamiętniające wybory do sejmu
kontraktowego odbywają się w Warszawie.
Oficjalne uroczystości rozpoczęły się dziś rano Mszą św. za wolność w
Archikatedrze Warszawskiej. Eucharystii przewodniczył Sekretarz Stanu
Stolicy Apostolskiej, ks. kard. Pietro Parolin. Przywołując słowa
Papieża Jana Pawła II – podkreślił, że „droga do prawdziwej wolności
jest nadal odległa, lecz wprowadzając pokój – bo tacy pragniemy być –
możemy przekroczyć bariery”. Przekazując zgromadzonym pozdrowienie od
Papieża Franciszka – ks. kard. wskazał, że „mając na względzie wiele
naglących potrzeb europejskiego kontynentu Ojciec Święty zachęca, by
nasze wysiłki były skierowane na pokojową współpracę, promowanie dialogu
i szczególnej troski o najbiedniejszych”.
Uroczystości z udziałem przedstawicieli 40 delegacji z różnych krajów
świata odbyły się na Placu Zamkowym w Warszawie. Musimy stać ramię w
ramię z tymi, którzy chcą wolności podkreślałamerykański prezydent
Baracka Obama. Zapewniał jednocześnie, żew imieniu USA i NATO przybył do
Warszawy aby potwierdzić ciągłe zaangażowanie w bezpieczeństwo Polski.
Ponadto zapewnił o wsparciu Ukrainy. Wcześniej amerykański
prezydentspotkał się w Warszawie z prezydentem elektem Ukrainy Petrem
Poroszenką.
Tak hucznie świętowane dziś obchody tzw. Święta Wolności skłaniają
jednak do refleksji – zwłaszcza kiedy przypomnimy kontekst, w jakim
odbywały się wybory do Sejmu Kontraktowego. Gwarantowały one komunistom
z PZPR 65 procent miejsc w Sejmie. Nie wykorzystano więc wielkiego
potencjału Solidarności, by całkowicie zdekomunizować Polskę i odsunąć
od władzy peerelowskich aparatczyków.
- Problem z 4 czerwca polega na tym, że strona „Solidarności”,
która nas wówczas reprezentowała okazała się bardzo zastraszona,
bardziej wycofana, wobec aspiracji społeczeństwa, które zostały wyrażone
w czasie wyborów. W związku z tym stan poglądu społecznego rozminął się
ze stanem podmiotowości „Solidarności” w ówczesnym Sejmie – powiedziałprof. Jan Żaryn, historyk.
Następstwem układu okrągłostołowego jest stan dzisiejszej Polski, w
której wciąż chodzimy po ulicach, których nazwy związane są z systemem
totalitarnym. Dotąd nie udało nam się także rozliczyć z oprawcami,
odpowiedzialnymi chociażby za stan wojenny czy masakrę robotników na
Wybrzeżu w grudniu 1970 r.
O Nocnej zmianie nie zapomnieli mieszkańcy Gdańska, którzy
zgromadzili się dziś przed domem Lecha Wałęsy. To wyraz sprzeciwu wobec
polityki Lecha Wałęsy, który przyczynił się do odwołania pierwszego
demokratycznie wybranego rządu Jana Olszewskiego.
22 lata temu doszło do Obalenia rządu Jana Olszewskiego, dążącego do
rozliczenie systemu komunistycznego poprzez powszechną lustrację i
odsunięcia od sceny politycznej polityków powiązanych z dawnym
systemem. Jedną z osób, która przyłożyła do tego swoją rękę był Lech
Wałęsa.
Gdy minister Antoni Macierewicz przesłał najważniejszym władzom
państwowym i przewodniczącym klubów parlamentarnym dwie listy osób, o
których informację znajdowały się w archiwum MSW, doszło do rozwiązania
Sejmu. Tym samym Polska utraciła wiekową szansę na uporanie się z
komunistycznymi aparatczykami. Dziś swój sprzeciw wobec takich działań
Lecha Wałęsy wyrazili mieszkańcy Gdańska protestując przed domem byłego
prezydenta.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Gra o przyszła Polskę rozpoczęła się w czasie nieformalnyych rozmów w Magdalence a później przy okrągłym stole, gdzie według Pana Wyszkowskiego po stronie Solidarnościowej w większości wypadków zasiedli ludzie wytypowani i zaakceptowani przez Kiszczaka i Jaruzelskiego.
Obalenie rządu Pana mecenasa Jana Olszewskiego to efekt finalny, którego lustrzane odbicie widzieliśmy dzisiaj u dziadzi z ruskich bud. Ci sami ludzie.Odznaczani za co ? za współprace z obcymi służbami. Ludzie , którzy byli finansowani przez obce państwa, sąsiadów.
Kolejne 25 lat zniewolenia Polski.
Arogancja i buta obecnych dyktatorów nie zaprasza na uroczystości ludzi Solidarności, tych , którzy są w opozycje do niemcolandu i ruskolandu.
Będzie trudno z tej sytuacji wyjść
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
50. Szanowny Panie Michale
NIESTETY, BEDZIE NAM WSZYSTKIM BARDZO TRUDNO WYJŚĆ Z TEJ MATNI.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Oj będzie, będzie, będzie !
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
52. Alergiczna demonstracja
Alergiczna demonstracja Kaczyńskiego? "Niektórzy po prostu zwykli narzekać"
zobacz więcej »
"Było to na tyle poważne, że wymagało hospitalizacji prezesa Kaczyńskiego"
zobacz więcej »
Józefa Hrynkiewicz: „Wolność bez solidarności nie ma wartości”
PiS domaga się przyjęcia podczas dzisiejszego posiedzenia
Sejmu uchwały podkreślającej wagę i znaczenie oraz prawdziwe przesłania
plebiscytu z 4 czerwca 1989 roku. Wczoraj minęła 25 rocznica wyborów
kontraktowych w Polsce.
Poseł Józefa Hrynkiewicz mówiła dziś w Sejmie, że „wolność bez solidarności nie ma wartości”.
- Brak solidarności powoduje, że do wyborów idzie 23 proc.
naszego społeczeństwa. To brak solidarności powoduje, że znaczna część
naszego społeczeństwa jest rzeczywiście wykluczona, a pozostała – ponad
połowa -czuje się wykluczona. Musimy pamiętać o tym, że wolność bez
solidarności nie ma wartości i chcemy to przywrócić. Zwracamy się do
Państwa, abyście pamiętali, że 4 czerwca stało się coś więcej niż tylko
kontraktowe wybory. 4 czerwca nastąpiła zdrada ideałów solidarności – powiedziała poseł Józefa Hrynkiewicz.
Poseł dodała, że „Wolność bez solidarności może przerodzić się w reżim bardzo groźny dla słabszej części społeczeństwa”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
53. Ponad 2 tysiące ludzi
Ponad 2 tysiące ludzi przeszło w środę w marszu „Wszystkich nas
nie zamkniecie” organizowanym przez wrocławski oddział Stowarzyszenia
Koliber i kilkanaście innych organizacji. Ulica Kazimierza Wielkiego we
Wrocławiu, przez którą przebiegała trasa marszu, zabarwiła się na
biało-czerwono od trzymanych przez maszerujących flag z hasłem
manifestacji. „Tusk, gdzie twój mózg” „Precz z komuną”, „A na drzewach
zamiast liści” ,”Stop represjom za Baumana” „Cześć i chwała ofiarom
generała” – krzyczeli protestujący.
Uczestnicy środowego marszu przyszli wyrazić swój sprzeciw przeciwko skandalicznemu wyrokowi, który zapadał 19 maja przed Sądem Rejonowym we Wrocławiu. Sędzia Paweł Chodkowski skazał pięciu kibiców na 30-dniowy areszt, jednego na 20 dni aresztu oraz wysokie kary pieniężne. Czterech z oskarżonych uniewinniono.
Kibice zostali skazani za protest, który odbył się rok temu na
Uniwersytecie Wrocławskim podczas wykładu byłego mjr. KBW Zygmunta
Baumana (obecnie socjologa), którego zaprosił prezydent Wrocławia Rafał
Dutkiewicz. Protestujących z sali usunęła policja.
