Media z odsieczą dla Merkel

avatar użytkownika Maryla

Niemcy straszą i ostrzegają rząd Donalda Tuska przed popieraniem polskiej mniejszości

Media z odsieczą dla Merkel


Do walki propagandowej przeciwko jak najbardziej uzasadnionym i słusznym żądaniom Polonii w Niemczech przystąpiły media, które starają się wszystkich przekonać, że nie ma i nigdy nie było w tym kraju polskiej mniejszości.

Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" nie widzi nic złego w tym, że w polsko-niemieckim Traktacie o Dobrym Sąsiedztwie i Przyjaznej Współpracy z 1991 roku występują różnice pomiędzy mniejszością niemiecką w Polsce a Polakami żyjącymi w Niemczech. Gazeta powtarza nieprawdziwe tezy niemieckiego rządu, wspierane ostatnio także przez przedstawicieli niemieckiej mniejszości w Polsce, że polskiej mniejszości w Niemczech po prostu nie ma. Innymi słowy, grupa kilkuset tysięcy osób tworzących uznaną przez wszystkich przedwojenną polską mniejszość narodową ze znanym jej przedstawicielem w pruskim parlamencie Janem Baczewskim na czele rozpłynęła się w powietrzu. "FAZ" straszy, że spór o polską mniejszość kładzie się cieniem na wzajemnej współpracy i na bilansie dwudziestolecia traktatu. Zdaniem gazety, "na polski rząd naciskają prawicowo-narodowa opozycja i polskie stowarzyszenia w Niemczech, których nawet w Niemczech ich rodacy nie biorą poważnie, ale które w Warszawie mają dostęp do najwyższych szczebli rządowych i kościelnych". Dalej "FAZ" ostrzega rząd PO - PSL, żeby nie dał się wykorzystać do tego, aby w wyniku nieupoważnionych żądań zostały ograniczone przywileje niemieckiej mniejszości w Polsce. Dziennik twierdzi, że we wszystkich kwestiach związanych z Polonią polski rząd znajduje się pod bardzo dużym naciskiem narodowo-prawicowej polskiej opozycji z senator Dorotą Arciszewską-Mielewczyk na czele.
Gazeta już w przeszłości straszyła Polaków w sytuacjach, gdy naciskaliśmy, aby strona niemiecka zaczęła wypełniać treść traktatu z 1991 roku. We wrześniu 2006 roku, gdy premier Jarosław Kaczyński upomniał się o prawa dla Polaków mieszkających w Niemczech, gdyż w przeciwnym wypadku należałoby zastanowić się nad cofnięciem przywilejów nadanych na podstawie tego samego traktatu niemieckiej mniejszości w Polsce, "FAZ" kipiał oburzeniem. Natychmiast zacytował ówczesnego szefa CSU w Bundestagu Hartmuta Koschyka, który ostrzegł, że jeżeli Polska ograniczy przywileje niemieckiej mniejszości, to pod znakiem zapytania stanie jej obecność w Unii Europejskiej. Dzisiaj na razie jeszcze nikt nas nie straszy wyrzuceniem z UE, ale być może i do tego dojdzie.

Niemcy łamią prawo międzynarodowe

Zdaniem adwokata Stefana Hambury, który w wielu sprawach reprezentuje polską mniejszość, niemieccy komentatorzy nie zdają sobie sprawy z tego, że niewywiązanie się Niemiec z zobowiązań traktatowych podpisanych dwadzieścia lat temu narusza nie tylko zapisy traktatu, ale również zapisy traktatów unijnych. Na przykład traktat unijny, który mówi, że Unia Europejska opiera się na wartościach poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. - Nikt nie ma chyba wątpliwości, że duża grupa Polaków żyjących w Niemczech należy do mniejszości, bowiem przedwojenna mniejszość polska przecież nie wyparowała - przypomina adwokat. Jeżeli Niemcy nie szanują praw osób należących do polskiej mniejszości, to tym samym bezpośrednio łamią traktat unijny. - Moim zdaniem, w niemieckiej prasie coraz częściej będą pojawiać się podobne artykuły jak w sobotnim "FAZ", bowiem niemieckiemu rządowi nie udało się zniechęcić polskich organizacji do stawiania (zresztą słusznych i uzasadnionych) roszczeń i dlatego z pomocą musiały przyjść media - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Hambura. Dodał, że z tego powodu prasa będzie starała się zdyskredytować polskie żądania. Jego zdaniem, w obecnej patowej sytuacji okrągłego stołu najlepszym rozwiązaniem byłoby nie uleganie niemieckim naciskom, ale stworzenie protokołu rozbieżności i ustanowienie konkretnej mapy drogowej dla dalszych negocjacji.

Prawda o polskiej mniejszości

Polska mniejszość narodowa w Niemczech istniała do 1940 roku, kiedy ówczesny szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego III Rzeszy Herman Goering podpisał rozporządzenie, które spowodowało natychmiastową delegalizację wszystkich organizacji polskich na terytorium Rzeszy i konfiskatę ich mienia, ponadto skutkowało odebraniem statusu mniejszości narodowej, a w konsekwencji doprowadziło do zamykania Polaków w obozach i ich mordowania. Od tego czasu wszystkie niemieckie rządy po prostu uznały, że polska mniejszość narodowa przestała istnieć. Dopiero działania obecnych polskich organizacji w Niemczech spowodowały, iż temat ten ponowie został poruszony. Zdaniem Marka Wójcickiego, przewodniczącego Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła, to nie niemieccy politycy powinni decydować, czy Polacy w Niemczech mają status mniejszości narodowej. - Niech teraz zaczną się na ten temat wypowiadać historycy i naukowcy - wskazuje Wójcicki.
Waldemar Maszewski, Hamburg

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110509&typ=sw&id=sw20.txt

Etykietowanie:

34 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Prof. Krasnodębski: "W

Prof.
Krasnodębski: "W Polakach wygrywa nastawienie na to wszystko, co jest
pozorem. Ten proces jest wręcz pobudzany przez politykę"

"Polska nie potrafi choćby nakłonić Niemiec, przecież naszego
sojusznika, żeby trochę głębiej zakopali rurę z gazem na dnie Bałtyku."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

2. I komu by przeszkadzało

I komu by przeszkadzało żeby...


:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Deżawi

3. Konferencja prasowa o zagrożeniach budowy Gazociągu Północnego

7-05-2011 w Szczecinie, Joachim Brudziński zwołał konferencję prasową o zagrożeniach dla Polski Gazociągu Północnego. Relacjonuje poseł do Parlamentu Europejskiego, Marek Gróbarczyk, były Minister Gospodarki Morskiej [plik .mp3]:


"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Maryla

4. Pojednanie: Köhler, Bartoszewski, Kraszewski w Skierbieszowie

http://miroslawkraszewski.salon24.pl/305093,pojednanie-k-hler-bartoszews...

Dziś rozpoczyna się wizyta byłego Prezydenta RFN Prof. Dr. H. Köhlera wraz z Małżonką. Wizyta odbywa się nie na zaproszenie MSZ, ministra Sikorskiego, lecz na zaproszenie imitatora profesora, Pana Władysława Bartoszewskiego pełniącego jak gdyby funkcję szefa "Oberministerstwa" zajmującego stanowisko Pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów ds. Dialogu Międzynarodowego.

Do obsługi trzydniowej wizyty z kilkoma kulminacyjnymi punktami programu został wyznaczony pan Dariusz Pawłoś – prezes Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, który podobno od wielu lat miał zabiegać o zaszczyt ściągnięcia do swojego domu w jednej z wsi niedaleko Skierbieszowa, niegdysiejszego przyszywanego sąsiada ze Skierbieszowa, obecnie prezydenta Niemiec. Zapewne w celu pojednania. Choć nie jest nic wiadomo, żeby się kiedyś kłócili. Wiec można się tylko podomyślać, że pojednanie będzie zawierane w czyimś innym imieniu, być może nawet w moim, ale nie podano na jakich warunkach.

Panu Prezydentowi H. Köhlerowi towarzyszyć będą podczas całego programu wizyty: Były Wice szef niemieckiego wywiadu, chwilowo Ambasador RFN w Polsce dr R. F. von Fritsch, H. Barkeling oraz dwóch funkcjonariuszy BOR-u. Punkty kulminacyjne z dnia dzisiejszego i jutrzejszego pominę, ponieważ nie dotyczą one pojednania lecz partykularnych interesów osób spotykających się z byłym rezydentem RFN.

Punktem kulminacyjnym w dniu 11 maja br. o godz. 9.30 w Gimnazjum Publicznym im. Dzieci Zamojszczyzny w Skierbieszowie, przy ul. Zamojskiej 8 będzie spotkanie z lokalnymi totumfackimi polsko-niemieckiej przyjaźni i pominięcie nadal nierozwiązanych problemów dyskryminacji Polaków i polskich dzieci w Niemczech, zakazów języka polskiego oraz kontynuacji konsekwentnej polityki III Rzeszy przez obecny rząd RFN w stosunku do Mniejszości Polskiej w Niemczech.

Nadarza się wiec wyjątkowa okazja do zaprotestowania przeciwko antypolskiej polityce Niemiec w której kształtowaniu współuczestniczył były prezydent RFN oraz pan Władysław Bartoszewski.

W rozmowach z mieszkańcami Skierbieszowa nie zauważyłem żadnego entuzjazmu na wiadomość o narzuconej odgórnie wizycie tego polityka.

O ile wiem, nikt stamtąd nie dal legitymacji na takie polsko-niemieckie pojednanie, pomimo imputowania takiego przed kilku laty przez nieuczciwego dziennikarza Thomasa Urbana. Pani Zofia Kropornicka oszkalowana w Süddeutsche Zeitung nie otrzymala od dziennikarza z tej gazety ani wydruku ani nawet wiadomości o publikacji jej wywiadu i była w telefonicznej rozmowie ze mną , kilka dni po publikacji, zaskoczona ze się taki artykuł z nieprawdziwymi przekazami w ogóle ukazał, ponieważ, jak twierdziła, ona nikomu nie wybaczała zbrodni, rozmawiala tylko z jakims panem który sie nawet nie przedstawił.

Pan Bartoszewski na pewno i zapewne nie za darmo zadbał o to, żeby ex prezydent RFN Köhler poczuł się w Skierbieszowie jak za starych dobrych czasów, czyli jak u s siebie w domu. Los Polaków w Niemczech jest tym panom jednak więcej niż obcy.

Oczekujemy wiec głośnego i jasnego wyrażenia woli i opinii przez obywatelski komitet organizacyjny w Skierbieszowie. Będę tam również ja z plakatem Stowarzyszenia Polskiego Rodzice przeciw Dyskryminacji Dzieci T.Z. w Niemczech. www.rpdd.eu

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dzieci_Zamojszczyzny

PS.

