♦ „Geofon” z Geofizyki
Niewielu z nas wie, że w Toruniu ukazywała się najlepsza gazetka zakładowa wydawana przez podziemną „Solidarność”. Nosiła nazwę „Geofon” i redagowali ją oraz drukowali pracownicy toruńskiej „Geofizyki”.
Od tamtego okresu minęło sporo lat i dobrze się stało, że staraniem KZ NSZZ „Solidarność” w Geofizyce wydana została książka „Geofizyka solidarna”. Jej autor, dziennikarz „Nowości” Jacek Kiełpiński, przeprowadził rozmowy z kilkunastoma osobami, które odegrały ważną rolę nie tylko przy druku i kolportowaniu „Geofonu”. Dzięki tym spisanym przez redaktora relacjom dopiero teraz niektórzy dowiedzieli się, jaką działalność prowadziły osoby, z którymi stykali się w codziennej pracy!
Po latach udało się dokładnie ustalić, kto np. namalował na dachu jednego z budynków napis „SOLIDARNOŚĆ” i kto go potem niby zamalowując …utrwalił, bo na białe litery nałożył czarną farbę. Wiadomo też, kto zrzucił ulotki wprost na głowy wychodzących z „Geofizyki” esbeków. Dziś to może brzmieć nawet śmiesznie, ale wtedy to było raczej strasznie, bo Służba Bezpieczeństwa starała się podczas licznych nalotów rozpracować podziemne struktury „Solidarności”. Dlaczego jej to się nie udawało? Przede wszystkim chyba dlatego, że pracownicy tej firmy tworzyli zwarte i zamknięte środowisko. Ludzie darzyli się zaufaniem i przestrzegali reguł konspiracji. „Tu nikogo z ulicy nie dało się wrzucić” – podkreśla jeden z ówczesnych działaczy. A inny dodaje: „To była naprawdę konspira. Każdy robił swoje i nie pytał, co robią inni”. Niektórzy rozmówcy mówią, że wówczas inaczej sobie wyobrażali przyszłą rzeczywistość. Nie żałują jednak tego, że działali w opozycji. Jeden z nich stwierdza wprost: „Do końca nie jest tak, jak miało być. Ale warto było.”
Największym fenomenem była wspomniana na wstępie gazeta. Ukazywała się niemal regularnie co dwa tygodnie i przez cały czas polowała na nią SB. Właśnie rolę tej „bibuły” doceniły krajowe władze podziemnej „Solidarności” i przyznały wydawcom „Geofonu” nagrodę w kwocie 500 dolarów, które od Henryka Wujca odebrał twórca nazwy gazety Władysław Krypel.
Wydawcy na początku książki piszą, że jest ona poświęcona „pamięci wszystkich działaczy podziemnej „Solidarności” Geofizyki Toruń, którym nie było dane doczekać tej publikacji”. Jest ich wielu, ale szczególne miejsce w tym gronie ma Piotr Borek, który zmarł przed dwoma laty. Jego postać przypomina wiele osób. Mówią też o tym bardzo zasłużonym i jednocześnie skromnym człowieku jego żona Jadwiga i córka Krystyna.
Książka „Geofizyka solidarna” opatrzona jest w liczne – dobrze zreprodukowane – ilustracje, film dokumentalny na DVD oraz zdigitalizowane na płycie wszystkie sto numerów „Geofonu”.
Źródło – „Nowości” (Bydgoszcz)
Od Autora
Pracownicy toruńskiej „Geofizyki”, firmy poszukującej gazu i ropy naftowej na całym świecie, to specjaliści rzadkich profesji. Interpretator danych sejsmicznych brzmi prawie jak kontroler lotów. Tu na korytarzach biurowca mówi się innym językiem: czerwony spągowiec miesza się z synklinorium i syneklizą perybałtycką. Tu robotnik to wiertacz, a dobry wiertacz to mistrz w fachu, który w Teksasie przynosił zawsze największe pieniądze. Ogólnie, wysoka specjalizacja na światowym poziomie.
I właśnie ową specjalizacją pracownicy „Geofizyki” tłumaczą fakt, że w najtrudniejszym okresie stanu wojennego i w latach kolejnych im się udało. W zamknięte środowisko trudno było bezpiece wprowadzić kogoś obcego.
Po stanie wojennym „Solidarność” próbowała działać wszędzie. Kolportażem bibuły zajmowali się zarówno stoczniowcy, jak i naukowcy, ale mało było w kraju firm, w których regularnie wychodziła nielegalna, podziemna, ścigana przez wściekłą, ale bezradną Służbę Bezpieczeństwa, gazeta zakładowa. Przez pięć lat, od 1984 do 1989 roku, wyszło sto numerów. Już wówczas władze podziemnej „Solidarności” doceniły tę inicjatywę – „Geofon” uznano za najlepszą zakładową bibułę w kraju! Przez te pięć lat, często z regularnością oficjalnej prasy, co dwa tygodnie nakład pojawiał się w zakładzie i co dwa tygodnie wpadała tam SB.
Przeszukania, zatrzymania, przesłuchania, straszenie, szantażowanie, grożenie… i… kolejny numer „Geofonu” pojawiał się dwa tygodnie później.
Część osób czynnie wówczas działających przejrzała swoje teczki. Znalazła nieliczne donosy tajnych współpracowników, którzy wyraźnie nie mieli nic do powiedzenia albo nie chcieli powiedzieć tego, co wiedzą. Dlatego, zgodnie zresztą z sugestią samych działaczy, podjąłem decyzję, by nie angażować w tym przypadku archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Materiały tam zawarte mogą stanowić kanwę kolejnej opowieści o „Geofizyce” w stanie wojennym. W niej, jeżeli wyrazi taką chęć, może wypowie się druga strona?
Rozmówcy stanowiący trzon opozycji w „Geofizyce”, a także osoby, których losy jakoś się z tą działalnością splotły, odsłaniają kolejne detale misternej siatki porozumienia, jaka wówczas łączyła pracowników tej wyjątkowej firmy.
Bohaterów tworzących ową siatkę było oczywiście więcej. Nie do wszystkich udało się dotrzeć, a niektórzy pozostają do dziś anonimowi. Im też należy się szacunek i warto o nich pamiętać przy lekturze tej książki.
Jacek Kiełpiński
Click here to view the embedded video.
Oddaję hołd waszej dzielności, solidności i skuteczności
Bardzo Wam dziękuję, że zaproponowaliście mi napisanie kilku słów do książki o Geofizyce Solidarnej. Sam wprawdzie nie jestem geofizykiem, a zaledwie fizykiem, ale w czasie studiów na Fizyce Uniwersytetu Warszawskiego oczywiście mieszkałem z geofizykami w tym samym akademiku i stanowiliśmy razem z astronomami jedną wielką rodzinę fizyczną.
Wywiady z kolejnymi działaczami podziemnej „Solidarności” zamieszczone w książce są pasjonujące, zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, który ma ustalone zdanie o roli „Solidarności” w okresie legalnym (1980-1981), ma swoją opinię o przyczynach wprowadzenia przez gen. Jaruzelskiego „stanu wojennego”, a przede wszystkim ma wcześniejsze doświadczenia z wydawaniem „Robotnika”, też dwutygodnika, też wydawanego regularnie, też mimo wzmożonych akcji represyjnych SB wydawanego w coraz większym nakładzie od września 1977 roku do grudnia 1981 roku. Jedyna różnica, że Wy wydaliście 100 numerów „Geofonu”, a my „Robotnika” „tylko” 80, ale Wy wydawaliście o rok dłużej.
Bardzo podoba mi się filozofia Waszego pisma: „Najważniejsze było konsolidowanie załogi, pisaliśmy po pierwsze dla niej i o niej, o tym co dzieje się w zakładzie” (wspomnienie Władysława Krypla), bardzo to przypomina nasze założenia przy wydawaniu „Robotnika”, wówczas pierwszego pisma inteligencko – robot-niczego. I cieszy mnie Wasza duma, że mogliście przez ponad 4 lata stanu wojennego grać SB-cji na nosie. Podobnie jak Wy nie mam szczególnie wysokiego zdania o ich kwalifikacjach i „osiągnięciach”, dlatego podoba mi się Wasza decyzja „…by nie angażować w tym przypadku archiwum Instytutu Pamięci Narodowej”. Rzeczywiście, kto chce może sobie postudiować, ale dość szybko przekona się (studiowałem SB-ckie materiały „Robotnika”), że to materiały marne, często plugawe i dotyczące ogólnie tych, którzy przegrali, chociaż zdążyli wyrządzić wiele szkód.
Lektura Waszych wspomnień potwierdza moje doświadczenie z czasów „Solidarności” legalnej (1980 – 1981), że w istocie „Solidarność” była pokojowym ruchem na rzecz naprawy Polski („Autentycznie troszczyliśmy się o przyszłość firmy. (…) Koledzy inżynierowie uważali, że jest źle zarządzana” – wspomnienie Władysława Krypla). Gdyby władza partyjna nie broniła kurczowo swoich przywilejów, swojej „kierowniczej roli”, możliwa byłaby stopniowa przemiana Polski najpierw poprzez wprowadzenie Samorządów Pracowniczych w zakładach pracy, co już się działo, a potem przez demokratyczne wybory do samorządów terytorialnych, które planowaliśmy na wiosnę 1982 roku. Z powodu stanu wojennego wszystko zostało odłożone o 8 lat, 8 straconych lat!
Myślę, że lektura Waszej książki będzie niezbędna dla każdego, kto chciałby poznać rzeczywiste warunki i motywy działania członków „Solidarności” w stanie wojennym.
Oddaję hołd Waszej dzielności, solidności, zdrowemu rozsądkowi i oczywiście skuteczności.
Nagroda przyznana Wam w stanie wojennym przez podziemne władze „Solidarności”, którą miałem przyjemność wtedy wręczyć Władysławowi Kryplowi była w pełni zasłużona, potwierdza to także wydanie tej unikatowej pozycji.
Henryk Wujec
Spis treści:
Jacek Kiełpiński – Od Autora.
Antoni Stawikowski – „Geofon”: Wasz pomysł, Wasze wykonanie.
Władysław Krypel – Pojechałem do Warszawy po 500 dolarów za „Geofon”.
Ryszard Płocki – Nasze biurka były przeglądane po piętnastej.
Zdzisław Bociek – SB-ecja miała na punkcie „Geofonu” świra.
Jerzy Lassota – Bo żonę mi zamknęli.
Elżbieta Lassota – Co mi jeszcze mogą zrobić?
Hanna Balcerowicz – Wreszcie zaczynaliśmy się znać.
Jerzy Kowalski – Za plecami przejściówkę miałem świetnie obcykaną.
Krzysztof Blachowski - Nadzieja była, odeszła, a ZIŁ-y pozostały te same.
Roman Zaremba – Może i przyjdzie odsiedzieć.
Bogdan Gołek – Ulotki połóż na parapecie.
Grzegorz Grala – Tamten bezinteresowny entuzjazm…
Wanda Balawender-Czynsz – Trochę pomagałam.
Piotr Borek – Chciał chronić i trzymać z daleka.
Ewa Grabowska – „Krystyna” – pseudonim szczególny.
Mariusz Krzyżosiak – Byłem młody, chętny, chciało mi się.
Janusz Tołkanowicz – Nikt nie pytał, skąd to jest.
Andrzej Radwański – Wyrosłem w domu, w którym przeprowadzano rewizje.
Ryszard Musielak – Dopilnuję, by mój syn to przeczytał.
Henryk Wujec – Oddaję hołd Waszej dzielności, solidności i skuteczności.
„Geofizyka Solidarna”, Jacek Kiełpiński,
wyd. KZ NSZZ „Solidarność” Geofizyka Toruń, s. 143,
ISBN 978-83-931885-0-5
Jak i o czym pisał „Geofon” można przeczytać
w numerach pierwszym i ostatnim: geofon_nr-1&100 – pdf
- wielka-solidarnosc.pl - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Kolejna ciekawostka,...
...która składa się na naszą historię. Młodzi dziwią się, że nie baliśmy się. Na pewno odczuwaliśmy jakiś lęk, ale wtedy było znacznie więcej dwutlenku węgla w atmosferze, a jego obecność - jak twierdzą naukowcy pracujący dla CIA - podnosi odporność na stres. Może dlatego, że dziś są "limity CO2" to młodziaki jakieś takie strachliwe, wylęknione?
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
2. > Morsiku,
bezstresowe wychowanie produkuje nam nieudaczników :)
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/