Na protest przyjechali zaprzyjaźnieni z kibicami Śląska Wrocław kibice Lechii Gdańsk wraz z ks. Jarosławem Wąsowiczem. „Jesteście
dumą Wrocławia i dumą całej Polski i bardzo wam dziękujemy, że w taki, a
nie inny sposób zaprotestowaliście przeciwko promowaniu stalinowców na
polskich uniwersytetach (…) 26 lat temu w sierpniu 1988 r. grupa
kibiców Śląska Wrocław przyjechała do Gdańska, żeby wspierać swoich
przyjaciół podczas strajków w Stoczni Gdańskiej, kiedy najmłodsze
pokolenie Solidarności wbrew ówczesnym władzom związkowym, kiedy
młodzież z niepodległościowych organizacji podjęła strajki, żądając
Polski niepodległej wolności słowa i wolności religijnej. Dzisiaj
przyjeżdżamy tutaj do Wrocławia, bo nasze postulaty wciąż są aktualne,
dzień 4 czerwca nie jest świętem wolnych Polaków, wciąż musimy walczyć o wolną ojczyznę, a wyroki, jakie zapadły w procesie za Baumana, świadczą o tym, że nie ma wciąż w naszej ojczyźnie wolności słowa" – mówił podczas manifestacji ks. Wąsowicz. "Bardzo
się cieszę, że widzę tutaj tylu młodych ludzi, to znaczy, że Polska nie
zginie i że ideały, które są dla nas ważne, zostaną przeniesione w
przyszłe pokolenia, że hasło Bóg-Honor-Ojczyzna wciąż dla Polaków będzie
ważne (…) Nie damy sobie narzucić obcych pseudoautorytetów" – dodał legendarny duszpasterz kibiców.
Na wiecu po manifestacji przemawiał także jeden z oskarżonych Piotr Malawski, działacz Solidarności Walczącej. –
Jesteśmy skazani z tego samego paragrafu, który był używany jako pałka
na przeciwników politycznych przez władze komunistyczną w latach 50. czy
70. (….) Może myśmy nigdy z tego PRL jeszcze nie odeszli – mówił
Malawski i nawiązał do pogrzebu zbrodniarza generała Jaruzelskiego i do
faktu, że SLD złożyło projekt nadania jednej z ulic we Wrocławiu jego
imieniem. W odpowiedzi na te słowa tłum skandował "SLD KGB!".
Oklaskami protestujący przyjęli wystąpienie prof. Marcinkowskiego z
Uniwersytetu Wrocławskiego, który przyznał, że przyszedł na rozprawy
kibiców przekonany do obrazu oskarżonych, jaki przedstawiała "Gazeta
Wyborcza". - W sądzie natomiast, co mnie zaskoczyło, zobaczyłem młodych ludzi, którzy wiedzą, czym jest dobro i zło – mówił Marcinkowski.
„Wyborcza kłamie” - skandował w trakcie przemówienia profesora tłum.
Zebrani wspólnie się modlili oraz śpiewali hymn. Po manifestacji na
placu wystąpili artyści: Andrzej Kołakowski oraz Marek Jastrzębski.
- Spełnia się czarny sen rządzących, jesteśmy tu wszyscy
razem starci i młodsi, narodowcy i wolnorynkowcy, to pokazuje, że jak
trzeba, to potrafimy się zjednoczyć - mówiła jedna ze starszych kobiet uczestniczących w proteście.
- Atmosfera przypomina tą z manifestacji Anty-Acta - podsumowała idąca w marszu młoda dziewczyna.
fot. Magdalena Piejko
fot. Magdalena Piejko
fot. Magdalena Piejko
fot. Magdalena Piejko
http://niezalezna.pl/56062-wszystkich-nas-nie-zamkniecie-wielki-protest-...
Duda zaproszenie jednak dostał. Były szef "S": Wysłano "świstek"
PiS
zarzuca kancelarii prezydenta, że na uroczystości 4 czerwca nie
zaproszono przewodniczącego "S". Szefowa biura prasowego przypomina, że
Piotr Duda był zaproszony.Był zaproszony zarówno drogą elektroniczną i tradycyjną. Zaproszenie
zostało wystosowane z tygodniowym wyprzedzeniem, więc powinno do pana
przewodniczącego dotrzeć - mówi Joanna Trzaska-Wieczorek. Rano w Sejmie były szef Solidarności, a obecnie poseł PiS Janusz Śniadek mówił, że czuje się obrażony, że wczorajsze uroczystości odbyły się "bez Solidarności".
Poza tym według Śniadka na uroczystości nie zaproszono obecnego
przewodniczącego związku tylko wysłano "świstek" do Piotra Dudy. W ten
sposób obrażono - jego zdaniem - całą instytucję.
Jan Olszewski: „Nowy system budowano według pierwotnych ustaleń z ludźmi PZPR, czyli na strukturach PRL”
opublikowano: 5 czerwca 2014, 10:40
· aktualizacja: 5 czerwca 2014, 10:42
Równo trzy lata dzieliły częściowo wolne wybory od
obalenia 4 czerwca rządu Jana Olszewskiego. Były premier na łamach
„Super Expressu” ocenia znaczenie pierwszych, częściowo wolnych wyborów.
Jednak jak stwierdza Olszewski te wybory zostały przez elitę polityczną zignorowane
Oceniając obalenie jego rządu w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r. Olszewski mówi.
Były szef rządu krytycznie ocenia argument, na który powołuje się
wielu - że gdyby wówczas zerwano ze strukturami poprzedniego systemu, to
polałaby się krew.
— tłumaczy.
http://wpolityce.pl/historia/199255-jan-olszewski-nowy-system-budowano-w...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. Ostre starcie o 4 czerwca.
Ostre starcie o 4 czerwca. Macierewicz: „Okrągły stół został ułożony w Moskwie”. Nałęcz: To wrzucanie szamba w wentylator. Co ja tutaj robię?
http://wpolityce.pl/polityka/199390-ostre-starcie-o-4-czerwca-macierewic...
Czy 25 lat to czas wystarczająco długi, żeby społeczeństwo mogło już poznać
pełną prawdę o „okrągłym stole” i wszystkich elementach, które się na
niego składały? To jedno z pytań, na które próbowali odpowiedzieć goście
Jana Pospieszalskiego w programie „Bliżej”: Antoni Macierewicz,
Jarosław Gowin i Tomasz Nałęcz.
Program rozpoczęła nagrana wcześniej wypowiedź Krzysztofa
Wyszkowskiego, który przypomniał o postkomunistycznym układzie, tkwiącym
wewnątrz środowiska solidarnościowego, który składał przysięgę, że
będzie przestrzegać porządku prawnego Polski Ludowej. Zaprezentowanych w
studiu treści nie był w stanie przyjąć doradca prezydenta
Komorowskiego, prof. Tomasz Nałęcz, który stwierdził:
— powiedział wstrząśnięty i dodał:
—- mówił Tomasz Nałęcz.
Jarosław Gowin wskazał na słowa Joanny Szczepkowskiej, która
4 czerwca 1989 roku obwieściła, że „skończył się komunizm”. Zdaniem
Gowina to bardzo precyzyjne słowa, które ściśle
oznaczały to, co się wydarzyło.
— stwierdził, wskazując na okres postkomuny.
Antoni Macierewicz, zapytany o to co wydarzyło się 4 czerwca, odpowiedział:
Jak przypomniał Macierewicz, ludzie ci niszczyli akta policji politycznej po to, żeby ukryć agenturę
— podkreślił były szef MSW, podkreślając że to premier Olszewski jako pierwszy dążył do wejścia do NATO, jako pierwszy uznał niepodległą Ukrainę, osiągnął dodatni bilans gospodarczy i zapewnił rolnikom płacę minimalną.
Poseł Macierewicz podkreślił, że 1989 rok miał w sobie szanse
wolnościowe, które zostały zaprzepaszczone przez 1992 rok. Przypomniał
też, że wybory nie były wolne, ale były jedynie sfałszowanym kontraktem.
Ta wypowiedź Antoniego Macierewicza wzburzyła krew w Tomaszu Nałęczu,
który stwierdził, że „nie chce mu się gadać” po tym, co usłyszał.
— pieklił się Nałęcz, przekonując że decyzja narodu, opowiadająca się za Solidarnością, odrzuciła ten kontrakt.
— dodał, nie rozumiejąc jak Antoni Macierewicz może się zmieścić w
jednej partii z Jarosławem Kaczyńskim, który był przecież
współtwórcą okrągłego stołu.
Antoni Macierewicz podkreślił, że choć wtedy się nie zgadzał z tym
układem, rozumiał że trzeba iść na pewne ustępstwa po to, żeby później
mieć prawdziwie wolne wybory, co stało się w 1991 roku. Obalenie tego
wolnego, niekomunistycznego rządu było właśnie aktem gwałtu na wolności
narodu, dlatego 4 czerwca 1992 przekreślił szanse 1989.