Nawet nie wiadomo czy nastąpiła w Niemczech jakaś rehabilitacja Dzieci Zamojszczyzny.

Jedno jest pewne, pan Władysław Bartoszewski angażował się w budowę w Berlinie pomników martyrologii Żydów, Cyganów (Sinti+Roma), Homoseksualistów, nawet zgodził się na budowę pomnika martyrologii narodu Niemieckiego z rak Polaków, jakim jest "centrum wypędzeń", zaniechując jednocześnie umyślnie budowy pomnika martyrologii Polaków.

-----------------------------

@
Komunikat

w sprawie wizyty byłego prezydenta Niemiec

Horsta Kohlera na Zamojszczyźnie

W związku z wizytą na Zamojszczyźnie byłego prezydenta Republiki Federalnej Niemiec prof. dr. Horsta Köhlera, który przybywa do Polski w dniach 8-11.05.2011 r. na zaproszenie Sekretarza Stanu, Pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów ds. Dialogu Międzynarodowego prof. Władysława Bartoszewskiego,

11 maja br. o godz. 9.30 w Gimnazjum Publicznym im. Dzieci Zamojszczyzny w Skierbieszowie, przy ul. Zamojskiej 8, odbędzie się spotkanie prof. Köhlera z polskimi i niemieckimi samorządowcami, członkami organizacji kombatanckich, młodzieżą szkolną z Polski i Niemiec, mieszkańcami Skierbieszowa oraz przedstawicielami mediów, organizowane przez Wójta Gminy Skierbieszów oraz Fundację „Polsko-Niemieckie Pojednanie”.

W programie spotkania przewidziano m.in.:

spotkanie z polską i niemiecką młodzieżą szkolną, biorącą udział w projekcie wymiany szkolnej ze szkołą w Rendsburgu,
spotkanie z polskimi i niemieckimi samorządowcami. Podpisanie deklaracji o zamiarze zawarcia umowy partnerskiej między Gminą Skierbieszów a Gminą Bühlertann,
przedstawienie projektów wspieranych przez niemiecką Fundację Federalną Środowisko (Deutsche Bundesstiftung Umwelt) - podziękowanie za pomoc udzieloną szkole i Warsztatom Terapii Zajęciowej w Lipinie Starej,
spotkanie z kombatantami (przedstawicielami organizacji kombatanckich) i złożenie kwiatów przy tablicy usytuowanej wewnątrz szkoły (przy wejściu do budynku), upamiętniającej wypędzenie mieszkańców Skierbieszowa (szkoła wybudowana jest dokładnie w miejscu, gdzie w listopadzie 1942 r. był urządzony plac zborny i wywózka ludności do obozu przejściowego w Zamościu),
briefing dla dziennikarzy polskich i niemieckich.
MIROSŁAW KRASZEWSKI 263 11753 | 09.05.2011 16:41

@
Program wizyty b. Prezydenta RFN Prof. Dr. H. Köhlera wraz z Małżonką E. L. Köhler w Polsce, 8-11 maja 2011 r.
Skład delegacji niemieckiej: pięć osób (Prezydent prof. dr H. Köhler (PHK), E. L. Köhler – Małżonka Prezydenta, H. Barkeling - Dyrektor Biura PHK, dwóch oficerów ochrony: R. Kördel i S. Gängel).

Panu Prezydentowi H. Köhlerowi towarzyszyć będzie Małżonka E. L. Köhler w większości punktów programu wizyty (szczegóły poniżej).

Ponadto Panu Prezydentowi H. Köhlerowi towarzyszyć będą podczas całego programu wizyty: Ambasador RFN w Polsce dr R. F. von Fritsch, H. Barkeling oraz dwóch funkcjonariuszy BOR-u.
8 maja (niedziela):
21.45 – przylot PHK do Warszawy. Odbiór delegacji niemieckiej z lotniska przez ambasadę RFN w Polsce. Salonik VIP. Nocleg w Warszawie.

9 maja (poniedziałek):

08.45 – odbiór z hotelu przez ambasadę RFN. Przejazd do ambasady RFN w Warszawie
09.00 – śniadanie na zaproszenie ambasadora RFN von Fritscha.
Przejazd do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
11.00 – 11.50 – rozmowa PHK z Sekretarzem Stanu WB (gabinet WB). W rozmowie uczestniczą: WB, PHK, Małżonka PHK, H. Barkeling, ambasador von Fritsch, dyr. K. Miszczak.
11.50 – 12.30 - spotkanie PHK z b. Premierem RP, Przewodniczącym Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów J.K. Bieleckim i członkami Rady Gospodarczej.
W spotkaniu uczestniczy tłumacz p. Ordon-Krzak oraz p. J. Filipowicz, doradca Sekretarza Stanu Pana Wł. Bartoszewskiego (note-taker).
Przejazd do restauracji „Cafe Zamek” w Zamku Królewskim w Warszawie.
13.00 – 14.30 - lunch na zaproszenie Sekretarza Stanu Wł. Bartoszewskiego („Cafe Zamek” w Zamku Królewskim). W lunchu uczestniczyć będą:
1. Wł. Bartoszewski – Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
2. H. Köhler - były Prezydent RFN
3. E. L. Köhler- Małżonka H. Köhlera
4. R. F. von Fritsch - Ambasador RFN w Polsce
5. H. F. von Fritsch – Małżonka Ambasadora RFN
6. H. Barkeling – dyrektor biura PHK
7. J.K. Bielecki – były Premier RP, Przewodniczący Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów
8.G. M. Bernatowicz – Podsekretarz Stanu ds. polityki europejskiej i praw człowieka,MSZ
9. K. Miszczak – Dyrektor Biura Pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów do Spraw Dialogu Międzynarodowego, KPRM
10. H. Gronkiewicz-Waltz – Prezydent m. st. Warszawy
11. M. Zamoyski - Prezydent Miasta Zamość
12. D. Pawłoś - Przewodniczący Zarządu Fundacji „Polsko-Niemieckie Pojednanie”
13. A. Rottermund – Dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie
14. M. Rottermund - Małżonka prof. Rottermunda
15. D. Gieselmann – Zastępca Kierownika Wydziału Politycznego, Ambasada RFN w Warszawie
16. J. Michalak – Doradca Sekretarza Stanu p. Wł. Bartoszewskiego
17. H. Kabsa - Ambasada RFN w Warszawie
18. A. Marszałek - Prezes Wydawnictwa Adam Marszałek
19. M. Ordon-Krzak – Tłumacz
Przejazd do Szkoły Głównej Handlowej (SGH) w Warszawie
15.00 – 16.30 - Wykład PHK nt. „Reforma Międzynarodowego Sytemu Walutowego” w SGH, organizowany przez Forum Obywatelskiego Rozwoju.
W spotkaniu uczestniczą ze strony KPRM: dyr. K. Miszczak, J. Michalak oraz J. Filipowicz.
Małżonka Prezydenta Köhlera nie uczestniczy w spotkaniu na SGH. W tym czasie uda się z Małżonką Ambasadora na spacer.
Przejazd do biura b. Prezydenta RP A. Kwaśniewskiego
17.00 – 17.30 – spotkanie PHK z b. Prezydentem RP A. Kwaśniewskim.
W spotkaniu uczestniczą: Pani E. L. Köhler oraz Pani J. Kwaśniewska.
W rozmowie uczestniczy tłumacz p. Ordon-Krzak.
Przejazd do hotelu.
17.30 – 19.00 – czas wolny (odpoczynek w hotelu)
Przejazd do siedziby Polskiej Rady Biznesu (PRB).
19.30 – spotkanie z dr J. Kulczykiem (w siedzibie PRB).
20.00 - kolacja z przedstawicielami kół gospodarczych na zaproszenie PRB w siedzibie PRB. Zdjęcia przed kolacją. W kolacji uczestniczy tłumacz p. Ordon-Krzak.
Nocleg w Warszawie.
10 maja (wtorek):
07.45 - odbiór z hotelu przez ambasadę RFN. Przejazd do ambasady RFN w Warszawie.
08.00 – 09.00 – śniadanie „prasowe”
Przejazd do Belwederu
09.30 – 10.30 - Kurtuazyjna rozmowa z Prezydentem RP B. Komorowskim podczas śniadania w Belwederze. (Format 2+2; w spotkaniu uczestniczą: WB oraz J. Sokołowski).
W rozmowie uczestniczy tłumacz p. Ordon-Krzak.
Po zakończeniu śniadania - pożegnanie PHK i uczestników delegacji niemieckiej przez WB.
11.30 - wyjazd do Zamościa.
Podczas podróży do Zamościa delegacji niemieckiej towarzyszy przedstawiciel BPDM KPRM Pan Jan Filipowicz oraz Przewodniczący Zarządu Fundacji „Polsko-Niemieckie Pojednanie” Pan Dariusz Pawłoś.
15.30 - powitanie delegacji przez Prezydenta Miasta Zamość Pana Marcina Zamoyskiego na schodach Ratusza Zamojskiego
16.00 - spacer po Zamościu z przewodnikiem, Dyrektorem Muzeum Zamojskiego Panem Andrzejem Urbańskim (Muzeum Zamojskie, Rynek Wielki)
17.00 – spotkanie z polskimi i niemieckimi samorządowcami - przedstawiciele partnerskich miast i starostw powiatowych Zamość i Schwäbisch Hall. (Sala Consulatus zamojskiego Ratusza).
18.30 - przejazd pod Rotundę (Pomnik Męczeństwa Zamojszczyzny) – złożenie kwiatów
19.00 - czas wolny
20.00 - kolacja w hotelu Orbis Zamojski na zaproszenie Prezydenta Miasta Zamość i Starosty Zamojskiego Pana Henryka Mateja.
21.00 - spacer trasą turystyczną Bastionu VII – zrewitalizowanego obiektu Twierdzy Zamość. Pokazy Bractwa Rycerskiego w jednej z kazamat zrewitalizowanej Twierdzy Zamość. Krótki koncert Zespołu Muzyki Dawnej „Capella All’ Antico”.
Nocleg w Zamościu
Podczas pobytu delegacji Pana Prezydenta Horsta Köhlera w Zamościu, przebywać będzie w tym mieście 18-osobowa delegacja niemieckich samorządowców z miasta i powiatu Schwäbisch Hall oraz gminy Bühlertann.
W poszczególnych punktach programu będą brali udział również przedstawiciele Starostwa Powiatowego w Zamościu, Gminy Skierbieszów, Gminy Grabowiec, posłowie i senatorowie oraz przedstawiciele zamojskich organizacji pozarządowych.
11 maja (środa):
9.00 – Pożegnanie gości przez Prezydenta Miasta Zamość Pana Marcina Zamoyskiego i wyjazd do Skierbieszowa.
Podczas podróży do Skierbieszowa delegacji niemieckiej towarzyszy przedstawiciel BPDM KPRM Pan Jan Filipowicz oraz Przewodniczący Zarządu Fundacji „Polsko-Niemieckie Pojednanie” Pan Dariusz Pawłoś.
9.30 - Przyjazd Państwa Köhlerów z Zamościa bezpośrednio do Gimnazjum Publicznego im. Dzieci Zamojszczyzny w Skierbieszowie. Powitanie przez Samorząd Gminy Skierbieszów, Dyrekcję Gimnazjum oraz młodzież szkolną,
ok. 9.40 - Spotkanie z polską i niemiecką młodzieżą szkolną, biorącą udział w projekcie wymiany szkolnej ze szkołą w Rendsburgu,
ok. 10.00 – Spotkanie z polskimi i niemieckimi samorządowcami. Podpisanie deklaracji o zamiarze zawarcia umowy partnerskiej między Gminą Skierbieszów a Gminą Bühlertann,
ok. 10.20 - Przedstawienie projektów wspieranych przez niemiecką Fundację Federalną Środowisko (Deutsche Bundesstiftung Umwelt) - podziękowanie za pomoc udzieloną szkole i Warsztatom Terapii Zajęciowej w Lipinie Starej,
ok. 10.50 - Spotkanie z kombatantami (przedstawicielami organizacji kombatanckich) i złożenie kwiatów przy tablicy usytuowanej wewnątrz szkoły (przy wejściu do budynku), upamiętniającej wypędzenie mieszkańców Skierbieszowa (szkoła wybudowana jest dokładnie w miejscu, gdzie w listopadzie 1942 r. był urządzony plac zborny i wywózka ludności do obozu przejściowego w Zamościu),
- Wręczenie upominków dla Pana Prezydenta H. Köhlera i kwiatów dla Pani E. L. Köhler,
11.20 – briefing dla dziennikarzy polskich i niemieckich.
Ok. 11.50 - Przejazd do Kościoła Parafialnego pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Skierbieszowie.
Spotkanie prowadzi Proboszcz Parafii Skierbieszów p. Jacek Dudzicz z udziałem przedstawicieli Samorządu Gminy i Fundacji Świętego Kiliana. Przedstawienie historii Kościoła i krótkie zwiedzanie.
Lunch na plebanii.
Wręczenie pamiątek od Fundacji Świętego Kiliana.
Ok. 12.50 - Przejazd do miejsca urodzenia Pana Prezydenta.
Opis usytuowania zabudowań, które istniały w okresie wojny (prezentacja przez właściciela nieruchomości i przedstawiciela Samorządu Gminy). Pożegnanie.
(czas ok. 20 minut)
Najpóźniej 13.30 - Odjazd w kierunku Warszawy
17.20 - wylot z Warszawy do Berlina
Pożegnanie delegacji niemieckiej przez przedstawicieli ambasady RFN w Polsce na lotnisku im. F. Chopina na Okęciu.
MIROSŁAW KRASZEWSKI 263 11753 | 09.05.2011 17:40

