Dyzio Napieralski spotkał prezydenta Obamę.
O, kurczę, jaki fart! Dyzio jest spryciul. Miał przy sobie taki cwany telefon, którym można robić zdjęcia. Mama mu taki kupiła, jak kiedyś spotkał piosenkarza Krawczyka w Mrzeżynie i nie miał aparatu. Taka okazja mu przeszła koło nosa! Gdyby wtedy miał aparat, mógłby szpanować na całym podwórku. Ale Dyzio uczy się na błędach. Teraz już ma taki cwany aparacik w telefonie i żadna okazja mu nie przepadnie. Więc kiedy natknął się na pana Obamę był cały zwarty i gotowy. Wyjął aparacik i pstryknął parę fotek. Ale szpan! Szeptali mu, żeby tego nie robił, że nie wypada, że robi obciach całej rodzinie. Ale Dyzio wie lepiej. Kto tam będzie kiedyś pamiętał o obciachu, a fotki zostaną. Będzie można wnukom pokazywać. Przecież Dyzio Napieralski wie, że drugi raz w życiu nie będzie miał okazji zobaczyć z bliska prezydenta USA.
I to jedyna optymistyczna pointa tej historii.
- Jacek Świat - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Panie Jacku
było ich dwóch - Napieralski i Nowak. Obaj pstrykali i obaj chyba mieli świadomość, że drugi raz w życiu nie będą mieli okazji zobaczyć z bliska prezydenta USA.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Chwilami się zastanawiam...
Skąd bierze się takie prostactwo na tak wysokich, eksponowanych stanowiskach?
Przypadków jest aż nadto, by je przytaczać.
Reprezentanci narodu.
Koszmar, że narodu polskiego.
Pozdrawiam Panią Marylę i Pana Jacka
3. @Spectrum
Z domu wiele wynosi się ;) Aha...to nie są przedstawiciele narodu a współczesnych, którzy z chęcią zagłosowałiby na Harrego Potter'a, gdyby zechciał kandydować :))) Trzeba byłoby Rowling zapytać, czy Harry nie ma takich planów ;)