— podkreślił Macierewicz.
Prof. Nałęcz, doprowadzony do pasji, stwierdził że nigdy nie
zgodziłby się na udział w dyskusji o 1992 roku, tym bardziej w
towarzystwie Antoniego Macierewicza, który „wrzuca szambo w wentylator”.
— pytał doradca prezydenta Komorowskiego, na co odparł mu Macierewicz:
Prof. Nałęcz rozsierdzony do granic stwierdził, że tłumaczy się przed widzami.
— pieklił się Nałęcz.
— odpowiedział Macierewicz, przypominając że przez dwa lata obywatele musieli marszami i petycjami walczyć o miejsce TV Trwam na multipleksie.
CAŁY PROGRAM NA STRONIE TVP.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
55. Odsunąć od władzy nocną zmianę!
4 czerwca Liga Obrony Suwerenności
zorganizowała pikietę pod domem Lecha Wałęsy w Gdańsku-Oliwie, by
przypomnieć o czarnej karcie w biografii dzisiejszego establishmentu.
Każda rocznica wyborów czerwcowych 1989 roku, najważniejszego bodaj
święta III RP, odbywa się w cieniu innego wydarzenia, ochrzczonego w
naszej historii mianem Nocnej zmiany. 4 czerwca 1992 roku
wyłoniony przy Okrągłym Stole establishment, w obliczu lustracji,
skompromitował się odsuwając od władzy rząd Jana Olszewskiego.
Przypomniał o tym Przewodniczący Ligi Obrony Suwerenności Wojciech Podjacki – Nocna
zmiana pod przywództwem Lecha Wałęsy obaliła pierwszy demokratycznie
wybrany rząd Jana Olszewskiego. I o tym trzeba pamiętać.
25 rocznica wyborów czerwcowych to bardziej święto establishmentu, niż społeczeństwa.
Dzisiejsza władza – wyalienowana ze społeczeństwa – cieszy się w swoim
gronie, gdzie pośród uczestników tych obchodów nie ma szefa
„Solidarności”, nie ma głównych przedstawicieli związku zawodowego, za
to są przedstawiciele dawnej strony rządowej, czyli komunistycznej; są
przedstawiciele dawnej koncesjonowanej opozycji, nie ma pozostałych
uczestników opozycji – dzisiejszej parlamentarnej, prawicowej – za to są
ci, którzy faktycznie byli beneficjentami układu przy Okrągłym Stole.
Oni Polskę podzielili, oni mają powód do świętowania radości: 25 lat
życia w luksusie (…). Natomiast czy Polacy mają co świętować? Ponad 2 miliony 200 tysięcy bezrobotnych (…) Ponad 2,5 miliona emigrantów. Dramatyczna sytuacja w kwestii niżu demograficznego (…). Warunki życia, kiedy miliony ludzi pracują na umowach śmieciowych bądź na najniższych pensjach (…) Bilionowe zadłużenie naszego kraju. Ogromne problemy społeczne, które nie zostały przez te lata rozwiązane, do tego zawłaszczony polski majątek i polski kapitał bankowy (…)
To wszystko są efekty zmowy Okrągłego Stołu, gdzie uwłaszczona
nomenklatura komunistyczna z koncesjonowaną opozycją się dogadała i
podzieliła strefy wpływów w Polsce. (…) Symbolem tego, czym
jest ta władza i jak jest wyalienowana ze społeczeństwa, niech będzie
to, że dzisiejsze święto, które powinno być świętem „Solidarności” – nie
tylko związku zawodowego „Solidarność” – ale solidarności Polaków w
obliczu walki z komuną, niech będzie to, że dzisiejszą „Solidarność” na
salonach, które się cieszą i bawią, uosabiają pan Miller, Kwaśniewski,
Komorowski, Tusk. (…) A gdzie tak naprawdę ta prawdziwa
„Solidarność” się podziała? Te miliony ludzi, którzy zostali oszukani,
skrzywdzeni, wywłaszczeni, wyzuci z wszelkiej godności i tak naprawdę
pozbawieni wolności. Bo dzisiaj wolność (…) to znaczy prawo do
własności.
Wojciech Podjacki zajął również stanowisko wobec ostatnich wydarzeń w naszym kraju – Policzkiem,
uwłaczającym naszej godności, było wyprawienie gen. Jaruzelskiemu
pogrzebu na koszt państwa. I nie przemawiają do mnie argumenty, że był
on pierwszym Prezydentem RP (…) Pierwszym prezydentem został wybrany
PRL-u, potem z marszu (…) z automatu został Prezydentem RP. (…) To
śmieszne, żenujące i tragiczne, żeby ten człowiek stawiany przed sądem,
sądzony przez 25 lat za swoje zbrodnie nie mógł być do końca życia
osądzony. Ocenił również polski system polityczny w świetle
doniesień o niemieckich subsydiach dla dawnego ugrupowania premiera
Donalda Tuska – Kongresu Liberalno-Demokratycznego – Jeśli polska
demokracja, polskie partie polityczne i polski system polityczny w ten
sposób był budowany, to jest żenujące. Tu pożyczka moskiewska, tu
pożyczka berlińska, z kim i z czym my mamy do czynienia? (…)
Czas zawalczyć o rząd patriotyczny, o rząd ludzi uczciwych, którzy będą
pracować dla Polski i Polaków, a nie będą się wysługiwać obcym ośrodkom
decyzyjnym i obcym koncernom. Dość władzy szkodników!
Pikieta, która trwała przeszło godzinę
zgromadziła około 30 osób osób, w tym Michała Stróżyka, związanego z
Prawem i Sprawiedliwością.
http://pomorskie.lospolski.pl/?p=1031
Naczynia połączone
Stanisław Michalkiewicz
Z okazji 25 rocznicy wyborów do Sejmu, które były elementem umowy, jaką generał Czesław Kiszczak zawarł ze swymi konfidentami o podziale władzy nad narodem polskim, pojawiło się mnóstwo wspominków jak to było za komuny i jak jest teraz. Oczywiście za komuny było gorzej, a teraz jest zdecydowanie lepiej, zwłaszcza byłym (?) komunistom, którzy już nie muszą ukrywać się z szampanem i kawiorem, jak to bywało za Gomułki, tylko używają życia „całą paszczą, hucznie z przytupem i hulaszczo”, własnym przykładem dowodząc, że łajdactwo popłaca. Jest to poniekąd zgodne z ludowym przysłowiem, iż pokorne cielę dwie matki ssie. Najlepszą ilustracją trafności tego ludowego przysłowia jest były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Aleksander Kwaśniewski. Na poprzednim etapie wyssał co tylko było można wyssać z komuny, a na następnym etapie przyssał się do demokracji, z której też niemało wyssał – aż wreszcie przyssał się do jakiegoś ukraińskiego nababa. Jestem pewien, że kiedy nadejdzie czas Bliskiego Spotkania III Stopnia, to Aleksander Kwaśniewski się nawróci – tak samo, jak uczynił to generał Jaruzelski, którego pamięci Aleksander Kwaśniewski ślubował bronić, jak niepodległości. To znaczy – nie jak niepodległości, bo któż dzisiaj broni niepodległości – tylko na baczność. Tak w każdy razie wykrzykiwał podczas obrzędowości świeckiej na Powązkach, gdzie generała Jaruzelskiego na odcinku duchowym zabezpieczał pan Szymon Niemiec, piastujący godność biskupa w zjednoczonym kościele Phallusa Uskrzydlonego, czy jakoś tak – co sprawiało wrażenie, jakby Belzebub jednak jakieś pretensje do generała zgłaszał.
Ale mniejsza już o to, bo przecież tyleśmy ostatnio przeżyli – z wizytą Dostojnego Gościa, co to obsypał komplementami nie tylko nasz nieszczęśliwy kraj, ale nawet osobiście Kukuńka, przypominając wersję o obaleniu komunizmu w następstwie przeskoczenia muru. Teraz ze względu na ustrój i sojusze będziemy musieli tej wersji już się trzymać, a kto wie, czy do kłamstwa oświęcimskiego nie dojdzie kłamstwo wałęsowskie – że mianowicie kto w tę wersję będzie powątpiewał, zostanie ukarany przez niezawisły sąd. Niezawisłe sądy bardzo nam się bowiem ostatnio rozdokazywały, uzurpując sobie na przykład prawo zabraniania ludziom mówienia o faktach powszechnie znanych, na przykład – że osoba legitymująca się dokumentami wystawionymi obecnie na nazwisko Anna Grodzka, przedtem, to znaczy – przed operacją chirurgiczną, jakiej podobnież poddała się w Bangkoku – legitymowała się dokumentami wystawionymi na nazwisko starego komucha Krzysztofa Bęgowskiego. W tej sytuacji tylko patrzeć, jak niezawisłe sądy zadekretują, że w naszym nieszczęśliwym kraju zapanował dobrobyt, wszyscy ze wszystkiego są zadowoleni, a jeśli ktoś się do tego orzeczenia nie akomoduje, zostanie skazany na umieszczenie w gostynińskim izolatorze jako „osoba stwarzająca zagrożenie”.