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Deżawi

5. Krzysztof Rak o stosunkach polsko-niemieckich

Krzysztof Rak, wykładowca na Uniwersytecie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie - ekspert do spraw stosunków polsko-niemieckich, autor książki "O sytuacji mniejszości polskich w Niemczech":

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Deżawi

6. Krzysztof Rak: "Doszliśmy do absurdu"

Strona polska informuje, że będzie z Niemcami negocjować (a powinna żądać!) wypełnianie kontraktu polsko-niemieckiego - mówi Krzysztof Rak.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Maryla

7. Sikorski u Moniki O.

o swoich sukcesach z FAKT - o sukcesach z rurą północ (!!) generalnie jest pieknie , weźmie sie tylko za twarz ludzi piszących o tym, co nie jest pięknie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Thomas Urban: Polacy nie są

Thomas Urban: Polacy nie są mniejszością

Data publikacji: 2011-05-09 02:00:00

Szef Związku Polaków w Niemczech oraz polscy i niemieccy publicyści komentują kwestię statusu polskiej mniejszości za Odrą


Piotr Semka: Chcą rozmycia się polskości

Data publikacji: 2011-05-09 02:00:00

Szef Związku Polaków w Niemczech oraz polscy i niemieccy publicyści komentują kwestię statusu polskiej mniejszości za Odrą

Marek Wójcicki: Polski rząd łamie konstytucję

Data publikacji: 2011-05-09 02:00:00

Szef Związku Polaków w Niemczech oraz polscy i niemieccy publicyści komentują kwestię statusu polskiej mniejszości za Odrą

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika ciociababcia

9. Ta wizyta jest, co najmniej, podejrzana.

Z Zamojszczyzny wiwieziono do Niemiec polskie dzieci, które odebrano Rodzicom. Zostały wychowane w rodzinach niemieckich...

"Strona polska informuje, że będzie z Niemcami negocjować (a powinna żądać!) wypełnianie kontraktu polsko-niemieckiego - mówi Krzysztof Rak."
... NEGOCJACJE MOGĄ DOPROWADZIĆ DO ZMIAN W ZAPISACH .. NA CZYJĄ KORZYŚĆ?

ciociababcia

avatar użytkownika Maryla

10. Merkel: liczę na porozumienie ws. Polaków w RFN

Angela Merkel ma nadzieję, że w rozmowach polsko-niemieckiego okrągłego stołu uda się wypracować porozumienie dot, sytuacji Polaków w Niemczech oraz mniejszości niemieckiej w Polsce. Kolejna runda rozmów już w czerwcu.

Polsko-niemiecki okrągły stół obraduje od zeszłego roku, m.in. ws. asymetrii pomiędzy sytuacją Polaków w Niemczech a położeniem mniejszości niemieckiej w Polsce. Polonia w Niemczech argumentuje, że mniejszość niemiecka w Polsce ma o wiele większe przywileje i wsparcie niż Polacy w Niemczech. A to - zdaniem mieszkających za zachodnią granicą naszych rodaków - narusza postanowienia traktatu z 1991 roku. Z kolei jedna z polskich organizacji w Niemczech, Związek Polaków w Niemczech pod znakiem "Rodła", domaga się przywrócenia statusu polskiej mniejszości w Niemczech. Mniejszość taka istniała przed II wojną światową. Zlikwidowali ją naziści.

Berlin nie chce przywrócić statusu polskiej mniejszości

Rząd niemiecki stanowczo odrzuca jednak postulat przywrócenia statusu mniejszości. Berlin argumentuje, że Polacy w Niemczech nie są ludnością rdzenną. Również polsko-niemiecki traktat z 1991 r. nie mówi o mniejszości polskiej, lecz o "osobach w RFN, posiadających niemieckie obywatelstwo, które są polskiego pochodzenia albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji polskiej".

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9573252,Merkel__licze_na_...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Problemy w rozmowach Polaków z Niemcami

Kanclerz Angela Merkel ma nadzieję, że pomimo aktualnych problemów dojdzie do wydania wspólnego oświadczenia z okazji 20-tej rocznicy podpisania Polsko-Niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i wzajemnej współpracy - informuje Deutsche Welle.

Rozmowy polsko-niemieckiego okrągłego stołu na temat realizacji Traktatu z 21.6.1991 - zwłaszcza jeżeli chodzi o sytuację Polonii w Niemczech i mniejszości niemieckiej w Polsce - znajdują się obecnie w trudnej fazie. Obustronne spotkanie w Warszawie w ubiegłym tygodniu nie przyniosło rezultatu w formie porozumienia co do treści wspólnego oświadczenia. Przeszkodą jest m.in. postulat przyznania niemieckiej Polonii statusu mniejszości narodowej, wysuwany przez część środowisk polonijnych.

Angela Merkel ma jednak nadzieję, że dojdzie do wydania wspólnej deklaracji w trakcie kolejnych polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych. Jak oceniła "ważne jest, by obchodząc 20-lecie traktatu naprawdę skoncentrować się na jego tekście, to może być kluczem do rozwiązania".

Z okazji 20-tej rocznicy podpisania polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy oba rządy chcą podsumować ostatnie dwa dziesięciolecia oraz zaprezentować agendę priorytetowych projektów na przyszłość. Kanclerz pytana o taką agendę nie wymieniła jednak żadnego konkretnego przykładu.

Gazociąg nie przeszkadza

Na spotkaniu z zagraniczną prasą niemiecka kanclerz odniosła się także do Gazociągu Północnego. Zaznaczyła, że obydwa kraje omawiały możliwe problemy na różnych płaszczyznach. "Myślę, że znaleziono rozwiązanie, które daje polskiej stronie dużą pewność, iż Gazociąg Północny nie zablokuje w przyszłości rozwoju portu w Świnoujściu" - zaznaczyła Merkel.

Kanclerz podkreśliła, że "są przewidziane środki zaradcze na wypadek, gdyby gazociąg ograniczał wykorzystanie portów w Szczecinie i Świnoujściu". Zdaniem Angeli Merkel należy "najpierw przekonać się, czy dojdzie w ogóle do takiej sytuacji". "Gdyby tak się stało, jest wyraźnie ustalone, co wtedy ma się stać" - oceniła odpowiadając na pytanie, czy nie lepiej było od razu pogłębić gazociąg.

Pod koniec tego roku rosyjski gaz ma popłynąć pierwszą nitką gazociągu, której budowa właśnie została zakończona.

Polska dba o wschód

Od polskiej prezydencji Angela Merkel najwyraźniej oczekuje dalszego zaangażowania na rzecz rozwoju partnerstwa wschodniego. Merkel wyraziła uznanie dla przygotowywanego przez Polskę szczytu w tej sprawie, na którym chce być obecna.

Kanclerz odniosła się też do otwartego 1 maja rynku pracy. Podkreśliła, że jej zdaniem długie okresy przejściowe w Niemczech "nie były błędem, lecz właściwym rozwiązaniem". "Dla wybranych grup fachowców, których nasz rynek potrzebuje, ograniczenia zostały zniesiono już wcześniej" - przypomniała. "A teraz się cieszymy, że jest pełne otwarcie" - dodała.

Rutyna i pragmatyzm

Kanclerz odnosząc się do tematów bilateralnych odpowiadała podczas godzinnego spotkania z zagraniczną prasą dość ogólnie i zwięźle. Obecny tam publicysta Piotr Buras ocenił charakter jej odpowiedzi jako przejaw normalizacji wzajemnych relacji. "W sytuacji, gdy kanclerz Niemiec musi się odnosić do takich problemów jak np. konflikty w krajach arabskich czy kryzys w Europie, kwestie bilateralne schodzą na plan dalszy".

Zdaniem publicysty można to też rozumieć jako pozytywny sygnał, gdyż "polsko-nimieckie stosunki nie są już przedmiotem troski niemieckiej polityki zagranicznej". Politolog ocenia, iż 20 lat po podpisaniu Traktatu we współpracy polsko-niemieckiej jest coraz mniej widocznych wizji, a coraz więcej rutyny i pragmatyzmu.

Róża Romaniec, Berlin

red. odp. Bartosz Dudek

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/deutsche-welle-w-onet-pl/problemy-w-ro...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. to jakaś kpina?

"Kanclerz podkreśliła, że "są przewidziane środki zaradcze na wypadek, gdyby gazociąg ograniczał wykorzystanie portów w Szczecinie i Świnoujściu". Zdaniem Angeli Merkel należy "najpierw przekonać się, czy dojdzie w ogóle do takiej sytuacji". "Gdyby tak się stało, jest wyraźnie ustalone, co wtedy ma się stać" - oceniła odpowiadając na pytanie, czy nie lepiej było od razu pogłębić gazociąg."

jakie środki zaradcze? Statki nam będą przenosić górą nad rurą do portu?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Goethe

13. @Maryla

...jakie środki zaradcze? Statki nam będą przenosić górą nad rurą do portu?...

Nie, w ramach rozwiązania odciążą nas Niemieckie porty...

Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG

avatar użytkownika spiskowy

14. Maryla

Chyba nie pojelas jednak intencji pani anieli.
Otoz co ona mowi:
---
"najpierw przekonać się, czy dojdzie w ogóle do takiej sytuacji".
---
Znaczy sie trzeba wybudowac rure, potem sprawdzic (nie przed budowa!) a potem za przeproszeniem ze sie wyraze "olac tych frajerow ze wschodu". Rura w koncu bedzie juz lezala.

Ona wie co robi.

Inna sprawa, ze jesli nam groza wywaleniem z UE za zniesienie mniejszosci niemieckiej to ja bym optowal, zeby faktycznie te mniejszosc niemiecka zniesc. Wyjdzie wtedy szydlo z wora i bedziemy poza tym bandyckim forum.

Ostatnio zmieniony przez spiskowy o śr., 11/05/2011 - 10:58.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika Maryla

15. Przypomną Koehlerowi wysiedlenia

Były prezydent Niemiec Horst Koehler wraz z małżonką przyjechał z
kilkudniową wizytą do Polski. Po pobycie w Warszawie niemiecki gość
odwiedzi dziś wieś Skierbieszów, gdzie urodził się w 1943 roku. Jego
rodzina, podobnie jak tysiące innych "deutsche Familie", zamieszkała na
Zamojszczyźnie, w domu, z którego wcześniej wypędzono Polaków.


Jak
dowiedział się "Nasz Dziennik", wizycie byłego niemieckiego prezydenta
będą towarzyszyć nie tylko sympatyczne uściski rąk, ale także protesty
przedstawicieli wielu polskich rodzin z Zamojszczyzny pokrzywdzonych
podczas II wojny światowej. Jak nas poinformował Andrzej Rej, prezes
Stowarzyszenia na rzecz Ekorozwoju Wsi Borów, które od lat zabiega o
odszkodowania za pacyfikacje polskich wsi, członkowie tej organizacji
zamierzają skorzystać z obecności tak zacnego gościa i publicznie
domagać się zapewnienia należnej pamięci ofiarom oraz wypłaty
odszkodowań. Potomkowie rodzin do dzisiaj nie doczekali się ani
odszkodowań, ani należytego historycznego potraktowania. - Wszyscy o
naszej tragedii zapominają - mówi Rej, przypominając, że to właśnie we
wsi Borów jest największa zbiorowa mogiła pomordowanych przez Niemców w
lutym 1942 r. Polaków. - W lutym 2012 roku chcemy zorganizować
uroczystości związane z 70. rocznicą tej tragedii i mamy nadzieję, że
były niemiecki prezydent Horst Koehler, który także na tej ziemi się
urodził, przyjmie zaproszenie i weźmie udział w tych uroczystościach -
tłumaczy Rej. Stowarzyszenie, którego prezesem jest Rej, już od wielu
lat bezskutecznie domaga się odszkodowań wojennych, ale polski rząd -
jak twierdzi prezes - nie wspiera jego działań. - Polski rząd na
początku lat 90. zobowiązał się, że nie będzie wspierał roszczeń swoich
obywateli na arenie międzynarodowej - powiedział Rej. Dodał, że
przedstawiciele rodzin poszkodowanych Polaków na razie bezskutecznie
pukają do różnych drzwi i proszą o wsparcie. - To bardzo trudne -
twierdzi prezes Stowarzyszenia. Jak mówi, ostatnim urzędnikiem, który
chciał im pomóc, był prof. Mariusz Muszyński, szef Fundacji
"Polsko-Niemieckie Pojednanie" w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. -
Teraz chcemy przy okazji wizyty Horsta Koehlera ponownie zainteresować
polskie władze, a także instytucje międzynarodowe naszymi problemami.
Ubolewamy jedynie nad tym, że Horst Koehler zdecydował się na przyjazd
do swojego miejsca urodzenia dopiero po rezygnacji z urzędu prezydenta
Niemiec, a nie podczas pełnienia tej funkcji, ponieważ wtedy wydźwięk
tej wizyty byłby znacznie większy - zauważa Rej. - Wtedy miałby szanse
jeszcze jako niemiecki prezydent publicznie przeprosić za czyny
niemieckich żołnierzy - dodaje. W opinii Reja, po takich publicznych
przeprosinach Polacy mieliby dużo większe szanse na uzyskanie
jakichkolwiek odszkodowań. Przyznaje, że nigdy nie było odpowiedniego
klimatu politycznego w tej sprawie, bo zawsze "przyjaźń Warszawy z
Berlinem" była ważniejsza niż dopominanie się odszkodowań dla rodzin
ogromnej rzeszy poszkodowanych przez Niemców Polaków.

Czy Polska przegra potyczkę o pamięć?
W
Niemczech nikt nie słyszał o niemieckich pacyfikacjach ponad 800
polskich wsi, których mieszkańców wymordowano. Mieszkańcy Zamojszczyzny
mają świadomość, że muszą wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję,
aby przypominać o losie swoich bliskich zamordowanych przez niemieckich
najeźdźców. - Musimy wykorzystać każdą sytuację, aby przypomnieć światu,
ale i polskiemu rządowi o naszych krzywdach. Nikt o nas nie pamięta,
wszyscy zapomnieli, łącznie z tzw. partiami chłopskimi - skarży się Rej.
Od
listopada 1941 r. do sierpnia 1943 r. z Zamojszczyzny wywieziono 110
tys. osób z 297 wsi i miast. Na ich miejsce sprowadzono Niemców m.in. z
Bośni, Serbii, Słowenii, Związku Sowieckiego oraz Besarabii.

Waldemar Maszewski

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110511&typ=po&id=po14.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. popatrzcie, zapłakał , co za puczymorda znów w Rzepie

Skierbieszów i łzy Horsta Köhlera

Długo oczekiwana wizyta Horsta Köhlera w Skierbieszowie na
Lubelszczyźnie zaczęła się od spotkania z Zofią Kropornicką. 86-letnia
kobieta wspominała, jak uczyła chodzić małego Horsta. – Synuś taki mały
był, za rękę go wzięłam, żeby do rowu nie wpadł – opowiadała. Köhler nie
potrafił ukryć łez. Serdecznie i długo ściskał kobietę. – To spotkanie
to dla mnie wielki dar – powiedział, wręczając Zofii Kropornickiej
czerwoną różę.

Choć w Skierbieszowie żyje jeszcze wiele osób pamiętających rodzinę
Köhlerów, to jednak o tym, że były prezydent urodził się na
Zamojszczyźnie,  we wsi nie ma formalnego śladu.

– Nie mamy jego metryki urodzenia ani żadnego dokumentu
potwierdzającego to, np. księgi meldunkowej czy świadectwa chrztu –
ubolewa Teresa Kugiel, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w
Skierbieszowie. – Może Niemcy, wyjeżdżając, zabrali wszystkie dokumenty
ze sobą.

Niewiele zachowało się też z gospodarstwa, w którym mieszkali
Köhlerowie. – W czasie wojny wszystko zostało spalone. Został sam gruz –
opowiada Stanisław Adamczuk.

W latach 80. kupił działkę, na której stał dom narodzin przyszłego
prezydenta Niemiec. Do dziś pozostała jedynie stara studnia i piwnica.
Obok stoi nowy dom, w którym mieszka córka pana Stanisława. W środę i to
miejsce odwiedził Horst Köhler. – Był ciekaw, co się tutaj działo po
wojnie, i szczerze obiecał, że tu wróci –
mówi "

Adamczuk."

ty się Adamczuk nie ciesz, bo może być jak z p.Trawny.



Niespodziewana dymisja

Horst Köhler był prezydentem RFN w latach 2004 – 2010 (to stanowisko
głównie reprezentacyjne). Gdy rok temu w jednym z wywiadów stwierdził:
„Niemcy muszą być przygotowane na zaangażowanie militarne, by chronić
swoje interesy gospodarcze", spotkał się z falą krytyki. Po tym
niespodziewanie podał się do dymisji.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Deżawi

17. H. Kohler - postać dość kontrowersyjna (jak na politykę Niemiec)

[Nasz Dziennik, 13-10-2008]:


Niemiecki prezydent Horst Kohler zażądał od bankowców, aby przeprosili za swoje błędy, które przyczyniły się do pogłębienia obecnego kryzysu. 

Horst Kohler zaapelował do bankierów i wysokich urzędników bankowości współodpowiedzialnych za kryzys finansowy na rynkach międzynarodowych, aby publicznie poprosili swoich klientów o przebaczenie. 

- Przydałoby się więcej samokrytyki. Byłoby dobrze, gdyby ci ludzie powiedzieli: tak, popełniliśmy błędy i jesteśmy za nie teraz odpowiedzialni - powiedział niemiecki prezydent w wywiadzie dla hamburskiego tygodnika "Der Spiegel", dodając, że elity finansowe powinny pamiętać nie tylko o zyskach, ale także o umiarkowaniu i aby zaczęły twardo stąpać po ziemi. 

Kohler proponuje, aby stworzyć międzynarodowo ujednolicone formy działania w podobnych sytuacjach kryzysowych. - Życzyłbym sobie, aby poszczególne rządy poszukały paru mędrców, mężczyzn i kobiet, którzy zaczęliby sobie łamać głowę nad tym, jakie mamy ustanowić reguły postępowania w zglobalizowanym świecie - stwierdził Kohler. 

Waldemar Maszewski, Hamburg

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

18. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Sprawę mniejszości polskiej w Niemczech przegrał Mazowiecki. Przegrywały wszystkie rządy przez zaniechanie poza prezydentem Panem Lechem Kaczyńskim.

Rząd Donalda Tuska, Niemca, niemalże rodaka Angeli Merkel, palcem nie kiwnie by odrodziła się Polonia i jej majątek w Niemczech.

Ukłny moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Deżawi

19. I może jeszcze taka wymiana zdań (2008)

[26-05-2008]:

@Stefan Hombura:

"W dzisiejszym (29.12.2007) wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Prezydent Niemiec Horst Köhler powiedział między innymi następujące słowa: „Nie widzę siebie jako wypędzonego. Wypędzeni zostali Polacy, w których domu moi rodzice zostali wtedy zakwaterowani.” ( "(...) Ich sehe mich nicht als Vertriebenen. Vertrieben wurden die polnischen Menschen, in deren Haus meine Eltern damals eingewiesen wurden (...)"

–źródło: http://www.faz.net/s/Rub594835B672714A1DB1A121534F010EE1/Doc~E053F20601F534085B2A5C1546BACE7B6" źródło:  http://www.hambura.salon24.pl/54106,index.html


@Mirosław Kraszewski:
w trakcie poprzednich wyborów Prezydenckch była tylko mowa o miejscu urodzenia Köhlera i wypędzeniu jego rodziny z Polski. Ten watek był motywem wiodącym kampanii wyborczej. Później, po wyborze zaskoczył on zacytowana przez pana wypowiedzią swoich wyborców i w dniu dzisiejszym pani Prof. Gesine Schwan ma duże szanse na to, żeby przejąc jego bardzo zawiedziony elektorat. W końcu przyjazni sie ona z kręgami przesiedleńców z grupy "Adalbertus Werk" i znalazła obrońce zakazów języka polskiego w osobie pana Prof. Süssmutha. Antypolska działalność pani Schwan jest dobrym haczykiem wyborczym dla nacjonalistycznie motywowanych socjalistow. Najgorsze ze znalazła sobie ona jako sojusznika pana Władysława Bartoszewskiego

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Deżawi

20. Mecenas Stefan Hambura pracuje w dwóch głośnych tematach

Mniejszość polska w Niemczech i katastrofa smoleńska.


Z pośpiechu wkleiłem tu rozmowę mec. Stefana Hambury o katastrofie smoleńskiej. Przenoszę filmik do właściwego tematu.

Ostatnio zmieniony przez Deżawi o śr., 11/05/2011 - 23:15.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Maryla

21. @Deżawi

„Nie widzę siebie jako wypędzonego. Wypędzeni zostali Polacy, w których domu moi rodzice zostali wtedy zakwaterowani.”

nie wiadomo, czy mu sie nie zmieniło.
W każdym razie tekst w Rzepie był tak wiernopoddańczy, że mnie szlag trafia.

Przygotowania, jak za komisarzy w PRL-u. Do mdłości. I ta babina, co Horsta po rowach za ręke prowadzała, no kalka....

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Deżawi

22. @Maryla

Tekstu w rzepie nie znam (przeczytam przy okazji). Odnoszę wrażenie, że Horst Köhler wyleciał, bo nie pasował globalistom. Wyraźnie nie przystawał do niemieckich populistów. Tamta wypowiedź jest z 2007 r. Wszystkie bieżące działania polsko-niemieckie są inspirowane fundacjami niemieckimi (czyli partiami). Przecież ta obecna wizyta byłego prezydenta też nie jest prywatną.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Maryla

23. tekst z usmarkanym Horstem tutaj

http://www.rp.pl/artykul/153227,656543.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Deżawi

24. Off Topic:

Słuchaczka z Poznania (Rozmowy niedokończone z reż. Mariuszem Pilisem) powiedziała o zmowie księgarzy. Poznaniacy po książki "niepoprawne politycznie" muszą jeździć do innych miast (np. Warszawy).

Gdzie my żyjemy?

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika spiskowy

25. Maryla

Jednak Julian Grudzień przyznaje, że Polacy byli uprzedzeni do niemieckich rodzin, które wprowadziły się do opuszczonych polskich domów. – Nieufność miejscowej ludności była, ale dziś nie czas na rozpamiętywanie – mówi.
***
A to skurwysyny Ci Polacy.
Zeby miec uprzedzenia do porzadych Niemcow, ktorzy zabijali Polakow, wysylai ich na roboty, gwalcili, okradali z wszystkiego, sprowadzili do roli podludzi itd.
Co za skurwysynstwo.
Alez mysmy czasow dozyli...

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika spiskowy

26. Maryla

Porazil mnuie tekst z Rzepy.
To jest poziom gazety wyboczej.
On tak relatywizuje tamta sytuacje, ze to sam Goebbels nie bylby lepszy.

Polakow wypierdolono z ich domow a pan Grudzien mowi o "opuszczonych domach"
Niemcy zabiajli ludzi, zrobili obozy koncentracyjne, kradli dzieci i dobra, byli nadludzmi a pan Julian mowi o tym, ze Polacy mieli "uprzedzenia".

Ja ciez nie .....
Normalnie chyba panu Julianowi nalezy sie kara za to.
Jesli nie ludzka to od Boga ...

Ostatnio zmieniony przez spiskowy o czw., 12/05/2011 - 08:37.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika Goethe

27. A obecnie do portu w Gdańsku zawinął....

... taki co to jeszcze go tu nie było... olbrzym po prostu.
No i czemu zawdzięczamy tę wizytę, tak mi sie skojarzyło z "Szlezwig Holstein" ten też ma zbombardować... ale opozycyjne argumenty, że rura za płytko i przeszkadza...

Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG

avatar użytkownika Maryla

28. Azję z Europą Północną

"Maersk Elba", podobnie jak inne statki duńskiego armatora Maersk Line, obsługuje linię łączącą Azję z Europą Północną.

Do Gdańska, wkrótce (25 maja) przypłynie kolejny wielki kontenerowiec "Eleonora Maersk" - jeszcze potężniejszy niż "Maersk Elba" - o długości 398 m i zdolności przewozowej ponad 15 tysięcy kontenerów.

DCT Gdańsk (Deep Water Container Terminal) jest spółką zarejestrowaną w Polsce, która jest w większości własnością GIF II (Global Infrastructure Fund II), specjalnego funduszu zarządzanego przez Macquarie Group of Companies, z siedzibą główną w Australii. DCT w Gdańsku działa od ponad trzech lat.
Autor: NZ Źródła: PAP
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/trojmiasto/najwiekszy-kontenerowiec...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Goethe

29. Nasówa się pytanie.

Ile kontenerów i o jakim łącznym tonażu na pokładzie miał "Maersk Elba", cel i wydźwięk tej wizyty jest jednoznaczny... wiec może by go załadować "FULL" i niech wpłynie do Gdańska, Szczecina i Świnoujścia...

Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG

avatar użytkownika Maryla

30. arch./-Tusk odmawia

zdjecie

arch./-

Tusk odmawia Dzieciom Zamojszczyzny

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/60887,tusk-odmawia-dzieciom-zamojszczyzny.html

Prowadzony od 2009 r. przez Fundację Centrum
Wysiedlonych na Zamojszczyźnie projekt budowy Muzeum Martyrologii Narodu
Polskiego w Zamościu utknął w martwym punkcie. Powód? Brak wsparcia
władz.

– Po raz pierwszy o finansowe wsparcie budowy prosiliśmy premiera już
w grudniu 2010 roku. Szef rządu odpowiedział nam, że nie ma na ten cel
pieniędzy. Byłem oburzony, tym bardziej że zaledwie dwa tygodnie po tej
odmowie rząd podjął decyzję o sfinansowaniu kwotą 358 mln zł budowy
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, które wśród wielu Polaków budzi
kontrowersje – relacjonuje Ryszard Wichorowski, prezes Fundacji Centrum
Wysiedlonych na Zamojszczyźnie.

Również w późniejszym czasie Fundacja ponowiła tę samą prośbę do
premiera i ministra kultury. W jednym z listów sugerowała, by na budowę
muzeum w Zamościu przeznaczyć 1 proc. z sumy, jaką rząd wyłożył na
budowę placówki w Gdańsku. – Do tej pory nie otrzymaliśmy na to pismo
żadnej odpowiedzi ani od premiera, ani od ministra kultury – mówi
Wichorowski.

O powody milczenia w sprawie dofinansowania projektu „Nasz Dziennik”
zapytał w biurze rzecznika prasowego ministerstwa kultury. Odpowiedzi do
dziś nie otrzymaliśmy.

– Prosiliśmy samorządy różnych szczebli o wyasygnowanie środków,
nawet niewielkich, na budowę muzeum. Większość wymawia się, że ma pustą
kasę. Tylko nieliczni samorządowcy odpowiedzieli pozytywnie – dodaje
Wichorowski.

Wzorem dla organizatorów Muzeum Martyrologii Narodu Polskiego, przy
planowaniu placówki w Zamościu, jest Muzeum Powstania Warszawskiego.
Inwestycja w pierwotnych planach miała być podobnych rozmiarów, jej
planowany koszt to 30 mln złotych.

Obecnie środki na budowę zbierane są jedynie poprzez sprzedaż tzw.
cegiełek, ale to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Muzeum Martyrologii
Narodu Polskiego w planach ma spełniać kilka funkcji.

–Oczywiście będzie to obiekt, w którym eksponowane będą pamiątki
przekazywane nam przez osoby wysiedlone przez Niemców z terenów
Zamojszczyzny. Lecz oprócz tego muzeum ma pełnić funkcję edukacyjną,
kulturalną oraz naukowo-dydaktyczną – zapewnia nasz rozmówca.

Poza tematem wysiedleń ludności Zamojszczyzny w placówce mają znaleźć
się również informacje i dokumenty, pamiątki dotyczące martyrologii
Polaków podczas II wojny światowej.

Fundacja Centrum Wysiedlonych na Zamojszczyźnie powstała w 2009 r.
jako odpowiedź na aktywność Eriki Steinbach. Jej głównym celem jest
budowa Muzeum Martyrologii Narodu Polskiego „Centrum Wysiedlonych na
Zamojszczyźnie”. Fundacja cały czas zbiera eksponaty związane z
wysiedleniami, choć nie ma środków na budowę obiektu, w którym mogłaby
je prezentować. Tymczasem od czerwca br. w Berlinie, przy znaczącym
wsparciu finansowym tamtejszego rządu, trwa budowa centrum, które ma
dokumentować wojenne i powojenne wysiedlenia z terenów Europy, głównie
Niemców, sprawców wojny.

Adam Białous

zdjecie

Polscy rolnicy z Zamojszczyzny, ograbiani i wypędzani przez Niemców ze swoich domów zimą 1942/1943 ()

Kalendarz polski codzienny

Z polskich łez i krwi

Piotr Szubarczyk

W nocy z 27 na 28 listopada 1942
r. rozpoczęła się jedna z najpodlejszych operacji niemieckich przeciwko
Narodowi Polskiemu. W ramach tzw. Generalnego Planu Wschodniego kuzyni
Hitlera, z agronomem psychopatą na czele (Heinrich Himmler), postanowili
utworzyć na ziemiach polskich oraz – po pokonaniu Sowietów – na
obszarach wschodniosłowiańskich „bastiony niemczyzny” (deutsches
Bollwerk) – zasiedlone przez Niemców, po uprzednim ograbieniu i
wypędzeniu rdzennych mieszkańców. „Inżynieria społeczna” w stylu
bolszewickim.

Zamojszczyzna była obszarem „eksperymentalnym”.
„Umacnianie niemczyzny” trwało tu do sierpnia 1943 roku. Operacja objęła
110 tysięcy Polaków. Okradziono ich, zabrano dzieci do zniemczenia i
wypędzono lub zamknięto w obozach. Na ich miejsce zwieziono 12 tysięcy
Niemców, także „zaprzyjaźnionych” Ukraińców.

Wysiedlenia
rozpoczęte nocą z 27 na 28 listopada i trwające przez kolejne cztery
miesiące objęły 116 polskich wsi. Następnie, w okresie od czerwca do
sierpnia 1943 r. wypędzono mieszkańców 171 wsi. Dowodził SS-zbrodniarz
Odilo Globocnik, który w 1945 r. próbował się ukryć. Gdy go
zidentyfikowano, otruł się jak szczur.

Operacja objęła w sumie 293
wsie, z planowanych 700. Polskie Państwo Podziemne zorganizowało opór
wypędzanych i prowadziło akcje przeciwko siłom niemieckim i
„kolonistom”. Niemcy nazwali to Powstaniem Zamojskim. Przewodziła mu AK z
obwodów Zamość, Biłgoraj, Hrubieszów i Tomaszów Lubelski, wspierały
Bataliony Chłopskie. To wszystko doprowadziło do przerwania operacji.

Niemcy
i ich kolaboranci Ukraińcy zabijali stawiających opór Polaków. W obozie
w Rotundzie Zamojskiej zamordowali w sumie około 8 tysięcy osób.
Niemiecki „bastion” budowali na polskich łzach i polskiej krwi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. ZAMOŚĆ: PRÓBA GENERALNA -

ZAMOŚĆ: PRÓBA GENERALNA - rozmowa z Agnieszką Jaczyńską, autorką
albumu "Sonderlaboratorium SS. Zamojszczyzna", laureatką Nagrody KLIO
III stopnia w kategorii autorskiej.

Zamojszczyzna miała stać się ziemią niemiecką. Czy można zatem mówić o czystce etnicznej?

Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy Zamojszczyzny, gdyby nie
wydarzenia, które zahamowały falę wysiedleń. W sumie wysiedlono ok. 110
tys. Polaków, w tym 30 tys. dzieci. Celem Niemców było usunięcie z tego
terenu konkretnej grupy narodowościowej. W tym sensie możemy mówić o
czystce etnicznej, a z pewnością o celowej polityce narodowościowej.
Część ludności wysłano do obozów koncentracyjnych. Wysiedlenia z
Zamojszczyzny były dla Himmlera poligonem dla założeń Generalnego Planu
Wschodniego, który miał być realizowany dopiero po zakończeniu wojny z
ZSRR. Stąd określenie Sonderlaboratorium (laboratorium specjalne).

Czy przed wysiedleniami niemieccy etnografowie podejmowali badania na terenie Zamojszczyzny?

Gdy w lipcu 1941 roku Heinrich Himmler zadecydował, że Zamojszczyzna
będzie pierwszym obszarem osiedleńczym w Generalnym Gubernatorstwie,
uruchomiono machinę biurokratyczną mającą przygotować grunt pod
wysiedlenia, a nas­tępnie kolonizację tych terenów. Himmler polecił
autorowi Generalnego Planu Wschodniego, Konradowi Meyerowi, modyfikację
planu. Sztab historyków i etnografów rozpoczął na Zamojszczyźnie spisy
demograficzne. Miały one służyć wytypowaniu potomków osadników
niemieckich, sprowadzonych tu na przełomie XVIII i XIX wieku. Dużym
zaskoczeniem dla planistów niemieckich był raport, z którego wynikało,
że większość z tych potomków nie czuje żadnych związków z niemczyzną.
Wówczas Odilo Globocnik, szef policji i SS na dystrykt lubelski, nakazał
przygotować plan regermanizacji tej grupy, a na podstawie
przeprowadzonych spisów demograficznych wytypowano do przebadania ok. 8
tys. mieszkańców Zamojszczyzny. Zaczęto także przygotowania do przyjęcia
nowych osadników. Pojawiły się plany restrukturyzacji wsi, zmiany
infrastruktury, przygotowano programy szkoleń językowych i
agronomicznych, mających ułatwić ich aklimatyzację.

Prócz Polaków dotychczasowe miejsca zamieszkania musieli opuścić również Ukraińcy. Czy były różnice między oboma operacjami?

Przed wysiedleniami Ukraińcy mieli dużo większą swobodę, np. w
prowadzeniu szkolnictwa czy pomocy charytatywnej. W listopadzie 1941
roku, kiedy Niemcy przeprowadzili sondażowe wysiedlenia, polska Rada
Główna Opiekuńcza i Centralny Komitet Ukraiński (UCK) podjęły próby
udzielania pomocy. Po pewnym czasie Niemcy cofnęli zgodę dla RGO
wspomagającej Polaków, natomiast UCK mógł świadczyć pomoc w zasadzie
przez cały czas. Ukraińcy z Zamojszczyzny byli przesiedlani, nie
wysiedlani. W listopadzie i grudniu 1942 roku ze wsi powiatu zamojskiego
usunięto i Polaków, i Ukraińców. Przed rozpoczęciem tej akcji UCK
skierował do rodaków odezwę – jedną z ulotek prezentuję w albumie – w
której wzywał ich do zachowania spokoju. Zapewniał, że w zamian za
utracone gospodarstwa otrzymają inne, o podobnej wartości. Polacy
trafiali do obozu przejściowego w Zamościu. Ukraińcy przez pewien czas
przebywali w obozach zbiorczych, skąd od stycznia do marca 1943 roku,
gdy trwała druga faza wysiedleń (Ukrainer­aktion), zostali
osadzeni w powiecie hrubieszowskim – we wsiach, z których wcześniej
Niemcy wygnali ponad 12 tys. Polaków. Natomiast w lecie 1943 roku do
powiatu biłgorajskiego zostało przesiedlonych od 11 do 13 tys.
Ukraińców.

W jaki sposób RGO reagowała na wysiedlenia?

RGO skupiła się na możliwie wszechstronnej pomocy wysiedleńcom.
Robiono spisy wysiedlanych miejscowości, niesiono pomoc ludziom w obozie
przejściowym w Zamościu i Zwierzyńcu. RGO starała się dożywiać
więźniów, zapewniać opiekę lekarską. Pomagała w poszukiwaniu bliskich
zagubionych w trakcie wysiedleń, wspierała uciekinierów, zajmowała się
osieroconymi dziećmi. Pomagała też tym z wysiedleńców, którzy zostali
zakwalifikowani jako robotnicy przymusowi w gospodarstwach osadników
niemieckich. Zazwyczaj pracowali tam bez żadnej opłaty. Pomoc dla nich
polegała na dostarczaniu odzieży i żywności. Na szczególne uznanie
zasługuje działalność Jana i Róży Zamoyskich w ostatniej fazie akcji
wysiedleńczej, w lipcu i sierpniu 1943 roku. Zamoyski kierował RGO w
powiecie biłgorajskim. Za pośrednic­twem lubelskiej RGO dotarł do
Globocnika, u którego – dużo ryzykując – uzyskał zgodę na wypuszczenie
dzieci do szóstego roku życia, przetrzymywanych w obozie w Zwierzyńcu.
Trafiły one (ok. 400) do ochronki prowadzonej przez Zamoyskich i ich
współpracowników. Część z nich wkrótce zmarła, wycieńczona warunkami,
które panowały w obozie, pozostałe otoczono opieką, starano się także
odnaleźć ich bliskich.

Jakie warunki panowały w obozach dla wysiedlonych?

Pierwszy obóz powstał w Zamościu, w dotychczasowym obozie dla jeńców
sowieckich. Baraki były drewniane, część bez okien i podłóg. W środku
piętrowe prycze, palenisko. Wszawica, brud, głód. Wśród najsłabszych –
dzieci i starców – panowała duża śmiertelność. Załoga terroryzowała
więźniów. Dla członków podziemia wydzielono osobne baraki, ogrodzone
drutem kolczastym. W osobnym baraku przetrzymywano tych, którzy mieli
zostać wywiezieni do Auschwitz. Na przełomie lipca i sierpnia 1943 roku w
obozie w Zamościu panowało ogromne przeludnienie. Najwyższy stan to 12
tys. osób. Podobnie złe warunki panowały w obozie w Zwierzyńcu, skąd
większość uwięzionych, po przejściu przez obóz w Zamościu, trafiała na
Majdanek lub do obozu przy ul. Krochmalnej w Lublinie.

Co decydowało o tym, czy ktoś trafi do obozu koncentracyjnego, czy na roboty przymusowe?

W obozie w Zamościu dokonywano pierwszego rozdzielania rodzin:
oddzielano mężczyzn od kobiet i dzieci, chociaż często zdarzało się, że
pierwsza segregacja odbywała się już w wysiedlanych miejscowościach – ze
względów bezpieczeństwa, ponieważ Niemcy obawiali się, że mężczyźni
mogą bronić bliskich. Następnie komisja lekarska badała wszystkich pod
względem rasowym – mierzono czaszki, rozstaw oczu, kolor włosów etc.
Odrębną kategorię stanowiły dzieci powyżej szóstego miesiąca życia
(młodsze pozostawiano przy matkach). Jeżeli spełniały kryteria rasowe,
przeznaczano je do germanizacji. Ludzi młodych, zdrowych i silnych –
zarówno kobiety, jak i mężczyzn powyżej czternastego roku życia –
wywożono na roboty do Niemiec lub na tereny wcielone do Rzeszy (ok. 33
tys. osób), a ok. 3 tys. pozostało jako robotnicy w gospodarstwach
osadników niemieckich. Część osób wywieziono do Auschwitz. Byli to
chorzy, ułomni, ale także pełni sił, dwudziesto-, trzydziestolatkowie,
dzieci oraz podejrzani o związki z konspiracją.

Jak rząd polski w Londynie reagował na wysiedlenia?

Pierwsze meldunki na ten temat zostały wysłane do Londynu niezależnie
przez Armię Krajową i Bataliony Chłopskie natychmiast po rozpoczęciu
wysiedleń. Komendant Główny AK gen. Stefan Rowecki „Grot” w raporcie do
gen. Władysława Sikorskiego opisał mechanizm akcji i reakcje
społeczeństwa. Prosił m.in. o to, aby rząd spowodował alianckie
bombardowania prewencyjne – linii kolejowych, obiektów wojskowych –
które mogłyby zastopować tę akcję. Podobnie jednak jak w przypadku
zagłady Żydów, alianci nie zdecydowali się na żadne konkretne działania.
24 grudnia 1942 roku Rowecki rozkazał rozpoczęcie na Zamojszczyźnie
akcji dywersyjnych i odwetowych podziemia oraz zobowiązał ludność
cywilną do oporu. Uzyskał na to zgodę Londynu, ale nie była to łatwa
decyzja. Struktury Polskiego Państwa Podziemnego nie były jeszcze
wówczas dostatecznie rozbudowane. Wprawdzie partyzantka na
Lubelszczyźnie i Zamojszczyźnie była jak na owe czasy dobrze
zorganizowana i liczna, obawiano się jednak, że rozszerzenie akcji
mogłoby zagrozić planom przyszłego powszechnego powstania. Dlatego
Rowecki podkreślał, że należy zapobiegać rozszerzaniu działań poza
Zamojszczyznę. Jedną z pierwszych akcji przeciwko osadnikom niemieckim
podziemie przeprowadziło we wsi Udrycze w grudniu 1942 roku. Skorelowane
akcje AK i BCh na linie kolejowe przeprowadzono w noc sylwestrową z
1942 na 1943 rok. Celem polskiego podziemia stali się także przesiedleni
Ukraińcy. Postrzegano ich jako pomocników niemieckiego aparatu
wysiedleńczego, ponieważ policja ukraińska uczestniczyła w wysiedlaniu
Polaków, a załogi obozów przejściowych składały się częściowo z
Ukraińców.

Jaka była reakcja Niemców?

Do obrony przed polskim podziemiem Niemcy zmobilizowali znaczne siły
policyjne. Wsie niemieckie były zmilitaryzowane. Na czele osady stał Dorfführer,
zazwyczaj członek SS. Jego zadaniem było organizowanie życia wsi, a w
razie niebezpieczeństwa – obrony. Osadnicy byli uzbrojeni, we wsiach
znajdowały się posterunki policyjne. W drugiej fazie wysiedleń, czyli
wiosną i latem 1943 roku, Niemcy, prowadząc walkę z partyzantką, zaczęli
również stosować odpowiedzialność zbiorową, m.in. przeprowadzając
pacyfikacje wsi. Pierwsze duże pacyfikacje odbyły się jeszcze w grudniu
1942 roku, jak np. w Kitowie, gdzie w odwecie za aktywność podziemia
zamordowano 196 osób. Z kolei jedną z najbardziej okrutnych była
pacyfikacja wsi Sochy 1 czerwca 1943 roku. Niemcy wymordowali prawie
wszystkich jej mieszkańców, a następnie zbombardowali, zrównując ją z
ziemią. Wiele wsi było pacyfikowanych kilkakrotnie. W terroryzowaniu
mieszkańców Zamojszczyzny ważną rolę odgrywało więzienie w Rotundzie w
Zamościu, powstałe w 1940 roku, wykorzystane w ramach akcji AB.
Kierowano tam podejrzanych o działalność podziemną. Rotunda była
miejscem straceń, wielu więźniów wysyłano stąd do obozów
koncentracyjnych. Szacuje się, że w czasie całego okresu okupacji
Zamojszczyzny w Rotundzie zginęło ok. 8 tys. Polaków.

Skąd pochodzili osadnicy przyjeżdżający na miejsce wysiedlonych Polaków?

Głównie z Besarabii, planowano też ściągnięcie osadników z Bałkanów, z
Lotaryngii. Sprowadzano też Niemców z Ukrainy, których ludność
miejscowa uważała za Ukraińców. Ci ludzie zastali warunki, których się
nie spodziewali. Zapewniano ich, że trafią na żyzne gleby, do
nowoczesnych gospodarstw, że otrzymają pomoc i będą bezpieczni. W
rzeczywistości wyrywano ich z rodzinnych stron i trafiali najpierw do
obozu przejściowego w Łodzi, często na kilka miesięcy. Potem kolejna
podróż, krótkotrwały pobyt w prowizorycznym obozie na przedmieściach
Zamościa i w końcu osiedlenie. Dlatego większość zapewne była
rozczarowana. Z drugiej jednak strony osadnicy niemieccy uzyskiwali
sporo korzyści. Przekazywano im przecież cały majątek pozostały po
wysiedlonych. Prócz tego dostawali narzędzia i sprzęty domowe
magazynowane w specjalnym przedsiębiorstwie utworzonym w Zamościu. Było
to mienie pożydowskie oraz wysiedlonych Polaków. Osadnicy niemieccy
brali też czynny udział w kolejnych akcjach wysiedleńczych, wspomagając
wojsko i policję. Ich postawy były zróżnicowane. Część z nich z
zaangażowaniem uczestniczyła w osadnictwie na Zamojszczyźnie, część
wolałaby zapewne wrócić do domu.

Czy któryś z osadników niemieckich został na tych terenach po wojnie?

Nie znam takiego przypadku. Ewakuacja Niemców z Zamojszczyzny
rozpoczęła się w marcu 1944 roku. W pierwszej kolejności objęła kobiety i
dzieci, które trafiły do specjalnego obozu w Łodzi. Posunięcie to
spowodowało spadek nastrojów wśród mężczyzn, którzy pozostali bez
bliskich wobec zbliżającej się Armii Czerwonej. Część z nich podniosła
bunt, w związku z czym podjęto decyzję o sprowadzeniu ich rodzin z
powrotem, a to z kolei spotkało się ze sprzeciwem kobiet. Początkowo
Niemcy planowali bronić się do końca. Z osadników sformowano w Zamościu
oddzielny batalion. Właściwa ewakuacja nastąpiła latem 1944 roku. Mamy
też kategorię folksdojczów. Jeszcze przed wysiedlaniem Zamojszczyzny, w
roku 1940, część z nich została skierowana na ziemie wcielone do Rzeszy.
Wysiedlenia z Zamojszczyzny spowodowały powrót części z nich. W 1944
roku wielu folksdojczów nie uciekło, starali się pozostać.

Jaki był ich los po wojnie?

Niektórzy stanęli przed sądem. Jednak kwestia podpisania folks­listy
nie zawsze była jednoznaczna. Znamy przypadki, gdy dokonywano tego z
rozkazu podziemia, np. w celu wejścia w struktury administracji
niemieckiej.

Niemcy tworzyli też specjalną kategorię osad – wsie rentowe. Czym one były?

Rentendörfer to miejscowości, często pożydowskie, w
powiatach garwolińskim, siedleckim i mińsko-mazowieckim, do których
trafiła część ludności wysiedlanej z Zamojszczyzny. Były to głównie
dzieci do czternastego roku życia i osoby powyżej sześćdziesięciu lat,
ale z list transportowych sporządzanych przez RGO wynika, że trafiały
tam też kobiety z małymi dziećmi. Niemcy nie interesowali się losem tej
ludności, przewozili jedynie wysiedleńców na miejsce, a następnie
cedowali całą odpowiedzialność za ich dalszy los na RGO. Pracownicy rady
wspominają, że gdyby nie poświęcenie i zaangażowanie miejscowych, nie
byłoby możliwe zapewnienie tym ludziom choćby minimum egzystencji.

Czy sprawcy cierpień Zamojszczyzny zos­tali ukarani? Jak przedstawiano Zamojszczyznę w Norymberdze?

Od października 1947 do marca 1948 roku w Norymberdze trwał proces, w
trakcie którego przed trybunałem wojskowym stanęli ludzie związani z
instytucjami realizującymi niemiecką politykę wysiedleńczą i osadniczą. W
tym gronie znalazł się Konrad Meyer. Nie został on jednak skazany za
opracowanie Generalnego Planu Wschodniego, lecz za przynależność do SS.
Strona niemiecka dowodziła, że wszelkie plany sporządzone w tym zakresie
miały charakter jedynie naukowy. Że była to praca czysto koncepcyjna, a
wykonujący ją ludzie nie mieli wpływu na jej wykorzystanie, ani nie
uczestniczyli osobiście w tych działaniach. Przed sądem polskim stanął
Jakob Sporrenberg, następca Globocnika, który został skazany na karę
śmierci, wykonaną w więzieniu mokotowskim w 1952 roku. Nie stanął przed
sądem komendant obozu w Zamościu Artur Schütz, który zginął w
Lotaryngii. Z załogi obozu w Zamościu przed sądem w Łodzi stanęła Herta
Belke, którą początkowo skazano na śmierć. Później wyrok zamieniono na
dożywocie, a w 1956 roku po wyjściu z więzienia wyjechała do Niemiec
Zachodnich. Z kolei szef oddziału Centrali Przesiedleńczej w Łodzi
Hermann Krumey do początku lat sześćdziesiątych wiódł spokojne życie w
Bawarii, udzielając się społecznie, był m.in. deputowanym do Kreistagu. W
1965 roku niemiecki sąd wydał wyrok w jego sprawie, ale nie obejmował
on jego działalności jako szefa centrali przesiedleńczej. Po tym wyroku
Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce wystąpiła o
ekstradycję, przedstawiając własny bogaty materiał dokumentacyjny.
Wniosek odrzucono, ale w kolejnym procesie uwzględniono dowody
zgromadzone przez stronę polską i Krumey został skazany na dożywocie.
Problem Zamojszczyzny był poruszany w Norymberdze. Świadkiem podczas
procesu był m.in. Zygmunt Klukowski, lekarz, którego powołał jeden z
prokuratorów amerykańskich. Zebrał on wiele świadectw i dowodów na temat
zbrodni popełnionych przez Niemców na Zamojszczyźnie. Jesienią 1947
roku Klukowski i dwoje dzieci z Łodzi wraz z opiekunką wyjechali do
Norymbergi. Klukowski w czasie procesu dokładnie opisał akcję
wysiedleńczą, sprawę Rotundy, wspominał w losie 30 tys. dzieci
Zamojszczyzny. Dzieci zeznawały w sprawie procederu germanizacji.

Zygmunt Klukowski był nie tylko lekarzem, lecz także należał do AK – był więc na celowniku Urzędu Bezpieczeństwa...

Samego doktora i jego otoczenie oraz szpital inwigilował UB. Kontakty
z kręgami AK Klukowski utrzymywał także po zakończeniu wojny. Był
dwukrotnie aresztowany: w 1950 roku został osadzony w lubelskim Zamku i
skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu, a w 1952  roku aresztowano
go w Warszawie, gdy przyjechał do syna, Tadeusza, działającego w
młodzieżowych organizacjach antykomunistycznych. Klukowski został
skazany wówczas na dziesięć lat więzienia, przepadek mienia, utratę praw
obywatelskich. Radio Wolna Europa nagłaśniało sprawę uwięzienia świadka
w procesie w Norymberdze. Ostatecznie zmniejszono mu wyrok do sześciu
lat, adwokat wystarał się o roczny urlop zdrowotny i w trakcie
przebywania na urlopie cofnięto karę. W 1956 roku zrehabilitowano go i
przywrócono mu utracone prawa.

Skąd pomysł na edycję albumu w trzech językach?

Zależało nam, by publikacja dotarła do jak najszerszego kręgu
odbiorców. Ważne było, by tekst ten został opublikowany również w języku
niemieckim i angielskim, żeby nasi zachodni sąsiedzi mogli poznać
polskie spojrzenie na tamte wydarzenia – i uwzględnić je w dyskursie
historycznym.

http://pamiec.pl/pa/tylko-u-nas/13033,ZAMOSC-PROBA-GENERALNA.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. „Pamiątka umacniania

zdjecie

„Pamiątka umacniania niemczyzny na
wschodzie”. Niemcy pozują do zdjęcia z zamordowanymi polskimi rolnikami
we wsi Barłogi w Lubelskiem ()

Kalendarz polski codzienny

Zbrodnie w Rachodoszczy

Piotr Szubarczyk

Na cztery dni przed Wigilią
Bożego Narodzenia 1942 r. Niemcy dokonali pacyfikacji wsi Rachodoszcze
na Roztoczu. Zamordowali 46 jej mieszkańców. Potem jeszcze raz napadli
na wieś, zabijając 31 mieszkańców. 9 lipca 1943 r. wysiedlili tych,
którzy pozostali.

Niemcy nienawidzili mieszkańców polskich wsi za
ich patriotyzm, przywiązanie do narodowych tradycji, do Kościoła
katolickiego. Za pomoc udzielaną oddziałom AK i BCh, zwłaszcza w okresie
Powstania Zamojskiego, powstrzymującego rabunki, wysiedlenia i
zabójstwa dokonywane na Polakach, porywanie i niemczenie naszych dzieci.

W
czasie pierwszego etapu zbrodniczej operacji w Zamojskiem (od 28
listopada 1942 r. do marca 1943 r.) Niemcy splądrowali i spacyfikowali
115 polskich wsi, mordując 4674 Polaków – mężczyzn, kobiet i dzieci.
Spalili 84 wsie. W drugim etapie (od czerwca do sierpnia 1943 r.)
spacyfikowali 171 wsi. Takie nazwy jak Kitów (174 zamordowanych),
Aleksandrów (579), Huta Dzierożyńska (60), Szarajówka (58), Sochy (183),
Majdan Nowy i Majdan Stary (93) czy Różaniec (69) przeszły do historii
martyrologii wsi polskiej.

Mieszkańcy wsi byli mordowani nie tylko
w Zamojskiem. To się działo przez całą wojnę, głównie na terenie
Generalnego Gubernatorstwa. Początkiem prześladowań były zbrodnie we
wsiach kieleckich, na szlaku partyzanckim mjr. Henryka Dobrzańskiego
„Hubala”. Osobną krwawą kartą są zbrodnie na Wołyniu, Podolu i w
Lubelskiem, dokonywane przez Ukraińców, pod niemiecką okupacją.

Po
wojnie czerwoni dali się również we znaki polskim rolnikom. Zdarzały
się pacyfikacje wsi popierających żołnierzy wyklętych. Palono i równano z
ziemią gospodarstwa ich rodzin. Formacja ubecko-esbecka uczona była
nienawiści do „ciemnej” wsi, niepodatnej na propagandę kołchozową, na
sowiecki „postęp”.

Dziękujemy twórcom Mauzoleum Martyrologii Wsi
Polskiej w Michniowie za pamięć o tragedii polskich rolników. Tym,
którzy żywią i bronią – chłopom polskim – szczęść Boże!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Zapomniana historia niemieckiego obozu dla polskich dzieci

http://info-horyzont.pl/zapomniana-historia-niemieckiego-obozu-dla-polsk...

oboz

 

19 stycznia przypada rocznica wyzwolenia niemieckiego obozu
przy ulicy Przemysłowej w Łodzi, w którym więziono w nieludzkich
warunkach polskie dzieci i młodzież.

Przez obóz przewinęło się prawdopodobnie kilkanaście tysięcy
dziewcząt i chłopców, z których wiele zmarło. Choć w Łodzi istnieje
pomnik upamiętniający ofiary obozu przy Przemysłowej, to o jego
istnieniu pamięta dziś niewielu. A przecież ten przykład niemieckiego
barbarzyństwa z czasów okupacji jest ewenementem na skalę świata i
domaga się, aby głośno o nim przypominać.

Obóz w Radogoszczu to nie jest jedyne miejsce, w którym Niemcy w
okrutny sposób traktowali ludność zamieszkałą na terenie Łodzi. Innym
miejscem działalności okupanta był obóz wychowawczy (prewencyjny) dla
młodych Polaków Policji Bezpieczeństwa w Łodzi (Polen – Jugend
verwahrlager der Scherheitspolizei In Litzmannstadt).

Został utworzony na terenie wydzielonym z łódzkiego getta
(sąsiadujący z cmentarzem żydowskim przy ulicy Brackiej). Stworzony był
głównie dla dzieci i młodzieży polskiej w przedziale wiekowym od sześciu
do szesnastu lat. Został otwarty około połowy 1942 roku, natomiast
zaczął funkcjonować 11 grudnia 1942 roku. Koniec jego działalności
przypada na 19 stycznia 1945 roku.

Heinrich Himmler w uzasadnieniu planu stworzenia obozów „wychowawczych” dla polskich dzieci stwierdził: Na
naszych wschodnich terenach Niemiec, szczególnie w „Okręgu Wisły”,
zaniedbanie młodzieży polskiej rozwinęło się poważnie i stanowi groźne
niebezpieczeństwo dla młodzieży niemieckiej. Przyczyny tego zaniedbania
leżą przede wszystkim w nieprawdopodobnie prymitywnym standardzie życia
Polaków. Wojna rozbiła wiele rodzin, a uprawnieni do wychowania nie są w
stanie spełnić swoich obowiązków, polskie zaś szkoły zamknięto. Stąd
też dzieci polskie, wałęsające się bez jakiegokolwiek nadzoru i zajęcia ,
handlują, żebrzą, kradną, stając się źródłem moralnego zagrożenia dla
młodzieży niemieckiej
.

Początki utworzenia obozu „wychowawczego” na polskich terenach
wcielonych do III Rzeszy pojawiły się mniej więcej w czerwcu 1941 roku.
Zastanawiano się, w jaki sposób rozwiązać problem dzieci oraz młodzieży,
które zostały przyłapane na drobnych kradzieżach, przemycie czy handlu
ulicznym. Inną kwestią było to, w jaki sposób zająć się rosnącą stale
liczbą dzieci osieroconych przez zabitych lub aresztowanych przez
nazistów rodziców. Zdecydowano się na stworzenie takiego obozu w Łodzi.

Na początku rozważano kilka miejsc: Klasztor Franciszkanów w
Łagiewnikach, szkoła w Cisnej, majątek ziemski w Dzierżąznem koło
Zgierza, opustoszała po obozie przejściowym fabryka Michała Glazera na
Radogoszczu.

W rezultacie wybrano teren wydzielony z łódzkiego getta, w okolicy ulicy

Przemysłowej. Był to obszar niezwykle strategiczny z paru powodów. Był
łatwy w pozyskaniu teren, a jednocześnie idealny do ukrycia; ułatwiał
nadzór nad więźniami, dlatego że był podwójnie chroniony (przez obozowe
posterunki wewnętrzne, jak również ogólny nadzór nad gettem).

Obóz zaczął funkcjonować na podstawie zarządzenia Heinrich Himmlera z
28 listopada 1941 roku. Jego obszar to ulice: Emilii Plater – Bracka
–Górnicza oraz Zagajnikowa. Według źródeł był to teren w okolicach muru
cmentarza żydowskiego przy ulicy Brackiej. Nazwa obozu związana jest z
jedynym i w sumie najważniejszym wejściem na metropolię na ulicy
Przemysłowej. Teren obozu otoczono drewnianym płotem bez żadnych
szczelin.

pomnik

Zgodnie z Zarządzeniem Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy mieli znaleźć się tu przestępcy lub zaniedbane dzieci od 8 do 16 lat,
jednakże praktycznie więźniami były także jeszcze młodsze, nawet i
kilkumiesięczne dzieci. Przebywały tu osoby z Łodzi, śląskiego,
poznańskiego, Krakowa, Lublina, Francji.

 

Małoletnie dzieci przewożono później do obozu w Potulicach, a te
które skończyły już szesnaście lat odsyłano do Ravensbruck lub
Auschwitz. Pierwsi więźniowie znaleźli się w obozie 11 grudnia 1942
roku. Funkcjonował on do końca okupacji niemieckiej w Łodzi, do 19
stycznia 1945 roku. W chwili otwarcia jego bram znajdowało się w nim
około ośmiuset małoletnich więźniów. Część z nich rozbiegła się po
mieście, część zdecydowała się wrócić do domów, nawet jeśli znajdowały
się daleko od Łodzi, czy też znalazła schronienie w Miejski Pogotowiu
Opiekuńczym.

Obóz przy ulicy Przemysłowej był kierowany przez placówkę policji
bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei In Litzmannstadt). W skład personelu
wchodzili jej funkcjonariusze, jak również pracownicy
cywilni.(volksdeutsche). Przez cały czas działania obozu funkcję
komendanta sprawował Karl Ehrlich (radca sądowy, szef policji kryminalnej w Łodzi), zaś jego zastępcą był urzędnik kryminalny Wenzel.

(...)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Wystawa "Ocalone z transportu Dzieci Zamojszczyzny"

Na dziedzińcu głównym Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie można zobaczyć wystawę planszową pt. „Ocalone z transportu Dzieci Zamojszczyzny”. Eksponowane na wystawie fotografie i dokumenty archiwalne ukazują losy uratowanych dzieci, które przybyły w transportach do dystryktu warszawskiego. Zimą 1942/1943 r. skierowano z obozu przejściowego w Zamościu do trzech powiatów: Siedlce, Garwolin i Mińsk Mazowiecki 5432 osoby. Większość z nich stanowiły dzieci. Autorką scenariusza i kuratorem wystawy jest dr Beata Kozaczyńska z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl