Jak Barack Obama protokołem w łeb Komorowskiego i Tuska zdzielił.
Wiadomo, że polszewicka tuba propagandowa od wczoraj egzaltuje się wizytą prezydenta USA w Polsce.
Ale właśnie.
Spytajmy jak Barack Obama traktuje Polskę i czy uznaje, że Polska posiada status państwa.
Prezydent w USA i oczywiście nie tylko tam, jest dla rządu świętością.
Każda wizyta i to niezależnie od tego, czy jest wizytą lokalną, bądź też zagraniczną, jest zabezpieczona przez służby amerykańskie podlegające rządowi z podjęciem najwyższych środków bezpieczeństwa.
Air One jest latajacą twierdzą nie do zdobycia, bowiem samolot amerykańskiego prezydenta jest zawsze eskortowany przez eskadry ultra nowoczesnych myśliwców.
Jego trasa jest śledzona nie tylko przez służby cywilne odpowiedzialne za bezpieczeństwo prezydenta, ale także przez armię i mam tu na myśli lotnictwo, marynarkę wojenną oraz oddziały lądowe.
Prezydent USA jest dla Amerykanów postacią priorytetową.
Rząd amerykański co cztery lata zmienia prezydencką limuzynę, która to z kolei jest naziemną fortecą amerykańskiego prezydenta.
Przypomina ona pojazd Jamesa Bonda.
Limuzyna waży 6.5 tony i dla porównania wspomnę, że najcięższy samochód osobowy, to Rolls Royce Phantom, któego waga wynosi zaledwie 2250kg.
Jedyne okno, które sie otwiera, to szyba po stronie kierowcy, aby ten mógł rozmawiać z agentami secret service.
Każde okno to szyba o trzynastocentymetrowej grubości, oczywiście pancerna.
Caddu One jest hermetycznym pojazdem na wypadek gdyby komuś przyszło do głowy przeprowadzić atak chemiczny na głowę USA.
Drzwi limuzyny ważą tyle, co drzwi Boeninga 747.
Podłoga jest wzmocniona płytą z kevlaru, na wypadek ataku bombowego.
Samochód wyposażony jest w dysze do rozpylania gazu i posiada wyrzutniki granatów dymnych.
To tylko niektóre walory limuzyny, która chroni w tym przypadku Baracka Obamę.
Dzisiaj z niusów możemy się dowiedzieć, jak to szef BOR-u-Janicki, chwali się publicznie, iż współpraca z agentami amerykańskiego secret service przebiega bez zarzutów.
Jawi się pytanie, czy bez zarzutów ten sam szef BOR-u współpracował z lokalną ochroną na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem?
Czy potrafił on zadbać o swojego własnego, polskiego prezydenta i pozostałe 95 osób, równie gorliwie jak w przypadku prezydenta Baracka Obamy?
Przed wizytą w Polsce amerykański prezydent odwiedził także Irlandię, UK oraz Francję.
W Irlandii doszło do pewnego incydentu, gdzie podczas wyjazdu Caddy One, samochód zawiesił się na podwoziu, co spowodowało nieprzewidziane zatrzymanie pojazdu, a fakt ten mógł ułatwić dokonanie zamachu potencjalnym terrorystom.
To zdarzenie było komentowane przez wszystkie media światowe.
Komentowano to zajście również i u nas.
Do najciekawszych opinii należy ta wygłoszona przez pana Jerzego Dziewulskiego-byłego szefa antyterrorystów na łamach "Faktów po faktach" w TVN24.
Otóż pan Dziewulski jednoznacznie stwierdza, że szef ochrony amerykańskiego prezydenta, odpowie za to swoim stanowiskiem.
Dość ciekawa to sugestia zważywszy, że pod Smoleńskiem doszło do śmierci dziewięćdziesięciu sześciu osób z polskim prezydentem na czele i ...
Właśnie i nikt, ani jedna osoba w całym sztabie ludzi odpowiedzialnych za lot rządowego samolotu, nie odpowiedziała za to ani karnie, ani nawet dyscyplinarnie.
Dzisiejsze butne uwagi szefa "borowików" są kpiną rzuconą w twarz Polakom.
Teraz powrócę na moment do Caddi One, bo to własnie limuzyna prezydenta USA mówi nam, że sam Barack Obama niezbyt poważnie traktuje tych, którzy byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo i życie polskiego prezydenta podczas pamiętnego lotu 2 kwietnia 2010.
Protokół amerykański przewiduje zamieszczenie na limuzynie dwóch proporców.
Gdy Barack Obama jest w podróży gdzieś w USA, to jeden z proporców stanowi flaga narodowa USA, natomiast drugi, to proporzec prezydencki.
Kiedy natomiast prezydent USA odwiedza inny kraj, to jednym z proporców nadal pozostaje amerykańska flagą narodową, a drugi natomiast zamieniany jest na flagę kraju, który aktualnie jest odwiedzany przez amerykańskiego prezydenta i tak jest zawsze.
Poniżej przedstawiam zdjęcia, które ewidentnie świadczą o tym, iż podczas wizyty w Polsce, odstąpiono od protokołu i zamiast narodowych barw polskich, na jednej stronie dostrzeżemy prezydencki proporzec.
Jest to zjawisko bez precedensu.
Czy prezydent USA, Barack Obama postrzega Polskę jako twór nie posiadający statusu państwa?
Tego nie wiem, ale jednoznacznie należy stwierdzić, że nie jest to przypadek, iż na prezydenckiej limuzynie nie umieszczono polskich barw narodowych.
- homo polacus - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. "Niektórzy nie chcą, aby
"Niektórzy nie chcą, aby prezydent ich państwa, jego małżonka oraz wybitne osoby ginęły i aby nie wiedzieli co się stało - stwierdził Kaczyński."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Boze.......
kiedy wreszcie Narod Polski zrozumie,ze jest przeznaczony na zaglade ?!
Bl. Janie Pawle II wstaw sie za tym Narodem i Polska by nie zginal.
3. Dobrze, że
drugi proporzec nie był w barwach Izraela.
A to fragment obszernej relacji PAP ze spotkania Obamy pod pomnikiem Bohaterów Getta:
"Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz opowiedziała prezydentowi USA o budowie muzeum. "Powiedziałam prezydentowi Obamie, że budowa muzeum rozpoczęła się dopiero dwa lata temu, chociaż od 20 lat wszyscy myśleli, aby takie muzeum powstało" - powiedziała dziennikarzom. Jak dodała, podkreśliła w czasie rozmowy z Obamą, że jest to muzeum "wspólnego życia Polaków i Żydów przez tysiąc lat, a Holokaust będzie tylko jednym z elementów ekspozycji".
Obiecał przylecieć z córkami na otwarcie Muzeum w 2013 - mamy przed soba
2 lata oczekiwań...
Pan Zdrojewski okreslił budowe muzeum jako wyzwanie dla państwa!
Tak po stronie USA jak i Polski, krótką wizytę prezydenta przygotowywali
nie lada fachowcy od eksponowania interesów mniejszości i nie chodzi tu
oczywiście o Romów...
basket
4. Zastanawiam się czy chcę wyjaśnień
dlaczego ta limuzyna jeździła po polskich ulicach bez polskiej flagi narodowej!!! A może to nie nietakt, tylko taka "cienka aluzja" skierowana do nas, Polaków: " - Uwaga, uwaga!" Może prezydent Barrack Obama który dużo wie i dużo widział, na przykład różne satelitarne zdjęcia, chce n a s w ten sposób uczulić na sytuację naszego nieszczęśliwego kraju (że zacytuję red. S. Michalkiewicza)? Może robi do nas oko: "- Drodzy Polacy, ja też to widzę..." Chyba pozostanę przy tej interpretacji.
5. No, żesz....!
W gadżetach dyplomatycznych nie ma przypadków!
Dreszcze przeleciały mi po plecach - co to ma znaczyć???
Moi mili...wyglada na to, że to wszystko razem - to wcale nie są żarty!
Dla aktualnego, amerykańskiego prezydenta NIE MA JUŻ kraju, którego nazwa brzmi(ała) Polska ???
[afront, policzek wymierzony polskiej wiekszości tubylczej - w postaci obecności Obamy pod pomnikiem...bohaterów getta żydowskiego - a nie pod pomnikiem Powstania Warszawskiego(!) - to przy braku polskiej flagi na samochodzie - taki "miejscowy" koloryt, ot drobiazg...]
Selka
6. @autor
O takim obyczaju nie wiedzialam, a podczas relacji w tv przygladalam sie tym flagom na limuzynie. Nie bylo Polskiej flagi. To i innego rodzaju "pokazowki" wiele wskazuje. Dziekuje za ten wpis. T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.