Ale postępująca za sprawą naszych bezpieczniackich okupantów faszyzacja państwa musi stwarzać rozmaite niespodzianki. Oto dowiedzieliśmy się na że podczas pobytu Dostojnego Gościa objawiła się w Warszawie „biała wdowa”, za którą abewiaki natychmiast ruszyły w pogoń, dopadając ją wreszcie koło Zamościa i wtedy okazało się, że to nie wdowa, tylko żona i to w dodatku – niewinna. Wszyscy odetchnęli z ulgą, bo cóż to byłby za obciach, gdyby „biała wdowa” zaczaiła się na Dostojnego Gościa akurat w naszym nieszczęśliwym kraju! Wprawdzie powiadają, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale biorąc pod uwagę środki zastosowane gwoli zapewnienia Dostojnemu Gościowi bezpieczeństwa, to z pewnością nieprawda.
Wróćmy jednak do rocznicowych rozpamiętywań. Transformacja ustrojowa przyniosła wprawdzie ze sobą niebywałe zmiany – na przykład tę, że za komuny nie było internetu, a teraz jest, dzięki czemu Stanisław Lem mógł na własne oczy się przekonać, ilu na świecie jest durniów. Nawiasem mówiąc, odkrycie to powinno skłonić wszystkich do rewizji poglądów na demokrację polityczną, chociaż właśnie z tego samego powodu próżno marzyć o tem. Dureń przecież nie wie, że jest durniem, zgodnie ze spostrzeżeniem Franciszka ks, de La Rochefoucauld, iż nikt nie jest zadowolony ze swojej fortuny, każdy – ze swego rozumu. Zatem demokracja polityczna skazana jest na niereformowalność i kto wie, do czego mogłaby doprowadzić, gdyby nie to, że do Ziemi nieubłaganie zbliża się wielka asteroida, wskutek czego wiele naszych problemów może rozstrzygnąć się w całkiem innych kategoriach. Ciekawe, gdzie ta asteroida uderzy – powiadają, że pod Rogowem, bo tam jest najwięcej katastrof.
Zanim to jednak nastąpi, zwróćmy uwagę, że mimo wielkich zmian, jakie przyniosła ze sobą transformacja ustrojowa, kontynuacja jest większa, niż mogłoby się wydawać. Weźmy dla przykładu taką aferę „Żelazo”. Wprawdzie Biuro Polityczne KC PZPR zdymisjonowało pod tym pretekstem generała Mirosława Milewskiego ze wszystkich funkcji partyjnych i państwowych, ale jednocześnie zabroniło niezależnej prokuraturze wszczynania w tej sprawie śledztwa. I chociaż w „Wolnej Polsce” afera „Żelazo” jeszcze się nie przedawniła, żaden z prokuratorów generalnych – ministrów sprawiedliwości, nie odważył się podważyć tamtej decyzji Biura Politycznego. Ale to jeszcze nic w porównaniu z telewizją. To jest – oczywiście obok bezpieki, która nie zmieniła się od tamtych czasów ani na jotę i nadal pasożytuje na państwie i jego obywatelach – jedyna instytucja, która od czasów komunistycznych nie tylko nic się nie zmieniła, ale nawet jakby się pogorszyła. Nadal bowiem przypomina sforę psów gończych, którą szczwacze doświadczeni co i rusz szczują na upatrzonego.
Trudno się temu dziwić, bo akurat tam najbardziej chyba widoczne jest dziedziczenie pozycji społecznej z pokolenia na pokolenie. Co gorsza, wygląda na to, że kolejne pokolenia dziedziczące tę społeczną pozycję są coraz głupsze. To też stosunkowo łatwo wytłumaczyć, bo o ile pierwsze pokolenie musiało jednak tak czy owak wygrać w wyścigu szczurów („mordem i smrodem pozycje zdobywa i z cielska potwora łapami wyrywa złotą juchą ociekające, wrące szczurami i wszami pieniądze i żre i chłepce wydarte kawały, aż ryczy ze śmiechu Odwłok Wspaniały, kipiący bezmiarem metalu”), to kolejne pokolenia już niczego udowadniać nie muszą. Po prostu wystarczy że urodzą się w starej, albo dla odmiany – świętej rodzinie, między którymi w miarę postępów socjaliz…, to znaczy pardon – oczywiście w miarę postępów transformacji ustrojowej różnica coraz bardziej się zaciera. Widać to przede wszystkim w dziedzinie przemysłu rozrywkowego, w którym chałturnicy już nawet nie fatygują się, by stworzyć jakieś pozory.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. Hartman zasugerował, że Tusk
Hartman zasugerował, że Tusk stał przy Olszewskim, a Kaczyński chciał go odwołać! W końcu przyznał, że to nieprawda
— napisał na Facebooku prof. Jan Hartman. Do swojego posta zamieścił
archiwalne zdjęcie z Sejmu, na którym Jarosław Kaczyński podnosi rękę
w górę, co oznacza najpewniej głosowanie „za” w jakiejś sprawie,
natomiast Donald Tusk tego nie robi. Nie wiadomo jednak, o jakie
głosowanie chodzi - Hartman przypisał ten obrazek głosowaniu
za odwołaniem rządu Jana Olszewskiego.
Swoje oburzenie kłamliwą
narracją Hartmana wyraziło wielu internautów, a także… autor
wspomnianego zdjęcia, Andrzej Hrechorowicz, posiadający do niego prawa.
— napisał na Twitterze Andrzej Hrechorowicz.
Po fali krytyki Hartman usunął swój post, ale dodał kolejny, zamieszczając również to zdjęcie.
— napisał na Facebooku Hartman.
Niestety nie przeprosił za to, że zamieścił w internecie nieprawdziwą
informację, wprowadzając w błąd wiele osób. Mało tego, dalej eksponuje
wspomniane zdjęcie, być może licząc na to, że niektóre osoby mimo
wszystko uwierzą w kłamliwą narrację.
>
Ciekawe, czy Hartman zastosuje się do prośby autora zdjęcia i po prostu usunie swój post, w którym jest ono zamieszczone?
as/Facebook/Twitter
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
57. Premier Morawiecki: Losy III
Premier Morawiecki: Losy III RP mogły potoczyć się o wiele lepiej, gdyby rząd Olszewskiego mógł realizować ideały "Solidarności"
1988 SB aresztowała także Andrzeja Kołodzieja. Przygotowywano im proces,
który zapowiadał się groźnie. (…) Obrońcą mojego ojca i Andrzeja został
wtedy Jan Olszewski. Już pierwsze spotkania z panem mecenasem
podziałały na nas bardzo uspokajająco. Od pierwszego spotkania było dla
nas jasne, że Jan Olszewski zawsze dobrze wie, co mówi— powiedział w rozmowie z wp.pl premier Mateusz Morawiecki, wspominając
zmarłego premiera Jana Olszewskiego, z którym przez lata współpracował
jego ojciec, Kornel Morawiecki.
Premier przypomniał, że wojskowe służby spreparowały rzekomy
transport broni, amunicji, materiałów wybuchowych, które rzekomo miała
przejąć Solidarność Walcząca.
— mówił premier Morawiecki, dodając, że sytuacja była dla jego rodziny i znajomych przerażająca.
Uspokoiło ich to, że obrońcą został właśnie Jan Olszewski.
— wspominał premier.
Dodał, że to właśnie e w tamtym czasie bywał w domu u mecenasa Olszewskiego.
— zwrócił uwagę Mateusz Morawiecki.
Szef rządu wspominał również jedno ze spotkań z mec. Olszewski, które - jak przyznał - przyniosło jego rodzinie wielką ulgę.
— powiedział.
Premier przyznał, że decyzję o tym, że premierem został właśnie Jan Olszewski przyjęli z ogromnymi nadziejami.
— ocenił premier Morawiecki.
— podkreślił premier Mateusz Morawiecki.
Polacy
pamiętają o śp. Janie Olszewskim. Coraz więcej wpisów w księdze
kondolencyjnej wystawionej w Kancelarii Premiera. „Obyśmy mieli więcej
ludzi takiej klasy”
Kompromitacja! Lewandowski kwestionuje, że rząd Olszewskiego był pierwszym niekomunistycznym. Wszystko wyjaśnili mu internauci
wkt/wp.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
58. Jan Olszewski
Jan Olszewski (1930–2019)
Jan Olszewski
urodził się 20 sierpnia 1930 r. w rodzinie kolejarskiej. Mieszkał na
warszawskim Bródnie. Jego dom rodzinny był związany z polską tradycją
niepodległościową. Stryjeczny brat matki Stefan Okrzeja tworzył
Organizację Bojową PPS. Stracony z wyroku władz carskich na stokach
Cytadeli w 1905 r., stał się symbolem walki o sprawę narodową i
robotniczą. Drugi stryjeczny brat matki – także Stefan – porucznik pilot
Wojska Polskiego – poległ w 1939 r. podczas bitwy powietrznej o
Warszawę. W okresie okupacji w domu Jana Olszewskiego znajdował się
lokal konspiracyjny. Był harcerzem Szarych Szeregów. W Powstaniu
Warszawskim miał pełnić funkcję łącznika, ale szybkie zakończenie walk
na Pradze pozbawiło go możliwości czynnego udziału. Po wkroczeniu
Sowietów do Polski przez rok uczestniczył w antykomunistycznej
konspiracji. Następnie działał w młodzieżowym kole Polskiego Stronnictwa
Ludowego, partii skupiającej wtedy wszystkie siły opozycyjne wobec
komunistów.
W latach 1949-1953 studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Brał
udział w półjawnym seminarium z kryminologii prof. Stanisława Batawii.
Od 1955 r. do 1957 r. należał do zespołu „Po prostu” – tygodnika
studentów i młodej inteligencji, który stał się symbolem polskiej
„odwilży”. Był współautorem tekstu „Na spotkanie ludziom z AK”,
domagającego się przywrócenia czci żołnierzom Armii Krajowej. Później
wchodził do Zarządu Klubu Krzywego Koła, będącego przez kilka lat, do
1962 r. miejscem nieskrępowanej dyskusji intelektualnej. W 1962 r.
rozpoczął praktykę adwokacką. Bronił w najgłośniejszych procesach
politycznych lat 60., 70. i 80. Karany dyscyplinarnie, pozbawiony
okresowo możliwości wykonywania zawodu. W latach 70. był inicjatorem,
współautorem i sygnatariuszem publicznych wystąpień przeciwko władzom
komunistycznym, w tym najbardziej znanego Listu 59, przeciwko planowanym
zmianom w Konstytucji PRL. W 1976 r. współtworzył w pełni
zakonspirowane Polskie Porozumienie Niepodległościowe, działające na
rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości. Napisał jedną z
najważniejszych publikacji drugiego obiegu wydawniczego – poradnik
„Obywatel a Służba Bezpieczeństwa”. W 1976 r. należał do współtwórców
Komitetu Obrony Robotników (później Komitetu Samoobrony Społecznej
„KOR”), uczestniczył w redagowaniu dokumentu założycielskiego „Apelu do
społeczeństwa i władz PRL”. Był współautorem statutu dla wolnych
związków zawodowych, które przybrały po Sierpniu ’80 postać
„Solidarności”. Na posiedzeniu przedstawicieli załóg robotniczych 17
września 1980 r. przekonał zebranych do przyjęcia formuły jednego
ogólnopolskiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego NSZZ
„Solidarność”. Współprowadził postępowanie rejestracyjne „Solidarności” i
„Solidarności” Rolników Indywidualnych. Był doradcą Krajowej Komisji
Porozumiewawczej/Komisji Krajowej „Solidarności” NSZZ „Solidarność” i
Regionu Mazowsze.
Po ogłoszeniu stanu wojennego pełnił funkcję doradcy w Sekretariacie
Episkopatu Polski. Występował jako oskarżyciel posiłkowy w procesie
morderców ks. Jerzego Popiełuszki. W 1988 r. współtworzył Komitet
Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” Lechu Wałęsie.
Opowiadał się przeciwko dążeniu do porozumienia z komunistami. Odmówił
objęcia z ramienia tzw. strony społecznej stanowiska przewodniczącego
„podstolika” do spraw reformy prawa i sądów przy „okrągłym stole”.
W pierwszych wolnych wyborach parlamentarnych 27 października 1991 r.
wybrany na posła z listy Porozumienia Obywatelskiego Centrum. 6 grudnia
1991 r. stanął na czele pierwszego niekomunistycznego rządu odrodzonej
Polski. Premier Jan Olszewski przeciwstawił się nieuczciwej prywatyzacji
polskiego majątku narodowego. Jego rząd zrealizował uchwałę lustracyjną
z 28 maja 1992 r. 4 czerwca 1992 r. został obalony przez obrońców
„okrągłego stołu”. Jan Olszewski był współautorem Obywatelskiego
Projektu Konstytucji RP w 1994 r. W 1995 r. został założycielem Ruchu
Odbudowy Polski. Poseł III i IV kadencji Sejmu. Pełnił funkcję doradcy
prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Działał na rzecz likwidacji Wojskowych
Służb Informacyjnych. 3 maja 2009 r. odznaczony przez prezydenta Lecha
Kaczyńskiego Orderem Orła Białego. Był przywódcą polskiego ruchu
niepodległościowego.
oprac. dr Justyna Błażejowska (Biuro Badań Historycznych IPN)
Fot. Piotr Życieński (IPN)
Rozmowa Barbary Polak z Janem Olszewskim i Wojciechem Roszkowskim – „Biuletyn IPN" (nr 10/2006)
Fragmenty wspomnień Jana Olszewskiego, opracowane przez dr Justynę Błażejowską (Biuro Badań Historycznych IPN):
http://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/65641,Jan-Olszewski-19302019.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
59. Dulkiewicz zdradza plan
Dulkiewicz zdradza plan obchodów 30. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r.: Dziesięciodniowe święto, wiec i przemowy Wałęsy i Tuska
samorządach będą spięte jedną klamrą, czyli tym samym znakiem graficznym
- zapowiedziała w poniedziałek prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Jak podkreśliła, to samorządy kontynuują dziś myśl Obywatelskiego
Klubu Parlamentarnego.
W poniedziałek w Warszawie odbyło się kolejne posiedzeniu komitetu
organizacyjnego jubileuszu 30. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r.,
której główne obchody odbędą się w Gdańsku.
Na konferencji
po posiedzeniu komitetu organizacyjnego Dulkiewicz poinformowała,
że w spotkaniu wzięli uczestniczyli Janusz Steinhoff i Henryk Wujec,
którzy po czerwcowych wyborach 1989 r. weszli do OKP. „Dla nas szalenie
istotne jest to, że kontynuatorami myśli OKP są właśnie dzisiaj
samorządy” - podkreśliła prezydent Gdańska.
—powiedziała.
Znak ten - dodała Dulkiewicz - nawiązuje do loga „Solidarności”
i plakatów wyborczych z 1989 r., a zaprojektował je twórca legendarnego
znaku „Solidarności” Jerzy Janiszewski.
Prezydent stolicy Rafał
Trzaskowski zapowiedział, że zaproszenia na główne uroczystości, które
odbędą się w Gdańsku, zostaną wysłane do wszystkich.
—dodał. Jak mówił, organizatorzy uroczystości chcą zaprosić do komitetu honorowego wszystkich uczestników obrad Okrągłego Stołu.
Dulkiewicz powiedziała PAP, że od 1 do 11 czerwca w Gdańsku będzie
trwało „Święto Wolności i Solidarności”. Program święta - jak przekazała
- wypełnią różne wydarzenia dla rodzin, naukowców, historyków, dla
uczestników wydarzeń sprzed 30 lat oraz dla organizacji pozarządowych.
Poinformowała,
że 4 czerwca, o godz. 12 na gdańskim Placu Solidarności odśpiewany
zostanie hymn Polski, a także podpisana „Deklaracja
Wolności i Solidarności”.
—poinformowała prezydent Gdańska.
Dodała, że 3 i 4 czerwca w Europejskim Centrum Solidarności będzie trwało forum obywatelskie.
—zapewniła Dulkiewicz.
Steinhoff
na konferencji powiedział, że większość z osób, które zakładały OKP
i dożyły dzisiejszych czasów jest bardzo dumnych z ostatnich 30 lat
historii Polski i jej miejsca w Europie i na świecie.
—stwierdził Steinhoff.
Na konferencji
Dulkiewicz przekazała, że na spotkaniu w stolicy, prezydenci miast
rozmawiali również o przypadającej w tym roku 15. rocznicy wejścia
Polski do UE, zapowiedziała, że samorządowy będą koordynowali swoje
działania i kampanię promocyjną z tej okazji.
W poniedziałek
prezydenci miast, którzy zebrali się w Warszawie, wybrali też nowy
zarząd Unii Metropolii Polskich z prezydentem Białegostoku Tadeuszem
Truskolaskim na czele.
Prezydenci zrzeszeni w Unii przyjęli również apel o wysoką frekwencję w nachodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego.
—napisano
w apelu podpisanym przez 12 prezydentów największych polskich miast.
Podkreślili, że ich apel jest wolny od jakiejkolwiek
afiliacji politycznej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
60. Ostry spór Dulkiewicz z
Ostry spór Dulkiewicz z wojewodą z PiS o 4 czerwca. "Nie uznaję tej decyzji, jej po prostu nie ma"
Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zaapelowała w piątek do wojewody
pomorskiego Dariusza Drelicha o uchylenie decyzji pozwalającej komisji
zakładowej NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej na przeprowadzenie
cyklicznego zgromadzenia 4 czerwca.
Śpiewak atakuje "Solidarność"! "Stała się partią polityczną o poglądach
nacjonalistycznych, antywolnościowych w dużej mierze"
W programie „Fakty po Faktach” (TVN24) prezydent Gdańska
Aleksandra Dulkiewicz, prof. Paweł Śpiewak i prof. i Tomasz Nałęcz
wypowiadali się na temat obchodów kolejnej rocznicy wyborów 4 czerwca.
Nie zabrakło krytyki PiS i obecnych władz „Solidarności”.
— mówiła Aleksandra Dulkiewicz.
— stwierdził z kolei prof. Paweł Śpiewak.
Prof.
Tomasz Nałęcz oburzył się, że w poprzednich latach politycy PiS nie
czcili wyborów z 4 czerwca 1989 roku jako wielkiego wydarzenia.
— powiedział.
Jak
widać, przedstawiciele lewicowo-liberalnych elit nie mogą pogodzić się
z tym, że niektóre środowiska w Polsce mogą oceniać takie wydarzenia jak
wybory z 4 czerwca 1989 roku w inny sposób niż oni.
as/TVN24
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
61. Po kolejnych czterech latach
Przypadające w 2019 r. wybory są równie ważne jak te w 1989 r., a może nawet ważniejsze – mobilizuje swój elektorat opozycja. I z jej punktu widzenia rzeczywiście są ważniejsze. Cztery lata rządów PiS oznaczają dla elit III RP duży szok, ale nie wiążą się jeszcze z takimi zmianami instytucjonalnymi i świadomościowymi, żeby ich skutków nie dało się odwrócić. Prawie wszystko wciąż da się odwrócić. I da się wytłumaczyć głównym beneficjantom III RP, że ich ograniczone przez cztery lata przywileje materialne, społeczne, towarzyskie, dotyczące hierarchii społecznej czy hierarchii prestiżu tylko uległy zamrożeniu bądź się trochę zdewaluowały, choć też bez przesady, skoro w wielu dziedzinach, np. finansach, mediach, nauce czy kulturze wciąż mają się znakomicie. Ale wystarczy rok, a może nawet mniej, żeby wszystko było po staremu. Dopiero druga kadencja rządów zjednoczonej prawicy jest wielkim zagrożeniem, gdyż zmiany instytucjonalne będą bardzo trudne do cofnięcia, zaś hibernacja przywilejów, statusu i hierarchii może się zamienić w skamielinę. Dopiero druga kadencja zjednoczonej prawicy jest zatem realnie niebezpieczna dla elit III RP i generalnie dla rzeczywistości pookrągłostołowej.
Nie jest absolutnie przypadkiem zdominowanie narracji opozycji przez zapowiedzi zemsty, żądzę odwetu, specjalne sądy i procesy (nawiązujące do procesu brzeskiego z lat 1931-1932) czy wreszcie utworzenie dla obecnie rządzących czegoś w rodzaju najpierw twierdzy brzeskiej, a potem „miejsca odosobnienia” w Berezie Kartuskiej. Społeczeństwo zamierza się oswoić z przekonaniem, że tylko tak można się ostatecznie rozprawić z „mordercami demokracji”, bo jeśli nie, powtórzy się sytuacja Republiki Weimarskiej mniej więcej od 1928 r., gdy poprzez wybory nie dało się wyeliminować tych, którzy okazali się jednak „mordercami demokracji”, choć aż do połowy 1933 r. sprawiali wrażenie siły demokratycznej. Otwarcie nie ma jeszcze usprawiedliwienia dla środków nadzwyczajnych w związku z losami Republiki Weimarskiej, ale argument wiszącego nad Polską faszyzmu już o nie zahacza. Poza tym „reductio ad Hitlerum” jest jeszcze wciąż argumentem ze zbyt grubej rury (i jest podszyte obawą zadziałania prawa Godwina), choć postępuje oswajanie z taką narracją i argumentacją. Dlatego na razie pojawiła się redukcja do komunizmu, w wersji tużpowojennej, z czego bardzo chętnie korzystają np. prof. Jadwiga Staniszkis oraz reżyser Agnieszka Holland.
Redukcja do faszyzmu albo tużpowojennego komunizmu ma usprawiedliwiać środki nadzwyczajne wobec demokratycznie wyłonionej władzy zjednoczonej prawicy. Może i wyłoniła się ona demokratycznie, ale zmierza do najgorszego, o czym mają przekonywać działania Komisji Europejskiej związane z uruchomieniem procedury z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej, kolejne sprawy w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej czy działania Komisji Weneckiej. To wszystko nie pojawiło się przypadkowo, lecz jest elementem delegitymizacji rządów zjednoczonej prawicy prowadzonej przez opozycję na zewnątrz i wzmacnianej przez kanonadę mediów - zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Ma to być jednocześnie leczenie objawowe i prewencja.
Oczywiście nikt nie wnika w to, że nie chodzi o demokrację, lecz o interesy, przywileje i przewagi establishmentu III RP oraz jego zagranicznych opiekunów i dysponentów (wielkie pieniądze, np. z oszustw VAT gdzieś przecież płynęły). A także o niebezpieczny precedens międzynarodowy. Dlatego nie wolno dać się umocnić demokratycznej władzy PiS i nie wolno pozwolić jej na daleko idące zmiany instytucjonalne. Wybory wyborami, wielkie koalicje wielkimi koalicjami, ale powinien jeszcze istnieć katalog środków nadzwyczajnych, właśnie takich jak procesy pokazowe i „miejsca odosobnienia”. To jest ta rezerwa strategiczna „prawdziwych demokratów”. Coraz bardziej otwarcie wskazuje się na konieczność nadzwyczajnej obrony demokracji właśnie dlatego, że opozycja oraz jej zagraniczni opiekunowie i mocodawcy mogą sobie nie poradzić demokratycznymi metodami, a poradzić sobie trzeba. Dlatego obserwujemy takie wzmożenie i przypisywanie tak wielkiej roli wyborom w 2019 r., w tym lekceważonym dotychczas wyborom europejskim (frekwencja w 2014 r. w wyborach do PE wyniosła 23,83 proc., pięć lat wcześniej 24,53 proc., zaś w 2004 r. zaledwie 20,87 proc.). A już jesienne wybory parlamentarne są walką o wszystko, na śmierć i życie. Przede wszystkim dlatego, że są wojną o przetrwanie Republiki Okrągłego Stołu. Wybory 4 czerwca 1989 r. były mniej przełomowe dla Republiki Okrągłego Stołu niż mogą być te do Sejmu i Senatu jesienią 2019 r. To dopiero one zagrażają bowiem istnieniu tej republiki. Po wyborach w 2015 r. ta republika została znacząco osłabiona, ale wciąż ma możliwości podniesienia się i utrwalenia. Po kolejnych czterech latach rządów zjednoczonej prawicy będzie już raczej nie do uratowania. A wraz z nią jej interesy, przywileje, przewagi i hierarchie.
Dla komunistów wybory 4 czerwca 1989 r. były ważne, gdyż tracili monopol władzy, ale nie były dla nich szokiem. Co najmniej od 1987 r. przygotowywali się przecież do podzielenia władzą, a w związku z tym tworzyli przyczółki w biznesie i finansach oraz załatwiali możliwość utrzymania kontroli w wojsku, policji, tajnych służbach, sądach, prokuraturze, mediach, nauce, kulturze, w dystrybucji prestiżu, stowarzyszeniach czy fundacjach. Nie był to przy tym żaden wynalazek polskich komunistów pragmatyków, lecz ówczesna linia Moskwy. Nieprzypadkowo bratnie państwa, partie i służby objeżdżał wtedy szef KGB Władimir Kriuczkow (szefem sowieckiej kompartii był już wtedy Michaił Gorbaczow) i z najbystrzejszą częścią komunistów, czyli wybranymi ludźmi tajnych służb omawiał sposoby zabezpieczenia interesów starego systemu w razie konieczności zawarcia kompromisu z nowymi siłami, a nawet oddania im władzy. Nieprzypadkowo w wielkim tempie zaczęły zaraz potem powstawać tzw. firmy polonijne, w ogromnej większości bazujące na kapitale tajnych służb i kontrolowane przez oficerów tych służb (głównie wojskowych). Nieprzypadkowo kilka miesięcy przed czerwcowymi wyborami powstał Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, który poza celami statutowymi dostarczał kapitału dla przedsięwzięć, które najbystrzejsi towarzysze z PZPR i tajnych służb omawiali z Władimirem Kriuczkowem, z różnymi specami bezpośrednio ze służb tajnych ZSRS, jak i z wydziału zagranicznego sowieckiej kompartii. I jak się potem okazało, towarzysze znakomicie się przygotowali do tzw. transformacji ustrojowej.
W miarę istnienia III RP w stare postkomunistyczne układy weszli nowi ludzie i nowe siły, głównie z Zachodu, choć wiele śladów z owego Zachodu prowadzi na Wschód lub się miesza ze wschodnimi tropami (tzw. działanie pod obca flagą). Ewoluował także pookrągłostołowy establishment w Polsce, choć jego postkomunistyczny rdzeń większych krzywd nie doznał. Interesy, przywileje i hierarchie zostały na nowo zdefiniowane oraz otrzymały ochronę międzynarodowych instytucji (w tym Komisji Europejskiej i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej), a także zagranicznych mediów oraz ich polskich filii. I wszystko by się świetnie toczyło, gdyby nie historyczny wybryk w postaci zwycięstwa najpierw PiS i Lecha Kaczyńskiego, a potem Andrzeja Dudy i zjednoczonej prawicy. Z tą pierwszą „anomalią” udało się jakoś poradzić, ta druga jest trudniejsza do zwalczenia, gdyż wyciągnęła wnioski z przeszłości. Ale jest oczywiste, że w 2019 i 2020 r. za wszelką cenę trzeba ową „anomalię” wyprostować. I właśnie obserwujemy próby jej prostowania. A że chodzi o walkę na śmierć i życie, to i prostowanie zaczęło być brutalne.
autor: Stanisław Janecki
Wałęsa gra na podział Polaków 4 czerwca?! "Zaproponuję
spotkanie dwóch 'Solidarności' na placu naszej "S". Policzymy się, ja
poprowadzę"
organizowanych przez "Solidarność" obchodów rocznicy 4 czerwca, woli
przeciwstawiać obecną
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
62. 4 czerwca uroczyste
wszystkich senatorów. O tym, że organizujemy wtedy uroczyste posiedzenie
Senatu informowaliśmy senatorów, także PO, w grudniu, może nawet w
listopadzie – powiedział Karczewski w Polsat News. Jak poinformował, w
czasie tego posiedzenia zaplanowano przemówienia prezydenta Andrzeja
Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego.
Marszałek Senatu zaznaczył, że uroczystość odbędzie się w Sali
Kolumnowej, zatem – jak zauważył – nie starczy miejsca dla wszystkich
osób, które można by na nią zaprosić.
Pytany, czy nie jest to przeciwwaga dla uroczystości organizowanych tego
dnia w Gdańsku, Karczewski powiedział, że senacka uroczystość była
planowana od dawna.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
63. Co Dulkiewicz szykuje na
to główne wydarzenia tworzące program Święta Wolności i Solidarności,
które odbędzie się w dniach 1-11 czerwca w Gdańsku. Ponad 100 imprez
będzie zorganizowanych w 13 miejscach w centrum miasta.
Wstępny program Święta Wolności i Solidarności, organizowanych dla
uczczenia 30. rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce,
przedstawiono w poniedziałek na konferencji prasowej w Europejskim
Centrum Solidarności. Szczegóły nt. planowanych imprez będą prezentowane
w maju na kolejnych czterech konferencjach prasowych.
— zadeklarowała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Podkreśliła, że drugą ideą, jaka przyświeca Świętu Wolności i Solidarności jest wspólnota.
— wyjaśniła Dulkiewicz.
W ramach
Święta Wolności i Solidarności przed siedzibą ECS na olbrzymim placu
o powierzchni ponad trzech hektarów powstanie strefa społeczna
i kino plenerowe.
— powiedział prezes Fundacji Gdańskiej, Jacek Bendykowski.
W strefie społecznej stanie od 6 do 10 dużych hal namiotowych.
— zapewnił Bendykowski.
Organizacje
pozarządowe, które chciałyby tworzyć program strefy społecznej mogą
w tej sprawie aplikować do 10 maja na uruchomionej w poniedziałek
stronie internetowej Święta Wolności i Solidarności www.2019gdansk.pl.
Kapituła wyłoni następnie najlepsze propozycje. Organizacje pozarządowe
mogą też liczyć na granty: dla organizacji spoza Pomorza - 3 tys.
zł oraz 1000 zł dla podmiotów z woj. pomorskiego.
Dyrektor
Europejskiego Centrum Solidarności Basil Kerski zapowiedział,
że w siedzibie ECS 3 i 4 czerwca podczas Międzynarodowego Forum
Obywatelskim zorganizowanych zostanie ok. 10 debat. W dyskusjach weźmie
udział kilkudziesięciu intelektualistów i działaczy
obywatelskich z 14 państw.
Pod koniec maja w ramach akcji
„Ubieramy miasto” w kilka punktach w Gdańsku rozdawane będą mieszkańcom
flagi ze znakiem graficznym Święta Wolności i Solidarności,
zaprojektowanym przez twórcę logo Solidarności Jerzego Janiszewskiego.
Wśród
wielu imprez 4 czerwca o godz. 12 na scenie przed budynkiem ECS
planowane jest wspólne odśpiewanie „Mazurka Dąbrowskiego”, proklamacja
Deklaracji Wolności i Solidarności, wspólne zdjęcie i degustacja tortu
z okazji 30. urodzin polskiej demokracji. Tego samego dnia o godz.
17.30 na Długim Targu odbędzie się wiec z udziałem gości specjalnych
Święta Wolności i Solidarności oraz odegranie hymnu Europy.
kpc/PAP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. Duda jak Komorowski
4 czerwca świętem państwowym? Prezydent Duda: To było wielkie zwycięstwo. To sprawa do rozważenia
pytany, czy 4 czerwca powinien być świętem państwowym. Jeśli większość
posłów i senatorów chciałaby, żeby to było święto państwowe, ja byłbym
gotów podjąć taką inicjatywę - zadeklarował prezydent.
Prezydent w czwartek w TVN 24 był pytany o wyborów do tzw. Sejmu
kontraktowego z 4 czerwca 1989 r.; w tym roku przypada 30. rocznica tych
wyborów. W ocenie Dudy 4 czerwca to bardzo ważny dzień
w historii Polski.
—powiedział Duda.
Jak
zaznaczył, mimo że wybory 4 czerwca 1989 r. nie były w pełni wolne,
to przede wszystkim Polacy poszli wtedy do urn i - jak mówił -
„powiedzieli komunistom, a więc także i tamtemu ustrojowi: +nie+”.
—podkreślił prezydent.
Na pytanie, czy 4 czerwca powinien być świętem państwowym, Andrzej Duda odpowiedział: „Nie wiem, sprawa jest do rozważenia”.
—zadeklarował prezydent.
Zdaniem Dudy wielu ludzi na świecie uważa, że zwycięstwo nad komunizmem rozpoczęło się od upadku muru berlińskiego.
—zauważył.
—ocenił prezydent.
Na pytanie, gdzie będzie świętował 30. rocznicę wyborów 4 czerwca, Duda odpowiedział, że jest zaproszony do Senatu.
—powiedział.
Wspominał
też, jak 4 czerwca 1989 roku stał z przyjaciółmi pod komisją wyborczą
na ul. Krowoderskiej w Krakowie w koszulce „Głosuj na Jana Rokitę”.
—opowiadał.
Prezydent
zapytany też został, czy nie jest to „porażką”, że 30. rocznica wyborów
nie będzie obchodzona wspólnie. Jego zdaniem jest to ”świadectwo
naszych czasów”. Oddzielne obchody są też według prezydenta trochę
smutne dla tych, którzy mają takie wspomnienia, jak on.
Duda podkreślił, że wówczas – jako 17-letni chłopak – nie miał pojęcia, „że w obozie Solidarności są jakiekolwiek różnice”.
—przyznał.
—powiedział prezydent.
—dodał Duda. jak zaznaczył, spór jest jednak naturą demokracji.
—wskazał.
—zaapelował prezydent.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
65. 4 czerwca – Dzień konfidenta.
4 czerwca – Dzień konfidenta. Stanisław Michalkiewicz ostro o „rocznicy odzyskania wolności”
Publicysta „Najwyższego Czasu!” Stanisław Michalkiewicz
od lat powtarza to samo na temat wydarzeń z 4 czerwca 1989 roku. W
związku z trwającymi obchodami 30-lecia tzw. odzyskania wolności, warto
przypomnieć słowa Michalkiewicza z Telewizji TRWAM.
– 4 czerwca żadnych wolnych wyborów w Polsce nie było. Jak
pamiętamy strona społeczna, zdominowana przez lewicę laicką, a więc
dawnych stalinowców, dostała zaledwie 35 procent, podczas gdy strona
rządowa przyznała sobie 65 procent. Mówienie w tej sytuacji o wolnych
wyborach zakrawa na kpinę – mówił.
– W dodatku głosujący obywatele, którzy myśleli, że to wszystko
naprawdę, wycieli listę krajową, na której partia umieściła swoich
faworytów. Wówczas gen. Kiszczak zagroził, że te całe wybory rozgoni. Na
takie dictum znany z postawy służebnej Tadeusz Mazowiecki oświadczył,
że umów należy dotrzymywać – dodawał publicysta.
– Nie miał na myśli umowy z wyborcami, tylko z gen. Kiszczakiem. W
rezultacie rada państwa w trakcie wyborów zmieniła ordynację i w ten
sposób pozory zostały uratowane. Tym pozorom nadano rangę upadku
komunizmu, a najzabawniejszym tego dowodem był wybór tych upadłych
komunistów gen. Jaruzelskiego na Prezydenta Wolnej Polski – przypomniał.
– W tej sytuacji 4 czerwca nie może być żadnym świętem wolności, a co najwyżej dniem Konfidenta – podkreślił Michalkiewicz.
M. Morawiecki: Wybory z 4 czerwca 1989 roku były ważnym krokiem ku wolności
Wybory z 4 czerwca 1989 roku były niezwykle ważnym krokiem ku
wolności, ku pełni wolnym wyborom – powiedział premier Mateusz
Morawiecki.
„Nocna zmiana” – 27 lat temu odwołano rząd Jana Olszewskiego
27 lat temu, wieczorem 4 czerwca 1992 r., upadł pierwszy po II
wojnie światowej rząd wyłoniony przez Sejm po całkowicie wolnych
wyborach. Bezpośrednią przyczyną jego odwołania była sprawa lustracji
życia publicznego. O jego upadku zdecydowały również podziały w
środowisku „Solidarności”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
66. Tusk o porozumieniu w
Tusk
o porozumieniu w Magdalence: Kaczyńskiego teraz na tych zdjęciach nie
ma, ale uwierzcie mi, ja widziałem te prawdziwe zdjęcia
w najbliższych miesiącach odnaleźć w sobie gotowość, nie tylko do
odwagi i determinacji, ale także do dobrych pomysłów - powiedział we
wtorek przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Nie można dać się
ograć, nawet jeśli pierwszy mecz się przegrało - dodał.
Wałęsa: Nie mogę pozwolić na to, aby naszą walkę, nasze efekty, paru ludzi zniszczyło
zadaniem jest inaczej zorganizować społeczeństwa; jesteśmy w stanie
zaproponować Gdańskowi, Polsce, Europie rozwiązania, które będą pasowały
do dzisiejszych czasów; ja do tego was bardzo namawiam - mówił b.
prezydent Lech Wałęsa podczas wiecu w 30. rocznicę wyborów 4 czerwca
1989 roku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
67. Świętowanie 4 czerwca
Świętowanie 4 czerwca przypomina mi syndrom sztokholmski. Ale przecież wielu z tych z ludzi ma mentalność niewolnika... Komuna i "odpowiedzialna nibyopozycja" świętują obalenie komuny (nominalne oczywiście). Paradne i przypomina jakieś abstrakcyjne odjazdy po pigułach ;)
Historia zatoczyła koło.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
68. @Unicorn
Nawet aktorka Krystyna Janda pomyliła w Gdańsku role. 4 czerwca miało być wzniośle, wyszło groteskowo
federację samorządów, czyli Związek Antypaństwowych
Republik Wielkomiejskich.
Wszystko, co działo się 4 czerwca w Gdańsku ocierało się
o groteskę. Można było bowiem odnieść wrażenie, że uczestnicy przenieśli
się w czasie i przestrzeni do jakiejś Nibylandii. A poza
deklaracjami (nie wprost oczywiście) prezydentów miast, że polskie
państwo ich nie interesuje, mieliśmy pokaz pychy właścicieli III RP,
z Lechem Wałęsą, Aleksandrem Kwaśniewskim i Bronisławem Komorowskim
na czele. Nie wiem, po co tym właścicielom była potrzebna jakakolwiek
publiczność, chyba że jako tło. Przecież znakomicie się czuli we własnym
gronie, na różne sposoby uzasadniając swoje prawa własności do III RP.
Oni, czyli emerytowany establishment III RP, prezydenci miast z Frontu
Antypisowskiego, dawni związkowi bonzowie oraz ich wybrani, nadworni
celebryci, nabyli wyłączne prawo własności do III RP i nikomu go nie
oddadzą. Szczególnie musiało to zainteresować młodych, dla których
właściciele III RP nie widzą ani miejsca, ani potrzeby, żeby się ich
losem przejmować. Oni i ich rodziny się urządzili, a reszta niech
spada na drzewo.
W Gdańsku nie zabrakło też aktów strzelistych, czyli przede wszystkim „Deklaracji Wolności i Solidarności”.
Ale Pierwsza Męczennica III RP, aktorka Krystyna Janda, przeczytała
ją tak, że trudno było stłumić śmiech, choć starała się być podniosła
i poważna niczym Wojciech Jaruzelski ogłaszający wprowadzenie stanu
wojennego – stąd zapewne duże ciemne okulary. Już początek był śmieszny,
bowiem 4 czerwca 1989 r. nie było „narodzin wolnej Polski”, a wręcz
było do tego bardzo daleko. W dodatku Krystyna Janda wystąpiła jako „my,
obywatele Rzeczpospolitej”. Nic dziwnego, że z takiej pozycji łączyła
się „w nadziei na odnowę życia publicznego w naszej Ojczyźnie”
i opowiadała się „po stronie tradycji demokratycznych, wolnych
od fanatyzmu narodowego czy wyznaniowego”.
Wydarzenia 4 czerwca w Gdańsku były jak przedstawienie
w warszawskim Teatrze Powszechnym, który mało się zajmuje ostatnio
sztuką, a dużo tworzeniem alternatywnej rzeczywistości. Wszyscy
tam, na czele z Lechem Wałęsą i Aleksandrą Dulkiewicz, odgrywali jakieś
role, przekonani, że występują w „Kordianie”, Nie-Boskiej komedii” czy
„Weselu”, a układało się to w „Policję” Sławomira Mrożka (kto nie
pamięta, może zajrzeć do streszczenia).
Premier o kabarecie opozycji w Gdańsku: Żonglowanie słowami wolność i solidarność uważam za dość nieuprawnione
Szef rządu pytany o incydent w Gdańsku, gdzie zaczepiła go na ulicy prezydent Dulkiewicz, powiedział:
Pytany o uroczystości w Gdańsku i 30. rocznicę wyborów 4 czerwca, powiedział:
—podkreślił.
—dodał Prezes Rady Ministrów.
—wskazał premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Dorotą Gawryluk.
—mówił.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl