Gazeta Wyborcza nie jest ot taką sobie zwykła gazetą.
Dla mnie jest to pismo będące najbardziej uprawnionym do miana „Symbolu III RP”. Niestety, powoli, dzień za dniem ta wyrocznia, źródło jedynej prawdy i monopolista w krzyżowaniu niewinnych i uwalnianiu tabunu Barabaszy schodzi na psy.
Iluż to traciła przez te lata moralistów, filozofów i autorytetów. Poczynając od wieszcza Szczypiorskiego poprzez księdza Czajkowskiego, redaktora Maleszkę dochodzimy dzisiaj do arcybiskupa Józefa Życińskiego ps „Filozof”, którego każde wypowiedziane czy napisane słowo traktowane było niemal jak pochodzące z niebios.
Ferajna moralistów, antylustratorów i zwolenników palenia czy murowania na wieki archiwów wykrusza się niemiłosiernie. Ci najgłośniejsi orędownicy zapomnienia, wybaczenia i jednocześnie niestrudzeni tępiciele dociekliwych badaczy, sami okazują się wieloletnimi donosicielami SB, chętnie przyjmującymi prezenty, pieniądze i pomoc w karierze.
Jeszcze trochę upłynie wody w Wiśle i koncern Agora będzie zmuszony „z braku laku” do sięgnięcia (o zgrozo) po ludzi uczciwych.
Ale to już nie będzie ta sama „poczciwa” Gazeta Wyborcza. Adam Michnik, pierwszy antylustrator III RP i redaktor naczelny GW na początku przemian był tym, który znalazł się w pierwszej trójce ciekawskich, buszujących po archiwach. To, myślę, pozwoliło mu wystrugać posłuszne autorytety moralne na użytek swojej długofalowej strategii.
Kolejne rewelacje młodych badaczy usprawiedliwiają w jakiś sposób dzisiejsze obrzydzenie Michnika do czegoś, co kiedyś wertował z taką żarliwością i zapałem. Tajemna wiedza, jaka posiadł, dawała mu monopol na zawiadywanie Ministerstwem Prawdy. Tak to już jednak bywa, że i monopole z czasem upadają, a wraz z nimi obrośli w tłuszcz, pychę i arogancje ich obrzydliwi właściciele.
1 komentarz
1. >> Autor
hrabia Pim de Pim